06-05-2014, 17:57 | #11 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Rekus ujrzał w chłopcu mutanta z pomroki. Zdeformowane łapy zakończone szczypcami sprawiały wrażenie morderczych broni, to w połączeniu z nienajlepszą aurą tego miejsca o mało nie spowodowało u Rekusa zawału serca. Po chwili jednak iluzja się rozwiała i Rekus odetchnął z ulgą. Co to było? Czy zwid spowodowany nocną wartą, czy zapowiedź przyszłości? Ciężko było w tej chwili ocenić. - Już dobrze mały. Idź spać - powiedział trochę uspokojony. "To tylko figle zmęczonego umysłu" przekonywał siebie. - Dobra Wojownik, wracamy do patrolowania. Tamta karawana gdzieś znikła. Nie wiem czy się znów pojawi. A może to wszystko nam się po prostu zdawało? Może nie było żadnej karawany? Westchnął ciężko, odwrócił się i ruszył w kierunku drugiego ogniska by dorzucić do ognia, który właśnie przygasł. |
06-05-2014, 18:38 | #12 |
Reputacja: 1 | Wojownik wszedł w słowo Rekusa i powiedział do dziecka: - Co tam widziałeś w ciemności? - gotów był mu odrąbać głowę. Jeżeli było coś czego nienawidził (a było takich rzeczy wiele) to opętanych dzieci. Rekus mało nie zesrał się ze strachu, więc pewnie widział coś w dziecku więcej. Z sobie znanych powodów nie wypowiadał tego na głos. W każdym razie bardzo nierozważnie byłoby posyłać zainfekowanego malca, żeby poprzemieniał wszystkich innych w potwory. Wojownik przeżył już takie rzeczy. Mówił "zaraz wrócę", a gdy wracał to wszyscy w obozie byli wymordowani przez nieznanych i bardzo złych sprawców. - Rekus, ty idź na patrol i krzycz jak coś, a ja tu jeszcze chwilę zostanę i pogadam z tym tutaj, jak ci tam? - ostatnie pytanie skierował do dzieciaka. Spróbuję zagaić do dzieciaka, żeby poopowiadał coś o Klingenborgu. |
06-05-2014, 20:42 | #13 |
Reputacja: 1 | Chłopiec uśmiechnął się na słowa Rekusa i już zamierzał ruszyć biegiem do powozu, gdy odezwał się Wojownik. Jego głos był zimny i praktycznie pozbawiony emocji. Tego typu modulacja była nader częsta u weteranów wędrówki przez Pomrokę i Wojownik nie był tutaj wyjątkiem. Zbyt wiele dziwnych i przerażających rzeczy, zbyt wiele trupów i zbyt wiele przelanej krwi. Gdy Wojownik zadał pytanie, mina chłopakowi zrzedła. Uśmiech i dziecięcą radość zastąpił smutek podszyty lękiem. - Właśnie nic nie widziałem, proszę pana - odparł Markus - Myślałem, że zobaczę jakieś cudowne stwory o których opowiadała mi brat, ale tam nic nie ma - chłopak wskazał ręką w kierunku mgły i ciemności które czaiły się tuż poza obozem. Rekus Rekus odszedł, aby dorzucić drwa do przygasłego ogniska. Z jakiś powodów nie podzielił się swoimi spostrzeżeniami z towarzyszem warty. Wszystko zachował dla siebie, choć widok przeobrażonego chłopaka dręczył go gdy tylko zamknął powieki. W obozie było spokojnie. Wydawało się, że aura zagrożenia minęła. Światło lampy na kamiennej wieży lśniło, jak gdyby nigdy nic się nie stało. Cisza i spokój przerywana tylko przez kilkusekundowe przeciągłe chrapnięcia Westerwelda. Rekus był zdziwiony, że ich dowódca i pracodawca, najlepszy przewodnik przez Pomrokę stąd, aż do Astergrandu śpi w najlepsze. To wszystko było zbyt dziwne, aby uznać to za przypadek. |
06-05-2014, 21:50 | #14 |
Reputacja: 1 | - Często twój brat patrzy na te stwory? Wędruje wśród mgieł i mroku? - Wojownik zapytał czujnie. W jego umyśle zaczęły kreować się już pewne odpowiedzi odnośnie magicznych lamp. |
06-05-2014, 22:02 | #15 |
Reputacja: 1 | - Nie, on tak tylko gada. Patric nigdzie sam nie chodzi. Jest starszy ode mnie, ale nie złamie zakazu papy. On tylko słyszał, że w Pomroce kryją się różne stwory. Opowiedział mi to i ja chciałem sprawdzić, jak to jest naprawdę. Proszę! Mogę już iść? Papa będzie zły, jak się dowie. Lepiej dla nas, żeby nic nie wiedział o tym, co zrobiłem. Dobrze? |
06-05-2014, 22:13 | #16 |
Reputacja: 1 | Wojownik upewnił się, że dzieciak jest opętany. - W porządku. Odprowadzę cię. - zrobił jak powiedział. Oczywiście nie pozwolił siebie dotykać opętanemu puszczająć go naprzód. Na miejscu obudzi szefa wycieczki i powie mu o zbliżającej się karawanie, gasnącym świetle na wieży jak i o Markusie zachowującym się jak opętany na granicy mroków. |
06-05-2014, 23:03 | #17 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Rekus patrzył w płonące ognisko próbując sobie to wszystko co widział tego dnia wytłumaczyć. Ciężko było. Czy dobrze zrobił nie dzieląc się z Wojownikiem tym co zobaczył? Czy nie narażał wyprawy? Noc była nie najlepszą porą na rozstrzyganie takich kwestii. Obiecał sobie, że będzie miał oko na malca a rano kiedy wszyscy wstaną podzieli się swoimi obawami z Westerweldem. Niech on jako najbardziej doświadczony podróżnik przez pomrokę decyduje czy zawracamy czy idziemy dalej. |
07-05-2014, 17:16 | #18 |
Reputacja: 1 | Wojownik odprowadził malca do powozu. Chłopak wślizgnął się do środka i szeptem pożegnał się z mężczyzną. Wokół panowała niczym nie zmącona cisza. Ucichła zarówno wyjąca jeszcze parę chwil temu lampa, jak i chrapiący Westerweld. Rekus dokładał do ognia i wpatrywał się w mrok rozmyślając o czymś. W przeciwieństwie do niego Wojownik nie zamierzał czekać do rana, aby zdać raport. Gdy tylko odprowadził Markusa do powozu, ruszył w stronę Westerwelda. Obudził go bezceremonialnym szarpnięciem za ramię i gdy tylko przewodnik ocknął się w krótkich żołnierskich słowach opowiedział o tym, co miało miejsce. - Dziwne - mruknął Westerweld i na dłuższą chwilę zamyślił się. Wiatr zawiał mocniej i przyniósł ze sobą znajomy Wojownikowi zapach krwi i śmierci. Czyżby karawana, którą dostrzegli zginęła? Czy może to tylko odległy swąd po walce jakiś bestii? Trudno było jednoznacznie stwierdzić, gdyż następny powiek przyniósł już tylko zapach kwitnących drzew i budzącej się po zimowym śnie trawy. - Miałem sen - zaczął niespodziewanie Westerweld - Czułem, że to sen i chciałem się obudzić, ale nie mogłem. Czułem, że zagraża nam niebezpieczeństwo. Byłem w obozie, a wy wszyscy spaliście. Widziałem, jak Pomroka zbliża się do was. Chciałem krzyczeć, ale mimo wysiłku żaden głos nie wydobył się z mojego gardła. To było przerażające Wojowniku. Jeszcze nigdy w życiu tak się nie bałem, a wiesz doskonale, że widziałem i przeżyłem wiele, bardzo wiele. Jednak to uczucie bezradności było potworne. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak potworne. Wojownik jeszcze nigdy nie widział Westerwelda w takim stanie. Ich szef, najlepszy przewodnik w Thuleport, twórca wszystkich szlaków w promieniu 50 mil, siedział przed nim i był bliski płaczu. - Czułem, że ta wyprawa to nie jest dobry pomysł - zaczął po chwili już o wiele pewniejszym głosem - Teraz już wiem, że czeka nas ciężka przeprawa. Gdybym tylko mógł, to bym w tej chwili zawrócił. Jestem jednak pewien, że Klingenborg nigdy się na to nie zgodzi. Poza tym takie działanie osłabiłoby pozycję naszej firmy. Musimy, więc mimo wszystko dotrzeć do celu naszej wędrówki i zapewnić wszystkim jej uczestnikom, całkowite bezpieczeństwo. Od tej chwili Wojowniku masz mieć oko na tego malca. Każde, choćby najmniej podejrzane zachowanie masz mi zgłaszać. Obserwuj też Rekusa. Jest jednym z nas i ufam mu, ale każdy może mieć chwilę zawahania, czy załamania. Teraz idź odpocznij, ja postróżuje. Reszta nocy minęła spokojnie. Nie wydarzyło się nic, co zakłóciłoby typową rutynę. Poranek Gdy tylko wzeszło słońce Westerweld rozkazał zwijać obóz i ruszać naprzód. Trzeba było wykorzystać każdą minutę dnia, aby pokonać jak najdłuższy dystans. Następne bezpieczne miejsce nie dość, że znajdowało się dość daleko stąd, to jeszcze nie było tak komfortowe, jak to dzisiejsze. Od tej chwili przecież wkraczali na teren już całkowicie opanowany przez Pomrokę. Od tej chwili nawet w ciągu dnia mogło się zdarzyć coś co sprawi, że znajdą się w wielkim niebezpieczeństwie. Karawana ruszyła. Na przodzie jechał Westerweld z zapaloną lampą, która rozpraszała opary Pomroki i pozwalała im trzymać się szlaku. W środku, tuż przy powozie jechali Rekus i Wojownik. Cały pochód zamykali Jon i Samson, który również dzierżył zapaloną lampę. Droga była kręta i wyboista. Rozmoknięta w skutek topniejącego śniegu i wiosennych deszczy. Oślizgłe opary Pomroki snuły się przez nią i wielu miejscach zalegały ciężkimi tumanami. Na szczęście światło lampy Westerwelda rozpraszało opary i podróż była spokojna. Pogoda również dopisywała. Wbrew zapowiedzią i obawą nie spadła jeszcze ani jedna kropla deszczu. Słońce delikatnie przypiekało i dawało tak wszystkim potrzebną nadzieję na lepsze jutro. Gdy słońce przekroczyło zenit, Westerweld zarządził popas na posiłek. Jon i Samson zajęli się przygotowaniem ognia, a Rekus i Wojownik otrzymali specjalne rozkazy. - Panowie po waszych raportach odnośnie nocnych wydarzeń, uważnie przyglądałem się drodze. Jestem pewien, że ktoś szedł tym szlakiem nie dalej jak dzień, góra dwa dni temu. Milę stąd na zachodzie znajduję się wzgórze Luupatan. Byliście tam ze mną nie raz. Wzgórze góruje nad okolicą, a w niewielkiej jamie skalnej leżą ukryte moje przyrządy obserwacyjne. Jedźcie tam i rzućcie okiem na okolicę. Czekam na wasz raport. Zwiad Wzgórze Luupatan to był znany wszystkim przewodnikom i wędrowcom przez Pomrokę punkt obserwacyjny. Strome wzgórze wznosiło się wysoko ponad okoliczny teren i co ważne nader często Pomroka nie sięgała szczytu. Dzięki temu można było zrobić doskonałe rozpoznanie. Rekus i Wojownik ruszyli zgodnie z rozkazem Westerwelda ku Luupatan. Rekus trzymał lampę, która ku jemu zaskoczeniu, gdy tylko ją zapalił zaczęła cicho jęczeć. Przeważnie tego typu dźwięki lampy wydawało po długim działaniu, a nie zaraz po włączeniu. Upiorne wycie sprawiło, że obaj mężczyźni stali się nerwowi i niezwykle czujni. Podróż na wzgórze zajęła im nie więcej niż kwadrans. Przedzierali się przez Pomrokę sprawnie i bez kłopotów. Gdy dojechali do stóp wzgórza zsiedli z koni i pieszo, prowadząc wierzchowce ruszyli na szczyt. Droga była zbyt śliska i kamienista, aby ryzykować jakąś kontuzję wierzchowców. Szczyt był czysty, tzn. wolny od Pomroki. Roztaczała się z niego rozległa panorama na zatopioną w mglistych oparach okolicę. Mężczyźni mieli już ruszyć ku niewielkiej jamie, gdzie Westerweld ukrył przyrządy obserwacyjne, gdy ich uwagę przykuł makabryczny widok. Mniej więcej na środku szczytu znajdowała się krwawa plama, a w niej dwie oderwane od korpusu ręce. Reszty ciała nigdzie nie było widać. Rekus i Wojownik zbadali miejsce zbrodni i w świeżej ziemi zauważyli nietypowe tropy. Ślady przypominały bażanta lub żurawia, ale było o wiele, o wiele większe. Ślady przez kilka metrów prowadziły w dół wzgórza, po czym się urywały. |
07-05-2014, 20:44 | #19 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Na szczęście reszta nocy minęła spokojnie. Rekus spędził ją na warcie bijąc się z myślami. Ciągle miał przed oczami obraz zdeformowanego chłopca. Zdawał sobie sprawę, że Wojownik coś podejrzewa, ale postanowił najpierw o sprawie powiadomić Westerwelda. Bał się że zostanie wyśmiany. Rano gdy Westerweld się obudził opowiedział im swój przerażający sen. Wtedy Rekus opowiedział jemu i wojownikowi co przez chwilę widział patrząc na chłopca. Jednak przeczucia i zwidu to było za mało by zawrócić. Usługi przewodników zostały sowicie opłacone przez Klingenborga a ten zapewne nie chciał słyszeć o kłopotach. Rozkaz zwiadu na wzgórze Luupatan Rekus przyjął z ulgą. Potrzebne mu było oderwanie się od problemów i targających nim rozterek. Po wejściu na wzgórze i odkryciu szczątków ludzkich wojownik wzmógł czujność. Znalezione ślady niewiele mu mówiły. Ot jakiś stwór z pomroki pożywił się na jakimś nieszczęśniku. - Wojowniku- odezwał się do kompana- chodźmy do jaskini po lunety. Z ich pomocą skutecznej sprawdzimy okolicę jak błądząc po omacku w oparach pomroki. |
09-05-2014, 23:22 | #20 |
Reputacja: 1 | - W porządku. Chodźmy. - Wojownik powiedział i poszedł razem z Rekusem. Po drodze zagadał do niego o nocne wydarzenia i jakie ma opinie na ten temat. Wojownik również zapytał, czy Rekus widział coś konkretnego w dziecku. - Bo wiesz, to dziecko, moim zdaniem, jest opętane. Nie wiem czy powinniśmy pozwolić mu mieć kontakt z rodziną. W nocy powiedział mi dodatkowo, że jego braciszek też lubi patrzeć na potwory Pomroki. Mam złe przeczucia co do tej klienteli. - wyjaśnił Rekusowi swoje podejrzenia w krótkich słowach. Przy okazji dokładnie przyjrzał się śladom i rozerwanym ciałom. Może zobaczy coś co Rekus przeoczył. |
| |