Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-12-2013, 19:58   #1
Konto usunięte
 
brody's Avatar
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
[Grimm] - "Na ratunek"

Paweł zgodnie z obietnicą w końcu ich wezwał. Wszyscy, więc bez wahania przekroczyli granicę. I choć nie wiedzieli dokąd poprowadzi ich tajemnicze przejście, jakie ukazało się na ścianach ich pokoi, to żadne z nich nie zastanawiało się ani chwili.
Zabrali ze sobą tylko kilka rzeczy i bez namysłu wskoczyli w wirujący portal.

Przejście przez niego było jak wpadnięcie w lesie na pajęczynę. Zaskakujące i dosyć nieprzyjemne, ale w sumie nic groźnego. Gdy znaleźli się po drugiej stronie, czuli się bardzo dziwnie i niepewnie. Mieli przeczucie, że stało się coś nieodwracalnego, że ich rodzice, bezpieczne pokoje, jak i cały świat jaki znali zniknął. Pozostał za nimi, a drzwi od niego ktoś zatrzasnął.

Paweł od zawsze chwalił się i imponował im różnymi magicznymi sztuczkami, ale ta przechodziła wszelkie wyobrażenie.
Paweł dokonał czegoś wręcz niemożliwe i nierealnego. Przeniósł ich wszystkich w jakiś zupełnie inny świat.

Stali w grupie, bardzo blisko siebie. Patrzyli zdziwionymi oczami na to, co ich otaczała. Patrzyli z podziwem wymieszanym ze strachem przed nieznanym. Dreszczyk przygody i nutka tajemnicy jednak dominowała i nikogo lęk nie paraliżował.
Stali na czymś w rodzaju platformy wykonanej z jakiegoś sztucznego tworzywa. Jej krawędzie były bardzo obłe i przywodziły na myśl technologię rodem z filmów science fiction. Platforma z trzech stron była otoczona około sześćdziesięciocentymetrową barierką. Czwarta strona była jej pozbawiona i była całkowicie otwarta. To właśnie po tej stronie, tuż przy krawędzi znajdował się niewielki panel, który przypominał pad od konsoli.
Cała platforma unosiła się wysoko powietrzu. Wokół widać było tylko głębiące się niczym morskie bałwany, białe i błękitne chmury. Wszędzie, jak okiem sięgnąć tylko i wyłącznie chmury. Musieli być bardzo wysoko, gdyż nie można było za nic dostrzec ziemi.

Platforma stała nieruchomo. Wiatr co kilka chwil gładził twarze dzieci i przywodził ze sobą słodki zapach waty cukrowej.
Oniemiałe dzieci dalej stały rozglądając się wokół. Nikt nie śmiał się poruszyć, jakby mieli przeczucie, że ruch może zburzyć tą cudowną iluzję.
Nagle na błękitnym niebie pojawił się rozbłysk pioruna, a po chwili panująca wokół ciszę zniszczyło uderzenie gromu.
Dzieci instynktownie kucnęły. Z lękiem rozglądali się wokół i wtedy poczuli coś dziwnego.
Coś dziwnego, niesamowitego i bardzo ekscytującego.

Niektóre przedmioty, które ze sobą zabrali zrobiły się bardzo ciepłe w dotyku oraz zaczęły świecić bladoniebieskim światłem.
Nie potrzebowali żadnego przewodnik, ani instruktora, aby wiedzieć co się stało. Czy to za sprawą błysku, czy też czarów Pawła ich przedmioty codziennego użytku zyskały magiczną moc. Teraz trzeba było tylko odkryć jaką.

Zafascynowani nagłym pojawieniem się magii w ich życiu, dzieciaki nie dostrzegły, że wokół nich pojawiły się inne platformy.
Kilka było małych, a kilka innych dużo większych od ich własnej. Część z nich znajdowała się pod nimi, a część nad nimi.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline  
Stary 17-12-2013, 11:32   #2
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Podróż kolorową serpentyną do najprzyjemniejszych nie należała, ale nijak się nie miała do znajdujących się w niektórych książkach opisów przeżyć podczas podróżowania portalami i nieprzyjemnych uczuciach z takimi podróżami związanymi. Ale potem... to, co było po lądowaniu...
Mirek zamknął oczy, a po chwili je otworzył, a potem się uszczypnął. Zabolało... a i tak nie do końca chciał uwierzyć w to, co widzi.
To był jakiś koszmar. Stali na jakieś małej platformie unoszącej się wśród chmur. Gdyby nie te otwarte przestrzenie czułby się niczym w samolocie. Usiłując sobie wmówić, że to coś na kształt kosza balonu, przyklęknął by zawiązać buty, której to czynności nie zdążył wykonać przed wkroczeniem w portal.
W co mnie ten Paweł wpakował, pomyślał, starając się pogodzić z nową, zdecydowanie nierzeczywistą rzeczywistością.
Poprawił czapkę, by czasem wiatr nie zrobił mu nieprzyjemnej niespodzianki, a potem rozejrzał się raz jeszcze dokoła, próbując odszukać miejscowy wylot portalu, tutejszą wersję kolorowego owalu, ale nie udało mu się nic wypatrzeć. Najwyraźniej Paweł nie pozostawił im już możliwości odwrotu.
Tylko co mieli robić? Siedzieć tu i czekać na cud? A może ten niby-pad działa jak przyciski w windzie? Bo chyba nie mieli skakać po chmurkach?

Już miał podejść do urządzenia sterującego, gdy nagle potworny huk wstrząsnął platformą. Jakby trafił w nich piorun. A jeśli nie trafił (bo Mirek nijak nie poczuł się przypalony), to był bardzo blisko, bo aż zaczął błyszczeć breloczek, który Mirek nosił przy pasku. I rozgrzał się, o czym chłopak się przekonał gdy dotknął breloczka aby się przekonać, czy czasem coś się nie stało. Ale brelok tkwił na swoim miejscu.
To dotknięcie miało jeszcze jeden skutek. To magia, olśniło nagle Mirka, gdy nagle zamrowiło mu w palcach. W breloczku była jakaś magia. Ujawniła się nagle? “Przypłynęła” wraz z tym gromem, który omal ich nie trafił? To sprawił Paweł? A może to wpływ tego miejsca? No i skąd się wzięły inne platformy, których - Mirek by się założył - przed chwilą jeszcze nie było? Wyskoczyły z chmur, czy może pojawiły się znikąd?

Mirek odsunął na dalszy plan rozmyślania nad tym i innymi problemami, skupiwszy się na jednym - jak wydostać się z tej platformy, nie skręciwszy najpierw karku. Konsola?
Podszedł do krawędzi, uważając, by na skutek nieostrożnego kroku nie odbyć zbyt pospiesznej podróży w dół i stanął przy padopodobnym urządzeniu. Miał nadzieję, ze znajdzie jakąś instrukcję obsługi. A jeśli nie? Metodą prób i błędów należało znaleźć przycisk lub wajchę, która powinna spowodować ruch platformy w dół.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 17-12-2013 o 11:52.
Kerm jest offline  
Stary 17-12-2013, 15:08   #3
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Zosia nie przestraszyła się specjalnie.

Po pierwsze primo – skończyła już dziesięć lat, a zaczęła jedeNAŚCIE. Co znaczyło, ze była już nastolatką. Nastolatki nie boją się byle czego.

Po drugie primo – hellou, nie urodziła się wczoraj, prawda? Od razu wiedziała, że Paweł umie czarować, to była oczywista oczywistość. Oglądała w końcu Animal planet - zwierzęta nie ożywają ot tak, po prostu (no, chyba że hibernują, ale przecież chomiki nie hibernują, nie są żabami, każdy głupi to wie). Więc Paweł musiał być czarodziejem, mieć moce, jak Harry Potter. Osobiście uważała, ze film był durny – za mało było dziewczynek - bracia nawet mówili jej, ze jest książka o Harrym Potrerze, ale hellou, po co ma czytać książkę (gruba, widziała) jak już wszystkie wie z filmu? Chłopcy czasem byli dziwni, nie rozumieli oczywistych oczywistości. Choć z drugiej strony zabawne było oglądać ich osłupiałe miny, które robili, kiedy zaczynała się uśmiechać w taki specyficzny sposób...

I w końcu po trzecie primo – takie latające platformy to nie latały nad ich osiedlem. Wiadmo. Wiec albo ufosy, albo inna rzeczywistość. Ta... no, jak tory… prostopadła. Uśmiechnęła się, zadowolona, że już wszystko rozumie, już chciała powiedzieć innym że nie mają się czym martwic, to taki zwykły prostopadły świat, uratują Pawła, przeżyją przygodę jak w Monster High i wrócą jako bohaterowie. Wow!

Ale nie zdążyła, bo walnął piorun. Przestraszyła się - tylko trochę, co prawda – i przykuliła. Jakie szczęście, ze nie było na platformie żadnego drzewa! Wsunięta w tylna kieszonkę szortów wstążka gimnastyczna – pamiątka z jej pierwszych, wygranych zawodów – rozgrzała się i zaczęła ja grzać w pupę. Super, będzie miała grzałkę, jak się zrobi zimno!

Wyjęła wstążkę i rozsunęła, składany teleskopowo, kijek, do którego była przyczepiona. Wstążka świeciła ciepłym blaskiem, ale już nie była ciepła. Zosia podniosła się na nogi – potrafiła chodzić po równoważni, a nawet robić na niej salta do tyłu, więc ta platforma była dla niej równie stabilna, jak podłoga w domu.

Rozejrzała się. Wokół pojawiły się inne platformy, może będzie na nich ktoś, kto zna Pawła?
- Hej! – zawołała najgłośniej, jak potrafiła – Hej! Tutaj!

Złapała za kijek i zamachała wstążką, a jedwab ułożył się w powietrzu w wirującą spiralę.

 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.

Ostatnio edytowane przez kanna : 17-12-2013 o 22:54. Powód: zdjęcie
kanna jest offline  
Stary 17-12-2013, 23:58   #4
 
Terrapodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Terrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłość
No to teraz Paweł wyciął nam niezły numer! Tak, zdecydowanie należało to uznać za jego najwybitniejszy do tej pory dowcip. Prawdę mówiąc Tadzio wierzył głęboko w magiczne uzdolnienia przyjaciela, ale zawsze ograniczało się do czegoś... zwykłego! Zwykłego, ale jednak magicznego, jak iluzjoniści, jak David Copperfield! Tymczasem Paweł był - jak Tadzio przyznał z szeroko otwartymi oczami - chyba największym czarodziejem na świecie! A on, Tadeusz, jego przyjacielem. Przyjacielem największego czarodzieja na świecie. Dodało mu to kolejny powód do dumy i powód do napisania wpisu na blogu, którego wprawdzie nie miał, ale pewnie powinien prowadzić.

Paweł, czarodzieju! Chyba nie rozumiem twoich zabaw!

Nie omieszkał podzielić się tym spostrzeżeniem z resztą znajomych. Tak jak on pojawili się pewnie wyciągnięci ze swoich pokoi, wyrwani od pospiesznie robionych zadań domowych czy gry na konsoli. Dobrze, że byli tu razem z nim.
- Oj, Paweł, czarodziej Paweł! Co tym razem wykręciłeś! - zaśmiał się odsłaniając niepełny rząd zębów.
Splótł ręce na piersiach udając, że nie jest ani wstrząśnięty, ani zaskoczony. Zagwizdał fragment motywu przewodniego Indiany Jonesa. Przybrał pozę wyluzowanego kolesia, tak jakby codziennie pojawiał się na latających platformach zawieszonych w przestrzeni. W rzeczywistości krew gotowała mu się na myśl o potencjalnych przygodach, a gardło ściskało z radości. Chciał krzyczeć.

Piorun zrobił to za niego.

Podskoczył zbyt wysoko, niż chciałby przyznać, a z gardła wyrwało mu się długie "uuuuuaaaaaa!". Skulił się przy zie... platformie. To chyba normalne, że jak piorun uderzy, to trzeba się bać, a ten uderzył zdecydowanie zbyt blisko. Rodzice przestrzegali, że nie wolno w takich sytuacjach być na otwartej przestrzeni. Tadzio rozejrzał się. Tutaj była tylko taka przestrzeń. No to klops.

Poczuł coś ciepłego w przedniej kieszeni dresowej bluzy. Wyjął swój medal ze szkolnych zawodów pływackich w których zajął pierwsze miejsce. Nawet nie wiedział, że ma go ze sobą. Powinien być w gablotce, nic specjalnego, ale Tadzio był zbyt dumny ze swojego osiągnięcia. Przypominał o włożonej pracy i długich przygotowaniach. Krążek, który zwykle był lekki, teraz zdawał się być cięższy, emanował niebieskim światełkiem, a może też złocił się trochę bardziej. Zawiesił medal na szyi. Tadzio nie wiedział, co powiedzieć, ale wtedy przypomniał sobie o czymś ważnym.

- Ej, a wy idziecie jutro do szkoły? Bo ja sobie chyba podaruję...

Nie czekając na odpowiedź podleciał do barierki i wspiął się trochę, tak aby dojrzeć dół. Widział inne platformy, ale to w niczym mu nie pomogło. Może, gdyby skoczył, to może mógłby do nich podlecieć, ale zbyt bardzo bał się spróbować. Medal zawisł na taśmie i kręcił się pod wpływem wiatru. Spojrzał na przyjaciół. Jego przedmiot świecił chyba trochę inaczej niż te pozostałych dzieci, ale to pewnie tylko tak się wydaje.

Spojrzał w stronę konsoli przy której stał Mirek. Niczym wąż okrążył chłopaka i stanął przy przyciskach.
- O, mam takie podobne w domu! Mirek, wymyśliłeś coś?
Miał już wcisnąć pierwszy-lepszy przycisk, palce za bardzo go świerzbiły, ale powstrzymał się w ostatniej chwili.
- Mirek, może ty wciśnij coś, bo jesteś starszy - i żeby dodać otuchy, powiedział: - Na stówe nie zepsujemy.
 

Ostatnio edytowane przez Terrapodian : 18-12-2013 o 00:02.
Terrapodian jest offline  
Stary 20-12-2013, 00:26   #5
 
Proxy's Avatar
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Wyrwany z głębokiego snu mrużył i przecierał oczy, by upewnić się czy te nie płatają mu figli. Po chwili jednak dotarło do niego, na co wielce się zdziwił.

- Paweł, to na prawdę Ty?! - rzucił podekscytowany nie czekając nawet na odpowiedź.

Zerwał się, wcisnął się w najbliższe ubrania, naciągnął swoje wychodzone trampki, chwycił za papierową czapkę i łapiąc po drodze własnoręcznie zrobiony drewniany mieczyk, polecał do magicznego portalu.

Następnie nie był w stanie powiedzieć, co się stało. Stał tylko na jakieś platformie z uniesionymi brwiami i rozdziabioną buzią. Całkowicie go zatkało. Nie wiedział, czy krzyczeć z radości i wiwatować po tym, co właśnie się stało, czy obudzić się raz jeszcze... Bo na pewno ciągle śpi.

"To... TO TAK SIĘ DA?!" Odezwało się w jego głowie. Na miejscu była cała paczka. Wszyscy się pojawili. "Paweł zabrał nas na swoją przygodę!" Krzyczało w jego myślach. Na zewnątrz było tylko słychać dziwne duszenie się starego umierającego człowieka.

Nie. To nie mogła być prawda. To było zbyt fascynujące by było realne.

- Eeee... Yyy... - wydobywały się z jego tępe dźwięki - Wy tutaj tak na serio...? - cicho przecisnął przez zęby - Ale cza~

Nawet nie dane było mu dokończyć, gdy coś mocno rozbłysło i gruchnęło. Marcel spięty, trzymając w ręku swój drewniany mieczyk, podskoczył podnosząc go do góry. Ot tak, jakby miał już komuś za plecami przywalić po głowie, czując się zagrożony. Gdzieś w połowie obrotu zrobiło mu się ciężko, stojąc na pięcie został pociągnięty w tył przez podniesiony miecz. Pole widzenia skurczyło się mocno. Poleciał na plecy i wywinął pięknego orła z dość donośnym metalowym brzdękiem, trzaśnięciem i chrobotem.

- Rąbnęło mnie! O cholera! - przeklął - Rąbnęło mnie! - wyprostował się na siedząco jak sprężyna cały spięty. Po chwili doszło do niego, że jest cały i zdrowy oraz, że nie było się nawet czym martwić - Eee? - skrzywił się.

Spojrzał po sobie - nic nadzwyczajnego się nie stało ani nie zmieniło. Jednak jego papierowa czapka stała się tak gorąca, że aż parowało mu z głowy. Z mieczykiem było to samo. Ściągnął czapkę gapiąc się na nią chwile po czym spojrzał na resztę.

- Magia... - wydusił z siebie ni to pytająco, ni to stwierdzająco - Ale czad! - skwitował z zadowoleniem
 
Proxy jest offline  
Stary 20-12-2013, 10:53   #6
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Orion był dzielnym myśliwym, trudno się dziwić, był przecież synem samego boga mórz Posejdona. Na całym świecie nie było zwierza, który mógłby go pokonać. Jak strasznie fajnie, byłoby zostać kiedyś takim nieustraszonym wojownikiem, wtedy nie musiałby bać się nikogo, ani niczego. Może kiedyś będzie kimś takim…

- Robert! Chodź już do domu! Pora spać! – usłyszał jak woła go mama. Nie chciało mu się iść do domu, wolał jeszcze trochę poleżeć na trawie i popatrzeć na wszystkie gwiazdy, jakie miał nad głową. Znał wiele historii związanych z każdym gwiazdozbiorem, ale najbardziej podobała mu się ta z Orionem.
- Robert! Nie będę powtarzać! – ponownie krzyknęła przez otwarte okno w kuchni jego mama.
- Idę, już idę – powiedział niezadowolony Robert, po czym wstał z ziemi i poszedł do domu.

*

Robert leżał już w swoim łóżku, schował swoją procę pod poduszkę i czekał, aż przyjdzie jego mama i przeczyta mu coś na dobranoc. Jego ulubioną książkę o Piotrusiu Panie. Nie wiedzieć czemu, Robert zawsze strasznie utożsamiał się z ta postacią.

- Nie obrazisz się na mnie, jak dzisiaj nic Ci nie poczytam? – zapytała mama wchodząc do jego pokoju.
- Ale mamo… Obiecałaś… - powiedział Robert.
- Strasznie dzisiaj się źle czuję, chce iść się położyć… I tak znasz Piotrusia już na pamięć, nic Ci nie będzie jak jeden dzień odpoczniesz od niego – powiedziała mama, pocałowała go w czoło i wyszła z pokoju, gasząc światło i zamykając drzwi.

Robert szybko wstał z łóżka, sięgnął po latarkę jaką miał pod łóżkiem i podszedł do małego regału z książkami. Wziął Piotrusia Pana i wrócił do łóżka. Mama zawsze mu mówiła, że jak dalej będzie czytał tylko przy świetle latarki, to szybko popsuje sobie wzrok, ale jego niezbyt to obchodziło. Otworzył książkę na chybił trafił i zaczął czytać.

Nagle na ścianie naprzeciwko jego łóżka pojawił się wirujący portal. Robertowi z wrażenia wypadła z rąk latarka. W środku portalu zobaczył swojego najlepszego kumpla Pawła. Prosił o pomoc. Robert od razu wiedział co ma robić, przecież Paweł zawsze był jego wzorem do naśladowania, Robert zawsze chciał być taki jak on, więc teraz wiedział, że musi mu pomóc. Szybko zrzucił książkę na ziemię, wyciągnął spod poduszki procę i szybko przebiegł przez portal, nawet nie patrząc za siebie.

Nagle zrobiło mu się niedobrze, zamknął oczy i złapał się za brzuch. Nienawidził tego uczucia. Na szczęście uczucie szybko ustąpiło. Poczuł na swojej twarzy podmuch wiatru. Powoli otworzył oczy. Nie mógł uwierzyć w to co widzi dookoła siebie. Stał na platformie razem ze swoimi znajomymi, którzy też mieli twarze jakby do końca nie mogli uwierzyć w to co widzą.

Robert podszedł powoli do krawędzi platformy, położył się na brzuchu i powoli wyjrzał zza krawędź. Chciał czy jest widać coś na dole.
 
Morfik jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:14.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172