Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-08-2014, 15:36   #1
 
Sesjator's Avatar
 
Reputacja: 1 Sesjator jest na bardzo dobrej drodzeSesjator jest na bardzo dobrej drodzeSesjator jest na bardzo dobrej drodzeSesjator jest na bardzo dobrej drodzeSesjator jest na bardzo dobrej drodzeSesjator jest na bardzo dobrej drodzeSesjator jest na bardzo dobrej drodzeSesjator jest na bardzo dobrej drodzeSesjator jest na bardzo dobrej drodzeSesjator jest na bardzo dobrej drodzeSesjator jest na bardzo dobrej drodze
[Wiedźmin] Pieśni Bardów

Wstęp

Chyba nie muszę się przedstawiać. Jam mistrz Jaskier! Bard nad bardami! Przebywam teraz w Oxenfurcie. Piękne miejsce. Podoba mi się tu. Jest tu wiele ciekawych miejsc, choć miasto słynie raczej z uniwersytetu. To stolica nauki, a być może w przyszłości to nawet kultury. Zabawa trwa tam cały czas. Miasto to jest niezwykle ciekawe. Chyba wpadłem w oko córce jednego profesora.. albo kilku profesorów. Mam dziś jeszcze umówiony koncert. Muszę kończyć, bo jeszcze jakiś pijany student spróbuje mnie zastąpić... Jaskier przestał pisać. Przypomniał sobie, że przecież ma umówiony koncert. Nasz bard szybko pobiegł i akurat na czas udało mu się przybiec, stanął na scenie, i rzekł: -Witam was kochani! Mam wam do opowiedzenia zupełnie nową balladę! Ballada ta będzie o kilku wędrowców, którzy wbrew temu co można podejrzewać okazali się osobami ważnymi, herosami mógłbym rzec. Wpłynęli na to co wydarzyło się w państwach północy. Ta historia jest prawdziwa. Być może niektórzy już wiedzą o tym co się wydarzyło, ale jeśli mam być szczery większość z tych urzędników nie wie nic o tym jak dobrze opowiedzieć o danym wydarzeniu. A może usłyszeliście to od jakiegoś gbura, u którego co drugie słowo to kur*a (przepraszam, ale w tej sesji muszą wystąpić przekleństwa) i zastanawiacie się już czy opowiadał wam o tym co się wydarzyło, czy o swojej wizycie w burdelu. W każdym razie ja wam obiecuję, że będziecie zadowoleni.

Erasttin
Przebywałeś na wschodzie Redanii. W dość sporym miasteczku. Nie mogłeś narzekać na nadmiar pieniędzy. Grałeś w parku. Za twój występ zapłacił ci krasnolud, staruszek, młoda kobieta, chłopiec i dziewczynka (chyba rodzeństwo). Grałeś i śpiewałeś jedną z wielu znanych ci ballad, gdy nagle ktoś wjechał na koniu. Nie zwróciłeś na niego uwagi, tak samo jak reszta słuchaczy, ale nagle zaczął głośno szurać po kamiennej drużce butami. Twoi słuchacze spojrzeli. Ty również. W waszym kierunku zmierzał mężczyzna. Trochę z tyłu przywiązał konia. Szedł powolnym dostojnym krokiem. Miał na sobie tunikę z herbem. Czarnym orłem na żółtym tle. Pod tuniką nosił kolczugę. Miał metalowe rękawice i buty. Miał czarne włosy i zarost. Był wysoki i dość blady. W pochwie przy pasie miał miecz. Być może był rycerzem, albo szlachicem, ale dość ubogim, gdyż jego koń nie nosił żadnej zbroi. Do jego siodła były przyczepione dwie torby. Jedna z prawej, druga z lewej. Gdy słuchacze zobaczyli mężczyznę byli co najmniej zaniepokojeni. Staruszek oddalał na tyle szybko, na ile pozwalała mu jego stara noga. Uciekał podpierając się na lasce. Dzieci oddaliły się nieco zaniepokojone, kobieta podeszła do nich, by je uspokoić. Krasnolud stał jak stał. Mężczyzna z herbem spojrzał na słuchaczy ze zniesmaczeniem widocznym na twarzy, a następnie podszedł do ciebie. Ukłonił się lekko i powiedział. -Mój Pan zaprasza Pana na swój dwór. Mężczyzna powiedział to elegancko, ale dość chłodno. Jeśli przestaniesz teraz grać nie otrzymasz zapłaty, choć pewnie ten "Pan" był dużo majętniejszy od słuchaczy. Jest południe.

Drawen
Cintra... prowincja Nilfgaardu. Niedawno przeszedłeś przez granicę. Byłeś teraz na terenie Nilfgaardu. Zbliżałeś się do jakiegoś miasteczka. Nie byłeś jeszcze na jego terenie, ale wydawało ci się nowe. Nic dziwnego. Większość osad spłonęła podczas wojny z Nilfgaardem. Przed bramą do miasteczka stało dwóch strażników. W zbroi z herbem Nilfgaardu i herbem Cintry. Miasteczko było dość duże. Dodatkowo było miasteczkiem portowym, gdyż stąd gdzie stałeś po obróceniu w prawo byłeś w stanie dostrzec morze. Wreszcie będziesz mógł zaciągnąć się na statek. Gdy zacząłeś zbliżać się do bramy zatrzymał cię jakiś mężczyzna. Miał na sobie niebieskie ubranie. Niebieskie spodnie, niebieski płaszcz z kapturem, tylko buty miał czarne. Wyglądał jakby się ukrywał. Kolor jego ubrania mimo, że był niebieski miał też w sobie odcień zielony. Niedawno padał deszcz, gdyby wszedł do morza nikt by go nie zobaczył. Jeśli położyłby się na mokrej trawie jego znalezienie nie byłoby zbyt trudne. Gdyby jednak wszedł w krzaki może by go nikt nie zauważył. Stał przy drzewie, które zasłaniało go strażnikom stojącym przy bramie. Nie byłeś w stanie zobaczyć jego twarzy, zasłaniał ją kaptur. Miał jednak chyba zarost. Mężczyzna był nieco przygarbiony. Chyba ciebie dostrzegł, bo pokazał ci gestem, byś do niego podszedł. Posłusznie podszedłeś. Mężczyzna sprawdził, czy aby nikt nie podsłuchuje i powiedział ochrypłym głosem. -Słuchaj, mam dla ciebie propozycje. Dam ci paczkę, a ty oddasz ją pewnemu człowiekowi. Dasz ją mężczyźnie z włosami pofarbowanymi na fiolet. Powiedz mu "Lwy zaczynają ryczeć", on ci odpowie "Chyba są głodne". Potem daj mu paczkę. On ci za nią zapłaci.- Jest południe.

Dobrogost
Jesteś na południu Redani. Jakąś godzinę temu padało. Siedzisz sobie na mokrej trawie. Zastanawiasz się co zrobić. Wtedy czujesz głód. No tak. Dawno nic nie jadłeś. Już południe. Stwierdzasz to patrząc na słońca. Wstajesz się. Sprawdzasz co w zasięgu twojego widzenia jest jadalnego. Cóż padał deszcz, więc w okolicy drogi chodzi dużo dżdżownic i ślimaków. Nie musiałbyś długo szukać. Zawsze to jedzenie, nawet dość zdrowe, ale trochę obrzydliwe. Możesz zjeść mokrą trawę i liście. Nie mają żadnego smaku. Ale dużo trzeba ich zjeść by się najeść. No i to trochę dziwne jeść trawę i liście. W pobliżu jest miasteczko. Możesz tam iść, ale nie wiesz czy znajdziesz tam coś ciekawego. No i czy strażnicy cię wpuszczą? Miasteczko było w zasięgu twojego wzroku. Wiedziałeś, że na targu kupcy sprzedają różne jedzenia. Niektóre nie są zbyt smaczne, ale to chyba lepsze od jedzenia robactwa, albo trawy. Jeśli strażnicy cię nie wpuszczą, to cofniesz się i zjesz rośliny, lub robactwo, albo coś wykombinujesz i jakoś wejdziesz. Podszedłeś do strażników. Zatrzymali cię i zapytali. -Czego tu szukasz?
 
Sesjator jest offline  
Stary 28-08-2014, 14:37   #2
 
Jooonek's Avatar
 
Reputacja: 1 Jooonek ma wspaniałą przyszłośćJooonek ma wspaniałą przyszłośćJooonek ma wspaniałą przyszłośćJooonek ma wspaniałą przyszłośćJooonek ma wspaniałą przyszłośćJooonek ma wspaniałą przyszłośćJooonek ma wspaniałą przyszłośćJooonek ma wspaniałą przyszłośćJooonek ma wspaniałą przyszłośćJooonek ma wspaniałą przyszłośćJooonek ma wspaniałą przyszłość
Nędza, niesława, brud i ubóstwo.

Przeklęta kolej chędożonego losu. Co go podkusiło? Jeszcze niedawno na salach grywał, na dworach i w pałacach. Na balach bywał. Na balach grywał. Więc co, do ku*wy nędzy sprawiło, co w tym pustym łbie się zakorzeniło, że wsiadł na swojego wiernego, acz wysłużonego rumaka, który po prawdzie chudą, ale wierną szkapą był i ruszył w tułaczkę. Tfu, na psa urok! Wieszczem mu się zachciało być! Lud prosty uzmysławiać, ukulturalniać. Tfu, tfu, tfu!

Ach… no tak. Pewnikiem jednym z głównych czynników był ojciec panny Margie, który wielkim rycerzem był. Jest. Jego argumenty, w postaci wielkiego topora, z którym ganiał za naszym bardem po zamku całym, zastawszy go w łóżku ze swoją pierworodną, były wyjątkowo skuteczne. Bardzina bowiem zdążył złapać jeno swój elegancki kaftanik, nierozłączny kapelutek z piórkiem, ukochaną lutnię i odważnie wyruszyć na szlak. Jak wiedźmin jakiś, tfu, na psa urok.

Po prawdzie, to był przerażony. Jedzenia brakowało, w kiesie pustoszało a on grywać musiał jakieś prymitywne piosnki dla równie prymitywnych miejscowych. Kto to widział! Żeby on! Bard nad bardami, sztuką ustępujący jedynie wielkiemu mistrzowi Jaskrowi (a przynajmniej chciałby, żeby tak było) musiałby sprzedawać się jak pospolita dziwka za marne grosze! Tfu!

I teraz siedział tu. Ogrywając tą samą balladę do znudzenia, tą samą, która pełna była wiejskich bluźnierstw, kusiek i kurw. Ku uciesze gawiedzi. „Gawiedzi”, dobre sobie! Krasnal jakiś, zboczony staruch, kobieta (gdyby jeszcze urodą grzeszyła, bogowie!) i para dzieciaków, co to dawno w domu powinny siedzieć, matuszce z obiadem pomagać.

Że coś się stało, zorientował się chyba ostatni. Dotychczas skupiony tylko i wyłącznie na bujaniu w obłokach, w których widzał bujne… ekhm, kwiaty na tej łące rozpostarte, zobaczył go. I zrozumiał.

Natychmiast przerwał grę. Tak, to jest szansa, to jest to. Trzeba się stąd wyrwać. Tak! Ukłonił się od razu elegancko, omiótł piórkiem kapelusza drogę.
- "Ha! Zrazu wydał mi się Pan na człowieka światłego! Wiedziałem, że sława moja w końcu mnie wyprzedzi! Jednak…” - Bard przybliżył się do zbrojnego, zarzucając Ukochaną na ramię – „Sam Pan rozumie i jak mniemam Pański mocodawca również… Musimy porozmawiać o warunkach… Jam nie jest pierwszy lepszy!

Pieniążki, pieniążki, pieniążki! Już niemal słyszał ich dźwięk, już czuł smak tłuszczyku soczystej pieczeni spływającego po brodzie. Nowe życie!
 

Ostatnio edytowane przez Jooonek : 28-08-2014 o 15:30.
Jooonek jest offline  
Stary 31-08-2014, 11:16   #3
 
dacci's Avatar
 
Reputacja: 1 dacci ma wspaniałą przyszłośćdacci ma wspaniałą przyszłośćdacci ma wspaniałą przyszłośćdacci ma wspaniałą przyszłośćdacci ma wspaniałą przyszłośćdacci ma wspaniałą przyszłośćdacci ma wspaniałą przyszłośćdacci ma wspaniałą przyszłośćdacci ma wspaniałą przyszłośćdacci ma wspaniałą przyszłośćdacci ma wspaniałą przyszłość
Morze. Cudny zapach morza. Pełen jodu, szlamu, odoru zdechłych ryb oraz wrzuconych w morską toń trupów złodziei, starców, chorych czy pechowców, którzy trafili na niewłaściwych ludzi. To była jedyna rzecz jaka trzymała Drawena przy nadziei i nie pozwalała mu rzucić w diabły tej karkołomnej wyprawy do obcego Nilfgaardu. To nie jest ta sama Cintra, jaką zapamiętał ze swoich licznych wypraw handlowych. Wszystko wydawało mu się tu nowe, nastawione przeciwko niemu. Każdy huk upuszczanych skrzyń przy załadunku, gwałtowne śmiechy dzieci czy choćby potrącenie go lekko w tłumie sprawiały, że gwałtownie dotykał schowanego za pasem sztyletu. Cintra nie podobała się Drawenowi. Byle szybko dojść do portu, zjeść porządną zupę rybną, popić kuflem piwa i od razu biec na statek. Nieważna była ranga. Mógł zostać na nim kimkolwiek, ważne, żeby uciec z terenów Imperium i być na bezpiecznej wodzie.

Jak na złość napatoczył się ten facet ubrany jak jakaś rusałka albo inny wodnik. Od razu coś od niego chciał. Jakieś lwy, fiolety, coś ryczało, paczka, głodne... głodny to był on. Miał już zbyć tajemniczego mężczyznę, ale... nie potrafił już sam fakt, że z własnej woli POSŁUSZNIE podszedł do obcego człowieka, który wyglądał przynajmniej podejrzanie. Spojrzał na mężczyznę i pogładził swoją długą, rzadką kozią bródkę. Jego małe oczka próbowały prześwietlić jegomościa, sprawdzić ryzyko. Po chwili jednak odezwała się w nim pazerność, która, jakby za niego, przemówiła.
- Ile? Gdzie on jest? - zapytał się mężczyzny schrypniętym głosem. Starał się mówić dość cicho. Po swoich przygodach z prawem wolał nie zwracać na siebie uwagi strażników. Pieniądze zawsze się przydadzą. A może zawartość paczki przewyższy wartość zapłaty? Drawen wiedział jedno. Cała sprawa śmierdziała groszem. A pełna sakiewka to było coś, co kochał najbardziej. Zaraz po morzu.
 

Ostatnio edytowane przez dacci : 31-08-2014 o 14:29. Powód: źle wyrażona myśl
dacci jest offline  
Stary 31-08-2014, 19:58   #4
 
Sesjator's Avatar
 
Reputacja: 1 Sesjator jest na bardzo dobrej drodzeSesjator jest na bardzo dobrej drodzeSesjator jest na bardzo dobrej drodzeSesjator jest na bardzo dobrej drodzeSesjator jest na bardzo dobrej drodzeSesjator jest na bardzo dobrej drodzeSesjator jest na bardzo dobrej drodzeSesjator jest na bardzo dobrej drodzeSesjator jest na bardzo dobrej drodzeSesjator jest na bardzo dobrej drodzeSesjator jest na bardzo dobrej drodze
Erasttin
Mężczyzna odrzekł. -Mój Pan jest osobą szczodrą. Zapewne możesz liczyć na kilkadziesiąt koron nilfgaardzkich. Ale nie czas teraz na rozmowy. Musimy wyruszyć jak najszybciej. Nie chce by mój Pan się niecierpliwił.- Wtedy wsiadł na konia obrócił się do ciebie i zapytał. -Nie masz konia? Cóż.. spróbuj załatwić sobie jakiegoś wierzchowca. Ja w tym czasie zaczekam. Znajdziesz mnie gdzieś w tej okolicy.- Cóż, niestety sprzedałeś swojego konia za nędzne grosze, by przeżyć jakiś czas. Ale teraz musiałeś zdobyć konia. Bez tego nie będziesz mógł wyruszyć w tą podróż. Park znajdował się w mieście. Nie był duży, był to mały teren, pokryty trawą. Z ławkami do siedzenia. Gdzie nie gdzie rosły krzaki i drzewa. Rosły tu też kwiaty i podobno jakieś zioła, ale nie znałeś się na tym dobrze. W każdym razie opuściłeś to miejsce. Jak najszybciej wyszedłeś. Musiałeś znaleźć konia. Zastanawiałeś się tylko gdzie pójść. Konia być może będziesz mógł kupić na targu, może pójdziesz do mężczyzny któremu sprzedałeś konia, albo jest jeszcze nadzieja, że właściciel jeden ze stajni będzie chciał sprzedać swojego konia.

Drawen
Kaptur zasłaniał bardzo mocno jego twarz, ale wydaje ci się, że się uśmiechał. -Znajdziesz go na targu. Otrzymasz sporo pieniędzy. Wstępnie jestem w stanie powiedzieć, że otrzymasz przynajmniej 100 florenów. A teraz leć. Pospiesz się i zanieś tą cholerną paczkę.- Ruszyłeś w stronę strażników. Strażnicy oczywiście zadali ci typowe dla nich pytania. -Kim jesteś i czego tu szukasz?- Nilfgardczycy spojrzeli na ciebie nieufnie. Nie wiedzieli czy nie jesteś przypadkiem jakimś bandytą, albo co gorsza szpiegiem. Nigdy nie wiadomo czego spodziewać się po Nordlingu.
 
Sesjator jest offline  
Stary 01-09-2014, 13:45   #5
 
dacci's Avatar
 
Reputacja: 1 dacci ma wspaniałą przyszłośćdacci ma wspaniałą przyszłośćdacci ma wspaniałą przyszłośćdacci ma wspaniałą przyszłośćdacci ma wspaniałą przyszłośćdacci ma wspaniałą przyszłośćdacci ma wspaniałą przyszłośćdacci ma wspaniałą przyszłośćdacci ma wspaniałą przyszłośćdacci ma wspaniałą przyszłośćdacci ma wspaniałą przyszłość
Sto florenów... cóż, dało się za to przeżyć przez jakiś czas. Poza tym, zawartość paczki może być dużo bardziej wartościową dla okolicznych paserów. Paczkę wrzucił niedbale do torby zanim został zaczepiony przez nilfgaardzkich strażników, modląc się w duchu, żeby nie wpadli na pomysł przeszukania bagażu. Zaczepiony przez mężczyzn, starał się brzmieć jak najmądrzej jak potrafił... czyli niezbyt mądrze.
- Drawen Fintt. - powiedział opryskliwie. Na tereny Imperium przybył nie po to, aby zdobyć przyjaciół. - Szukam pracy. Jestem szkutnikiem. Mogę też pracować na morzu. Wpuśćcie mnie.
Odnosił się do strażników szorstko, patrząc wyzywająco nie najbystrzejszym wzrokiem swych malutkich, niebieskich oczu. Przeklinał w myślach to, że nie potrafił czarować ludzi jak bardowie czy inni kuglarze. Tamci to mieli dobrze... nie bylo dla nich bram, czy murów.
Niecierpliwie patrzył na mężczyzn, czując jak z nerwów pot mu się lał po rzyci.
 
dacci jest offline  
Stary 03-09-2014, 23:03   #6
 
Jooonek's Avatar
 
Reputacja: 1 Jooonek ma wspaniałą przyszłośćJooonek ma wspaniałą przyszłośćJooonek ma wspaniałą przyszłośćJooonek ma wspaniałą przyszłośćJooonek ma wspaniałą przyszłośćJooonek ma wspaniałą przyszłośćJooonek ma wspaniałą przyszłośćJooonek ma wspaniałą przyszłośćJooonek ma wspaniałą przyszłośćJooonek ma wspaniałą przyszłośćJooonek ma wspaniałą przyszłość
Coś tu śmierdziało, ale nasz dziarski Bardzina nijak jeszcze nie wiedział, co takiego. Z pewnością nie były to jego zanieczyszczone fekaliami porty - ten zapach znał już nad wyraz dobrze. To było coś innego, coś... złowrogiego.

Zacznijmy już od samej zapłaty. Co on myśli, że jak artysta, to głupi? Korony nilfgaardzkie, też mi coś, tfu! Co ja co, ale w obcej walucie, na dodatek nieistniejącej, to on wypłat nie będzie przyjmował!

Po drugie, ten koń nieszczęsny. Co to za Pan, co wybierając się w drogę po najznamienitszego, a jakże, barda w okolicy, bierze jednego konia? Że niby co, jeszcze może sam ma sobie tego wierzchowca załatwić artysta, muzyk przedni, pracą nieskalany? A nie! Niedoczekanie! Tfu! Coś mu się widziało, że z tym rumakiem, to go pan "Groźny" niechybnie chciał zrobić w konia.

Z taką myślą, podążając jedynie wzrokiem za odjeżdżającym "posłańcem", zasiadł z powrotem na murku, zdjął lutnię z ramienia i począł rozglądać się za jakimś większym tłumem, który swoją grą, urodą i ogładą mógłby zainteresować i narazić na wydanie paru groszy. Poprawił nieodłączny kapelutek z pawim piórkiem, na twarzy wykwitł uśmiech numer trzy.
A sprawa jak śmierdziała - tak śmierdziała.
 
Jooonek jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:19.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172