Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-01-2017, 20:11   #71
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Seathan przez chwilę się wahał. Zdrowie dziadka czy tajemnice?
- Skręślę kilka słów do Lorda Gerolda. W zaufaniu powiem ci przyjacielu, że wybieramy się na zbrojny wypad na Żelazne Wyspy. Szybki i precyzyjny atak organizuje Lord Gerold wraz z nami i kilkoma innymi Lordami. Nic dużego, pokażemy tylko pazur lwów zachodu. Jeśli ma zaufanie to tamtejszego Maestera poproszę by zabrał go ze sobą dyskretnie. Nie musimy tłumaczyć podejrzeń o trucizny. Wystarczy powiedzieć, że potrzebujemy szerszej konsultacji jego stanu zdrowia. Nie żebym chciał podważać twoje kompetencje ale pozór jakiś stworzyć musimy. Co do księgi zaś, zakup o ile cena byłaby rozsądna i nie zrujnuje nas. - uśmiechnął się szeroko na koniec.

Po rozmowie z Maesterem, Seathan faktycznie planował napisać do Lorda. Oficjalnie z zapytaniem o możliwość konsultacji z Maesterem w siedzibie Seaverów. Co stworzy też wygodny pretekst na wizytę samego Gerolda. To, że przyjedzie z liczną świtą? W rzeczywistości będącą jego grupą do ataku. Ot wystawny orszak, analogiczny do statusu. Słowa o stanie przygotowań powierzył już zaufanym uszom. Papier rzecz zbyt niepewna. Musi pamiętać by posłaniec dał list do rąk własnych. W obecnej sytuacji słudzy Gerolda raczej nie powinni tworzyć problemów.
 
Icarius jest offline  
Stary 07-01-2017, 22:13   #72
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
- Hmm.- Trevyr przez chwilę drapał się po siwej brodzie.- Ciekawa taktyka ze strony Lannistera, pamiętaj jednak Seathanie, że żelaźni nie są atakowani na swoich wyspach nie bez powodów. Spędziłeś tam jednak wiele czasu i sam dobrze wiesz czego można się podziewać po tych ludziach. Co do moich kompetencji lordzie, to jak mówiłem, nie wiążą się one z truciznami, a moje zdolności medyczne nie wykraczają poza proste choroby i oczywiście rany bitewne, więc chętnie przyjmę kogoś kto może mi powiedzieć dwa mądre słowa, albo podać tytuł dobrej księgi pozwalającej poszerzyć wiedzę.- Trevyr odsunął ciężkie krzesło na którym siedział. Te ruszyło się z niemałym łoskotem.
- Jeśli to wszystko o czym chciałeś ze mną porozmawiać, to pora kończyć. Mam list do wysłania i z tego co mówisz zamówienie na kolejną stal też by się przydało złożyć.- Trevyr zwinął list i wsadził go do rękawa.- Oczywiście nie obrażę się jeśli zdecydujesz się towarzyszyć mi do krukarni. A skoro już o krukach mowa. Jakieś wieści od Mily? Lord Snow jeszcze nie odpowiedział na moją propozycję, dziwne. Pomyślałby ktoś, że człowiek o jego statusie wie jak negocjować. Chociaż.- Trevyr zamyślił się na chwilę, a po chwili zapytał. -Idziemy?-
 
__________________
Man-o'-War Część I

Ostatnio edytowane przez Baird : 07-01-2017 o 22:16.
Baird jest offline  
Stary 08-01-2017, 00:52   #73
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Z miłą chęcią cie odprowadzę Seathan ruszył z Measterem.
- Mili jeszcze nic nie napisała. Jednak znając jej temperament nie zrobi tego do póki nie zdarzy się nic godnego uwagi. Pozytywnego czy nie. Czyżby nasz wilczek jeszcze nie potwierdził przybycia swoich sił? Dziwne honorowy z niego człek. Mieliśmy umowę, zostały tylko do ustalenia szczegóły. Intencja wydawała mi się jednak jasna. Zakup wszystko co ci niezbędne. - kontynuował rozmowę.
 
Icarius jest offline  
Stary 11-01-2017, 11:55   #74
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Królewski Bal


Mildrith ze swojego miejsca mogła spokojnie obserwować cały toczący się wokół bal. Już po kilku chwilach widać było, że "gra" toczyła się wszędzie dookoła. Od najmniejszych dworzan, po rodzinę królewską. Wprawne oko manipulatora, mogło dostrzec liczne linie podziałów, koneksji. Widać było zarówno drapieżników, jak i małe rybki będące dla nich pokarmem.

Tymczasem wokół Namiestnika ... Panował dziwny spokój. Zresztą patrząc na niego można było dojść do wniosku, że był to dziwny mężczyzna. Utrata oka nadała mu dystyngowany, a jednocześnie budzący grozę wygląd. Jego ruchy były spokojne. Aczkolwiek wprawne oko pani Seaver dostrzegło, że mimo pozornego rozluźnienia, gotowy byłby do szybkich działań. Zresztą każdy ruch, każdy mięsień, w jego ciele wskazywało na to, iż był to człowiek czynu. Dokładając do tego informacje, o jego ogromnej wiedzy i umiejętnościach intelektualnych, można było dojść do wniosku, iż jest to najniebezpieczniejszy człowiek wszystkich siedmiu królewst.

-Czyżbyś pani, nie bawiła się dobrze? - głos ser Addena wyrwał ją z rozmyślań. Eleanor chyba dosłownie na chwilę, oderwała się od ramienia rycerza i teraz pogrążona była w rozmowie z siwym Lordem, o aparycji starego wojownika.
-Bal toczy się wokół, a ty pani zajęłaś tak odległe miejsce - w jego słowach ciężko było cokolwiek wyczuć, aczkolwiek w jego oczach widać było ciekawość.

Reaver's Rest


Seathan z Maestrem prowadzili ożywioną rozmowę, akurat przchodząc przez dziedziniec natknęli się na Hortona, który załatwiał jakieś ważne sprawy rodowe. Zarządca widząc tą dwójkę podszedł do niej, najwyraźniej z dość ważną sprawą. Słysząc jednak temat rozmowy, z szacunku nie przerwał im, idąc jednak obok.

Po kilku chwilach cała trójka weszła do mniej uczęszczanej części zamku, pogrążeni w rozmowie nawet nie zauważyli panującej tutaj dziwnej atmosfery. Może gdyby zwrócili większą uwagę na otoczenie doszliby do wniosku, że jest tu zdecydowanie za cicho.

Weszli do małego korytarza, na końcu którego znajdowały się zamknięte drewniane drzwi, nagle za sobą usłyszeli trzask zatrzaskiwanych drzwi i chrzęst zamykanego klucza. Odwrócili się, aby zobaczyć niskiego mężczyznę ubranego w zbroję ich gwardii. Patrzył na nich zimnym wzrokiem, aby w końcu odezwać się głosem przypominającym warkot zwierzęcia.
-Oddajcie mi starego, to nic wam się nie stanie - mężczyzna trzymał w dłoniach miecz, widać było, iż gotowy jest do ataku.
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline  
Stary 19-01-2017, 04:51   #75
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację
Oderwała wzrok od sługi, który dbał o kielich młodego Martella i jej zdaniem, zbyt był przy tym nerwowy, spojrzała rycerzowi z Północy w oczy, by uśmiechnąć się i wrócić do lustrowania sali i zebranych w niej dostojnych gości i mniej dostojnych sług. Jej spojrzenie snuło się leniwie i większość wzięłaby je za znudzone i bezcelowe. Większość, ale nie Adden. Ser Wilk nie po raz pierwszy tchnął w Milly jakiś niepokój. Jakby ją na czymś przyłapał. Jakby coś przegapiła.
- Nie, drogi przyjacielu. To wspaniała uroczystość, piękne damy, wielcy panowie, jadło i napitki wystawne i wszystko zaiste królów godne – odrzekła, a żelazne okowy jej woli nie dopuściły drżenia do spokojnego, wyważonego tonu głosu. - Ser Lyonel zaś jest uprzejmym i dwornym kompanem, każda niewiasta w tej sali zazdrości mi jego słodkiego towarzystwa... lecz przybyłam tu w celu jasno określonym. Senior rodu i mój małżonek pokładają we mnie nadzieje i zaufanie. Toteż wybacz mi te kilka chwil bycia odludkiem. Szukam w tym odosobnieniu przewag, ser Addenie. Jestem słabą kobietą, i nie znajdę ich w sile własnych ramion. Moją przewagą może być tylko wiedza. Albo wpływ wywarty na tych, którzy silniejsi są ode mnie. Jednak do tego także... muszę coś o nich wiedzieć.
Zatoczyła pustym kielichem półokrąg obejmując przestronną komnatę.
- Patrzę więc, zanim pójdę zadawać pytania i słuchać półprawd i kłamstw, i przemów zupełnie bez znaczenia. Słowa czasem tylko przeszkadzają.
Rycerz skinął głową. Możnaby uznać, iż jest to jedynie forma grzeczności, dokonana przez człowieka, który nie rozumiał do końca gry, która działa się wokół niego. Można było mieć jednak co do tego pewne wątpliwości.
-Wydaje się to rozsądne - powiedział spokojnym tonem, zapijając tą odpowiedź solidną porcją wina -Jak myślisz pani, czego, ze swojej obserwacji dowie się o tobie Lord Brynden? - pytanie zostało zadane dość swobodnym konwersacyjnym tonem, jednakże zaniepokojona Mildreth przyjrzała się dokładniej Namiestnikwoi … Rozmawiał z kimś odwrócony do niej niemalże plecami, od czasu do czasu podnosił swój srebrny, wypolerowany kielich do ust, również dopiero teraz zauważyła strażnika o paradnej, gładkiej metalowej tarczy stojącej w nieznacznej odległości od stołu Bloodravena. Od czasu do czasu jego tarcza pochylała się, niby dla uzyskania wygody … ale … Czyżby namiestnik obserwował ją w odbicu zarówno tej tarczy, jak i swojego kielicha? Odwróciła się do Snowa, który stał z zagadkowym, ale i lekko ironicznym uśmiechem. Oparty o ścianę odłożył właśnie jeden pusty kielich, zabierając przechodzącemu słudze pełny. Wydawał się nie zwracać na nic uwagi …
- Dowie się, że wiem, do czego używać oczu. Liczę, że przypisze mi pewną desperację - skinęła mu Milly w odpowiedzi.
-Desperaccy ludzie popełniają błędy. Niektórzy lubią wykorzystywać desperację innych, ale to może się źle skończyć. 1000 i jedno oko. Podobno Namiestnik wykorzystuje również magię. Nie boisz się pani, czego będzie chciał w zamian? - kolejne pytanie, które mogłoby ujść za normalne, zresztą wydawało się, że Adden nawet nie zwraca specjalnej uwagi na odpowiedź jaką uzyska … A jednak chyba widział więcej, niż mówił.
- Nie strach się liczy, czy jego brak, lecz to, co i jak czynimy w jego obliczu - odparła mu Milly z niewzruszonym spokojem. - Któż może wiedzieć o tym lepiej niż rycerz? - spytała retorycznie, po czym lekko uniosła pusty kielich w kierunku sali, by jej odbicie pozdrowiło drgającym, lustrzanym toastem obserwującego ją Namiestnika.
-Człowiek, który zabił swojego brata … Czy można takiemu zaufać? Ludzie na tej wojnie popełniali straszne grzechy. Nie ciekawi ciebie pani, jaki to miało na nich wpływ? - subtelna zmiana w głosie, mówił o Bloodravenie, ale czyżby w tych słowach kryło się jakieś drugie dno?
- Ciekawi mnie wszystko, co ludzkie, ser Addenie.
Rycerz spojrzał na nią wzrokiem wyrażającym absolutnie nic.
-Pewnie niezbyt dobry. Chociaż wszystko zależy od tego, co zrobili z tym doświadczeniem. Albo jest to po prostu kłamstwo, jakie ludzie sobie opowiadają, aby poczuć się lepiej. Czuję, że przekonasz się o tym pani … Być może szybciej niż zakładasz - rycerz opróżnił swój kielich i ruszył w stronę Eleanor i starszego Lorda.
Milly westchnęła, ledwo zauważalnie. Zadry tkwiące we własnej duszy zawsze wydają się największe. Nawet zakutym w stal rycerzom… być może im szczególnie. Tymczasem ludzie nie potrzebowali rebelii, ani nawet jakiejkolwiek wojny, by się obracać przeciwko sobie, popełniać straszliwe czyny, tracić niewinność.
Ona swoją straciła. I nieszczególnie za nią tęskniła.
 
Asenat jest offline  
Stary 24-01-2017, 09:32   #76
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Królewski Bal

Mineło jeszcze pół godziny, gdy zabrzmiały gongi. Z początku był to cichy, ledwo słyszalny dźwięk, jednak powoli narastał, aż do momentu, w którym rozmowy ucichły. Oczy wszystkich zebranych skierowały się na podest. Tam Król powstał ze swojego miejsca. Do uszu Lady Seaver dotarł tłumiony śmiech, gdzieś słychać było prowadzoną szeptem rozmowę. Najwyraźniej nawet władca Westeros, nie był w stanie uciąć pewnych spekulacji. A może ludzie byli tutaj tak przyzwyczajeni do obcowania z tak potężnym człowiekiem, że przestał robić na nim wrażenie.

-Chciałbym podziękować wszystkim za przybycie - Aerys mówił dość cicho, ale można było go usłyszeć. Jego głos był spokojny, może nawet zbyt spokojny. Przywodził na myśl raczej miłego nauczyciela, niż Króla Rhoynarów, Andalów i Pierwszych Ludzi.
-Choć mój brat, książę Summerhall, nie przepada za tymi uroczystościami, cieszę się, iż mogę wspólnie z nim świętować jego kolejny dzień Imienin - solenizant nie wydawał się wcale zadowolony z takiego obrotu spraw. Wyglądął raczej na znudzonego. Widać było, iż cała otoczka, w której się znalazł męczyła go. Pewnie wolałby wrócić do siebie.
-Szczęśliwego 34 dnia Imienia bracie! - zakończył nagle król. Rozległy się oklaski skierowane zarówno w stronę księcia, jak i z grzeczności (a może uniżoności?) w stronę króla.

Zebrani mogli obserwować jak obaj Targaryenowie uściskają się, a król przekazał bratu jakiś podarek. Owinięty w pakowny prezent, ciężko było stwierdzić cóż to mogło być. Aż dziw, iż Król nie zrobił z tego większego przedstawienia. Najwyraźniej jednak, sam nie miał głowy do tworzenia "drogich iluzji", a może ciężko było obdarować kogoś, kto miał wszystko?

W międzyczasie na sali pojawiały się słodkości. Służący krzątali się, aczkolwiek widać było, iż samo wydarzenia powoli zmierza ku końcowi. Przekazanie królewskiego prezentu, było najwyraźniej znakiem do zakończenia tej oficjalnej części, gdyż co bardziej zmęczeni goście zaczęli ukradkiem opuszczać salę.
-Zdziwiona lady? - zapytał spokojnie rycerz z Północy, który znalazł się za Seaverówną.
-Zapewne spodziewałaś się czegoś bardziej widowiskowego? A tutaj nawet Król, nie zrobił specjalnego przedstawienia. Jestem zaś przekonany, że Książę będzie zadowolony z księgi, którą otrzymał od brata ... O czymkolwiek może ona być - ciężko było powiedzieć, czy ostatnie zdanie było podszyte ironią, czy tylko zabrzmiało to, w ustach kogoś kto najwyraźniej już trochę wypił.
-Za to zwróciłaś na siebie uwagę Ręki Króla pani .... Cokolwiek może z tego wyniknąć ... -

Reaver's Rest

W wąskim korytarzu walka była bardzo utrudniona. Młody Seathan żałował, iż odesłał swoją eskortę. W bezpiecznym zamku, razem ze swoim szwagrem czuł się wystarczająco bezpiecznie. Jak się okazało takie myślenie było błędne. Z obnażonymi ostrzami trójka wojowników ruszyła do śmiertelnego tańca. Co ciekawe zamachowiec wydawał się nie przejmować faktem, iż miał naprzeciwko siebie dwóch wojowników.

Był szybki, również pierwszy zaatakował nie zastanawiając się, czy tak naprawdę jego prośba zostanie spełniona. Zaatakował obu mężczyzn, którzy odbili pierwsze kilka ciosów, Seathanowi wydawało się, iż zauważył otawrcie, otworzył się, ale mężczyzna obrócił się na pięcie i jego potężne uderzenie wylądowało na żebrach Seavera. Całe szczęście zbroja wytrzymała, choć siniak z pewnością będzie mu dokuczał przez jakiś czas. Nie czekał na kolejny ruch, dwuręczny miecz wgniótł zbroję zamachowca, który syknął z bólu i cofnął się odbijając uderzenie Hortona, które mogłoby go dobić.
Haig odwrócił się do Maestra
-Uciekaj i wezwij pomoc - tego jakby jednak wmurowało. Co pozbawiło go cennych sekund. Szybkie uderzenie miecza zamachowca wylądowała na głowie Hortona. Poczuł jak lepka krew spływa mu po policzku. Miał szczęscie, gdyż ostrze zsunęło mu się po czaszcze. Rana nie powinna być zbyt poważna.

Widząc to maester w końcu ruszył do drzwi. Szarpnął za klamkę były one jednak zamknięte. Rozejrzał się szukając jeszcze innego sposobu na wydostanie się z pomieszczenia. W tym momencie jedyną możliwość jaką zauważył to okiennica zamknięta ciężką drewnianą sztabą. Tymczasem nie zważając na nic, zamachowiec ponownie zaatakował Seathana. Jego cios wbił się w bok mężczyzny łamiąc mu żebra i powodując ranę. Ten syknął z bólu i instynktownie zrobił wypad. Ciężki miecz przebił metalową zbroję wbijając się w bok zamachowca. Dwaj mężczyźni odskoczyli od siebie. Obaj broczyli krwią. Widząc to Horton zaczął wzywać pomocy, Trevyr spróbował podnieść sztabę, ale był to daremny wysiłek starszego człowieka .... Ktoś musiał jednak usłyszeć tumult, gdyż usłyszeli tupot obutych nóg. Ktoś musiał zmierzać do nich z pomocą .... Pytanie tylko czy zdąży?
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline  
Stary 25-01-2017, 13:01   #77
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację
Mildrith uśmiechnęła się do swego tymczasowego towarzysza olśniewająco.
- Jedyne, czego się spodziewam, to że nie powrócę ze stolicy w progi domu mego z pustymi rękoma, i że trud twój włożony w pomoc memu rodowi nie okaże się płonny i bezcelowy, drogi przyjacielu.
Stuknęła raz jeszcze swym kielichem o puchar Addena, po czym westchnąwszy cicho, iż ser Lyonel ani chybi znalazł sobie damę mniej zamężną lub chociaż bardziej przychylną, skoro nie wrócił do tej pory, z wdziękiem ruszyła przez wyludniającą się pomału salę. Nad Eleanor nachyliła się, by szeptem rzec, że być może zatrzymają ją tu obowiązki, i by nie rozstawała się z Celeastą.
- Zdaje się, że nasz gospodarz wypił o jeden kielich za dużo – ostrzegła. - Uważaj na niego. I na siebie – dodała znacząco.
Sama nalała sobie kolejny puchar i samotnie podążyła wzdłuż stołów w poszukiwaniu ciekawych rozmówców. Interesowały ją opinie o sytuacji na Zachodzie, choć dowiedzenie się, jąkąż to księgą król unieszczęśliwił solenizanta, zamiast dać mu wielki topór lub ostry miecz, również było ciekawe. Nie żeby Milly gustowała w uczonych pismach... lecz w przyjemnym uczuciu, że wie więcej niż większość owszem. Gdyby ktoś zechciał się podzielić plotkami o miłym gospodarzu, również nie zamierzała zatykać uszu. Adden miał jej sympatię, lecz nie jej zaufanie.

Oprócz wina i plotek, nie odmawiała sobie też i słodyczy z królewskiego stołu. Jakoś wszak musiała sobie umilić czas oczekiwania na to, aż Namiestnik, człek czynu, przestanie patrzeć i coś wreszcie uczyni.
 
Asenat jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:36.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172