25-10-2011, 22:07 | #1 |
Reputacja: 1 | Byle Do Przodu! [media]http://www.youtube.com/watch?v=aU2eGTlvxfQ&feature=related[/media] Wyścig rozpoczyna się tutaj, na obrzeżach niewielkiego miasteczka Reims! To miasto jest obecnie jedną z największych osad dwarfów na powierzchni w promieniu wielu kilometrów. Założyli je ludzie, farmerzy zajmujący się uprawą winorośli. Dwarfy osiedliły się tu ze względu na różne ciekawe napoje, które można z owych winorośli zmajstrować... Przegoniły stąd elfy, które na rozległych polach uprawiały swoje... zioła. Dziś region słynie z produkcji tzw. szampana oraz różnych jego mocnych, dwarfich odmian [z czego najmocniejsza to zwany pieszczotliwie szamban, zdolny powalić pułk dwarfów]. Z tego miejsca wybrani śmiałkowie rozpoczną niesamowity wyścig dookoła świata. Są przedstawicielami różnych ras i zajmują się różnymi profesjami. Kto wygra ten wymagający determinacji, sprytu, siły, wytrzymałości i szczęścia wyścig?! .HIS mesmerizing gaze . by =sakimichan on deviantART - Witajcie! Mam na imię Elsevir, jestem przystojny i poprowadzę ten program... W tle słychać: Lol! - -.-...A to jest Keeshe... ona też poprowadzi ten program... http://republika.pl/blog_pj_4429002/6501033/tr/2.jpg Drowka stojąca obok kiwa obojętnie ręką. - I czego tak świecisz tą gołą klatą? – prychnęła na elfa. - Nasz sponsor, mg, płaci mi za to premię! Zresztą niemal o to samo mógłbym spytać ciebie... - To się nazywa de-kolt, prostaku!!! - A już myślałem, że drowy są tak zacofane w ewolucji, że mają płuca na wierzchu!... - Lubię elfy – stwierdziła Keeshe, bawiąc się sztyletem. – Smakują jak lembas... - [kropelka] PRZEDSTAWMY TERAZ NASZYCH ZAWODNIKÓW!... Keeshe zagwizdała głośno, zaglądając na listę trzymaną przez Elsevira. - Jak Lolth kocham, niezły skład się uzbierał! – słodki, zły uśmieszek. - Przestań!!! – zaczerwieniony elf schował listę przed jej wzrokiem. - Jakby ich trochę wytresować to moglibyśmy cyrk założyć i dorobić, Lol[th]! - Dość!!! - Na pewno? Mam wprawę w tresurze...~_^ - mrugnęła drowka, trzaskając ze swojego wężowego bicza. - Hyh! – żachnął się elf. I tu wasze wejście! Zebraliście się przed [przystojnym, półnagim] elfem i drowką. Spoglądacie na siebie nawzajem. Na elfa. Na siebie nawzajem. Na dekolt drowki. I znów na siebie nawzajem. - Witajcie! – powitał was sympatycznie i entuzjastycznie przystojny, półnagi elf Elsevir. - Za kilkanaście minut rozpoczniecie wyścig dookoła świata! Zmierzycie się z przeciwnościami losu, oraz z rywalami, a konkurencja jak widać jest duża! Możecie między sobą współpracować, ale pamiętajcie, że zwycięzca może być tylko jeden! Czeka na was dwanaście zadań do wykonania – będą to także objazdy, na których możecie wybrać jedno z dwóch zadań. Jeśli w zadaniu zaznaczone jest, iż pewne działania są niedozwolone, wykonanie ich grozi karą w postaci jednej dodatkowej tury do odczekania. Aha, i mamy zespół wyszkolonych medyków [stażyści] w razie wszelakich wypadków... no i licencjonowanego doktora! http://www.gry-online.pl/Galeria/Htm.../701538187.jpg - Przed wami, przy słupkach oznaczonych barwami wyścigu, znajdują się koperty z pierwszymi wskazówkami! – mruknęła Keeshe. - Oczywiście mam nadzieję że wszyscy umiecie czytać ten starożytny język demonów [Lol]... - Spoko, taki joke od naszego sponsora, do kopert są dołączone słowniki... – pocieszył Elsevir. - Przeczytajcie wskazówki i ruszajcie! Tak więc... Jesteście gotowi?! - Świat, przygoda i głodne potwory czekają na was! - Powodzenia! Podróżujcie bezpiecznie!... - Ajhołp judaj! – pomachała Keeshe. Elsevir skrzywił się. - Co?... To po drowiemu „powodzenia”! – wzruszyła ramionami Keeshe. - START!!! No i zaczęło się. Rzuciliście się po wskazówki. Odczytywaliście je prędko. „Jedźcie konno do wioski Epernay. Na rynku głównym odnajdziecie kolejną wskazówkę”. Stajnie są nieopodal, a transport tym razem darmowy! - No to łapcie za konia i jazda!~_^ - Keeshe. Browsing deviantART
__________________ - Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith. |
25-10-2011, 22:56 | #2 |
Reputacja: 1 | Chomik poprawił swoje dwie nagie szpilki ( Coś w deseń mistycyzmu od dwóch nagich mieczy, ale bez szczegółów bo to pod pornografię podpada) i westchnął... Taaaaaki kawał do zwiedzenia! Zazwyczaj jest tak, że świat to pojęcie względne, ale dla takiego chomika, względnie światem może być dolina. Całym. Jednak nie dla Gryzonia, Gryzoń, jako najlepszy w swym fachu, poprawił tylko naszyjnik i westchnął...tak... Wskazówki...decyzje, decyzje, decyzje. Teraz tylko czekać, aż będzie trzeba poszukać konika polnego, nazwać go Płotką i ruszać w te pędy. Ciekawe jak szybko potrafią jechać te istoty? No, znał te sześcionogie, czarne istoty... no różne były w sumie, ale te całe "Człowieki" były...zawsze dość oryginalne. Można byłoby mnożyć przykłady, dlaczego owi dwunożni są tacy dziwni, ale...po co? Zasadniczo i tak pewnie oleją małego chomika, ale to było mu nawet...dość na rękę w jego sytuacji, bo jako jeden, jedyny mógł spokojnie obserwować...najlepiej będzie przyczaić się i obrać czarnego konia wyścigów...tak, wtedy schować się do bagaży i jechać z nim, a przed metą dziabnąć szpilką w oko i skoczyć ku mecie... Ale póki co jazda do nowego miasta, po wskazówki, ku chwale, ku zwycięstwu! Taaaak...to był dobry plan! [media]http://www.youtube.com/watch?v=FdghRwWfaOQ&feature=player_embedded[/media]
__________________ Do szczęścia potrzebuję tylko dwóch rzeczy. Władzy nad światem i jakiejś przekąski. Ostatnio edytowane przez one_worm : 25-10-2011 o 22:59. |
25-10-2011, 23:04 | #3 |
Reputacja: 1 | Mały człowieczek w obcisłym skórzanym kubraku rozciągał się, robiąc wokół siebie dużo zamieszania. Sapał, odliczał skłony, coś podśpiewywał, na koniec zrobił sobie przebieżkę dookoła zgromadzonych. Przemówienie prowadzących zdawał się puszczać mimo uszu. I dobrze bo po pierwsze primo wszystko było już jasne. Po drugie primo konferansjerzy zajęci byli śmianiem się z własnych dowcipów. Po trzecie primo widok dekoltu drowki zasadniczo nie sprzyjał skupieniu. Poszli! Ton czytał list ze wskazówkami. "Konie nam dają! To po kiego trolla ja się rozgrzewałem? I za darmo niby! Znaczy nie odciągną mi z nagrody razem z podatkiem od wygranych? Nic to, idziemy bo szkoda czasu". Szybko dotarł do stajni, gdzie wskoczył na konia, a drugiego przywiązał za lejce do siodła. W końcu obiecano im "konie" w liczbie mnogiej. Ciągnąc za sobą luzaka, pocwałował ku wiosce Epernay. - Au revoir, przyjaciele, auf Wiedersehen i tata! Do zobaczenia na mecie!
__________________ Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań. |
25-10-2011, 23:04 | #4 |
Reputacja: 1 | Przez moment stanąłem i podrapałem się po łysej głowie. Nie bardzo wiem o co chodzi, ale zakwalifikowałem się do tego programu. Mam ze sobą moją czarną płaską powierzchnię z uchwytem, a przez ramię mam przewieszony pas z moim oznaczeniem plemiennym. Spojrzałem zagubionym wzrokiem na prowadzących program, a potem na konie... to niby ja mam tym jechać? Po czym zwróciłem uwagę na lekarzy i powrócił mi dobry humor. - Ja lubię doktorów! - krzyknąłem z zadowoloną mordą i poklepałem po plecach małego gościa Osztana, że ten aż się przewrócił. Po czym zagadnąłem prowadzących: - A medyk może ze mną jechać? Ja najlepiej sobie radzę z medykiem w drużynie. Następnie, niezależnie od odpowiedzi, uspokoiłem się i z pewnym trudem wsiadłem na konia - już większość konkurentów była w drodze. Smutne, ale przynajmniej nie muszę się zastanawiać gdzie jechać na tej kobyle. I tak ich pokonam na siłowych sprawdzianach, na razie niech jadą przodem. Droga nie była zbyt ciekawa. Ot dużo winorośli pod którymi leżeli zmarnowani dwarfowie - po żadnym chyba nikt nie przejechał, ale kto wie czy niektóre z łachmanów na drodze to nie byli ci pijacy. Nic mnie to nie obchodzi. Konia gnać nie będę, bo może się przyda w zadaniu. Nie dojadę jednak na zadanie jako ostatni, więc jak będzie trzeba przyspieszyć to przyspieszę! Chcę być jakoś tak po środku stawki. |
25-10-2011, 23:22 | #5 |
Reputacja: 1 | Przyglądała się tym pięknie zarysowanym mięśniom... ZNACZY DOLINOM!!! Dolinom i nagim sutSZCZYTOM!!! Wywiesiła język. Włosy Elsevira powiewały majestatycznie na lekkim wietrze. Elf uśmiechnął się przyjaźnie i poprawił dłonią niesforne kosmyki. Język Kiti leżał już na ziemi i choć było to niewiarygodne, wciąż zdawał się wydłużać... Elf coś mówił, a Kiti, z wywieszonym jęzorem i kałużą śliny przed sobą kiwała potakująco głową w miłosnym zauroczeniu. - Eehehehheh... – podsumowała elokwentnie, trzepocząc rzęsami. Kiedyś była elfką. W wyniku wielu nieprzewidzianych zdarzeń i klątw stała się wilczycą. Przynajmniej odzyskała mowę, nie musiała szczekać... - Jessssfeć faki shiękny!... – wymamrotała półprzytomnie, wciągając jęzor z powrotem. Ze zgrozą zauważyła, że omal nie wciągnęła wraz z jęzorem chomika, który przechodził obok. Chomik?! Świnka morska!? Chomik. Jakiś wyrośnięty mutant ninja. Biegł i chichotał do siebie. - Klątwa! Zawsze podróżuję z kimś, kto śmieje się sam do siebie, zawsze zawsze zawsze!!! – zdała sobie nagle sprawę. Chomik zniknął w trawie. Biała wilczyca ocknęła się i otrzepała się. Była wilkiem. Wilkiem o białym futrze, wyglądającym jak każdy inny zwykły wilk. Wyróżniała się jasnymi, błękitnymi oczami. http://www.tapetus.pl/obrazki/n/8156...-bialy-las.jpg „Elsevir też ma piękne oczy!!!” – pomyślała od razu. - AH!!! – idąc nieopatrznie i gapiąc się na Elsevira, po chwili potknęła się o własny język. – Skup się, skup się skup się!!! - Kici, kici... Kiti obejrzała się na drowkę Keeshe, która cmokała do niej i klepała swoją nogę, przywołując ją. - Czy ja wyglądam na kota?! – warknął wilk. - Chodź, piesku. No chodź. Umiesz siad? A daj łapę? Elsevir, zobacz, tego na pewno da się wytresować, mógłby skakać przez płonące obręcze czy coś...! – upierała się wesoło drowka. - Wytresować?! Uważaj, co mówisz! - Lepiej ty uważaj, co mówisz! Już jedno takie zwierzę za dużo gadało i chcieli je sprzedać złemu panu z wielkim, ciemnym wozem z kratami... – Keeshe zmrużyła oczy. – A widzisz tu jakiegoś dobrodusznego ogra w śmiesznych kapciach, który by ci pomógł?! - To zastraszanie uczestnika programu! Wezwę ochronę!... - JA jestem ochroną – uśmiechnęła się słodko Keeshe. - Aha... - To jak będzie? Kiti siad? - Kitisiad jest bardzo zdenerwowany. - -.-‘ [face palm] Iblithci... - Przepraszam, ale mam wyścig do wygrania. - A może kiełbasą się dasz przekupić?... - Kiełbasą? Masz kiełbasę?!! - Nie, ale mogę mieć... Hej Elseeeeeviiiir!... Jesteś na sekundkę potrzebny... - O nie o nie o nie!!! – Kiti zjeżyła się i pognała co tchu do stajni. - Co się dzieje? – zjawił się zdumiony elf. - Chciałam, żebyś dał trochę tej kiełbasy ze swoich kanapek, ale już nieważne... – bąknęła drowka. Elf rozejrzał się z zagubieniem. - Wy drowy jesteście jacyś... jak to w ogóle wymówić? Jacyś dziwni? Jakieś dziwne drowy? Dziwni drowowie...? - Gaaah shut up!!! Kiti wbiegła do stajni. Dawno.. nigdy...? Nie jeździła konno. Ale zadanie mówiło wyraźnie; jechać konno. Nie chciała być zdyskwalifikowana w pierwszej rundzie!!! Szybko wybrała sobie konia. Biały koń! Nieważne jaki silnik i ile pali, grunt że kolor pasuje jej do koloru futra! To gwarantuje dobrą passę! Problem był jeden. Nie mogła dosięgnąć końskiego grzbietu! - Nie pozwolę, żeby prześcignął mnie jakiś chomik!!! – pomyślała zawzięcie. - I ten łysy... Gdzie oni tego łysego wytrzasnęli!? Po kilku próbach wdrapała się na kostki siana przy ścianie a z nich skoczyła na koński grzbiet. - GO GO WHITE POWER!!! – zawyła Kiti. – Naprzód, zostawmy tych dwunogów w tyle!!! Dalej, koniku, nie zmuszaj mnie, żebym pokazywała ci, jak się biega!!! Biegnij jakby goniło cię stado wkurzonych tygrysołaków-fanów metalu!!! Jakby nadlatywał smok ze sraczką!!! Jakby goniło się stado wilk... oooołkaów!!! Drakula! Chuck Norris!!! - Oby fortuna mi dziś sprzyjała, ten pojazd nie ma zapasowej opony!!! – stwierdziła nagle ze zgrozą.
__________________ "Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D |
26-10-2011, 00:07 | #6 |
Reputacja: 1 | Śniady, siwowłosy brodacz z kosturem zakończonym zdobieniami stał nieco na uboczu i mrużył oczy krzywiąc się przy co głośniejszych dźwiękach notując coś w lewitującej przed nim księdze. Mruczał nieustannie zaszczycając kolejno spojrzeniem zebranych. Na głos elfa zapowiadającego początek wyścigu przerwał notowanie, a księga zatrzasnęła się z hukiem i podążyła w powietrzu za właścicielem. Berlard obrzucił spojrzeniem parę. Elf był typowym przedstawicielem z gatunku błazen pospolitus, czego nie omieszkał skwitować po nosem krótkim mruknięciem "dureń". Elfka za to wzbudziła jego zainteresowanie. Jak do tej pory spotkał tylko jednego drowa, którego przerobił zresztą na nieco bardziej pokojową dla nauki wersję. Był ciekaw tego ludu i żałował, że nie może dłużej tu zabawić. Wszak nie można oceniać wszystkich po jednym spotkaniu akurat z ignorantem. Obserwował uważnie obiekt swego zainteresowania. Oderwał się na chwilę by spojrzeć na rzeczony personel medyczny. Zlustrował tzw. doktora do stóp do głów i znowu do stóp. Z kolei od obserwacji medycznych aspektów imprezy oderwało go hasło starożytne języki demonów. Odczytując wskazówki poczuł się rozczarowany. Język ani znowu taki starożytny, ani na pewno nie demonów - westchnął. Jednak długo nie dane mu było rozmyślać na żartami sponsora tej zabawy. Pozostali uczestnicy żwawo ruszyli do stajni. Niedbale machnął dłonią i wciąż lewitująca księga zmniejszyła się do rozmiaru pięści, którą łatwo było już schować. Ruszył po konia, a widząc jak jakiś cwaniaczek odjeżdża w dwa konie przyspieszył obawiając się o ilość dostępnych środków transportu. Wyprzedził go jakiś łysy drab, a zaraz po tym wilk, który, o zgrozo, wskoczył na konia i odjechał. Dopadł w końcu najbliższego wierzchowca i dosiadł go. Rozejrzał się jeszcze ostatni raz po placu i ruszył galopem w kierunku Epernay.
__________________ ZauraK |
26-10-2011, 00:15 | #7 |
Reputacja: 1 | - START!! Nevis rzucił się, jak reszta, po wskazówki... Jechać do jakiejś wsi, wydaje się proste. A więc czym prędzej złapać jakiegoś konia. Ten będzie świetny - pomyślał. W kącie stajni znalazł niewielką drabinkę, wspiął się, ułożył w siodle i ruszył. Ahoj przygodo! - wrzasnął na całe gardło. Starał się dotrzymywać tempa reszcie. A przy okazji podziwiać widoki tutejszej kultury, wcześniej nawet o tym nie pomyślał. Ogromne winnice, pracujące dwarfy. Pomiędzy winoroślami spory gościniec, strasznie zakurzony. Ciekawe dlaczego? Przyglądał się tubylcom. Byli jacyś dziwni, bez żadnej radości z życia. Paręnaście metrów przed nim na trakt wyszedł jeden z nich. Niósł butelki z czerwoną zawartością w ogromnej skrzyni. Chciałoby się powiedzieć, że skrzynia była prawie równa dwarfowi. Niziołek był zły - wywijanie slalomów i tracenie na to potrzebnych sekund nie wchodziło w grę! Chcąc dopiec tragarzowi, chwycił za jedną z butelek, tracąc przy tym nieznacznie równowagę. Nie miał czasu, ani sił by sprawdzać napisy na butelce. Schował zdobycz za pas i jechał dalej. Dokąd mamy się udać... Hmmm... Epernay! Nigdy nie słyszałem o takiej wsi. A więc nie mogę zgubić reszty uczestników. Patrząc na tempo ich jazdy - da się zrobić! |
26-10-2011, 17:40 | #8 |
Reputacja: 1 | Niziołek wraz z resztą uczestników stanął przed Elsevirem. O ile mógł zrozumieć obecność wilczycy, pewnie należała do tego łysego draba, ugh, Osztan nie chciał wiedzieć co on z nią robi bo chyba nie ujeżdża, to biegnącego za gromadą chomika uznał za jakiś żart. Nie oceniając więcej swoich rywali, uważnie słuchał elfa, próbując wyłapać w jego słowach każdą możliwą podpowiedź, dającą mu przewagę. Dekold drowki? Nie, nie zwracał na niego uwagi, zajmie się nim jak już wygra wyścig. Pierwsze zadanie, odszyfrowanie nieznanego języka. Domyślając się, że reszta ruszy od razu, przepychając się między sobą, niziołek poczekał chwilę aby nie brać w tym udziału i nie ocierać się o innych. Fuj! Spokojnie poszedł po swoją kopertę, wziął słownik i zaczął rozszyfrowywać wyraz po wyrazie. Kiedy siedział z ołówkiem nad kartką papieru i słownikiem w ręce, kolejni uczestnicy wyścigu mijali go, galopując na koniach. W osłupienie wprawił go jednak widok wilczycy na koniu. Co do jasnej…? Brak słów… Po rozszyfrowaniu wiadomości, schował ją za pas razem ze słownikiem. Pobiegł do stajni, wziął swojego rumaka i pogalopował za swoimi współzawodnikami ze słowami na ustach: Ostatni będą pierwszymi! |
26-10-2011, 20:20 | #9 |
Reputacja: 1 | Elsevir niesie paczkę popcornu i podjada. - Keeshe, przyniosłem popcorn, chcesz trochę? Zauważa nagle drowkę otoczoną małą grupką ludzi i ze zdumieniem podchodzi tam. - Dwadzieścia monet na Tomisława... Dziesięć na wilka!... Nie, nie odstawiam striptizów! -.-‘ – warknęła Keeshe, mimo wszystko porywając banknot którym ktoś do niej machał. - Pieńć na chomicka... - Aaaaaw! – Keeshe poklepała po głowie małą dziewczynkę z misiem-maskotką w ręku. – Pięć na chomika!... - Co ty robisz?! – wparował oburzony Elsevir. – To dziecko! Promujesz hazard wśród nieletnich?! Te pięć monet to pewnie oszczędności jej życia!... - Tylko się nie popłacz, elfie... – przewróciła oczami drowka. - Zabraniam ci... Nie, ja też nie odstawiam striptizów!!! – warknął za kimś elf, Keeshe ukradkiem porwała banknot, którym wymachiwała do elfa jakaś wieśniaczka. - Ej!... - Niech ci Lolth w pająkach pod łóżkiem wynagrodzi! – pomachała do wieśniaczki Keeshe. - Przepraszam, czy te niziołki to bliźniaki? – zawołał ktoś z tłumu. - Informacja kosztuje! – odparła Keeshe. Zabrała monetę skierowaną ku niej i odparła: - Nie wiem. - Ej!!! Oddawaj kasę!!! - Płaci się za odpowiedź, nie za jej wartość merytoryczną, udzieliłam odpowiedzi! – wzruszyła ramionami. - Opanuj się, mieliśmy prowadzić show!... – sapnął Elsevir. - Show to tą swoją gołą klatą robisz, ogarnij się trochę, bo cię jeszcze konkurencja z programu obok na top-smrodel zaprosi... – mruknęła Keeshe i obojętnie odchodząc porwała jeszcze garść popcornu z paczki elfa. * * * Wszyscy; Docieracie do Epernay! http://farm2.static.flickr.com/1201/...b597a402_b.jpg Wita was malownicza osada położona wśród pól. Droga nie była daleka ani trudna. Trudności rozpoczną się teraz! Dotarliście na rynek. Jest stojak ze wskazówką! Szybko odczytujecie. „Wykonajcie jedno z dwóch zadań. Stajenny lub farmer”. Zauważacie, że nieopodal są znów Keeshe i Elsevir. Jakim cudem się tu dostali?! - Korzystamy z pomocy sponsora i demonicznej teleportacji – wyjaśnił Elsevir. – Będziemy wam towarzyszyć w podróży! - Na wypadek gdyby ktoś z was popłakał się i uciekł do mamusi lub zszedł z tego świata i jego gear byłby do wzięcia... – wyjaśniła słodko Keeshe. - W zadaniu „stajenny” zawodnik musi zaopiekować się pewnym wierzchowcem i odprowadzić go na pastwisko... Ale zadanie to jest wbrew pozorom podchwytliwe i wymaga wiele szczęścia! – skomentował Elsevir. - Wymaga wiele szczęścia, można trafić bowiem na bardzo uparte... - ...lub upośledzone... – dodała Keeshe. - ...zwierzę...! Wówczas nie będzie łatwo ukończyć to zadanie! Udajcie się do miejscowej stajni. Powita was opiekun stajni, dwarf siedzący na grzbiecie niedźwiedzia! Browsing deviantART A oto i wierzchowiec pod waszą opieką! http://mythicmktg.fileburst.com/war/...2192006_12.jpg Nosorożce te bywają używane przez dwarfy lub orków jako wierzchowce. Nie są zbyt szybkie ani zwrotne, ale nie muszą zbytnio przejmować się tym, że coś stoi im na drodze... Legenda głosi, że kiedyś Dobro i Chaos ścigali się na grzbietach tych zwierząt po pewnym mieście... Zadanie polega na tym, aby zaprowadzić nosorożca ze stajni do znajdującego się kilometr dalej wybiegu. Kiedy tego dokonacie, opiekun stajni da wam kolejną wskazówkę. Nosorożce potrafią być bardzo upartymi zwierzętami. Lepiej nie tracić przy nich cierpliwości, bowiem rozsierdzone potrafią być śmiertelnie niebezpieczne... - Zamknij się już, elfie, chcę odczytać tę kartkę i iść na manicure! – syknęła Keeshe. – Ekhym. W zadaniu „farmer” bla bla bla blabla, bla, zawodnik musi wykazać się spostrzegawczością na dużej plantacji winogron. Musi bla bla bla... A tak, drugie zadanie do wyboru polega na odnalezieniu kiści dojrzałych winogron na plantacji winorośli. Plantacja jest duża, a dojrzałe winogrona nie są łatwe do wypatrzenia w gąszczu zieleni. Zadanie wymaga spostrzegawczości. Kiedy dostarczycie kiść dojrzałych winogron farmerowi, ten da wam kolejną wskazówkę. - Które zadanie wybiorą nasi zawodnicy? ^_^ - I komu się uda, a kto wróci z płaczem do mamusiiii?:> - Komu się poszczęści... - I gdzie ja teraz, kurde, znajdę otwartą drogerię, skończył mi się lakier!!! – wrzasnęła Keeshe. - ...dowiemy się za moment!!! ---------------------------------- Stajenny. Wymaga szczęścia. 1-20 Jesteś Zaklinaczem Nosorożców! Zwierzę jest usłuchane, jakbyś wyhodował je od małego! Opiekun stajni jest pod wrażeniem i wręcza ci butelkę dwarfiego bimbru, który po wypiciu daje +15 do siły i +300 do tańczenia tańca brzucha na stole! 21-40 Udaje ci się zapanować nad Nosorożcem! Bez większych problemów odprowadzasz ogromne zwierzę na miejsce. 41-60 To nie jest takie proste... Nosorożec wlecze się nieziemsko. Jak tak dalej pójdzie to na drodze wyprzedzą was kamienie! Zrób coś! [jak podejmujesz sensowne działanie – w kolejnej turze uda się wykonać zadanie i nie musisz rzucać. Jeśli nie podejmiesz działania - rzucasz znowu] 61-80 Nosorożec nie chce cię słuchać. Nie ruszył się z miejsca. [musisz rzucać znowu - jeśli gracz podejmuje działanie niwelujące szkodę – w kolejnej turze ma+15 do udanego rzutu]. 81-100 Twoje nieudolne próby zapanowania nad zwierzęciem rozzłościły Nosorożca! Zwierzę stało się agresywne i zadaje ci „szturchańca” rogiem, po którym pokoziołkowałeś po ziemi, nieźle poturbowany! Rzucaj jeszcze raz. Farmer. Wymaga spostrzegawczości. 1-20 Jesteś... Zaklinaczem winogron? Masz sokoli wzrok w każdym razie! Błyskawicznie odnalazłeś winogrono w gąszczu plantacji. Farmer ofiarowuje ci piersiówkę która daje +15 do szybkości i +150 do kłótni o jabłka z jabłoni na granicy działek! 21-40 Udaje ci się dostrzec winogrono całkiem szybko! Podbiegasz i zrywasz. Gotowe! 41-60 Ta plantacja jest wielka jak...! Wielka i zielona. Ale ani śladu winogrona. Szukasz i szukasz i szukasz... Trzeba objąć jakąś taktykę! [jak podejmujesz sensowne działanie – w kolejnej turze uda się wykonać zadanie i nie musisz rzucać. Jeśli nie podejmiesz działania - rzucasz znowu] 61-80 To jest dżungla. Nie widzisz żadnych winogron!!! [musisz rzucać znowu - jeśli podejmujesz działanie – w kolejnej turze masz +15 do udanego rzutu]. 81-100 Chyba zabłądziłeś... Mam nadzieję, że wziąłeś race ratunkowe i dużo prowiantu... Rzucaj jeszcze raz.
__________________ - Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith. |
26-10-2011, 21:29 | #10 |
Reputacja: 1 | - Epernay - mruknął i wzruszył ramionami - Dziura jakich wiele. Rozejrzał się za wskazówkami, ale zanim wzrok padł na przygotowany stojak zauważył prowadzących wyścig. Jego mina zdradzała podejrzliwość, która go ogarnęła. Ktoś tu jeszcze niewątpliwie uprawiał magię po za nim. Skupił się jednak na zadaniach. Przeczytawszy o nosorożcach odezwał się w niekontrolowanym przypływie irytacji. - O nie! Za żadne skarby. Jedna wycieczka w życiu na takim bydlęciu mi wystarczy. Wypowiedziane słowa zginęły zaraz jednak we wrzawie towarzyszącej show elfów. Odwrócił się na pięcie i nie czekając na zakończenie elfiego cyrku, poczłapał pomiędzy krzewy winnicy. Zatrzymał się po kilkunastu metrach i przez chwilę rozważał użycie jakiegoś zaklęcia na poprawę wzroku, czy też jakiegoś bardziej widowiskowego celem zdmuchnięcia nadmiaru liści. Pokręcił jednak przecząco głową. - Na później, tak, lepiej oszczędzać siły na później. Miał tylko nadzieję, że wzrok go nie zawiedzie. Przyzwyczajony był głównie do wypatrywania magicznych formuł w starożytnych tomiskach, a nie do dłubania w zielonych chaszczach. Zamruczał w starożytnym języku przekleństwo czy raczej klątwę na widok morza zieleni. Ruszył wolnym krokiem bacznie lustrując przydatność kiści winogron.
__________________ ZauraK |