Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-11-2012, 10:01   #1
 
Raster's Avatar
 
Reputacja: 0 Raster nie jest zbyt sławny w tych okolicachRaster nie jest zbyt sławny w tych okolicachRaster nie jest zbyt sławny w tych okolicachRaster nie jest zbyt sławny w tych okolicach
[Savage Worlds] Szabla gromu




Galenhend, środkowa część kontynentu


Dotarliście wszyscy do tej małej mieściny po południu. Każdego z was przyprowadziły tu różne koleje losu. Z traktu weszliście na ścieżkę wijącą się w kierunku północnym. Widzieliście domy zbudowane z szarego kamienia W oddali majaczyły szczyty gór. Każdy z was miał zamiar zatrzymać się w karczmie.





O tej porze w karczmie było trochę ludzi, krasnoludów oraz elfów, część z nich wyglądała na poszukiwaczy przygód, inni na kupców, a część na miejscowych. Nie było tłoku więc znaleźliście sobie miejsca do siedzenia i zamówiliście jakąś strawę czy po prostu coś do picia.
Każdy z was rozlokował się w innej części sali. Dało się słyszeć różne odgłosy, od pomrukiwań przez beknięcia krasnoludów, szczęk sztućców, rozmowy na neutralne tematy, aż po relacje z jakiś bitew. Za ladą stała miła barmanka nalewająca każdemu piwa, a dwie kolejne dziewczyny roznosiły jadło. Gdybyście podeszli do wschodniej ściany gdzie stało mało stolików zobaczylibyście oprawioną w ramkę mapę okolicy:





Nagle po środku sali, tam gdzie z reguły występowali bardowie zauważyliście małą grupkę ludzi którzy stali na około jakiegoś starca, z waszych miejsc dało się słyszeć:
-Powiadam wam ludzie, obdarzę każdego górą złota za znalezienie mojego przyjaciela, który zaginął w górach Śnieżyny. Zwą mnie Hundos i szukam dzielnych poszukiwaczy przygód, czy znajdę tu takich ?
 
Raster jest offline  
Stary 04-11-2012, 19:11   #2
 
Michaliev's Avatar
 
Reputacja: 1 Michaliev nie jest za bardzo znanyMichaliev nie jest za bardzo znanyMichaliev nie jest za bardzo znanyMichaliev nie jest za bardzo znanyMichaliev nie jest za bardzo znanyMichaliev nie jest za bardzo znany
Nareszcie karczma. Po tygodniu marszu nie marzył o niczym innym, jak o cieple kominka i mocnym piwie. Lubił być na szlaku, czuł się wtedy wolny, nie ograniczony skalnymi korytarzami i klaustrofobicznymi jaskiniami. Po to przecież wyruszył w drogę, by uciec od tych przeklętych kamiennych miast. Dosiadł się do trzech krasnoludów, mając nadzieję, jako że jego sakiewka mocno się ostatnio wyszczupliła, że zostanie poczęstowany przez współbiesiadników piwem i jakimś ciepłym posiłkiem. Szybko udało mu się zaciekawić ich opowieściami o pladze wielkich szczurów w jego rodzinnym mieście, i już po chwili popijał piwo, wymyślając coraz to bardziej heroiczne postępki. Jadł właśnie solidny kawał gęsi, który dostał od kompanów za historię o jego akcji ratunkowej dla króla, przysypanego przez zawalony korytarz, gdy usłyszał donośny głos:
-Obdarzę każdego górą złota za znalezienie mojego przyjaciela, który zaginął w górach Śnieżyny. Zwą mnie Hundos i szukam dzielnych poszukiwaczy przygód, czy znajdę tu takich ?
-Wybaczcie, ale ktoś tutaj najwyraźniej potrzebuje bohatera! -powiedział do zdziwionych krasnoludów wstając od stołu
Podszedł do zbiorowiska, i rzekł do starca
-Zgłaszam się. Daj mi jeno chleb na podróż, a w tydzień przyprowadzę Ci Twego przyjaciela z powrotem.
 
__________________
Jeśli jest ciężko to znaczy, że idziesz w dobrą stronę.

Ostatnio edytowane przez Michaliev : 04-11-2012 o 20:38.
Michaliev jest offline  
Stary 05-11-2012, 12:08   #3
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Zdarzyło się pewnego razu, że mag na swym koniu gnał. Ironią tego stwierdzenia, było to, że obecnie mag nie miał ani konia, ani miecza, ani nawet grosza na jadło i nocleg. Cóż będzie musiał improwizować, w ostateczności może rozbić obóz za obozem i zjeść część racji, które miał na drogę.

Zbliżał się do niewielkiej mieściny Galenhend gdzie zamierzał nocować przed dalszą drogą. Uznał, że najlepszym pomysłem będzie odwiedzenie karczmy i popytanie o pracę, dla kogoś jego pokroju. Będąc niedaleko wioski, przystanął i obejrzał krytycznie długą kij na której się wspierał, po chwili jakby podjął decyzję schował kij do sakiewki mocowanej u pasa, a wyjął z niej stylową laskę, z stalową głownią rzeźbiona w głowę wilka. Założył także na palec sygnet z herbem rodowym, Srebrne oko na srebrnej kamieniu.



Po skończeniu przygotowań, wszedł powolnym krokiem pomiędzy zabudowania, zaraz też ruszył w kierunku karczmy. Prawa noga ciągnęła się lekko za nim, co przykuło uwagę nie tylko karczmarza, ale innych gości.
Wszak nie często widzi się prawie dwu metrowego elfa, odzianego jak jeden z możnych, kiedy kuśtykając, bez miecza, bez bagażu, wchodzi do karczmy, siada w kącie i prosi o kubek wody, aby mógł się posilić przed dalszą drogą.

Hess był niecodzienny, ciało miał atletyczne, był można powiedzieć postawy posągowej, sam wiedział, że zawdzięcza to ćwiczeniom szermierki, no i po trochu swemu elfiemu pochodzeniu. Twarz pociągła, o ostrych, wręcz gniewnych rysach. Wyglądał na kogoś przywykłego do wydawania rozkazów, a nawet do tego, że rozkazy są wykonywane, a nie tylko wydawane.


Siła i władczość można powiedzieć rzucały się w oczy w każdym jego geście, ale w oczach widać było zmęczenie, nie była to słabość, czy rezygnacja, ale raczej coś co widzi się u rannego rumaka bojowego, kiedy po zwycięskiej szarży, łamie nogi, na śliskim gruncie. Nadal jest potężny, nadal chce walczyć, ale widać w jego oczach, to że właściwie to wie, że jest tylko jeden koniec. Że za niedługo umrze, ale to już dla niego bez znaczenia, zrobił co było do zrobienia.


Hess siedział spokojnie w kącie gospody, obserwował gości i podróżnych. Nie liczył na ciepły posiłek, ale na pytania gości o jego cel i stan, opowiedział ciekawą, i nie do końca kłamliwą historię o rabusiach na szlaku. Sprzyjało mu szczęście, bo najwyraźniej gdzieś w okolicy słyszeli o bandytach, więc zyskał przynajmniej posiłek, nie musząc za niego płacić.
Teraz wszak zbliżała się pora, kiedy należało opuścić karczmę, i znaleźć miejsce na nocleg. Jednak zanim ta chwila nadeszła, usłyszał starca oferującego pracę i pierwszego ochotnika.

Wstał i podpierając się na lasce zbliżył do starca.
- Nazywam się Theodor Hess, jeśli przyjmiesz moją osobę w kompanię, służę wiedzą i wszelkim innym talentem. Zapraszam do stołu, bo chciałbym zadać kilka pytań, bez których poszukiwania nie mają sensu. - Po czym odwrócił się i ruszył w stronę
 
deMaus jest offline  
Stary 05-11-2012, 16:12   #4
 
Razor's Avatar
 
Reputacja: 1 Razor nie jest za bardzo znany
-Myślałeś że przed nami uciekniesz ?
Powiedział krępy mężczyzna stojący na przedzie bandy.
-Przysięgam ! oddam wam wszystko co do centa, potrzebuje więcej czasu.
Odpowiedziałem pełen strachu i wątpliwości.
-Który to już raz nam obiecujesz ?!
Odparł z pogardą, drugi.
-Dajcie mi czas, a zwrócę wam wszystko z nawiązką !
Tym razem popatrzyli po sobie z zastanowieniem.
-Masz czas do jutra, a jeśli się nie wywiążesz, to znajdziemy cię i marny twój los elfie !
Po tych słowach cała banda zaśmiała się szyderczym śmiechem i każdy rozszedł się w swoją stronę.

Zmęczony, postanowiłem odetchnąć w pobliskiej karczmie. Wybrałem miejsce w koncie, zamówiłem coś do zjedzenia.

Oczekując na strawę usłyszałem starca, gadającego z jakimś elfem. Mówili coś o niebezpiecznej wyprawie i nagrodzie. Przez chwile jeszcze rozważałem "za" i "przeciw", jednak nie miałem większego wyboru...

Podszedłem i przedstawiłem się.
-Witam, jestem Razor, usłyszałem przez przypadek że potrzebujecie pomocy.
 
__________________
"Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą"

Ostatnio edytowane przez Razor : 05-11-2012 o 20:36.
Razor jest offline  
Stary 06-11-2012, 21:50   #5
 
Raster's Avatar
 
Reputacja: 0 Raster nie jest zbyt sławny w tych okolicachRaster nie jest zbyt sławny w tych okolicachRaster nie jest zbyt sławny w tych okolicachRaster nie jest zbyt sławny w tych okolicach
Starzec nakłaniał właśnie grupkę czterech mężczyzn którzy stali na około niego kręcąc głowami, dało się słyszeć od jednego brodatego:
- Nie to nie dla mnie, przykro mi.
Po jego słowach grupka się rozeszła, w oczach starca dało się zobaczyć rezygnację, ale tu nagle trzech mężczyzn podeszło do niego z różnych stron karczmy. Pierwszy był krasnoludem i nie zastanawiając się długo zaoferował swą pomoc Był krasnoludem co się od razu Hundosowi spodobało, aż na jego widok otarł ręce, wiedział wszakże, że krasnoludy cenią bardzo złoto, a jedynie to mógł zaoferować.
-Dzięki niebiosom, już myślałem że zostanę tu sam.
Słysząc że ma dać na drogę chleb odpowiedział
– Dam ci nawet 20 chlebów, zdołaj tylko odnaleźć mojego przyjaciela.
Po chwili z odległego kąta gospody zbliżył się elf, od razu było widać że jest osobą władczą i pewną swoich możliwości, spytał czy mógłby się przyłączyć do kompani i zaproponował pójście do stolika gdzie wcześniej siedział. Starzec zdążył tylko odpowiedzieć
-..to chyba..
Gdy nagle zza jego boku usłyszał głos.
- Witam jestem Razor.
Kolejny elf podszedł z drugiej części karczmy, dając do zrozumienia, że służy pomocą. Hundos odwrócił głowę i teraz po kolei przyjrzał się ochotnikom.
- To chyba pójdziemy do tego stolika przy którym siedział szanowny pan elf. Widzę, że nie ma już więcej chętnych.
Tak więc wszyscy ruszyli do stolika w dość ciemnym kącie.


-Jak już wiecie, nazywam się Hundos i szukam przyjaciela, zaginał w górach Śnieżyny, Sam nie mogę go uratować bowiem mam wiele spraw do załatwienia. Przeteleportowałem się tu...
Mówiąc to zauważyliście że ma bardzo duże zmarszczki pod oczami, które mogły być spowodowane wieloma godzinami i nocami spędzonymi w księgach, lecz ogólnie miał przyjazne rysy twarzy. Na wzmiankę o przeteleportowaniu się uświadomiliście sobie że musi to być potężny czarodziej, bo nieliczni na kontynencie posiadali tą zdolność. Hundos ciągnął dalej.
-..używając prawie całej swojej mocy z drugiej części kontynentu. Ailefos bo tak nazywa się mój przyjaciel wysłał mi ostatni sygnał z groty leżącej na północ od Khaken i od tego czasu się już nie kontaktowaliśmy a było to 2 dni temu. Starzec zmartwiony spuścił oczy, boję się że coś mu się stało, chociaż jest bardzo dobrze wyszkolonym wojownikiem.
Tu zrobił małą przerwę.
-Boję się że to moja wina bowiem sam go wysłałem na tą misję wiedząc jak jest niebezpieczna. Miał znaleźć pewien cenny artefakt. Ostatnie kilka magicznych sygnałów jakie od niego miałem potwierdzały że go zdobył i kieruję się w stronę południa lecz nie wiem co mu się stało, może nasz wróg przygotował na niego jakąś zasadzkę.
Tutaj wtrącił się Hess mający najwięcej pytań.
– Czy poszukiwany ma jakieś znaki szczególne i co potwierdzi że przybywamy z pomocą? .
Hundos otarł pot z czoła.
-Tak, zawsze nosi skórzaną zbroję z fioletowymi rękawami, można go poznać po charakterystycznych biało-szarych średniej długości włosach, choć u nas niektórzy poznają go po magicznym, pięknie robionym srebrnym mieczu który nosi przy pasie. Zaś jeśli chodzi o to czym go przekonacie, dajcie mu ten talizman.
Wręczył Hess’owi mały owalny szary kamień z wyryta runą „hagal,”
- Będzie wiedział o co chodzi. Mam nadzieję, że znajdziecie go żywego jeśli nie.
Tutaj Hundos się zatrzymał.
–Jeśli znajdziecie, weźcie z jego ciała czarny świetnie wyszlifowany okrągły kamień, tylko ostrzegam was, włóżcie go do jakiejś sakwy i nie próbujcie używać na nim siły fizycznej ani żadnej magicznej energii, to może się skończyć katastrofalnie.
-Co do nagrody to oferuję zaliczkę 100 sztuk i 2000 sztuk złota na głowę za odnalezienie go. Mam nadzieję że to wystarczy.
-Kiedy wyruszamy? – wtrącił Razor
-Jak najszybciej - powiedział Hudnos.


Po tych wydarzeniach razem ze starcem wyszliście z karzmy, było jeszcze jasno choć za parę godzin pewnie zacznie się ściemniać, Razem z Hundosem poszliście do sklepu i patrzyliście jak starzec robi zakupy. Kupił trzy racje żywnościowe na 2 tygodnie i zestaw bandaży w skórzanej sakwie.
- Myślę że to wystarczy.
Powiedział i wręczył wam tobołki na środku drogi przy wylocie z miasta.
-Ruszajcie na północy wschód do Khaken leżącego przy rzece Wilia, a stamtąd zapytajcie się, która ścieżka poradzi do Niedźwiedziej Groty. To by było na tyle. Gdy wrócicie .. szukajcie mnie w domu Matosa. Życzę wam powodzenia.
Powiedział starzec, odwrócił się i poszedł w stronę miasta, Zostaliście sami.


Droga ku Khaken.


Ruszyliście czym prędzej, by zdążyć przed zmrokiem do Khaken, Ścieżka byłą szeroka. Najpierw szliście pomiędzy polami, potem weszliście w głębszy las z paprociami, wokół było cicho i spokojnie, pierwsza godzina spędzona wśród mchów, wiewiórek przelatujących po drzewach i gdzieniegdzie szperających borsukach. Minęły was też dwie grupy karawan. Robiło się coraz chłodniej i ciemniej ale widoczność była dobra, Wyszliście z lasu na otwartą przestrzeń, pomiędzy łąkami, które były pełne roślin o odcieniach jasnej zieleni i żółci. Wąska dróżka prowadziła na wschód . Zaczęły pojawiać się małe jeziora i skałki. Nagle zatrzymaliście się słysząc z przodu jakieś chrobotanie. Po chwili zauważyliście dosyć małe, o brązowym futrze i długim ryjku zwierzę mianowicie kretoszczura, istoty znienawidzonej przez farmerów, który kopał coś obok swojej jamy. Wiedzieliście że jest to dość agresywne zwierzę i jeśli się za blisko niego podejdzie to może zaatakować, a stał wprost na waszej ścieżce, Mogliście go ominąć lecz zaciekawiło was to co leżało tuż obok niego, jakaś dość spora sakwa z wypukłościami, na którą kretoszczur teraz odwrócił oczy i miał zamiar prawdopodobnie ją rozerwać...Czas Zwalnia...






(informacje jeśli byście chcieli walczyć z kretszczurem:

Czerwone krzyżyki oznaczają wasze postacie.
Możecie ruszać się z waszą ilością tempa, lub szybciej z odpowiednim modyfikatorem.
Jak wykonacie ruch napiszcie w którym miejscu postać się znajduję np. 25 K.
Ruch z normalną prędkością jest akcją darmową.
Dobycie broni zajmuję turę.
Zawsze na początku dodatkowo rzucacie kością k6 jako kością figury, do umiejętności.
Skałka ma wysokość 1.5 metra i można za nią uzyskać pełną ochronę.)

(Dodajcie sobie doi ekwipunku każdy po:
100 s.z.
Rację żywności na 2 tygodnie
5 sztuk bandaży.)
 
Raster jest offline  
Stary 08-11-2012, 11:40   #6
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Masz jak marsz, nie przyniósł większych rewelacji.
- Nazywam się Theodor Hess, jestem magiem i nie zgorszym szermierzem. Żyję już długo, a większość spędziłem na podróżach i poszukiwaniu wiedzy, dlatego tym mogę się przydać, a teraz wybaczcie, chcę pomyśleć nad naszym zdaniem. - Po czym zatopił się w myślach, rejestrując otoczenia przybliżanie, bez specjalnej uwagi.

Dopiero pojawienie się kretoszczura wyrwało go z zamyślenia.
Ruszył do przodu, wyciągając przed siebie lewą ręką i wypowiedział dwa dziwne słowa. Zaraz też tuż przed nim, z ziemi wyłoniły się trzy lodowe ogary, które rzuciły się w stronę zwierzęcia, z zamiarem rozszarpania go.

Ogary poruszały się szybciej niż czyjakolwiek reakcja, dlatego dopadły kretoszczura, zanim ten zdążył zareagować. Pierwszy złapał go za kark, podnoszą do góry, pozostałe dwa chwyciły zwierze i wytargały po wielkim kawałku, z jego brzucha. Zaraz po tym jakby roztopiły się, pozostawiając rozszarpane kawałki i plamę wody mieszającą się z krwią.

Hess ruszył do przodu i przyjrzał się sakwie.
 

Ostatnio edytowane przez deMaus : 08-11-2012 o 14:44. Powód: Przecinki
deMaus jest offline  
Stary 09-11-2012, 08:00   #7
 
Michaliev's Avatar
 
Reputacja: 1 Michaliev nie jest za bardzo znanyMichaliev nie jest za bardzo znanyMichaliev nie jest za bardzo znanyMichaliev nie jest za bardzo znanyMichaliev nie jest za bardzo znanyMichaliev nie jest za bardzo znany
Przeklęci magowie, zawsze jest z nimi problem, jak nie trzeba ich ratować, to trzeba sprzątać po ich eksperymentach. Przypomniał sobie ponurego maga-krasnoluda, zafascynowanego cieczami. Całymi dniami robił jakieś magiczne sztuczki na wodzie. Pewnego razu całą wodę z okolicznych wodopojów i zbiorników zamienił w jakąś zieloną, klejącą się ciecz. Przez kilka miesięcy krasnoludy musiały chodzić po wodę do dalekich jezior, smród panujący pod ziemią nie znikał przez następne pół roku, a rozgniewany król utopił maga w jego brei. A jednak egzekucje mogą być śmieszne, to ciągłe ścinanie głów przestało być ciekawe.
Nie słuchał starca uważnie, coś o teleportacji, coś o artefaktach, kogo to interesuje? Ma znaleźć kogoś w górach- to i znajdzie, nie po to stracił tyle lat pod ziemią, aby nie umieć obeznać się wśród gór.
Spojrzał na swoich towarzyszy- dwa wysokie, drobne elfy. Mimo, że nie był z tych, co to na nich przeklinają, to o wiele bardziej by mu odpowiadało towarzystwo krasnoludów. Nagle usłyszał coś, co go mocno zainteresowało
oferuję zaliczkę 100 sztuk i 2000 sztuk złota na głowę
Nie dość, że dostał 100 sztuk złota, to starzec ofiarował mu bandaże i prowiant, no, to się nazywa dbanie o pracowników, Ci skąpcy ze wschodu powinni brać z niego przykład. Podróż nie była zbyt ciekawa- jak zawsze na początku przygody, elfy, jak to elfy, szły dumnie prawie nie zwracając uwagi na krasnoluda, więc podczas marszu Urin miał dużo czasu na rozmyślanie, na co wyda 2000 sztuk złota. W końcu przed nimi na drodze zauważył kretoszczura- ale nie zdążył nawet wyciągnąć obucha, a już było po starciu. Przeklęci magowie, nic nie zostawią dla znużonego podróżą wojownika.
Przeklinając podszedł sprawdzić, czemu to z zaciekawieniem przygląda się czarodziej.
 
__________________
Jeśli jest ciężko to znaczy, że idziesz w dobrą stronę.
Michaliev jest offline  
Stary 10-11-2012, 16:50   #8
 
Razor's Avatar
 
Reputacja: 1 Razor nie jest za bardzo znany
-Magowie...
Szepnął sam do siebie z rozbawieniem, wszedł na pobliską skałkę i zaczął się rozglądać po okolicy w poszukiwaniu innego zagrożenia. Uznawszy że już w pobliżu nie ma jakiegoś większego zagrożenia, zawołał.
-Możecie się pośpieszyć ? Nie mam zamiaru zakładać obozu w takim miejscu, do Khaken już niedaleko.
Zeskoczył i podbiegł zaciekawiony do maga ujrzawszy że coś trzyma.
 
__________________
"Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą"
Razor jest offline  
Stary 11-11-2012, 12:51   #9
 
Raster's Avatar
 
Reputacja: 0 Raster nie jest zbyt sławny w tych okolicachRaster nie jest zbyt sławny w tych okolicachRaster nie jest zbyt sławny w tych okolicachRaster nie jest zbyt sławny w tych okolicach
Ogromnej plamy zółto-czerwonej posoki i flaków wylatujących w powietrze po szarży ogarów na biednego kretoszczura nie spodziewał się chyba sam Hess Skupił się na zaklęciu z ponadprzeciętną koncentracją i niezwykłym jak na ten moment opanowaniem. Elf podszedł do zaplamionego krwią worka. Włożył rękę do środka i wyciągnął skórzaną zbroję zajmującą całą jego objętość. Na dnie worka znajdował się jeszcze mały młotek.

Ruszyli dalej w trasę, Po około trzech kwadransach okolica nieco się zmieniła, małe jeziorka zamieniły się w płytkie bagna, a skałki w niskie krzaczaste drzewa o ostrych gałęziach. Góry które cały czas widniały na horyzoncie znikły, zamiast nich pojawiły się drzewa o gęstych konarach, zielonych i żółtych liściach na rozłożystych szczytach, które przesłaniały słońce, weszli do kniei. Przeszli kawałek, gdy z prawej strony ścieżki, zza krzaków usłyszeli zapłakany głos.
- Nie uda mi się Iris... nie zbiorę tych ziół, kompletnie zapomniałam jak wyglądają... ale jestem tępa, moja mistrzyni miała rację że się do niczego nie nadaje.
Gdy podeszliście bliżej i wyjrzeliście zza krzaków ujrzeliście młodą dziewczynę o brązowych, krótkich włosach w zielonym ubraniu. Miała przypięte do pasa dwie księgi. Naprzeciw niej stała wiewiórka.
- Mirando – zwróciła się do niej wiewiórka – nie mów tak, znajdziemy te zioła... wszystko masz opisane w księdze „Wszelakie zioła Śnieżyny”.
Dziewczyna najwyraźniej jej prawie nie słyszała zagubiona w swoim zmartwieniu.
- Nie Iris, jestem daleko od domu, sama siedzę z gadającą wiewiórką w ciemnym lesie,. Jej zapłakany ton wyraźnie zaczął się udzielać i wiewiórka w zatroskanej pozie usiadła na połacie trawy.

(deMaus, otrzymujesz 50 exp za pokonanie kretoszczura.)
 
Raster jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:22.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172