Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-07-2014, 22:04   #21
 
Saverock's Avatar
 
Reputacja: 1 Saverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemu
Ancar nagle zaczął drżeć i szybciej oddychać. Strzała wypadła z jego dłoni. Schylił się po nią i zacisnął mocniej dłoń. Spojrzał na czarodziejkę i tylko cicho westchnął. Jak to dobrze, że do jej magii był względnie przyzwyczajony, a i sądząc po reakcji organizmu, rzucane przez nią zaklęcie nie było zbyt potężne.

- Lepiej spierdalajcie - skwitował krótko sytuację oprychów, w trakcie odliczania Jorraha. Jeśli mieli choć trochę rozumu(o co ciężko było ich posądzić), powinni odpuścić.
 
__________________
Cóż może zmienić naturę człowieka?
Saverock jest offline  
Stary 22-07-2014, 22:06   #22
 
Hazard's Avatar
 
Reputacja: 1 Hazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputację
W tym samym czasie dłoń Wezza poszybowała łukiem i trafiła na bujną, śnieżnobiałą czuprynę Ancara. Następnie, z szerokim uśmiechem skierowanym do trójki niezbyt urodziwych dżentelmenów, nachylił się nad półelfem i Jorrahem.

-Zluzujcie trochę. - Wyszeptał. - Może i wyglądają na idiotów, ale są coś zbyt pewni siebie, jak na sytuacje, w której się teraz znaleźli. Węszę tu jakiś podstęp. Rozglądajcie się bacznie wokół i trzymajcie ręce blisko broni. - Po krótkiej przerwie dodał. - A jakby co, to biorę wielkoluda. - Po tych słowach, Wezz wykonał porozumiewawcze spojrzenie z resztą towarzyszy i, ciągle się uśmiechając, przemówił.

-Oj, Ancar, Jorrah! Nie powinniście mówić tak do tych, jakże... zacnych dżentelmenów. - Mówił, wykonując przy tym teatralne gesty. - Naprawdę przepraszam za nich. Witam, zwę się... - Zawahał się na chwilę i spojrzał na nich, a następnie na Baldrick'a i przypomniał sobie o jego listach gończych wywieszonych w każdym mieście. Uświadomił sobie też, że zapomniał założyć chusty na twarz. Nie pozostało mu nic innego, jak mieć nadzieje, że nikt z nich nie widział jego podobizn na plakatach, ani nie poznał imienia zapisanego na nich. -...Wilson. Wybaczcie, jednakowoż nie możemy pozwolić by temu człowiekowi stała się jakaś krzywda. Przynajmniej dopóki nie zaprowadzi nas do swego pana. W zaistniałej sytuacji proszę was o jak najszybsze oddalenie się, bo moi towarzysze, choć przesympatyczni, mogą niewątpliwe wyrządzić wam niemałą krzywdę. – Przemawiając przez cały czas gestykulował lewą ręką, a prawą powoli kierował w stronę sztyletu przypiętego do pasa.
 
Hazard jest offline  
Stary 22-07-2014, 22:15   #23
 
Aramin's Avatar
 
Reputacja: 1 Aramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie coś
Jorrah w duchu przyznał rację Wezz'owi -faktycznie w tej sytuacji zabrakło mu przenikliwości... czyżby wypadł z obiegu i stracił odpowiednią czujność i przenikliwość? Chciał się rozejrzeć, ale powstrzymał odruch i tylko zerknął na bok, ale nie mógł się powstrzymać i nie odpowiedzieć czegoś na dalsze słowa roztropnego towarzysza, dlatego szepnął:
-Ja mam największy miecz więc ja biorę największego, nie zapominaj.
Zapewne powiedziałby więcej, gdyby nie to że jego doświadczenie wyraźnie mówiło: w takich sytuacjach milczenie jest złotem, a słowa trzeba oszczędzać bo (między innymi) marnują czas.
Mermont niepotrzebnie skomplikował sytuację taktyczną - teraz nie było wiadomo kto ma brać olbrzyma - ale nie potrafił się powstrzymać przed zaklepaniem największego. Do cholery! Parę lat temu wskoczyłby między trójkę i rozchlastał wszystkich. Póki co przyjął uwagę przyjaciela i wciąż trzymając dłoń na długim uchwycie broni uważnie obserwował trójkę łapserdaków.
 
Aramin jest offline  
Stary 22-07-2014, 22:20   #24
Dnc
 
Dnc's Avatar
 
Reputacja: 1 Dnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputację
Razem z Tissel z lasu wyłonił się czarnowłosy młodzieniec z wyglądu odbiegający daleko od stereotypowego najemnika czy poszukiwacza przygód. Był raczej mizernej postury a jego dziedzięca twarz nie pomagała zatrzeć wrażenie typowego słabeusza.

http://static.guim.co.uk/sys-images/...Merlin-010.jpg

Będąć najmłodszym i najsłabszym fizycznie z grupy Kaspar często pada ofiarą żartów i docinek ale ten młody otwarty i gadatliwy chłopak wie, że wszyscy doceniąją i szanują jego wiedzę i umiejetności. Jak każdy kto posiada sporą wiedzę ciężko jest mu się ustrzec od przemądrząłych i napełnionych pychą wypowiedzi. Jako że ma niespełna 25 wiosen zdarza mu się być niepoprawnym marzycielem i bardzo szybko podpalać z byle powodu. Jednak kilka słów ludzi, których Kaspar uwazą za swoje autorytety pomagają go przywrócić na ziemię.
Tak, Kaspar może i stracił swoją naturalną rodzinę ale tutaj właśnie odnalazł ją na nowo. Za swoich przyjaciół - bo tak nazywa tą niecodzienną zbieraninę oddał by życie i jest pewien, że każdy z nich postąpił by identycznie.

Rozgadany na temat ziół, wywarów i ogólnej wiedzy jaką posiadał - a którą jak zwykle chciał się pochwalić- prawie nie zauważył reszty drużyny.
Na słowa Ancara aż się uśmiechnął, wiedział że młody półelf pije do niego. Kiedyś nie opatrznie Kaspar zdradził się że za młodu z wypiekami na twarzy czytał opowieści i legendy o herosach i bohatera, którzy nie raz, nie dwa ratowali świat, zabijali smoki i ratowali księżniczki. Jego marzeniem od zawsze było być taki jak oni. Oczywiście brutalny świat zweryfikował jego marzenia ale to i tak nie zmienia faktu, że kompani tak szybko nie zapomnieli o tym jaki był naiwny za dzieciaka.
No to świetnie coś w końcu dla mnie! uśmiechnał się Kaspar

Po czym podszedł do Jorraha i źle rozumiejąc jego minę z uśmiechem zagadnął: Jak tam w karczmie, mieli coś zjadliwego? Macie też dla mnie coś jak prosiłem?

Gdy na drogę wyskoczyły 3 draby a Ancar szykował się do ataku. Kaspar szturchnął lekko półelfa i wskazując na czarodziejkę Goina znacząco powiedział: Poczekaj na werdykt....
Nie raz już widział jak czarodziejka zabiera się do tego typu zaklęć poza tym poczuł to znajome mrowienie na lewej łopatce. Gdy ktoś w okół niego rzucał czar to prostu tak już miał.

Po wypowiedzi Wezza który jak zawsze był bardzo bezpośredni, ale Kaspar lubił go za to łatwiej się było z nim dogadać niż z kobietami z drużyny, one zawsze były dla niego zagadką, młody czarodziej wycofał się na tył nie dlatego iż spodziewał się jakiegoś zdradzieckiego ataku - nie raz widzieli taki głupców jak ci 3- ale wiedział, że ta walka nie potrwa nawet 30 sekund więc nie miał nawet zamiar się do niej mieszać.
~Po co tracić zbędnie siły? -pomyślał ~ zrozumieją przecież pamiętają co stało się ostatnio jak zemdlałem z wycięczenia...
 

Ostatnio edytowane przez Dnc : 22-07-2014 o 22:35.
Dnc jest offline  
Stary 22-07-2014, 22:29   #25
 
Erissa's Avatar
 
Reputacja: 1 Erissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputację
Dziewczyna wyprostowała się dumnie, a jasne włosy, których odcień wpadał niemal w biel opadły na smukłe ramiona i spore piersi. Błękitne oczy patrzyły czujnie na całą sytuację, pełne, ciemne usta zwęziły się w nieokreślonym grymasie, a szlachetne rysy delikatnej twarzy nie wyrażały zupełnie nic . Wezz miał rację, coś tu nie grało i chyba czuli to wszyscy. Może mieli wsparcie, którego jeszcze nie zdążyli zauważyć? Przeciwnicy byli zbyt blisko by korzystać z zawieszonego na plecach łuku, mimo iż posługiwała się nim z wielką wprawą wolała w tej chwili skorzystać ze swojego miecza. Jego ciężar przy udzie odzianym w dopasowane, skórzane spodnie zwracał uwagę tych, którzy chcieli zawiesić dłużej wzrok na wyeksponowane, kształtne pośladki Tissel, iż lepiej dla nich nie próbować dotykać jej wbrew woli. Poruszyła ramionami upewniając się, że skórzana kurta z głębokim dekoltem nie krępuje ruchów i powoli, starając się o dyskrecję wydobywała z pochwy miecz.
- Wezmę tego obok olbrzyma – szepnęła do JorrahaTylko uważaj z tym mieczem – uśmiechnęła się zaczepnie, ale przyjaźnie
W grupie wciąż była przede wszystkim medyczką, która przybyła nie wiadomo skąd i pewnego dnia bez słowa wyjaśnienia dołączyła do nich. Na ziołach i leczeniu znała się jak nikt, ale wiedziała też jak posługiwać się bronią, przecież sami ją tego nauczyli. Poza tym nikt nie znał szczegółów tego, co się z nią działo wcześniej, a dziewczyna sama też nigdy na ten temat nie mówiła. Utarło się więc, że i nikt nie dociekał jaką przeszłość miała tajemnicza kobieta.
- Żebym nie miała za dużo roboty po tym wszystkim – dodała uśmiechając się ciągle.
 
__________________
"Wczoraj wieczór myślałem o ratowaniu świata. Dziś rano o ratowaniu ludzkości. Ale cóż, trzeba mierzyć siły na zamiary. I ratować to, co można."
A. Sapkowski
Erissa jest offline  
Stary 22-07-2014, 22:51   #26
Dnc
 
Dnc's Avatar
 
Reputacja: 1 Dnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputację
Kaspar widząc, że towarzysze zabierają się do szybkiej bitki uśmiecha się tylko do siebie.
~ W ogóle im szans nie dają, przeceiż mogliby pojedyńczo z nimi trzema walczyć, to może by było ciekawiej a tak to skończą to nim dowiem się o co chodzi - pomyślał.

Widząc, że długo to nie potrwa wrócił do swojej poprzedniej myśli i pozwolił sobie na chwilowe odpłynięcie i zagłębienie się w nich:
~pamiętają co stało się ostatnio jak zemdlałem z wycięczenia więc sobie tutaj postoję...no ostatnio jak zemdlałem to prawie pół miasteczka rozwaliłem, w sensie nie ja ale ten drugi co we mnie siedzi... ten demon czy tam jakiś bóg czy co....
~ dobrze, że mnie przebudzili i daliśmy drapaka z tamtej mieściny bo by nas na widłach wynieśli...
Kaspar doskonale pamiętał od czego zaczęły się te nieszcześne omdlenia:
Mianowicie podczas jednej z wypraw, razem z drużyną trafili do jakieś zapomnianej przez ludzi świątyni jednego ze starych bóstw. Już dokładnie nie wie po co tam w ogóle byli. Po jakieś runo czy jakiś inny kielich. To tam właśnie Reihle bardzo nierozważnie włożył sobie na głowę złotą koronę z jakimiś dziwnymi symbolami i znakami. Wszystko co wydarzyło się później znał z opowieści kompanów. Kaspar po włożeniu korony natychmiast zemdlał i stracił panowanie nad swoim ciałem, które zaczęło atakować i niszczyć wszystko co znalazło się w pobliżu. Grupie towarzyszy udało się go obezwładnić lecz teraz gdy jest przemęczony czyli po np. większym wysiłku, nieprzespanej nocy itp. itd Kaspar mdleje a coś lub ktoś demon, jakiś upadły bóg czy jakieś inne cholerstwo przejmuje władzę nad jego ciałem. On sam nic nie pamięta i nie jest w stanie nic zrobić. Dopóki znowu nie zemdleje - przeważnie dostaje w głowę od jednego z towarzyszy i budzi się z koszmarnym bólem głowy. Ponoć tak samo mają ludzie jak się spiją.
Przez ten cały czas Najemnicy razem z Kasparem próbowali się dowiedzieć czegoś więcje na ten temat jednak do tej pory magowie i kapłani rozkładają ręce i nie potrafią im w żaden sposób pomóc lub wytłumaczyć tego zjawiska. Dzięki pomocy przyjaciół Reihle udaje się jednak zminimalizować straty i niebezpieczeństwo jakie wynika z jedo dziwnych "omdleń".

Kaspar cieszy się, że drużyna akceptuje go takim jaki jest i stara się dawać z siebie wszystko wtedy gdy może. Jako że włada magią żywiołow a dokładnie to ziemia jest jego specjalizacją nie raz, nie dwa dopomógł im w wydawało by się cięzkiej sytuacji. Niestety Kaspar musi uzywać swojej potężnej mocy rozsądnie gdyż nieopatrznie może znów zemdleć i przysporzy tylko więcej kłopotów niż pomocy.

Czarodziej po chwili odrywa się od swoich myśli i widzi, że walka dalej nie jest skończona. Ba! Ona nawet się nie zaczęła.
~ To ja tak szybko myślę? Czy oni tyle gadają? - pomyślał
Poczym przysłuchuje się toczącej się rozmowie
 

Ostatnio edytowane przez Dnc : 22-07-2014 o 22:54.
Dnc jest offline  
Stary 23-07-2014, 09:23   #27
 
Python's Avatar
 
Reputacja: 1 Python jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skał
Widząc zacięte miny najemników i słysząc mniej lub bardziej dosadne pogróżki, blondy uniósł obie ręce w górę.
- W porządku. Pas. Widzę, że Baldrick znalazł sobie nowych kumpli.
- Kumpli, pffff - parsknął chudzielec - Ta łajza pewnie im naopowiadała, jakiś głupot, a te ciemniaki łyknęły farmazon jak młody pelikan.
- Być - mruknął blondyn - Tym razem wam darujemy. Jak się następnym razem spotkamy, to inaczej będziemy gadać.
- Dokładnie - dodał chudy, spluwając pod nogi - A ciebie Baldrick, łajzo niemyta i tak dopadniemy. Nie minie cię.
- To bywajcie zatem - rzekł blodyn, kłaniając się z udawaną kurtuazjom - Żegnam piękne panie i do następnego.
Trójka rzezimieszków zaczęła odchodzić od grupy, co kilka chwil oglądając się przez ramię, czy aby nikt nie planuje im się rzucić na plecy.

Gdy tylko opryszki oddalili się na tyle, żeby nie słyszeć prowadzonych przez grupę rozmów, Balrdrick powiedział.
- Bardzo wam dziękuję. Mogę śmiało powiedzieć, że uratowaliście mi życie. Te typy z pod ciemnej gwiazdy prześladują mnie od miesięcy. Kiedyś nieopatrznie pożyczyłem od nich pieniądze. Oddałem, co do grosza. Oni jednak cały czas twierdzą, że jeszcze muszę oddać odsetki. Oczywiście ja już nic nie jestem im winien. To czystej wyłudzenie. Jestem wam bardzo wdzięczny i możecie liczyć, że na pewno się odwdzięczę. Jak już mówiłem żyję skromnie, ale coś wymyślę, aby wam podziękować.

Zamek
Po półgodzinnym marszu drużyna dotarła do celu swej podróży, to znaczy zamku księcia Igthorn. i tutaj czekał ich spory zawód. Nie była to rezydencja o której można by było powiedzieć, że jest siedziba znamienitego rodu, którego bogactwa opisywane są przez bardów w setkach pieśni.
Kasztel nie dość, że był niewielki, to jeszcze pogrążony prawie kompletnej ruinie.
Most zwodzony był połamany i zastąpiony kilkoma zbitymi naprędce deskami, główna wieża przypominała ukruszony ząb, a mury pełne były dziur i wyłomów.
Zamek natomiast... no cóż... widać było, że w swojej historii przeszedł nie jedno oblężenie i co najmniej kilka pożarów. Obecnie tylko jedno skrzydło nadawało się do zamieszkania. Reszta niszczała i popadała w ruinę.
- Oto i zamek mego pana, księcia Igthorna - powiedział z duma Baldrick wskazując dłonią na kasztel.

Drużyna przeszła obok bramy której pilnował obszarpany i uzbrojony w pordzewiałą zbroję zielonoskóry.
- Nie bójcie się - wyjaśnił Baldrick - Chłopaki są oswojone i wierne naszemu księciu.
I faktycznie na dziedzińcu odpoczywało przy stajni jeszcze kilku orków, a jeden pełnił straż przy jedynym ocalałym skrzydle zamku. Kilku ludzi przechadzało się za to po blankach.

Baldrick zaprowadził drużynę do dużej komnaty, która zapewne funkcjonowała jako sala jadalna i gościnna. Po kilku minutach wrócił w towarzystwie swego pana.
Książę nie był już młodzieńcem i widać było po nim, że zarówno czas, jak i życiowe troski odcisnęły na nim swoje piętno. Ubrany był w obcisły skórzany kaftan i wyszywane w barwne wzory spodnie.

- Witajcie! - rzekła donośnym barytonem książę - Baldrick zdążył mi już opowiedzieć o waszych licznych zaletach i zasługach. Cieszę się, że zgodziliście się pomóc mi w moim jakże przykrym problemie. Siadajcie zaraz wam wszystko opowiem.

Książę i drużyna najemników zasiedli do stołu. Baldrick przyniósł dzban wina oraz kilka kawałków wczorajszego pieczystego i sałatkę ziemniaczaną. Nie była to może uczta godna książęcego stołu, ale po podłym piwie i jeszcze gorszych flakach w karczmie "Rzym" dla najemników było to istne niebo w gębie. Z pełnymi ustami wysłuchali opowieści księcia Igthorn.
- Problem o jakim mówię dotyczy mojej córki. Niesforna to dziołcha, mówię wam. Pyskata, opryskliwa i bardzo butna. Kocham ją jednak, wszak to moja córka. Jedyna pamiątka po mojej ukochanej Eleonorze. Nie potrafię upilnować tej dziewczyny. Co rusz wpada w jakieś kłopoty. A to ucieknie do sąsiedniej wioski i chce ruszać na szlak w poszukiwaniu przygód, a to znowu ubzdura sobie, że będzie śpiewać i tańczyć po karczma, a to znowu nabluzga jakiemuś opryszkowi i ten chce jej skórę złoić. Mówię wam, samo utrapienie. Teraz zapuściła się na teren mojego zapiekłego wroga, Mortimera. A ten drań ją porwał i uwięził. Sam ruszyłbym jej na odsiecz z moją skromną, co prawda ale za to waleczną armią. Problem jednak w tym, że Mortimer to podły czarnoksiężnik, który jak mówią z demonami ma pakty. Wierzę jednak, że tak zaprawieni w boju i dzielni najemnicy znajdą jakiś sposób, aby uwolnić moja ukochaną Ivone, moją mała córeczkę. Mogę na was liczyć? - zapytał książę na koniec, spoglądając z nadzieją w stronę drużyny.
 
__________________
Pies po kastracji nie staje się suką.
"To mój holocaust - program zagłady bogów"
"Odważni nigdy nie giną, mając tylko wiarę i butelki z benzyną" Konstruktor
Python jest offline  
Stary 23-07-2014, 10:28   #28
 
Saverock's Avatar
 
Reputacja: 1 Saverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemu
Droga

- No i znowu nudy - mruknął Ancar, gdy trójka zbirów zrezygnowała i poszła sobie cholera wie gdzie. Zabawnie byłoby popatrzeć, jak dostają po gębach. Niestety takiego przedstawienia nie było. Wielka szkoda. Przez resztę drogi kontynuował zabawę strzałą, którą schował do kołczanu dopiero, gdy dotarli do zamku.

Zamek

Zamku nie takiego, jak można było się spodziewać. Ruina, jakich Ancar już wiele widział. Nie wróżyło to nic dobrego, jeśli chodziło o zapłatę. Gdy ujrzał zielonoskórych, uśmiechnął się pod nosem.
- Okolica chyba nie słynie z urodziwego wyglądu swoich mieszkańców. Byle tylko księżniczka wyglądała lepiej - powiedział na tyle cicho, by usłyszeli go tylko towarzysze i ewentualnie posłaniec.

Pierwszym, co zrobił mieszaniec, gdy usiadł przy stole, było sięgnięcie po dzban wina. Trzeba było zabić smak flaków, który wciąż pozostawał w jego ustach. Słuchając księcia, z trudem powstrzymał się,m by nie parsknąć śmiechem, gdy usłyszał o księżniczce.
- Mówiłem, że będzie księżniczka? Mówiłem, znowu miałem rację - powiedział do Kaspara i Tissel, przypominając sytuację na drodze, gdy zażartował, że będą ratować dziewice i zabijać smoki. Nie sądził wtedy, że będzie w tym chociaż ziarno prawdy.

Dopiero po chwili uświadomił sobie, co jeszcze mówił książę. Czarnoksiężnik. Czy musiał to być akurat jakiś cholerny czarnoksiężnik. Już gorzej chyba być nie mogło. Ancar był wstanie walczyć ze wszystkim, ale nie z magią. Straszliwe bestie, armie przeciwników, dzikie zwierzęta, ale nie magia. Mina mu zrzedła i stał się jakby trochę bladszy.
- Mam nadzieję, że utniesz mu szybko łeb i po kłopocie - mruknął do Jorraha, próbując się uśmiechnąć, ale niezbyt mu to wyszło, więc westchnął tylko cicho i napił się wina.
 
__________________
Cóż może zmienić naturę człowieka?
Saverock jest offline  
Stary 23-07-2014, 11:20   #29
 
Aramin's Avatar
 
Reputacja: 1 Aramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie coś
Po pożegnalnej odzywce blondyna Jorrah opuścił rękę do tej pory trzymającą uchwyt miecza i patrząc z odrazą w stronę odchodzących mruknął:
-Hmmpf. Powinniśmy ich zaciukać bo czuję, że potem mogą być z tego większe problemy.
Spojrzał krzywo na Kaspara i rzucił w jego stronę zawiniątko z żarciem mówiąc:
-Ta, wzięliśmy Ci coś do żarcia, ale pamiętaj, że nie jestem Twoim chłopcem na posiłki. Tfu, posyłki.
***
Widząc jak prezentuje się zamek i jego okolice pomyślał : "To wygląda jak jakaś pierdolona pułapka, kryjówka zbójców". Rozglądając się po "włościach" narzekał:
-Widzicie, tak jak mówiłem wojewoda kupy gówna. Nie wygląda to najlepiej, ja nie wiem czy on będzie wypłacalny. No i Ci zieloni...
***
Na zamku Mermont zachowywał się już nieco grzeczniej - wiedział, że z wysoko urodzonymi panami nie ma przelewek bo łatwo się obrażają i zaczynają wygrażać się łamaniem końmi i innymi tego typu sympatycznymi sposobami na zabicie (między innymi) czasu. Rozczarowany smętnie zajadał pieczyste zastanawiając się czemu w głębi serca łudził się, że to będzie robota zlecana przez bogatego gościa. Gdy jednak usłyszał o ratowaniu księżniczki to jego brwi uniosły się w zdziwieniu, a to że porwał ją czarnoksiężnik zaskoczyło go zupełnie.
-Ciężka sprawa - zaczął ostrożniej - Ale sprawy z czarnoksiężnikami wymagają ciężkiego trzosu. Zanim się zgodzimy musimy wiedzieć: ile jesteś w stanie zapłacić?
Co za dzień! Okazało się, że mały powtarzający w kółko te bajki o księżniczkach miał rację. Kto by pomyślał. Na pewno nie zaczepiony właśnie przez Ancara lancknecht odparł dyskretnie:
-Spokojnie, magowie też są do zajebania zwłaszcza gdy znajdą się w zasięgu ostrza... ale musimy na takiego uważać. Jeszcze tylko żeby się nie okazało, że pannica kocha czaromiota i nie będzie chciała z nami uciec.
Zapił swoje mądrości winem i spojrzał ponuro na Wezza. Nie tego oczekiwał - walka z Czarnoksiężnikiem była cholernie niebezpieczna. Oby tylko ich magowie potrafili mu odpowiedzieć wystarczającą potęgą.
 

Ostatnio edytowane przez Aramin : 23-07-2014 o 11:35.
Aramin jest offline  
Stary 23-07-2014, 11:30   #30
 
archiwumX's Avatar
 
Reputacja: 1 archiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputację
Gdy książę przyszedł do komnaty książę Goina skorzystała ze znienawidzonych lekcji etykiety jakie jej dawał Gerold dwornie z szacunkiem do Księcia, acz swobodnie i figlarnie wstała od stołu, podeszła do Księcia i przed nim dygnęła.

Po wysłuchaniu przemowy miała parę rzeczy do powiedzenia:
Ta córka to rzeczywiście niezłe ziółko. Ta przygoda nauczy ją moresu albo rzeczywiście ruszy na szlak... - mruknęła, a następnie współczująco i pocieszającą powiedziała swoim łagodnym głosem do księcia - Mimo, że sprawa wygląda strasznie postaramy się ją rozwiązać.
Przycichła na chwilę, by Książę mógł nabrać otuchy, a następnie zaczęła łagodnie, bez zbędnej natarczywości, zadawać pytania:
Możemy się dowiedzieć się czegoś więcej o porwaniu i o tym Mortimerze. Może Książe coś nam dać, abyśmy mogli okazać Evie, aby wiedziała, że jesteśmy od Pana?
 
__________________
Szukam tajemnic i sekretów.
archiwumX jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:59.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172