|
| Narzędzia wątku | Wygląd |
02-02-2017, 20:07 | #21 |
Wiedźmin Właściwy Reputacja: 1 | Draugdin po całym dniu pozornie bez sensownego kręcenia się po mieście niczego nowego się nie dowiedział. Albo w złych miejscach nastawiał ucha albo znajdował się w nieodpowiednich miejscach w nieodpowiednim czasie. Nie zrażony niepowodzeniem pojawił się wieczorem w umówionym czasie. Towarzysze w tym zleceniu byli już na miejscu. Jako że był człowiekiem czynu propozycje zarówno Makhara jak i Berwyna przypadły mu do gustu. Na szeroko ustawionych nogach ustawił się plecami do muru, a z dłoni zrobił koszyczek i kiwnął do towarzysza, że mogą zaczynać.
__________________ There can be only One Draugdin! We're fools to make war on our brothers in arms. |
04-02-2017, 22:49 | #22 |
Reputacja: 1 | Wejście na górę, nie przedstawiało dla Berwyna jakichkolwiek trudności. Dzięki temu udało mu się uniknąć kolców, jakimi zabezpieczony był szczyt muru. Thedipides był przezornym człowiekiem i z kamieni wystawały żelazne kolce, wysokie na kilka centymetrów, na które nieuważny złodziej mógłby nadepnąć lub wbić je sobie w rękę. Stojąc na szczycie muru, Bossończyk mógł oglądnąć sobie posiadłość z góry. Bezpośrednio pod nim znajdował się ogród, zadbany i pięknie wyglądający. Rosły tu niewysokie, przystrzyżone w geometryczne kształty krzewy, kilka rabat kwitnących kwiatów i przycięta trawa, w której wiły się wysypane szarym żwirem ścieżki. Na środku stała owalna, kamienna misa na piedestale wypełniona wodą. W rogu zlokalizowana była komórka na graty ogrodowe. Drewniane drzwi wiodące do jej wnętrza były uchylone. W ścianie domu na lewo znajdowało się dwoje drzwi, jak wynikało z planu, który dostali od Cataliny, wiodły one do jednej z jadalń i pokoju spotkań. Na wprost były lekko uchylone drzwi do atrium. Dach pokrywający dworzyszcze wykonany był z ceramicznych, czerwonych dachówek, a kąt jego nachylenia pozwalał na swobodne poruszanie się bez obawy, że się spadnie. Z miejsca, w którym stał, Berwyn widział też zasuniętą, wykonaną z cienkich deszczułek zasuwę, pokrywającą otwór atrium. Jako, że wciąż nikogo nie było w polu widzenia, zarówno na ulicy, jak i w domu, Berwyn opuścił linę, po której pozostali włamywacze wspięli się na mur. Teraz mieli trzy możliwości dostania się do wnętrza - ogród, zasunięte atrium i sterczący z dachu nad kuchnią komin. Ostatnio edytowane przez xeper : 09-02-2017 o 20:46. |
07-02-2017, 21:43 | #23 |
Reputacja: 1 | Makhar rozejrzał się czujnie dookoła, na razie wszystko szło gładko. Spojrzał na towarzyszy, którzy wydawali się niezdecydowani którą drogą podążyć. |
07-02-2017, 21:49 | #24 |
Administrator Reputacja: 1 | Berwyn rozejrzał się dokoła. - Proponowałbym iść najprostszą drogą, czyli przejść przez ogród, a potem do muzeum i dalej, do biblioteki. Miał nadzieję, że kupiec nie trzyma w ogrodzie żadnych paskudnych stworzeń. O takim drobiazgu Catalina z pewnością by nie zapomniała. |
08-02-2017, 00:55 | #25 |
Reputacja: 1 | Theo rozejrzał się uważnie po okolicy, wypatrując niespodzianek w rodzaju kręcącego się sługi, strażników, których miało nie być, ale jednak byli i wreszcie samego pana domu, któremu mogło zachcieć się oprowadzić gościa przed rozpoczęciem rozmów i układów, bądź zwyczajnie pooddychać świeżym powietrzem albo pogapić się w gwiazdy. Ustaliwszy, czy droga wolna, szepnął do kompanów: - Skąd ten pośpiech, moi dobrzy ludzie? Mamy całą noc, głupio byłoby wpaść przez niecierpliwość na samym początku. Poza tym, komin jest pewnie zakratowany tuż nad paleniskiem, a ogród zbyt otwarty. Idźmy przez atrium, gdy upewnimy się, że jest spokój. To powiedziawszy, zręcznie przeszedł po murze w stronę dachu, wspiął się na niego i skulony, jął przemykać się ku pokrywie atrium. Tam położył się na brzuchu, uchylił ją powoli i zajrzał do wnętrza.
__________________ Now I'm hiding in Honduras I'm a desperate man Send lawyers, guns and money The shit has hit the fan - Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money" |
08-02-2017, 08:02 | #26 |
Reputacja: 1 |
|
08-02-2017, 10:08 | #27 |
Wiedźmin Właściwy Reputacja: 1 | Vanaheimczyk jako zamykający tyły i tak musiał czekać aż wszyscy podejmą decyzje i ruszą jedną z dróg. Nie mniej jednak sam optował za wyborem Theo. jego zdaniem komin był średnio udanym pomysłem, a droga przez ogród rzeczywiście zbyt ryzykowna względem możliwości łatwego wykrycia ich obecności. Jeżeli by głosowali stawiał by na atrium. Gdy Aquilończyk badał już opcje zejścia przez klapę do pomieszczania Draugdin rozglądał się uważnie dookoła wypatrując niebezpieczeństw.
__________________ There can be only One Draugdin! We're fools to make war on our brothers in arms. |
08-02-2017, 23:19 | #28 |
Reputacja: 1 | Theo zaczął mocować się z panelami zasuniętymi nad atrium, starając się je odsunąć. Udało mu się to na tyle, że mógł zajrzeć do środka. Szczelina była jednak zbyt mała, żeby ktokolwiek mógł się tam wślizgnąć. Atrium było puste i oświetlone tylko trzema niewielkimi lampami oliwnymi - jedną przy przedsionku, drugą przy drzwiach wiodących do ogrodu i trzecią, niemalże bezpośrednio pod nim - na ścianie sypialni pana domu. Wokół ścian rozstawione były otomany zaścielone kolorowymi narzutami i poduszkami oraz inkrustowane srebrem stoliki, na których spoczywały kryształowe i kamionkowe naczynia. Na podłodze leżało kilka wzorzystych kobierców i skór, w tym jedna należąca z pewnością do olbrzymiego tygrysa. Theo przyjrzał się też uchwytom trzymającym roletę. Nie było możliwości ich rozpracowania innej niż wyważenie. Aquilończyk rozłożył się wygodnie na dachu, obok siebie ułożył niezbędne narzędzia i w ciszy zabrał się do pracy. A ta nie zajęła mu wiele czasu. Pierwszy z uchwytów poddał się po niecałej minucie, drugi jeszcze szybciej, bo był obluzowany. Na koniec Theo lekko popchnął zadaszenie, a to zwinęło się na odcinku kilkudziesięciu centymetrów, umożliwiając ześlizgnięcie się na dół. Odległość do podłogi wynosiła mniej więcej trzy i pół metra. W tym momencie usłyszeli głosy. Rozmawiało dwóch mężczyzn, którzy po chwili pojawili się w polu widzenia. Jeden był wysokim, gładko ogolonym Nemedyjczykiem w szafranowej tunice. Drugi, niższy o ogolonej głowie miał ciemną karnację i czarne włosy. Ubrany był w prostą, czarną szatę z karminowymi obwódkami wokół mankietów i kołnierza. Mężczyźni rozmawiali po nemedyjsku, tak więc tylko Berwyn był w stanie zrozumieć o czym mówią. Bossończyk nie znał wszystkich słów jakie były wypowiadane, ale zorientował się, że rozmowa dotyczyła jakiejś niewolnicy, o której musiał wcześniej opowiadać ciemnoskóry mężczyzna. Berwyn dowiedział się też, że ów nosi miano Knefthat i jest Stygijczykiem. Rozmówcy przeszli przez atrium i weszli do przyległego do ogrodu pokoju przyjęć. Ostatnio edytowane przez xeper : 09-02-2017 o 20:46. |
10-02-2017, 23:01 | #29 |
Reputacja: 1 | Mahkar z góry przeszył oczami dwóch rozmówców, jakby chciał przebić ich na wylot. Kiedy odeszli szepnął do Berwyna. |
11-02-2017, 08:29 | #30 |
Administrator Reputacja: 1 | Szczęście, że przez atrium nie wdarli się do środka, przynajmniej kilka chwil wcześniej. Mieliby na głowie kupca i jego gościa ze Stygii, a to by się mogło skończyć źle. Przejęcie mienia powinno się odbywać bez świadków i bez trupów. Najbardziej nawet leniwa straż inaczej będzie reagować, gdy w grę będzie wchodzić trup. No i była szansa, że skoro gospodarz i jego gość teraz weszli do pokoju, to nieprędko z niego wyjdą. - To Knefthat ze Stygii - Berwyn odparł na pytanie Makhara. - Rozmawiali o jakiejś niewolnicy, ale nie wiem, czy chcą nią handlować, czy tylko zachwycali się jej wdziękami. Pewnie to pierwsze. |
| |