Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-08-2016, 16:29   #1
 
Rodriguez's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputacjęRodriguez ma wspaniałą reputację
[Wiedźmin] Droga bez powrotu

PROLOG: OSTATNIE ŻYCZENIE







Zaczynało świtać. Dostrzegłaś pierwsze promienie słońca mimo parcianego worka narzuconego na głowę. „Ostatnie promienie” - poprawiłaś się w myślach, starając się rozprostować kości, na ile pozwalał krępujący ruchy powróz. Gdyby nie dotkliwe ukąszenia mrozu i plecy obolałe od spania na gołym kamieniu, gotowa byłabyś pomyśleć, że to tylko sen. Sen, który wkrótce miał się zmienić w koszmar.

Zbrojna eskorta zatrzymała się niespodziewanie. Chwilę później ściągnięto Cię brutalnie z siodła, nie szczędząc przy tym przekleństw i kuksańców. Zęby odruchowo zacisnęły się na kneblu, kiedy ktoś zdzielił Cię drewnianą lagą po nogach. Gdy upadłaś na kolana, ktoś inny zerwał Ci worek z głowy. Tym kimś okazał się dziesiętnik Bruno Higgs, dowódca niewielkiego oddziału eskortującego Cię na Wzgórze Wisielców. I Twój osobisty nemesis.

- Pobudka, skowroneczku! - krzyknął, nonszalancko podkręcając wąsa. Robił to mimowolnie za każdym razem, gdy rozpierało go pełne pychy samozadowolenie. - coś taka markotna? - kontynuował – wnet wsadzimy cię na gałązkę, inaczej nam zaśpiewasz, hahaha! – wskazał ruchem głowy znajdujące się za jego plecami, na wpół martwe, rozłożyste drzewo. Jego gałęzie upstrzone były wisielcami w różnym stadium rozkładu. Targane wiatrem stryczki zaskrzypiały równocześnie, kontrapunktując ponury rechot żołnierza. - Nuże! - rzucił do podwładnych – co się tak czaicie? Zróbcie wiedźmince miejsce!
Najmłodszy ze zbrojnych wdrapał się na gałąź i odciął wyschnięte truchło jakiejś nieszczęsnej kobieciny. Chwilę później złapał drugą linę i zaczął składać jej koniec w luźną pętlę. Ciało upadło na ziemię z głuchym łoskotem, przyjmując makabryczną pozę, jaką wymusiło na niej rigor mortis.

Przygotowania do egzekucji trwały w najlepsze. Można było odnieść wrażenie, że przeciągano je w czasie celowo, jakby były częścią jakiegoś większego spektaklu. Jeśli było tak w istocie, Bruno Higgs wczuł się w rolę wyśmienicie. Rozłożył niewielki, przenośny stołek i drewniany taboret dokładnie naprzeciwko miejsca, w którym miałaś zawisnąć. Blat uginał się pod ciężarem antałka i misy pełnej parującego mięsiwa. Dziesiętnik wyraźnie rozkoszował się widokiem, jaki się przed nim rozpościerał. O jego sadystycznych zapędach było w Drakenborgu głośno na długo przed Twoim przybyciem. Fort zszedł na psy, jak mawiali Twoi towarzysze niedoli. Przed śmiercią króla Vizimira nie do pomyślenia były jakiekolwiek prywaty czy pastwienie się nad skazańcami. Higgs i ludzie jemu podobni skorzystali na wojennej zawierusze, wprowadzając własne porządki w miejscach, za które odpowiadali. Nie dało się jednak zaprzeczyć, że na Ciebie zawziął się szczególnie. Może jednak łamanie mu nosa przy próbie zatrzymania nie było takim dobrym pomysłem?

Mężczyzna bez wątpienia czuł na sobie Twoje spojrzenie, raz po raz zerkając spode łba i drapiąc się po skrzywionej kichawie. Mimo to nie przestawał opychać się bezceremonialnie, popijając co parę kęsów winem z antałka. Tłuszcz spływał mu po szczeciniastym podbródku na pierś i pokaźny brzuch, zostawiając na szkarłatnym tabardzie z redańskim orłem brzydkie, ciemne plamy.

Groteskowość całej sceny u niejednego wzbudziłaby pobłażliwy uśmiech. Zbrojni krzątający się przy prowizorycznej szubienicy, łysiejący, żylasty mężczyzna którego praktycznie nikt nie słuchał, odczytywał listę Twoich faktycznych i domniemanych przewinień. Higgs doglądał całej operacji, wydając polecenia z napchanymi ustami i wymachując ogryzioną kością jak udzielny marszałek buławą.

Orzeźwiający, zimowy wiatr był miłą odmianą dla zatęchłego powietrza, smrodu gnijącej słomy i ludzkiego moczu. Siedziałaś w celi wystarczająco długo, by stracić rachubę, mimo to mogłabyś przysiąc, że powinna być już wiosna. Biorąc jednak pod uwagę, iż ostatnimi laty zimy trwały coraz dłużej i były coraz bardziej dokuczliwe, widok śniegu wcale Cię nie zdziwił.
- …defraudacja, naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariuszy na służbie, zniesławienie dobrego imienia wyżej wymienionych epitetami, cito: chędożony, ścierwo, pies cię trącał...
Monotonny głos strażnika doskonale współgrał z sennym krajobrazem zalesionych, redańskich wzgórz, ukrytych pod warstwą białego puchu. Dopiero gardłowy krzyk dziesiętnika wyrwał Cię z odrętwienia.
- Długo będziesz się z tym brandzlował, Jelinek? - Higgs otarł usta rękawem – odmieniec doskonale wie, za co zawiśnie! Dość tego pieprzenia, na sznur z nią! Zbiera mi się na sranie, a nie zamierzam sobie odmrażać tyłka w wykrocie.
Wyglądało na to, że spektakl dobiegł końca. Dwóch żołnierzy zaprowadziło Cię pod stryczek, trzeci podstawił kołek pod nogi. Byłaś pewna, że przynajmniej jeden mierzy Ci z kuszy między łopatki, na wypadek gdybyś próbowała uciec.
- Zaraz.. a ostatni posiłek? - podjął chudzielec nazwany Jelinkiem.
- Przecież dopiero co jadłem!
- Nie Twój, skazańca...

- Ach... - dziesiętnik podrapał się z pozorną frasobliwością po głowie. Chwycił przytroczony do siodła skórzany bukłak po czym podsunął Ci go pod usta, wolną ręką ściągając knebel – pij! - warknął. Nie czekając na reakcję, ścisnął łagiew, w efekcie czego Wytrawny Dijkstra – cienkusz, którym częstowano skazańców – wylądował w większości na twojej twarzy.
- Smacznego... - rzucił na odchodne, odprowadzany pełnym dezaprobaty spojrzeniem własnych podwładnych.
- Zapomniałeś o ostatnim życzeniu – nie rezygnował Jelinek, najwyraźniej zatwardziały tradycjonalista.
- Jaja sobie robisz?! - wybuchnął Bruno – może jeszcze jej kąpiel przygotuję? W jedwabie ubiorę? Gwiazdkę z nieba ściągnę?
- Tradycja rzecz święta – odpowiedział strażnik.
Twarz dziesiętnika nabrała niemal identycznej barwy, co jego kaftan. Zdać by się mogło, że Higgs lada chwila eksploduje. Zmitygował się jednak, najwyraźniej dochodząc do wniosku, że za dużo sobie pozwala, nawet jak na piastowane stanowisko. A może po prostu przyszła mu do głowy kolejna złośliwość?
- Skoro tak... - zwrócił przekrwione oczy w Twoją stronę – no, mutantko. Twoje szczęście że jestem dziś w dobrym humorze. Masz jakieś ostatnie życzenie? - zapytał, cedząc słowa z przesadną emfazą.
 

Ostatnio edytowane przez Rodriguez : 22-08-2016 o 19:25.
Rodriguez jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:05.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172