Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-06-2015, 20:12   #11
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Więc trójka, obecnie bezrobotnych, najemników opuściła zakład. Otto nieco się ociągał i wyszedł jako ostatni, gdyż on już się przecież zastanowił. Ileż można było myśleć? Bogowie raczą wiedzieć...

Gdy tylko drzwi się za nimi zamknęły i uszli parę kroków, Otto zatrzymał się.
- Możesz mi wyjaśnić o co właściwie Ci tam poszło? Szczęście że nie mamy konkurencji, bo gwarantuje Ci że gdyby była jakakolwiek to byśmy musieli chyba dupy zacząć dawać żeby zarobić na cokolwiek, choć miejscowe kurwy i tak by nas rozgoniły. Jeśli ty tak masz zamiar się układać to lepiej gadanie zostaw innym. Za nie mniej niż klepsydrę mam zamiar tam wrócić i dobić targu.

- Jeśli on nie szykuje niczego podejrzanego, to ja nie jestem Thorwalijczykiem, ale brodatą Thorwalijką - odrzekł Wrociwoj przyciszonym głosem. - Kłopoty ze strażą mogą się pojawić. A my i tak możemy na tym zarobić. Możemy dogadać się z Ehrwaldem. Zarobek i tak będzie, a przy tym nie ryzykujemy, że stracimy inne możliwości zarobku w tym mieście, nie mówiąc o spokoju ze strażą.

- Podejrzanego? Oczywiście że szykuje coś podejrzanego. Może i jest rzemieślnikiem, ale jest też i kupcem, a kupieckie przepychanki od wojny różnią się jeno tym że mniej łbów się obcina. Może trafimy na innych, podobnym nam, może na jaszczury. Jak się wmiesza straż to umyjemy łapy i jakoś to będzie. Tylko bez dramatów. Na kwiatkach tyle nie zarobimy. Mówił Otto.

- Czy uda się tak łatwo umyć łapy, nie wiadomo, ten szklarzyna też raczej w ciemię bity nie jest. Ale na rozpracowaniu cwanego przemytnika, czy co on tam chce zrobić, i jego spółki, zarobić też można. Ciągnął Wrociwoj.

- No niby tak. Można też załapać za to kosę w bebechy. Oczywiście chuja wiemy i nic nie rozpracujemy bez informacji, a tych brak bo żeśmy się nie dogadali. A jak się dogadamy to umowa będzie nas trzymać. Zdrada źle wpływa na reputację.

- Przy samej ochronie można zarobić kosę w bebechy, na przykład gdy spotkamy podobnych nam, jak to ująłeś. Poza tym - zgadzamy się na ochronę. Żeby tknęły go jaszczury albo bandyci, przecież nie dopuścimy.

- Moją pracą, w sumie jedyną do jakiej się nadaję, jest wsadzanie ludziom żelastwa gdzie się da. To chyba jedyny sposób w jaki umiem zarabiać i właśnie o to chodzi! Będziemy ochroną przed czynkolwiek, co postanowi zagrozić temu co mamy chronić. Chyba że to będzie władza, to jak już mówiłem na to się nie pisze. O czym tu więcej gadać?

- Ale nie wiesz, co będzie, gdy będzie to władza. Strzały szybko latają, a jak się zacznie, to przecież nie będziemy w trakcie trwającej bitki się poddawać? A jak dogadamy się z Ehrwaldem, to z nim będzie umowa. A jak Agricola coś kombinuje - przecież świadomie podejmuje ryzyko wpadki.

- A jak to będzie smok i armia demonów? Wtedy będziemy się tym martwić i myśleć co robić dalej. Nie siej paniki bo to piękności szkodzi. Hasso ratuj, staram się zapewnić nam byt! Graf zwrócił się do drugiego towarzysza.

- Zapewnić byt? A to pieniądze za Agricolę są gorsze od tych od Agricoli? - wtrącił Wrociwoj i spojrzał z wyczekiwaniem na Hasso.

- Dziadyga kombinuje to pewne. Jakie minerały co on bredzi ? W poblizu sa tylko kopalnie odkrywkowe w których nie ma nic fascynującego co warto kraść. Jesli coś przywożą to musi to byc małe, łatwe w transporcie i drogie. Nie znam się na produkcji szkła, ale może, powtarzam może są to kamienie szlachetne.Stąd też potrzebuje silnej ochrony. O straż bym się nie martwił. Pierwsze co zrobił to umieścił kogoś u nich, szczególnie teraz gdy szukają ochotników. Ja wchodzę w ten interes, potrzebuję gotówki .A ryzyko ? Ryzykowałem dość już za żołd, mogę zagrać o wysoką stawkę - Hasso poparł Otta.

- O to to! Dobrze gada. Zgodził się Graf.

- Ja tam wolę w czarnym rynku nie brać udziału. A przecież nie mówię, żeby przepuścić okazję, tylko zająć się sprawą z innej strony. Ja tam spokojniejszy, znacie mnie, ale wy to chyba bardziej lubicie wrażenia, akcję i inne takie. Ochrona handlu już była, a robiliście kiedyś coś takiego? - uśmiechnął się porozumiewawczo Wrociwoj.

- Sam powiedział, że jego partnerzy handlowi nie są mile widziani w mieście. No to kim oni są do wszystkich demonów ? Nie ochronką dla sierot chyba. Interes nie jest czysty to jasne, Fiderze ufać nie można, wcale nie zdziwiłbym się gdyby chciał się nas po tym wszystkim pozbyć. Bo kto się przejmie naszym zniknięciem ? Nikt tego nawet nie zauważy. Zgódzmy się postarajmy wywąchać o co w tym wszystkim chodzi i wtedy postanowimy coś. Możemy dla niepoznaki przyjąc zlecenie na szukanie ziół to pozwoli kręcić nam sie po okolicy bez wzbudzania podejrzeń. - zakończył Hasso.

- A może to same jaszczury naprzykrzające się w okolicy? Co za różnica. Jedno jest pewnie, nie mamy czasu na wymyślanki. Trzeba iść i się dogadać bo nici z tego będą, a nie zarobek. Przecie mówił że mało czasu zostało. A za niego nic nie dostaniemy bo to przecież nie poszukiwany bandyta, a uznany… ten no jak mu tam… arytsta czy jakoś tak. Powiedzał zniecierpliwiony Otto.

- Właśnie dlatego, że uznany, może być gratką dla Ehrwalda, że taki gość skupuje barwniki na czarnym rynku - a dam sobie brodę zgolić, że o to chodzi. Czasu jest dość - pójść do Ehrwalda albo kogoś tam ze straży, wrócić do szklarza i w drogę - uparcie ciągnął Wrociwoj. - Do alchemika nie musimy zachodzić, bo jak po drodze natkniemy się na poszukiwane przez niego zioła, to rozpoznam. A w sumie i na krótką wizytę u alchemika czas by się znalazł. Do Agricoli i tak poszlibyśmy jeszcze dzisiaj, dzień jest bardzo młody.

- Nawet jeśli to co nam do tego? Musisz uważąć z takim kręceniem bo ktoś cię jeszcze dodatkowo o głowę ukróci. Nie chce skończyć jak szczur co to się pchał między dwa gryzące się ogary, bo w tej sytuacji my za tego szczura robimy. Życie trzeba prostym trzymać, a nie w politykowania się pchać. Ochrona, zapłata i ruszenie w swoją stronę. Im prościej tym lepiej. Otto dalej był nieprzekonany. - A do alchemika to już z zielskiem zajdziemy. Wcześniej to jakby do burdelu iść i powiedzieć że jutro poruchasz.

- Takie tam politykowanie, dorwanie kupczyny z czarnego rynku… o głowę może i jaszczur ukrócić, to nie powód, żeby rezygnować. A kto jak kto, ale Ehrwald może mieć dobre zlecenia w dzisiejszej sytuacji, więc lepiej dobry kontakt z nim zdobywać - ciągnął do znudzenia cyrulik.

-[i] Agricola ma na pewno wtyki w strazy i zaraz się dowie że bylismy na niego doniesć. Zreszta co powiesz ? Ze masz w podejrzeniu szanowanego kupca ? A kim my jesteśmy by nam uwierzyli ? Nikim. Przybłędami jakich wielu. A jesli mam rację a sądzę że mam i szklarz ma swoje kontakty w straży wtedy nasza skóra funta kłaków nie jest warta. A ja jeszcze nie widziałem nieprzekupnych strazników.
Nie, to musimy rozegrać inaczej tak jak mówi Otto. Przyjmijmy zlecenie. Zreszta i mi sie dziwnie wydaje że achazi maja z tym cos wspólnego. A jesli tak mozemy upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu. Zdemaskujemy Agricolę, wyrzniemy achazów i zostaniemy bohaterami [/] - parsknał śmiechem Loelellund.

Wrociwoj zaczął w zamyśleniu drapać się po brodzie.
- Z tymi wtykami to w sumie słuszność - przyznał niechętnie. - Chciałęm iść do Ehrwalda, żebyśmy nie mieli problemów w razie wtopy - w końcu uprzedzaliśmy, że idziemy ochraniać handel z czarnym rynkiem. Ale może faktycznie się wnerwi za zawracanie głowy pierdołami. Ale postawmy sprawę jasno - Agricolę mogę chronić przez zbójami, nie przed jakąkolwiek wtopą. Z chęcią go zdemaskuję. A co do achazów - parksnął śmiechem - mają z tym wspólnego tyle, że grasują po drogach, pewnie Otto też miał to na myśli - zdawało się, że już skończył, ale jeszcze szybko dodał: -Ale powiedzcie mu, jakie mam nazwisko, a jaja urwę!
Jak widać, cyrulik niespecjalnie chciał chwalić się “Placuchem”...

- Czyżbyś się ukrywał? Zapytał zaciekawiony Otto. - A może za twoją głowę jest ładna sumka…? Zmarszczył brew, aby po chwili wybuchnąć śmiechem. - Spokojnie, nawet jeśli to moje jaja bardziej cenię. Wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.

- Bez obaw na rekomendacji sa tylko imiona, nie dałbym Agricoli takiego atutu do reki jak nasze nazwiska, bo sprawa była od początku dziwna. Ale klepsydra się juz przesypała chyba czas coś postanowić. Jestem za przyjęciem zlecenia i rozegraniem tego tak byśmy wyciągnęli jak najwięcej dla siebie. Mieszkać tu nie zamierzam, pilne sprawy czekają mnie na Północy. - i jakby dla podkreślenia swych słów przejechał palcami po rondzie kapelusza.

- Jak już mówiłem. Biorę to jak chętną chłopkę. Otto skierowł wzrok na Wrociwoja.

- No to chodźmy do tego Agricoli.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline  
Stary 02-06-2015, 12:10   #12
 
Ivar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ivar ma wyłączoną reputację


Hasso zlustrował otoczenie starając się zapamiętać widocznych w okolicy ludzi. Może zakrawało to na paranoję, ale obsesyjna wręcz czujność po kilkunastu latach służby na Pograniczu stała się jego drugą naturą.

A może nawet pierwszą ?

Parę rozczochranych dzieciaków bawiło się kawałkami kory udającymi statki w brudnej kałuży, staruszek siedział na ławeczce przed drzwiami, ktoś pchał dwukołowy wózek z jakimiś bambetlami. Wkoło unosił się zapach pelargonii zwisających z balkonów.

Ot sielanka.

Do nóg Loelellunda przypelętał się wychudzony pies.
Hasso pochylił się i podrapał czworonoga za uchem, po czym wygrzebał z kieszeni jakaś starą skórkę po chlebie i rzucił zwierzakowi. Ten pochłonął ją w mgnieniu oka, usiadł i zamerdał ogonem... Mężczyzna jednak nie zwracał już na niego uwagi.

Przytaknął towarzyszom :
- Tak, chodzmy i miejmy jedno z głowy...
 

Ostatnio edytowane przez Ivar : 02-06-2015 o 12:40.
Ivar jest offline  
Stary 04-06-2015, 20:24   #13
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Tuż przed wejściem do zakładu szklarskiego, najemnicy dostrzegli szyld baru, który wyróżniał się w pobliskiej uliczce. Na drewnianej, spróchniałej tabliczce szczerzył się do trójki mężczyzn kruk z rozłożonymi skrzydałmi. Paskudna kreatura. Otto nie odebrał to jako dobrego znaku. Ogólnie nie lubił tego typu przypadków. Kruki, czarne koty… Ciarki przebiegły wzdłuż jego zmęczonego kręgosłupa.

Powitał ich uśmiechnięty i pewny swego Fider. Rozmowa była krótka - szybka wymiana decyzji i podanie szczegółów, które jednak nie za bardzo mogły zadowolić. Agricola potrzebował możliwie groźnie i poważnie wyglądających ludzi, którzy towarzyszyć mu będą w wymianie handlowej za murami, w pobliżu zachodniej bramy. Obok baru Zioła Peraine mają się spotkać po zmierzchu. Stamtąd jeden z najemników poniesie szkatułkę z zapłatą. Mają spotkać się z kupcem, który ma również dostarczyć skrzynkę z towarem. Istotne sprawy - jeżeli będzie więcej niż trójka ochroniarzy kupca, to mają jak najszybciej Fidera odeskortować do miasta - oznacząć to będzie złamaną umowę. Wypłatę otrzymają od razu po powrocie do miasta, bez względu na to czy transakcja przebiegła pomyślnie czy nie.

Potem Otto, Wrociwoj i Hasso wyszli na ulicę Śliczną, po której szalejący coraz mocniej wiatr szastał tumanami kurzu i niósł na swoich skrzydłach jakąś zbłąkaną kartę. Niebo pokrywało się pierzastymi obłoczkami, które wyglądały jak malutkie, puchowe iglaki. Ładnie, lecz nieprzyjemnie.



Hasso odruchowo rozejrzał się za psem, którego wcześniej nakarmił. Nigdzie tego kudłatego żebraka nie było. Nic straconego, pewnie i tak był zapchlony i śmierdzący.

Zbliżało się powoli południe. Z zaułka wyszedł zmęczony wędrowiec z ubrudzonym lekkim płaszczem, którego poły łopotały szaleńczo. Niedaleko ulicę przecięła kapłanka Rahji, która obudziła demony drzemiące w lędźwiach mężczyzn - wpół przezroczysta, czerwona szata opinała doskonałe ciało. Kobieta uśmiechnęła się przelotnie, oferując przyjemności, wykraczające poza zdolności pojmowania. Kilkoro kupców rozprawiając zapewne o handlu wyminęło zakład szklarski, pokazując sobie przepięknie przezroczyste szyby, rzucając jakiś złośliwy komentarz. Niewiarygodne jak wiele potrafi wydarzyć się w przeciągu chwili. I życie każdego człowieka ma jakiś cel...




 
Ardel jest offline  
Stary 05-06-2015, 09:51   #14
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Gdy tylko Otto zawiesił wzrok na rozdziabionym dziobie czarnego kruka wiedział że sprawy się pokomplikują. Już czuł to w kościach i nawet byłby w stanie postawić na to całą swoją zapłatę. Może i kruk był jeno karczemnym szyldem, ale Grafowi to wystarczyło. Krucy na pobojowiskach żerowali i włochata śmierć za nimi lazła. Oby nie do nich. Dla odczynienia złego uroku, Otto podniósł z ziemi kamień i rzucił go przez lewe ramie, jednocześnie spluwając przez prawe.

- A by Cie jasny chuj w pogodny dzień... Wymruczał w stronę stwora zaklęcie ochronne.

Dogadanie szczegółów z Agricolą poszło sprawnie, lecz miało się wrażenie że jest to tylko cisza przed burzą. Gdy wyszli już na zewnątrz, celowo unikał ponownego patrzenia w stronę feralnej karczmy, lecz dla pewności powtórzył rytuał. Co za tragiczny wybór szyldu! Czemu nie kufel, tłusty kozioł, czy cokolwiek kojarzącego się pozytywnie? Tak czy inaczej wiedział już żeby omijać to miejsce.

- Widzieliście tego kruka? Nie! Nie patrzcie tam... Zły znak, trzeba uważać. Stawiam grajcary przeciw orzechom że się popierdoli. Skoro jeszcze jest czas, dobrze by przejść się za tą zachodnią bramę i rozejrzeć troche. Może nawet zielska jakie tam trafimy? Otto wyciągnął butelkę gorzały z plecaka, odkorkował ją i pociągnął łyka. - Uuuh! Dobre. Chce kto łyka na rozruszanie?
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline  
Stary 08-06-2015, 00:18   #15
 
Ivar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ivar ma wyłączoną reputację
- Łyczek nie zaszkodzi - Hasso wział od Grafa butelke i przechylił - uch mocna - stwierdził i oddał gorzałkę.
-jedno trzeba przyznać ten kupczyk nie jest w ciemię bity. Nie powiedział nam nic. No i zastanawia mnie jedno. Skoro mamy sie z nim spokac po zmroku to jak on chce wyjść za mury w nocy. Szczególnie teraz, gdy podobno wokoło bandyci. Musi mieć układ ze strażą znać jakaś furtkę albo co... A to jednak oznacza, że szanowany mistrz Agricola może nie jest jednak tak kryształowym obywatelem. Cos mi się wydaje że może chcieć nam wyciąć jakis brzydki numer. Może warto dyskretnie o niego rozpytaćtu i ówdzie ?

Patrząc na powtórne antyczary-mary Otta skrzywił sie tylko, ale nic nie powiedział.
- No i co z tym od zielska ? Idziesz, czy idziemy do niego ? - to było juz skierowane do Wrociwoja.
 
Ivar jest offline  
Stary 08-06-2015, 21:07   #16
 
Kawalorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Kawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwu
Wrociwoj na widok pierwszego "rytuału" zaczął zastanawiać się nad tym, jak pomóc Ottonowi pozbyć się takich nerwowych ruchów. Sam nieco denerwował się sytuacją. Wypowiedziane przez niego słowa też jawiły mu się raczej jako typową dla niego reakcję na niepokój, jaki wreszcie zaczął odczuwać, po uprzednim cwaniakowaniu. Jednak aż takie ruchy powtórzone to jednak musiały być rozmyślnie wykonane. Z trudem powstrzymał się od palnięcia się dłonią w twarz. Zdecydowanym ruchem przejął butelkę.
- Dużo wolę nie pić, ale jeśli tak ma wyglądać nasza podróż... - powiedział cierpko, pociągnął solidny łyk, co skończyło się mocnym skrzywieniem i krztuszeniem, po czym oddał butelkę.

Gdy wysłuchał Hassa, odrzekł:
- Mówiłem przecież od początku, że kombinuje - mruknął. - Czarny rynek, jak nic. Można by o niego rozpytać. Tylko jak, gdzie, kogo, żeby było dyskretnie? A do alchemika można się przejść, może przy okazji by chciał mniej znanych ziół... Ale to może dopiero po rozpytywaniu, jeśli starczy czasu.
 

Ostatnio edytowane przez Kawalorn : 08-06-2015 o 21:09.
Kawalorn jest offline  
Stary 08-06-2015, 21:54   #17
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
- Co tak patrzyta? Zdziwił się Otto. - Jeno złe odganiam, coby nam nie zaszkodziło. Wiem co robie! Znałem kiedyś takiego jednego... Karl mu było. Kusznik przedni i dobrze pił, ale nieostrożny człek. Śmiał się ze mnie i nawet kiedyś dla zabawy, żeby mi pokazać że gówno tam wiem, kota czarnego odstrzelił z kuszy. Z sierściucha nie było co zbierać, ale wiedziałem że będą problemy. Zaczeło się niewinnie, dziewka mu nie dała i zaraz potem sraczki dostał, ale dnia kolejnego kusza mu upadła jak szczał i jak nie jebnęła! Bełt mu pół gęby rozorał i oka pozbawił. Tak było jak jędrną rzyć kocham! Bo złe jako te wszy na takich parszywcach siedzi i jeno czeka aby je sprowokować. A mówiłem, lepiej omijać i odganiać, niż leczyć. Graf ciągnął swą opowieść, zakładając kapelusz na głowę. - Innym razem z kompaniją żeśmy w karczmie pili i Helmut z nami był. Chłop jak dąb, lecz lubiał wrony kamieniami ubijać. Nawet dobry w tym był, ale kopnęło go to w dupe. Jakeśmy się tak bawili to Helmut na krześle się bujnął, nogi się złamały i jak nie jebnął! Kupa śmiechu była, ale potem się okazało że łbem o ławę zahaczył, łeb mu pękł i już nie wstał. Bo czarne krucy to śmierć ściągają, więc lepiej uważać. Otto zakorkował flaszkę gdy ta zatoczyła koło i schował ją do worka. - Lepiej być ostrożnym niż martwym, dlatego trzeba zobaczyć jaka okolica za tą bramą nim nadejdzie zmrok.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.

Ostatnio edytowane przez Cattus : 08-06-2015 o 21:59.
Cattus jest offline  
Stary 09-06-2015, 01:31   #18
 
Ivar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ivar ma wyłączoną reputację
- Do wron rzucał, pijany jak bela upadł a kruki go zabiły - mruknał Hasso ale tak cicho by Otto go nie usłyszał, a głosno dodał -Wstąpmy jednak do jakiejś knajpy. Trzeba coś przekąsić i wypić kufelek.
Ciszej zaś już dodał :
- Dowiemy się gdzie mieszka ten zielarz, rozpytamy o szklarza, a potem niby po ziółka za Zachodnią Bramę - spojrzał na słońce -czasu mamy jeszcze dość, nie ma nawet południa. Aha i warto by spytać gdzie można dostać tu konie, może będzie potrzeba szybko się stąd wynieść, a nie przywykłem do drałowania na własnych nogach z pogonią na karku
 
Ivar jest offline  
Stary 09-06-2015, 06:34   #19
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Najemnicy chcieli pokręcić się nieco po mieście, by rozpytać o to i owo. Hasso, przywykły raczej do dziczy, chciał spytać pierwszego lepszego przechodnia, lecz Wrociwoj i Otto odciągnęli go delikatnie na bok. Po kilku kwadransach podróżowania po mieście, Wrociwoj w końcu odkrył dobre miejsce na zdobycie informacji - karczmę “Pęknięta tarcza”, gdzie obiadali właśnie robotnicy i kilkoro pomniejszych kupców.





Budynek był dość niski, znajdował się w północnej części miasta, na zachód od głównej arterii, alei Śmierci. Nad drzwiami wisiał stary, drewniany puklerz, rozbity, jak zmiarkowali Hasso i Otto, mocnym ciosem siekiery, albo topora o wąskim ostrzu. Okolica wydawała się być dość przyzwoita, rzezimieszków w okolicy widać nie było. A nieopodal tylko jedna kurwa zachwalała swoje wątpliwe wdzięki i uśmiechała się do śmiałków, ukazując dość irytujący brak górnego kła.

Wewnątrz było tak, jak można było się po horasjańskiej karczmie spodziewać. Schludna sala jadalna, kilka alkierzyków po bokach, kontuar, na którym stały posrebrzane świeczniki, spod których wychylała się miedź, podstarzała karczmarka, niejaka Julara Papierer, jak się zdążyli mężczyźni dowiedzieć, ładny chłopiec roznoszący tace z apetycznym jedzeniem i dzieweczka, która wycierała akurat nieobsadzone ławy i stoliki. A tych ostatnich wiele nie było, gdyż chyba całe Guaio zleciało się do Pękniętej Tarczy na obiad.

Idealne miejsce na dyskretne wypytanie o interesujące sprawy. Tłum zapewniał anonimowość, różnorodność zapewniała duży dostęp do informacji, a brak “ekskluzywności” odcinał niebezpieczny dostęp wyższych sfer, które mogłyby w razie pecha coś zwęszyć. Za rozmowy wziął się Wrociwoj, podczas gdy Otto i Hasso zamówili coś do jedzenia.

Czego można było się spodziewać - ceny nie były przystępne dla zwykłych, ludzkich kieszeni. Piwo, wyglądało całkiem przyjemnie, kosztowało grajcara za kufel. Za kubek wina Julara liczyła sobie dwa miedziaki. A ciepły posiłek to już kosztował siedem grajcarów (kasza z sosem grzybowym i trudnymi do znalezienia kawałkami baraniny z sałatką z czegoś zielonego) - ten, który jedli prawie wszyscy, albo dziewięć miedzianych za kotlet siekany z natką pietruszki, cebulką i kawałkiem chleba, a do tego masełko czosnkowe.



W międzyczasie cyrulik wmieszał się z kufelkiem piwa pomiędzy kupców, przysłuchując się ich rozmowie. Okazało się, że nie są zbyt zachwyceni tym, co obecnie dzieje się pośród bogatszych. Sami handlowali głównie objazdowo wyrobami - szklanymi kwiatami, koronkami, czasem jakimś rymarskim wyrobem. Po wybadaniu terenu Placuch włączył się do rozmowy i udało mu się dowiedzieć, że Fider darzony jest niejakim szacunkiem, ponieważ zawsze szanuje swoich towarzyszy w interesach, można u niego liczyć na jakąś pożyczkę bez procentu. Jeno jeżeli ktoś go pohańbi czy oszuka - wtedy można liczyć na zemstę. Niby on nic nie robi, ale to jakieś aresztowanie za posiadanie narkotyku. Albo ścisła kontrola celna, ten jeden raz, gdy się ma nie do końca legalny towar. To ktoś się do domu włamie i okradnie pieczołowicie ukrytą skrytkę i napaskudzi na pościel. To wszystko tylko plotki, jednak może być w nich ziarno prawdy.




 
Ardel jest offline  
Stary 10-06-2015, 08:14   #20
 
Ivar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ivar ma wyłączoną reputację
O dziwo podano mu nawet łyżkę,do zamówionej przez niego kaszy, a siedzący obok dwaj porządnie ubrani z wyglądu sądząc kupcy co zaobserwował Hasso z pewnym zdumieniem używali nawet metalowych, ozdobnych widełek na które nabijali kawałki mięsiwa. Loellelund słyszał o tym wynalazku, który ponoć był dość powszechny w dużych miastach, ale nie sądził, że zobaczy je w Guaio.
Jedząc pilnie nadstawiał ucha i udało mu się rozpoznać (jak mu się wydało) twardy akcent z północy, u owych wykwintnych współbiesiadników. Ale na razie skupił, się na jedzeniu.
 

Ostatnio edytowane przez Ivar : 10-06-2015 o 18:14.
Ivar jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:29.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172