Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-12-2014, 23:31   #1
 
Ogryzek Szatana's Avatar
 
Reputacja: 1 Ogryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetny
[storytelling 18+] Metallum Fantasy

Za górami, za lasami, za siedmioma dolinami położone są przepastne ziemie i nie zmyślam tego, patrz na mapę, naprawdę tak to wygląda. Mieszczą się na nich potężne królestwa, na niebie kiedyś dominowały smoki, a do jej niebezpiecznych podziemi wyruszają tylko najodważniejsi z odważnych lub wystarczająco głupi, żeby dać się zabić. Krainę tę zwą Enoth.

Żyją tam przedstawiciele wielu ras, nierzadko odmieniających się na wiele gatunków. Ponoć ludzka istota zarucha wszystko, co się da i wychodziły czasami naprawdę odjechane mieszanki, ale nie będę wam tego teraz mówił. Potężne siły toczyły wojny, balans krainy wielokrotnie stawał na krawędzi. Tylko dzięki dzielnym bohaterom, których kształtowały takie zdarzenia, udawało się przywracać spokój i godzić zwaśnione strony. Jedna z takich opowieści zaczyna się na trakcie… nie bądź niegrzeczny i kurwa usiądź, bo Ci tego nie opowiem.



Na początku było ich dwoje, ponętna babeczka, skóra jak przygaszony, tlący się w kominku ogień, oczy w odcieniu jasnej szarości, pasowało do siebie jak ulał. Zgrabna była i zwinna, kocica wręcz powiem, zarzucała biodrami jak pantera. Wiesz, jakie miała włosy? Kontrastujące, śnieżnobiałe. Wzięła cholera najlepsze z genów, co rodzice mieli.
Kto? A, ten drugi, taki ork, brzydal.

No, więc podróżowali oni od jakiegoś czasu razem. Chociaż w ogóle do siebie nie pasowali, wzajemnie mieli to coś, co druga osoba mogła pożądać. Kobitka znała się na alchemii, a jej głos był jak objawienie Chrystusa, zaś brzydki posiadał wiedzę, która wykraczała daleko poza nawet najdokładniejsze znane nauki. Czy wspominałem, że jebany jeździł na mechanicznym koniu? Nie? Na pewno, bo wydaje mi się, że mówiłem. Nieważne.

Ona pochodziła z ziem położonych na zachód, przejeżdżając tamtejsze wioski i mieściny dało się usłyszeć wiele opowieści o niej - o jej głosie - raz była określana, jako nimfa, innym razem banshee, jeszcze gdzie indziej zwyczajnie, tak tradycyjnie - wiedźma. Jej głos był jak wizytówka, gdzie się nie pojawiła i używała swoich mocy, tam od razu przypinali jej karteczkę „trzymać się z daleka”.

On spadł z nieba. Na początku myśleli, że to księżyc się zerwał z nieboskłonu, ale to dało się łatwo sprawdzić - nadal wisiał. Zleciał prosto na plac handlowy Hedgecliff, wyjechał na tym mechanicznym rumaku ze środka swojej ogromnej sfery, rozciągającej się na szerokość całego placu. Długo w mieście nie zawitał, pewnie z rozsądku i chyba doświadczenia. Powiedziałbym, że Ci cholerni magowie nie wiedzą, gdzie parkować swoje magiczne zabawki, gdybym sam jednym nie był.

Nie jestem pewien, gdzie dokładnie jechali, ale przekraczali Mrocznoziem. Tak, ten Mrocznoziem, ziemie niczyje, zadupie Enoth.



Mrocznoziem jest położony niemal w samym sercu Enoth, ziemia zbyt jałowa, żeby można było ją masowo osiedlić. Zamieszkała przez wiele plemion goblinów, takie humanoidalne karaluchy. Nie wszystko wygląda jak na powyższym obrazku, uwierz lub nie, tam rośnie trawa, są nawet drzewa. Jednak to, co nadaje się dla dzikich krzewów, niekoniecznie sprzyja rolnictwu.

Żyją tutaj wygnańcy, pechowcy oraz rządni władzy, którą można utrzymać żelazną ręką. Nie ma tutaj państw, są jednak osady i twierdze, które rozrzucone chaotycznie po Mrocznoziemiach, władane są przez tych despotów. Czasami sami mieszkańcy nie są pewni, której sile należy bić pokłony, dlatego w strachu, biją je każdej napotkanej, płacąc daninę wielokrotnie częściej, niż powinni. Są również tacy, którzy bronią swoich terytoriów, jednak to znacznie ogranicza ich możliwe wpływy. Balans sił często się zmienia, tak samo jak przynależność terytorialna, jednego dnia włada Tobą Jorundr Waleczny, by następnego przyjechali zbrojni Hurkana Niszczyciela i jak z samego tytułu można wywnioskować, nie kłócisz się z takim, że to wioska tego pierwszego.

Wspominałem o goblinach, te skurwysyny zatruwają życie miejscowych chyba bardziej, niż ich domniemani władcy. Napadają, grabią, mordują. W niektórych rejonach są istną plagą, ich liczebność jest ciężko określić. Wybijanie tych istot to dobre zajęcie dla poszukiwaczy przygód, jednak bardzo niebezpieczne i nie zawsze dobrze płatne, a łowcy, którzy zapuścili w tych stronach już korzenie, nie witają konkurencji z otwartymi ramionami.

Jest nie do końca prawdą, że cały Mrocznoziem jest nieżyzny, jednak ciężko się do lepszego kawałka gruntu dopchać. Czasami przez plemiona goblinów, czasami przez watażki, które nierzadko walczą ze sobą o te terytoria, najczęściej jednak przez ich mieszkańców. To stąd wywodzą się smoczy orkowie, jedni z ostatnich spadkobierców potęgi tych majestatycznych żmijów. Kiedyś żyły tutaj smoki, teraz praktycznie słuch po nich zaginął, a ich miejsce zastąpiły plemiona orków. Są dosyć temperamentne, dlatego wkurwione plemię potrafi toczyć krwawe wojny z watażkami. Prawie zawsze istotą całego sporu jest żyzna gleba.



Nasi bohaterowie mijali podmokłe tereny, które upatrzyła sobie do zamieszkania niewielka społeczność. Ciężką pracą przystosowali ziemię, żeby była zdatna do życia, pokaźnych rozmiarów tamą zatrzymali napór wód, odblokowując pod uprawę sporych rozmiarów dolinę. Mieszkańcy zdawali się nie przejmować przejezdnymi, którzy mieli dobry widok ze wzgórza na większość ich dobytku. Kilka większych, wielorodzinnych chat, magazyny, niewielka gromada bydła. Ludzie pogwizdywali sobie radośnie, wykonując codzienne czynności, nawet pogoda była nad wyraz słoneczna i wesoła.


Muzyka
[media]http://www.youtube.com/watch?v=FukyTETcvRI[/media]


Tętent kopyt przerwał sielankę. Wraz z każdą chwilą, nasilał się, nabierał wyrazu. Jak huragan, zza wysokich traw wyskoczyli jeźdźcy, odziani w futrzane czapy i z bronią w ręku, którą machali nad głowami, wykrzykując bojowe rytmy. Jechali prosto między kłosami zboża, siejąc postrach i zgorszenie, rozjechali się w różne strony, by pokryć jak największy teren. Wyraźnie chcieli wzbudzić terror, potrącali biegających w popłochu farmerów, przewracali i rozcinali snopy, tratowali sprzęt rolniczy. Jeden nawet porwał wrzeszczącą dziewkę, która pomimo prób wyszarpania się, nie była w stanie wiele zdziałać, przewieszona przez grzbiet konia.
Ciężko było oszacować ich liczebność, na pewno nie schodzili poniżej dwudziestu, nie powinni przekroczyć trzydziestu. Zalewali pole na prawie każdym fragmencie, robili dużo hałasu i byli bardzo natarczywi.
 

Ostatnio edytowane przez Ogryzek Szatana : 13-04-2015 o 06:21. Powód: ekhm ;) + dodana muzyczka + ostania (mam nadzieję) poprawka.
Ogryzek Szatana jest offline  
Stary 12-12-2014, 21:10   #2
 
Halfdan's Avatar
 
Reputacja: 1 Halfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skał
Gdy wjechali na do Czarnoziemu, Ona mogła zauważyć że On, ten brzydki, co lubił spadać z nieba zaczął zachowywać się inaczej. Zwykle buzia mu się nie zamykała i nie mógł usiedzieć w miejscu. Był żywiołowy i zawsze pełen energii. Można powiedzieć że cierpiał na hiperaktywność. Po przekroczeniu granicy zaś umilkł i pogrążył się w zadumie, zobojętniał. Jechał na swoim mechanicznym koniu którego nazwał Błysk, a jedyne co można było usłyszeć to trzeszczenie zginających się i najwidoczniej dawno nieoliwionych kolan rumaka. W oczach orka, można było dostrzec jakby nostalgię i smutek. Po kilku godzinach ork wyjawił powód: to gdzieś tutaj jego matka w pośpiechu wydała go na świat. Blitz, bo tak miał na imię, był orkiem huraganu. Jego plemię słynęło z zamiłowania do prędkości, stąd czasem zwano ich speed orkami. Rodzili się szybko, dorastali szybko i umierali szybko - czterdziestolatek to był staruszek. Za to spali połowę tego co człowiek, biegali, mówili, myśleli dużo szybciej niż ludzie. I nikt nie potrafił grać z taką prędkością tak jak oni. Nie byli w stanie dłużej zagrzać tyłka w jednym miejscu, nie mieli więc własnej ziemi. Żyli w podróży niczym nomadowie, w wielkich karawanach. Młodzi pełni energii opuszczali karawanę i wyruszali "szukać wiatru", wracając dopiero by założyć rodzinę. Jego ziomkowie wzbudzali grozę wśród okolicznych plemion, jednak w porównaniu do znacznie większych i masywniejszych smoczych orków obecni mieszkańcy uważaliby ich raczej za mało strasznych dziadków niż krwiożercze bestie. Zresztą nie było wtedy smoczych braci - były za to smoki. Blitz przypomniał sobie wielką szmaragdową smoczycę i trzy małe smoczątka uczące się latać. Jeden z nich ostał z tyłu i spadł na ziemię tuż obok orka. Kirxix, bo tak przedstawił się smoczek, był uradowany gdy Blitz pomógł mu wstać i wypchnął go w górę akurat w momencie gdy smoczyca zaczęła go szukać.

To było tysiąc lat temu i smoków już nie było, podobnie jak orków huraganu. Blitz szukał swojego plemienia, uważanego za wymarłe. Z tego powodu był czasem nazywany żywą skamieliną (jednak nikt nie ośmielił się tego powiedzieć gdy był na swoim rumaku). Słyszał kilka plotek o tym gdzie mogą być "dziadki", "relikty przeszłości" i postanowił je sprawdzić. Czarnoziem wydawał się być dobrym miejscem na rozpoczęcie poszukiwań.


Gdy zobaczyli walczących między sobą barbarzyńców Blitz nie zastanawiał się długo.
- Poczekajtutajnamnie - rzekł do towarzyszki i wyjął róg. Znał kilka magicznych sztuczek i postanowił je wykorzystać. Ustawił się na szczycie wzgórza i wymachując toporkiem zadął w róg. Atakujący spojrzeli na niego, a najbardziej zuchwały z nich ruszył Blitzowi na spotkanie. Ork miał przewagę atakując z góry, jednak barbarzyńca był od niego znacznie większy i zapewne bieglej władał toporem. Nie miało to jednak znaczenia. W ostatniej chwili Blitz rzucił zaklęcie, słynną magiczną iskierkę. Coś poszło nie tak i błysk oślepił zarówno jeźdźców jak i konie. Zaraz zaraz, przecież stalowego wierzchowca nie da się oślepić! Czołowe uderzenie o mocy jednego konia mechanicznego dosłownie rozsmarowało ogiera przeciwnika, barbarzyńca upadł z hukiem na glebę. Błysk dokończył dzieła poprawiając z kopyta i dzikus więcej się nie poruszył.
Wykorzystując moment konsternacji Blitz rzucił toporkiem w napastnika porywającego kobietę. Trafił w konia, który wierzgnął i strącił zarówno tego złego jak i dziewczynę. W tym momencie ponad dziesiątka jeźdźców otrząsnęła się i ruszyła na orka. Ten obrócił swego rumaka i zaczął uciekać. W przeciwieństwie do organicznych odpowiedników, Błysk nie męczył się i mógł galopować praktycznie w nieskończoność, bez różnicy czy pędzi po górę czy w dół. I sam wiedział gdzie jechać. Blitz mógł więc obrócić się tyłem do kierunku jazdy, zostawiając obieranie trasy rumakowi. Zastawił się tarczą by uniknąć ewentualnych pocisków, poczekał aż odjadą dostatecznie daleko by konie wroga się przemęczyły i przygotował zaklęcie "Pajęczyna". Zaśmiał się rzucając im je pod nogi, po czym poprawił czarem "śmierdząca chmura". Podjechał bliżej, w międzyczasie rozwijając zawiniątko w którym miał upakowane ze dwa tuziny noży do rzucania. Postanowił sprawdzić czy przysłowie "nikt nie rzuca ostrymi przedmiotami tak szybko jak orkowie huraganu" jest dalej aktualne.
 

Ostatnio edytowane przez Halfdan : 14-12-2014 o 21:13.
Halfdan jest offline  
Stary 14-12-2014, 22:04   #3
 
Skrzydlata's Avatar
 
Reputacja: 1 Skrzydlata ma wspaniałą przyszłośćSkrzydlata ma wspaniałą przyszłośćSkrzydlata ma wspaniałą przyszłośćSkrzydlata ma wspaniałą przyszłośćSkrzydlata ma wspaniałą przyszłośćSkrzydlata ma wspaniałą przyszłośćSkrzydlata ma wspaniałą przyszłośćSkrzydlata ma wspaniałą przyszłośćSkrzydlata ma wspaniałą przyszłośćSkrzydlata ma wspaniałą przyszłośćSkrzydlata ma wspaniałą przyszłość
Czarnoziem.
Miejsce, które przesiąknęło nieprzyjemną aurą już chyba do najgłębszych warstw ziemi, którą było pokryte. Opowieści o tych terenach, jak zaraza, roznosiły się między ludźmi, ubarwiane o kolejne historyjki. Najważniejszym było, by zdołać oddzielić to co jest prawdą, od tego, co powstało na przestrzeni dni, czy lat opowiadania. Gdzie smokami, mogły nazywane być zwykłe przeklęte salamandry, a nawiedzonymi wioskami, takie które opuszczone i splądrowane, stały samotnie na pustkowiu. Lamia nie miała zbyt majestatycznego celu w podróży do tego miejsca. Chciała po prostu zbierać dalej wiedzę i powiększyć zakres swej mocy, o kolejne dusze, upiory i plugawe bestie nocy. Dlatego nie oponowała za wybraniem się właśnie w te strony.
Jej towarzysz był przedstawicielem dość specyficznej grupy istnień, stąpających po tych ziemiach. Nie tylko jego przynależność rasowa była interesująca, co cała jego osobowość. Był niemal w pełni, na pierwszy rzut oka, jej kompletnym przeciwieństwem. Jej uroda bowiem faktycznie mogła onieśmielać i porażać, on natomiast swoją chwalić się nie mógł. Kiedy on mówił, a mówił naprawdę dużo i o wszystkim, ona mogła spokojnie oddać się temu, co lubiła robić, gdy sytuacja nie wymagała użycia jej zdolności - milczeć.
On był porywisty i wszędzie pędził, ona była z natury spokojna, cierpliwa i opanowana. Kiedy w nim odzywały się takie potrzeby, jak pomoc potrzebującym, ona najpierw napawała się ich cierpieniem, a potem pomagała co zwykle nie było dla niej wyzwaniem. Ogień i woda, po prostu.
Nie uszło więc jej uwadze, że zmarkotniał. W końcu zaczęła panować między nimi cisza. Taka, której nie zaznawała przy nim do tej pory. Było to trochę niezręczne, ale nie przerywała jej, napawając się krajobrazami, wyczuwając to obecne wszędzie zepsucie...


Przyglądała się z góry temu, co działo się między barbarzyńcami w dole. Piękny pokaz siły na bezbronnym motłochu. To tak niezwykle bestialskie. Uśmiechnęła się kącikiem ust na ogólną wrzawę w dole. Zsunęła kaptur płaszcza z głowy, ukazując długie do ramion, proste białe włosy. Ventus, jej czarny koń, potrząsnął głową i przestąpił z kopyta na kopyto. Czyżby nuda mu doskwierała i miał ochotę kogoś dziś stratować? Lamia spojrzała na niego, a on spojrzał na nią obracając łeb tyle ile mógł. Tak, był znudzony i niemal się uśmiechał, podobnie jak ona. Zdążyła się ledwo wyprostować i spojrzeć na towarzysza podróży, gdy ten już wystrzelił z siebie słowa, które doskonale zrozumiała, po czym pognał w dół. No tak. Jak zwykle...
Ventus znów poruszył się niespokojnie, przytrzymała jednak wodzę
- Wstrzymaj się jeszcze chwilę przyjacielu. Dajmy mu się pobawić.
I był to przejaw rozsądku z jej strony, bowiem gdyby zjechała bliżej od razu, zapewne i na niej odbiłoby się oślepienie. A tak ona i jej, zdegustowany w tej chwili, obserwacją śmierci pobratymców, koń, mogli wykorzystać najlepszy moment, by dopiero zjechać nieco bliżej. Kiedy on wracał teraz znów w górę, siedząc tyłem do kierunku jazdy, Lamia znów nie mogła się nadziwić temu 'zwierzęciu' na którym jeździł. Ventus chyba też, bo pokręcił głową. Mechaniczny koń bił w jego dumę ogiera. Lamia spięła konia i zjechała w dół, ale po półkolistej linii, tak, że teraz była bardziej na lewo od szamoczącego się tabunu, wkurzonych atakami jej towarzysza, barbarzyńców. Skupiła uwagę na ich cieniach, zaczęła mówić szeptem. Nie musiała głośniej. Nawet gdy był taki chaos dookoła. One usłyszą. Zawsze tak było. Przemawiała do nich, że głupimi nie są i słuchać się głupich panów nie muszą. Namawiała, by słuchały tego, kogo słuchać ochotę mają. A że jak wszyscy i wszystko wokół niej, zawsze lgnęło do jej głosu, cienie nie oponowały. W taki sposób ci z barbarzyńców, którym do głowy przyszła ucieczka, oraz ci, którzy szykowali się do ataku zamarli, nie z własnej woli. Magia ta nie działała zbyt długo, ale wystarczająco, aby Blitz mógł ich teraz wysiepać, bo inaczej takiej prędkości określać nie wypadało. Biegali ci, na których atak był skierowany. Lamia popatrzyła po trupach tego, co zabite już zostało i uśmiechnęła się znów. Jeśli coś pójdzie nie tak, tu leży ich wsparcie i czeka na rozkaz tej, która mówi do nich i jest słuchana...
 
Skrzydlata jest offline  
Stary 17-12-2014, 21:30   #4
 
Ogryzek Szatana's Avatar
 
Reputacja: 1 Ogryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetny
Jak to zwykle bywało z orkami huraganu, najpierw działali, a potem myśleli. Chociaż on należał do najinteligentniejszych przedstawicieli swojego gatunku, powiadają, że genów nie przezwyciężysz. Faktycznie, pajęczyna objęła kilku jeźdźców, jednak w tym tkwił szczegół - kilku. Obszar zaklęcia był zbyt mały, pochwycił zaledwie czwórkę, ale jaki to był widok!
Raptownie zatrzymane konie spowodowały, że jeźdźcy wystrzelili jak na sprężynie, wpadając prosto w chmurę krztuszącego gazu. Chociaż nie było to zaklęcie trujące, do oczu napłynęły im łzy i zaczęli potwornie kasłać. Konie zaś ugrzęzły w lepkiej masie, rzucając się na boki, próbując wyrwać z pułapki. Jednemu się udało i z panicznym impetem wpadł prosto na przejeżdżającego obok towarzysza stada.
Zauważywszy sytuację, nożomiot przekierował swój ogień ciągły na nadjeżdżających napastników, jednak nawet on nie był w stanie miotać tak szybko, żeby objąć sześciu jeźdźców, do tego nadjeżdżających z dwóch stron. Mogło zakończyć się to tragicznie, gdyby napastnicy nagle nie zatrzymali się jak na komendę. Czarne dłonie wiły się wzdłuż ich ciał, przytrzymując kończyny. Na ziemi nie było widać ich cieni, nie potrzeba było sokoła, żeby dostrzec, iż to właśnie one oplatały wroga.

Pewnie zastanawiacie się, co stało się z resztą najeźdźców? Kilkunastoosobowy, wściekły kłąb przegrupował się i rozpoczął szarżę prosto na tyły powabnej elfki, pędząc na ratunek mordowanym kolegom. Multikulturowa banda zmiotłaby skupioną Lamię bez szybkiej reakcji Ventusa, który kiedy tylko usłyszał cwałujących pobratymców, odwrócił głowę i - aż włosie stanęło mu na głowie - rozpoczął błyskawiczny odwrót, zarzucając ostro elfką na siodle. Blitz najpierw zobaczył, jak niezadowolone cienie puszczają i rozlewają się na ziemi w typowy dla nich kształt - w tym przypadku truchła - by następnie spostrzec nadjeżdżającą paradę z Lamią na czele. Chwile później poleciały różne ostre przedmioty, jak włócznie czy strzały, a zaraz za nimi niemniej ostre obelgi.

 
Ogryzek Szatana jest offline  
Stary 06-01-2015, 00:06   #5
 
Halfdan's Avatar
 
Reputacja: 1 Halfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skał
Ależ to był widok! Blitz aż zaniemówił z wrażenia. Pędząca ściana jeźdźców sunęła wprost na niego. Większość członków jego ludu popędziła by wprost na nich, zręcznie klucząc pomiędzy pociskami, by porwać swoich przeciwników do tańca, jeden po drugim. Istniały legendy o wichrowym tancerzu co sam jeden lawirował z taką gracją i sprytem wśród licznych wrogów, tak że ci sami ranili siebie nawzajem. Blitzowi też przyszła taka myśl do głowy i już miał ruszać do tanga, gdy zobaczył swoją towarzyszkę. Nagle otrzeźwiał. Ona nie umiała tańczyć tak jak jego lud i mogło to się dla niej źle skończyć. Zresztą wyglądało na to że jego ziomkowie też wyszli z wprawy skoro nigdzie już uch nie było.
Pierwszym zaklęciem, a właściwie umiejętnością czaropodobną jaką nauczył się młody ork była "klatka na pioruny". Będąc początkującym alchemikiem dużo czasu spędzał w maszynowni magicznej sfery. Podczas napraw i konserwacji, jakoś trzeba było porozumiewać się w tym bardzo głośnym pomieszczeniu. Wykorzystywano więc dwa aspekty pioruna: grom, dzięki któremu nawet piskliwy dziecięcy głosik był w stanie przebić się przez hałas, oraz błysk, którym można było wskazywać i rozświetlać dowolne punkty. Wraz z upływem lat te często używane umiejętności stały się tak intuicyjne i naturalne, że wymagały minimalnej koncentracji.
Utrzymanie istnienia mechanicznego rumaka kosztowało orka dużo magicznej energii, niewiele więc zostawało jej na czary. Zużył już jej większość i dalsze czarowanie mogłoby zbytnio go zmęczyć. Przyłożył więc ręce do swojego rumaka i użył go jako klatki na pioruny. Błysk był doskonałym przewodnikiem i natychmiast opromienił się tysiącami mieniących się błyskawic, skaczących i tańczących po całym jego ciele. Wyglądało groźnie, jednak było dla żywych istot całkowicie nieszkodliwe. Grom skoncentrował na sobie. Jego głos brzmiał teraz jakby to sam władca niebios przemawiał do maluczkich istot na ziemskim padole.
- Z drogi kmioty! Zmiatać mi stąd w podskokach, albo doświadczycie sztormu błyskawic na własnej skórze! - powiedział najwolniej jak potrafił, po czym dorzucił do klatki trochę magicznej energii. Tańczące błyskawice oplotły teraz też i jego. Podniósł ręce do góry i zaczął recytować kołysankę którą pamiętał z dzieciństwa. To nie jego wina że jego ojczysty język brzmiał w uszach innych istot jak śmiercionośne zaklęcia.
Wszystko po to by zwrócić uwagę na siebie i dać towarzyszce czas na działanie. Tymczasem Błysk pędził wprost na ścianę jeźdźców. Blitz pierwszy raz zagrał "w cykora" i miał nadzieję że to oni wymiękną pierwsi.
 
Halfdan jest offline  
Stary 07-01-2015, 15:37   #6
 
Skrzydlata's Avatar
 
Reputacja: 1 Skrzydlata ma wspaniałą przyszłośćSkrzydlata ma wspaniałą przyszłośćSkrzydlata ma wspaniałą przyszłośćSkrzydlata ma wspaniałą przyszłośćSkrzydlata ma wspaniałą przyszłośćSkrzydlata ma wspaniałą przyszłośćSkrzydlata ma wspaniałą przyszłośćSkrzydlata ma wspaniałą przyszłośćSkrzydlata ma wspaniałą przyszłośćSkrzydlata ma wspaniałą przyszłośćSkrzydlata ma wspaniałą przyszłość
Lamia nie spodziewała się, że ta cała hałastra tak szybko zdoła przegrupować swój mały oddział, by już po chwili, nim jeszcze zdążyła w pełni nacieszyć się ubijaniem ich towarzyszy, ruszyć na nią z pełną parą. Skupiona nie zauważyła tego od razu, na szczęście jej wierny ogier w porę zareagował. Gdy poczuła szarpnięcie pod sobą, w odruchu przytrzymała się siodła, łapiąc za wodze. Ventus gnał z powrotem pod górę zbocza, w kierunku na Blitz'a. Czemu w tym, a nie w innym, to już tylko ten koń wiedział. Półelfka zerknęła przez ramię na całą tę grupkę i zmarszczyła brwi. Aż tak im spieszno było dołączyć do swych towarzyszy? Zwróciła wzrok na kompana podróży, który to teraz dawał kolejny popis. To co widziała, a było ewidentnie wyładowaniami, skaczącymi po jego ciele, nawet ją i jej konia niemal zamurowało. Wyglądał naprawdę porażająco. Tak, to dobre określenie...

Kiedy Blitz zwrócił na siebie uwagę pościgu, ona tymczasem zebrała konia i pokierowała go po łuku, szybko, nieco bliżej zwłok koni i ich jeźdźców. Zatrzymała się jakieś 30 metrów od nich i uniosła lewą dłoń, wyciągając ją w kierunku kupy, jeszcze ciepłego, mięsa
- Do mnie ci o plugawych duszach. Wybaczenie was nie minie, jeśli odkupicie je odpowiednio.
Zagrzmiała donośnie i ostro. Nie wiedziała jak z tabunem poradzi sobie jeździec mechanicznego rumaka, tak więc nie było czasu na zastanawianie się. Truchła koni i ludzi zdecydowanie mogą się im okazać przydatnymi w tym starciu. Nie musiała wydawać im na głos rozkazu, co mają robić. Oczywistym było, że jej wrogowie, to ich wrogowie, a kto nimi był widać jak na dłoni. Wskazała kierunek, kolejnym machnięciem dłoni i miała nadzieję że Blitz w porę się stamtąd pozbiera, nim wynik jej kolejnych czarów dotrze do celu. Tym razem nie miała zamiaru tracić czujności, przy wykonywaniu całej akcji...
 
Skrzydlata jest offline  
Stary 14-01-2015, 23:54   #7
 
Ogryzek Szatana's Avatar
 
Reputacja: 1 Ogryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetny
Najeźdźcy widząc, jak metaliczny koń z jeźdźcem naładowanym błyskawicami jedzie prosto na nich, wymiękli. Na to się nie pisali, mieli sobie spokojnie grabić i terroryzować okolicę, a nie walczyć z magami - lub czym tam był orkijski tranzystor.
Wszyscy rozjechali się na boki, chcąc uniknąć czołowego zderzenia. Mając na uwadze, jak po czymś takim skończył jeden z nich, wizja dodatkowego porażenia nie była kusząca, wręcz przeciwnie.

Na domiar złego, kiedy ich morale sięgnęło dna i mieli zamiar się wycofać, część wjechała prosto w pole nieumarłych. Ożywieńcy chwytali i strącali jeźdźców, dobijając ich na ziemi. Walka nie miała większego sensu, jeden truposz został przeszyty szablą, z czego nie zrobił sobie zupełnie nic i zaczął konsumować twarz swojego byłego towarzysza broni.

Zaledwie garstka wyjechała z potyczki żywa, pędząc na złamanie karku. Nie oglądali się za siebie, nie żegnali pozostawionych kompanów. W tym samym czasie, grupka chłopów wstydliwie wynurzała się z pola uprawnego.
 
Ogryzek Szatana jest offline  
Stary 26-01-2015, 04:17   #8
 
Ogryzek Szatana's Avatar
 
Reputacja: 1 Ogryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetny
Zagrożenie zostało zażegnane. Spróbujcie powtórzyć to szybko, trzy razy.

Nieśmiało, farmerzy zaczęli wynurzać się z ukryć i zbliżać do swoich wybawców. Podchodzili bardzo niepewnie, jak jaskiniowcy, którzy właśnie odkryli ogień.

Komu zawdzięczamy ten zaszczyt?
Głupi? ― Puknął go w ramię ― Przecie to widać, że Ci są z bandy tego…
― Kargana Młotodzierżdzy? ― Wtrącił kolejny.
― A może Hurkana Niszczyciela?
― To może najpierw ustalmy, co to byli za jeźdźcy.
― No, przynajmniej jednego wykluczymy
― Wyglądali jak nie stąd.
― To może oni byli Kargana?
― Przecież ludzie Kargana byli tutaj trzy dni temu.
― Jak to byli obcy, to pewnie tego Khana z północy, jak on się nazywał?


Zbili się do siebie i zniżyli głos. Przez chwilę naradzali się. Kiedy skończyli, jeden wyszedł do przodu i lekko się ukłonił.
Pozdrawiamy walecznych wojów Rifrafa Szalonego. Możecie powiedzieć mu, że danina będzie gotowa do końca zbiorów oraz podziękujcie w naszym imieniu za to, że nas chroni.
Powiedzcie też, żeby nas nie najeżdżał.


 

Ostatnio edytowane przez Ogryzek Szatana : 29-01-2015 o 04:56.
Ogryzek Szatana jest offline  
Stary 27-01-2015, 21:12   #9
 
Halfdan's Avatar
 
Reputacja: 1 Halfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skał
Blitz pozwolił reszcie uciec.
- Niezadzierajciewięcej zorkamihuraganu!! - zagrzmiał na odchodne. Niech idą i opowiadają co spotkało ich ziomków, niech Orkowie Huraganu znów zagoszczą na ustach innych! Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę, a on chciał rozpętać prawdziwy huragan. Można zacząć i od wkurwienia kilku podrzędnych watażków. Być może jest ostatnim ze swojego rodzaju, więc jak już jego lud ma do końca zejść z tego świata, to niech będzie to zejście z klasą!
Po upewnieniu się że jego towarzyszce nic nie jest, podjechał do wieśniaków:
- Gdziejestżarcie? Dawaćświniaka!! - rzucił jak gdyby nic się tu nie stało – Niejestem odżadnego Rifalfa. Jestem BLITZ, ORK HURAGANU. Szukam moichwspółplemieńców. Widzieliście tu któregoś z nas?– na twarzy orka widać było grymas, nie jest przyzwyczajony by mówić tak wolno, a chciał by go zrozumieli - Albochociaż smoka? Onezawsze wiedzą coijak. Przypomniał sobie te ogromne bestie. Niektóre faktycznie były mądre.
- Zapłatą zaprosiaka jest wyposażenietychotam! Tylkopozbierajcie mojerzutki, otakiejakta – pokazał jedną – Macie jużbroń, następnymrazem walczcie sami. Alboemigrujcie, na południużyjesię całkiemprzyjemnie. Rzuciszwłócznię do wody imaszrybę, owoce rosnąnakażdymdrzewie. Nie piździ takjaktu. Żyćnieumierać! Co was tutrzyma?
 
Halfdan jest offline  
Stary 04-02-2015, 23:58   #10
 
Ogryzek Szatana's Avatar
 
Reputacja: 1 Ogryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetny
Ciężko było zrozumieć szybką mowę orka, jednak te najważniejsze informacje nie umknęły przynajmniej jednej osobie. Orkowie, smoki, to brzmi znajomo.

Tam, za górami. ― Wskazał na wschód.



Po drugiej stronie, tacy jak Ty żyją, a i smoka wielkiego jak moja stodoła widziałem!
― Nie widziałeś!
― Widziałem, jak na świętej pamięci babkę przysięgam!
― To Twoja babka nie żyje?
― Wpadła przedwczoraj do rowu i zakopała się żywcem, nieszczęście!


Zza kłócącego się motłochu wyszedł starzec. Wszyscy ucichnęli, kiedy ten niekomfortowo blisko podszedł do Blitza. Spojrzał na niego rozbieganym wzrokiem, jakby niedowidział z odległości nawet pół metra.



Pomoc była przydatna, ale niekoniecznie mile widziana. Wielki, potężny Shan nie będzie zadowolony z tego, że ktoś rozgromił jego ludzi. ― Wyszczerzył się, ukazując wybrakowane uzębienie ― Nie mamy innego miejsca do zasiedlenia, wszędzie uznawani jesteśmy za banitów i nie posiadamy żadnych praw. Można odstrzelić nas jak bażanty, a żaden z królów czy książąt nie życzy sobie na swoich ziemiach takich jak my. Nie jesteś poddanym, nie masz ziemi, taka zasada. Tutaj sami sobie jesteśmy panami ― Zacharczał, co chyba miało być śmiechem ― przynajmniej byliśmy zanim nie pojawili się Ci wszyscy samozwańczy władcy.

Chociaż capiło mu z paszczy mieszaniną czosnku i zepsutych zębów, zdawał się być tutaj jakimś rodzajem mentora, który gdy mówi, inni słuchają.
Przygotujcie temu zielonemu Panu świniaka, jeżeli ma zamiar wyruszyć na wschód, będą mu potrzebne zapasy. Wystrzegaj się małych, brudnych ludków!



Gdy przynosili kwiczącego świniaka, Lamia skończyła swoje obrządki, wypuszczając w eter wszelakie plugastwa, które niedawno przywołała.
Mówił ktoś o Rifalfie? Słyszałam o takim czarodzieju, który został stracony za zbrodnie przeciwko królowi. Słyszałam również plotki, że dzień przed egzekucją po prostu zniknął, a pod gilotynę trafił zupełnie ktoś inny w strachy przed gniewem króla, gdyby dowiedział się, że czarodziej zniknął. Podobno był potężny, dużo wiedział o magii, dziesięć lat po jego domniemanej egzekucji, gdyby jeszcze żył i to w takim miejscu, kto wie, jaką wiedzę magiczną był w stanie posiąść? Chciałabym to sprawdzić, a przy okazji dowiedzieć się czegoś więcej o tych banickich lordach. ― Na chwilę zamilkła, wpatrując się w ciągnięte na sznurku prosię ― Chcesz to jeść?
 
Ogryzek Szatana jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:19.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172