Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-11-2016, 21:26   #11
 
Cooperator's Avatar
 
Reputacja: 1 Cooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumny
Wilbur miał twarz nieprzeniknioną, kiedy po propozycji Gilberta zwrócił swoje oczy na Korbana.

-Myślisz, Gilbercie, że zdrowie tego człowieka nie zostanie wystawione na zbyt duży szwank przez ten ściek, który przez grzeczność nazywamy stolicą? - zapytał.-Szkoda by było tego człowieka, potrafi sprawnie obracać miedziakami. Jeżeli jednak takie jest wasze życzenie, nie widzę przeszkód.

Oparł się o gzyms kominka, grzejąc się przy ogniu.

-Co do listów to wydają się one bez sensu. Co oznacza, że pewnie są dużo bardziej istotne niż się zdaje, po prostu brakuje nam informacji. Nocna Straż jest w posiadaniu jakichś starych map, gdzie zaznaczono kompleks podziemi gdzieś tutaj, na Przylądku. Wydaje mi się, że biorąc pod uwagę okoliczności nie ma co liczyć na uzyskanie kopii tej mapy, ale możemy zacząć szukać. Z tego, co opisał ostatni Targaryen, można by pewnie ukryć tam armię - zabębnił palcami o kamień i zamyślił się nad tą wizją.-Był też list do Silvera o jakąś akuszerkę. Samo w sobie jest to na tyle zagadkowe, żeby marnować pergamin. Kiedy Silver przybędzie na stypę, wypytam go szczegółowo. Nie wiem, o jakie dziecko chodziło, ale po coś Tristane to zachował. Poza tym, Connington pytał o tym, jak stają sprawy w Westeros. Może to nie jest zły pomysł, by rozpytać o niego moich przyjaciół z Essos. W stolicy powinienem dowiedzieć się więcej. W każdym razie, proponuję powiadomić go o śmierci Tristane'a. Przyjaciele rodu Targaryenów powinni trzymać się razem...

Ostatnią uwagę wypowiedział z gorzkim uśmiechem na twarzy.
 
Cooperator jest offline  
Stary 14-11-2016, 09:03   #12
 
mrokota's Avatar
 
Reputacja: 1 mrokota jest na bardzo dobrej drodzemrokota jest na bardzo dobrej drodzemrokota jest na bardzo dobrej drodzemrokota jest na bardzo dobrej drodzemrokota jest na bardzo dobrej drodzemrokota jest na bardzo dobrej drodzemrokota jest na bardzo dobrej drodzemrokota jest na bardzo dobrej drodzemrokota jest na bardzo dobrej drodzemrokota jest na bardzo dobrej drodzemrokota jest na bardzo dobrej drodze
W komnacie, przy palenisku siedziała Starucha. Nie zareagowała nawet na wejście Korbana z Braxem. Siedziała wpatrzona w ogień i coś mamrotała. Korban przyzwyczaił się już do jej dziwactw, wiec pośpiesznie sprawdził czy za drzwiami oraz pod oknem nie ma ciekawskich „ptaszków” i usiadł przy stole pokazując miejsce Braxowi. Poczekał aż naleje mu oraz sobie wina i podsuną pergamin.
- Napiszesz do „wujka” Thallera i Blanea Practora. Oczywiście ta stara kutwa Practor palcem nie kiwnie ale będzie się puszył jak to nie pomoże. No cóż Thaller nie pozwoli sobie aby ten kutas mi pomógł (uśmiechnął się cynicznie) wiec go to dodatkowo zmotywuje. Poza tym „wujaszek” obiecał Matce że będzie o nas dbał. Na razie się wywiązuje, więc korzystajmy z łaski pańskiej póki można.
Upił łyk wina, popatrzał przelotnie na Staruchę i zwrócił się z powrotem do Braxa.
- Poprosisz go o czterech ludzi. Na pewno o „Głowę”. Pomoże nam ruszyć tu interes. Może „Piątka” (spojrzał na Braxa który uśmiechną się znacząco). Tylko bez rozrób tu mi razem (Pogroził mu żartobliwie palcem). Ja wiem że wy weterani macie jakąś tam więź i w ogóle, ale robimy interesy. Rozumiesz? (popatrzył na Braxa który uśmiechając się dalej pokiwał głową na znak zgody). Może kogoś od „rekonesansu”. Tu chyba musimy się zdać na Thallera bo nikt mi do głowy nie przychodzi. No i…. (popatrzył na Braxa ostrożnie) Cason. (Brax prawie wstał zaskoczony. Wyraz jego twarzy wyrażał zaskoczenie i dezaprobatę. I chyba strach. Ale nie o siebie. )
Korban podniósł ręce pojednawczo.
- Spokojnie przyjacielu (powiedział z prawdziwą troską na twarzy). Carson i jego talenty się tu przydadzą. Poza tym lepiej mieć go przy sobie. (uśmiechnął się łagodnie) Lepiej mieć BRATANKA przy sobie? Prawda?
Brax usiadł, pokiwał głową ale widać było że będzie musiał to przetrawić.
- Słuchaj Brax, myślę że zwykły gang i inne takie odpadają. Z różnych względów, ale przede wszystkim założenie jest takie że nie zawracamy na siebie uwagi, więc nie srajmy do własnego gniazda. Nie przedłużając….. Myślę o założeniu burdlu jako bazy. A prawdziwą działalność będzie…. Przemyt. To miejsce z tymi wszystkimi jaskiniami, starymi korytarzami, ustronnym portem i zapadła wiochą to istny raj. Trzeba się oczywiście rozejrzeć w sytuacji, zebrać informacje, fundusze ale….. na razie jest wszystko na dobrej drodze. (Uśmiechnął się)
Brax popatrzył na Korbana….. Widać było że coś kalkuluje i kiwnął w końcu głową z aprobatą. Korban spojrzał na Staruchę ale ta dalej oglądała ognisty spektakl.
„No cóż teraz sobie nie pogadamy”
Zostawił Braxa z pergaminem, wybrał lekarstwo i je wypił.
„O bogowie ale śmierdzi. Z czego ona je robi….. Dobra nie chcę wiedzieć” skrzywił się okrutnie i wypił. Efekt prawie natychmiast rozlał się błogim ciepłem po organizmie.
Kiedy wychodził z pokoju Starucha odwróciła głowę od ognia a jej oczy błyszczały jak w gorące.
- Uważaj Synku. Nadchodzą ciężkie czasy. Czasy krwi, Czasy Miecza….. Już nie długo rzeki spłyną trupami a świat zapłonie i zabłyśnie. A wszystko zacznie się od jednej głowy. Nadchodzą…..
Korban stał jak wryty, pot wystąpił mu na czoło….
- O czym ty mówisz Babciu. (powiedział wystraszony, nawet Brax przerywał skrobanie)
Starucha odwróciła się do ognia i zamilkła
Korban spojrzał na Braxa to na Staruchę.
„ No dobra. Ta to umie załatwić człowiekowi wieczór a później teatralnie zamknąć gębę…… Kurwa. Ale mam robotę do zrobienia.”
Wziął kilka głębokich oddechów uspokoił się i póki wieczór młody ruszył organizować stypę.
Zadowolony z wyników, następnego dnia wydał tylko dyspozycję dotyczące przywiezienia oczekiwanych towarów, zakupu krwawych czerwi w Rybałowie. Poprosił też o informacje dotyczące tej jaskini. Mogą się przydać. Brax ma porozmawiać z Szczurołapami o podziemiach. Zobaczymy co się da wycisnąć z tego wszystkiego. Po zakończeniu udał się na spotkanie w samotni.
Ukłonił się wszystkim z należytym szacunkiem, powoli przeszedł przez pokój i ciężko usiadł na krześle. Przyłożył chusteczkę do ust i stłumił kaszel. Bezgłośnie przeprosił i z wyrazem lekkiego bólu na twarzy przysłuchiwał się rozmowie.
Pomysł jego wyjazdu do Stolicy, zaskoczył go na tyle że prawie dał to po sobie poznać. Jednak jego umysł już szybko rozpoczął wyszukiwać plusy tego wyjazdu. I tak trzeba załatwić kilka rzeczy w tym płonącym burdelu……
- Lordzie, Kasztelanie (spojrzał na Gilberta oraz Wilbura i wziął ciężki głębszy oddech). Jeśli jego Lordowska mość sobie życzy mojej obecności w stolicy, wypełnię polecenie. Dziękuje kasztelanie za troskę i mam nadzieję że nie będę ciężarem. (odkaszlnął). Dołożę wszelkich starań aby nie zbrakło nam pieniędzy podczas pobytu. Jednak chyba niewiele więcej mogę zaoferować, a już nie daj bogowie gdyby trzeba było wesprzeć Kasztelana zbrojnym ramieniem (powiedział z przestrachem w oczach). No może nasi wrogowie po prostu umarli by ze śmiechu (powiedział strapiony).
 
mrokota jest offline  
Stary 17-11-2016, 15:23   #13
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Gilbert uśmiechnął się wilczo
- Jeśli grzecznie chcesz mi zasugerować, że powinieneś wziąć Braxa to weź go… Moje córki też z wami jadą… I oczywiście Aemon. Być może po stypie niektóre z moich dzieci będą zaręczone, ale prawdopodobnie będziemy mieć okazję poszukać dla nich dobrej partii gdzieś po za przylądkiem. Warto mieć wielu sojuszników. Dam wam dziesięciu ludzi i statek. Korban powinien się zająć rozpytać ludzi tam, gdzie tobie nie wypada zachodzić, lub wzbudziłbyś zbytnie zainteresowanie. – rzekł grobowym ponurym tonem. – Jeśli mowa o Gościach, na pewno zaproś Silveró i Boggsów. Warto by też wezwać Greenwordów, choć mogą się z Jarpenem wziąć za łby Wypadałoby by też zaprosić Camertainów i Brunnów, ale im nie mówcie o rodzinnych sprawach
Gdy wszyscy byli już przygotowani, udali się aby zabrać Tristana w ostatnią podróż. Na pogrzeb udali się Gilbert z żoną i dziećmi, Wilbur, Tytos choć Wannesa jak zawsze nie chciała udać się na bagna. Wzięli też Korbana i Maeastera, aby pokazać im gdzie się znajdują i jak się tu żyje i umiera. Wzięto też dwóch służących, którzy mieli pomóc przy pogrzebie. Opuścili warownię, dolny wał i palisadę pod Głębinowem, gdzie przyłączyła się do nich Rose, choć nie była miejscowa, to uchodziła za czarownicę, więc pasowała do tej uroczystości. Tristan jechał na powozie, gdzie znajdował się też star chromy pies, a za wierzchowca, ślepą klacz prowadziła Gabriela. Wzmagał się wiatr i w połowie drogi z czarnego nieba zaczął padać ulewny deszcz. Bagna gdzie chowano zmarłych otoczone były mosiężnym ogrodzeniem, nie latał tam nigdy żaden ptak, nie eidać też było wszechobecnych w tej okolicy Wilkojaszczurów, mniejszych i wredniejszych kuzynów jaszczurolwów. Nigdy nawet komary nie brzęczały. Gdy znaleźli się na miejscu lLrd Darkwater wyciągnął miecz i wbił przed siebie, a dwóch służących zaniosło ciał na wolne miejsce, tuż obok żony Dacey zmarłej wiele lat temu. Zwłoki zaczęły się powoli zanurzać w bagnie, wtedy Lord zaczął mówić uroczystym tonem
- Twe życie dobiegło końca, spocznij pośród przodków Wszystko bowiem umiera, nawet śmierć u kresu czasu – przyprowadzono ślepego konia, któremu lord pociął gardło rzekłszy
- Poprowadź go do kraju zmarłych .
To samo uczynił z psem mówiąc
- Strzeż go na drodze do kraju zmarłych – a potem ciała zwierząt złożono naprzeciw zwłok. Wszyscy stali w milczeniu przerywanym uderzeniami gromu.
- Starczy już tego, bo jeszcze zmyje nas do morza - mruknął lord i wszyscy nadal milcząc ruszyli do domu. Nagle grom rozświetlił horyzont.
- Statek, w taką pogodę? Jak przepłynął obok skał zawołała Gabriela.
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline  
Stary 18-11-2016, 14:43   #14
 
mrokota's Avatar
 
Reputacja: 1 mrokota jest na bardzo dobrej drodzemrokota jest na bardzo dobrej drodzemrokota jest na bardzo dobrej drodzemrokota jest na bardzo dobrej drodzemrokota jest na bardzo dobrej drodzemrokota jest na bardzo dobrej drodzemrokota jest na bardzo dobrej drodzemrokota jest na bardzo dobrej drodzemrokota jest na bardzo dobrej drodzemrokota jest na bardzo dobrej drodzemrokota jest na bardzo dobrej drodze
Korban skinął głową w skupieniu

Dziękuje za wspaniałomyślność Panie w kwestii doboru towarzystwa. Z pewnością umiejętności Braxa wszystkim nam się przysłużą. (Korban zrobił krótką pauzę). Jeszcze raz muszę liczyć na waszą wspaniałomyślność Lordzie. Dotyczy mojego stanu zdrowia. Żebym nie był dla nikogo ciężarem proszę aby moja Babcia mogła z nami pojechać. (Uśmiechnął się łagodnie) Ja wiem że wyrusza z nami doskonały Maester (skłonił się z uśmiechem w stronę starca) jednak moje dolegliwości są... specyficzne i dotyczą różnych „sfer” (powiedział wyraźnie zakłopotany). Proszę abym nie musiał znów przechodzić wyjątkowo kłopotliwej prezentacji. I dla mnie i Phomanda. (odchylił się zażenowany)

Lord skiną głową wyraźnie zniesmaczony a Korban z wyraźna ulgą. Rozejrzał się po zgromadzonych i kontynuował.

Lordzie twój ród przygarnął mnie w chwili potrzeby, dlatego obiecuje dołożyć wszelkich starań aby wzrósł on w siłę. Cały mój urok osobisty (uśmiechnął się uprzejmie) i umiejętności (przewrócił w palcach błyszczącą monetę) zaangażuję zarówno w Stolicy jak i podczas wizyty gości. Jednak co przyznaję z nieskrywanym smutkiem bez pomocy Maestera Phomonda lub Kasztelana nie jestem odpowiednio ułożyć listy gości, przygotować ich ulubionych potraw czy też (uśmiechnął się kącikiem ust) odpowiednio posadzić. (westchnął) Jestem tu od niedawana i nie do końca znam nawyki oraz skomplikowaną naturę naszych gości. Zawracam się dlatego o pomoc i z góry dziękuję Lordzie.

Skończywszy mówić oparł się głębiej w krześle i zakasłał kilka razy, zakrywając usta chusteczką. Nie odzywając się więcej czekał do końca spotkania.
Kiedy nadszedł czas Korban czekał przed wyjściem na dziedziniec, ubrany w ciepły podszywany skórą strój i patrzył zamyślony na cel ich wędrówki, bagna. Od brudnych, śmierdzących bagien nie nawiedził tylko bardziej otwartego morza. Co za niestosowny pomysł żeby kazać mu iść przez te bagna. Brax! Ten wmyślił te bagna jako miejsce skąd można będzie spokojnie realizować plany i zbierać informacje. Trzeba było wyjechać do stolicy, być na miejscu w centrum zdarzeń. W suchym, bezpiecznym domostwie. A nie tu... Rozejrzał się z nie ukrywaną nienawiścią w oczach.
Kiedy jednak usłyszał za sobą idących ludzi, odwrócił się z lekko obolałym wyrazem twarzy i rozpoznawszy Lorda wraz z rodziną skłonił się i przepuścił ich bez słowa.
Idąc przez chlupoczące, pełne oślizłego życia, moczary, jego twarz wykrzywiał na przemian grymas złości i obrzydzenia. Po prostu nie mógł się opanować. Niech to się już skończy.
Ceremonie przeczekał nakryty głębokim kapturem z kamienną twarzą. Jednak na słowa o statku jego umysł od razu się ożywił i rozpoczął analizę sytuacji. A to ciekawe......
 
mrokota jest offline  
Stary 18-11-2016, 23:00   #15
 
Cooperator's Avatar
 
Reputacja: 1 Cooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumny
-Musiał mieć nawigatora znającego te wody, ot, cała tajemnica - odpowiedział Wilbur Gabrieli, nie wypatrując nawet okrętu. Wiedział, że jego starcze oczy i tak nie rozpoznają niczego, co by przydało się do identyfikacji statku. Jednego jednak był pewien - ktokolwiek zmierzał do ich siedziby, chciał tam trafić. Nikt nie ryzykowałby przybijania do brzegu w taką pogodę, sztormy najlepiej przetrwać na otwartym morzu.

Przez całą ceremonię myślał o czekających go zadaniach, układał w myślach listy, planował wizytę w stolicy. Brat na łożu śmierci jeszcze budził jakiś sentyment, teraz stał się kolejnym zachowanym w torfie truchłem, jak tak wielu przed nim. Kiedyś Wilbur chadzał na te bagna często, by przypatrzyć się zmarłym. Teraz jednak go wcale nie interesowali.

Szedł szybko do swoich zadań i listów. Stypa była istotnym wydarzeniem do zaplanowania.
 
Cooperator jest offline  
Stary 19-11-2016, 20:45   #16
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Maester Phomand powoli pokuśtykał w stronę bagien. Nie był już taki młody i jego nogi nie były takie silne jak kiedyś. Przez cały czas myślał o liście wzywającym ród do królewskiej przystani. Miał zamiar powiedzieć o tym panu na zamku, ale uznał, że wiadomość o turnieju nie powinna być przekazywana na pogrzebie. Może zaczekać ten jeden dzień i pozwolić wszystkim na żałobę.

Ceremonię spędził w ciszy, modląc się w myślach do Siedmiu. Po powrocie do siebie zaczął wspomagać innych w tworzeniu listy gości do stypy i wymyślaniu potraw na nią. Starał się być pomocny, choć żadna z tych aktywności nie była jego specjalnością.
 
Kaworu jest teraz online  
Stary 21-11-2016, 20:29   #17
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Coraz pośpieszniej wracano do zamku, bowiem pogoda stawała się coraz gorsza. Gdy zblizali się do zewnętrznych umocnień, Gabiriela zawołała.
- Co ci idioci robią?! Wpadną na skały – wskazała na statek, który zdecydowanie zbyt późno zakręcał, i widać było, że zaraz wpadnie na skały
- Nic w tę pogodę nie poradzimy, rano zobaczymy, czy uda się pomóc – rzekł po namyśle lord Darkwater – Trzeba byłoby zrobić porządną latarnię morską. Tytosie, od tej pory będziesz pilnował, żeby w czarnej wieży zawsze płonął ogień – Mruknął.
- Widziałam światło ojcze – rzekła cicho Gabriela
- Przywidziało ci się – uciął jej ojciec. Zwabianie statków na skały było jedna z najstraszliwszych zbrodni na przylądku straszliwie karaną, lecz nie przeszkadzało to wielu praktykować tego procederu, zwłaszcza przed smokami. To było jednak dawne dzieje… Wszyscy skryli się w bezpiecznych korytarzach pradawnej twierdzy.
Ranek okazał się słoneczny i upalny. Podano śniadanie i podczas posiłku w wielkiej Sali do środka wszedł Jon Seaman, brzydki dowódca floty o niepokojącym wyglądzie
- Panie na skałach jest statek, ale tonie, już wysyłam ludzi po rozbitków… Prosiłbym o momoc Maestera , bo mogą być ranni
- Dobrze, Maesterze, popłyniesz z gośćmi. Korban, będziesz nadzorował wyładunek dóbr.Stryju, przywitasz kapitana… – nachylił się nad Wilburem – I będziesz pilnował Korbana
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline  
Stary 22-11-2016, 12:05   #18
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Maester pokuśtykał za Jonem. Szedł tak szybko, jak pozwalała mu boląca noga, lecz obawiał się, że nie będzie dostatecznie szybki. W takich chwilach liczyła się każda minuta.

- Czemu chcieli przybijać do portu w taką pogodę? To musiało się tak skończyć - powiedział do Seamana - Bardzo nieroztropne z ich strony. Musimy najpierw jednak pójść do moich komnat i zabrać najbardziej potrzebne medykamenty, igły, nici i bandaże.
 
Kaworu jest teraz online  
Stary 23-11-2016, 17:45   #19
 
Cooperator's Avatar
 
Reputacja: 1 Cooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumny
Noc spędzona na pisaniu listów i planowaniu podróży do stolicy nieoczekiwanie szybko zmieniła się w poranek. Wilbur słysząc wymianę zdań i rozdanie poleceń zwrócił się na osobności do bratanka:

-Gilbercie, musimy tych ludzi przytrzymać na zamku do momentu wyjaśnienia okoliczności rozbicia się ich okrętu - rzucił z naciskiem.- Może wparowali się na skały przez własną głupotę, a może rzeczywiście ktoś ich celowo rozbił. Jeżeli tak, to najmniej, czego potrzebujemy to żeby to się rozniosło, że Darkwaterowie zatapiają statki u wejścia do portu. Nasza przystań ma reputację bezpiecznej... i dyskretnej, i na Przedwiecznych, lepiej żeby tak pozostało. - świat bez sojuszników wdzięcznych za bezpieczne przybicie do brzegu mógłby się okazać przerażający dla małego rodu z Przylądka.-Trzeba posłać ludzi na klify, niech przeczeszą teren.

Ruszył potem za Korbanem, starając się wywiedzieć coś od Jona o rozbitkach.
 
Cooperator jest offline  
Stary 23-11-2016, 19:28   #20
 
mrokota's Avatar
 
Reputacja: 1 mrokota jest na bardzo dobrej drodzemrokota jest na bardzo dobrej drodzemrokota jest na bardzo dobrej drodzemrokota jest na bardzo dobrej drodzemrokota jest na bardzo dobrej drodzemrokota jest na bardzo dobrej drodzemrokota jest na bardzo dobrej drodzemrokota jest na bardzo dobrej drodzemrokota jest na bardzo dobrej drodzemrokota jest na bardzo dobrej drodzemrokota jest na bardzo dobrej drodze
Po przybyciu do komnat, Korban próbował ułożyć listę gości według swojej wiedzy, ale narastająca gorączka i kaszel skutecznie mu to utrudniły. Do późnych godzin nocnych Starucha wlewała w niego najróżniejsze preparaty starając przynieść mu ulgę. Koło północy zapadł w niespokojny sen pełen majaków o błocie.
Nad ranem zbudzony przez Braxa już w lepszej kondycji, zwlekł się z łóżka, wypił cudowny specyfik Staruchy i przygotował do udania na salę główną.
Tam w spokoju czasem pokasłując spożył posiłek. Na polecenie Lorda skinął na powiedzenie głową i z ponurą miną ruszył przebrać się do wyjścia.
Oczekiwał na kasztelana przed komnatą i kiedy ten wyszedł ruszył za nim bez słowa.
Z jednej strony czuł się pod ekscytowany wydarzeniem oraz tajemnicą jaką może zawierać w sobie wrak, z drugiej uczucie odrazy do powrotu na bagna zalewało go dominującą falą. Następny cudowny dzień.....
 
mrokota jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:48.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172