Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-10-2016, 23:28   #21
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Mieli szczęście. Obaj.
Choć Redgar nieco większe.

Niekompetencja łowczego mogła doprowadzić do niebezpiecznych powikłań. Kastor mógłby nie zdążyć osłonić ich przed działaniem ewentualnej pułapki magicznej.

- To bardzo miły komplement. Dziękuję - rzucił zgryźliwie do towarzysza, rzucając ostatnie spojrzenie na ciało.

Wiedział, że musiał być to potwór, ponieważ nie bawił się w subtelności. Liczyło się dla niego rozłupanie czaszki i dostanie się do ludzkiego mózgu. Najprawdopodobniej w celu spożycia go. Ponadto stan zwłok wskazywał na to, iż nie bronił się. Mógł uciekać lub zostać zaskoczonym.
Mag sam nie wiedział która możliwość bardziej by go uradowała.

- To bardzo miłe, że sądzisz, iż w takiej sytuacji zdołałbym zareagować tak szybko i skutecznie, by zapobiec ewentualnemu zmienieniu nas w kleik ryżowy przez potencjalną pułapkę magiczną - dodał sarkastycznie.

Kastor musiał jednak przyznać, że tego się nie spodziewał. Trzymany przez Redgara miecz żadną miarą nie należał do klasy zwyczajnych przedmiotów, ponieważ zdawał się wykazywać zdolność mówienia. Racjonalnym było zatem przypuszczenie, iż posiadał zmysł słuchu.
Nie potrzebował, ponadto, powietrza. Innymi słowy, nie oddychał, przez co logicznym wydawał się wniosek o braku powonienia, choć tego wniosku mógł być pewien w tym samym stopniu, co twierdzenia jakoby przedmiot był "niewidomy".

- Mam na imię Kastor. Kim jesteś i czy masz jakieś dane mogące rzucić nieco światła na sprawę śmierci mężczyzny, u którego pasa cię znaleźliśmy? - zapytał cicho, lecz wyraźnie Mag, kierując swe słowa do dzierżonej broni.

- Chciałbym przebadać go w Szuwarach. Przyda się dokładniejsza analiza na odczynnikach - spojrzał ponownie na łowczego.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 04-10-2016, 18:37   #22
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
Z Vince'a był przedni strażnik, ale świadek nietęgi. O to, co zaszło pod wieżą, z równym powodzeniem można by pytać okoliczne krzaki. Cóż z tego, że widział, jeśli nie pojął. A jeśli pojął, to nie stało mu retorycznych talentów, żeby opowiedzieć. W księdze był wprawdzie cały - niekrótki - rozdział o Zaawansowanych Funkcyjach Dialogu, ale dla własnego dobra nie tykał go nigdy nikt, kto nie chciał wikłać się w nieskończone pętle coraz bardziej bzdurnych pytań, dziwacznych komend i bezsensownych odpowiedzi.
Tak czy owak Harl nadal był zdany na siebie. Co nie byłoby po prawdzie ani istotną odmianą od codzienności, ani poważnym utrapieniem. Gdyby wiedział, co zrobić.
Dla porządku i rozpędu myśli obejrzał dokładnie grunt przy barierze, choć właściwie od początku podejrzewał, że rozwiązanie i tak kryje się w środku. Może lebrunowy podkop nie był takim głupim pomysłem. Tyle że na jutro. Wymagał czasu, odpowiednich narzędzi, stosu dech na szalunek. I ze dwóch krzepkich chłopaków, których nie odstraszy wysokość wypłaconej przez ratusz dniówki. Pod warunkiem, że w ogóle będzie komu podpisać kwity i otworzyć ratuszową kasę.

Póki co na miejscu spodziewał się zastać przynajmniej pannę Pascal. Zmartwiona czy nie, miała wobec miasta obowiązki. Winna w zastępstwie mera dowiedzieć się choćby, co działo się pod wieżą i co w związku z tym przedsięwziął szeryf. Przy okazji mógł ją podpytać, czy nie przypomniała sobie na spokojnie czegoś ciekawego w sprawie zaginięcia pracodawcy.
Przed wejściem sumiennie obstukał buciory, a bandolet zostawił w kącie holu. Nie zawsze było Harlowi po drodze z manierami. Znaczną ich część nadal uważał za niewarte zachodu bzdety. Ale nauczył się, że pewne ustępstwa po prostu ułatwiają czasem życie.

Podobnież przed kolacją u sióstr Leroux zaplanował wyszczotkować kurtkę i futro z basiora, zmienić koszulę, wyszorować twarz, przetrzeć popiołem okucia butów i pasa. Przez wzgląd na gospodynie i dlatego, że tym razem nie mógł zasiedzieć się u nich tak jak dzień wcześniej. Nazajutrz musiał wcześnie wstać, a wieczorem jeszcze trochę popracować. Poza tym nagła atencja młodziutkiej Paulette, choć łechtała przyjemnie, wprawiała też w niejakie zmieszanie. Jeszcze nie zdecydował, co z tym począć.
 
Betterman jest offline  
Stary 05-10-2016, 14:25   #23
 
Googolplex's Avatar
 
Reputacja: 1 Googolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputację

Po raz kolejny budziła go męska dłoń.
-Dlaczego, och dlaczego zawsze muszą to być męskie dłonie? - Zaspany metaliczny głos dobył się z klingi, a może rękojeści, trudno było ocenić która cześć miecza odpowiedzialna była za ludzka mowę a jeszcze trudniej odgadnąć jak to robiła.
- Czy nie mogła by choć raz dobyć mnie delikatna, drobna dłoń pięknej niewiasty, która w obronie swej czci sięgnęła po me ostrze? Życie jest takie niesprawiedliwe kiedy jesteś narzędziem mordu.

- Zaraz, ty nie jesteś Igo! Zabiłeś go? Wbiłeś mu ostrze pod żebra? Spływała po nim krew, gorąca, wilgotna, lepka KREW? - Z każdym słowem miecz wydawał się bardziej i bardziej poruszony. - Dlaczego nie użyłeś MNIE?!

- A w ogóle kim jesteś? Nie, zaczekaj! Najpierw ja - Miecz odchrząknął metalicznie co zabrzmiało jak tarcie pilnikiem po żelazie.
- Drżyj śmiertelniku z radości i zgrozy! Oto stałeś się posiadaczem boskiego oręża, broni straszliwej i niepowstrzymanej, magicznej i mistycznej, w boju niezrównanej! Jam jest Miecz który za ostatnie wrota posyła, który dusze od ciała oddziela!
Łowca zmarszczył brwi, po czym odrzucił bron z obrzydzeniem w krzaki.
- Fuj, czarostwo jakieś! - prychnął pogardliwie.
- Jak śmiesz tak postępować z bronią? Jak śmiesz tak traktować Magiczny Miecz?! Natychmiast mnie podnieś i wypróbuj a przekonasz się jak głupio postąpiłeś odrzucając mnie! No dalej, na co czekasz, podnoś.
Łowca pochylił się nad bronią, ale po chwili cofnął rękę.
- Nie. - powiedział zdecydowanie - Twój pan umarł. Nie chce być następny. Wiesz w ogóle co mu się stało ty... mieczu?

- Jestem Mieczem a nie przekupką. Dlaczego miałbym mówić cokolwiek komuś kto tak mnie traktuje?
- Bo inaczej cie tu zostawimy? - prychnął mężczyzna.
- Wtedy dosięgnie Ci moja klątwa, jak każdego kto mnie odrzucił! - Zagroził Miecz dumnie błyszcząc.
- Eeeej, ale ja cie nie chciałem! - Redgar wydawał się jednak przestraszyć nieco groźby Miecza.
- I będziesz żałował swej decyzji - ciągnął groźby Miecz - ale będzie za późno! Lepiej weź mnie teraz póki możesz.
- Dobra, dobra... tylko powiedz co się stało twojemu poprzedniemu panu. Wiesz... nie wyglada dobrze. - Mężczyzna podniósł bron, jakby chciał jej pokazać szczątki właściciela.
Miecz długo przypatrywał się byłemu panu… albo po prostu znowu zasnął, naprawdę trudno to stwierdzić w przypadku magicznego kawałka żelastwa.
- No tak, przyznaje, że mądrze czynisz zasięgając mej rady. W końcu jestem niezrównanym ekspertem w tych sprawach - po raz kolejny odchrząknął metalicznie.
- On, znaczy Igo, NIE ŻYJE! - Stwierdził dramatycznie, po czym dodał.
- Znaczy się, umarł, zakończył egzystencję, wybrał się za ostatnie wrota… i to nie moja wina! - ostatnie słowa zabrzmiały smutno, jakby Miecz nie żałował swego pana lecz tylko faktu, że to nie jego klinga pozbawiła go życia.
- Ale co mu się stało? Musisz coś wiedzieć! - Łowczy potrząsnął bronią.
- Nie słuchasz? Umarł. No dobrze, już dobrze, pewnie chcesz wiedzieć jak. Nie sap tak, nie jesteś jeżem, musiałbyś być ostrzejszy. No tak, wróćmy do Igo. Wiesz był dobrym panem, trochę milczek i raczej brak mu było finezji ale przynajmniej potrafił mnie używać. A no tak, jak zginał… nie wiem, naprawdę. To znaczy mogę się domyślać, bo widzisz coś nas goniło. Tak, wiem co teraz myślisz. Dlaczego mnie nie użył? Sam chciałbym wiedzieć, może nie zdążył. Widzisz, jestem wspaniałym Mieczem, MAGICZNYM, ale nawet ja nie mogę zabić twych wrogów jeśli mnie nie dobędziesz.
- Rozumiesz coś z tego? - Łowczy zwrócił się do Kastora - Dobra, teraz nie mamy czasu, bo czekają na nas. Jak dojedziemy do Szuwar to cie damy szeryfowi na przesłuchanie... czy coś w tym stylu. Do tego czasu... - mężczyzna sięgnął po pochwę, w której był wcześniej umieszczony Miecz i odpił ja od paska umrzyka.
- Klątwa! Nie zapominaj o klątwie, jeśli mnie oddasz spadnie na ciebie!
- Nikomu cie nie oddaje, marudo. A teraz siedź cicho. Musze to przemyśleć
- powiedział gburowato, po czym wsunął ostrze do pochwy.
 

Ostatnio edytowane przez Googolplex : 05-10-2016 o 14:39.
Googolplex jest offline  
Stary 13-10-2016, 11:28   #24
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Wtorek, drugi dzień wiosny, popołudnie/wieczór


[MEDIA]http://img13.deviantart.net/ab21/i/2012/350/9/b/on_a_beautiful_morning_by_pamba-d5nnsld.jpg[/MEDIA]

Przygoda z „trupem” i Mieczem trochę czasu zajęła, a jednak Kastor nie spotkał przy powozie brata, gdy wrócili do Delfiny i jej woźnicy. To go zaniepokoiło, bo Alcest nie mógł iść inną drogą. A może jednak? Może po prostu poczuł niepokój, gdy zobaczył dzieło potwora? Zazwyczaj jednak poczwary tego typu nie atakowały za dnia – były wszak stworzeniami ciemności.

Starając się samemu uspokoić, Kastor wsiadł do powozu. Na pytania Delfiny odpowiadał zdawkowo – nie było wszak sensu straszyć kobietę. Natomiast Łowczy dołączył do nich, biegnąc koło muła, który ciągnął powóz. Redgast przyjął nawet z radością perspektywę większego wysiłku, co oczyszczało umysł i rozmywał nieco troski. Zresztą do Szuwar nie zostało więcej niż mila drogi. Miecz przy jego boku podskakiwał, ale jako że był mimo wszystko tylko przedmiotem – nie miał tu prawa głosu.



[MEDIA]http://img08.deviantart.net/5b4e/i/2013/316/2/7/fatecraft_rural_town_tile_by_tyleredlinart-d6tzirg.jpg[/MEDIA]

Harl zastał Iris Pascal pochyloną nad stertą dokumentów. Dziewczyna siąpiła smutno nosem, ale trzymała się jakoś. Nie po raz pierwszy w głowie Szeryfa pojawiło się przypuszczenie, że Gall Ballou był dla niej kimś więcej niż pracodawcą. To jednak nie była jego sprawa.

Kiedy kobieta zobaczyła krasnoluda, wyraźnie odetchnęła z ulgą. Szybko zaczęła przeszukiwać stertę papierów, po czym wyciągnęła na wierzch dwa papiery.

- Zupełnie tego nie rozumiem! – wyznała – Ja… pozwoliłam sobie zajrzeć do biurka Galla…znaczy Mera Ballou. Myślałam, że może znajdę jakiś ślad… czy coś. Mer nic mi nie mówił, tymczasem z tego co widzę, on sam odmówił części budżetu na stróży porządku. Gdyby nie to… stać by nas było wciąż na mały garnizon i może nawet 4-5 stróżów… poza panem Szeryfem oczywiście. No i jest jeszcze coś. Notka od… od naszego zmarłego duchownego, pana Courbeta. Proszę spojrzeć.





Szeryf wyszedł z domu Mera niepocieszony. Sprawa się komplikowała. Wszystko wskazywało na to, że jest to nawet więcej niż jedna kwestia. Czy trafił na jakąś złożoną tajemnicę Szuwar? A może po prostu miał pecha i akurat otworzył puszkę Pandory, z której wylały się różne, zamiatane wcześniej pod dywan problemy mieszkańców miasteczka?

Gdy tak rozmyślał, idąc do sióstr Leroux na obiecaną kolację, spotkał wreszcie Łowczego i jakiegoś obcego mężczyznę, którego odzienie mógłby wskazywać na profesję… magiczną. Nim jednak Szeryf Manhattan zdążył przyjrzeć się dokładnie nieznajomemu, Redgast wyciągnął miecz. Czyżby mu groził? Nie… ten Miecz nie był skierowany w jego stronę. Łowczy wystawiał go na pokaz. O co, do diabła, mu chodziło?
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 20-10-2016, 01:03   #25
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Cienie wydłużały się coraz mocniej.
Czarna Pani nadchodziła, by zasłonić świat onyksową suknią z punktowymi haftami srebrnej nici. A hołdowało jej wiele stworów. Wiele szponiastych łap leżało u jej stóp i wiele zgiętych karków przyciskało ku ziemi najeżone kłami paszcze.

Zaś przy powozie nie było śladu gamoniowatego brata. Stało się coś po drodze lub jego maleńki rozumek sprawił, iż zabłądził. Z czego najprawdopodobniejsze było drugie rozwiązanie. Alcest miał wiele cech, na które można było liczyć, zaś jedną z nich była głupota. Inną umiejętności walki oraz siła dające nadzieję, iż poradzi sobie ze stającymi naprzeciw zagrożeniami.

Mag spojrzał na jeszcze niedawno złotą, a obecnie pomarańczową kulę rzucającą oszczepy światła poprzez szpary w koronach drzew. Westchnął bardzo cicho. Potrzebował towarzystwa podczas poszukiwań. Kogoś nie bojącego się zwarcia, zaś jego obecne towarzystwo nie wyglądało na skore do bezpośrednich starć. W szczególności z nieznanymi bestiami.

Wszedł ponownie do powozu, lecz tym razem był znacznie mniej rozmowny, o ile było to możliwe.
Wiedział, że zwłoki mogły jeszcze wiele powiedzieć o napastniku, lecz potrzebował do tego celu stołu oraz wprawnego znachora. Konieczne będzie zbadanie pozostałych obrażeń, o ile istniały. Kilka dodatkowych odczynników być może byłoby w stanie zawęzić grono podejrzanych.
Dzięki temu, krok po kroku, możliwe, że udałoby się odgadnąć tożsamość zabójczego stworzenia. To z kolei był pierwsze i niezbędne posunięcie podczas skutecznej walki. Skutecznej.

Zupełnie osobną, choć niecałkowicie rozłączną sprawą był magiczny, gadający miecz. Łowczy potwierdził istnienie odpowiednika słuchu, zatem być może słyszał cokolwiek. Nie mówiąc już o tym, że mag był niezmiernie ciekaw zaklęć, jakimi obłożony został ten przedmiot.

Pojazd zatrzymał się. Kastor wysiadł z powozu. Natychmiast rozejrzał się po Szuwarach, po czym podążył za Redgarem podążającym już wprost na krasnoluda. Jeszcze z dość daleka mag widział jak Łowczy zamachał znalezionym mieczem.

- Panie władzo... Znaleźliśmy trupa! Jakąś milę od miasteczka! Broń magiczna miał! I coś go zeżarło... w sensie głowę. Paskudztwo, mówię, panu! - obwieścił bez wstępów, jak na prostego człowieka przystało.
W kilka uderzeń serca później mag i alchemik w jednym stanął obok.

- Kastor w zastępstwie Heidina. Potrzebuję znalezionych zwłok i człowieka sprawnego w mieczu. Zacznijmy od razu. Magiczną bronią mogę zająć się później - rzekł cicho Kastor od razu przechodząc do rzeczy. Nie było czasu na tłumaczenia, skoro rozmawiali w porze wieczerzy.

- Co? - spytał krasnolud, lustrując bacznie Kastora. - Co? - powtórzył, zezując na miecz. Dla samego Fresnela uwagi nie zostało wiele, ale jego znał. - Jakiego trupa? I w ogóle po co ci on, magu?

Z wnętrza kaptura dobiegło krótkie westchnięcie.
- Miecz to własność martwego jegomościa. Broń znajdowała się w pochwie, zaś człowiek leży z wyżartym mózgiem. To chyba wystarczający powód. Łowczy zna miejsce pobytu nieboszczyka, zaś ja z obstawą chciałbym wyruszyć natychmiast - wytłumaczył cierpliwie Kastor.

Skoro znaleziony, magiczny przedmiot znajdował się w pochwie, to nie był dobyty. Skoro nie był dobyty, zaś został znaleziony przy zwłokach, to za życia mężczyzna nie bronił się. Skoro się nie bronił, to nie spostrzegł zagrożenia lub nie zareagował na nie w czas. Dowodziło to odpowiednio pewnej inteligencji lub szybkości. Prosty tok logicznego myślenia wskazywał na podwyższony stopień zagrożenia.

Szeryf zmarszczył się i sapnął, ale uściślił spokojnie:
- Po co ci trup?

Mag chrząknął podirytowany. Rozmówca nie podążał tymi samymi ścieżkami myślowymi.
- Do badań nad naturą bestii - powiedział, jakby objaśniał dziecku rzecz całkowicie oczywistą.

- Nie mam czasu na pogaduchy. Przyjmujecie moją pomoc lub nie - dodał z ledwie słyszalnym sykiem.
Nawet jeśli zagrożenie istniało także za dnia, to nocą mogły dołączyć inne.

- Dobra, panie badacz. Tak czy srak muszę go najpierw obejrzeć na miejscu. Możecie się zabrać. Jeśli wam nie przeszkadza zamiast człowieka krasnolud. Fresnel, da się tam dojechać wózkiem?

- Ja udaję się w poszukiwaniu żywego. Pobieżne spojrzenie na martwego mam za sobą. Kierunki mogą się różnić.

- Żywego? - Szeryf skrzywił się i odchylił, jakby chciał spojrzeć na maga pod innym kątem. - Trzeba było od razu gadać, żeście kogoś zgubili. W takim wypadku trup będzie musiał zaczekać. Tylko powiedzcie z łaski swojej coś więcej. Kogo i gdzie chcecie szukać?

- Brata - odparł krótko Kastor, po czym dodał:

- Magia poprowadzi.

Krasnolud zwlekał z odpowiedzią, popatrując to na maga, to Redgasta, ale w końcu kiwnął głową.
- Dobra. A nie będzie tej magii wadziło, jeśli wam po drodze opowiem, co się porobiło pod wieżą Heidina? Skoroście jego zastępcą, może coś poradzicie.

- Nie będzie - skinął głową mag i ruszył w drogę powrotną mamrocząc pod nosem.

- … ar’kh y Alcest - dokończył nieco głośniej powstrzymując się od komentarza dotyczącego trywialnego użycia magii oraz marnotrawienia jej na coś, czego można dokonać bez jej pomocy. Jednak mógł minimalizować jej zużycie. Bladoniebieska, zimna kula światła przeznaczona jako zastępstwo dla braku pochodni w nieoświetlonych miejscach miała podążyć, by oświetlić okolicę Alcesta. Zwolniona do tempa chodu człowieka równie dobrze mogła wskazywać drogę.

- Zobaczę co da się zrobić - dodał.

W tym czasie krótkonogi brodacz, jakby do towarzystwa, rozpalił własną lampę. Całkiem zwykłą, na olej.
- No, to... Zaczęło się wczoraj wieczorem. Od tęgiego, wybaczcie niefachowe terminy, pierdolnięcia…

Aktywująca się nagle bariera zamykająca wieżę? Ghul szalejący w okolicach? Osobliwa sprawa. Niewykluczone, iż związana ze śmiercią poprzedniego właściciela Miecza.

- Ciekawe - skomentował krótko mag i zamilkł na chwilę.

- Spojrzę przy pierwszej okazji. Chciałbym też zbadać sztylet pana leBruna, skoro poradził sobie z czarem ochronnym - dodał mając nieprzyjemne przeczucie, iż będą mieli okazję spotkać rzeczonego ghula w trakcie wędrówki.

Swoją drogą, Kastor z chęcią przeprowadziłby kilka eksperymentów na ghulu. Nigdy jeszcze takiego stwora nie widział i nawet podczas odbywania nauk nie natknął się na odpowiednie zapiski. A przecież całe życie spędził między księgami, wręcz nałogowo zdobywając nową wiedzę.

Oto jego okazja, by dowiedzieć się czegoś więcej.

Kula bladoniebieskiego światła powinna doprowadzić ich do Alcesta. Gdziekolwiek by nie był. Kastor zamierzał spowolnić wędrówkę światła, gdyby poruszało się zbyt szybko i odwrotnie.
Ponadto musieli rozglądać się uważnie, ponieważ również oni mogli paść ofiara ataku.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 20-10-2016, 14:54   #26
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
z Mirą jako Iris

Znad wiadomości od zmarłego klechy Harl podniósł posępne spojrzenie. Stare świątynne archiwa raczej nie były czymś, w czym ktoś z zewnątrz mógłby cokolwiek znaleźć inaczej niż zupełnym przypadkiem. Zresztą ich opiekunowi przy tamtym odkryciu pewnie też sekundowało nieliche szczęście.
- Może Ballou zrobił sobie jakiś odpis... - Postukał w świstek palcem i zerknął znacząco na stertę papierzysk. - Albo inną notatkę?
- Poszukam, ale tu w biurku nic nie było. Jest jeszcze kaseta, ale do niej Mer miał klucz zawsze przy sobie
- odparła ciemnoskóra kobieta.
Kiwnął głową i zamyślił się na chwilę.
- Jeśli jutro nie wróci, będzie trzeba otworzyć inaczej… Swoją drogą: wokoło wieży maga wyrosła magiczna bariera. Niebezpieczna. Na razie postawiłem tam golema, ale od rana będę potrzebował ze dwóch krzepkich pomocników. I paru rzeczy…
- Och, ja...postaram się pomóc, ale czy nie... nie powinien pan się skupić na Merze? To w końcu człowiek! Mógł zostać porwany albo...
- zachlipała na samą myśl.
- Nim też się zajmę. Ale bariera zagraża wszystkim, a Ballou umie sobie radzić. Nie ma co płakać na zapas.
Iris spojrzała na Harla spod ciemnych rzęs.
- Liczymy na pana... Ja liczę. Bardzo.

*

Zamiast kolacji - łażenie po krzakach za świecidełkiem obcego maga, który zgubił brata, ale znalazł trupa. Po ciemku i w deszczu. Taki już los szeryfa, a Manhattan nie miał w zwyczaju się na niego uskarżać. Siostry Leroux też musiały się z tym pogodzić. Pewnie poszłoby im trochę łatwiej, gdyby nie zostawiał tej kwestii tylko ich domyślności, na konwenanse jednak szkoda mu było czasu.

Mag zdawał się wierzyć w możliwości swojego świetlika, więc Harl póki co się nie wtrącał. W odwodzie zostawał jeszcze tropicielski talent Fresnela, ale na razie wkład ich obu w akcję sprowadzał się głównie do pilnowania, żeby poszukiwaczy niespodziewanie nie znalazło coś innego. Na wypadek, gdyby jednak zapragnęło sprawdzić ich baczność, krasnolud ściągnął swój gwintowany bandolet z ramienia. Na później odłożył też parę interesujących, magowych kwestii.
Na gadanie przyjdzie czas, kiedy już znajdą - tak czy inaczej - zgubę Kastora i zwiozą do Szuwar nieszczęśnika bez głowy.
 

Ostatnio edytowane przez Betterman : 20-10-2016 o 17:36. Powód: mały błąd
Betterman jest offline  
Stary 09-11-2016, 13:54   #27
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Wtorek, drugi dzień wiosny, wczesna noc

[MEDIA]http://vignette2.wikia.nocookie.net/witcher/images/a/a1/Loading_Inn_night.png[/MEDIA]

Deszcz lał i lał. Cały dzień, cały wieczór i wszystko wskazywało na to, że do rana co najmniej będzie tak lać.

Gdy noc była już ciemna i tylko w nielicznych domach paliły się jeszcze światła, przed drzwiami tawerny Pod Zdechłym Kocurem zgromadziły się cztery zmoknięte postacie. Ktoś zastukał zdecydowanie w dębowe odrzwia, które uchyliły się po chwili.

- Wyglądacie jak kacze gówno. I to na rzadko – powiedziała skrzacica Marianna – właścicielka przybytku.

Mimo kwaśnej miny wpuściła jednak zmokniętych mężczyzn do środka – 3 ludzi i krasnoluda, choć od ponad godziny tawerna była oficjalnie zamknięta a kilku jej nielicznych gości udało się już na spoczynek.

- Siadajcie na dupach. Podgrzeję wam resztę zupy. – burknęła właścicielka.
- Dzięki MariRedgar spróbował się uśmiechnąć, lecz był tak zziębnięty, że z trudem poruszał szczęką by mówić.

Prawie 10 godzin poszukiwań i łażenia po zimnym lesie w siąpiącym deszczu dało mu w kość. I nie tylko jemu. Słabego zdrowia mag imieniem Kastor niemal słaniał się na nogach i nie wiadomo czy dotarłby tak daleko, gdyby nie wsparcie jego brata – Alcesta. Zresztą nawet zhardziały szeryf Manhattan wydawał się zmęczony.

Misja została jednak zakończona sukcesem – przynajmniej ta. Znaleźli brata maga, który okazał się niezbyt ogarniętym osiłkiem, mającym talent do gubienia jedynej(!) ścieżki w lesie oraz przywieźli trupa nieznanego człowieka – właściciela Miecza, który teraz został położony przez Łowczego na stole. Choć sam Redgar twierdził, że ostrze jest magiczne i potrafi mówić, krasnolud coraz bardziej w to wątpił. Ot – miecz jak miecz… czasem tylko dziwnie świecił, ale niejedno magiczne cholerstwo tak miało.

- Nie ‘dzięki’, tylko dołóż do ognia, prypciu ty – skrzeknęła swoim wysokim głosikiem skrzacica – Macie i tak szczęście, bo właśnie miałam wygaszać fajerek…

Łowczy wykonał polecenie z nieskrywaną chęcią. Wkrótce wszyscy czterej usiedli przy ławie, stojącej najbliżej paleniska, koło którego suszyły się ich okrycia. Nie trwało długo, gdy Marianna nakryła do stołu, po czym wróciła z garem parującego barszczu. Choć nikomu nie szczędziła ani zupy ani kawałków gotowanego kurczaka, minę wciąż miała kwaśną jak mleko sprzed tygodnia.

- No i gdzie was w taki ziąb poniosło? Powariowaliście? – zagadnęła, podając talerz Harlowi Że ten debil, Łowczy, się po krzakach szlaja, to ja wiem, ale wyście powinni mieć więcej rozumu. No a tych dwóch w ogóle nie znam. Coście za jedni, co? – zapytała Kastora i Alcesta, po czym nie czekając na odpowiedź, wydarła się znów do RedgaraCzy ja ci, wkładam giry do talerza? Nie! No to zabieraj mi ze stołu ten zardzewiały kozik, co się świeci jak nie przymierzając psie jajca! – wskazała chochlą Miecz, ochlapując go przy tym nieco barszczem.
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 12-12-2016 o 14:37.
Mira jest offline  
Stary 22-11-2016, 12:34   #28
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
z Kastorem i Mirą

Mag skinął skrzatce głową i trącił łokciem Alcesta, by ten zajął się rozmową i przedstawianiem.
Wyglądało, jakby od dłuższego czasu miał ochotę trzasnąć swojego tępego brata w łeb. Najlepiej kamieniem, żeby wszystkie klepki wskoczyły mu na miejsce. I zrobiłby to, gdyby nie fakt, iż nie chciał marnować sił.
Zaczął powoli jeść ofiarowaną zupę. Zaczął się zastanawiać czy rzeczywiście jeszcze dzisiaj wypocznie na tyle, by spróbować zmierzyć się z Wieżą. Te rozważania musiały jednak poczekać na później. Spojrzał niechętnie na gadający miecz, a następnie w stronę drzwi, za którymi zostały zwłoki. Najpierw Wieża, potem reszta.

- Jak śmiesz wieśniaczko!? - Z ostrza dobył się histeryczny krzyk do złudzenia przypominający obrażoną matronę. - Jam jest Miecz a nie żaden kozik! Przeproś natychmiast i wypoleruj mą klingę!

Krasnolud przyjął marudzenie karczmarki ze stoickim niemalże spokojem. Odburknął tylko, że jakby dało się szybciej znaleźć, czego szukali, to by nie łazili po krzakach do późna, i na poważnie zajął się podsuniętą michą. Dopiero wrzask miecza go od niej oderwał.
- Rzeczywiście gada - zauważył przytomnie i nawet poruszył się na ławie, ale w porę zmiarkował, że pierwszeństwo reakcji i tak należało się Mariannie, a ona z niego bezwzględnie skorzysta. Chyba że ktoś im potajemnie podmienił skrzacicę.

- Oż ty pieruńskie czarostwo... - Marianna biła pianę. - Ja ci dam wieśniaczkę!
Już miała się rzucić z chochlą na Miecz, gdy między nią a bronią stanął Redgast.
- To oręż, który należał do trupa - wyjaśnił, po czym dodał kwaśno - Chyba jest przeklęty i... No, klątwa spadła na mnie. Lepiej go nie dotykaj, Mari.
- Ha! - zakrzyknął miecz. - Padnij na kolana błagając o wybaczenie! Zbrukałaś moją piękną zabójczą klingę tymi pomyjami. Jak się ukorzysz to w geście łaski pozwolę Ci mnie wypolerować. - W słowach Miecza zabrzmiały lubieżne tony.

Szeryf przesunął się na ławie bliżej maga, odchrząknął, żeby ściągnąć jego uwagę, i trzonkiem łyżki wskazał Redgasta.
- To prawda?

- Oż ty zardzewiały widelcu, ty...
- Skrzacica zamierzyła się chochlą, by zaatakować Miecz, lecz Łowczy sprawnie złapał ją pod ramiona i przytrzymał. Starając się uspokoić szamoczącą karczmarkę, zwrócił się do Harla:
- Tak mi powiedział... ten Miecz. Że jak go zostawię, to po mnie. Pan nowy mag mógłby to pewnie jakoś zbadać. W sumie miałem prosić o to, bo chociaż miecz to poręczna broń, to patrząc jak skończył jego poprzedni właściciel... Wolałbym wrócić do starego noża... Co nie gada. - Westchnął.
Miecz błyszczał dumnie i wyzywająco.


Kastor spojrzał z ukosa na broń, po czym włożył do ust kolejną porcję zupy.
- Nie sądzę - odparł krasnoludowi ciszej niż zwykle, choć pewności nie miał. Przez chwilę nie odzywał się, żując mięso.
- Został zaskoczony lub nie zdążył zareagować na atak potwora. - Wskazał na dwór, dając do zrozumienia o kim mówi.
- Jedyna magia pochodziła od tego - tym razem spojrzał na Miecz. - Czyli to żadna, wydumana klątwa. Przebadam go jak uporam się z wieżą.
- Oczywiście, że nie zginął od klątwy… Przecież mnie miał. Zginął z głupoty, bo mnie nie dobył, ot, cała filozofia!

Z brodatej twarzy trudno było coś wyczytać, może poza ogólnym zafrasowaniem.
- Wieżą, jak myślę, zajmiemy się z samego rana. Teraz, znaczy: jak zjemy, chcę tylko zabrać trupa sprzed karczmy. Zdechlak na szyldzie w zupełności wystarczy, nie, Marianna? A ty mi, Fresnel, pomożesz, mam nadzieję. I weźmiesz ze sobą to wygadane żelastwo.
- Jak trzeba
- westchnął Łowczy znad talerza.
- No, pięknieście mi za gościnę zapłacili. Trup i chujstwo z klątwą. - Marianna aż zatrzepotała skrzydłami. Kiedy rozlała resztki zupy, zabrała garnek i chochlę i skierowała się na zaplecze. - Pan magik i jego brat mogą zostać na noc - powiedziała, nie patrząc na nich. - Pierwszy niech się przyda przy tej zawszonej wieży, a drugi... - zwróciła się do Alcesta - Jak kur zapieje, chcę tu widzieć koło paleniska równy stosik pociętego drewna. Koło wejścia masz drewutnię, tam znajdziesz też siekierę.

*

Po wyjściu z karczmy wlazł na kozioł i chwycił lejce, a zmoknięta chabeta właściwie sama ruszyła w krótką drogę do domu.
Zatrzymał wózek na tyłach garnizonu, otworzył wejście do aresztu i wrócił do Redgasta.
- Dobra, trzeba zabrać klienta pod dach. Właź na pakę, weź go pod pachy.
Sam złapał za sterczące z tyłu golenie.

Niskie stopnie wiodły prosto do garnizonowych lochów. Filary ze zgrubnie ciosanego kamienia, łuki i pordzewiałe kraty wydzielały z mrocznej czeluści bardziej swojską część. Dawnymi czasy przesiadywali tam strażnicy.
Z długiego blatu pod ścianą, kilku półek i kątów w świetle lampy błyskało tajemniczo instrumentarium godne pracowni alchemika, ale stół pośrodku był pusty. Posapując i klnąc z rzadka, Harl ułożył na nim z pomocą Fresnela ciało. Zaraz potem zakrzątał się przy aparaturze, zaskrzypiał niepozornym kurkiem nad dobytymi skądś dwoma kubkami bez uch.

- Na wzmocnienie. - Podsunął jeden łowczemu. - Poza tym nigdy nie wiadomo z takim trupskiem. Lepiej przepłukać.

Pokrzepiony, zapalił jeszcze jedną lampę i przystąpił do oględzin. W lesie nie było na to warunków ani czasu, a trup - jak to trup - z każdą chwilą prezentował się gorzej. W dodatku zamiast maga, o którym póki co szeryf nic właściwie nie wiedział, miał teraz asystę znajomego tropiciela.

- Jeśli boisz się klątwy, to weź miecz ze sobą - powiedział doń, kiedy zbierał się już do wyjścia. - Możesz go też zostawić. - Wskazał pokryty pajęczynami i grubą warstwą kurzu stojak na broń. - Chyba... Będzie mu wygodnie, nie?

Potem Harl przysunął do stołu zydel, wygrzebał spod szpargałów zalegających w szufladzie papier, zdmuchnął zeń paprochy. Na czystej kartce sklecił pośpiesznie ustęp o ostatnich wydarzeniach do wciąż nieskończonego raportu. Suchy jak stuletni dziadyga, bez domniemań i choćby najostrożniejszych wniosków. Zakończył za to uprzejmym zapytaniem, czy wedle wiedzy stołecznych służb szanowny Heidin nie objawił się gdzieś poza Szuwarami.
Zanim złożył podpis, zadumał się na jakiś czas. Wstał, z wprawą cymbalisty obstukał szklane baniaki i rurki, przestawił ze dwie wajchy. Wreszcie znów usiadł, dopisał jeszcze prośbę o podsumowanie tego, co wiadomo o niejakim Kastorze, rzekomo zaginionego maga zastępcy.
Choć przy kilkudniowym trupie pisało mu się zadziwiająco sprawnie, nie zabrał się już za kolejny list, który planował tego wieczoru napisać. Towarzystwo zdawało mu się jakby niedobrane, a pora zdecydowanie zbyt późna. Zwłaszcza że następny dzień też zapowiadał się bardzo pracowicie. Od samego rana i pewnie bez względu na to, czy pod wieżą więcej będzie mógł zdziałać mag czy łopaty.
 

Ostatnio edytowane przez Betterman : 22-11-2016 o 13:52. Powód: "wyglądało, jakby..." w pierwszej części
Betterman jest offline  
Stary 04-12-2016, 18:28   #29
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Środa, trzeci dzień wiosny, poranek
[MEDIA]http://img08.deviantart.net/5b4e/i/2013/316/2/7/fatecraft_rural_town_tile_by_tyleredlinart-d6tzirg.jpg[/MEDIA]

Poranek w Szuwarach nastał zimny i pochmurny, kto więc mógł, ten nosa spod pierzyny nie wychylał. Niestety, większość mieszkańców nie mogła sobie pozwolić na tego rodzaju lenistwo. Tu każdy wiązał ledwo koniec z końcem - szczególnie po zimie. Wśród "nieuprzywilejowanych" byli też przyjezdni.

Kastor i Alcest,
ledwo kur zapiał, zajęli się swoimi pracami. Podczas gdy starszy brat rąbał drwa dla Marianny, młodszy przeglądał notatki dotyczące magicznych barier. Heidin nigdy nie chwalił mu się zabezpieczeniami, był jednak pewny, że nie mogły być one bardziej skomplikowane niżby on sam wymyślił.

Najbardziej prawdopodobny wydawał się system runiczny, gdzie pole magiczne – choć zasilane z Wieży, utrzymywało stabilność dzięki kamieniom opatrzonym runami. Aby przerwać barierę, starczyło je odnaleźć i zwyczajnie poprzesuwać. Ponieważ jednak to był Heidin – cwany i przemyślny czarodziej - należało się też spodziewać jakichś dodatkowych trudności.

Po wyjątkowo smacznym i sutym śniadaniu bracia udali się pod Wieżę, gdzie spotkali niewyspanego Redgara. Łowczy raz po raz z lękiem zerkał na pochwę przy pasie, po czym wyciągnął Miecz.
- To to… to chrapało w nocy. – powiedział na powitanie – A przed snem wyło to to… o jakichś cyckach. Ja chcę się tego pozbyć! Magu, musisz mi pomóc, bo oka nie zmrużę! – uderzył z prośba do Kastora.

Nim Mag mu odpowiedział, zza zakrętu wyłoniła się niska, krępa postać krasnoluda. Harl idealnie wpasowywał się w aurę dnia ze swoją ponurą fizjonomią. Trudno było jednak się dziwić, skoro wszystko zdawało się iść jak po grudzie, a problemy miasteczka tylko mnożyły się zamiast rozwiązywać. W dodatku w śniadaniu przeszkodził mu Vincent, przynosząc informacje na temat znalezionej tkaniny.

Wieści okazały się całkiem ciekawe, materiał należał wszak do rzadkich wyrobów kuśnierskich, pełniąc rolę czegoś na kształt elastycznej zbroi skórzanej. Takie cuda można było zdobyć w Matrice i pewnie połowa Szuwar nie wystarczyłaby na zakup jednej pełnej wyprawki, dlatego też nosili je tylko najzamożniejsi szlachcice, Gwardia Przyboczna Króla oraz… Najwyższa Liga Zabójców na usługach Magicznego Konsorcjum.

Nie informacje były jednak przełomem w śledztwie Manhattana, a ponowne zerknięcie na tkaninę, którą – w gorszym stanie, ale dopiero co widział. Zaniechawszy śniadania, porwał kawałek materiału do aresztu i porównał z odzieniem truposza – miał rację! To był skrawek jego ubrania, wyszarpany gdzieś w okolicy ramienia. Szkoda, że sam właściciel nic więcej mu na ten temat nie powie...
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 12-12-2016 o 14:36.
Mira jest offline  
Stary 12-12-2016, 14:15   #30
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
Przez zamieszanie ze strzępem z wieży i dlatego, że nawet urzędowe listy nie potrafią same złapać dyliżansu do stolicy, dotarł pod wieżę później, niż planował. Całą drogę pilnie się rozglądał. Mimo to nie wypatrzył ani zamówionych u Iris Pascal pomagierów, ani materiałów i narzędzi, co jeszcze bardziej zwarzyło mu humor. Czary czarami - solidna, materialna alternatywa bardzo by się przydała. Nawet jeśli oznaczała zasuwanie przez cały dzień po pachy w błocie.
Na razie miał jednak do dyspozycji maga. I magiczny sztylet, który na wszelki wypadek znów wypożyczył od tkacza, choć trudno było przewidzieć, czy rzeczywiście przyda się do czegoś prawdziwemu specjaliście, za jakiego ostrożnie - i póki co awansem - szeryf brał Kastora.

- Jak tam, panie magu? - zapytał z marszu. - Będzie co z tego?

Kiwnął głową jego wielkiemu bratu i Fresnelowi, obu przyglądając się badawczo w dziennym świetle. Potem sprawdził, czy nikt mu - jak w starym, garnizonowym dowcipie - nie podprowadził nocą golema albo nie zaszły pod wieżą jakieś inne zmiany.
 
Betterman jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:04.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172