Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-04-2014, 19:59   #1
 
Reputacja: 1 Rycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodze
[Fantasy] "Obowiązki Wzywają"

Po jakże skromnym powitaniu, grupa przeszła w ręce kilku służących, którzy pomogli im znieść bagaże z karocy i zaprowadzili pod drzwi długiego, drewnianego domu okrytego z wierzchu strzechą. Były one duże, solidne i dwuczęściowe, z mocnego dębowego drewna oraz ozdobione mozolnie rytymi, roślinnymi ornamentami. Szlachetnie urodzeni poczekali pod nimi chwilę, po czym jeden z sług, otworzył je dużym, mosiężnym kluczem.

Otwarła się przed nimi brama do dużej, bogato oświetlonej przez liczne pochodnie sali, która była wcześniej przygotowana pod ich wizytę.
Stoły bowiem, były ze sobą połączone i tworzyły literę "U", zaś przy nich, upchane były ciasnawo solidne, drewniane taborety. Z boku natomiast, przy samych ścianach, czekały już rozłożone drewniane, polowe łóżka, które rzecz jasna nie każdemu arystokracie mogły i przypadną do gustu. Ważne jednak że było sucho i ciepło, bo duży kominek w budynku też został już rozpalony.

Wystarczyło rozsiąść się wygodnie i tylko zacząć wieczerzać.
Tak też się stało. Rzecz jasna po tym, gdy wszyscy zostali już rozpakowani i sprowadzeni do sali, a miejsc starczyło na styk. Wypełniona była ona w tym momencie po brzegi, a służący z ledwością przeciskali się przez tłok dyskutujących ze sobą arystokratów. Krótkie powitalne przemówienie królewskiego kanclerza zostało prawie że nie zauważone, więc szybko zaczęto wnosić potrawy, a muzycy i najróżniejsi kuglarze wkroczyli do budynku, aby rozpocząć zabawianie gości. Rozgorzała zabawa.

Medieval music - Estampie by Arany Zoltán - YouTube

Po jakimś czasie, w sali biesiadnej zaczął unosić się przyjemny zapach ziół i wszelakich mięsiw, wymieszany z delikatnym fetorem zmęczonych w tańcu par. Pląsy po parkiecie stawały się coraz bardziej żwawe, wraz z kolejnym wychylonym kufelkiem piwa lub wymieszanego z wodą wina (co wielu młodych szlachciców zgromadzonych na sali odebrało jako istną kpinę i pozbyło się nijakiego trunku przelewając je sobie przez ramię). Na nieszczęście gospodarzy a i też niektórych gości, wśród kilku młodzików rozgorzał spór, a pewna grupa arystokratów zrobiła się zbyt... lubieżna jeśli można to tak nazwać.

Goście mieli więc dwie możliwości zakończenia całego przyjęcia, choć obie niezbyt pozytywne. Albo wdać się w bójkę w obronie czci szlachetnych dam, albo przyglądać się sporowi który miał potoczyć się na zewnątrz budynku.









 
Rycerz Legionu jest offline  
Stary 16-04-2014, 20:52   #2
 
Mendorian's Avatar
 
Reputacja: 1 Mendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodze
Kurtingen trzymając w ręku bukłak z winem popijał go od czasu do czasu, starał się rzecz jasna go oszczędzać by starczyło go do końca podróży w ciasnej karocy pełnej przeróżnej maści arystokratów, z nimi nie było żadnego problemu, można było powymieniać się kilkoma żartami, ale rozpieszczona dama działała na nerwach. Kurtingen jednak nauczył się ze lepiej rzucić jej sztuczny uśmiech i udać miłego wobec niej niż niepotrzebnie pokazywać irytację jaka w nim narastała z każdą sekundą. Damy potrafią dokopać biednemu mężczyźnie a ten i tak nie ma prawa podnieść na nie ręki, kodeks moralny nie pozwala... lepiej milczeć.

I nareszcie podróż się zakończyła, kiedy karoca się zatrzymała Kurtingen przysnął lekko, kiedy jednak powoli zaczął otwierać oczy zobaczył ze jego bagaż jest już wyciągany z karocy. Tak więc mężczyzna szybko wstał, wyskoczył z wozu i ruszył ze służącymi i resztą arystokracji. Po chwili wszyscy dotarli do dużego domu okrytego strzechą, nie wyglądało to zbyt dostojnie. Ale nie ocenia się książki po okładce, kiedy drzwi otworzyły się wszyscy ujrzeli przyjemną dla oka salę, Kurtingen uśmiechnął się szeroko i usadowił się na taborecie, rozpoczęła się głośna zabawa, arystokraci rozmawiali ze sobą, Kurtingen zajadał się większością potraw leżących na stole i popijał winem ze swojego bukłaka, stuletnie wino kupione za duże pieniądze smakowało wyśmienicie, żal Kurtingenowi było ze nie zabrał ze sobą więcej, to nie to samo co tutejsze szczyny.

Kurtingen objadł się do syta, nie obchodziło go co się dzieje w okół, nawet lubieżni szlachcice który narzucali się jakimś damom, jeżeli brzuch boli od zjedzenia kupy potraw to jedyne na co człowiek ma ochotę to wyłożenie się na łożu i czekanie aż ból przeminie.
 

Ostatnio edytowane przez Mendorian : 16-04-2014 o 20:57.
Mendorian jest offline  
Stary 17-04-2014, 01:29   #3
Banned
 
Reputacja: 0 Bakcyl nie jest zbyt sławny w tych okolicachBakcyl nie jest zbyt sławny w tych okolicach
<Stara się sprowokować szlachciców>

Gdyby spojrzenie mogło czynić krzywdę, z Lady Crystall zostałyby jedynie ochłapy. Jednak Sarah ograniczyła się tylko do zgrzytania zębami z obawy o dalsze konsekwencje. Przez to w ogóle nie zaprzątała sobie głowy innymi towarzyszami podróży.

Powstrzymanie się od rzucania kąśliwymi uwagami czy otwartej wrogości kosztowało ją sporo wysiłku. Nie chciała jednak robić scen przedwcześnie. Choć jej maniery były szeroko znane wśród szlachty, wolała pozostawić sobie tę złość na inną okazję. A ta nadarzyła się niebawem...

Ostatecznie popłuczyny nazwane przez gospodarzy szumnie winem, którym ją uraczono, przelały czarę goryczy. A zachowanie kilku tutejszych paniczyków pozwoliło jej w końcu oderwać się od wszechogarniającej nudy i wymyślania kolejnych sposobów na to, jak uprzykrzyć w najbliższej przyszłości życie Lady Crystall.
Dyskretnie przemknęła za plecami biesiadników, by znaleźć się bliżej całego zamieszania. Niemal żałowała, że jej rodowy miecz został z całą resztą bagażu, aczkolwiek nigdy nie rozstawała się z małym sztyletem, który ukryła na prawym udzie. Choć pewnie do większej hecy nie dopuści straż, warto było rozruszać towarzystwo.
- Nie wiedziałam, że mają tutaj cyrk. - Powiedziała dobitnie do szlachciców, którzy zajmowali się droczeniem niewiast. - Czyżby tutejsze wino ubyło na tyle mocne, by już nie dało się odróżnić bananów od kobiet? - Splotła ręce na piersi, mając ogromną nadzieję na to, że szlachetni panowie potrafią i lubią zachować się nieobyczajnie.
 

Ostatnio edytowane przez Bakcyl : 17-04-2014 o 01:43.
Bakcyl jest offline  
Stary 18-04-2014, 19:59   #4
 
Leanali's Avatar
 
Reputacja: 1 Leanali nie jest za bardzo znanyLeanali nie jest za bardzo znany
Fey rozsiadła się wygodnie przy stole, leniwie rozglądając po sali. Była ciekawa innych szlachciców, w końcu wychowywała się z dala od nich. Na chwilę obecną jednak wszyscy wydawali jej się bucami. Wiedziała, jak można zmienic ten stan rzeczy. Modląc się, by nikt nie spytał jej, czy aby na pewno jest już pełnoletnia (kłamca to był z niej beznadziejny) polała sobie ponoc kiepskiego w smaku wina. Czując wodę, uśmiechnęła się pod nosem. W trakcie zabaw z rówieśnikami przy ognisku zdarzało jej się próbowac gorszych trunków. Z każdym kieliszkiem napój zdawał się coraz szlachetniejszy, a nadęci panowie i panny milsi. Głośno czknęła, zasługując na oburzone spojrzenie siedzącej po jej prawicy damie. Bardziej żrąc niż kulturalnie jedząc kosztowała specjałów. W pewnym momencie zobaczyła tańczące pary. Trochę podchmielona, zachichotała, wyobrażając sobie rekacje zgromadzonych, kiedy to panna zaprosi panicza do tańca, zamiast na odwrót. Chwiejnie wstała. Bynajmniej nie zamierzała zrezygonowac z tego pomysłu.
 
__________________
"Religia to coś, co wbijają ludziom do łba od dziecka i co nigdy całkiem stamtąd nie wychodzi. Ponadto dostarcza ona motywacji, która daleko wykracza poza granice rozumu."
Leanali jest offline  
Stary 19-04-2014, 16:50   #5
 
Vilir's Avatar
 
Reputacja: 1 Vilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwu
Ron kojarzył część arystokratów, z którymi przyszło mu podróżować. Znał ich twarze
z dworów, które odwiedził. Z tymi, i pozostałymi towarzyszami podróży planował się zapoznać, ale na przeszkodzie stanęła mu Lady Crystall. Dama ta nie jadła, nie piła, nie spała, nie wychodziła się załatwić, za to cały czas mówiła. Można było odnieść wrażenie, iż jej jedyną potrzebą jest toczenie rozmowy, a raczej monologu, bo nie dopuszczała nikogo innego do głosu. Ron spróbował kilka razy wejść jej w słowo i rozpocząć dyskusję, z jakimś innym szlachcicem, ale rozpieszczona dama nie zwracała na to najmniejszej uwagi, a Lord Histon nie był przyzwyczajony to mówienia z kimś jednocześnie, więc całą podróż spędził bez wypowiedzenia chociażby jednego zdania.

Moment, w którym von Hells opuścił karocę był z pewnością jednym z najlepszych momentów w jego życiu. Był on także jak na razie jedynym pozytywem tej podróży, bo chociaż jedzenie na uczcie było całkiem dobre, to łóżka polowe nie przypadły młodemu lordowi do gustu. Szczytem wszystkiego było wino rozcieńczane z wodą, którym potraktował wszystkich gospodarz. Ron spojrzał tęsknym wzrokiem na bukłak z winem popijanym przez szlachcica siedzącego kilka miejsc dalej. Od razu przypomniał mu się smak dobrego wina,
którego w Alehrant nie będzie mu raczej dane poczuć.

Zachowanie młodych arystokratów nie zrobiło na Lordzie Histon wrażenia. Każdy kto chociaż w połowie miał tak trudną drogę tutaj jak on, mógł stać się trochę bardziej natrętny
w stosunku do pań. Ron był gotów ich usprawiedliwić i nie miał zamiaru przeszkadzać. Nie potrafił pojąć jednak, jak doszło do tego, że upili się tutejszym alkoholem, którego on nawet nie zamierzał tknąć.
 

Ostatnio edytowane przez Vilir : 23-05-2014 o 21:29.
Vilir jest offline  
Stary 19-04-2014, 22:59   #6
 
Reputacja: 1 Rycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodze
Kurtingen Vatanaka

Po tym, gdy Kurtingen postanowił się położyć i dać odpocząć swojemu zmęczonemu żołądkowi, odwiedziło go sen. Nawet z początku dziwnie prawdziwy i niezwykły. Widział w nim siebie i swego ojca, stojących razem na środku jakiegoś pustego pola, porośniętego tylko krótką trawą. Po chwili, szlachcic spostrzegł, że był to teren, na którym niegdyś znajdowała się rodzinna posiadłość obu mężczyzn. Każdy element, drzwi, okna, był taki sam jak niegdyś. Identycznie tak, jak byłby w tym miejscu na prawdę.
Niespodziewanie, wszystko w okół zaczęły pochłaniać płomienie. Piekielne I nienasycone, stopniowo przykrywały sobą dach budynku, by kilka sekund później błyskawicznie pochłonąć pozostałe jego części i zmienić go w nic innego jak demoniczny pałac. Tak wyglądał on teraz z daleka.
Tym czasem ogień, przerzucił się również na trawę. Kurtingen, nie mógł się w ogóle ruszyć, choć próbował zrobić to wiele razy. Jego ojciec stał natomiast ze złośliwym uśmieszkiem na ustach I patrzył, jak krąg płomieni powoli się zwęża i odcina mu jakąkolwiek drogę ucieczki.
Kilka minut później, scena zmieniła się w zupełnie inną, acz nadal diabelskie płomienie były w niej obecne. Tym razem, pochłaniały wioskę. Tę, w której przyszło przebywać szlachcicowi. Był całkowicie sam, otoczony przez ogień.
Płonące domy, przypominały teraz małe kawałki drewna, które ktoś dorzucił do ogniska. Vatanaka zaś, był niczym zabłąkana mrówka, która zapędziła się zbyt daleko i przez swoją nieostrożność wpadła w pułapkę.
Dym coraz bardziej szczypał go w oczy, kiedy zdał sobie sprawę, że jest w pełni władzy nad sobą. Mógł poruszać rękoma i nogami. Przemieścić się tam gdzie chce. Nie potrafił się jednak w tym momencie obudzić. Chociaż zapewne każdy wolałby to, niż przebywanie w tak piekielnym otoczeniu. Coś jednak musiał tutaj zrobić. Czuł to. Bez tego, nie wiadomo czy kiedykolwiek wydostanie się z tego koszmaru.
Przed nim zaś, idealnie na wprost jego wzroku, znajdowała się ścieżka, prowadząca prosto do całego piekła.



Fey Bellei

Sala była pełna tańczących, lecz żadnego wolnego panicza, który byłby skory do tańca. No, może poza schlanymi już, starszymi jegomościami, którzy wyglądali na takich, co to są gotowi cały swój majątek przepuścić w jakiejś brudnej spelunce.
W serce Fey wkradała się już powoli żałość i rezygnacja, kiedy to w drzwiach chatyny, stanął młody, nie grzeszący brzydotą mężczyzna. Ubrany był skromnie, acz nie biednie. Jego odzienie było czyste i zadbane, podobnie jak on sam. Miał długie buty do jazdy konnej, proste, brązowe spodnie i zwyczajną koszulkę, bez żadnych zdobień.
Widać było że nie upodabniał się na siłę do zagranicznych możnych z Haldarolu, czy Redlandu. Jedynym co go z nimi łączyło, to praktyczny brak zarostu jak na Arrnornyjskie realia.


Wszedł do środka pewnym krokiem, i ukazując rząd białych, zadbanych zębów (co również było rzadkością na południu) przywitał się najwidoczniej z jakimś swoim przyjacielem. Przyjaźnie poklepał go po plecach i podeszli razem do stołu, napełniając dzbanki winem.
Fey zauważyła, że gdy ten pił, obdarzył ją kilkoma spojrzeniami. Również pełnymi uśmiechu.
Niespodziewanie odłożył alkohol i zaczął iść w stronę młodej baronowej.
-Witaj pani. - rzekł głęboko się kłaniając i łapiąc ją delikatnie za dłoń. Po chwili, na jej palcach spoczęły usta jegomościa, a ona poczuła od niego świeży zapach mięty. - Czy zechciałabyś ze mną zatańczyć lady? Byłby to dla mnie ogromny zaszczyt.


 
Rycerz Legionu jest offline  
Stary 19-04-2014, 23:24   #7
 
Reputacja: 1 Rycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodze


Sarah Mayerven (Mayven)



Jeden z jegomościów, ten, który zdawał się być najbardziej natarczywy względem zaczepianych dam, wybuchł głośnym śmiechem po słowach Mayven. W ślad za nim, zrobili to również jego kompani. Zdezorientowane niewiasty, które wcześniej były celem zainteresowań mężczyzn, teraz starały się powoli wycofywać, robiąc małe kroczki w bok. Powstrzymała ich jednak dłoń jednego z osiłków, który zagrodził im drogę. Z ich ust wydostał się drobny pisk.
- A to co? - zapytał szlachcic. - Kolejna dama chce nam dotrzymać towarzystwa. Jestem bardzo chętny! Cóż, w sumie nasza trójka powinna dać sobie radę z pięcioma niewiastami, nieprawdaż chłopcy?
- Taaak! - odparł tempo jeden z osiłków. - Dawno nie miałem niczego porządnego w łożu.
- Nooo to jak? Przejdziemy się do pobliskiej tawerny drogie panie? Chyba nie będziecie tak uparte i nie zawołacie straży... pomyślcie co nasza trójka może wam dać...

Gdy skończył mówić, Sarah zauważyła, że jeden z mężczyzn, trzeci, ten dotąd nic nie mówiący znalazł się za jej plecami. Czuła obrzydliwy, dławiący wręcz zapach wina.

Ron von Hells

Ron siedział spokojnie, gdy podszedł do niego jakiś nieznajomy mężczyzna. Najwidoczniej już w znacznym stopniu podchmielony, gdyż z jego ust wydobywał się raczej nieprzyjemny zapach, zaś "zgrabne, kocie wręcz" ruchy także mówiły dużo.
- Te, paniczu! - zawołał. - Tam na zewnątrz chłopy jakie się biją, a ty widać siedzisz i siedzisz i roboty nie masz. Jak to tak? Chodź, obaczymy co tam się dzieje. Prawdziwym mężczyzną przydaje się trochę przemocy, co nie? - skończył, po czym czknął głośno.

 
Rycerz Legionu jest offline  
Stary 20-04-2014, 13:43   #8
Banned
 
Reputacja: 0 Bakcyl nie jest zbyt sławny w tych okolicachBakcyl nie jest zbyt sławny w tych okolicach
Lubieżni szlachcice

Mayven parsknęła. - Straż? Żeby zepsuła całą zabawę? - odparła z uśmiechem, spinając mięśnie prawej ręki - Wolałabym, żebyście niewiasty pozostawili mężczyznom, ale skoro nalegacie... Może najpierw zatańczymy? - Przywołała na twarz jadowity uśmiech, obierając za pierwszy cel tego z tyłu. Czekała tylko na ich ruch.
 
Bakcyl jest offline  
Stary 20-04-2014, 23:04   #9
 
Leanali's Avatar
 
Reputacja: 1 Leanali nie jest za bardzo znanyLeanali nie jest za bardzo znany
Jednak jest w życiu odrobina sprawiedliwości - przyszło jej na myśl. Jegomośc, mało, że był przystojny, to jeszcze w odróżnieniu od poprzednio napotkanych panów nie śmierdział ekstremalną mieszanką zgniłego siana, potu i mięsiwa. Nawet przestała żałowac, że z jej planu zadziwienia tancerzy kompletnym brakiem znajomości etykiety nici. W sumie trochę zaczęła żałowac, że jej nie zna. Pomodliła się w duchu o natychmiastowe przywrócenie pełnej trzeźwości i brak wodno-winnych plam na ulubionej sukience.
-Naturalnie - odparła ze stanowczo za szerokim jak na damę, głupkowatym uśmiechem.
 
__________________
"Religia to coś, co wbijają ludziom do łba od dziecka i co nigdy całkiem stamtąd nie wychodzi. Ponadto dostarcza ona motywacji, która daleko wykracza poza granice rozumu."
Leanali jest offline  
Stary 28-04-2014, 19:17   #10
 
Mendorian's Avatar
 
Reputacja: 1 Mendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodze
Kurtingen położył się na swoim skromnym łóżku dosyć szybko, nie miał zamiaru zabawiać się z towarzystwem które go otaczało, był już zmęczony podróżą w dodatku zjadł zwyczajnie w świecie za dużo pyszności leżących na stole i wypił za dużo wina by dać radę pobiesiadować. Vatanaka zamknął oczy i czekał na błogi, spokojny sen, no może nie do końca spokojny bo w sali nadal panował hałas, ale przynajmniej na sen i zapomnienie o otaczającej go rzeczywistości, niestety.... zasnąć się udało, ale zapomnieć o rzeczywistości już nie.
Wszystko płonęło, Kurtingen czuł rosnącą w nim bezsilność.
- Nie mogę się ruszyć... do jasnej cholery. - pomyślał wściekły, nagle podniósł wzrok, przed nim stał jego ojciec z drwiącym uśmieszkiem na twarzy, nie było dokąd uciekać, droga była zablokowana przez płomienie. Vatanaka poczuł strach, sny potęgują uczucia a strach odczuwamy pięć razy mocniej, dlatego serce Kurtingena waliło jak opętane.
- Co on tu robi, ojciec, to naprawdę on?! - krzyknął w myślach, nagle obraz się zmienił, wioska w której mieszkał Kurtingen płonęła, szlachcic nie miał do niej żadnego sentymentalnego przywiązania, w końcu spotkało go w niej więcej złego, nagle Vatanaka zorientował się ze może się poruszać.
- Gdzie ja jestem... co ja tu robię... - Kurtingen rozglądał się po bokach, wszystkie budynki płonęły, trzeba było uciekać, krzyk rozpaczy rozbrzmiewał po całej wiosce... Vatanace nie zależało na wiosce, rzucił się do ucieczki, z dala od tego przeklętego miejsca, z dala od spisków swego wuja który tylko czyha na jego życie... niech płonie!
- Płoń, płoń dziecinko! - krzyknął Kurtingen
 
Mendorian jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:28.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172