lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Fantasy (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/)
-   -   Zaris - Prawdy Fałszywe [18+] (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/15751-zaris-prawdy-falszywe-18-a.html)

MTM 28-12-2015 17:30

Wilkołaki rzadko odnajdowały się w dużym towarzystwie nieznajomych. Argen nie odstawał od reguły. Nocny Kieł nie zajął miejsca na krześle, zamiast tego przystanął gdzieś z boku i założył łapy.
- Argen Warspine Alethi. Zwą mnie także Nocnym Kłem. - Wilkołak był zaskoczony swoją wylewnością i chęcią spoufalenia. Uznał jednak, że skoro ma pracować w tej drużynie, to woli, żeby wołali do niego po imieniu, zamiast nazywać go „futrzakiem” czy też „wilczkiem”. Nienawidził tych określeń.
- Poluję na demona, który zalazł mi za skórę - powiedział zgodnie z prawdą, wysilając swój twardy, chrapliwy głos. - Próbuję odnaleźć jego trop. Udział w tej misji jest częścią planu odnalezienia parszywca. Jeśli ktoś ma jakieś informacje, będę zobowiązany - dodał, pomijając szczegóły związane z demonicą, która go wynajęła.
- Jeśli mam wziąć w tym udział, to też chciałbym poznać szczegóły. Jaki jest cel tego zadania.? I kto to tak naprawdę zleca?

Ardel 29-12-2015 09:18

Ghul nie zbliżała się do stołu, stanęła pod ścianą, by swoją osobą za bardzo nie mierzić obecnych. Prawda w żaden sposób jej nie zagrażała, więc po schowaniu księgi do obszernej kieszeni płaszcza powiedziała jedynie:

Nazywam się Ksenocidia. Potrzebuję pieniędzy. I poszukuję odpowiedzi, które nie są związane ze sprawą, jeżeli się nie mylę. To wszystko.

Okazało się, że głos Ksenocidii nie brzmi tak źle jakby można się było spodziewać. Tembr był dość niski jak na kobietę, jednak nie charczała ani nie skrzeczała. Gdyby nie odpychający wygląd - długie pazury, ostre zęby i bródka lekko zabrudzona śliną, to głos mógłby okazać się nawet miły dla ucha.

I podobnie jak pana Argena interesują mnie szczegóły.

valtharys 29-12-2015 19:42

Fe Li stanął sobie z boku. Z zaciekawieniem przyglądał się wszystkiemu i wszystkim. Zbieranina tylu osób. Tylu różnych charakterów i osobowości ciekawiła go. Po raz pierwszy miał przyjemność obcować z tak licznym towarzystwem. Wróżka wyglądała na skorą do psot i dowcipów, lecz nie można było jej lekceważyć. Nikogo z zebranych nie można było. Każdy z nich przedstawiał jakąś wartość, i tylko czas miał pokazać jaką. Mina mnicha nie wiele mogła mówić, bowiem jego mimika ograniczała się do lekkiego uśmiechu. Nie był to jednak drwiący uśmieszek, tak często spotykany u typowych cwaniaczków, a raczej szczery i radosny. Oczy mężczyzny jednak pozostawały niewzruszone, i bacznie obserwowały nadchodzące wydarzenia. Gdy mnich poczuł zawirowania mocy, ścisnął odruchowo swój kostur, jednak gdy okazało się że nie ma żadnego zagrożenia, jego mięśnie od razu powróciły do pełnego luzu i spokoju.

-Jestem Fe Li. Przybyłem tu za głosem Rivy z Gór Światła - odparł spokojnie, wręcz szeptem i skłonił się lekko, dodając -Kto pyta, jest głupcem przez pięć minut; kto nie pyta, pozostaje nim do końca. - choć co miał na myśli, nie raczył wytłumaczyć

Alaron Elessedil 30-12-2015 00:13

Powoli kończył mu się lager, a to oznaczało tylko jedno. Kończył mu się czas w gospodzie.

Tak jak inni, bez większego zainteresowania śledził ruchy pracowników wynoszących dwa ciała, zaś złocisty napój znikał nieuchronnie. Nic specjalnie zajmującego prócz tego się nie działo.

Stał przed nim pusty kufel. Pora się zbierać. Chwilę mógł jeszcze poczekać, ponieważ nie każdy po zakończeniu picia podnosił się i wychodził. Czasem ludzie dawali sobie dodatkowych kilka minut na przetrawienie sytuacji. Postąpił identycznie.

Nagle zobaczył jak demonica, do tej pory sącząca wino, podniosła się i podeszła do siedzącego pod arkadą mężczyzny.
Rozmawiali przez chwilę, co zainteresowało Amira leniwie obracającego pusty kufel.

Po tym demonica skierowała się schodami na górę.

~ Demonica idzie w waszym kierunku - poinformował nie ruszając się z miejsca. Nadal bawił się kuflem.
Mężczyzna spod arkady poczekał jeszcze jakiś czas, po czym podniósł się i wyszedł. Seth odczekał chwilę.

Czasem, co sprytniejsi, stosują wielokrotne ogony. Ów mężczyzna mógł pilnować, by nikt nie zakłócił spokoju demonicy, ale nie znaczy to, iż nikt nie pilnuje jego. Podwójne zabezpieczenia się zdarzały. Potrójne rzadko.

Zapłacił, a następnie wyszedł.

~ Podążam za jegomościem, z którym rozmawiała rogacizna - zakomunikował.

Mag 30-12-2015 13:11

Prędko znalazła się w sali i cierpliwie czekała, aż wszyscy zainteresowani zajmą sobie miejsce. Przyglądała się każdemu, ale robiła to w Idealny moment by "wspomóc" rozmowę i zachęcić rozmówców do podzielenia się prawdą.
Wsunęła dłoń pod chustę, którą miała owiniętą na szyi i chwyciła za skryty pod nią medalion. Prawie bezgłośnie poruszając ustami wyrecytowała litanię na wywołanie czaru.

- Nazywam się Glynne i jestem kapłanką Riv z Zakonu Vess - uprzejmie przedstawiła się patrząc na wróżkę. Głos miała ciepły i serdeczny. - Mam za zadanie wspomóc cię w twej drodze.

Spojrzała po twarzy każdego z zebranych zawieszając wzrok dłuższą chwilę tylko na księżniczce Zaliseni. Skinęła jej głową z szacunkiem.
Glynne nie miała uprzedzeń do nikogo. Przy pierwszym spotkaniu każdy miał równe szanse by wyrobiła sobie o nim dobre czy złe zdanie.

- Opowiedz nam proszę Naresio o zleceniu, które na nas czeka - powiedziała przyglądając się wróżce.

Zuzu 30-12-2015 22:52

Wróżka nie była sama tylko miała towarzystwo podobne sobie. Zupełnie jakby jedna nie wystarczyła okolicy do szczęścia. Dwie małe latawice zwiastowały dwa razy więcej kłopotów, nerwów i powodowały dwukrotnie silniejszą chęć, żeby opuścić pokój nie oglądając się za plecy. Zilal nie lubiła wróżek, nie ufała ich zmiennej naturze. Ale żeby zmienić lokal nie miała szans - nie z przerośniętym Kłaczkiem dyszącym jej w kark. Jego śmierdzący mięsem oddech co rusz podrywał ku górze pojedyncze pasma włosów rybji, przez co opadały na twarz i łaskotały skórę w okolicach bladoniebieskiego czoła i policzków.

To pierwsze rozpogadzało się w miarę jak reszta zebranych przedstawiała się powoli. Motywy mieli najróżniejsze, robili też za wyjątkowo barwną mieszankę, a widząc że nawet pod dach przyplątał się ghul, naburmuszona ryba w końcu się uśmiechnęła. Trąciła wilkołaka łokciem, wymownie wskazując brodą na zebrane towarzystwo.

- Verey M'gar. Łowca głów - przestawił się krótko wskazując łapą na beczkowatą pierś. Przez czarne, gęste futro na kostkach jego dłoni przebijały się rogowe i ostro zakończone wypustki podobne do cierni - Akurat nie mam zlecenia, a nie lubię się nudzić. - wyszczerzył pysk i nie wiadomo było czy się uśmiecha, czy jest wściekły z tego powodu. Szponiastą rękę przeniósł ze swojego torsu na ramię rybji. Potrząsnął niby po przyjacielsku, aż się zachwiała i zafurkotała wściekle skrzelami.
- To Zilal. Pracuje ze mną i nie mówi dużo.

Grave Witch 30-12-2015 23:03

Karczma - pokój na piętrze

Pozostał tylko szponiastoręki, który jednak do zabrania głosu bynajmniej się nie palił. Chwile mijały, spojrzenie wróżki z coraz większą mocą świdrowało owego mężczyznę. Nawet Nana oderwała na chwilę swą uwagę od drzwi i przeniosła wzrok na niego. Ten zaś odczekał, aż Naresia sapnie, ponownie wściekła i dopiero wtedy, układając usta w kpiący uśmieszek, głos zabrał.
- Daske - przedstawił się, zaszczycając każdego z osobna niezbyt przychylnym ich osobom, spojrzeniem. - Wiemy co ci zlecono, wróżko. Jesteśmy tu by upewnić się, że zadanie wykonasz.
- Robota - zgodziła się z nim Moonria, klasnąwszy przy tym w dłonie. - Dzwonek pomoże. Dzwonek wie gdzie leży arte…
- Dzwonku - gniewne warknięcie, które wydobyło się z gardła jej towarzysza, skutecznie powstrzymało dalszą paplaninę istoty.
- Dzwonek już cicho - odparła posłusznie. Jej dłoń powędrowała do kociego ucha, które zaczęła raz za raz pocierać, budząc do życia przytwierdzony do niego dzwoneczek. - Mogę złapać kruka? - zapytała po chwili, śledząc swą ewentualną ofiarę wzrokiem.
- Nie - odpowiedź Daske padła natychmiast.
- Ale kruk zły…
Jej słowa zostały jednak zignorowane przez towarzysza, który zamiast odpowiedzieć, skierował swą uwagę na elfią księżniczkę, która z kolei uważnie przyglądała się Moonrii.
Zalisena zaś skinęła głową i zwróciła się do wróżki.
- Proponuję byś wyjawiła im swe zadanie Naresio, nie ma sensu zwlekać, skoro najwyraźniej chcą wziąć udział. Czar prawdy także wiecznie działać nie będzie, a szkoda marnować moc na zbędne go powtarzanie, prawda?

Wróżka przez chwilę wyglądała na wyjątkowo niezdecydowaną i chcącą się znaleźć w innym miejscu, osóbkę. Polecenie księżniczki spełniła jednak, aczkolwiek niechętnie.
- Tak więc… - Spojrzenie Naresii spoczęło po kolei, na każdym z zebranych. - Z pewnością pomoc wasza okaże się przydatną. Zanim jednak wyłożę karty na stół muszę ostrzec, że na tych, którzy jednak zrezygnują, zostanie rzucony czar zapomnienia. Nie mogę ryzykować, że wyjdziecie stąd i zaczniecie rozpowiadać wszędzie o tej sprawie. To by było ryzykowne dla życia, a ja zdecydowanie wolałabym pożyć jeszcze trochę.
- A teraz konkrety, o które tak wypytujecie - kontynuowała po tym jak wróciła do stołu, po krótkiej przy nim nieobecności związanej z przytaszczeniem do niego dwóch pergaminów. - Kilka dni temu skradziono koronę królowej Hasiry - zaczęła poważnym głosem. - Niby nic, błyskotka… Tyle, że korona ta wcale błyskotką nie jest. Dostałam zlecenie by ją odzyskać. Nie jest to pierwszy raz, gdy współpracuję z księciem Patorianem, bratem króla Orfusa. Poprzednie zlecenia były jednak pestką w porównaniu z tym.
Przerwała by rozwinąć pierwszy z pergaminów ukazując zebranym mapę.


- Wyspa Lust - wskazała na drobny punkt - jest siedzibą Sontii, samozwańczej królowej nekromantki. Wedle informacji, które otrzymałam, to właśnie ona odpowiada za kradzież. Zadanie polega na szybkim odzyskaniu korony i zwróceniu jej właścicielce. Nagroda na chwilę obecną wynosi sto tysięcy złotych riv’ów.
Po tych słowach przerwała na chwilę by każdy miał czas na przetrawienie jej słów. Kwota, którą wymieniła była wystarczająca by kupić sobie całkiem ładnych rozmiarów wyspę, wybudować na niej zamek i samemu ogłosić się królem.



- Jesteśmy tu - kontynuowała rozwijając drugą mapę i wskazując na punkt, ozdobiony nazwą miasta, w którym “Kogucik” się znajdował. - Jak widać droga czeka nas dość długa, a czas uparcie pędzi do przodu. Już i tak zmarnowałam go sporo szukając ochotników po cichu. Jeżeli wciąż w to wchodzicie to musicie się przygotować do tego, że wyruszymy wraz z nastaniem świtu. A teraz…
Nie dokończyła jednak, bowiem przerwał jej radosny pisk Moonrii, która korzystając z tego, że pozostali zajęci byli słowami wróżki i mapami, przeprowadziła atak na ptaka, który wleciał z nimi do środka. Atak udany, co widać było gołym okiem, bowiem kruk tkwił uwięziony w lśniącej bielą, półprzezroczystej bańce, która opadała właśnie łagodnie, wprost w czekające na nią dłonie istoty.
- Złapałam! Dzwonek złapała złego ptaka.




Amir

Nieznajomy, którego Amir śledził, zdawał się mieć ochotę na beztroski spacer przy blasku księżyca. Jego krok był leniwy, nie rozglądał się, nie sprawdzał czy aby uliczki które wybierał na pewno do celu doprowadzić go miały. Pogwizdywał nawet jakąś wesołą melodię, która popularna ostatnio była. Wreszcie przystanął przed wejściem do “Ponuraka”. Karczma ta sławą bez wątpienia się cieszyła, jednak nie tą, która zaszczyt przynieść mogła i skłonić co zamożniejszych do przekraczania jej progu. Chwilę trwał nieruchomo, po czym otworzył drzwi i zniknął w półmroku jaki panował w jej wnętrzu.
Amir, korzystając z dostępu do okien, mógł dostrzec jak nieznajomy rozgląda się po wnętrzu, ignorując rzucane w jego stronę spojrzenia, a następnie rusza w kierunku pogrążonej w mroku części karczmy, znikając mu z oczu.

MTM 30-12-2015 23:26

Wilkołak pokiwał pyskiem, przysłuchując się odprawie wróżki. Starał się zapamiętać jej przemówienie co do słowa z najdrobniejszymi detalami. Jeśli chciał odnaleźć swojego demona, to musiał poznać te plany. A później wziąć w nich udział.

- Królowa nosi naprawdę drogie błyskotki... - mruknął pod nosem. Zaraz jednak zwrócił się do pracodawczyni, ignorując zachowanie tego śmiesznego stworzenia, które miał także chronić.
- Jak wyglądać będzie nasza droga? I co z wyposażeniem? Będziemy potrzebować morskiego środka transportu - zagaił, pochylając się nad mapą i wzdrygając się na myśl o wodzie. Wilkołaki nie zwracały większej uwagi na ten żywioł, ale wypłynięcie na środek morza, powierzając swoje życie stercie desek... to nie było w ich zwyczaju i unikały jak mogły takich sytuacji.
- Zatrzymamy się w stolicy, tak? - dopytywał, stukając pazurem w miejsce na mapie, na którym zaznaczono Aler.

valtharys 31-12-2015 10:47

Gdy wróżka w krótkich słowach przedstawiła sprawę, mnich zrobił ledwo widoczny ruch głową. Odzyskanie korony, nie było to co o czym marzył i lub czego się spodziewał. Przepowiednia jednak jaką otrzymał była jasna. Miał podążać za wróżką, bowiem jej słowo, miało wskazać mu prawdę o nim samym.

Nekromancja. Plugawa dziedzina magii, bowiem jak inaczej nazwać coś, co zakłóca naturalny porządek rzeczy. Narodziny, życie a potem śmierć. Ci, którzy wykorzystywali swoją moc i wiedzę, by szkodzić i zniewalać innych skazywali się sami na potępienie. Fei Li nie zamierzał oceniać nikogo, bowiem kim był by to robić. Sam poświęcił swoje życie dobrym i wyższym celom, lecz nie czuł w sobie pychy, która dała by mu prawo by stawiać się nad innymi.

Samozwańcza królowa. Sontia. Był ciekaw kim jest. Co ją zmusiło do kradzieży korony. Po co jej była ta błyskotka, i tak naprawdę czym była ta korona. Żadne świecidełko nie było tyle warte, chyba że… Właśnie. Te przemyślenia zamierzał zachować mnich dla siebie.
Pieniądze. Jemu nie chodziło o nie, bo po co one komuś takiemu jak on. Podróżował przez świat, ciesząc się tym co dostawał a sam od czasu do czasu podejmował się pomocy na polu. W zamian dostawał dach nad głową i jakąś strawę. Więcej do życia mu nie było potrzebne.

Mnich stał spokojnie, wspierając się na swoim kijku, i gdy już miał coś powiedzieć, Wilkołak wyszedł przed szereg. Padły pytania, więc Fe Li, postanowił czekać na dalszy rozwój wydarzeń. Było pewnym jednak, że zamierza dołączyć do tej wyprawy, choć towarzystwo psotliwych wróżek mogło by się wydawać ciężkie do zniesienia.
Może Riva, specjalnie wysłała go w tą podróż. Może miał poznać coś więcej niż klasztorne mury i ascetyczny, surowy tryb życia. Może miał zasmakować życia, by wówczas jego śluby były pełne. Tak wiele pytań, na które pragnął znaleźć odpowiedź...

Kerm 31-12-2015 11:57

"Lust" w języku elfów oznaczało 'nieczysta', w języku wróżek 'skalana'. Idealna wprost nazwa dla miejsca zamieszkałego przez Sontię.
Z pewnością nie było to wymarzone miejsce na piknik.
Ale jednak Bontar handlował z Lust. Co prawda krążyły plotki o statkach, których załogi składały się nie tylko z żywych członków załogi, jednak to nigdy zbytnio Silyena nie interesowało. Podobnie jak i osoba Patoriana, młodszego brata króla Orfusa.
Dlaczego to właśnie on zlecił odzyskanie korony, a nie sama Hasira albo ktoś z jej otoczenia? Pewnie nie lubił nieumarłych, których hordy od czasu do czasu pojawiały się na granicy Kes z Nemerią, a nad Czarną Wodą leżały wszak posiadłości jego matki. Kłopotów z pewnością mieli z nimi co niemiara.
Poza tym... wyświadczenie przysługi władczyni sąsiadującego królestwa, na dodatek tak ważnej przysługi, z pewnością wpłynęłoby bardzo korzystnie na stosunki między królestwami.

Zastanawianie się nad motywami Patoriana przerwało wystąpienie Argena.
Podróż morzem to nie była jedyna droga, ale najbardziej prosta i oczywista. Ale Patorian miał możliwości, mógł i to załatwić.
- Jeśli nie mamy jeszcze statku... - Silyen spojrzał na wróżkę, która pokręciła przecząco głową - ...to znam kogoś, kto mógłby nas zawieźć na Lust. Trzeba by tylko dopilnować, by jak najszybciej dostał wiadomość, żeby czasem nie odpłynął przed naszym przybyciem do Aler.
Tym razem spojrzał na Zalisenę. Ta w odpowiedzi skinęła lekko głową.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:20.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172