Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07-11-2016, 20:56   #21
 
Littleness's Avatar
 
Reputacja: 1 Littleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie coś
Saskia wzruszyła ramionami. Była zmęczona. Łażeniem i jego bezcelowością. Kiwnęła Forgione'owi głową. Najeść się i przespać brzmiało dla niej jak najlepszy możliwy plan na dalszą część wieczoru.
 
Littleness jest offline  
Stary 08-11-2016, 15:05   #22
 
Goel's Avatar
 
Reputacja: 1 Goel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputację
I prawda - po co stać po próżnicy, gdy miasto zaczyna żyć nocnym życiem? Po zmroku żebrak jedyne, co mógł zarobić to "kosę pod żebro", jak w bandyckim slangu nazywano niespodziewane pchnięcie nożem. A było już całkiem ciemno... Bo choć gwiazdy na niebie świeciły, a nieboskłon jeszcze nie był czarny a bardziej granatowy, w uliczkach zrobiło się co najmniej mrocznie. Miasto natomiast nie inwestowało w nocne oświetlenie, i jedynie nieliczni przechodnie poruszali się w grupach dwóch, trzech osób, z których jedna niosła pochodnie. Nasi bohaterowie również nie zapomnieli o swoich pochodniach - miast jednak bawić się z hubką i krzesiwem, Forgione wykorzystując czar swojego głosu przekonał jedną wystraszonych jego pojawieniem się grup przechodniów by ... odpalić własną pochodnię od ichniej. W świetle kopcącej pochodni, drużyna ruszyła ku miejscu swojego spoczynku.

I bogom niech będzie chwała, że nasze trio pomyślało o rozpaleniu pochodni! Idąc ku tawernie kilkukrotnie słyszeli dochodzące z ciemnych, bocznych uliczek odgłosu bójek i nad wyraz głośno szeptane groźby. Strach pomyśleć, co czekać mogło trójkę nierozważnych podróżników, błąkającej się bez światła w mroku baldachimów i wąskich uliczek Ishlav. Z drugiej jednak strony, jak mawiają, ciągnie ćmy do ognia...

I tym razem, niestety, ćmy i męty Miasta Cudu dojrzały w pełgającym płomieniu pochodni nadzieję na zarobek. Gdy do tawerny zostało naszej drużynie zaledwie kilkadziesiąt kroków, drogę zastąpił im zakutany w zawój nieznajomy z zakrzywioną szablą w dłoni. Zachrypłym głosem, zakomunikował wprost:

- Po dwa błyski od łba albo te łby stracicie... Rzucać przed siebie, pojedynczo.

Odgłosy za plecami Saski, Francesco i Forgione uzmysłowiły im, że są otoczeni - pobieżne spojrzenie w tył pozwoliło dostrzec dwóch dryblasów z nagimi torsami trzymających pochodnie i potężne, drewniane chyba pałki.

A byli już tak blisko bezpiecznej przystani...
 
Goel jest offline  
Stary 10-11-2016, 21:52   #23
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Forgione wraz z Francesciem zatrzymali się zaskoczeni i jednocześnie wybuchnęli śmiechem, którego nie mogli powstrzymać. Wyrwał się z nich tak swobodnie... Sytuacja była dla nich absurdalnie komiczna - trzech idiotów zaatakowało w ciemnościach troje ludzi. Raz - zawsze napadaj z przewagą liczebną. Dwa - jeżeli nie masz przynajmniej dziesięciu ludzi na jednego, to nie zadzieraj z glewią. Trzy - jak odkryjesz, że zadarłeś z glewią, a nie spełniłeś punktów jeden i dwa - pomykaj, tak szybko, jak dadzą ci radę głupie nóżki.

Chichot urwał się w momencie, w którym Francesco bez słowa zaatakował gadającego swoją włócznią, natomiast Forgione ze swoją szklano-metalową glewią wykonał obrót i zaatakował z zaciętością jednego z przeciwników za plecami. Miał nadzieję, że uciekną, nie chciał nikogo zabijać pierwszego dnia w mieście. Chociaż - nie powstrzymywał ciosu, ani się nie ograniczał. Jak kretyn ma umrzeć, to umrze. Prosta i całkiem praktyczna filozofia w życiu.
  • Francesco atakuje dryblasa przed sobą
  • Forgione atakuje z jednym wysiłkiem (-2 szybkości, bo granica) jednego (groźniej wyglądającego) napastnika za plecami. Wysiłek idzie w celność
 
__________________
Prowadzę: ...
Jestem prowadzon: ...

Ardel jest offline  
Stary 15-11-2016, 19:26   #24
 
Littleness's Avatar
 
Reputacja: 1 Littleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie coś
Słysząc aż zbyt dobrze znane jej słowa, Saskia położyła dłoń na sztylecie. Plan spokojnego wieczoru diabli wzięli. Pohamowała napływającą irytację, wypuszczając ją wraz z dużym wydechem. Obrzuciła glewię krytycznym spojrzeniem. Nigdy nie należało lekceważyć przeciwnika, nawet jeśli ten tylko na to zasługiwał. Gdy "bliźniacy" śmiali się w najlepsze, Saskia, korzystając z zamieszania, zaatakowała najbliżej stojącego opryszka.
 
Littleness jest offline  
Stary 17-11-2016, 12:55   #25
 
Goel's Avatar
 
Reputacja: 1 Goel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputację
Czy właśnie na jeden z cudów liczyli rabusie, gdy zatrzymali naszą drużynę? Czy naprawdę liczyli, że trójka podróżnych okaże się nieuzbrojonymi żółtodziobami, jedynie paradującymi z bronią? Tym razem, miast zarobić na całonocne picie i wizytę z jednym z najpodlejszych zamtuzów w mieście, przyszło im zapłacić - i to najwyższą cenę.

Bo też reakcja bohaterów była błyskawiczna. Niewiele gadając ruszyli do ataku, na który rabusie nie byli najwidoczniej przygotowanie.

Francesco z właściwą sobie gracją wykonał szybkie pchnięcie włócznią z wykrokiem - przywódca bandy mimo prób parowania nie osłonił swojego brzucha przed ostrzem; zgięty w pół upadł na kolana nie wierząc nadal w obecność stali we własnych wnętrznościach.

Tymczasem Forgione, wkładając w cios całą swoją zwinność, odskoczył w tył, jednocześnie obracając się. Drugi krok wyniósł go nieco w powietrze, gdy wykorzystując bezwładność rozpędził swoją szklaną glewię do miażdżącego ciosu. Trzeci krok zlał się w jedno z obrzydliwym odgłosem mlaśnięcia i trzasku, gdy ostrze broni zagłębiło się u podstawy szyi bandyty i zatrzymało się na trzonie mostka nieszczęśnika, gruchocząc obojczyk, łamiąc żebra, rozszczepiając kręgi. Ofiara, powalona ciosem, natychmiast straciła przytomność, obficie krwawiąc z rany.

Saskia natomiast, doskoczywszy drugiego z dryblasów stojących za plecami naszej trójki, zamarkowawszy cios w głowę, płynnie przeszła do podcięcia nóg bandycie, najwyraźniej nie chcąc go od razu zabijać. Tamten, nie spodziewając się takiego obrotu sprawy, padł jak długi z głuchym beknięciem na bruk ulicy.

Z mroku dał się słyszeć czyjś stłumiony okrzyk przerażenia i zaskoczenia - za chwilę ucichł tupot kilku par nóg uciekających towarzyszy bandytów. Bo też czy po zwykłych podróżnych można było spodziewać się takiego popisu sprawności bojowej i okrucieństwa?

Po chwili na ulicy dało się słyszeć tylko jęki bólu konającego herszta i błaganie powalonego o litość. Co zrobią nasi herosi? Wielkodusznie darują życie bandytom, ryzykując przy tym zemstę pozostałych? Czy może zabiją nędzników, wyrzekając się miłosierdzia i zostawiając ofiarę z krwi dla szczurów, władców pogrążonego w mroku miasta?

***

Francesco wraz z Forgionem splunęli na ciała idiotów. Oryginalny F&F podszedł do powalonego przez Saskię zbira.

- Spierdalaj, idioto.

Nie było co tu przesłuchiwać - ot kolejny cwaniak, myślący, że może łatwo zarobić na nocnych spacerowiczach. Forgione miał nadzieję, że to doświadczenie nauczy czegoś ocaleńca i pozwoli mu rozpocząć normalne życie. A do zmian, jak widać było, potrzebne są ofiary.

I tak cała trójka pozwoliła uciec przerażonemu ich bojową skutecznością zbirowi, pozostawiając ciężko rannego bandytę własnemu losowi. Bo i cóż mieli zrobić? Zabrać go do lazaretu? Opatrzyć w swojej ciasnej klitce wynajmowanej w gospodzie? Pozostając głuchymi na błagania i złorzeczenia łotra, drużyna ruszyła na kwaterę.

Tam zaś, niewiele rozmawiając z miejscowymi, zamówili tanią acz pożywną kolację, na którą składało się kilka podpłomyków z mocno razowej mąki i miska gęstej polewki, w której pływały kawałki najpewniej gotowanych warzyw (a przynajmniej na to liczyli...). Zmęczeni całym dniem podróży i dość nerwowym wieczorem, podróżnicy zasnęli snem sprawiedliwego.

O dziwo, nikt w nocy nie szturmował karczmy chcąc pomścić zabitych kamratów. Obudziwszy się przed Saskią, Forgione z Francesciem zeszli na wczesne śniadanie do sali wspólnej, by przy okazji wywiedzieć się kiedy przypada owa "godzina cudu", o której wspominał klucznik. Okazało się, że według zgrubnych miar stosowanych w Steadfast, jest to około dwóch godzin przed południem. Gdy niedługo później z góry zeszła zaspana Saskia, mężczyźni popijali cienkie piwo, pozorując przyjacielską rozmowę. Po szybkim śniadaniu - dla odmiany, podpłomyki podawano bądź to z wczorajszym gulaszem warzywnym lub też z zimną jajecznicą na trudnym do określenia zwierzęcym tłuszczu - nasi bohaterowie pozbierali swoje manatki i ruszyli do kaplicy na wskazaną godzinę.

Jakie było ich zdziwienie, gdy ujrzeli dużą grupę gapiów żywo o czymś dyskutujących pod chramem Kapłanów Wieków! Miejscowa straż pilnowała, by tłuszcza nie zbliżała się zbytnio do budynku, zaś przed kaplicą stało kilku skutych razem kapłanów strzeżonych przez gwardię miejską. Sprawa wydawała się co najmniej dziwna. Może jednak lepiej byłoby skręcić w jedną z uliczek? Ale też czy Steadfast i cały znany świat należały do ostrożnych i przezornych, czy raczej do dumnych, śmiałych i co najważniejsze: wścibskich?

 

Ostatnio edytowane przez Goel : 20-11-2016 o 00:31.
Goel jest offline  
Stary 20-11-2016, 13:53   #26
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
"Co do cholery?" - pomyślał Forgione. "Cholera, co znowu?" - zastanowił się Francesco.

Faktycznie sytuacja była dziwna i zarazem zła i dobra. Zła - bo ich pracodawcy pójdą siedzieć. Dobra - bo w sumie jeszcze nie byli pracodawcami. Trzeba się będzie dowiedzieć, co się w ogóle stało.

- Saskia... Zapytasz straży cóż się wydarzyło? Ja i ja popytamy wśród gawiedzi.

Chwilę po wypowiedzeniu słów F&F wmieszali się w tłum, pragnąc zebrać nieco plotek. A głos mieli malowniczy i zachęcający do zwierzeń...
 
__________________
Prowadzę: ...
Jestem prowadzon: ...

Ardel jest offline  
Stary 22-11-2016, 00:06   #27
 
Littleness's Avatar
 
Reputacja: 1 Littleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie coś
Saskia skinęła tylko głową i ruszyła w stronę straży, pozostałą uwagę skupiając jedynie na sakiewce. Już nawet nie wzdychała. Zawsze w coś podobnego musiała się wpakować. W coś gwarnego, brudnego, wymagającego lawirowania między słowami i mieczami. I zwykle czymś jeszcze. Niestety.

- Przepraszam najmocniej - powiedziała mocnym, spokojnym głosem, gdy udało się jej przedrzeć w stronę gwardii. - Czy należy czuć się zaniepokojonym? A może można jakoś pomóc?
 
Littleness jest offline  
Stary 26-11-2016, 09:23   #28
 
Goel's Avatar
 
Reputacja: 1 Goel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputację
Niewiele trzeba było gracji i kurtuazji, by przekonać pospólstwo do gadania. Bo czymże innymi zajmować się ma zmęczony życiem człowiek niż zachłystywaniem się wszystkim, co różni się od jego podłego losu? Wystarczyło więc kilka chwil, by "bracia" zebrali przynajmniej kilka wersji wydarzeń:

- Opat to obmierzły pedofil! Zabawiał się z dziećmi podczas nauk! - grzmiał zgarbiony starzec o potężnym jak na swój wiek głosie.

- A sie tam znasz, dziadu! SO-DO-MI-TA, nie pedofil! Wszystkim w klasztorze już, hehe, dupę, hehe, obrobił, hehe... - chichotała gruba kobieta, z uwieszonym jej kiecy chudym stworzeniem, będącym zapewne jej dzieckiem.

- Wszetecznicy... Wam jeno kopulacja w głowach. Toż to oczywiste, że musieli jakiś artefakt znaczny znaleźć i ktoś w mieście się na niego połasił. - rzekł ubrany nieco znaczniej od pozostałych mężczyzna. Woń korzeni wskazywała na jego powiązanie z gildią handlarzy.

- Albo, kurwa, się skurwysyny, kurwa, za bardzo, kurwa, rozpanoszyli, kurwa. To ich, kurwie syny, przykurwili, kurwa - i dobrze im tak, kurwa! - krzyczał, posapując młody, umięśniony, łysy mężczyzna o twarzy poznaczonej bliznami i uśmiechu pozbawionym kilku zębów.

Nieco lepiej poszło Saskii - czując, że dziś potrzebne będzie więcej interakcji z ludźmi (i innymi rasami) niż w dniu wczorajszym, od rana już przepowiadała sobie co lepsze "teksty" do zagajenia rozmowy czy to z pospólstwem, czy to wyżej urodzonymi. Widać, miało to sens, skoro gwardzista, miast odepchnąć ją jak resztę gawiedzi, rzekł uprzejmie:

- Spierdalaj, dupko, bo się jeszcze doigrasz...

Nie skończył jednak zdania - jeden z wyprowadzanych więźniów rzucił się bowiem na niego, i wykorzystując zamieszanie wcisnął Saskii w dłoń zawiniątko, szepcząc przy tym pospiesznie i na poły szaleńczo:

- Ermin van Garenkuff, Wyżyna Skorpiona, błagam!

Co rzekłszy, ryknął z całej siły, pchnąwszy Saskię w tłum:

- Bogowie was ukażą, grzesznicy!

Strażnicy zajęli się uciekinierem z właściwą sobie brutalnością, klnąc przy tym szpetnie - jednak najwyraźniej nikt nie zauważył udziału Saskii w całym przedstawieniu. Kolejne "łatwe zlecenie" zaczynało się komplikować - ale czy to była to specjalność naszej drużyny?
 
Goel jest offline  
Stary 28-11-2016, 18:00   #29
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Forgione i Francesco w końcu się odnaleźli i wymienili zebranymi informacjami, które były tyle warte co kilogram śmieci wygrzebanych z pępka. W sumie mniej, bo tamto przynajmniej dawało satysfakcję.

Glewia wrócił na miejsce, w którym rozdzielili się z jackiem, i cierpliwie czekał na jej relację. Może ona dowiedziała się nieco więcej?
 
__________________
Prowadzę: ...
Jestem prowadzon: ...

Ardel jest offline  
Stary 03-12-2016, 12:41   #30
 
Littleness's Avatar
 
Reputacja: 1 Littleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie cośLittleness ma w sobie coś
Saskia odgarnęła rozwichrzone włosy. To w sumie i tak najmilsze, czego można spodziewać się po wycieczkach w dzikie tłumy. Tak się skupiła na przedarciu przez motłoch, że dopiero gdy stanęła obok F&F przypomniała sobie o czymś, co trzymała w mocno zaciśniętej dłoni. Otworzyła ją, ukazując tajemnicze zawiniątko.
- Ermin van Garenkuff, Wyżyna Skorpiona - powtórzyła zasłyszane słowa.
 
Littleness jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:16.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172