Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-06-2014, 03:11   #1
Banned
 
Reputacja: 1 Revan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znany
Płać albo giń

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=CALvLdCTfQc[/MEDIA]


PŁAĆ ALBO GIŃ...



Karczma z zewnątrz przypominała typową mordownię. Wciśnięta między kilka pokracznych kamieniczek, zdecydowanie straszyła. I zdecydowanie, jak wszystkie inne, wyróżniała ją niebanalna nazwa, „pod pijanym knurem”, która zdecydowanie odpychała.






Wnętrze jednakże nie było takie złe, jak pierwsze wrażenie. Po wejściu doń, w nosach kręcił przyjemny zapach korzennego piwa oraz zirijskiego ziela. Pośród gęstwin dymu dało się nawet określić status, czy nawet płeć i rasę klienteli. Pośród ludzi i gnomów, a także kilku krasnoludów grających w kości, lawirowały służące, mieszańce, popłuczyny elfickiej krwi, najbardziej popularne w tego typu przybytkach.

"Pod pijanym knurem" właśnie odżywało po wczorajszej nocy. W srebrnym mieście tawerny hulały cały czas, bogactwa północy zamieniane były na bogactwa południa, i na odwrót. Wielu było tutaj podróżników, kupców, najemników, poszukiwaczy przygód, żołnierzy, a także wszelkiej maści oszustów, łajdaków, złodziei gotów ukraść ci ostatnie okruszki chleba, czy opryszków, którzy za garść miedziaków, nie koniecznie twoich, połamią kilka kości, koniecznie twoich.

Goście byli jeszcze "świeży", to znaczy, niezbyt wstawieni. Jakiś minstrel w kącie grał na lutni, który widząc niewielkie zainteresowanie widowni, nie przejmował się fałszywymi dźwiękami i raz po raz łykał coś z bukłaka.

Kira siedziała tutaj już od jakiegoś czasu, obserwując wchodzących i wychodzących gości. Czekała na Arola, mały kanciarz obiecał jej jakąś fuchę, obiecując przy tym złote góry. No cóż, zazwyczaj dotrzymywał obietnicy, a czasem... W tym fachu jednak nie należało wypinać się na znajomych. Każdy chciał w końcu trochę zarobić.

W pewnym momencie do karczmy wszedł jakiś mężczyzna, znajoma twarz. Był to Sonton Wrey, znała go z widzenia, i z imienia. To znaczy, on jej nie znał, ale ona go już tak. Wiedziała tylko, że zabił ponoć wampira. Fama wyprzedziła go, zanim dotarł do Gyhst kilka tygodni temu. Imał się różnych robót, można powiedzieć, robił w podobnej branży. Ciekawe, co go tutaj przywiało... Podszedł do szynkwasu, gdzie siedziała Kira i zamówił jakiś alkohol.



- Co podać? - zapytała dźwięcznie elfka pary siedzącej przy jednym ze stolików, patrzyła głównie na Darrela, prawie całkowicie ignorując Killmeę. Powoli przyzwyczajała się, że w tym mieście zawsze była traktowana jako "kobieta" Darrela, co było zabawne, ze względu na więzi rodzinne oraz częste zdziwienie na wieść, że jest jego siostrą. Jednakże ostentacyjne pomijanie jej osoby, nawet przez służbę w karczmie, bywało mało "przyjemne".

Czekali na pewnego gnoma, Arola Noglihuta, syna Galoma, którego poznali przed kilkoma dniami. Miał dla nich "robotę" jak to ładnie określił, idealną dla takich ludzi jak oni. Mieli spotkać się z nim w tej karczmie wieczorem, jednakże póki co, nie było po nim żadnego śladu. Może przyjdzie niedługo...
 
Revan jest offline  
Stary 30-06-2014, 21:39   #2
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Wysoki mężczyzna pochylił się nieco, by nie zaczepić głową o zbyt nisko jak dla niego znajdującą się futrynę.
Paru gości obrzuciło go spojrzeniami. Opalona twarz, kolczuga, broń - wszystko sugerowało poszukiwacza przygód.
Mężczyzna bacznym wzrokiem obrzucił wnętrze karczmy, po czym zwrócił się do towarzyszącej mu dziewczyny.
- Nie ma go. Jak zawsze - powiedział z przekąsem.
Spotykali się już wcześniej z Arolem, a ten raz tylko zjawił się na miejscu przed nimi. Biedak pomylił wtedy godziny...
- Zjemy coś? - spytał.
Pytanie było w zasadzie retoryczne. Śniadanie zjedli dawno temu, a z kuchni dobiegały całkiem przyjemne zapachy.
- Skoro już tu jesteśmy - odparła jego towarzyszka, z uwagą przyglądając się tym, którzy przed nimi owe miejsce zdążyli nawiedzić. Wzrostem mężczyźnie nie ustępowała, co dało się bez problemu zauważyć gdy stanęła przy jego boku. Kilka niesfornych, miedzianych kosmyków wysunęło się spod kaptura, niszcząc swym kolorem harmonię czerni w jaką była odziana. Czy była smukła, czy nosiła suknie czy też męskie odzienie, widać nie było gdyż peleryna którą miała na sobie skutecznie owe detale przed cudzymi oczami ukrywała. Jedno wszak widać było doskonale, a był to kolor skóry kobiety, niemal biały, jakby ta nigdy na oczy słońca nie widziała. Twarz jej także do ludzkiej nie była podobna. Piękna, to prawda, tyle że rysy nieco ostrzejsze niźli być powinny gdyby tu o przedstawiciela tej rasy chodziło. Widać krew, która w jej żyłach płynęła, więcej w sobie śladów elfich miała niż ludzkich.
Usiedli, zajmując tak zwane taktyczne miejsca - mogli obserwować i wejście, i pozostałych gości, co w ciągu paru lat bywania w różnych lokalach różnych kategorii kilka razy już się przydało.
Darrel przewiesił przez poręcz krzesła pelerynę, a potem gestem przywołał kelnerkę.
- Kasza, może być kawałek prosiaka, jeśli wasz szyld nie kłamie, chleb, jakieś owoce, wino. Co dla ciebie? - zwrócił się do Killmei
Miał tylko nadzieję, ze ta nie zareaguje zbyt gwałtownie na zignorowanie jej osoby. Gdyby przypadkiem kelnerka rozkwasiła sobie nos, pewnie musieliby poszukać innego lokalu.
 
Kerm jest offline  
Stary 30-06-2014, 21:42   #3
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Za przykładem brata idąc, również ona pozbyła się owego wierzchniego przyodziewku i przez poręcz pelerynę przewiesiła. Ci którzy na nią w danej chwili uwagę skupiali mogli teraz bez problemu podziwiać jej smukłą sylwetkę odzianą w długą, skórzaną tunikę do połowy ud sięgającą, na którą Killmea narzuciła skórznię bez rękawów. Stroju dopełniała koszula o długich, głęboko rozciętych rękawach i buty sięgające samych kolan. Broni wiele przy sobie nie miała, ot miecz krótki tylko i sztylet przy pasie. Nie wyglądała jednak na taką która ów oręż dla zabawy nosi.
- Może być to samo, o ile zbytnim to problemem nie będzie - mówiąc mierzyła służącą spojrzeniem wyrażającym tyle pogardy, ile była w stanie nim przekazać. To czy tamta zwróciła na nie uwagę zbytnio Killmei nie obchodziło. Odsunęła z twarzy zabłąkany kosmyk, zakładając go za ucho, dłuższe nieco niż u człowieka.
- Ciekawe jak długo tym razem każe nam na siebie czekać…
- Nie stoimy na deszczu, więc jakoś da się przeżyć - odparł Darrel. Oczywistą rzeczą było, że Killmea miała na myśli gnoma, a nie lekceważącą ją posługaczkę.
- Oby to co dla nas ma było warte owego czekania. - Widać było, że dziewczynie albo miejsce owe jakoś tego dnia nie pasuje albo też zwyczajnie lewą nogą wstała. Zdarzało się jej to niestety dość często, wedle zaś niektórych był to stan, z którego nigdy nie wychodziła. Nie było się też czemu dziwić, jako że od tygodni już siedzieli w tym samym miejscu, co dla Killmei stawało się powoli nie do wytrzymania. Czas był najwyższy miasto zmienić, najpierw jednak chciała przekonać się co też takiego ów gnom wynalazł.
Darrel ponurą minę zlekceważył, w miarę przyzwyczajony do kiepskiego humoru swej siostry. Z jednym się jednak był w stanie zgodzić - nie zawsze to, co proponował Arol, warte było zachodu. Gdyby i tym razem tak się okazało, to chyba trzeba będzie znaleźć innego zleceniodawcę.
Killmea braku odpowiedzi ze strony brata nie skomentowała. Dobrze wiedziała, że gdy ona ma kiepski humor on zwykle stara się go nie pogarszać, czasem nawet próbuje łagodzić. Oczywiście niejednokrotnie przynosiło to skutki wręcz odwrotne, plus mu trzeba jednak było dać za samo staranie. Zamiast dalej drążyć temat gnoma i jego nadzwyczajnego obycia z pojęciem bycia o czasie, rozglądać się zaczęła po sali. Widać było, że godzina wczesna była jak na taką popijalnie, gdyż wciąż więcej było klientów trzeźwych niż pijanych. To jej nawet odpowiadało, bowiem minimalizowało ryzyko utraty opanowania, która w jej wypadku skończyć się mogła niemiło. Szkoda tylko, że ona trzeźwa pozostać musiała z tejże samej przyczyny. Być może gdyby odpowiednio dużo wina wypiła to i dźwięki jakie ów pożal się bogowie bard wydawał zarówno z siebie jak i ze swego instrumentu, mogłaby nawet muzyką nazwać. Kto wie, może by się jej nawet spodobała. Zamiast tego coraz mocniejszej ochoty nabierała by wstać i napoić swój miecz jego posoką. Kto wie, może i nagrodę by za to dostała.
Kelnerka, głucha zapewne jak pień, skoro jej fałsze bardowskie nie przeszkadzały, przyniosła w końcu zamówione potrawy, a potem i wino w (o dziwo) karafce. Pewnie dzięki temu nic nie wylała, gdy ją z brzękiem szkła postawiła na stole.
Jedzenie, jak się okazało, było o wiele lepsze niż poziom, jaki prezentował sobą bard. Nikt nie przypalił kaszy, świnka dla odmiany nie była niedopieczona, zaś wino wiekiem, na pozór przynajmniej, dorównywało budynkowi, w którym mieli przyjemność jeść posiłek.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 01-07-2014, 13:21   #4
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Nienawidził takich miejsc. Gwar, hałas, zapach obrzydliwego jedzenia, czy ludzie tacy jak ten, z którym miał się spotkać zawsze muszą umawiać się w takich spelunach. Już od wejścia do karczmy czuł, że coś jest nie tak, że to nie będzie tylko zwykłe spotkanie w interesach. Z pewnością wydarzy się coś, czego Sonton zupełnie się nie spodziewał.

Wrey stanął w wejściu karczmy i rozejrzał się po stolikach. Nigdzie nie było gnoma, z którym był umówiony. Potargał i tak mocno niechlujnie ułożone czarne włosy i zaczął iść w stronę lady. Był ubrany normalnie, w czarny długi płaszcz, czarne buty, wszystko byle tylko nie wyróżniać się z tłumu. W mieście i tak dużo osób wiedziało, że zabił tego przeklętego wampira, a to tylko utrudniało mu pozostanie w cieniu.

Podszedł do szynkwasu i zamówił piwo. Gdy czekał na swoje zamówienie kątem oka spojrzał na kobietę siedzącą obok niego. Już od wejścia zauważył, że nieznajoma cały czas go obserwuje. Miał nadzieję, że nie będzie miał z nią żadnych kłopotów.

Po chwili wziął kufel i zajął miejsce przy stoliku w kącie sali, jak najdalej od barda, którego miał ochotę zabić na miejscu za tak okrutne fałszowanie. Świeca na stoliku dawała delikatne światło, które oświetlało jego drewniany kufel stojący obok. Sonton cały czas bacznie obserwował wejście do karczmy. Miał nadzieję, że gnom niedługo się zjawi.
 
Morfik jest offline  
Stary 01-07-2014, 14:24   #5
 
Akari's Avatar
 
Reputacja: 1 Akari nie jest za bardzo znany
Kobieta siedziała przy szynkwasie co chwila popijając z coraz bardziej pustego kufla. Wiedziała, że Arol nigdy nie przychodzi na czas, a przynajmniej nie pamiętała by ją zaszczycił punktualnością. Toteż nie przejmowała się nie małą zwłoką karzełka i obserwowała zgraję zebraną w karczmie. Nikt się nie wyróżniła wszyscy tacy sami przybyli tutaj w bardzo podobnych interesach. Na moment tylko zwróciła uwagę na wchodzącą parę, która wyjątkowo odbiegała wyglądem od reszty. Szybkie oględziny pozwoliły określić najwidoczniej poszukiwaczy przygód/złota/skarbów. Dla niej każde z tych określeń było takie same, gdyż prowadziło do tego samego celu. Dlatego też zaniechała ich obserwowanie przerzucając wzrok na wejście, gdzie po chwili zjawił się Sonton. Lekki uśmiech zagościł jej na twarzy. Wiedziała kim jest, czym się zajmuje oraz co zrobił. Nie interesowało ją to za bardzo póki trzymał się swojego rewiru i nie wchodził w paradę próbując zrobić Kirze konkurencję.
No właśnie robota. Liczyła na to, że Arol jednak się pojawi, gdyż zlecenia jakie ostatnio otrzymywała były nad wyraz monotonne i męczące. Od trzech tygodni nie miała innej sprawy niż śledzenia/sprawdzenia/poszukiwania domniemanych zdrad. Serdecznie miała tego dość, więc cierpliwie czekała na Arola gotowa przyjąć każdą fuchę jaką zaproponuje
 
Akari jest offline  
Stary 08-07-2014, 02:18   #6
Banned
 
Reputacja: 1 Revan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znany
Czas się dłużył. Chwile mijał bezpowrotnie w akompaniamencie już-pijanego barda, oraz prawie-zaraz-na-pewno-pijanej klienteli lokalu. A minęła ledwo godzina...

Obok Kiry wyrósł nagle Yoren, która, gdy ujrzała jego twarz, omalże nie spadła z krzesła ze strachu.



Yoren był jednym z niewielu przedstawicieli starej rasy w Gyhst, niewielu krasnoludów przebywało w tym mieście dłużej niż kilka dni, a już na palcach jednej ręki prawdopodobnie można było policzyć krasnoludy mieszkające na stałe w mieście. Żaden, nawet ćwierć zdrowy na umyśle krasnolud nie zapuszczał się do Veor... ale nikt nie mówił, że Yoren był całkiem zdrowy.

- Na górę. Pierwszy pokój po prawej. Arol czeka. - rzucił lapidarnie. Kira również słyszała co nie co o Yorenie, ale nigdy nie miała okazji z nim rozmawiać. Sądząc z plotek, nie byłoby o czym. Krasnolud słynął wręcz ze swojego opanowania i zwięzłego stylu wypowiadania. W dodatku w mieście niewielu ludzi się go czepiało, mimo głęboko zakorzenionej nienawiści Veorczyków do starej rasy. Musiał być doskonale znany... i skuteczny w rozbijaniu nosów.

Odwrócił się do ciekawsko przyglądającemu się sytuacji Sontonowi.
- Ty też. - burknął, po czym odszedł od nich.

Killmea i Darrel obserwowali krasnoluda od dłuższej chwili, szedł w ich kierunku. W pewnym momencie, jakiś gruby mężczyzna wylał, niby przypadkiem, kufel piwa na niego. Ten tylko stanął, spojrzał się na niego, i kontynuował chód w ich stronę. Sytuacja wyglądała na "opanowaną".

- Hej, pokurczu, coś ci się wylało na łeb! - krzyknął do niego mężczyzna, prowokując bójkę. Zapewne czuł się pewnie, w towarzystwie pięciu innych ludzi przy stole, którzy jak na zawołanie zarechotali z jego zaczepki.

Kira była przekonana, że oni *prawdopodobnie* o Yorenie nie słyszeli. Przynajmniej mogła naocznie się przekonać o prawdziwości plotek. A przynajmniej jednej plotki. Yoren zatrzymał się. Grajek nagle przestał grać, rozmowy także jakby ucichły.

- Togard, ten pan ma już chyba dość. - Yoren powiedział donośnie do karczmarza, stojącego za szynkwasem.
- Yoren, tutaj wszyscy mają dość. Po to tu przychodzą. - krasnolud jakby uśmiechnął się, krótki żart uspokoił sytuację, w karczmie znów zaczął się gwar. Prowokator, otępiały, nie wiedząc co ze sobą począć, usiadł w towarzystwie swoich kompanów.

Wtedy się zaczęło. Krasnolud w trzech krokach znalazł się przy mężczyźnie, chwycił go za kędzierzawe włosy i zaczął wprasowywać jego twarz w szczeliny drewnianego stołu. Jego kamraci aż odskoczyli z przerażeniem, widząc, jak w ciągu kilku chwil zmasakrował człowieka w stopniu uniemożliwiającym poznanie go przez rodzoną matkę. Skończył, krasnolud puścił włosy grubasa, które trzymał się jego głowy na słowo honoru.

Wynieśli go z przybytku. Rozmowy toczyły się nadal, jakby to nigdy się nie stało. Yoren podszedł do rodzeństwa.
- Odłóż - rzucił do Killmey, która odruchowo ściskała rękojeść sztyletu pod stołem. Skubany był dobry.
- Arol czeka na górze. Pierwszy pokój z prawej. - rzucił, ścierając szarą szmatką krwawe krople z rąk.
- A miałem zakład... żadnej rozkwaszonej gęby przez dwa dni. Znowu przegrałem - krasnolud, z ironicznym uśmiechem na twarzy oddalił się w stronę szynkwasu.

Kira, Sonton, Killmea i Darrel dotarli pod wskazane drzwi. Wszyscy mieli na twarzy wypisaną w mniejszym, bądź większym stopniu konsternację, wynikającą z faktu przebywania w towarzystwie. Zanim ktokolwiek zapytał o co chodzi, drzwi do pokoju otworzyły się do środka, a przez nie wybiegły dwie *skąpo* odziane półelfki, które znikły gdzieś za zakrętem korytarza. W środku, wśród kilku poduch i tkanin leżał Arol. Gdy was zobaczył, natychmiast wstał. W zębach trzymał dymiącą się fajkę.



Gnomy, ze względu na swoją anatomię, były całkiem ciekawym widokiem. Ta niewielka rasa o wzroście zazwyczaj nie przekraczającym 90cm być może i nie dorównywała pod względem tężyzny, czy wytrzymałości krasnoludom, czy ludziom, aczkolwiek posiadała inne talenta, które pozwalały im egzystować w tym świecie. W Veor mają swój własny odpowiednik powiedzenia "gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta". Brzmi ono "dokopie ci jak gnom".

- Co tak stoicie jak te cielęta? Właźcie do środka! - rzucił do nich, po czym zamknął za wami drzwi.
- No, wszyscy w komplecie... - policzył ich ruchem głowy. - No, prawie wszyscy. Mniejsza z tym. Co wam tak długo zajęło dotarcie tutaj? - zapytał, siadając w obitym skórą fotelu, w którym prawie całkowicie się zapadał.
 

Ostatnio edytowane przez Revan : 08-07-2014 o 15:58.
Revan jest offline  
Stary 08-07-2014, 10:11   #7
 
Akari's Avatar
 
Reputacja: 1 Akari nie jest za bardzo znany
- To było zejść na dół a nie zabawiać się tutaj - odparła spokojnym krokiem przemierzając pokój by poprawić niedokładnie zaciągnięte zasłony w oknie. Odruch. - Gra, mam nadzieję, że warta świeczki - dodała odwracając się do reszty lustrując ją przy okazji. Zaskoczona była faktem zebrania się tylu osób na raz. Co prawda parę razy wymijała się z grupkami które odstawały od niego jakieś zadanie, ale oni wyglądali na zapijaczonych rabusiów, którzy by zwykłej wyprawy nie umieli okraść. A tego o osobach zebranych tutaj nie mogła powiedzieć. Przez co jeszcze bardziej była ciekawa słów padających z ust Arola.
Cu żeś takiego wymyślił. Pomyślała obserwując jak mężczyzna nie dość, że zapadł się prawie całkowicie w fotelu to jeszcze zlał z jego obiciem.
 
Akari jest offline  
Stary 08-07-2014, 10:43   #8
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Pojawienie się Yorena zdecydowanie zakłóciło sielski nastrój panujący w "Pijanym Knurze". Znane w całym mieście opanowanie krasnoluda było równie trwałe, jak bańka mydlana, a nikt nie chciał na własnej skórze przekonywać się, ile prawdy tkwi w opowiadanych historiach o porozwalanych przez niego głowach.
Byli jednak tacy, do których owe opowieści nie dotarły, lub w nie nie uwierzyli. I, bez wątpienia, przekonali się, że polewany piwem krasnolud wybucha.
Na szczęście owa furia minęła, gdy tylko zmasakrowany prowodyr znalazł się pod stołem. I dzięki temu ani Killmea, ani Darrel nie musieli sprawdzać, czy stopa lub dwie zimnej stali zdoła ostudzić Yorena.

Zaproszenie było zaproszeniem bez względu na to, kto je przekazywał. Mógł to być karczmarz, mogła to być kelnerka, mógł to zrobić Arol osobiście. To, że tym razem był to Yoren nic nie zmieniało. A powód zaproszenia musiał być poważny, bo obejmowało ono aż cztery osoby.
Ciekawe, co tym razem Arol wymyślił, pomyślał mimochodem Darrel.

Czemu oczekiwanie na zaproszenie trwało tak długo przekonali się, gdy tylko znaleźli się na pięterku. Dwie półnagie półelfki to wystarczająca przyczyna zwłoki. Przynajmniej dla Darrela wystarczająca. Dla innych niekoniecznie.
A Arol, jak to miał w zwyczaju, na innych spróbował zwalić opóźnienie.
- Nie zostaliśmy zaproszeni odpowiednio wcześnie - odparł Darrel, gdy jedna z zaproszonych dziewczyn skończyła mówić. - Yoren co chwila się zatrzymywał, zamiast podejść od razu do nas i powiedzieć, gdzie czekasz.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 08-07-2014 o 10:45.
Kerm jest offline  
Stary 08-07-2014, 16:57   #9
Banned
 
Reputacja: 1 Revan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znany
Arol puścił mimo uszu docinek dziewczyny.

- Tak mówisz? - gnom wyszczerzył drobne kiełki w uśmiechu.
- Nie będę przeciągał. Mam dzisiaj jeszcze coś do zrobienia...- zaczął, pociągając co jakiś czas z fajki.
- To spotkanie to właściwie proforma, ale wypadałoby się spotkać z wami w cztery oczy. Jest biznes, i wy o tym wiecie. Od tego jesteście. I chcecie to zrobić. Chyba. - zeskoczył z fotela i zaczął się przechadzać po pomieszczeniu. Znana maniera Arola, i chyba każdego innego gnoma, chodzenie w kółko z rękami splecionymi za plecami.

- Przejąłem świetne zlecenie. I mam w tym swój interes, byście to WY wykonali to zadanie. Nie mogę wam nic powiedzieć, ale mogę was zapewnić, co może po niektórych z was zdziwić, że nie jest to niezgodne z literą prawa. - tu zrobił długą pauzę, w swoim mniemaniu pewnie efektowną.

- Może zwykliście pracować osobno, ale znam wasze talenta, zwłaszcza twoje... twoje, wampirobójco, też - wskazał głową na Kirę, później na Sontona.
- Wy z kolei stanowić będziecie świetne uzupełnienie, w razie czego. - dodał, zwracając się do rodzeństwa.

- Nie będziecie zawiedzeni. To jak? Wchodzicie w to?
 
Revan jest offline  
Stary 08-07-2014, 17:18   #10
 
Akari's Avatar
 
Reputacja: 1 Akari nie jest za bardzo znany
Prychnęła cicho pod nosem wyobrażając sobie Arola jako poczciwego mieszkańca miasta. Już widziała te jego zadanie zgodne z literą prawa. Pewnie coś w stylu listów gończych za bandytami. Niby zabijanie jest niezgodne z prawem lecz za uśmiercenie osoby poszukiwanej zdobywa się nagrody. Nie ma to jak selektywne prawo. Nawet myślała czy nie rzucić o tym kąśliwej uwagi, ale zaniechała tego, na rzecz szybkiego dowiedzenie się w co się pakuje. Raczej wolała z góry wiedzieć co może wydarzyć podczas zlecania, zwłaszcza, że zapowiada się sporo akcji, skoro tamta dwójka miała iść jako uzupełnienie w razie czego.
Nie lubiła pracy w grupach, unikała tego jak ognia, lecz zapowiadała się niezła adrenalina skoro zgodne z prawem i jeszcze tyle tajemnic wokół tego wymyślił. W gruncie rzeczy i tak nie miała co robić a coś nowego, to zawsze ciekawa odmiana.
- Piszę się na to, tylko więcej szczegółów zarzuć.
 
Akari jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:03.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172