Earendil | 30-08-2017 20:05 | Wspomnienia nagle napłynęły do głowy Elestren, jakby ktoś rozerwał więzy trzymające je poza zasięgiem elfki. Biurko, przy którym rozmyślała na tyle trapiących jej głowę tematów, skrzypce, dzięki którym przelewała w muzykę swoje myśli, miecze, przy których poświęciła wiele godzin ciężkich ćwiczeń, każdy przedmiot w tym pokoju stanowił jakby filakterium, w które przez lata przelewała część swej duszy, a teraz opowiadał jej o tym, kim jest. To, czego nawet Achuzzat nie byłaby w stanie jej nigdy powiedzieć, bo skąd miała znać myśli swojej córki, powracało do niej i to z taką siłą, że Złotowłosa musiała usiąść na łóżku, by nie stracić równowagi. Wcześniej była w swojej rodzinnej wiosce, w swoim domu, przy swojej matce... ale teraz znalazła się prawdziwie u siebie. W swoim własnym królestwie. Ze zdumieniem zauważyła, że z oczu płyną jej łzy. Ja naprawdę jestem Elestren, pomyślała, zaciskając usta, by powstrzymać je od łkania. To naprawdę ja.
Choć wiele rzeczy wciąż pozostawało niewyjaśnionych i gros wspomnień dalej uciekało od niej, blondynka z ulgą położyła się na łóżku, wiedząc już, że nie będzie żyć jako obcy we własnym ciele. Nie sprawiło to naturalnie, że zapomniała i o tych przykrych wspomnieniach, ani o tajemnicy jej zaginięcia, ale w tej chwili czuła, że wszystko się ułoży, jutro się tym zajmie. Miała już trochę planów w głowie, jednak rozmyślania nad nimi szybko ustąpiły odczuciu znużenia, które znienacka owładnęło jej ciałem. Ten stres, niepewność, strach i wszystkie wydarzenia, w jakich brała dziś udział nagle upomniały się o nią i zapraszały do krainy snów. Odpięła tylko miecz, który oparła o brzeg łóżka i nawet nie zdejmując złotej maski wtuliła się w kołdrę, pozwalając swojemu umysłowi odpłynąć. |