04-12-2015, 22:45 | #41 |
Reputacja: 1 | W wiosce - Jestem Duncan, rycerz w służbie Jasności. Przybyłem oczyścić tę krainę. - Jeszcze czego - skwitował to oświadczenie jakiś cwaniak skryty za plecami swoich pobratymców - Słyszeliśmy o tobie, upadły paladynie. Nie zwiedziesz nas tymi sztuczkami. - Zapewne nie zwiodę. Zwłaszcza kogoś tak odważnego, że musi się przyczaić za plecami kobiet. - Nie pozwalaj sobie - przez zebranych przecisnął się siwowłosy staruszek z ręką na temblaku - Nie boję się ciebie. Byłem żołnierzem zanim twoja matka nauczyła się ssać jajka - Skoro jesteś taki odważny - powiedział Duncan ważąc w dłoni młot - To przekonaj się, czy jestem paladynem. Wezwę Jasność, aby uzdrowić twoją rękę. Starzec zmierzył wzrokiem Duncana, po czym podszedł do paladyna. Przed wioską Duncan szparkim krokiem podszedł do elfów stojących przed wioską: - Mam dobre wiadomości - paladyn nie krył zadowolenia - Pół dnia temu wioskę napadli łowcy niewolników. Zabrali ze sobą dzieci oraz, uważajcie, dwójkę podróżnych, którzy właśnie przybyli do wioski. Ta dwójka to chłopak i dziewczyna. Chłopak ostrzegał miejscowych przed naszą grupą, twierdził, że jesteśmy zwolennikami Plagi. Był w stanie nas dość dobrze opisać. Chyba mamy naszych zbiegów. Co lepsze, są w tej chwili złapani przez łowców niewolników. Z tego co się dowiedziałem, to mieszana grupa najemników, ale jest ich tylko dziesięciu. Powinniśmy dać im radę, jeśli uderzemy z zasadzki. Proponuję ruszyć ich śladem, ich droga wiedzie w stronę wybrzeża. Niestety, nikt z miejscowych nie chciał udać się z nami w roli przewodnika, ale przynajmniej rozpytałem się jak wygląda tamta okolica. Idziemy? |
04-12-2015, 23:34 | #42 |
Reputacja: 1 | -Ta banda niewdzięczników nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia. - odparł łowca demonów na wieść o porwanych mieszkańcach wioski. Może powstrzymał gniew, ale to nie znak że zapomniał zniewagę. Duncan był jednym z bardzo niewielu ludzi których darzył szacunkiem, ich rasa była odpowiedzialna za zbyt wiele złego na tym świecie. -Jednakże, skoro łowcy niewolników pojmali nasze cele, czy mamy inne wyjście niż ruszyć ich śladem? - wzruszył ramionami. Wieśniacy mogli zdechnąć, nie obchodziło go to w najmniejszym stopniu, ale szumowiny musieli złapać.
__________________ Nieważne kto śmieje się ostatni, grunt żebym był to ja. |
05-12-2015, 15:47 | #43 |
Reputacja: 1 | -Ruszajmy więc czym prędzej. Ktoś z nas będzie w stanie zrobić zwiad po cichu na miejscu czy raczej wpadamy na rympał?
__________________ Great men are forged in fire it is the privilege of lesser men to light the flame |
05-12-2015, 18:32 | #44 |
Reputacja: 1 | - Może z moimi gabarytami dałbym radę się ukryć... może. Ale specjalnej praktyki w skradaniu nie mam, więc dobrze by było, by reszta mogła wtedy wpaść na rympał w razie kłopotów. Chociaż, z drugiej strony, może powinien pójść ktoś, kto będzie mógł przy okazji jednego czy dwóch zdjąć dyskretnie? Szkoda tak bez PAF, no ale jak ich dziesięciu jest, to trzeba. |
07-12-2015, 01:51 | #45 |
Reputacja: 1 | Telemnar przyjrzał się błyszczącej klindze w blasku słońca. Od pewnego czasu polerował ostrze wilgotną ścierką nasączoną olejkiem. Najwyraźniej zabieg zadowolił go gdyż, ostrożnie schował ostrze nie przestając obserwować wysokości słońca. - Los nam sprzyja, jeżeli słowa tych ludzi są prawdziwe. Ruszajmy więc. Przed opracowywaniem jakichkolwiek planów warto by najpierw doścignąć tę bandę. Dowiedzieć się ilu ich jest i w jakim są stanie ducha oraz ciała. Zaś zasadzki i zwiad zostawcie mi.
__________________ you will never walk alone |
08-12-2015, 19:12 | #46 |
Reputacja: 1 | Duncan, który od jakiegoś czasu uważnie analizował drogę prowadzącą od wioski w stronę wybrzeża, w końcu znalazł coś, czego szukał: - Wieśniacy mówili, że łowcy niewolników poruszali się wozem. Tu widzę jakieś świeże koleiny i sądzę, że to właśnie ślady naszej zwierzyny. Ruszajmy. Miejmy nadzieję, że ich dogonimy na czas. |
10-12-2015, 17:57 | #47 |
Reputacja: 1 | Śledzenie wozu nie było trudne, ale żmudne. Kamienisty grunt utrudniał zadanie i czasem musieli szukać śladów, które zniknęły na twardym gruncie zawiane pisakiem. W końcu po godzinie dotarli do niewielkiej rozpadliny, ścigany wóz leżał na jej dnie w drzazgach, ale nie widać było przy nim żadnych ciał. Ślad urywał się. I ponownie Kaozz wskazał przyczynę problemu. Po przeciwnej stronie wskazał okopconą plamę na ścianie po przeciwnej stronie rozpadliny. - Tu chyba był kamienny most - powiedział - i wysadzili go za sobą. Szybkie badanie potwierdziło, że po ich stronie na przeciw plamy widać świeżo odłupany kamień. A gruz na dnie rozpadliny jasno wskazywał, że spadł z góry. Najwyraźniej był to naturalny jęzor skalny, zbyt wąski na wóz, ale idealny dla piechura. Przebycie rozpadliny i powrót na ślad zajęło im dwie godziny. Teraz tropiło się łatwiej, spora grupa ludzi zostawiała wyraźniejszy ślad. Z pewnością poruszali się szybciej niż złapani w niewole wieśniacy, ale i do wybrzeża było coraz bliżej. Na twarzach poczuli pierwsze nieśmiałe powiewy morskiej bryzy. W końcu weszli na kolejne wzgórze i ze szczytu zobaczyli ciągnący się aż po horyzont ocean. Do brzegu mieli jakieś 10 kilometrów, uciekającą grupę dostrzegli jakieś 2-3 kilometry od wybrzeża zmierzającą do cumującego statku, którym był... gnomi niszczyciel. Pomalowany na czarno kadłub jeżył się lufami armat i armatek. Z komina lekko ćmił szary dym. Na pokładzie widać było kilka leniwie pracujących sylwetek. Na plaży, głęboko wciągnięte na piach leżały dwie szalupy, ktoś przy nich siedział. Skryte podejście nie było możliwe, by dopaść na czas zbójów, musieli by ruszyć biegiem, a to niechybnie zostało by zauważone. |
15-12-2015, 19:19 | #48 |
Reputacja: 1 | Bystry wzrok elfa momentalnie ocenił odległości. Przejrzał topografię terenu, próbował znaleźć jakieś alternatywne podejścia lub sposób by niepostrzeżenie dognać niewolników. Niestety ich przewaga była zbyt duża. - Nie wygląda to dobrze - powiedział po wyciągnięciu wniosków chowając się za skały. Ich sylwetki zbyt rzucały się w oczy na tle nieba. - Myślałem, że może uda się nam odwrócić ich uwagę a wtedy któryś z nas mógłby odciąć ich od strony morza ale nie zdążymy. Skryte podejście także nic nie da bo mają nad nami przewagę. Jeżeli zaś zdecydujemy się na otwartą szarżę to nie tylko czeka nas długi i ciężki bój ale ryzykujemy też zdrowiem pojmanych. Ktoś ma jakieś sugestie?
__________________ you will never walk alone |
16-12-2015, 21:19 | #49 |
Reputacja: 1 | - Nie ma innego wyjścia - powiedział Duncan - Musimy atakować frontalnie - paladyn uniósł młot i z gromkim okrzykiem na ustach ruszył do ataku. |
19-12-2015, 14:59 | #50 |
Reputacja: 1 | -Zaczyna się... - westchnął Łowca Demonów i pomknął niemal bezgłośnie w stronę przeciwników.
__________________ Nieważne kto śmieje się ostatni, grunt żebym był to ja. |