Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-01-2014, 23:13   #21
Banned
 
Reputacja: 1 Halad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodze
Fliza - karczma "U Wichlarza"

- Zaraz, zaraz szanowny panie- zmitygował chudego Marco - jeszcze nic nie przyjąłem. Mieliśmy na razie pogadać i tyle. Jestem Marco Devreaux i może faktycznie jeśli praca jest ciekawa dam się skusić.
Zasiadł przy stole i zaczął pochłaniać jajecznicę. Przypatrywał się przy tym spod oka współtowarzyszom.
" My krasnoludy" - przypomniał sobie. Ciekawe czy tak to tylko powiedział czy jest gnypli więcej. Ano zobaczymy.
- Po śniadaniu dobrze jest się przewietrzyć- zaproponował wycierając chlebem talerz.
- Gospodarzu dajcie no jakąś butelczynę i suszonych jabłek z beczki i koszyk, kobiałkę, no co tam macie pod ręką. Wychodzimy popodziwiać piękną Flizę.
 
Halad jest offline  
Stary 12-01-2014, 00:59   #22
 
LORD KOKOS's Avatar
 
Reputacja: 1 LORD KOKOS nie jest za bardzo znanyLORD KOKOS nie jest za bardzo znanyLORD KOKOS nie jest za bardzo znanyLORD KOKOS nie jest za bardzo znanyLORD KOKOS nie jest za bardzo znany
Marco Devreux
Tleo przytaknął Marco z głupią miną, może faktycznie rozpędził się z tym "przyjmowaniem ofert", może by jeszcze się próbował wytłumaczyć, ale zdał sobie sprawę, że to bez sensu, że Marco mu tego nie zapamięta.
Karczmarz podbiegł, dał co się Marcowi zapragnęło (alkohol i drewnianą kobiałkę suszonych jabłek) i z uśmiechem przyjął od niego pare miedziaków.
- A zatem chodźmy. - Tleo rozpromienił się nieśmiało - Wszystko ci z Oltterem opowiemy.
Krasnolud potwierdzająco kiwnął głową.

***

Mżyło. Niespecjalnie, ale czuło się tę wilgoć. Przyjemną lub nieprzyjemną zależy od gustu. Mgła nie przeszkadzała. To co najważniejsze się normalnie widziało, jeśli zaś było się wielbicielem dalekiego krajobrazu, a w dodatku był niecierpliwy no to... Miał spory problem.
Ustronnym miejscem okazała się być kapliczka bardzo niedaleko wsi, na początku leśnej ścieżki. Nikt tu rano nie zaglądał, wszyscy na polach. Kapliczka była skromną kamienną wieżyczką z wyrytą niewyraźnie literą "Z". Z jak Zidor... Chociaż widać, że jest przerobioną na rzecz wyższych celów politycznych wersją z typowej kolorowej kapliczki Latoświata.
Krasnolud pod wpływem ciśniętej w pierś mocy pochodzenia niewiadomego zaczął rytmicznie podrygiwać, kończąc taneczny rytuał szybkim rykiem radości.
- Ciszej Oltter. - syknął Tleo - To kapliczka Zidora, nie Latoświata, uspokój tedy swe drygiwacze.
- Przebacz, Tleo ino samo mię jakoś tak wzięło.
- Wróćmy do sprawy, panie Marco. - spojrzał na Devraux'a - Korillouk jak wspominałem to bujda, wykorzystana przez nas do tego by wieśniacy się od nas odesrali podczas gdy my będziemy gromadzić siły, ogólnie rehabilitować się po ostatnich niefortunnych batach.
- Co nas tak sprało, spytacie pewnie, a? - wtrącił nagle Oltter
- Ano na pewno nie Korillouk. - Tleo uśmiechnął się półgębkiem - Nim to rozwinę, wiedzcie że chyba tylko dlatego że macie konia i kuszę zwracam się do was. Otóż - odchrząknął robiąc parę kroków tak by zbliżyć się do kapliczki by się o nią oprzeć wygodnie - z racji tego, że jesteśmy awanturnikami, to znajdujemy przeróżnej maści roboty, zlecenia. Życie jak życie. Przeważnie chodziło o sprzątnięcie jakiejś bandy, wytłuczenie uciążliwych futrzaków no i niekiedy potworów. Miasto, z którego jechaliśmy, czyli Heżlunga, gdzie nas już dobrze niektóre osoby poznały.
- Nie podejrzewaliśmy, że aż tak... - wtrącił ponownie krasnolud, taki taki współnarrator - I że takie osoby...
- Tak, kto by się spodziewał. - Tleo spoważniał nagle, było widać w jego oczach powrót do tych wydarzeń, dlatego przez pewien czas wydawały się martwe - Otóż w Heżlundze zatrudnił nas sam namiestnik Jacques'a Melipque'a, Jean Derro. Zszokowało nas to, zmiotło z nóg można rzec. Rzekł, że nas zna, ufa nam i chciałby prosić o przysługę.
- Zgodziliśmy się bez wahania, jak te durnie. - wtrącił krasnolud poraz ten, jeszcze jeden i jeszcze raz
- A tu chodziło o potwora.
- Koszmarną nocną zmorę. - wzdrygnął się Oltter
- Myślimy... No dobrze, czemu nie, potwór nie potwór wszystko utłuczemy.
- Mówiłm: jak te durnie. - Oltter pokręci głową prychając z niedowierzaniem na własną głupotę i nierozważność
- Krótko - postanowił ostro Tleo, rozdrażniony swą niepewnością - Wychędożył nas jak chciał. Daliśmy się zaskoczyć. A potem ciągnęły się za nami te wszystkie błędy, przez co maszkarze było łatwiej. Patrząc na twoje wyposażenie, wróciła we mnie nadzieja. A wiemy gdzie jej legowisko, a czasu jeszcze jest, także zdążylibyśmy przywlec jej łeb namiestnikowi. Tym razem to my zaskoczymy sukinsyna.
- Na pohybel skurwysynom! - Oltter zatańczył wokół kapliczki
- Zaniechaj, Olt u diabła rechotliwych swawoli. Chcę mieć spokój. Korillouk to nie jest, jeno Nocna Zmora, tak to nazwaliśmy, nie napada nikogo, żyje sobie w ruinach i nikomu nie wadzi.
- Poza namiestnikiem. - dodał krasnolud diametralnie poważniejąc
 
LORD KOKOS jest offline  
Stary 12-01-2014, 23:16   #23
 
Luffy's Avatar
 
Reputacja: 1 Luffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skał
Merry zastanawiał się tylko chwilę. Oto stał na rozstaju i mógł jednym słowem zmienić wszystko, całe swoje życie. Raz na zawsze zrezygnować ze ścieżki przestępstwa i zająć się uczciwą pracą. Zaśmiał się w duchu, bo brzmiało to jak tandetna bajka dla dzieci, które uczy się, że złodzieje są fe i lepiej już sprzedawać zgniłe jabłka niż kraść. Zastanawiał się chwilę ale wybór był oczywisty, nie miał zamiaru rezygnować z tego co kochał i co sprawiało, że czuł się wyjątkowy. I nie miał zamiaru rezygnować z marzeń, zwłaszcza kiedy los daje mu na tacy sposób do ich osiągnięcia.
-Podjąłem decyzję. Kiedy mam poznać Złodzieja? - Powiedział już nie kryjąc podekscytowania.
 
Luffy jest offline  
Stary 12-01-2014, 23:22   #24
 
pteroslaw's Avatar
 
Reputacja: 1 pteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumny
Farin westchnął głęboko.
-Może i musiałem uciekać. ale to nie zmienia faktu, że nadal jestem królem, nie będę się chował jak jakiś zwyczajny przestępca.- Rzucił pewnie krasnolud, po czym zeskoczył z wozu i ruszył w kierunku barykady. Nie było to może najmądrzejsze zachowanie, ale Farin był zbyt dumny, by zachować się w inny sposób. Szedł powoli w kierunku wieśniaków blokujących drogę, krocząc kręcił pierścieniem znajdującym się na jego palcu, ostatnim z symboli, który wskazywał na to, że krasnolud był królem. Gdy zbliżył się do ludzi na odległość krzyku, a jednocześnie poza zasięg niecelnie rzuconych wideł, zaczął krzyczeć:
-Jestem Farin Bargo, Król Kuźni z Rostaroth, ja i mój przyjaciel chcemy przejechać!
 
pteroslaw jest offline  
Stary 17-01-2014, 21:07   #25
 
LORD KOKOS's Avatar
 
Reputacja: 1 LORD KOKOS nie jest za bardzo znanyLORD KOKOS nie jest za bardzo znanyLORD KOKOS nie jest za bardzo znanyLORD KOKOS nie jest za bardzo znanyLORD KOKOS nie jest za bardzo znany
Merry Brauxand
Locruett starał się nie dać nic po sobie poznać. Choż na licy śmiech, to w ślepiach żal i rozczarowanie. Nie sprzeczał się z własnymi poglądami. Patrzył na niego długo, aż wreszcie:
- Wybór twój, jest twoim wyborem. - rzekł pocierając palcem koniuszek nosa - Niech i tak będzie. Jutro w "Faltamdu", takiej gospody jakich pełno w Piwowarze. Tam powiedz karczmarzowi "Locruett śpiewa, słowik tańczy, Alihidorokurdamlunokr". - mówił wolno, tak aby Merry zapamiętał, powtórzył jeszcze raz, równie powoli, zerknął na pustą szklankę, którą ściskał mocno, a czego nie zauważył - Przebacz mi mój drogi, ale dłużny mi jesteś, prawda kaucji ni pomocy się nie prosiłeś, bo któż by błagał żałośnie o jałmużnę, ale stało się, taka jest rzeczywistość. Myślę, że u Driganta będzie ci się powodzić. Bywaj, zacny złodzieju. - udał uśmiech, skinął do strażnika by wyprowadził Merry'ego z jego willi - Żyj długo, żyj zdrów, oby tylko. - usłyszał jeszcze nim przekroczył drzwi próg

***

I trafił na powrót, na zatłoczone ulice Piwowaru. Ludzie przeciskali się, a było ich dziś niewyjątkowo dużo. Dało się słyszeć chichot zadowolonych niewiast, rechot mężów niby stęk tura, jakieś przekleństwa, obelgi za niby nieuczciwą grę, generalnie dźwięki zbyt zachłannie nakładały się na siebie by usłyszeć dokładnie wszystko w tym tłocznym mieście rozrywki i rozpusty. Dało się wychwycić ino te bardziej rzucające się do uszu urywki. Nagle podbiegł do niego dzieciak, który najwyraźniej go znał. To dało się odczuć.
- Jasny panie. - rzekł chłopczyk nieśmiało spod płowej czupryny próbując przebić się niewyraźną zielenią zakolorowanymi tęczówkami - Mówił pan... Mówił pan, że... Że się przydam, to ja tego tego chcę, panie... Chcę się przydać, jasny panie. - chłopczyk wyjął z kieszeni dwie złote monety - To nie pana. - dodał i choć chciałzabrzmieć hardo, to nadal był cichy i stłumiony nieśmiałością - T-tylko moje. I co?


Farin Bargo "Król Kuźni"
Tłum wieśniaków zarechotał jednym głosem.
- Sobaka wam się sfajdał do czerepu, brodaty wałachowiązie!? - zakrzyknął dryplas z wielkim sierpem
- Możesz possać fallus wierzcha, kurwo, nie ma przejścia! - dołożył drugi podobnej postury, podobnej bystrości
- Dopóki nie oddadzą nam praw, będziem tu koczować aż do usranej śmierci! - ryknął zarośnięty jegomość z symptaycznie ustawionymi widłami jak pika
- Dobrze gada!
- Tedy se jeszcze poczekacie, panie krasnoludzie!
- Idź wyżerać złoto z ziemi, psie, jak zapłacisz to cię puścimy! - usłyszał Farin, tle że ten ktoś był gdzieś ukryty między kompanami i to dobrze, albo po prostu był większym kurduplem niż on
- Zawrzyć gęby, łapserdaki! - wyszedł spomiędzy nic wąsaty człek dobrej budowy, ale już trochę wiekowy, jakoś ze czterdzieści lat - Król Rostaroth, tak? Macie panie tupet, tak się obnażając swoją królewskością, nie chłopy!?
- Tupet! - ryknął przeciągle jeden
- Sukinsyn, za kogo on się uważa!?
- Jęzor mu udupczyć, co by się oduczył czczego pierdolenia o głupotach, nie!?
- Gówno nas obchodzi kim żeście są!
- W dupie was mamy!
- W rzyć wsadź se ta gadka!
- Spokój! - przerwał wąsaty - Jam jest wójt wsi Lopperk. Skoro ty jesteś królem, to ja to wykorzystam. Stawiam warunek. Albo nam pomożecie, albo zarżniemy was jak kundle, nam to już w zasadzie zajedno, wżdy los niepewny... A króla jeszcze nigdy w życiu żem nie utłukł, chętnie obaczę jakie to uczucie.
- Tylko spróbujcie! - wrzasnął Fellus wyskakując już z bronią w gotowości - Psy chędożone! W liczbie to każdy jeden umi, niech stanie który ze mną sam, a się przekona co to krasnoludzka siła... - złapał oddech, otrząsnął się i dodał głośno mocno i dobitnie - Kurwa!!
- Brodate ryło w pianę, ty wypchany kawałku ściery, nie z tobą rozmawiam a z twoim królem, kurwasz twoja dupa! Zamknij mordę! - oburzył się wójt - Więc, panie królu? Co będzie? Mam gotować pochodnia, czy nam pomożecie, a?
Dystans jaki ich dzielił dało by się pokonać w dwie minuty. Będąc człowiekiem...
 
LORD KOKOS jest offline  
Stary 18-01-2014, 05:42   #26
Banned
 
Reputacja: 1 Halad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodze
Marco Devreux


-No dobrze utłuczemy... Ale po pierwsze za ile ? No i dlaczego tak namiestnikowi Derro zależy na ubiciu tego potwora ?
Coś kręcą pomyślał. A już na pewno nie mówią wszystkiego.
- Z czym w końcu mieliście do czynienia ? Siedzi w ruinach i nikomu nie wadzi. To nie jest to jakieś trupojad czy inne paskudztwo, bo te wolą tereny gdzie się biją często.
Nie znał się za bardzo na potworach, ale włócząc z Wolną Kompanią coś tam widział.
- Mam wrażenie panowie, że nie mówicie mi wszystkiego. Ba, mam wrażenie nawet że i nie pół.
Zasiadł na sporym kamieniu nie bacząc na mżawkę. Nie mógł powiedzieć by historia go nie zainteresowała, ale życie nauczyło go ostrożności. Szczególnie ostatnio i było to bolesna nauka.
- A więc...- zagaił i poczęstował Tleo wyciągniętym z koszyka winem w flaszy.
 
Halad jest offline  
Stary 18-01-2014, 12:09   #27
 
LORD KOKOS's Avatar
 
Reputacja: 1 LORD KOKOS nie jest za bardzo znanyLORD KOKOS nie jest za bardzo znanyLORD KOKOS nie jest za bardzo znanyLORD KOKOS nie jest za bardzo znanyLORD KOKOS nie jest za bardzo znany
Marco Devreux
Krasnolud kaszlnął, sapnął i przysiadł sobie przy kapliczce unikając już tej rozmowy, dając Tleo pełne pole do manewru popisu, do wszystkiego co chciał, jednym słowem zrzucił wszystko na niego, jak to bywało w trudnych konwersacjach.
- Wyglądało to - podjął wreszcie Tleo delikatnie drżącym głosem, wycierając usta z nędznych resztek całkiem dobrego wina, który z ochotą i uśmiechem przyjął od Marca - jak... jak... - słowa znaleźć nie mógł, grymasił okropnie, miał trudności z wypowiedzeniem, "jak to rzec?" - Była to bestia, cała w szramach, czarna jak smoła, poprzecinana takimi rysami różowymi... I była silna, koszmarnie silna.
- Mieliśmy dołapać ją w podziemiach fortecy. - wtrącił Oltter, czując że odzyskał odwagę
- Ale spodziewała się nas. - westchnął Tleo - Parszywe bydle.
- Pytasz ile. - podjął Tleo - Namiestnik obiecał nam sześćset koron, ale pewno dostaniemy więcej za te komplikacje. Może jak ujrzy nasze rany wyjawi nam skurczysyn po co mu głowa tej cholery. A zadanie musimy wypełnić, tak czy siak, wżdy daliśmy słowo.
- A dane słowo to świętość. - dodał Oltter - A przynajmniej dla krasnoludów.
 
LORD KOKOS jest offline  
Stary 20-01-2014, 15:52   #28
 
Luffy's Avatar
 
Reputacja: 1 Luffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skał
Zawszony gnojek. Merry pomimo wzburzenia nie mógł nie uśmiechnąć się gorzko, kiedy jego ocena Locruetta okazała się trafna. Nie dość, że pomimo wcześniejszych ustaleń na do widzenia napomknął o długu, jaki złodziej rzekomo u niego zaciągnął to jeszcze całe to pierdzielenie o wyborze.
-Gdyby wybór faktycznie był tylko mój, nie próbowałby mi tak grać na emocjach!- pomyślał ponuro
Szlachcic zawsze będzie szlachcicem, nie ważne jakich ma przyjaciół, jedna cwana banda. Pies ich trącał, niczego mu nie zawdzięczam, od tej pory będę się trzymał od niego z daleka.

Szedł tak zatłoczonymi ulicami i wieszał w myślach psy na szlachcicu, na wszystkich urodzonych wyżej, na straży miejskiej, wreszcie na nieuczciwych karczmarzach i obszczymurach psujących mu dzień szpecąc przestrzeń publiczną jak i jej zapach. I pomstowałby jeszcze pół dnia gdyby coś małego nie podbiegło do niego. Na sam dźwięk słów „Jasny Panie” wypowiedzianych pod jego adresem skrzywił się z niesmakiem. Jednak grymas szybko ustąpił czemuś pomiędzy podziwem a szczerym zdumieniem. Zagwizdał dla lepszego efektu.
-No no, zuch chłopak! – Wyszczerzył zęby i pociągnął chłopca za sobą, oglądając się na wszystkie strony, patrząc czy ktoś łapie się za kieszenie i nasłuchując, czy aby nikt nie nawołuje strażników. Kluczyli między domami jakieś 10 minut w ciszy, po których Merry uznał że mogą odetchnąć i wprowadził chłopca do karczmy, co do której wiedział że nie jest zbyt droga i człowiek nie zwraca swoich wnętrzności po zjedzeniu czegoś z oferty. Nazywała się skromnie „Piwoszka” i był to jedyny kobiecy akcent w całej oberży, widocznie karczmarz żony ani córek się nie dorobił a klientela składała się głównie z kopaczy, prostych robotników i innych ludzi nie szukających guza.

Zasiedli przy najmniej lepiącym się stole i Merry zamówił dwie michy kaszy ze skwarkami, dla siebie piwo a dla chłopca bardzo rozcieńczone wino. Obaj byli wygłodniali dlatego znowu mijały minuty ciszy, kiedy rzucili się na jedzenie. Gdy pierwszy głód został zaspokojony złodziej spojrzał na małego, jak mu się wydawało, przenikliwie. Układał w głowie słowa i bardzo się starał, by nie brzmiały one jak wykłady Locruetta. Po chwili uśmiechnął się i powiedział
-Dobrze się spisałeś młody, więc mam propozycję. Mi się przyda taki spryciarz a sądzę, że Tobie też się przyda towarzystwo, mam rację? W końcu każdy potrzebuje jakiejś rodziny. Na początek się poznajmy, jestem Merry. – I uścisnął chłopcu dłoń, chcąc pokazać, że nie traktuje go jak dziecko.

Widział jednak, że ten nie kwapi się z podaniem swojego imienia, którego najwidoczniej nie miał. Złodziej nie chciał jeszcze poruszać nieprzyjemnych tematów, więc przeszedł dalej.
-Dostaniesz ode mnie jedno ostrzeżenie zanim to zacznie działać. – ściszył głos i pochylił się – Jestem złodziejem. Dziś dostałem szansę by zmienić swoje życie i odrzuciłem ją bez wahania bo to jest to co kocham robić. Jeśli Ty nie widzisz siebie jako złodzieja albo jeśli nie chcesz robić tego z pasji zamiast z konieczności to proszę, weź swoje pieniądze i odejdź, niepotrzebny mi taki Brat.
Cisza.
-M-mów mi Lemi… bracie? – chłopiec uśmiechnął się po raz pierwszy i spojrzał mu hardo w oczy. Merry uśmiechnął się szeroko.
-I tak oto Lemi zaczynamy coś wielkiego. A teraz do rzeczy, jutro czeka nas jeszcze większy przełom i musimy się przygotować, chociażby znaleźć Ci lepsze ciuchy niż te szmaty. Może powinniśmy mieć jakieś znaki? By porozumiewać się przy innych tak, by o tym nie wiedzieli? Ale wszystko po kolei.

Z samego ranka stali obaj przed karczmą Faltamd lekko zdenerwowani, dwaj bracia. Merremu dodawał otuchy fakt, że nie idzie sam na ten test, jakkolwiek będzie to wyglądało. Lemi zdawał się chłonąć wszystko co mówił, wieczorem przed zaśnięciem zaczęli nawet wymyślać swoje własne znaki ostrzegawcze, choć na razie były to tylko „kłamię” „zagrożenie” i „wszystko w porządku”.

-Pamiętasz wszystko co ustaliliśmy? Nie odzywaj się bez potrzeby, jeśli się boisz to pamiętaj że ja też ale póki będziesz udawał bezczelnego to powinni się nabrać. Mogę kłamać, więc się nie zdziw i załóż minę pokerzysty.
-Wiem, wiem. Zapomniałeś o „nie pij alkoholu, tylko udawaj”.

Złodziej dał kuksańca młodemu za wymądrzanie się i pewnym krokiem wkroczyli do karczmy. Nie rozglądając się za bardzo ruszyli do lady i powiedzieli do karczmarza „Locruett śpiewa, słowik tańczy, Alihidorokurdamlunokr”…
 

Ostatnio edytowane przez Luffy : 27-01-2014 o 13:20.
Luffy jest offline  
Stary 25-01-2014, 05:50   #29
Banned
 
Reputacja: 1 Halad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodze
Fliza

- Wolałbym by nie ujrzał moich - mruknął Devreux.

Cholera z tymi krasnoludami.
Słowo. No dobrze, faktycznie zbyt często łamać go nie można, bo człek staje się niewiarygodny. Tak samo jak z przysięgami i umowami. Ale te kurduple zdecydowanie z tym przesadzają. Z wiarą w tych swoich pokręconych bogów też. Kto jeszcze o nich pamięta ?
Ale twarde z nich sukinsyny jak przychodzi do rozróby i ten na takiego tez wygląda. A sześćset koron to sporo forsy, szczególnie że nie wszyscy mogą dożyć końca awantury. No zobaczy się. On miał mocne postanowienie dożyć końca.

- Mam dobra kuszę, która może się przydać, ale właściwie to dalej nic nie wiem o tym stworze. Jak atakuje, czym walczy ? No i czy nie warto dobrać kogoś do kompanii jeszcze ? Z tego co mówicie to grozny przeciwnik

Ech zrobić co trzeba szybko i zniknąć.
 

Ostatnio edytowane przez Halad : 25-01-2014 o 05:53.
Halad jest offline  
Stary 25-01-2014, 11:07   #30
 
LORD KOKOS's Avatar
 
Reputacja: 1 LORD KOKOS nie jest za bardzo znanyLORD KOKOS nie jest za bardzo znanyLORD KOKOS nie jest za bardzo znanyLORD KOKOS nie jest za bardzo znanyLORD KOKOS nie jest za bardzo znany
Marco Devreux
Tleo kaszlnął, spojrzał po krasnoludzie, ten zaś wzruszył ramionami i zrobił parę kroku w las, tym samym oddalając się od rozmowy. Tleo rezygnując z dalszego przesłuchania wyciągnął z kieszeni bełt w sam raz dla kuszy Devreux'a. Jego grot połyskiwał delikatnie podejrzanym fioletem.
- Nie trzeba nam kompanii. - rzekł mężczyzna bez wahania - Większej kompanii. - poprawił się spluwając podczerwienioną śliną - To oto cudeńko raz na zawsze rozwiąże nasz kłopot. Wykombinowałem z Oltterem, nie ukrywam, że mój wkład był większy, no mniejsza, pewien pewien plan. Jest olbrzymia szansa, że zadziała. Strzelisz tym stworowi w szyję, zaręczam że zdechnie, trucizna ta nawet trola winna powalić jak kłodę. Ukryjesz się w jakichś krzaczorach i będziesz czekał, my go zwabimy jak najbliżej ciebie żeby traf był pewniejszy.
- Wyśmienity plan. - parsknął Oltter - Damy kurwa radę!
- Olt, u diabła, zawrzyj wreszcie jadaczkę, bo zaraz naprawdę jakiś wsiok tu zajrzy i co wtedy, co? Ja nie lubię zabijać niewinnych i głupich.
Oltter nie odpowiedział kiwnął głową tylko, ale wyraźnie było widać przez moment, że chciał mu coś powiedzieć, tylko się skutecznie powstrzymał.
 
LORD KOKOS jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:34.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172