Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-08-2012, 04:20   #11
 
Libertine's Avatar
 
Reputacja: 1 Libertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodze
No to może cofniemy się chwilkę wstecz, do wydarzeń sprzed posta rekrutacyjnego i przedstawimy postaci tak jakby się w Topolinach zobaczyły .

***

Pierwszy był stajenny, który wbiegł przez tylne drzwi do gospody, by rozgłosić nowinę. Ta rozprzestrzeniła się po karczmie jak plaga czarnej śmierci i zanim drzwi zdążyły się otworzyć, każdy w zajeździe wiedział, kto zaraz wkroczy do środka.



Pierw wszyscy zamilkli wlepiając swoje gały w stojącego w progu potwora. Słyszeli bowiem już różne plotki, wspominały one głównie o diable, demonie w ludzkiej skórze, który kroczy po ubitej ziemi zostawiając za sobą jedynie śmierć i cierpienie. Postaci owiniętej w gruby, czarny płaszcz towarzyszyła przedziwna aura, jakby sam kostucha wkroczył do środka. Zrzuciwszy ogromny kaptur w pobłyskującym świetle świec można było dostrzec jego puste, szarawe ślepia, a pod nimi przeokropną bliznę zaczynającą się za rozprutym w pół lewym uchem, zaś kończącą się na jego ustach, pod którymi aż do ramienia skóra spowijała się jakby po oparzeniu. Łysy pysk okuwała potężnie zbudowana czaszka z mocno wysuniętym płatem czołowym. Mężczyzna w progu bez słowa oprał skryty w cieniu miecz katowski o jedną ze ścian, zaś płaszcz powiesił na stojącym przy wejściu wieszaku. Obnażony z cienia, wyglądał jeszcze potworniej niż wcześniej. Jego półnagi, tłusty, choć umięśniony tors opięty był na krzyż dwoma czarnymi ćwiekowymi pasami przypiętymi do obcisłych skórzanych spodni. Tuż pod jego szerokim, żylastym karkiem wisiał metalowy naszyjnik przedstawiający wisielca. Na dłoniach miał farbowane na czerwono rękawice z psiej skóry, zaś buty nosił wysokie, zawiązane kilkoma rzemykami, tak, że wystające z cholew sznurki uwiązane były w dwie szubienice. Chwyciwszy ponad dwumetrowe stalowe ostrze ze żmijową klingą i wygrawerowanym napisem "Sprawiedliwość nie wybacza" skierował się ku najmniej obleganej części karczmy. Niektórzy na jego widok odwracali głowy, inni spluwali przez ramię. Pod nosami można było usłyszeć rzucane przekleństwa, zaś kapłan miał już rozpocząć przeganianie demona, aczkolwiek jedno zimne spojrzenie usadziło klechę z powrotem w ciepłych cyckach kurwy. Mistrz uśmiechnął się do siebie widząc pusty stolik, gdzie zasiadł i wyjął skórzany pakunek. Zamówiwszy dzban zimnego piwska i faszerowanego świniaka rozłożył swe zakrwawione jeszcze narzędzia na stole i począł czyścić je z zaschniętej krwi.
 

Ostatnio edytowane przez Libertine : 25-08-2012 o 07:03.
Libertine jest offline  
Stary 25-08-2012, 21:20   #12
 
Lost's Avatar
 
Reputacja: 1 Lost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwu
Aemilius Varen

Robb, bo tak miał na imię był od ranka w podłym nastroju. Mimo tego, że był najsilniejszy w okolicy, co udowodnił na ostatnich dożynkach kładąc w zapasach każdego chłopa, który odważył się stanąć mu naprzeciwko, to właśnie dziś zebrał tęgi łomot od ludzi królewskiego poborcy. Nie zapłacił czynszu za ostatnią kwartę. Nie przelewało mu się ostatnio, co może poradzić. Albo i przelewało i to nawet bardzo dobrze, tyle że w miejscowej karczmie. – Dawaj piwa, stara kutwo! – Wykrzyczał do miejscowej oberżystki, żony Tomasza stojąc na progu „Wesołego Tomasza” – miejscowego przybytku, gdzie chłopi przepijali resztę swojego majątku.
Robb przeszedł salę, wypatrując w ciemności i grubej warstwie dymu „swojego” stolika. – Co do ciężkiej anielki? – Wysapał, zauważając siedzącego przy nim mężczyznę. Nietutejszy. Ludzie stąd nie ważyliby się nawet spojrzeć na jego kąt. Podróżni kupcy, też doskonale wiedzieli. Tak, tak Robb był znany w okolicach. Zabijaka stanął naprzeciwko nieznajomego wypinając wydatny brzuch. – Wypierdalaj pokurczu! – Krzyknął do siedzącego zakopanego w warstwy materiału człowieczka. Tamten nawet nie drgnął. Wielkolud wymachując pięścią wielkości bochenu chlaba przed nosem tamtego krzyknął jeszcze raz. – Zabieraj stąd swoją rzyć, skurczysynu chędożony! – Zielona plwocina wylądowała na kapturze podróżnika, który zakrywał jego twarz. Nie sposób było powiedzieć, czy tamten nawet zwrócił uwagę na Robba. Nie sposób było nawet powiedzieć, czy ktoś przed nim naprawdę siedzi, czy to kupa szmat uformowana na podobieństwo humanoida. – Nie odpowiadasz?! To będziemy się bić! – Wrzasnął, gwałtownie wstając.
W karczmie ludzie zamilkli wpatrując się w swoje kufle. Każdy znał Robba. Ostatnio gdy urządził mordobicie z jednym pielgrzymem, to potulny ojczulek wylądował z pękniętą szczęką w przydrożnym rowie, a za nim z rozbitym łbem poleciał syn młynarza, młodszy stajenny i dwóch rzemieślników. Robb stał nad tamtym dysząc. – No co?! Boisz się?! – Już miał zadać pierwszy cios, gdy nieznajomy z akrobatyczną wręcz gracją odskoczył od niego. – Co mi kozojebco uciekasz?! Bij się! – Ryknął i rzucił się na tamtego. W jednej chwili zamurowało go. Miecz przy gardle wypompował z niego zapał. – Na kolana, chamie. – Głos nieznajomego przejmował chłodem. Robb obserwował go przerażonymi oczyma. Doskonale zdawał sobie sprawę, że na okolicznych ziemiach tylko trzy rodzaje mężów mogło nosić broń. Jeżeli stał naprzeciwko szlachcica to czekała go śmierć, a co najmniej odcięcie języka za groźby przeciwko wyżej urodzonemu. Mógł to być żołnierz królewskiej armii, któremu nie zrobi różnicy rozprucie na miejscu zbuntowanego chłopa. Ewentualnie miał przed sobą włóczęgę, bandytę mającego w rzyci królewskie edykty zakazujące noszenia przy sobie innej niż krótka, czy obuchowa broni. Nie wydaje się więc, żeby taki przejmował się życiem napastliwego chłopa. Na chwile jego kata oświetlił chybotliwy płomień kaganka. Mógł przyjrzeć się klindze miecza opierającego się mu o krtań. Bogato zdobiona, chyba złota zakończona gałką w kształcie otwartej dłoni. Szlachcić. Straci język, prawą dłoń.
Usłużnie opadł na kolana. Zamknął oczy i trząsł się ze strachu. Nikt nawet nie szepnął. Cała karczma zamarła, świadoma tego, co miało się zaraz wstać. I wtedy nieznajomy wybuchł śmiechem. Szczery serdeczny ryk wypełnił całą salę. Jeden po drugim, nieśmiało dołączali się bywalcy. Wkrótce cały przybytek trząsł się od radosnego chichotu. Śmiał się nawet ,wciąż na kolanach Robb, połykając przy tym grube łzy. – Wstawaj kmiocie – rzucił zakapturzony mężczyzna. Robb usłużnie podniósł się z klęczek. Kilka ostatnich chwil zmieniło go nie do rozpoznania. W ogóle nie przypominał już wioskowego osiłka. Zapłakany, roztrzęsiony, stał przed nieznajomym błagając o łaskę. – Przed oberżą stoi kasztan z białym zadem, czarne siodło. Wyczyścisz go, napoisz, a później wrócisz tu podając mi napitki – rzucił szlachcić niechętnie. – Tak jest, mój panie, oczywiście, mój panie, dziękuje, mój panie –gnąc się w pokłonach, wyrzucał z siebie Robb wybiegając na podwórze. Po chwili Aemilius wstał i podszedł do okiennicy. Odrzucił kaptur, by przyjrzeć się pracy parobka. Oświetliło go nieśmiałe światło zachodzącego słońca.

http://th08.deviantart.net/fs71/PRE/..._s-d462jsf.jpg

A wieczór miał być jeszcze ciekawszy.
 
__________________
Spacer Polami Nienawiści Drogą ku nadziei.
Lost jest offline  
Stary 26-08-2012, 21:05   #13
 
Shavitrah's Avatar
 
Reputacja: 1 Shavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwu
Ilsa "Iskra"

Nie liczyła dziś na nic więcej, niż znośną strawę i w miarę komfortowe miejsce na spędzenie kolejnej nocy. Długie fale rudych włosów poskromiła dla odmiany szarfą nieco zszarzałego materiału, przerzucając przez ramię coś na wzór prowizorycznego warkocza. Starała się przy tym nie zwracać uwagi na ból nieśmiało promieniujący z dawniej poparzonego boku.

Drzwi prowadzące do przybytku przekroczyła raźnie, nie zaszczycając nawet spojrzeniem grupy okupującej miejsce tuż za nimi i najwyraźniej oddającej się jakiemuś niezwykle pasjonującemu tematowi, na co wskazywała żywa gestykulacja i równie barwne słownictwo.

- Złodzieje chędożone, taka ich mać. Nic na wierzchu zostawić nie można, bo i zaraz kurwie syny niczym sroki się zlecą i już parszywymi ślepiami świdrują dookoła!

- Powywieszać całą bandę w pizdu, przynajmniej leśne zwierzęta jakiś pożytek będą z ich truchła miały... -
Oburzenie jednego ze zubożałych szlachetek zdawało się sięgać zenitu, a on sam pośpiesznie pokrzepił się przekazywaną z rąk do rąk butelczyną bimbru.

- Uch, mocne! Z czego żeśta to upędzili? A, nieważne już, lepiej mi może nie wiedzieć – tu uczynił wyraźną pauzę, z lubością poklepując łapskiem po brzuchu. Najwyraźniej nie pozbawiono go jeszcze wszystkich kosztowności, bo i nietrudno było dostrzec złocone pierścienie pozatykane tu i ówdzie na serdelkowate paluchy jaśnie pana. Widok ten nie wywołał jednak w sercu Ilsy nawet najmniejszej chęci, by zmienić taki stan rzeczy; nie, to by było nierozsądne. Zwłaszcza mając na uwadze chęć podjęcia jakiejś pracy dorywczej w tutejszych okolicach. Dziewczyna nie była na tyle naiwna, by sądzić, że tu ona jedyna para się takim zajęciem. Musiała zachować czujność, podobno przecież swój swojego pozna.

Przecisnęła się dalej przez skupiony wokół szynkwasu tłum, co niewątpliwie ułatwiła jej filigranowa postura i proste, niekrępujące ruchów odzienie typowe dla podróżnych.

Dzisiejszy wieczór był... Typowy. Tak, to dobre słowo. Zewsząd rozlegał się gwar rozmów, co jakiś czas w tle przewijały się czyjeś gniewne okrzyki lub entuzjastyczne śmiechy, a młodzież jak zwykle manifestowała swoją - skądinąd znikomą - tężyznę fizyczną. Rudowłosa przez chwilę przyglądała się z politowaniem próbom roztrzaskania w pijackim szale nadgnitego blatu jednej z ław, ostatecznie jednak zdecydowała się oddać jakiemuś bardziej rozwijającemu zajęciu.

W myśl zasady "im bardziej starasz się ukryć, tym prędzej pozostaniesz rozpoznany" momentami wręcz afiszowała się swoją obecnością i zdążyła się już spoufalić z kilkoma stałymi bywalcami gospody, do których też przysiadła się niezwłocznie po zlokalizowaniu znajomych twarzy.

- Na zdrowie, panowie - zarymowała nieświadomie, jednocześnie fundując kompanom następną kolejkę. Już dawno pojęła, że ubytek kilku monet w sakiewce jest śmiesznie niską ceną za potok mniej lub bardziej cennych informacji wydobywających się z ust podpitych miejscowych. Cierpliwie wysłuchiwała kolejnych rewelacji. Z rzadka jedynie przerywała czy ostrożnie dopytywała o jakiś szczegół, z pozoru leniwie przesuwając spojrzeniem wodnistych oczu po zebranych w środku osobistościach.
 
Shavitrah jest offline  
Stary 30-08-2012, 23:51   #14
 
Kata's Avatar
 
Reputacja: 1 Kata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputację
***

Przepraszam że tak późno.. byłam troszkę chora.

***

Myroue Ni'tessine

Każdy kolejny krok okazywał się trudniejszy niż myślała i choć rozum dawno kazał zawrócić, serce nieustępliwie prowadziło dalej. Była już tak blisko, a jednak nie umiała wejść do środka. Czuła strach choć nie była pewna czy przed zgromadzonymi wewnątrz ludźmi, czy też prawdą którą być może odkryje w środku. Elfka sięgnęła do kieszeni długiej, starej i zniszczonej peleryny wyjmując z niej drobny woreczek. W środku znajdowały się utarte tłuczkiem korzenie Yarrsi, po odpowiednim przyrządzeniu działające jak narkotyk. Była bardzo dobrą zielarką, wiedziała jak dobrać dawkę i sama je przyrządziła. Jeśli to miało dodać jej teraz odwagi nie bała się skorzystać, ostatecznie i tak czuła że nie ma wiele do stracenia. Przywarła plecami do ściany budynku i przeżuła ostry w smaku Yarrsi, a po chwili serce zaraz zabiło w piersi szybciej. Czuła gorąco rozpływające się po ciele od głowy w dół, na moment zmieniło się ono na lekki chłód by znów zagrzać ją całą. Zmartwienie uleciało, wypchnięte przez lekko otumaniające uczucie spełnienia i błogości. Obawę zagłuszyła słodka melodia która pojawiła się znikąd w jej umyśle zlewając rzeczywistość ze snem. Nie mogła dłużej zwlekać, wypluła żuty korzeń nim odpłynęłaby za bardzo. Szybko, jakby chciała mieć to już za sobą sięgnęła dłonią drzwi i weszła do środka nieśmiałym, choć ostrym krokiem.
Pierwszy raz widziała ludzką tawernę, przez chwilę nie wiedząc gdzie postawić następny krok. Niczym lisica wślizgująca się do kurnika zmierzyła przelotnie wzrokiem zebranych zatrzymując jak słup soli, a może to ona była owcą wchodzącą między wilki? Prawie cała zakryta tanim ubiorem nie wyróżniała się niczym specjalnym. Nie było widać ani jej uszu, ani tatuaży zasłanianych przez przetarty już materiał.


Nie znała się na ludziach aż tak dobrze, zawsze byli oni dla niej zwierzyną, niebezpieczną zwierzyną z którą trzeba było się liczyć podczas polowań. Dyskretnie wymacała ukryty za ubraniem sztylet, chcąc upewnić się że ma go blisko gdyby był potrzebny. Delikatna, kobieca sylwetka wślizgnęła się w głąb pomieszczenia. Nawet mimo narkotyku nie czuła się bohaterką, bardziej chyba przestraszona wspomnieniami z niedawnej przeszłości które ożywiła przed chwilą niż samą bliskością ludzi. Nie wiedziała gdzie usiąść, ale wolała byle jak najdalej od wścibskiego towarzystwa więc upatrzyła sobie stolik obok kata. Mężczyzna ten wyglądał dość niecodziennie, ale skąd ona miała wiedzieć kim jest i czym się zajmuje? On był inny, ona też. Myroue nigdy nie była w ludzkim mieście, nie widziała też egzekucji, a kultura ludzka była jej zupełnie obca. Kuszący był za to dystans jaki zachowywała reszta bywalców tawerny. Usiadła miękko i sięgnęła dłonią okrytą kasztanową, skórzaną rękawicą za kaptur. Nie zdjęła go wewnątrz, zamiast tego poprawiając kosmyk lekko wylewających się na widok ciemnobrązowych włosów. Unikała spojrzenia kata jakby w ogóle go tam nie było, zastanawiając się jak zdobyć to po co tu przyszła i przeżyć, a odpowiedzi wciąż jej brakło.


.
 
__________________
In the misty morning, on the edge of time
We've lost the rising sun
Kata jest offline  
Stary 31-08-2012, 17:27   #15
 
Karmazyn's Avatar
 
Reputacja: 1 Karmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputację
Chyba pasowałoby się przywitać…
Więc późno, bo późno, ale witam wszystkich

Zastrzegam sobie, że pewne elementy opisu mojej postaci mogą się zmienić wraz z rozwinięciem przez MG zagadnień religii i kapłanów.

Imar von Kloniz zwany Szramą

Mało osób jest w stanie sprawić, że wiejski klecha natychmiast porzuca wykonywaną czynność, blednie, rozpoczyna ponadprogramową modlitwę do Boga Słońce, a przede wszystkim robi to wszystko w tym samym momencie. Z reguły do osób takich zalicza się różnego rodzaju typków spod ciemnej gwiazdy, lub niespodziewana wizyta „z góry”. Klecha pijący właśnie u „Wesołego Tomasza” trafił chyba na najgorszą możliwą kombinację.
Drzwi karczmy otworzyły się wpuszczając do środka dobrze zbudowanego mężczyznę, z krótko przyciętymi włosami, kilkudniowym zarostem i szramą biegnącą wzdłuż lewej strony twarzy.
Przerzucony jakby od niechcenia przez prawe ramię młot bojowy świadczył, że ciało nie było tylko na pokaz, lecz miało w sobie siłę. Jeśli ktoś nie zwróciłby uwagi na ubiór nowo przybyłego z pewnością uznałby go za jakiegoś bandziora lub co najwyżej najmitę. Jeden rzut oka na strój, jaki osobnik miał na sobie uświadamiało, że wcześniejsza klasyfikacja była błędna. Szaty, jakie nosił jednoznacznie zaliczały go do wędrownych kapłanów.
Miejscowy klecha niemal natychmiast, gdy dostrzegł gościa zaprzestał dobierać się do dziewki, wstał z miejsca, pobladł, zaczął się modlić i zapewne całkowicie wytrzeźwiał. To on prosił o pomoc, która właśnie stała w drzwiach. O ile w przypadku normalnej wizyty kontrolnej można było się jakoś wykręcić o tyle w tym przypadku nie było to takie łatwe, jeżeli w ogóle wykonalne.
Mężczyzna z młotem zupełnie nie przejmował się zachowaniem miejscowego kapłana. Ogólnie sprawiał wrażenia jakby nie przejmował się niczym. Podszedł do jednego ze stolików i usiał przy nim dając znać karczmarzowi, by przyniósł piwo i coś do jedzenia. Zamówienie zostało nadspodziewanie szybko spełnione. Właściciel karczmy miał drobne obiekcje przez przyjęciem od „szanownego gościa” zapłaty, lecz wszelkie zostały rozwiane otrzymaniem wyboru przyjęcia zapłaty lub uderzenia młotem.
Imar von Kloniz, bo tak ów mężczyzna się nazywał rozejrzał się po zebranych. Jego wzrok przeskakiwał z osoby na osobę na nikim nie zatrzymując się na dłużej. Miejscowy klecha prosił o pomoc. Szrama był jedynym bez zajęcia. Jak on nie lubił oficjalnych misji z góry…
 
__________________
Dłuższy kontakt może zagrażać Twojemu zdrowiu lub życiu.
Toczę batalię z życiem. Nieobecny na długi czas.
Karmazyn jest offline  
Stary 07-09-2012, 16:39   #16
 
Kata's Avatar
 
Reputacja: 1 Kata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputację
Eh... i co z naszą sesją?
 
__________________
In the misty morning, on the edge of time
We've lost the rising sun
Kata jest offline  
Stary 07-09-2012, 16:45   #17
 
Lost's Avatar
 
Reputacja: 1 Lost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwu
Cytat:
Napisał Kaitlin Zobacz post
Eh... i co z naszą sesją?
No przecież stoją komentarze
MG według tego co napisał, ma być za góra dwa dni, jeszcze nie krzyczmy "tylko bez paniki!"
 
__________________
Spacer Polami Nienawiści Drogą ku nadziei.
Lost jest offline  
Stary 07-09-2012, 18:36   #18
 
Kata's Avatar
 
Reputacja: 1 Kata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputację
A ja znów do pracy za dwa dni... niech mnie ktoś przytuli..
 
__________________
In the misty morning, on the edge of time
We've lost the rising sun
Kata jest offline  
Stary 09-09-2012, 08:52   #19
 
Lost's Avatar
 
Reputacja: 1 Lost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwu
Teraz spokojnie można krzyknąć "tylko bez paniki!".
może ma ktoś mail do MG?
 
__________________
Spacer Polami Nienawiści Drogą ku nadziei.
Lost jest offline  
Stary 09-09-2012, 09:49   #20
 
Kata's Avatar
 
Reputacja: 1 Kata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputację
Z tego co poszpiegowałam nasz mg zalogował się na forum ostatnio trzeciego więc pewnie jeszcze jest na wyjeździe

Szkoda że tak mało osób się nieco rozpisało o swoich postaciach, choćby avka można było pokazać.. moja elfka ma oczywiście inny avatar, ale póki jest w pelerynie to pasuje taki
 
__________________
In the misty morning, on the edge of time
We've lost the rising sun
Kata jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:46.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172