Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-05-2014, 16:26   #21
 
Python's Avatar
 
Reputacja: 1 Python jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skał
Obaj mężczyźni ruszyli do oddalonej o kilkanaście metrów jamy. Była to w sumie tylko niewielka dziura w ziemi do której z wielkim trudem mógłby się wcisnąć jeden człowiek. Jednak zakryta dużym kamieniem stanowił idealną skrytkę. W taki też sposób korzystał z niej Westerweld, jak i podlegli mu ludzie. Rekus wyciągnął obie lunety. Jedną podał wojownikowi, a drugą sam zaczął przeczesywać horyzont.

Wojownik spojrzał na znaleziony na oderwanej dłoni pierścień. Był to duży, złoty sygnet o rubinowym oczku na którym wyryto symbol. Wojownik nigdy nie widział podobnego znaku, jaki i liter jakie wygrawerowano na wewnętrznej stronie pierścienia.

Symbol był wyryty niemal w prymitywny sposób w przeciwieństwie do liter. Te przypominały doskonałą robotę krasnoludzkich kowali i to jeszcze sprzed epoki Pomroki. Znaki były jednak Wojownikowi całkiem obce.

Pierścień emanował, jakby delikatnym światłem i trzymając go Wojownik czuł dziwny niepokój. Podobnego uczucia doświadczał, gdy kapłani Alistar wznosili swoje modły do bogini lub gdy w pobliżu następowała emanacja magicznego fenomenu.

Przegląd pola za pomocą lunet pozwolił mężczyzną dostrzec coś, czego bez nich nie byli w stanie zauważyć. Jakieś dwie mile na południe znajdował się niewielki tymczasowy obóz. Znajdowały się w nim dwa niewielkie namioty, wygasłe ognisko oraz mały odkryty wóz. Na terenie obozowiska leżały porozrywane ciała mężczyzn i kobiet. Również ciała koni został zmasakrowane, a wnętrzności wyjedzone. Nie to było jednak najgorsze. Mimo snujących się oparów Pomroki zarówno Wojownik, jak i Rekus dostrzegli trzy istoty, które koszmarem wyplutym przez wieczną mgłę. Wysokie na około dwa metry, o humanoidalnej sylwetce i masywnej budowie ciała. Zamiast głów istoty owe miały ptasie pyski zakończone ostrym dziobem. Na ich plecach znajdowały się dwa pierzaste, rozłożyste skrzydła.
Istoty dokonywały właśnie ostatnich aktów kanibalizmu na porozszarpywanych ciałach ludzi.

Prawdopodobnie to właśnie te istoty były odpowiedzialne za śmierć nieszczęśnika, którego ludzie Westerwelda znaleźli na szczycie wzgórza. Co prawda obóz w którym grasowały koszmarne stwory znajdował się już za nimi, a ich szlak wiódł na północny zachód, to fakt, że istoty te potrafiły latać sprawiał, że mogły one stanowić zagrożenie dla karawany Klingenborga.
Należało coś w tej sprawie postanowić.
 
Python jest offline  
Stary 10-05-2014, 17:02   #22
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
- Tak. W nocy w czasie patroli już nie będziemy rozdzielać się. Jak lata to znaczy, że może ci spaść znienacka na głowę. Proponowałbym iść do obu i opowiedzieć o wszystkim szefowi. - zawinięta w szmatę czyjaś ręka z pierścieniem założonym na palec wciąż spoczywała w jego sakwie. Wolał nie ryzykować dotykania tego pierścienia i zdejmowania go z palca zmarłego. Nigdy nic nie wiadomo jeżeli chodzi o magiczne sztuczki. Przez to nawet nie widział, że na wewnętrznej stronie są wygrawerowane jakieś litery. Popatrzył tylko chwilę na symbol. Wolał nie skupiać wzroku na przeklętych przedmiotach, bo przecież patrząc w otchłań ona może spojrzeć na niego. Wojownik nie znał się na sprawach magii i nie chciał się znać. Wystarczyło mu ostrze, żeby "dyskutować" o magii. Jeżeli ręka nie jest świeża i śmierdzi to odetnie palec z pierścieniem, a resztę wyrzuci gdzieś w krzaki. Wolał jednak zabrać ze sobą całą rękę. Miał nawet pomysł jak ją wykorzystać w swoich wysoce niestosownym i zabobonnych praktykach.
- Tak ogólnie to kijowo, nie? - Wojownik zagadał do Rekusa, gdy już wracali do obozowiska - Podzielasz moje podejrzenia, że dzieciak i jego brat mogą być opętani? Sam widziałeś jak stał tam na krawędzi Pomroki.
 
Anonim jest offline  
Stary 10-05-2014, 17:18   #23
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Rekus pokiwał głową gdy Wojownik zaproponował udanie się do obozu i powiadomienie o wszystkim Westerwelda. Na pytanie o malca rekus skrzywił się.
- Muszę ci o czymś powiedzieć. Wtedy w obozie podczas nocnej warty przez krótką chwilę widziałem tego chłopca potwornie zmienionego. Zamiast rąk miał potężne kleszcze i coś z oczami. Nie wyciągałbym jednak z tego za daleko idących wniosków. Może to nie z chłopcem coś jest nie w porządku a nami? W końcu tyle już lat wędrujemy przez pomrokę, że ta mogła wypaczyć nasze umysły. Jeśli coś będzie nie tak zawsze zdążymy go zabić.

Rekus mówił, ale sam nie był do końca pewnym swoich słów. Najchętniej to czmychnąłby stąd do domu, ale był ochroniarzem karawan przez pomrokę już kawał czasu i nie chciał teraz okryć się wstydem.

- Niech się dzieje wola Alistar. Musimy przebyć tą drogę do końca. W nocy trzeba będzie zachować wzmożoną czujność. Te ptakopodobne stwory istotnie mogą spaść na nas jak grom z jasnego nieba.
 
Ulli jest offline  
Stary 10-05-2014, 19:05   #24
 
Python's Avatar
 
Reputacja: 1 Python jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skał
Gdy zwiadowcy wrócili do obozu, czekała już na nich gorąc strawa i coś mocniejszego do picia. Westerweld nie miał nic przeciwko piciu w czasie pracy o ile nie robiło się tego w nadmiarze. Jak mawiał "wódka w małych ilościach poszerza zmysły i uodparnia cię na Pomrokę" Przez takie zdanie przewodnika, wielu powtarzało później, że aby wędrować przez wieczną mgłę należy wyposażyć się w wielki gąsior okowity i pociągać regularnie, aby szum z głowy przez całą podróż nie wywietrzał.
Było to oczywistą bzdurą, gdyż każdy kto kiedykolwiek szedł przez Pomrokę wiedział, jak ważna w czasie wędrówki jest czujność i spostrzegawczość. Legenda jednak była powtarzana z ust do ust i żyła własnym życiem.

Po posiłku Westerweld wysłuchał raport ze zwiadu i bardzo się zmartwił.
- Nie wróży to nic dobrego - rzekł ze smutkiem - Spotkałem już kiedyś podobne istoty. Mają doskonały węch i wzrok. Są bardzo niebezpieczne i krwiożercze. Musimy być bardziej ostrożni niż zwykle. Jon od tej chwili będziesz jechał na czele karawany, powóz w środku ochraniany przez Rekusa, Wojownika i Samsona, a ja będę zamykał szyk. Jon wysuń się daleko na przód i wypatruj wszelkiego zagrożenia, ja postaram się sprawdzić, czy te latające hieny podążają za nami.

W czasie, gdy trwała narada przewodników, rodzina Klingenborga odpoczywała rozprostowywała nogi po godzinach spędzonych w powozie. Zarówno radca, jego żony i służba trzymali się blisko ogniska. Widać było, że boją się panującej wokół mgły i atmosfery panującej na szlaku. Choć nadal świeciło słońce i było w miarę bezpiecznie, to snujące się delikatne opary Pomroki mogły napędzić strachu.

Jedynie dzieci Klingenborga zdawały się czuć tutaj swobodnie. Zwłaszcza najstarszy Patrick zapuszczał się najdalej od obozu. W tych spacerach towarzyszył mu młodszy brat Markus. Dziewczynki natomiast bawiły się z najmłodszym synem radcy w dom tuż na granicy obozu. Wszystkie zdawały się nie odczuwać strachu przed otaczającą ich Pomroką.
Dziecię niewinność i nieświadomość? Czy może jak podejrzewał Wojownik symptomy opętania? Nie można było tego jednoznacznie stwierdzić, ale zachowanie malców było doprawdy zastanawiające.

Wymarsz
Po odpoczynku Westerweld zarządził wymarsz karawany. Ponownie zaprzęgnięto konie do powozu i cała rodzina Klingenborga wsiadła do środka.
Gdy to się stało, przewodnik wezwał swoich ludzi i powiedział:
- Z uwagi na pewne moje podejrzenia, miejcie uwagę na dzieciaki. Ich zachowanie i lekkomyślność mogą przysporzyć nam kłopotu.
- Jakie podejrzenia? - zapytał Jon.
- W tej chwili nie mogę wam powiedzieć, aby nie zasiewać w waszych sercach strachu, czy nie potrzebnej podejrzliwości. Po prostu bądźcie czujni i miejcie na wszystko bacznie. Każde, najmniejsze choćby odstępstwo od normy zgłaszajcie mi, jasne?
- Tak jest szefie - odpowiedzieli zgodnie wszyscy.

W czasie podróży
Po mniej więcej godzinie od opuszczenia popasu, okno powozu otworzyło się i pojawiła się w nim głowa Ultera Klingenborga:
- Panie przewodniku - zagadnął radny Rekusa - mam takie jedno pytanie. Czy będzie możliwe, aby mój syn Patrick przejechał się z panem na koniu. Wiem, wiem - radny uniósł dłoń w geście uciszenia cisnących się na usta przewodnika protestów - Już późno i to niebezpieczne. Może jednak jutro po śniadaniu dałoby się to załatwić. Mój syn, powiem panu szczerze marzy, aby zostać przewodnikiem. Ciągle mnie zagaduje, abym mu opowiedział, jak ta praca wygląda, jakie są szlaki i tak dalej. Bystry chłopak jest i jakby pan się zgodził, to byłby to dla niego taki pierwszy krok w tym kierunku. Będzie miał go pan na oku i będzie w stanie ocenić, czy chłopak się nadaje, czy nie. Niech pan przemyśli sprawę, na pewno to się panu opłaci, bez obaw.
Klingenborg pożegnał się gestem dłoni i nie czekając na odpowiedź Rekusa schował się w powozie.

Przeszkoda
Tętent kopyt sprawił, że Wojownik, Rekus i Samson spięli mięśni i instynktownie położyli dłonie na broni. Uspokoili się dopiero, gdy z gęstniejącej mgły wyłonił się jadący do tej pory na czele Jon.
Widząc jego zaciętą miną i uniesioną w górę dłoń wiedzieli, że mają kłopoty.
Rekus nakazał zatrzymać powóz i cala trójka przewodników podjechała do Jona.
- Mamy kłopot panowie. Dziwadło przed nami.
Dziwadło, słowo na dźwięk, którego wielu wpadało w histerię, przerażenie. Magiczny fenomen, cud lub diabelskie sztuczki, jak mówili inni. Niezbadane zjawisko w czasie, którego objawiała się magiczna moc, która ponoć przenikała cały świat.
- Co tam jest? - zapytał drżącym głosem Samson. Choć był akolitą Alistar i jako taki miał największą wiedzę na temat magicznych fenomenów, to odczuwał wielki lęk przed nimi. Być może dlatego, że najbardziej zdawał sobie sprawę, jak dziwadła potrafią być niebezpieczne.
- Niby nic takiego - próbował uspokoić sytuację Jon - Niewidzialna ściana. Zapewne zderzyłbym się z nią, gdybym nie zauważył kilku martwych ptaków leżących na szlaku. Problem, jednak w tym, że po jej bokach Pomroka jest niemal czarna.
- Co proponujcie? - Samson rzucił w powietrze pytanie.

Sav Nevard
Sav dołączył do konwoju Klingenborga niemal w ostatniej chwili. Westerweld zgodził się na dodatkowego pasażera z tylko sobie znanych powodów. Nikt nie wiedział, czy były to dodatkowe pieniądze, czy może jakieś stare zobowiązania wobec ostatniego członka podróży. Nevard zdawał się bowiem dobrze znać najlepszego przewodnika w Thuleport. Zapewne dlatego Westerweld zgodził się, aby Sav podróżował konno, na równych prawach, jak inni przewodnicy.
Zazwyczaj coś takiego było zakazane ze względów bezpieczeństwa. Przewodnicy bowiem nie tylko mieli doprowadzić grupę do celu, ale także dbać o ich życie i zdrowie. Wędrówka w Pomroce stanowił wielkie ryzyko i łatwiej było wszystkich pilnować, gdy znajdowali się w zamkniętych powozach, a nie podróżowali swobodnie konno.

Mimo wszelkich zastrzeżeń, przewodnicy musieli jednak przyznać, że Sav był pasażerem praktycznie bezproblemowym. Niewidoczny, nie wtrącał się w sprawy załogi, był posłuszny i cichy. Miał, co prawda ku temu swoje powody, ale dla przewodników liczyło się tylko to, że nie przeszkadza im w pracy i nie pląta się pod nogami.

Nerwową atmosferę Nevard wyczuł już poprzedniego dnia w czasie kolacji, a kolejne godziny tylko potwierdzały jego obserwację. Podróżował przez Pomrokę już zbyt wiele razy, by nie dostrzec, że coś jest nie tak.
W chwili, gdy przewodnicy zatrzymali powóz wiedział, że mają poważne kłopoty. Sav obserwował zebranych kilka metrów przed powozem przewodników, którzy najwyraźniej się naradzali, co powinni zrobić. W pobliżu nigdzie nie było widać Westerwelda, co stanowiło dodatkową komplikację.
- Halo, pani - zagadnął Nevarda jeden ze sług Klingenborga, który wychylił się z powozu - Dlaczego stoimy?
 

Ostatnio edytowane przez Python : 10-05-2014 o 21:43. Powód: dopisek dla nowego gracza
Python jest offline  
Stary 10-05-2014, 21:32   #25
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Popas
Wojownik trochę zamoczył dzioba, ale nie wypił dużo. Był zdania, że alkohol jest po to, żeby urżnąć się w trzy dupy, a nie pić po kropelce. Urżnięcie się w trzy dupy w Pomroce było złym pomysłem, dlatego raczej unikał alkoholu. Ot kieliszek. No i na drugą nóżkę, bo gdzie tak na jedną. Za powodzenie podróży, ojczyznę, dach nad głową, oby nam się i "co ze mną nie wypijesz" wypił dwa dni przed wyjazdem.

W czasie podróży
Wojownik zaczął podejrzewać siebie o ataki paranoi, ale właściwie - to nie jest paranoja, gdy niebezpieczeństwo jest prawdziwe, a tu w Pomroce nie można wierzyć niczemu co się słyszy i jedynie połowie co się widzi. Także stary drań proponował, żeby Rekus woził ze sobą potwora. Ciekawe zagranie. Czy ojciec rodziny jest nieświadomy, czy już wszyscy są zainfekowani? I co to właściwie za zaraza? Wojownik stykał się z różnymi dziwami, ale opętanie rzadko kiedy było zarażalne. To raczej polegało tak jak z dzieciakami - jeden jest opętany i namawia drugiego, żeby poszedł w konkretne miejsce gdzie już czeka inny demon. Tu natomiast dorośli nie oddalali się od obozu, a przed podróżą z pewnością demonami nie byli - za dużo tych dziwacznych lamp pomiędzy nimi. Wojownik zaczął zastanawiać się, czy to dobry pomysł jakby tak lampą dzieciaka potraktować. Tak, żeby nikt nie słyszał przekazał Rekusowi swoje spostrzeżenia:
- Jak dla mnie to zły pomysł, żeby dzieciak z tobą jeździł. Jak jednak zdecydujesz się na to to niezłym pomysłem byłoby wypróbowanie lampy na nim. Tak tylko rzucam pomysł.

Przeszkoda
Zapytał czy to bezpieczne uderzać niewidzialną ścianę mieczem. Jak nie usłyszy, że to niebezpieczne to uderzy ją kilka razy ostrzem. Nie miał żadnego innego pomysłu. Pewnie, że myślał o użyciu pierścienia, ale zachowa go na szczególne wypadki. Ten może był szczególny, ale nie aż tak. Szczególny będzie jak potwory pojawią się i trzeba będzie wiać. Wtedy dopiero użyje pierścienia do rozmycia, czy tam zniszczenia ściany.

Na marginesie. Jeśli zobaczy jakiegokolwiek dzieciaka przy tej wyjątkowo mrocznej Pomroce to użyje swojej lampy na nich. Zobaczymy co się będzie działo.
 
Anonim jest offline  
Stary 10-05-2014, 22:05   #26
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Jechał uważnie rozglądając się na boki i od czasu do czasu zadzierając głowę w niebo. Żadnych ptaszysk. Ciągłe rozglądanie się i nasłuchiwanie niebezpieczeństw jednak bardzo męczyło. Myślami był więc już przy nocnym odpoczynku. Najeść się i zdrzemnąć kilka godzin to mu na pewno pomoże i przegoni złe myśli.

Gdy zagadnął go Ulter Klinkenborg, szeroko otworzył oczy ze zdziwienia. Prośba była dość niezwykła. Nie byli przecież na wycieczce, tylko wędrowali przez pomrokę. Ryzykowali życiem. Czy rozsądne było wieźć chłopaka przed sobą na siodle i to tego szczypcorękiego? Niestety asertywność nie była jedną z mocnych stron Rekusa. Nie chcąc zrazić, czy obrazić klienta skinął głową.

- Może jutro minutkę się przejechać. Jednak nie dłużej. My tu pracujemy panie. W pomroce czai się wiele niebezpieczeństw. Jeśli by nastąpił atak, gdy malec by ze mną jechał, mogłoby się mu coś stać.

Nie był zachwycony tym pomysłem, więc gdy Wojownik podjechał do niego by podzielić się swoim zdaniem Rekus tylko skinął głową.

- Mi też ten pomysł się nie podoba, ale nie chcę zrazić klienta. Z tą lampą to niezły pomysł, zrobimy tak jak mówisz.

Jechał dalej czujnie się rozglądając. Na szczęście nic się nie wydarzyło. Nic aż do czasu gdy Jon zameldował o dziwnym fenomenie.
Odpowiadając na pytanie Samsona Rekus powiedział:
- Najpierw trzeba się temu przyjrzeć. Może uda się tę barierę przełamać.
Popędził konia by znaleźć się przy ścianie jak najszybciej. Jedyne co mu przychodziło do głowy to uderzyć w nią kilka razy mieczem. A nuż ustąpi. Pamiętał, że Wojownik zabrał pierścień wyglądający na magiczny ze szczątków pożartego podróżnika, ale był tak przesądny że wziął całą rękę bojąc się go dotknąć. Nie sądził więc, że się odważy na testowanie go na ścianie w tej chwili.
 
Ulli jest offline  
Stary 10-05-2014, 22:45   #27
 
Python's Avatar
 
Reputacja: 1 Python jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skał
Rekus, Wojownik
- Skoro tak, to jedźcie obaczyć co i jak - odparł Jon - Po mojemu, to jesteśmy w czarnej dupie. Dobrze byłoby zawiadomić Westerwelda, ale w tej sytuacji to my poczekamy przy powozie, a wy ruszajcie.

Rekus i Wojownik ruszyli naprzód.
Już od pierwszych metrów, gdy zostawili za sobą powóz i przyjaciół czuli rosnące napięcie. Chłodny wiatr owiewał ich twarze, a snująca się obok Pomroka pachniała wilgocią i stęchlizną. Nic przyjemnego jednym słowem.
Im bliżej było dziwadła tym było ciszej. Ustawał wiatr i wszystkie naturalne dźwięki, jakby się gubiły. Gdy Rekus i Wojownik stanęli przed niewidzialną ścianą powietrze, aż falowało i drżało. Panował nienaturalny wręcz chłód, który przywodził na myśl wnętrza podziemnych grobowców, czy świątynnych krypt.
Czarna ściana Pomroki jaka rozciągała się tuż obok drogi nie tylko zjeżyła mężczyzną włos na głowie, ale i sprawiła, że ich spojrzenia utknęły w ziemi. Nie chcieli nawet patrzeć w jej stronę. Wojownik nie raz powtarzał:
"Patrząc w Otchłań możesz sprawić, że ona spojrzy na ciebie"
Wielu przewodników uważało podobnie. Pomroka była czymś żywym i namacalny, a w tym miejscu niemal czuło się jej oddech i puls.
Pierwszy do bariery zbliżył się Wojownik. Jego wierzchowiec zarżał niespokojnie i potrząsnął gniewnie łbem. Wojownik uniósł miecz do ciosu i uderzył w niewidzialną ścianę. Rekus stał tuż obok i obserwował, co się stanie.
Głuchy dźwięk wypełnił przestrzeń, jakby miecz Wojownika uderzył w kamień.

W momencie jednak, gdy Wojownik uderzył w ścianę, Rekus ujrzał coś ujrzał. Trwało to ułamek sekundy, ale mężczyzna gotów był przysiąc, że po drugiej stronie zobaczył kobietę ubraną w długą białą suknię. Jej wygląd przeraził Rekusa, choć nie potrafił powiedzieć, co dokładnie wzbudziło jego obawę.
Może to były podkrążone oczy, może blada skóra, a może błagalny wzrok jakim na niego patrzyła.


Wojownik powtórzył cios. Powtórzyła się też wizja Rekusa. Tym razem jednak kobieta trzymała kościste dłonie na niewidzialnej ścianie i coś mówiła. Rekus jednak nie słyszał słów.

Sav Nevard
Nim Sav zdążył odpowiedzieć, dwóch spośród przewodników pojechało na przód. Dwóch kolejnych zbliżyło się do powozu i wyższy z nich powiedział:
- Mamy przymusowy postój. Na drodze jest zwalone drzew. Nasi dwaj koledzy pojechali utorować drogę. Proszę o chwilę cierpliwości i przede wszystkim spokoju.
Głos mężczyzny wyraźnie drżał i nie uszło to uwadze Nevarda.
 
Python jest offline  
Stary 11-05-2014, 09:07   #28
 
Saverock's Avatar
 
Reputacja: 1 Saverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemu
Sav był mężczyzną koło trzydziestki. Jego włosy sięgające do żuchwy miały barwę kruczoczarną. Ubiór również w żaden sposób go nie wyróżniał. Ot zwyczajna koszula, spodnie,wysokie buty i czarny płaszcz z kapturem. Nie było widać, czy miał jakąkolwiek broń przy sobie. Być może transportował ją w torbie, którą niósł koń. Tylko blizna przechodząca przez jego prawe oko mogła wydawać się interesująca.

Sav przez całą podróż spokojnie jechał i obserwował. Zależało mu jedynie na tym, by możliwie szybko dotrzeć do celu. Niestety dosyć szybko zaczął podejrzewać, że podróż może nie być szybka, a tym bardziej prosta. Początkowo były to tylko domysły, ale dalsze obserwacje potwierdzały obawy. To oznaczało, że musiał zachować czujność. Wolał nie zginąć, przynajmniej nie dopóki nie dotrze do miasta.

Gdy przewodnicy zatrzymali powóz, westchnął tylko cicho. To mu się bardzo nie podobało i to nie dlatego, że się spieszył. Chciał wierzyć, że to nic poważnego, lecz wtedy jeden z przewodników przyszedł uspokoić pasażerów. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie jedno. Przewodnik kazał zachować spokój, a sam na spokojnego nie wyglądał.

Nevard przyjrzał mu się uważniej i poprosił o rozmowę trochę dalej od powozu.
- Oni zapewne ci uwierzyli - wskazał w stronę powozu. - Na twoje nieszczęście widzę, co się dzieje. Gdyby to było zwykłe przewalone drzewo, byłbyś spokojny, a nietrudno dostrzec, że nie jesteś. Powiesz, co tak naprawdę się stało, czy mam sam sprawdzić?
 
Saverock jest offline  
Stary 11-05-2014, 12:56   #29
 
Python's Avatar
 
Reputacja: 1 Python jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skał
Sav Nevard
Jon spojrzał na Nevarda chłodnym wzrokiem. Cała niepewność i głęboko ukryty strach jakby zniknęły w jednej chwili. Przewodnik zbliżył konia możliwie najbliżej Sava i szepnął:
- Nie obchodzi mnie, co cię łączy z Westerweldem i dlaczego złamał dla ciebie zakaz. Idziemy przez Pomrokę, jakbyś nie zauważył, a zbliża się wieczór. W tej sytuacji nawet zwalone drzewo jest zagrożeniem, bo możemy nie zdążyć do następnej oazy na szlaku. Moi kumple pojechali się tym zająć, to ci musi wystarczyć. A jeżeliś taki ciekawski, to jedź. Proszę bardzo - Jon machnął ręką w kierunku, gdzie pojechali Rekus i Wojownik - Wiedz tylko, że robisz to na własną odpowiedzialność. Żaden z nas nie kiwnie palcem, aby cię chronić gdy samowolnie oddalisz się od powozu. Jasne?
Przewodnik nie czekał na odpowiedź Nevarda. Spiął konia i ruszył w kierunku powozu.
 
Python jest offline  
Stary 11-05-2014, 13:56   #30
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Widok ubranego w biel ducha wystraszył go nie na żarty, aż oblał go zimny pot. To kolejne mamidło które prześladowało Rekusa po przemienionym w szczypcorękiego dziecku. Czyżby pomroka a może bogowie czegoś od niego chcieli. Gdy pojawiła się po raz drugi Rekus uważnie wpatrzył się w poruszające się usta zjawy. Starał się odczytać co też ma im do przekazania, jednak nie udało mu się. Ściana stała tak jak stała, zmrok się zbliżał a oni nie posuwali się do przodu. Zastanawiał się z początku czy nie powiedzieć o widziadle Wojownikowi, ale bał się, że kolejna opowieść o trapiących go urojeniach sprawi, że towarzysz broni weźmie go za wariata i zagrożenie.

- Niech to szlag Wojowniku. Wygląda na to, że będziemy musieli przebijać się przez tą czarną pomrokę po bokach. W dodatku nie mamy żadnej pewności, że ścianę uda się objechać. Wiesz co? Wyciągnij ten pierścień, który znalazłeś. Chyba pora go sprawdzić. Jeśli on nie pomoże pozostanie objechanie ściany przez pomrokę. Do dzieła. Przytknij go do ściany.

Decydując się na to nie miał zbyt wielkiej nadziei, ale jak to mówią "tonący brzytwy się chwyta".
 
Ulli jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:07.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172