|
| Narzędzia wątku | Wygląd |
16-04-2015, 19:02 | #1 |
Reputacja: 1 | [Storytelling] Igrając z Wyrocznią Drżąca dłoń uniosła się ku górze, na każdym z jej palców były włożone trzy złote pierścienie, a paznokcie były długie i pomalowane na czarno, dłoń chwyciła kielich wina. Twarz mężczyzny była zasłonięta przez cień, w komnacie panował kompletny mrok, jedynie świece położone na niektórych z półek oświetlały to pomieszczenie, niewidoczny mężczyzna w cieniu pociągnął duży łyk wina. Po chwili światło świec oświetliło jego usta, na których widniał drwiący uśmiech, siedział na olbrzymim krześle, a tuż pod nim kulił się przerażony i zakneblowany kapłan który przyglądał się błagalnie swemu tajemniczemu oprawcy. - Już czas.... - mruknął cicho mężczyzna - Już czas by zniszczyć wszystko, a na pozostałym chaosie zbudować nowy ład i porządek, pora byśmy wyszli z cienia, pora byśmy wprowadzili nowe zasady, i uporządkowali ten bajzel który po sobie zostawiliście, kapłanie, już wkrótce ten świat czeka rewolucja, z przykrością muszą jednak oznajmić ze bez przelewu krwi się nie obędzie, ale nie ma powodu do obaw, ci ludzie poświęcą się w imię słusznej sprawy, czasami trzeba poświęcić coś... by stworzyć coś jeszcze lepszego. Ten świat niedługo zapłonie, tylko po to by odrodzić się niczym feniks z popiołów. Mężczyzna pociągnął dłuży łyk wina, po czym rzucił kielichem o podłogę i wybuchnął histerycznym śmiechem. Accelius mieszkał w dużym mieście Rachshan, nazwano je tak na cześć wielkiego inkwizytora który osobiście dokonał egzekucji ponad stu upadłych aniołów i samotnie za pomocą swego sławetnego oręża ,,Mishugura'' pokonał demony wysłane na ziemię przez samego szatana by siać chaos i zburzyć najwspanialsze dzieło boże - jakim bez wątpienia był ten świat. Miasto to było wręcz stolicą dla religii, wznoszono tu liczne kościoły i kapliczki, a w samym mieście stacjonował arcykapłan którego władza sięgała wyżej niż władza samego króla, był to jednak schorowany staruszek którego dni ostateczne nieuchronnie się zbliżały a zdrowe zmysły już dawno go opuściły, toteż teoretycznie arcykapłan nie wykorzystywał swej władzy w żaden sposób. Do miasta zjeżdżało się wielu ludzi poszukujących duchowego zbawienia, i zwykle tutaj go odnajdywali, w związku z częstymi wizytami podróżnych kwitł także handel, kupcy z całego kraju zjeżdżali się właśnie tutaj by sprzedawać swe towary, i zwykle ubijali na tym całkiem niezły interes, było także mnóstwo cwaniaczków którzy sprzedawali zwykłą wodę w kubeczkach za duże pieniądze, wmawiając wiernym ze to woda święcona oczyszczająca duszę z wszelkiego zła, i o dziwo przynosiło im to ogromne korzyści finansowe. Życie w tym mieście bywało dosyć trudne, biorąc pod uwagę tłok, hałas i chaos, w tłoku bardzo często można było natknąć się na złodzieja który tylko czyhał na sakiewkę przypiętą do twego pasa, czy nawet morderców i gwałcicieli , dlatego zawsze warto zachowywać pełne środki ostrożności. Miasto te było zarówno stolicą religii, jak i przestępstwa, działało tu mnóstwo tajemnych organizacji, a sama inkwizycja była skorumpowana - wystarczyło ze przestępcze organizacje dawały im worek ze złotem, dzięki czemu inkwizytorzy udawali ze nie dostrzegają nawet ich obecności, mimo tego ze nawet największy debil w mieście wiedział o ich istnieniu. Accelius siedział w karczmie, dzisiejszego dnia było w niej dosyć tłoczno, spora ilość szlachciców wpadła tu by porządnie się upić, ot tak, kompletnie bez okazji, było też wielu zwykłych chłopów, siedziska tych dwóch warstw społecznych były oddzielone od siebie, chłopi siedzieli po lewej stronie, zaś szlachcice po prawej, karczmarz zdecydował się na taki podział po licznych zamieszkach między chłopstwem a szlachtą w wyniku których cierpiała jego karczma, połamane krzesła, rozwalone kufle, jedzenie porozrzucane po podłodze, kałuże krwi które trzeba było zmywać. - Coś podać? - zapytała młoda córka karczmarza stojąca przed Acceliusem, która przyjmowała zamówienia, była to niezbyt urodziwa, otyła dziewczyna o krótkich brązowych włosach, karczmarz czyścił właśnie kufle brudną ścierką za ladą przyglądając się śmietance towarzyskiej która grała w karty i głośno krzyczała nie stroniąc od wulgarnego słownictwa. - Ciszej tam! - krzyknął, kiedy hałaśliwi szlachcice się uspokoili karczmarz znowu wrócił do wycierania kufli. Gdzieś w tle pogrywał młody bard podśpiewując balladę o dwóch siostrach Ostatnio edytowane przez Egzio : 15-11-2016 o 16:19. |
| |