Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-04-2017, 22:53   #1
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Karawana Niewolników

KARAWANA NIEWOLNIKÓW

Barani Ogon, jak na przyzwoitą gospodę przystało, oferował pełen zakres usług. Poza jedzeniem serwowanym na rusanamańską modłę i przyprawionym też po rusanamańsku; szerokim wachlarzem win, zarówno lokalnych białych, jak i przywożonych z tak dalekich stron jak thoertiańska Retia czy nieco bliższych Valle Quoyo lub Albrega oraz północnym piwem, Ogon dawał też możliwość pofolgowania innym przyjemnościom cielesnym. Łaźnia, sauna i przyległe do nich skrzydło zajmowane w całości przez przedsiębiorczą partnerkę właściciela gospody, Jolitę i jej personel płci obydwu mogły zadowolić nawet bardzo wymagających klientów. W obrębie zabudowań karczemnych znajdowały się też stajnia na kilkadziesiąt zwierząt i kuźnia.

Hamadrio, jak co roku zajął dla siebie, swoich ludzi i swoich gości niewielki alkierz przylegający do głównej izby. Zapewniało to sporo dyskrecji i spokoju, ale równocześnie nie opóźniało obsługi.

Zainteresowani współpracą z kupcem ochotnicy zostali zaprowadzeni przez służbę do owego alkierza, w którym oczekiwał już Torillczyk, w towarzystwie jeszcze jednego mężczyzny.

Kupiec Hamadrio był człowiekiem sukcesu, co potwierdzały jego gabaryty, nalane oblicze, pulchne dłonie, upierścienione palce niczym serdelki i nieco rzednące, farbowane na kruczoczarny kolor, naoliwione pukle. Dopełnieniem fizys Torillczyka był bogaty ubiór składający się z lśniących od cekinów szarawarów, czerwonych butów o zadartych, spiczastych noskach, koszuli barwionej szafranem, ciężkiego złotego łańcucha ginącego w fałdach tłuszczu na szyi i karminowej kamizelki, której przepych i styl świadczyły, że pochodzi z warsztatów mistrzów sukienniczych z El'Abar.

Drugi mężczyzna był wysoki i chudy. Sądząc po rysach twarzy, pokaźnych wąsach i kasztanowej, wysoko podgolonej czuprynie musiał być Okarem. Ubrany był w prosty strój, składający się z lekkich, płóciennych spodni i wzmocnionej stalowymi płytkami kurtki, przewiązanej grubym, skórzanym pasem. Za pas wetknięty miał bogato zdobiony puginał i zwinięty bicz z czarnej skóry

- Ach, proszę. Proszę - zadudnił Hamadrio, rozkładając w powitalnym geście otłuszczone ramiona. Na niskim stoliku, otoczonym poduchami i szezlongami stało kilka pucharów, karafa z winem i półmiski z przekąskami na słono i słodko. - Rozgośćcie się. Jestem Hamadrio, a ten tutaj to mój nadzorca, Halbart von Kunth, wielce zamożnego rodu, jak twierdzi.

Przy przekąskach i winie, czas miło upływał. Kupiec, wciąż się przechwalając, opowiedział jak tood lat handluje wszystkim co się da, ale największe zyski przynosi mu handel niewolnikami w Kias podczas Święta Żebraków.

- No i właśnie stąd potrzeba dodatkowej ochrony, bo towar nie byle jaki, a chętnych wielu - podsumował. - Potrzebuję Was na te kilka dni podróży z Eferalo do Kias i być może na powrót. Zależy jak pójdą interesy. Płacę trzy sztuki srebra dziennie.

- Pan Hamadrio nie myli się co do ludzi - odezwał się Okar. Posługiwał się językiem Torillo, ale z obcym, twardym akcentem. - Skoro oferuje Wam pracę i zapłatę, znaczy się obdarzył Was zaufaniem. A ja chcę się dowiedzieć, czego mogę spodziewać się po nowych podwładnych.
 

Ostatnio edytowane przez xeper : 18-04-2017 o 23:30.
xeper jest offline  
Stary 19-04-2017, 00:30   #2
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację
Ekenedilichukwu nie mogła nigdy przywyknąć do miasta. Co prawda lata minęły, od kiedy opuściła - a właściwie uciekła - ze swojej rodzinnej wioski i ruszyła na szlak, a na drodze swojej bezcelowej wędrówki niejedno większe skupisko ludzi już odwiedziła - ale wciąż kamienne mury i tłumy mieszkańców miały dla niej posmak czegoś... dziwnego, wręcz sprzecznego z naturą. Miejsce ludzi było na zewnątrz, pod rozległym, dzikim niebem, a nie w zatłoczonych, dusznych i skomplikowanych miastach, w których, mimo swojego doświadczenia tropicielki, nieustannie się gubiła.

Rozmowy, uprzejmości, negocjacje... wolała mieć więc to wszystko za sobą, by jak najszybciej wyruszyć na szlak, zostawiając za sobą zimne mury brukowanego "więzienia". Dlatego też wstała jako jedna z pierwszych, by przedstawić się przed zleceniodawcą.

Była wysoką kobietą - wzrostem przewyższała wielu z przesiadających w karczmie mężczyzn - szczupłą i prostą jak strzała. Jej skóra koloru ciemnego brązu była pokryta wijącymi się liniami czarnych tatuaży, a ciemne włosy, zaplecione w misterne warkoczyki na skórze głowy, opadały na kark i obojczyki gęstą kaskadą. Oprócz czegoś w rodzaju metalowego napierśnika, opaski na biodra i zarzuconej na ramiona opończy - oraz prostych sandałów - nie miała na sobie żadnego ubioru, odsłaniając nagie, wyrzeźbione ciało. Kobieta opierała się na kosturze, a przy boku kołysała jej się solidna maczeta i coś, co wyglądało jak zwój liny, zakończony odważnikami.

- Ja Ekenedilichukwu. - powiedziała cichym, szorstkim głosem, uzupełniając niewprawny akcent wyrazistymi gestami - Wy można mówić: Enki. Moja tropi zwierzynę, tropi ludzi, szuka wody, szuka jedzenie. Moja ma łuk i oko, dobre oko. - odsłoniła połę płaszcza, ukazując powieszony na plecach sajdak - Wy z moja nie zginiecie w dzicz, jak wasza będzie dużo słuchać, mało mówić! - zaśmiała się chrapliwie, spoglądając po zebranych. Jej oczy miały różne kolory: jedno było ciemnobrązowe, drugie miało obłąkańczo intensywną, błękitną barwę. Dokonawszy tej krótkiej prezentacji, kobieta zrobiła coś w rodzaju sztywnego ukłonu przed kupcem i nadzorcą, a potem stanęła pod ścianą, opierając się o nią jedną nogą i uważnie słuchając reszty.
 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!

Ostatnio edytowane przez Autumm : 19-04-2017 o 12:08.
Autumm jest offline  
Stary 19-04-2017, 03:44   #3
 
Krieger's Avatar
 
Reputacja: 1 Krieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputację
Młodzieniec kurczowo zacisnął dłonie na pucharze, chcąc dodać sobie otuchy pod czujnym spojrzeniem srogiego Okara. Miał wrażenie, że nadzorca zmierzył go długim, krytycznym spojrzeniem, i wezbrała w nim złość że był lekceważony.

-Zwą mnie Khazra.- Przedstawił się reszcie, starając się przybrać nonszalancki ton. -Mam... doświadczenie w sprawach ochrony dóbr i mienia.- Wolał nie precyzować, że było tak dlatego że dotychczasowo zarabiał na życie unikaniem rzeczonej ochrony. Mimo wszystko, dało mu to unikatowe spojrzenie na pracę ochroniarza, a zwłaszcza na ich częste lenistwo, opieszałość i rekreacyjne podejście do wykonywania obowiązków. Zamiast gibać się i fikać i nadstawiać karku, imaginował sobie Khazra, czemu by nie spróbować słodkiego, uczciwego życia po drugiej stronie barykady? Planem awaryjnym, na wypadek gdyby z jakiegoś powodu miała mu ta sztuka nie podejść, byłoby ograbienie tłuściocha i danie dyla, ale jeden rzut oka na zebranych w pomieszczeniu mężczyzn i kobiety sprawił że plan ten odszedł do lamusa zanim się na dobre wykluł. Skurwysyny wyglądały na profesjonalistów. Khazra spojrzał tęsknym wzrokiem za złotem i klejnotami zdobiącymi tłuste paluchy Hamadrio. -Ustrzelę biegnącemu gachowi ucho przy samej dupie. Przejdę po grzbiecie śpiącego niedźwiedzia, a się nie zbudzi. Umiem jebnąć ze łba.- Zakończył sucho.

Akcent i rysy twarzy chłopaka kwalifikowały go do pustynnej rasy Kha-Ank-Ha-Ru z dalekiego południa. Na północ docierały opowieści i legendy o tym pełnym dziwów miejscu, gdzie ponoć zmarli mają pałace większe niż większość królów za życia, a po wybrukowanych złotem ulicach snują się legiony zakutych w żelazne łańcuchy niewolników, gotowych wypełnić każde polecenie swoich enigmatycznych czarnoksięskich panów.

Jednak jakiekolwiek można było mieć oczekiwania wobec Khazry z racji jego pochodzenia, prawdopodobnie kończyły się one rozczarowaniem. Chłopak ubrany był w utylitarny, znoszony ciuch podróżnika, który to na spotkanie z nowym pracodawcą ewidentnie jeno przetrzepał z pyłu gościńca, ukazując w pełnej krasie jego ciemnoszary kolor który onegdaj mógł być czarny. Nie miał przy sobie widocznej broni, ale coś w jego postawie sugerowało że nie był bezbronny. Jednak przede wszystkim rzucało sie w oczy to, że Khazra był po prostu szczeniakiem, na którego licu nie zagościł jeszcze pierwszy męski zarost. Mimo to pochmurne spojrzenie jego czarnych oczu miało w sobie jakiś chłód i twardość która przeczyła latom na jego karku. Życie na tym łez padole nie było dla wielu usłane różami, i niejeden młodzieniec musiał przedwcześnie dorosnąć do bezlitosnych wymogów losu - łatwo było się domyśleć, że i tak musiało być w przypadku Khazry.
 

Ostatnio edytowane przez Krieger : 19-04-2017 o 12:36.
Krieger jest offline  
Stary 19-04-2017, 22:19   #4
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
- Ianus Accipiter - ozwał się nieco niewyraźnym głosem kędzierzawy mężczyzna w czerwonej prosto skrojonej tunice i zawiązanej na szyi chuście - Legion czarnogórski, trzecia - wypowiedź przerwał pociągnięty z kielicha łyk - kohorta.

Siedział wygodnie, wręcz biesiadnie rozluźniony na jednym z szezlongów i z uśmiechem jaki najwyraźniej wywołały na jego twarzy słowa Okara, dolewał sobie wina. Oczywiście czerwonego, które miało jakoby z południowych stoków doliny Albis pochodzić. Nie trzeba było sokolego oka by widzieć, że nie jest to jego pierwszy kielich ani dziś, ani wczoraj, ani nawet w tym tygodniu. Postury był raczej średnio wysokiej, co zwyczajnym było dla synów Thoeru, choć dobrze zbudowanej, by nie rzec wręcz krępej. Lewe jego ramię zdobił tatuaż składający się z kilku liter symbolizujących prawdopodobnie legion, oraz znaku przedstawiającego czarny szczyt górski.
Obok niego spoczywała nienagannie wyczyszczona pełna lorika folgowa, oraz pas z przypiętym doń i zabezpieczonym w pochwie długim obosiecznym mieczem i kolista tarcza.

Dobrał w niezajętą kielichem drugą dłoń, garść prażonych orzechów, z których część natychmiast wrzucił do ust i spojrzawszy na Okara, odparł:
- Mieczem robię, ale… mleć każden jeden umie, to i co wam po tym co tu naopowiadamy? A spodziewać się Okarze, możesz, że krwią własną dopełnimy starań co by towar pana Hamadrio jak i on sam z ludźmi swymi, bezpiecznie dotarł do Kies. Na chwałę i sławę - po czym ni to drwiąc ni to poważnym będąc wzniósł kielich ku nadzorcy, oraz współ kolegom i koleżankom i opróżnił go błyskawicznie. Otarł już nie tak śpiesznie usta i spojrzał na Torillczyka - Tyle że krew ma swoją cenę. A trzy denary dziennie można dostać za ochronę w Baranim Ogonie. Z jedzeniem, napitkiem i alkową u Jolity. Także dobijcie do pięciu i myślę, że się dogadamy.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin

Ostatnio edytowane przez Marrrt : 19-04-2017 o 22:22.
Marrrt jest offline  
Stary 19-04-2017, 23:23   #5
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Skinęła głową na powitanie.
W odpowiedzi jej strój zaśpiewał tembrem wszytych weń ozdób. Nanizanych na rzemienie kamiennych korali, rzędów metalicznych krążków wytłaczanych w dziwne wzory, lamelkowych tasiemek, tajemniczych wisiorów, pędzli i łańcuszków.
Usiadła na miękkich poduszkach obserwując z zainteresowaniem zgromadzonych przy stole najemników. Sięgnęła po pękatego daktyla rozmiarów niemowlęcej pięści, wsunęła go pod woal skrywający twarz i żuła w milczeniu. Metaliczne paciorki poniżej linii oczu błyskały jak rybia łuska i wydawały z siebie hipnotyczne pobrzękiwania.
- Thoerczyk dobrze prawi - odezwała się po legioniście podejmując wątek pieniężny.
Głos miała niski, bliski mamrotu, który się kojarzył z recytowaniem zaklęć, z obrzędami w imię okrutnych bogów, z wywoływaniem duchów.
- Pięć srebrnych do dobra cena za nadstawianie karku.
Jak każdy Rusanamani poważnie podchodziła do handlu. Była przekonana, że gruby Torillczyk gotów odebrać brak targowania jako obelgę. Nie mówiąc o tym, że rzeczywiście ceniła się wyżej niż trzy sztuki srebra.
- Zwą mnie Zahija. Szkolono mnie w magii - Instynktownie obróciła na palcu pierścień. Prosty, z czerwonym oczkiem w kształcie łzy.
W jakiego rodzaju magii? Nie sprecyzowała.

Kolejny daktyl zniknął pod chustą. Cudownie miodowy.
Siedziała na skrzyżowanych nogach, dostojna i wyprostowana. Niewysoka, eteryczna. Pani zagadka, ukryta pod zwojami zwiewnych jedwabi, miękkich kaszmirów, lśniącej satyny i przezroczystych muślinów. Nie sposób było wyłowić spod tych warstw zarysu sylwetki, choć zdradzały ją drobne, odkryte dłonie o długich palcach i delikatne kostki nóg ozdobione bransoletami. Skóra, młoda i napięta, lśniła odcieniem palonego cukru. I tylko oczy miała jasne. Jeszcze bardziej niebieskie przez obramowanie z czarnych rzęs i brwi.
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 19-04-2017 o 23:42.
liliel jest offline  
Stary 20-04-2017, 12:14   #6
 
Szkuner's Avatar
 
Reputacja: 1 Szkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputację
Macał nieufnym wzrokiem siedzącą obok Zahiję, niebezpieczną według niego postać. Wiecie czego nie mógł przetrawić Mumamba? Parających się magią i bab w zbrojnej eskorcie! Czujne oko niemłodego weterana licznych najemnych wojaży od tej pory miało nie opaść dopóty, dopóki w pobliżu znajdował się upatrzony przez niego 'wróg'. Czarny mistrz władania szablą i jego liczne paranoje.
- Mumamba, najemne ostrze. - zagrzmiał ciężkim głosem. Rozsiadłszy się wygodnie na zydelku, poprawił czapę ubarwioną ptasim piórem i oparł się o zimną ścianę, eksponując swój muskularny, okryty niezliczonymi bliznami tors - Biały żołnierz mówi dobre. Pięć za pracę jest cyk cyk. Trzy mało warte, wtedy nie użyczy ja swojego miecza.
Mimo tego, że wojownik przemierzył już większość znanego świata, języki nie były jego najmocniejszą stroną. Wychodził jednak Mumamba z takiego założenia, że w jego fachu liczy się siła w ramieniu i zwinność w nogach, nie zaś zbędna sztuka machania jęzorem.
Obsmarował jeszcze jednakim, niecierpiącym słabości spojrzeniem pozostałych, oceniając ich doświadczonym okiem najmity. Dwie dziewki, gówniarz, opijus i milczący, skośnooki Gmanagh. Kompania marzeń.
 

Ostatnio edytowane przez Szkuner : 20-04-2017 o 12:27.
Szkuner jest offline  
Stary 20-04-2017, 17:25   #7
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Miasto...
Dawno, dawno temu, gdy Cedmon był małym chłopcem, ojciec zabrał go do miasta. Nie tego, oczywiście.
Stał wtedy, z szeroko otwartymi oczami, nie do końca wierząc w to, co widzi. Był zaskoczony wielkością budynków i ilością osób, które, na pozór bez celu, łaziły to tu, to tam. I, w sumie, nie był zachwycony.
Od tego dnia minęło wiele czasu. On, syn stepów, widział niejedno miasto i nie patrzył na wysokie budynki jak cielę na malowane wrota. Co nie znaczyło, że zmienił swój stosunek do miast. Stale ich nie lubił i nie wierzył ich mieszkańcom, z których połowę stanowili złodzieje i oszuści. Miał tylko nadzieję, że ich przyszły pracodawca okaże się lepszy. Handlem ludźmi do tej pory Cedmon nie zajmował, ale słyszał o sytuacjach, gdy kupiec wraz z garścią niewolników sprzedawał i eskortę...

- Cedmon, syn Angusa - przedstawił się. - Łucznik, myśliwy, konny kurier.
 
Kerm jest offline  
Stary 20-04-2017, 23:30   #8
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Zarówno okaryjczyk, jak i kupiec uważnie słuchali, tego co najemnicy mają do zaoferowania. Wzrok obu mężczyzn prześlizgiwał się po twarzach, ciałach i uzbrojeniu obecnych - kalkulując, oceniając. Hamadrio słysząc próby targowania, uśmiechnął się przymilnie i wzniósł puchar w geście toastu.

- Na pępek Valientu i złote zęby Querco, spodziewałem się tego - zaśmiał się, plując pestką z winogrona, która osiadła mu na wargach. - Oczywiście, gotów byłem Wam zapłacić nawet sześć escudo, ale przecież w ciemno nie mogłem! Wydajecie się odpowiednimi ludźmi do tego zadania, więc pięć, niech będzie pięć. Oczywiście otrzymacie stosowną zaliczkę już za chwilę, abyście mogli się przygotować na podróż. Stary Hamadrio ma szczodre serce, mówią że gołębie. I dlatego nie musicie się martwić o koszta podróży. Zapewniam Wam wikt i opierunek na czas podróży, ale moja dobroć ma granice. W Kias sami się będziecie troszczyć o swoje wydatki, święto świętem, ale za pewne rzeczy zapłacić trzeba.


- Skoroście się dogadali - głos znów zabrał nadzorca, spod ławy wyjmując hebanową skrzyneczkę. Wyciągnął z niej srebrne monety i przed każdym położył stosik składający się z pięciu krążków. - To owa zaliczka, o której Pan Hamadrio właśnie wspomniał. Jutro załadunek z samego rana, a potem wyruszamy. Przy samym ładowaniu nie musicie być, obecni najemnicy mi wystarczą. Zresztą Wasza wola. Oczekuje się Was przy Puerta Principe, gdy będziemy wyjeżdżać. Wówczas przydzielę zadania i stanowiska. Teraz możecie już iść.

- Widzimy się jutro - dodał na koniec kupiec, wpychając sobie do ust ciasteczko z pieczoną myszą na ostro.
 
xeper jest offline  
Stary 21-04-2017, 12:05   #9
 
Szkuner's Avatar
 
Reputacja: 1 Szkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputację
Uniósł się z siedziska jako pierwszy, podszedł do stołu, za którym siedzieli jego nowi pracodawcy i zmierzył nadzorcę swoim tęgim wzrokiem.
- Będę przy załadunku. - leniwe słowa wypłynęły z jego wpół otwartych ust. Nie spuszczając oczu, chwycił ustawione w słupek monety i z charakterystycznym brzdękiem wrzucił je do starej, zaszytej łatami sakwy, skrzętnie ukrytej pod futrem okalającym jego rozbudowane barki. Wyszedł pospiesznie z pomieszczenia, ale i z karczmy również. Barani Ogon był dla niego wyjątkowo niegodziwym miejscem do nocowania, skierował swój krok do Wędzonej Kiełbasy. Podrzędna oberża ledwo stojąca na samym krańcu oszalałego od gwaru miasta nie oferowała zupełnie nic - wpasowało się to w gust czarnego ascety. Niegdyś podobno można było uraczyć się tutaj najlepszą wędzonką w okolicy. Kto to wie co serwowali, teraz jedynym co można było tutaj dostać to kasza z omastą, kasza z wodą lub sucha kasza, nawet bez dodatku piwa - specjalnie dla chcących się błyskawicznie udusić.
W milczeniu, wśród karczemnej pustki i smutnego wzroku właściciela owego przybytku, standardowo trącego od dawna suche kufle i naczynia, zjadł dwie porcje kaszy ze skwarkami i skierował się do wynajętego pokoju. Chłód, wilgoć i cisza tego miejsca odpowiadała Mumambie, który w blasku zachodzącego słońca odmówił cowieczorną modlitwę i ułożył się wcześnie spać, aby z samego rana dopilnować kolejnego załadunku, którego chronić ma jego zakrzywione ostrze.
 
Szkuner jest offline  
Stary 21-04-2017, 16:26   #10
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
- Skromna zaliczka. - Zahija wbiła wzrok w słupek ułożony z pięciu monet. Zbyt niski, by choćby się zachwiał.
- Równowartość jednego dnia usług. Rozumiem, że wypłata będzie odbywać się pod koniec każdego przepracowanego dnia? Nie chciałabym się dowiedzieć, panie, dopiero po dotarciu do Kias, że jesteś niewypłacalny.
Jej niski głos miał niemiły zwyczaj, niekoniecznie naumyślnie, ocierać się o groźbę.

*
Po dopięciu interesów pozostawały dwa warianty, oba równie nieatrakcyjne.
Iść w ślady czarnego wojownika i opuścić Barani Ogon albo, pozostać przy stole w towarzystwie Hamadrio.
Odraza wygięła twarz Rusanamanki, ale ledwie dosięgnęła oczu.
Nie miała ochoty oglądać Torillczyka dłużej niż to konieczne. Jego rozmlaskanych warg, lśniącego od tłuszczu podwójnego podbródka i brzuszyska, w którym mógł się skryć mały słoń.
- Ja również się oddalę - ukłoniła się, choć pokora w jej wykonaniu wypadała wyjątkowo mało wiarygodnie.

Nie odeszła daleko.
W głębi gospody odszukała Jolitę i zaniosła jej cichą prośbę o pokój wyposażony w wygodne łóżko, tacę pełną słodkiej chałwy i suszonych owoców oraz piękne ciało do towarzystwa. Koniecznie bez grama tłuszczu.
W drodze czeka ich tylko czerstwy wikt, twarda ziemia i grubas wydający rozkazy.
Trzeba korzystać z oferty losu i łaskawości Fahima.
 
liliel jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:03.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172