Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-05-2016, 10:32   #21
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Vaella ruszyła do swojej wieży. Po drodze spojrzała na powracające z obwieszczenia pary. Większość szła w kierunku posiadłości na Międzymurzu. Kiwali jej głową, a ona odpowiadała na pozdrowienia. Próbowała zapamiętać wszystkie twarze, jednakże zlewały się one ze sobą w jedną bezkształtną masę uprzejmości, dobrych manier i lizusostwa.

Wpierw rozmyślała na temat matki i braci, lecz później zaczęła kalkulować inwestycję, którą zaproponowała Aeronowi. Wiele rzeczy musiała przemyśleć. Otworzy lokale w Suburbium, Międzymurzu, czy w ogóle poza Valyrią? Jakie dziewczyny kupować na targu? Piękne, które przyniosłyby więcej pieniędzy, a więc umożliwiłyby wyzwolenie kolejnych niewolnic? Jednak… czy to było moralnie w porządku, aby celowo omijać te brzydsze, które przecież również zasługują na lepszy los? Jak zająć się sprawą konkurencji z Domami Poezji? Przyciągać lepszą jakością, czy niższą ceną? Próbować dogadać się z Vallaeronami, czy zignorować ich? Te i jeszcze kolejne pytania wirowały w głowie Vaelli.

Kiedy pozostała sama, rzuciła się na łóżko. Wreszcie nikt na nią nie spoglądał. Młoda pani Bariar nie przywykła do takiego przepychu i zamieszania. Cieszyła się, że chociaż przez chwilę może pozostać sama, mając za towarzystwo jedynie siebie. Zasnęła, nie wiedząc kiedy, aż obudził ją głos Piwonii.
- Dobra pani, to już ten czas. Spotkanie z panią Aerralis.
Vaella podziękowała dziewczynie, po czym ruszyła do pokoju pełniącego funkcję magazynu. Zamierzała znaleźć w jednym z pudeł tomik poezji, które za młodu czytały wspólnie w Gwiaździstej Przystani. Wiersze bardzo podobały się małej Saehrze i miłym gestem byłoby wręczenie jej takiego prezentu. Na dodatek rozsądnym wydawało się przypomnienie kuzynce o wspólnej przyszłości i zażyłości.

- Wydaje mi się, że nie wszystkie pudła są moje - rzekła do jednej ze służących, kiedy wyszła z pomieszczenia. - Czy należą do draco Bariara?
- Dobra pani, proszę wybaczyć. Jeżeli znajdują się w środku obce dobra, to być może zapomniano uprzątnąć dokładnie wieżę po rodzie Hagaesów.
Vaella powtórzyła nazwisko, a służąca pospieszyła kontynuować:
- To oni wcześniej mieszkali w pani wieży - rzekła. - Jednak stracili ostatniego smoka i zostali zmuszeni opuścić Obsydianową Twierdzę. Nie godzi się, aby w bastionie władców smoków mieszkał ktoś, kogo rodzina smoka nie posiada.
- Tak się rzecze - Vaella skinęła głową, zamyślona.

Niedługo potem skierowała się zgodnie ze wskazówkami służącej do wieży kuzynki. Południe minęło kilka godzin temu, jednak słońce i tak było wystarczająco mocne, by musiała mrużyć oczy. Mimo to dostrzegła… sahr Etahna Daldaerysa, który wyszedł przez drzwi domu Saehry! Miał naciągnięty kaptur na głowę, lecz jego postura była na tyle charakterystyczna, by Vaella ją rozpoznała. Mężczyzna dostrzegł Vaellę, lub też nie - w każdym razie przyspieszył kroku. Być może nie chciał spotkać się z daleką krewną.

Vaella ruszyła do wieży Aerralisów. Służąca zaprowadziła ją do pokoju, w którym półnaga Saehra przygotowywała się do kąpieli.
- Już jesteś - kuzynka uśmiechnęła się, po czym podbiegła ją pocałować. Widok podskakujących, jędrnych piersi Saehry niejednego mężczyznę doprowadziłby do wybuchu, Vaella jedynie uśmiechnęła się. - Gratuluję jeszcze raz! Mamy co świętować!
 
Ombrose jest offline  
Stary 16-05-2016, 21:05   #22
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Vaella przekazała swoim służącym dyspozycję na temat stroju, który mają dla niej przygotować na wieczorną ceremonie, po czym sama zrzuciła ubrania i wesoło wskoczyła do ogromnej wanny, gdzie już wylegiwała się Saehra. Młode kobiety na moment oddały się zabawie z dzieciństwa, próbując się wciągnąć "przeciwniczkę" pod wodę. Pisków i śmiechów było przy tym co nie miara, aż wreszcie Vaella wykonała manewr mylący i sprytnie podcięła Saehrę. Zupełnie zaskoczona dziewczyna aż się zakrztusiła, nabrawszy nieco wody w usta.

- Wybacz - Vaella uśmiechnęła się do przyjaciółki - W ramach zadośćuczynienia mogę ci pomasować kark.
- Wolałabym raczej skręcić twój. W ramach zadośćuczynienia - Saehra uśmiechnęła się, po czym wykręciła wodę z włosów. Pomimo tych słów odwróciła się tyłem do kuzynki i usiadła pomiędzy jej nogami, gotowa na masaż.

Vaella przysunęła się bliżej i zaczęła ugniatać samymi tyko opuszkami palców kark i szyję kuzynki. Obie kiedyś nauczyły się kilku metod od starej niańki Saehry, toteż palce jasnowłosej przesuwały się pewnie po skórze kuzynki.

- Jak twój narzeczony zniósł dzisiejsze ogłoszenie? - zagadnęła Vaella, nie chcąc by ten temat stał się strefą milczenia między przyjaciółkami.
Palce Vaelli próbowały rozluźnić kark kuzynki, lecz jej słowa miały odwrotny skutek. Saehra spięła się lekko w sobie, po czym odetchnęła głęboko.
- Nie rozmawialiśmy na ten temat. Właściwie… my w ogóle nie rozmawiamy na takie tematy. Vaylor traktuje mnie bardziej jak kolejną złotą ozdobę, diamentową spinkę do mankietu, coś z czym się ładnie wygląda… lecz nie traktuje, jak partnera. Czasami odnoszę wrażenie, że on myśli, że jestem głupia. Choć muszę przyznać, że nie miałam okazji zaprezentować mu się jako intelektualistka - westchnęła. - Zawsze, kiedy jesteśmy razem, mówię o błahostkach, które go nie interesują, mnie właściwie też nie. Jakieś uprzejme frazesy i bezpieczne tematy. Po prostu boję się, aby nie zepsuć relacji z kimś, z kim mam spędzić resztę życia… lecz jednocześnie przez ten strach tracę na wszelkiej atrakcyjności i ma to wszystko przeciwny skutek. Mamki uczyły mnie manier i uprzejmości, gdy byłam dzieckiem, lecz nie dawały zbyt wiele rad w kierunku zdobywania serca mężczyzny...
- Myślę, że jesteś w stanie przede wszystkim zdobyć go swoją dobrocią. - odparła kuzynka, nie przerywając masażu - Ciebie się nie da nie kochać, kuzynko. Po prostu bądź takim słodkim kociakiem jak zwykle i... Vaylor padnie do twych stóp.

Vaella przytuliła kuzynkę, a po chwili... wykorzystała chwilę nieuwagi i z chichotem znów podtopiła dziewczynę. Poczuła, jak Saehra pod wodą podciąga jej nogi do przodu… i po chwili obie były pod wodą. Kilka uderzeń serca potem wypłynęły na powierzchnię
- Naprawdę powinnam skręcić ci ten kark - Saehra roześmiała się, lecz w oczach błysnęła iskierka złości. Usiadła na drugim końcu balii, po czym poprosiła służącą o dolanie ciepłej wody i starcie tej, która wylała się poza brzeg naczynia.

- Czy rozmawiałaś już z organizatorem wydarzenia? Sahrem Casparem Qartheosem? - zapytała Saehra.
- Poza czasem, gdy mnie zapraszał? Nie. Czemu pytasz? - Vaella również się uspokoiła.
- Co o nim sądzisz? - Saehra wydawała się ostrożna.
- Wiesz, jak lubię, gdy ktoś mi się narzuca? - to było pytanie retoryczne - Sahr złapał na wstępie znajomości sporego minusa, ale poza tym sprawiał wrażenie całkiem sympatycznego. Ty znasz go jakoś lepiej?
- Dlaczego minusa? - zapytała Saehra. Zdaje się zamierzała zebrać pełen wywiad, zanim sama odpowie na pytania Vaelli.
- Bo nie planowałam tego spotkania. A ty coś taka ciekawa? Opowiadaj, już! - dziewczyna ochlapała przyjaciółkę i nie zamierzała przestać, dopóki nie usłyszy odpowiedzi.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 16-05-2016, 21:39   #23
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
- To powiem ci, że łatwo u ciebie o minusa - Saehra uśmiechnęła się półgębkiem, patrząc w bok. Zdawało się, że utonęła w rozmyślaniach na dobre, gdy nagle zaczęła mówić. - Wiesz kogo najbardziej obawiam się? Nie tych, którzy posiadają największe armie. Nie najbogatszych. Nie najbardziej okrutnych, ani chciwych. Boję się tego, kogo nie rozumiem. Boję się Caspara Qartheosa.

Znów zamilkła na chwilę.

- Jest idealny. Nie posiada wrogów. Jedni uważają go za głupca, drudzy za człowieka o wyjątkowym kompasie moralnym, a to przez jego.. charytatywność. Odkąd przed kilkoma laty jego ojciec zachorował, a Caspar przejął władze, polityka tego rodu zmieniła się. Sahr Qartheos okrzyknął Zielone Domy darmowymi dla hołoty. Dlaczego? Z dobroci serca? Wiesz, z jakiej ilości złota w formie przychodów tym samym zrezygnował? Co więcej, sprzedaje biednym za bezcen żywność. Wielu myśli, że jest szalonym idiotą o miękkim sercu. Ja też tak myślałem. Lecz jednak… - Saehra westchnęła. - Chyba muszę ci o tym opowiedzieć.

Służąca podeszła, częstując cytrynowymi ciastkami.

- Qartheos… ma wielu przyjaciół na dworze. Ale ta przyjaźń… Jakby się nad tym zastanowić, on uzależnia od siebie rody. Dla przykładu już od dwóch lat zaopatruje ziemie Taranyonów w żywność, w akcie dobrej woli. Draco Taranyon jest mu wdzięczny, lecz nie widzi, że jest na łasce Qartheosa i jeżeli ten położy kres dostawom, Taranyonowie znajdą się w nie lada kłopotach. Patrząc dalej… dwie córki Celtigara kształcą się w Tengro, rodowym mieście Qartheosów. Na Wysokie Zielarki. Celtigar uznał, że to genialny ruch, gdyż w ten sposób odkryje wszystkie lecznicze sekrety Zielonych Domów. Jednakże… czyż te biedne dziewczęta nie mogą być okłamywane w sztuce, jednocześnie będąc potencjalnymi zakładniczkami? I są też Aerralisowie, ale prosiłabym cię, abyś nie rozpowiadała rzeczy, które ci powiem. Nie są one sekretami - niestety - lecz nie chciałabym, aby były rozgłaszane.

Saehra zanurzyła głowę pod wodę, została w niej na chwilę, po czym wyprostowała się i zaczerpnęła oddechu. Odgarnęła mokre włosy do tyłu i skręciła je, tworząc zaimprowizowany warkocz. Mistrzyni tworzenia suspensu.

- Mój brat Rohran… był przyjacielem Qartheosa.
- Rohran? - odparła Vaella. - Ile on ma teraz lat? - zastanowiła się.
- Szesnaście - rzekła Saehra, po czym poprosiła o kolejny wlew ciepłej wody do balii. - Caspar Qartheos położył na nim łapy. Wpierw myślałam, że ze strony mojego braciszka to tylko fascynacja perspektywą posiadania starszego brata, którego nigdy nie miał. Lecz ich spotkania były coraz częstsze… wnet rozniosła się plotka, że sypiają ze sobą. A kiedy to usłyszałam, w głębi duszy wiedziałam, że to prawda. Po prostu wcześniej nie chciałam tego dostrzec. Qartheos owinął sobie Rohrana wokół palca - Saehra zacisnęła dłoń w pięść, a na jej twarzy pojawiły się zmarszczki złości. - A to dopiero początek historii. Wybuchłby skandal, gdyby nagle nie została ujawniona inna, na tamten moment znacznie ciekawsza sprawa. Pojawił się mały zastęp małych chłopców z pomniejszych rodów, którzy oskarżyli draco Daldaerysa o pedofilię. Gdy sypnęłam złotem, odkryłam, że wszyscy wcześniej leczyli się w Zielonym Domu w Międzymurzu.
- Czyli byli podstawieni?
- Możliwe, że to była farsa, jednakże żona Daldaerysa, znana z ognistego charakteru i temperamentu, niedługo potem z powodu "złego zdrowia" wróciła do swej posiadłości na Malmos. Tak jakby w Malmos byli cudowni zielarze, a jej cokolwiek dolegało. Myślę, że nie potrafiła mieszkać dalej ze swoimi mężem. Być może oboje zadecydowali, że lepiej, jeżeli na jakiś czas rozstaną się. Zmierzam do tego, że jeżeli to byłyby jedynie fałszywe oskarżenia, ta kobieta nie zareagowałaby tak stanowczo.
- I wracając do Qartheosa… - mruknęła Vaella.
- Sądzę, że wysłał tych chłopców, aby odciągnąć uwagę od swojego obrzydliwego romansu z moim bratem. Być może jeszcze inne powody wchodziły w grę. W każdym razie... to znaczy, że wcześniej musiał trzymać te dzieci w zanadrzu. By użyć ich w odpowiednim momencie. Gdy to zrozumiałam, nagle przestałam uważać go za słodkiego, przystojnego głupca, bezmyślnie szastającego majątkiem.

- A gdzie jest teraz Rohran?

Po twarzy Saehry przebiegł spazm złości… następnie po policzkach popłynęły łzy. A może to tylko woda skapywała z włosów?

- Mój ojciec wydziedziczył swojego pierwszego i jedynego męskiego potomka. Nawet nie chciał na niego spojrzeć, wysłał mu wiadomość listem. Wszystko, całe złoto i wpływy Aerralisów… przekazał w spadku mi. A więc Veltalosom. Stary głupiec oszalał - Saehra zaczęła masować oczy, jakby chcąc ukryć łzy. - Jak tak teraz myślę, od śmierci matki był lekko… niestabilny. Nie myśli racjonalnie. Jednak prawo to prawo i mógł tak uczynić. Najgorsze, że Rohran mnie nienawidzi, bo myśli, że to moja sprawka. Pewnego dnia po prostu wyszedł ze swojej komnaty… i nigdy nie wrócił. Nawet nic z sobą nie zabrał. Dopiero po czasie dowiedziałam się, że kształci się w jakimś Zielonym Domu w Suburbium. Rozumiesz to? Aerralis w Suburbium. I to w jakiejś wylęgarni chorób.

Saehra wyszła z balii, po czym poprosiła służącą o wytarcie ręcznikiem.

- Nie mam żadnych powodów, aby tak sądzić - zaczęła nowy wątek. - Żadnych poszlak. Ale czasami sobie myślę… co, jeżeli Qartheos mami mojego brata słodkimi słówkami i ten zechce odzyskać majątek Aerralisów? Nie masz pojęcia, jakich słów Rohran użył, kiedy się ostatnio widzieliśmy. Ile jadu. Wiesz, jak mi źle, wiedząc, co mój własny brat o mnie myśli? Ta nienawiść… Boję się, że oboje spiskują przeciwko mnie. A ja nie mam żadnych szans wymyślać strategii obronnych, gdyż… jak mogę walczyć z człowiekiem zagadką? Nie wiem o Casparze nic, prócz tego, że jest najmniej groźnym i najbardziej przyjacielskim człowiekiem na dworze.

Saehra westchnęła.

- Proszę cię, unikaj rozmów z nim. Pewnie odniesiesz wrażenie, że chcę pozbawić cię przyjaciela, jednakże… on jest drapieżnikiem z boską wręcz odwróconą mimikrą. Staraj się nie dawać mu żadnych kart, którymi mógłby zagrać przeciwko tobie. Nigdy.

Młoda dziedziczka rodu Aerralis nie wiedziała jednak, że jest już za późno, a w rękach sahra Caspara Qartheosa tkwi potężny atut - lady Baela Bariar.
 

Ostatnio edytowane przez Ombrose : 16-05-2016 o 21:43.
Ombrose jest offline  
Stary 17-05-2016, 08:28   #24
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Vaeli zrobiło się głupio. Dopiero co mówiła, że przyszły mąż nie docenia Saehry, ale tak naprawdę ona również nie doceniała intelektu przyjaciółki. To, co nie pasowało w wizerunku Caspara, jej kuzynka nazwała i poukładała na miejsce. On również był graczem. Miał własną strategię, wykorzystując najbardziej ludzkie odruchy innych - jak choćby miłość do matki.

Oczywiście, istniał też cień szansy, że tak jak Vaela był typem “nawiedzonym” przez idee i naprawdę nie chodziło mu o kontrolę, lecz pomoc biednym, ale... nawet młoda dziedziczka rodu Bariar nie była tak naiwna, by w to wierzyć.

- Twoje ostrzeżenie jest dla mnie bardzo cenne - powiedziała do przyjaciółki poważnie. - Będę na niego uważać. Niemniej... czas przygotować się do wyjścia. Chyba że mamy przywitać wszystkich w ręcznikach...
- To by było! - zachichotała Saehra.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 20-05-2016, 21:34   #25
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Saehra rzekła, że musi jeszcze poczekać na swojego narzeczonego, gdyż razem idą na uroczystość. Vaella pokiwała głową, zastanawiając się, czy będzie niezręczne, jeżeli sama pojawi się na miejscu. Jej małżonek wszakże nie rozmawiał z nią na temat Nadania, więc zapewne nie zamierzał się tam pojawić. Choć z drugiej strony ona sama też o niczym nie wspomniała.

„Burdele zbyt bardzo nas pochłonęły”, pomyślała Vaella. Brzmiało to zabawnie dwuznacznie. Wyszła na balkon, spoglądając na zachodzące, czerwone słońce. Położone na horyzoncie, przypominało duszę ogromnego, dogorywającego smoka. W powietrzu unosił się słodki zapach wonnych kwiatów, które w zdobionych, glinianych donicach gęsto porastały obwód balkonu. Pokryto je połyskującą jasno, błyszczącą emalią. „U Aerralisów wszystko musi być złote”, pomyślała Vaella. „Nawet ich służące noszą ozdoby, których pozazdrościłaby niejedna wysoko urodzona dama."

- Czyżbyś miała gości, słodka Saehro? - rozległ się męski głos z pokoju. Vaella obróciła się i ujrzała mężczyznę, który mógł być nikim innym, jak młodym draco Vaylorem Veltalosem.


Weszła do pomieszczenia, wymienili uprzejmości, na koniec których mężczyzna zażartował:
- Nie każdy może cieszyć się eskortą tak pięknych dwóch dam.
Wyszli z wieży Saehry. Na samym dole czekała ich eskorta strażników Aerralisów i Veltalosów. Wśród nich pani Bariar zauważyła… Daemosa! Prędko jednak odwróciła wzrok, z jednej strony nie chcąc, aby ktoś zauważył, że na niego spogląda, a z drugiej… Niewolnik doradził jej, aby nie przychodziła na uroczystość, a ona otwarcie zignorowała jego słowa.

Wnet na dziedziniec wjechał kupiec Amirio Saetherys w towarzystwie sahra Valticara i kilku jej gwardzistów.
- Pan mąż polecił mi, abym towarzyszył pani na uroczystości. Muszę przyznać, że nie spodziewałem się takiego szczęścia i zaszczytu. Naprawdę nie jestem godzien - Saetherys rzekł po zejściu z konia i ukłonie. - Ale któż mógłby być godzien? Rzecz wiadoma, że jedynie draco Bariar jest mężczyzną godnym pokazywania się u pani boku… oraz rzecz jasna draco Veltalos - uprzejmie skłonił się mężczyźnie obok. - Uprzejmie witam pana oraz panią narzeczoną.

Vaella zaobserwowała zmarszczkę na czole Saehry, gdy ta została utytułowana jedynie jako kobieta swojego przyszłego męża.

Wsiedli na konie, po czym ruszyli ku bramie na Międzymurze. Niespiesznie jechali szerokimi ulicami w kierunku zachodnim, gdzie Vaella ujrzała powoli wyłaniającą się kopułę Świątyni Pierwszego Ognia. To w niej na podwyższeniu zgodnie z nazwą budynku jarzył się jasno święty płomień, według przekazów zapalony przez pierwszego smoka. Kapłani i kapłanki dzień i noc czuwali, aby nie zgasł, dodając aromatyzowanego drewna i spryskując święconą oliwą.

[media]http://www.catedralescatolicas.com/wp-content/uploads/2010/04/Vivianocodazzi_stpetersbasilica_Bas%C3%ADlica-de-San-Pedro-Vaticano-Roma-Italia.jpg[/media]

Weszli do środka. Vaella poczuła ogromną chęć przystanięcia i obracania się wokoło własnej osi, by dojrzeć całość zebranego bogactwa, pięknych dzieł sztuki - obrazów, posągów, płaskorzeźb, musiała jednak przeć naprzód obok swojego przystojnego towarzysza Amiria. Wnet ujrzała sahra Caspara Qartheosa, który witał gości tuż przed wejściem do wielkiej komnaty.

- To wielka uprzejmość, że pojawiła się pani, pani Bariar - rzekł mężczyzna, uśmiechając się i mrużąc oczy filuternie.

Zgodnie ze słowami Daemosa coś niepokojącego mogło się dzisiaj wydarzyć. Przed Vaellą stanął wybór - ostrzec Qartheosa, lub też nie. Później już druga okazja mogła się nie przytrafić.

Nawet nie miała pojęcia, jak wiele zależało od tej decyzji.
 
Ombrose jest offline  
Stary 21-05-2016, 17:40   #26
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
- Och, jeszcze większą uprzejmością było zaproszenie mnie na tak ważny moment w życiu przedstawicieli szlachetnego rodu Qartheosa - odparła Vaella, po czym udała, że się chwieje.

Sahr Caspar od razu pospieszył z podsunięciem jej silnego ramienia.

- Wszystko w porządku, pani? - zapytał troskliwie.
- Oczywiście, proszę o wybaczenie - uśmiechnęła się ciepło - To chyba te dzisiejsze emocje.

Po chwili roześmiała się i odsunęła, jakby chcąc wymazać z pamięci szlachcica swoją słabość.

- Może powinienem wezwać jednego z naszych Znachorów?
- Ach, nie trzeba. - rzekła, po czym zmieniła temat - Poznałam dziś Wielkiego Zielarza. Jestem szczerze wdzięczna, że matka mogła znaleźć się pod tak dobrą opieką.
- Naprawdę to była przyjemność pomóc szanownej rodzicielce. - odparł sahr, przypatrując się szlachciance nieco niepewnie.
- Proszę się nie martwić. Na pewno znajdę jeszcze trochę sił - zapewniła - Dla pana i pańskiego brata.

Vaella uśmiechała się dopóki Caspar nie odwrócił od niej swej uwagi. Alibi miała już zapewnione w razie, gdyby potrzebowała szybko się ulotnić. Stała po stronie Daemosa i cokolwiek planował dziś uczynić, chciała go w tym wspierać.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 24-05-2016, 21:55   #27
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Vaella siedziała na balkonie, który otaczał ogromne pomieszczenie. Z jednej strony miała Saetherysa, a z drugiej kuzynkę. Ich straże stały tuż za nimi w cieniu, przygotowane do obrony w razie niebezpieczeństwa. Gdy lekko przychylała głowę, w jej polu widzenia pojawiał się Daemos. Raz po raz zastanawiała się, co takiego wiedział. Czuła rosnącą ekscytację, jednakże miała ona posmak niepokoju.

Wnet niewolnicy ruszyli kołowrotkami, a jasne szyby zostały przesłonięte ciemnymi witrażami barwionymi najróżniejszymi odcieniami czerwieni. W powietrzu unosił się mocny zapach wonnego kadzidła z pewną kwiatową domieszką, której Vaella nie potrafiła zidentyfikować. Oczy wpierw szczypały ją, lecz wkrótce się przyzwyczaiły do dymu. Po kilku głębszych wdechach lekko zakręciło się jej w głowie.
“Co dokładnie dodają do tej mieszanki?”, zastanowiła się. Przed jej oczami bezwiednie pojawiła się postać matki otumanionej mlekiem makowym.

Pierwszy Płomień płonął jasno na podwyższeniu. Zdawał się prawdziwie żywą istotą. Przekazy twierdziły, że po śmierci dusze smoków łączyły się z nim w całość. Trudno było w to nie wierzyć. Różnokolorowa feeria barw biła po oczach swoją wspaniałością, zostawiając na skórze dziwne, lekko mrowiące ciepło.

[media]http://orig12.deviantart.net/e1cb/f/2006/352/5/d/painted_feathers_by_dark_angel_90.jpg[/media]

Rozpoczęła się ceremonia. Po psalmach i śpiewach, wokół Pierwszego Płomienia zgromadziło się dziesięć tancerek, których nagie ciała kryła jedynie srebrna emulsja. Tańczyły wokół cudu, dosypując do niego co chwilę garść prochu, dzięki któremu ogień płonął jeszcze żwawiej i żywiej.
Vaella spojrzała ku sufitowi pokrytemu malowidłami. Nie dojrzała żadnego otworu, więc w jaki sposób dym się ulatniał? Tych i wiele innych zagadek prawdopodobnie nigdy nie miała rozwiązać...

- Dobra pani, przechodzimy do sedna - uśmiechnął się Amirio, choć w półmroku Vaella ledwo co widziała jego twarz. - Pojawiły się Szkarłatne.

Była to dwie młode kobiety przykryte szkarłatnym jedwabiem. Jedna z nich tuliła niemowle, brata Qartheosa. Położyła dziecko na marmurowym ołtarzu. Tancerki przy Pierwszym Płomieniu zaczęły wirować coraz prędzej, natomiast do Szkarłatnych podeszło kilkanaście staruch - Czerwonych Kapłanek. Każda z nich wymawiała inkantacje, podchodząc do ołtarza, po czym odchodziła na bok, zwalniając miejsce następnej. Minęła być może godzina, kiedy odstąpiły od młodego Qartheosa.
- Związują duszę smoka i dziecka - mruknęła Saehra, zahipnotyzowana ceremonią.
Vaella również nie mogła oderwać wzroku. Zaczęły dąć trąby, a Szkarłatne zrzuciły szaty, ukazując nagość. Okazało się, że jedna z nich jest ciężarna.

Piękna kobieta przystrojona w zielony aksamit ruszyła w kierunku centrum po długim dywanie. Matka sahra Caspara, jak wyjaśnił kupiec Amirio.
“Są już wszystkie”, zrozumiała Vaella. “Jedna dziewica, jedna brzemienna, jedna matka i zastęp przejrzałych.”

Lady Qartheos podeszła do Szkarłatnej Dziewicy. Drżącą dłonią wyjęła nóż ofiarny, po czym przebiła podniebienie kobiety. Posocze trysnęło na podstawioną czarę. Kiedy kobieta padła nieżywa na posadzkę, lady Qartheos umknęła rozdygotana. Wykonała swoją powinność. Sahr Caspar pospieszył objąć ją czule, kiedy dotarła do loży balkonowej.

“Szkarłatna wiedziała, że umrze. Jednak nawet nie drgnęła. Biedaczki z Suburbium oddają świątyniom swoje nowo narodzone córki za garść monet. Niemowlęta od małego są wychowywane do roli ofiar. Kiedy przychodzi ich czas, przyjmują swoją rolę z najwyższą ekstazą. Jest to dla nich najwspanialszy, najbardziej boski sakrament i chcą stać się jego częścią”, pomyślała Vaella.

Szkarłatna Ciężarna położyła się na marmurowym ołtarzu obok noworodka. Staruchy obmalowały jej ciało gorącą krwią z czary. Jedna z nich sięgnęła po obsydianowy nóż, po czym przesunęła ostrzem poziomo, wbijając się w skórę. Wyjęła ze środka obumarły płód, po czym ruszyła złożyć go w ofierze Pierwszemu Płomieniowi. Niedoszła matka krzyczała z rozkoszy i bólu.
“Narkotyk”, zrozumiała Vaella. “Podają im narkotyki”.

Staruchy działały szybko. Sięgnęły po małego Qartheosa, włożyły go do macicy poszerzonej ciążą i zaszyły. Inna wyjęła serce z klatki piersiowej Szkarłatnej Ciężarnej i na jej miejsce włożyła smocze jajo. Poczekały, aż cztery inne, młodsze kapłanki przeniosą ciało na metalowe nosze i umieszczą je w Pierwszym Płomieniu.

- Tylko śmierć okupi życie! Tylko śmierć okupi życie! Tylko śmierć okupi życie! - wrzeszczały. Wnet okrzyk podjął tłum zgromadzony na balkonach.

Tylko śmierć okupi życie! Tylko śmierć okupi życie! Tylko śmierć okupi życie!

Kiedy wyjęły ciało z płomieni, było nienaruszone.

Jedna z Czerwonych Kapłanek przecięła szwy na brzuchu i macicy… po czym krzyknęła i upadła. Z wnętrza wyłonił się smolisty cień. Ani śladu po małym Qartheosie.
Rozległ się szmer, coraz głośniejszy, aż osiągnął swój apogeum w zbiorowym krzyku.
- To jeszcze się nie zdarzyło, nigdy nie zdarzyło - mamrotał do siebie cały blady Saetherys.
Vaella spojrzała na Saehrę… czy dostrzegła na jej twarzy lekki uśmieszek?! Jeśli tak, to zniknął równie prędko, jak się pojawił.

Jedna z odważniejszych kapłanek postanowiła wyjąć smocze jajo… Okazało się, że żar wypalił cały jego kolor, ukazując pod spodem szary kamień.
- Moja pani, wychodźmy stąd jak najprędzej - sahr Valticar pociągnął ją za ramię. Vaella ujrzała w jego oczach strach. - Tu jest niebezpiecznie. Złe moce, czarne zaklęcia…
- To nierozsądne - Amirio Saetherys pokręcił głową w szoku. - Jeżeli teraz wyjdziemy, sahr Qartheos uzna nas za winnych.

Tumolt wokół nich wzrastał. Nikt jednak nie ruszył się z miejsca, zdławiony szokiem.

- Moja pani, chodźmy - Valticar powtórzył błagalnie.
 
Ombrose jest offline  
Stary 25-05-2016, 18:28   #28
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Vaella zaciskała palce na poręczy tak mocno, że aż pobielały jej kostki. Niewiele osób zauważył jednak, że robiła to już od momentu śmierci pierwszej dziewczyny.

"Oko za oko, ząb za ząb" - Daemos nieraz powtarzał tę maksymę, chcąc karać panów za to jak traktują niewolników.

Wtedy to zazwyczaj wkraczała Vaella, znajdując rozwiązanie sytuacji, gdzie dawali panom popalić, ośmieszali ich, ale nie korzystali z ich metod. Teraz dziewczyny nie było u boku gladiatora.

Nie wątpiła, że to Daemos jest odpowiedzialny za całe przedstawienie. Czuła dumę, widząc jakie poruszenie wywołał. Teraz panowie zastanowią się dwa razy nim sięgną do krwawych tradycji. Jednakoż... prawdopodobnie zginęło dziecko, by tego wszystkiego dokonać - dwoje dzieci, licząc to nienarodzone. Jedno zamordowali panowie, drugie niewolnicy. Co czyniło jedną z tych stron lepszą?

- Zostaniemy. - postanowiła - Bogowie chcą nam coś powiedzieć. Okażcie szacunek i módlcie się... módlcie się za dusze, które pochłonęła ta ceremonia.

I choć sama już dawno przestała rozmawiać z bogami, złożyła dłonie i pochyliła głowę, udając skupienie. Spod na wpół przymkniętych powiek obserwowała jednak zamieszenie wokół.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 30-05-2016, 18:38   #29
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Vaella zamierzała obserwować zamieszanie, skończyło się na uporczywym wpatrywaniu w lożę specjalnie przeznaczoną dla rodziny niemowlęcia. Najbardziej uwagę przykuwała lady Qartheas, która wbijała paznokcie w marmurową podpórkę i wychylała się połową swojego ciała w kierunku widowiska. Wyciągała jedną rękę błagalnie przed siebie, jak gdyby chcąc zatrzymać dym unoszący się ze zwłok Szkarłatnej. Jakby chciała zatrzymać swojego drugiego syna, który zmarł przedwcześnie.
- Biedaczka - mruczał Amirio. Wydawał się rzeczywiście przejęty. - Traciła każde dziecko w połogu od czasu, gdy wydała na świat sahra Caspara. Jej małżonek umiera, nie sądzę, aby mieli począć ich więcej. Wszystko, co jej zostało, to syn u boku. Który nawet nie jest draco. Lady Qartheos odmówiła uczestnictwa w rytuale Nadania, kiedy był niemowlęciem. Nie chciała splamić swojej dłoni krwią, a małżonek kochał ją tak bardzo, że nie mógł kazać jej dopuścić się takiego czynu. Teraz jednak nie miała wyboru. Gdy umrze jej małżonek, ostatni smok, Qartheosowie nie będę już mieli draco. Nie będą mieli smoków. Opuszczą Obsydianową Twierdzę.
- Czy nie mają smoczych jaj? - zapytała Vaella.
- Och mają. Jednak nie są one niczym więcej, jak kamieniami, bez niemowlęcia i rytuału Nadania.

Vaella ponownie skierowała wzrok na lożę, tym razem jednak wpatrywała się w sahra Caspara. Trudno było cokolwiek wyczytać z jego twarzy. Wpatrywał się przed siebie i zdawał się kompletnie nieobecny. Nagle jakby ocknął się i wezwał kilku ludzi. Przekazał im kilka poleceń, po czym z powrotem usiadł na siedzeniu, splótł palce rąk i utonął w swoich myślach. Zdawał się kompletnie nie dostrzegać swojej matki w agonii, choć była tuż obok.

Wnet Vaella spostrzegła, jak do ołtarza podeszła osoba odziana w szkarłatny aksamit. Gestem odprawiła tancerki oraz czerwone kapłanki. Kiedy zabrała głos, wydał się on Vaelli znajomy… To była postać z jej snu! Wysoka, opanowana, dokładnie taka sama… tyle że tym razem nie unosił się za nią żaden duch.
- To Wielki Kapłan - wyjaśniła Saehra.

- Proszę o spokój - usłyszała głos mocny, niczym stal. Zapanowała cisza. - Rytuał zostanie poddany dogłębnej weryfikacji. Każda osoba, która nie oddała należytej czci Bogom, a dopuściła się bezpośredniego udziału w Nadaniu, zostanie ofiarowana Pierwszemu Płomieniowi w ramach zadośćuczynienia za krzywdę wyrządzoną rodowi Qartheosów. Rzeczą pewną jest, że zajście już nigdy nie powtórzy się, a członkowie Czterdziestu wciąż mogą bez obaw wiązać swoje dzieci ze smokami w Świątyni Pierwszego Ognia.

Vaella dostrzegła grymas złości na twarzy sahra Caspara. Wpierw zdziwiła się, lecz wnet zrozumiała.
„Wielki Kapłan zrzuci winę na Szkarłatne, a może i poświęci jakąś kapłankę, która zalazła mu za skórę. Obwiniając je odciągnie uwagę od prawdziwych winnych, spoza świątyni. Jeżeli ten zamach został rzeczywiście ukartowany, to Wielki Kapłan postarał się, aby nie zostało to dostrzeżone”, pomyślała. „Tylko jak na to odpowie Qartheos?”.

Mężczyzna wstał. Miał wyrysowany na twarzy wielki smutek i desperację porównywalną z tą wypisaną na licu jego matki. Choć chwilę wcześniej zdawał się zupełnie pozbawiony jakichkolwiek emocji.
- Miała dziś miejsce tragedia! - rzekł donośnym głosem. - Zanim jednak udadzą się wspaniałe rody Valyrii na odpoczynek, poproszę je, aby zgodziły się przed wyjściem na przeszukanie. Nie możemy wykluczyć działania złych mocy, dzisiaj, tutaj w świątyni i choć ofiarą został mój biedny braciszek, nie znaczy to, że nie będzie kolejnych.

Po sali rozległ się szmer grozy. Zdaje się słowa Qartheosa uświadomiła wielkim rodom, że choć weszły do budynku w charakterze widzów, niekoniecznie musi to być jedyna rola, jaką spełnią tego wieczora.

- W Zielonych Domach niejednokrotnie spotkaliśmy się ze straszliwymi deformacjami spowodowanymi podrzuconymi sakiewkami ze złymi urokami. Odbierały kobietom płodność, mężczyznom męstwo, a dzieciom zdolność wzrostu i nauki. Niekiedy są tak zaklęte, że osoba, której je podsunięto, nawet ich nie zauważała!

Rozległ się kolejny szmer grozy.

- Ze względu na moją troskę nie tylko o losy własnego rodu, ale i dobro całej Valyrii, proszę o dobrowolne poddanie się kontroli przy wyjściu. Trudno przeżyć śmierć brata, nie chciałbym dźwigać na barkach dodatkowo nieszczęścia gości, których osobiście zaprosiłem.

Czterdzieści Wielkich Rodów Valyrii skinęło głową. Wytrącone z równowagi potrzebowały zapewnienia, że są bezpieczne i że złe moce ich nie dotkną.

- Pieprzone sakiewki złego uroku - mruknęła Saehra. - Co za głupota. Że oni w to wierzą.

„Spełniło jednak swój cel”, pomyślała Vaella. „Na dodatek Qartheos mimochodem zasiał w ich sercach możliwość, że ktoś dopomógł nieszczęściu. Nikogo nie oskarżył, więc nikt nie mógł się obruszyć. Podał alternatywę dla teorii Wielkiego Kapłana, a oni przyjęli ją jako możliwą dlatego, bo zagrał na ich strachu. I dzięki tej właśnie emocji zapamiętają bardziej jego słowa, niż uspokajającą mowę Wielkiego Kapłana.”

Wychodzenie ze Świątyni Pierwszego Ognia trwało znacznie dłużej, niż wejście. Kiedy Vaella ruszyła wraz z eskortą Międzymurzem ku Obsydianowej Twierdzy, na firmamencie panowała już ciemna noc. Jedynie księżyc połyskiwał kolorem kości słoniowej wśród bezkresnej, atramentowej toni.

Gdy Vaella stanęła przed swoją wieżą, ujrzała napis na drzwiach wypisany krwią porzuconego obok martwego kota.

G L I S T A
K A N A L I A
Z Ł O D Z I E J K A
 
Ombrose jest offline  
Stary 02-06-2016, 14:21   #30
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Po dzisiejszym wieczorze napis nie zrobił na Vaelli wrażenia. Tylko szkoda jej było zwierzęcia, które zginęło, by dostarczyć tę bzdurną wiadomość.

- Dowiedzcie się kto kręcił się przy wieży podczas mojej nieobecności. Do tego czasu nie zmazujcie tego. I niech ktoś pochowa kota - rozkazała swojej obstawie i jak gdyby nigdy nic ruszyła do swoich pokojów.
- Tak jest, pani - sahr Valticar skinął głową. - Czy oczekuje pani listy podejrzanych jeszcze dzisiaj? - zapytał, spoglądając na napis. Zapewne najchętniej zmazałby słowa uderzające w godność Vaelli, lecz nie mógł przeciwdziałać jej rozkazom, ani ich podważać.
- Jutro rano - powiedziała cały czas zachowując spokój - Działaj dyskretnie.
Mężczyzna tylko skinął głową, zanim odszedł. Straże Vaelli również rozpierzchły się po przydzielonych im izbach. Wnet kobieta pozostała sama na długich, krętych, kamiennych schodach. Lekki przeciąg wywołał dreszcz na jej odkrytych ramionach. Zapewne służba zapomniała przymknąć okiennicy na szczycie. Usłyszała grzmot, który echem przetaczał się w dół schodów. Najwyraźniej nieoczekiwana burza rozkwitła nad Valyrią.

A jeśli to nie przeciąg? Jeśli podpis na drzwiach był tylko ostrzeżeniem przed tym, co miało ją czekać w komnacie? Vaella poczuła potrzebę wezwania pomocy. W sumie nie byłoby w tym niczego dziwnego, gdyby zażyczyła sobie, aby ją doprowadzono do samej komnaty po dzisiejszym wieczorze. Jednakoż... jej gościem mógł być Daemos. A te odwiedziny mogłyby przysporzyć nieprzyjemności im obojgu, gdyby wyszły na jaw. Z bijącym sercem Vaella ruszyła do góry po schodach, starając się poruszać jak najciszej i jak najostrożniej, by to ona dostrzegła jako pierwsza ewentualnego gościa.

Ostrożnie, krok po kroku posuwając się w kierunku źródła przeciągu, Vaella czuła narastający niepokój… aż dotarła na sam szczyt i nikogo nieznajomego nie spotkała. Spojrzała niepewnie na niepozorne okienko, którego drewnianą zasuwę wyłamał wiatr… najpewniej wiatr. Spróbowała je zamknąć, lecz w zasięgu wzroku nie znalazła niczego, co nadawałoby się do przytrzymania ramy na miejscu.

Czyżby przesadnie zareagowała? Słyszała plotki, że Obsydianowa Twierdza zmienia ludzi w paranoików, lecz nigdy nie brała ich na poważnie.

Westchnęła. Już miała wycofać się, by zawołać służące, które pomogą jej zamknąć okiennicę, gdy nagle zatrzymała się. Paranoja paranoją, ale postanowiła rozejrzeć się czy wszystko jest na swoim miejscu, a w szczególności czy nikt nie majstrował przy zamku szkatuły, w której spoczywało smocze jajo. Stała na honorowym miejscu i nietrudno ją było znaleźć. Trudniej z otwarciem skomplikowanego zamka. O ile nieznajomy nie posiadał nadludzkich mocy, nie powinien również móc jej udźwignąć. Pospieszyła w kierunku skrzyni, przykucnęła przy niej i zbadała ją, jednak nic nie wskazywała na to, że ktoś próbował wyłamać wieko… chyba że odnalazł klucz i wcale nie musiał.

W to jednak Vaella nie wierzyła. Rozejrzała się jeszcze po komnatach, ale nie znalazła żadnych śladów innej obecności niż jej własna. Po chwili też w drzwiach pojawiła się Krwawnik, by pomóc przygotować się swojej pani do snu.

Odziana w delikatną, zwiewną koszulę nocną, Vaella ułożyła się do snu. Draco Bariara najwyraźniej zatrzymały jakieś sprawy służbowe, przez co nie mógł - ku wielkiej uciesze Vaelli - odwiedzić żony i spełnić obietnicę wspólnej nocy.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:33.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172