Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-05-2012, 16:50   #1
 
Issander's Avatar
 
Reputacja: 1 Issander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodze
Ostatni Bastion: Przygoda na Północy.

Gdzieś na południu...

Julian Aperagus przyglądał się załadunkowi. Kohorty z Armii Pająka oraz Armii Orła sprawnie i w dyscyplinie okrętowały się na przydzielone im galery. Flotę mieli osłaniac żołnierze marynarki na swoich większych, wyposażonych w działa galeasach, jednak Julian doskonale wiedział, że państwa północy nie odważą się zaatakować dwustu okrętów w jednej, decydującej bitwie. W przypadku wygranej, Cesartwo mogłoby z pewnymi problemami ściągnąć jeszcze dwa razy tyle statków z Flot: Zachodniej i Południowej, zaś w przypadku przegranej państwa północy straciłyby zdolność operowania na morzu... Nie, kapitan znacznie bardziej obawiał się sztormów. Wyruszali w trakcie okresu silnych, chłodnych wiatrów od strony kontynentu, zwiastujących nadejście zimy - to miało im pomóc szybko uderzyć z zaskoczenia, jednak równie dobrze mogło zapędzić ich w sam środek cyklonu. Dworscy magicy twierdzili, że podróż będzie bezpieczna, ale kto by tam wierzył szarlatanom...

Julian wiózł kiedyś maga "ze specjalną misją". Czarodziej kazał im wyruszyć w złą pogodę ze względu na pośpiech, obiecując, że statek przetrwa - i owszem, udało się, jednak w sztormie stracił sześciu doświadczonych marynarzy oraz przedni maszt.

Spojrzał jeszcze raz na dziesiątki tysiący żołnierzy - ze skały górującej nad portem wyglądali niczym mrówki, równie jak one zorganizowani. Armia. Chluba Cesarstwa, owoc ciągłej, milytarystycznej tradycji i wieloletnich, rygorystycznych treningów. Ilu z nich wróci do domów? Ile matek będzie szlochać nocami? Był już na tyle stary i doświadczony, że mógł pozwolić sobie na takie myśli. Jednak większość z ludzi w dole myślała tylko o tym, jak wiele szuj z północy uda im się powalić i jak wiele łupów przywieźć do domu. Julian doskonale orientował się, że na północy żyją tacy sami ludzie, jak w Cesarstwie, tak samo będą bronić swoich domów, jak i on by to czynił... Jednak wiedział, że żołnierze nie powinni tak myśleć. I bardzo dobrze, że tak nie robili.

Pierwsze statki odbijały od brzegu, zapełnione ludźmi i zapasami, by na redzie powoli ustawiać się w szyku, czekając na resztę. Czas nadszedł, by zejść na pokład i objąć dowodzenie nad klejnotem Cesarstwa.

Biada królestwom północy.


Tymczasem na dworze króla Piotra II...

- Więc to już pewne, tak?
- Tak, panie. - Powiedział beznamiętnie mistrz szpiegów, po czym kontynuował - Wojska Cesarstwa ruszyły ze swoich pozycji na wybrzeżu Wielkiej Zatoki i przekroczyły rzekę Vis. Nie wracają statki kupieckie, co prawdopodobnie oznacza, że cesarscy starają się utrzymać w tajemnicy fakt zbierania floty. Wojna na południowym półwyspie - choć trwała już od dawna przy pomocy marionetkowych państewek i najemników - wybuchła z pełną otwartością.
- Co na to Visyjczycy?
- Masz na myśli, panie, Górne i Zachodnie Vis? Dolne Vis podporządkowało się Cesarstwu i prawdopodobnie przepuściło żołnierzy mostami. Górne Vis jest podzielone - obecnie rządzi tam dziecko, a właściwie procesarska rada regencyjna, jednak silna opozycja prawdopodobnie stworzy partyzantkę. Zachodnie Vis jest silne i przygotowane do wojny, ale niewielkie, panie, i wyniszczone poprzednimi wojnami. Bez pomocy szybko upadnie, a wtedy już tylko rzeki Pilta i Wielka Kuash będą bronić dostępu samego serca naszej krainy, choć oczywiście jako pierwsze ucierpią inne kraje, a nie my.
- O ile wróg nie uderzy od strony morza.
- Jesteśmy na to gotowi, panie...
- Nie wątpię, że jesteśmy.
Zapadła cisza. Po chwili król zaczął:
- Dobrze, wszyscy wiemy, że tej wojny nie wygramy ani szybko, ani łatwo. Jednak musimy ją wygrać, inaczej wszyscy tutaj obecni skończymy na palach, a Betania stanie się jedynie kolejną prowincja Cesarstwa. Nie możemy na to pozwolić. Jeżeli stworzony przez nas Sojusz nie zawiedzie... A nie może zawieść... Powinno nam się udać. Co, powtarzam, nie znaczy, że będzie łatwo. Musimy wykorzystać wszystkie możliwe chwyty. Czy ktokolwiek ma jakiś pomysł?
- Panie, moim zdaniem powinniśmy szybko uderzyć na...
- Po naradzie udamy się na spotkanie z generałami, ambasadorami i dowódcami armii, by ustalić strategie. Na razie pytam o co innego...
- A może... Ostatni Bastion, panie? - Rzucił skarbnik.
- Co sugerujesz?
- Zarządźmy rekrutację. Trzy, może nawet pięć tysięcy żołnierzy...
Tym razem przerwał mu mistrz szpiegów.
- Czy wiesz, ile żołnierzy znajduje się w ostatnim bastionie?
- Nie...
- Trzystu. Do tego około dwustu gwardzistów podlegających gubernatorowi. Jak sądzisz, w jaki sposób upilnują oni pięć tysięcy rekrutów? Czy słyszałeś, co mówią o mieszkańcach Bastionu? To twardzi ludzie. Od dawna domagają się utworzenia kolejnego vicekrólestwa, o takim samym statusie jaki posiada Fistia. Nadal uważasz swój pomysł za dobry?
- Możemy... Możemy przecież zgodzić się na ich warunki. - Spróbował czternastoletni następca tronu. - To sytacja wyjątkowa i w ogóle. Przecież tak samo było z Fistią...
Teraz to skarbnik postanowił wyjaśnić problem.
- Czy wiesz, książę, jakie są bogactwa naturalne Fistii?
- Hm... Zboża... Kakao, przyprawy, tak? Fistia ma bogate gleby, prawda?
- Tak - westchnął skarbnik - Bogate ziemie, które dają bogate plony, które później odkupujemy za pół darmo, bo przy nadaniu Fistii statusu vicekrólestwa warunkiem były obowiązujące dziewięćdziesiąt dziewięć lat odpowiednie umowy. Czy natomiast wiesz, jakie są bogactwa Bastionu?
- Jasne. Srebro, każdy to wie.
- I...? Co się stanie ze srebrem, jeżeli uczynimy Bastion niepodległym, choć zależnym vicekrólestwem? Nadal będzie nasze?
Znowu zapadła cisza.
- Zabierzmy kopalnie. - Stwierdził wreszcie książe.
- Co?
- Przecież to proste. Dajmy im wolność, ale zabierzmy kopalnie.


A na północy...

Niczego nieświadomi podróżnicy zebrali się na Placu Bram, który pełnił rolę zarówno targowiska, jak i miejsca odpraw dla karawan. W ostatnie dni lata nie było tu dużo osób. Niewiele osób potrzebowało narzędzi czy nowych ubrań, zaś nieliczne stragany z żywnością sprzedawały jedynie resztki letnich plonów.

Kiedy już wrócimy, pomyślał Mirkan Stonehead, szef karawany, nie będzie można się przecisnąć do wychodka. Niedługo zacznie się handel jesiennymi plonami: wielkimi ziemniakami i jabłkami, a także alkoholem, przetworami, zapasami mąki, orzechami, świecami, ciepłymi ubraniami... Wszystkim tym, co pozwoli mieszkańcom Silverytown przetrwać zimę.

Tymczasem wśród chętnych do dołączenia do karawany zebrał się spory tłumek. Nic dziwnego, stwierdził Mirkan, przełęcze stają się nieprzejezdne już w połowie jesieni, a ta nigdy nie jest długa. Tymczasem pora wytłumaczyć im zasady...

- Chcecie z nami podróżować, tak? To słuchajcie, czego się macie trzymać! Jeżeli ktoś zaatakuje karawanę, albo złamie się oś, to pomagacie, a jeżeli to wy zasłabniecie, lub będziecie potrzebowali pomocy, to ją dostaniecie! Jeżeli jednak po prostu chcecie jechać na wozie, musicie zapłacić! My pomagamy wam, a wy nam, a za resztę należy się srebro! Czy to jasne?

Mirkan spojrzał po ich twarzach. Chyba zrozumieli. Jeżeli nie, będzie im musiał to wytłumaczyć w inny sposób, ale na to przyjdzie czas. Wśród czekających był też mag i ten widok zdecydowanie go niepokoił. Na północy zdarzali się magowie, ale tylko przejazdem - nie było tu żadnego rezydującego czarodzieja. Zwykle pojawienie się jakiegoś zwiastowało kłopoty. Czy tak będzie i tym razem? Mirkan nie wiedział. Jednak bardzo przemawiał do niego brzdęk srebrnej sakiewki, jaka szybko wpadła mu w dłonie. Taki staruszek nie będzie przecież podróżował na piechotę, prawda?

Chłopcy pakowali jeszcze ostatnie skrzynki na wozy. Ośmiu ludzi - kusznicy i woźnicy, po jednym na wóz, stali w zbitej grupce i wymieniali między sobą jakieś sprośne żarty. Po chwili wszystko było gotowe.

- Ruszamy, panowie! - a przynajmniej miał nadzieję, że wszyscy "pasażerowie" są jednej płci, choć miał wątpliwości co do jednej osoby. Szata z kapturem nie pozwalała mu jednoznacznie tego stwierdzić, bo choć rozmiarami przypominała mężczyznę, coś w nim twierdziło, że jednak ma do czynienia z kobietą. - Przed zmierzchem powinniśmy dotrzeć do Littlewall.
- Czy to jakieś miasto? - spytał mag.
- Tak, o ile te pokurcze potrafią budować miasta - zarechotał - ale w jednej rzeczy są dobre - whiskey. Panowie, normalnie nie robimy postoju w Littlewall, jednak dzisiaj wypadają Spusty!

Ci, którzy słyszeli już o niziołczej whiskey, uśmiechnęli się pod nosem. Jednak w niczym nie dorównywało to radości pracowników karawany, którzy doskonale orientowali się, na czym polega święto Spustów... Reszta miała się o tym przekonać już niebawem.
 

Ostatnio edytowane przez Issander : 03-05-2012 o 20:24.
Issander jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:53.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172