Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-09-2017, 00:25   #21
 
Zara's Avatar
 
Reputacja: 1 Zara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputację
Karczmarz skinął głową na słowa Mariny, podczas gdy Elke dała znać Fice w niewybrednych słowach o tym, w jak wielkim poważaniu ma traktaty o równości rasowej, które gdzieniegdzie wygłaszali nawiedzeni kaznodzieje w odpowiedzi na rosnącą nienawiść między-rasową.
- Eee... - Kupiec był wyraźnie zmieszany, gdy dowiedział się, że Fika dzięki swemu wyczulonemu słuchowi dosłyszała kwotę, jaką zaproponował innym najemnikom. Przez chwilę zabrakło mu języka w gębie, jednak już zaraz dodał niepewnym głosem. - No, bo ja was znam, hehe, takich najemników. Wszyscy się targujecie. Chciałem tylko dotargować do kwoty, jaką mają inni, hehe.
Widząc jednak, jak zarówno Marina, jak i Elke udały się do swoich komnat, nie zadając nawet żadnego pytania wynajętej kobiecie, która miała im udzielić informacji, można było zauważyć mocne zdenerwowanie na twarzy, które zaraz wyraził jeszcze słownie.
- Co jest!? Chciałem was nająć do odbicia mojej córki, nie do kurwa spania! - Zaczął iść w stronę wyjścia z karczmy. - Gówno, negocjujecie ceny jak wybitne profesjonały, a nawet robotą się nie zajmujecie! To ja mam was w dupie! Najmę prawdziwych żołnierzy za tą cenę! A wy zdychajcie z głodu, bo w tej wiosce nikt wam za nic nie zapłaci! - Po czym wyszedł jak oparzony, szybkim krokiem, bo jednak było widać w nim lekką obawę przed tym, czy ktoś nie postanowi go zaatakować fizycznie za te słowa. Jakiekolwiek pieniądze z jego zlecenia mogła więc ujrzeć jedynie szpetna Greta, tym bardziej szczęśliwa, że do ich zarobienia nie musiała odpowiedzieć na żadne pytanie.

W innej części izby, karczmarz wpatrywał się w medalion pokazywany mu przez Isaka.
- Ja wiem? Toż chyba panowie wiedźmini wszyscy podobne jakieś takie mają. Czy tamten miał taki sam, czy inny, to nie wiem, bom się nie przyglądał. - Odpowiedział z lekkim zakłopotaniem karczmarz, martwiący się, że nie może pomóc w tej sprawie. Słysząc jednak, że Isak może wymienić się doświadczeniem z innym wiedźminem, zawołał jedną ze swoich brzydkich dziewek karczemnych.
- Weź skocz szybko po młodego, żeby wywiedział się, czy jeszcze pan wiedźmin jest w wiosce. Tylko migusiem, bo tutaj drugi pan wiedźmin nie będzie czekał! - Powiedział władczym tonem, a kobieta usłuchała i szybko wybiegła z karczmy.

Tymczasem 3 kobiety, którym ostatecznie kupiec nie zlecił odzyskania jego córki, zmierzyły do swych pokoi. Fika, licząca czas do zmierzchu, by udać się do lasu wytropić bandę i odzyskać swojego konia, Ginko. Marina, która zmęczona po podróży wreszcie miała chwilę w spokoju odpocząć, chociaż nie na poddaszu, a w jednym z pokoi na parterze, stanowiącej jedyną kondygnację karczmy*. Oraz Elke, bardziej chętnej do rzezi, niż wykonywania całkiem dochodowych zadań w wiosce, jednak najpierw muszącej się skupić na walce ze skutkami przedawkowania alkoholu.

***

Po jakiejś 1-2 godzinach...

Isak

Karczmarz, w oczekiwaniu na wieści od posłanego po wiedźmina “młodego”, zabawił go jeszcze chwilową rozmową na temat braku moralności dzisiejszych najemników, po czym poczęstował jeszcze jedną butelką piwa Isaka, jednak musiał wracać do swych obowiązków, jako że na wieczór w karczmie zaczęło się pojawiać coraz więcej gości, chcących ukoić swe podniebienia przeróżnymi alkoholowymi trunkami. Oczekiwanie najemnika się jednak opłaciło, bowiem po chwili mógł usłyszeć ciężkie kroki. Jego obyte z takimi dźwiękami ucho, szybko mu podpowiedziało, że są to dwie zbrojne osoby. Weszli do karczmy, pilnie rozglądając się po środku.
- Cóż za spotkanie. - Odezwał się jeden ze zbrojnych. Choć przykryty był neutralnym płaszczem, to na podstawie lekko odsłoniętej zbroi, Isak mógł szybko domyślić się, że jest on przedstawicielem Zakonu Płonącej Róży.
- To on? - Odezwał się drugi. Jego morda była strasznie brzydka, przy tych wychodzących na wierzch żyłach, bliznach, przekrwieniach i przede wszystkim strasznie wyglądających oczach, Isak mógł się czuć jak piękniś. Zaś na piersi niewątpliwie wiedźmina wisiał amulet, jak się okazało, nadzwyczaj podobny do tego posiadanego przez najemnika.
- To on. - Odezwał się przedstawiciel Zakonu Płonącej Róży. Podszedł kilka kroków do Isaka i powiedział do niego. - Źle jest narobić sobie dużo wrogów. Mieliśmy już sobie darować, ale wyobraź sobie, napotkałem niedawno tego wiedźmina, bardzo zmotywowanego do odnalezienia ciebie i jak tu było nie skorzystać z takiej szansy połączenia sił w poszukiwaniach?
Zakończył, wyraźnie oczekując na reakcję byłego rycerza-zakonnika. Wiedźmin tymczasem był zajęty swoim amuletem, który wyraźnie lekko drgał na jego szyi. Wciąż jednak skupiał się przede wszystkim na obserwacji Isaka.


Fika

Po odczekaniu do zmierzchu, ruszyła w stronę lasu. Już od początku zachowywała ostrożność i wykorzystywała swoje niemałe umiejętności do skradania i tropienia, jakie wyszkoliła sobie będąc myśliwą. Teraz miały przydać się do wytropienia jej konia, Ginko. Zapewne przysłużyłyby się one do tego celu nie najgorzej, gdyby nie to, że znacznie szybciej natknęła się na członków bandy. Było nimi dwóch zakapturzonych mężczyzn, którzy siedzieli w karczmie już wtedy, gdy zapytała karczmarza o zbójów, którzy okradli jej konia, a ten, choć ugościł ją nadzwyczaj przyjaźnie, to nie podzielił się z nią żadną informacją. Mężczyźni zdjęli kaptury i wyciągnęli ręce, by pokazać pokojowy znak.
- Szef to się jednak zna na ludziach. - Odezwał się jeden z nich, również będący półelfem, co pokazywały jego wydłużone uszy, a także nadzwyczaj zadbane i gładkie blond włosy, których niemożliwe byłoby znalezienie u człowieka.
- Najpierw, chciał serdecznie przeprosić. - Odezwał się drugi, człowiek w średnim wieku, o dość pogodnym obliczu. - Ale gdy opowiedzieliśmy mu o tym, jak spytałaś karczmarza o bandę, bo skradziono ci konia, kazał nam tu na ciebie zaczekać. I przekazać pewne informacje.
- Spodziewam się, że może to zabrzmieć niezbyt wiarygodnie, ale to nie my go ukradliśmy. - Ponownie przemówił półelf. - Niestety, gdy zdobyliśmy sławę w tych okolicach, wiele innych band zaczęło się pod nas podszywać. Wiele złych czynów przez to przypisuje się nam, choć nie jesteśmy ich autorami. Ale co najważniejsze, oferujemy pomoc w odnalezieniu konika. W zamian za to, że pomożesz nam wytropić tę bandę. Bo chcielibyśmy się ich… pozbyć.
- Bo nie lubimy podszywających się pod nas. Robią nam złą opinię.
- Więc jak?


Marina

Mogła poczuć zdziwienie, że jednak ktoś po tych kilku godzinach wrócił i zapukał do jej pokoju. Jednak nie od strony drzwi, a okna. I choć była wśród dwóch przybyłych osób znajoma twarz, to nie należała ona do niezdecydowanego kupca wraz z drużyną, a czarnowłosego przywódcy bandy, który wcześniej narobił zamieszania w karczmie. Drugim był inny zbir, którego dotychczas nie widziała. Sprawnie poradzili sobie z otwarcie okna i wkroczyli do jej pokoju.
- Spokojnie! - Odezwał się na starcie czarnowłosy, unosząc ręce do góry niby to w geście poddania, sygnalizując, że nie ma złych zamiarów. - Mam propozycję. Mój kolega, który ma nadzwyczaj czuły słuch, dosłyszał, jak mówisz pani, że masz różne ziółka na poprawianie zdolności hmm… pewnych interesów. I choć jakkolwiek jest to nadzwyczaj interesująca oferta, to mniemam, że jest to tylko część oferty jako uzdrowicielki. A tego właśnie potrzebujemy, by uleczyć naszego… innego kolegę. Trochę to niecodzienne leczenie będzie, ale za wszystko zapłacimy. Tylko nie możemy za długo tutaj rozmawiać, bo w środku zaczynają się gromadzić osobniki, którym szczególnie może być niemiła nasza obecność w karczmie. Także moje pytanie: pójdziesz z nami po dobroci, czy mamy użyć zbędnej siły? - Zakończył swój wywód na temat nagłego wtargnięcia, cały czas mówiąc dość wesołym tonem.


Elke

Śpiąca, blondwłosa najemniczka nie miała dużego problemu z zaśnięciem, w przeciwieństwie do uprzedniego zgrabnego trafienia na siennik, który zdawał jej się dwoić, a nawet troić w oczach. W jej myślach szalały za to sadystyczne wizje mordów, jakich dokonuje, nie mogła jednak mieć pewności, czy były to myśli, a może już sen. Po jakimś czasie jednak w pełni straciła świadomość.
Po niewiadomym czasie, zbudziła się, zlana potem, pamiętając jedynie strzępki innego snu, który przypominał jej zasłyszane w młodości opowieści o pochodzeniu Nilfgaardczyków od mrocznej odmiany elfów. Jednak nie miała pewności, czy ze snu wyrwała ją ta wizja, czy fakt, że czuła w pomieszczeniu obecność kogoś obcego. Na dodatek ten obcy, sądząc po dość znanym jej dźwięku stuknięcia tych przedmiotów, właśnie dobierał się do jej tarczy i toporka.


----------------

* - czepiam się, ale było w pierwszym poście, że to jednokondygnacyjny budynek, więc wolałbym tego się trzymać
 

Ostatnio edytowane przez Zara : 11-10-2017 o 08:58.
Zara jest offline  
Stary 15-09-2017, 07:49   #22
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
No i masz Ci los. Naprawdę chciał porozmawiać z Wiedźminem, czy by pomocy mu nie trzeba było w czymś i podzielić się sprawiedliwie zyskiem. A tu Wiedźmin się skumał z rycerzykiem. Pamięć Isaka była już nie ta, ale chyba go pamiętał. A przynajmniej tak myślał. Sir Deverell Aditya, o ile nie myliła go pamięć, zaciągnięty ze szlacheckiej rodziny, nie tak jak on, biedny wieśniak ze wsi, która nawet nie istnieje. Nie miałby w starciu z Isakiem najmniejszych szans, ale Wiedźmin robił za trzech, a czterech na jednego to już wyzwanie. Do tej pory pamiętał jak się natrudził by zaszlachtować tamtego wiedźmina. Z wiadro krwi skubany Isakowi utoczył, nim łaskawie padł. A mimo poderżniętego gardła, skubany dobre dwie godziny próbował łapać powietrze i przewracał oczami. To była ciężka bitka.
- I co? – mruknął – Chce mi zapłacić i poklepać po plecach? Że wyręczyłem go z roboty?

Oczywiście, ten wiedźmin nie wiedział pewnie nic o tym, że jego na jego kompana było zlecenie, które Isak wziął tylko dlatego, że bezsprzecznie była to jego wina. Chłopi opowiedzieli co prawda cną historyjkę o tym, że ich okradł, zabił czterech ludzi i uciekł do lasu. Isak sprawdził czy nie były to potwory, ale summa summarum trupy były ludzkie, a co do potworów miał szkolenie w klasztorze. Wiedźminowi odbiło lub sam wymierzył sprawiedliwość – a na to Isak mu nie pozwolił. Dogonił go na szlaku i pokonał w równej walce.

- Co tak te gadzie ślepia we mnie wlepiasz. Sprawdziłeś wszystko? Nie wiedziałeś że twój kolega zabił czterech niewinnych ludzi po czym ukradł konia i kosztowności z innych domostw? Bo wyobraź sobie, ja sprawdziłem, tamta czwórka nie była potworami, a przy jego trupie znalazłem wszystkie kosztowności jakie zginęły. – tu wzruszył ramionami – Wiem, dla mnie to też było dziwne.

Teraz Isak przeniósł wzrok na rycerza.
- Co do Ciebie. Jeżeli chcesz się ze mną pojedynkować, to na podwórku. Karczmarz jest bardzo miły, a twoją krew będzie mu trudno usunąć spomiędzy szpar w podłodze. Chociaż, preferował bym bardziej by rozlało się tu piwo, a nie posoka. Może się dosiądziecie? Czy chcecie od razu porwać się do szabel?

Dwójka jegomościów stało na tyle daleko, że nie widziało leżącej obok Isaka, napiętej kuszy. Wystarczyło że jeden z nich zrobi krok, dwa bliżej i Isak po prostu sprzeda mu bełta.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline  
Stary 15-09-2017, 22:16   #23
 
Mimi's Avatar
 
Reputacja: 1 Mimi ma wspaniałą reputacjęMimi ma wspaniałą reputacjęMimi ma wspaniałą reputacjęMimi ma wspaniałą reputacjęMimi ma wspaniałą reputacjęMimi ma wspaniałą reputacjęMimi ma wspaniałą reputacjęMimi ma wspaniałą reputacjęMimi ma wspaniałą reputacjęMimi ma wspaniałą reputacjęMimi ma wspaniałą reputację


Fika nie podeszła do stojących przed nią postaci bliżej, niż na odległość zamachu ostrzem. Stała sztywno, zbita z tropu i spłoszona. Gdy kaptury opadły i zauważyła lekko wydłużone uszy jednego z mężczyzn, zalegający na jej sercu kamień nieco zmalał. Nie licząc jej najbliższych, półelfy były jednymi osobami, które nie traktowały jej z wyższością. Dla elfów była człowiekiem, dla ludzi - elfem; tak czy inaczej - powodem do wzgardy.
Nie odzywała się słowem. Z rosnącym zaciekawieniem przysłuchiwała się obu mężczyznom, przenosząc spojrzenie z jednego na drugiego. Starała się przetrawić otrzymywane informacje, wychwycić ewentualne niespójności, znaczące, że kłamią.
- Więc jak? - zapytał Fikę blondyn.
Miała opory przed uwierzeniem. Może po prostu chcą się jej pozbyć na uboczu? Nie rozumiała jeszcze, w jaki sposób mogła się im przysłużyć.
- Ale to wy porwaliście tę dziewczynę, za której odzyskanie ten gruby derdołek był gotów zapłacić mi i dwóm innym osobom prawie tysiąc orenów? I to wy okradacie poczciwego karczmarza z beczek jego trunku?
Fika uważnie obserwowała twarze osobników. Chciała im zaufać. Miała przeczucie, że warto, a przeczucia rzadko ją zawodziły.
- Wiecie... Powiedzmy, że dobrze wam z oczu patrzy. Powiedzmy, że jestem gotowa dać wiarę waszym słowom. Najpierw jednak, potrzebuję od was odpowiedzi, które przekonają mnie, że warto nam kooperować. – Wyciągnęła przed siebie ręce i palcami zaczęła wyliczać pytania. – Dlaczego zależało wam na złapaniu kupca i jego pasierbicy i po cholerę ją porwaliście? Po jakie licho kradniecie i chowacie się po lesie? Czemu potrzebujecie mojej pomocy, skoro nie wiecie o mnie niczego, a co za tym idzie, na co mogę się przydać? I Ty... – Skinęła na blondwłosego mieszańca – Czego używasz do płukania włosów, że się tak błyszczą?


 

Ostatnio edytowane przez Mimi : 04-10-2017 o 12:50.
Mimi jest offline  
Stary 16-09-2017, 20:04   #24
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
- Spokojnie panie, spokojnie, ciśnienie wam wzrośnie, to niezdrowe przy waszym wieku i tuszy…- starała się zmitygować awanturującego się kupca Marina. – Negocjować negocjowałam, ale nie jestem samobójczynią, bez drużyny do lasu nie pójdę. Te miłe panie - aczkolwiek dzielne, bez dwóch zdań – co najwyżej o własne tyłki mogą zadbać.
Co powiedziawszy udała się do swojej izby.

-----
Ziewając przeraźliwie Marina podniosła się i usiadła na sienniku.
- Każdy klient mile widziany jest, nawet o tak nieludzkiej godzinie. Następnym razem przez drzwi zapraszam, i rano, bo sen niezmiernie jest ważny dla dobrostanu organizmu. – spojrzała na proste, szczere twarze swoich gości i zmieniła nieco przekaz: - Rano przyjdźcie. W nocy sypiam. Chyba że coś pilnego, komuś nogę odrąbali, dziecko się rodzi.. ale jak waszemu towarzyszowi pyta nie staje, to może poczekać do rana, prawda?

Naciągnęła okrycie na głowę. Na sekundę, bo sobie o czymś przypomniała.
- Zna się któryś z was na leczeniu? Pewnie nie, więc to chyba nieco nierozsądne zastraszać uzdrowicielkę? Bo jak podam coś, co zamiast pomóc, zaszkodzi?
- Rano czekam na panów –
dodała, kładąc się na powrót.
Chyba, że kupiec kampanię znajdzie, z nim już cenę ustaliłam – pomyślała sobie, ale nie dodała, bo i co to potencjalnych klientów interesowało?
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 19-09-2017, 09:35   #25
 
Szkuner's Avatar
 
Reputacja: 1 Szkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputację
Mimo szalonej, bo niewiadomej godziny, głowy ciężkiej od rozkładającego się po kątach organizmu alkoholu - Elke cichutko wyrwała się z niespokojnego snu, zgrabnie wijąc się pod kocem, przygotowując do niespodziewanej szarży. Mając nadzieje, że w ciemnościach izby włamywacz nie zauważył wzmożonego ruchu w okolicach łóżka, kobieta w ciszy rzuca się na nieznajomą postać, starając się obalić i obezwładnić oponenta.
 

Ostatnio edytowane przez Szkuner : 19-09-2017 o 11:55.
Szkuner jest offline  
Stary 19-09-2017, 23:11   #26
 
Zara's Avatar
 
Reputacja: 1 Zara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputację
Isak

- Owszem, na skutek mocno burzliwej mutacji nie zawsze byliśmy pewni jego zachowania. - Odpowiedział wiedźmin, choć widać było, że nie jest do końca skupiony na Isaku, tylko na drżeniu amuletu. - Ale nie posunąłby się do rzezi, gdyby w jakiś sposób tamci ludzie go do tego co najmniej nie sprowokowali. Chyba taki doświadczony najemnik powinien wiedzieć, jakie znaczenie ma czyjeś zapewnienie o niewinności.
- Ze mną chcesz walczyć? Niegodnym ci to jest. - Odezwał się z typową dla siebie butą Deverell, prawie całkowicie zakrywającą fakt, że bał się starcia z kimś zdecydowanie bardziej obytym w praktycznej walce. - Myślisz, że te resztki pancerza Zakonu sprawiają, że możesz czuć się mi równym? Owszem, nie mam zamiaru wszczynać bitki w tej marnej spelunie i walczyć będziesz na zewnątrz. Ale nie ze mną, a z tym wiedźminem. No? - Spojrzał na koniec na swego towarzysza. Ten jednak był już totalnie niezainteresowany słowami Zakonnika Płonącej Róży.
- Ciekawe. - Mówił, próbując rozpoznać, z której strony amulet daje największe drgania. - Ponoć była tu przed chwilą ta banda. Być może rzeczywiście wśród nich są potwory. - Skończył, idąc w stronę pokoi.
- Do czego cię ze sobą trzymam! Masz najpierw pozbyć się tego śmiecia! - Krzyknął Deverell rozzłoszczony ignorowaniem go.
- Nie. Najpierw potwory. - Odrzekł wiedźmin do rycerza i zwrócił się do Isaka. - Mówisz, żeś tak bronił ludzi. To się przekonamy. Być może już wiesz, ale aktywny wiedźmiński amulet drży, gdy wyczuwa potwory lub użycie magii. Podejrzewam, że gdzieś tu ktoś krąży związany z tą bandą, wśród których mogą być istoty nieludzkie. Pomóż mi w walce z nimi, a być może ostawię cię w spokoju. Wyjdź i pilnuj budynku od prawej strony, ja pójdę z lewej. Sir Adityo, zostań w środku i obserwuj, czy od środka ktoś nie wychodzi. Gdy ich zauważycie, zagwiżdżcie, albo pójdzćie za gwizdem, gdy go usłyszycie. Nie zaczynajcie walki sami. Są niebezpieczni. Wiem od znajomego wiedźmina, który już się kiedyś z nimi mierzył.


Fika

- Dociekliwaś bardzo. Odpowiemy na wszystkie pytania, ale z góry muszę uprzedzić, że nie na wszystkie w pełni. - Odpowiedział człowiek. - Zacznę może od przedstawienia się, jestem Bjornar. A to mój przyjaciel, pięknowłosy Veeril.
- No już przestańcie. - Odpowiedział spłoszony uwagami na temat jego włosów Elf. - Po kolei. Porwaliśmy dziewczynę, bo nie podoba nam się jej współżycie z ojcem. Nawet, jeśli nie biologicznym. A karczmarzowi to po prawdzie płacimy, tylko nie chce on pokazywać w wiosce, że niby to ma z nami jakieś układy. Bo i tak już jest średnio szanowany, głównie dlatego, że jest poczciwym, dobrym człowiekiem, co jest raczej źle przyjmowane. Dlatego odgrywamy takie scenki, żeby nie pogarszać jego sytuacji.
- Czy ukrywamy się w lesie... nie, wolimy określenie, że tam mieszkamy. Wiesz, świeższe powietrze, bliskość z naturą, brak wszechobecnego smrodu odchodów wylewanych na ulicę. - Na kolejne pytanie odpowiadał Bjornar. - A tak bliżej prawdy, to spotkaliśmy tam kryjówkę kogoś, kto jest w ogóle szefem szefów. Ale o nim nie możemy ci powiedzieć. Z początku trochę siłą nas zmusił do współpracy, ale później się przekonaliśmy, że to fajny czło... istota.
- Bjornar, za dużo mówisz... - Półelf pokręcił z dezaprobatą głową na słowa towarzysza. - Czemu chcemy twojej pomocy? A czemu nie? Druga sprawa, że to jednak bardziej my będziemy pomocą dla ciebie. A dla nas to będzie dobra zabawa, połączona na dodatek z pożytecznym dobraniem się do skóry kilku podszywaczom. To tyle?
- Zapomniałeś o czymś pięknowłosy! - Powiedział śmiejąc się Bjornar, ręką gładząc go po włosach.
- Mam taką mieszankę ziół... - Powiedział niechętnie Veeril, szybkim ruchem łapiąc rękę towarzysza i odciągając ją od siebie. - Ale szef coś długo nie wraca... To jak będzie, jeśli chcesz z nami kooperować, to zdradź nam swoje imię. - Zakończył, a Fika mogła zaobserwować, jak dość czujnie obserwuje widzianą z daleka karczmę.


Marina

- A jakbym powiedział, że naszemu koledze odrąbali rękę? Co prawda już jakiś czas temu, ale goić prawidłowo się nie chce. A czy boimy się podania czegoś niewłaściwego. Cóż, nasz kolega ma dość zwiększoną odporność na różne specyfiki, więc to nie będzie problem. Zresztą, po co ci spędzać więcej czasu nad robotą? - Odpowiedział czarnowłosy z niezadowoleniem w głosie. - Nie lubimy tak nie po dobroci, ale widocznie nie ma innego wyjścia. Moglibyśmy zaczekać do rana, ale już się tu na nas czają niedobrzy ludzie. Dlatego pilno nam w drogę. Koniecznie z szanowną uzdrowicielką.
Czarnowłosy skinął na swego kompana. Ten sięgnął po przyczepioną do pasa linę i podszedł do podejmującej rozpaczliwe próby spania Mariny. Nawet, gdyby próbowała się wyrwać, nie miała by szans. Jako uzdrowicielka, doznała już wiele mocnych uścisków, gdy musiała odebrać poród czy odkazić otwarte rany, zdarzało się, że pacjent chwycił ją i ścisnął, dając jej odczuć prawdziwą moc ludzkiego uścisku w bólu. Teraz, gdy mężczyzna chwycił jej ręce to czuła wręcz nieludzką, obezwładniającą siłę.
- Tylko delikatnie! Żeby nic się nie stało zdolnym rączkom naszej uzdrowicielki! - Lekko zagrzmiał na swego kompana czarnowłosy. Gdy sznur oplótł ręce Mariny, zgodnie z zaleceniem mężczyzny dość luźno, przez co odczuwała jedynie lekki ucisk, mężczyzna dodał. - I wybacz nam, ale ponownie musimy przejść przez okno.
Ponownie otworzył na oścież okno i zgrabnym skokiem wyskoczył na zewnątrz. Drugi mężczyzna dość bezceremonialnie podsadził uzdrowicielkę na parapet, by ta mogła przerzucić sama nogi i wyjść na zewnątrz.
- Teraz od ciebie zależy, na ile musimy pomagać ci iść, a na ile będziesz robić to sama.


Elke

Mimo sporej ilości wypitego alkoholu, Elke nie tylko zdawało się, że porusza się bezszelestnie, ale i w rzeczywistości jej się to udawało. Po pierwszych swoich ruchach mogła się upewnić, że rozpoznany z sylwetki średniego wzrostu mężczyzna nie widział jej ruchów. Sam był skupiony na w miarę cichym zabraniu jej topora i tarczy. Dlatego jej plan do pewnego momentu się powiódł. Rzuciła się na mężczyznę, który pod naporem jej ciała potoczył się na ziemię, wypuszczając z rąk toporek i tarczę, które poleciały w kąt pomieszczenia, pozostając poza zasięgiem ramion obojga z nich. Obezwładnić mężczyzna już się nie dał, bo w krótkiej chwili pochodząca z Nilfgaardu doświadczona najemniczka mogła rozpoznać, że nie miała do czynienia ze zwykłym złodziejaszkiem, a raczej sądząc po technice, sile i zwinności, z jaką się oswobodził, z wojakiem. Po oswobodzeniu się, przetoczył się kawałek do tyłu, by znaleźć się w pewnym dystansie od Elke i cicho zwrócił do niej.
- Jeśli się nie wtrącisz i będziesz teraz spać, nie musimy walczyć. Moim zadaniem było tylko rozbrojenie. - Gdy po chwili rozdwajająca się twarz mężczyzny zlała się w jedną, w miarę zbitą całość, Elke rozpoznała w nim jednego ze zbójów, którzy odwiedzili wcześniej karczmę, ukradli beczki i porwali dziewkę. Przybrał jednak defensywną pozycję do ewentualnych zapasów. Jak również zauważyła, miał przy sobie także miecz i mógł sięgnąć po niego zdecydowanie szybciej, niż ona po toporek i tarczę.
 

Ostatnio edytowane przez Zara : 11-10-2017 o 08:58.
Zara jest offline  
Stary 20-09-2017, 00:28   #27
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
"Głupi ma szczęście" pomyślał, wstając ze swojego miejsca i podnosząc napiętą kuszę, po czym szpetnie uśmiechnął się do Sir Deverella.
- Już myślałem że poczęstuję Cię bełtem. I nie, nie miałem na myśli taniego wina. - przy czym westchnął teatralnie. - Może następnym razem. - po czym puścił mu oczko.
Takiego obrotu sytuacji nie przewidywał, aczkolwiek było mu strasznie na rękę. Oczywiście wykończenie rycerza byłoby mu na rękę o wiele bardziej, więc prowokował go by to ten wyciągnął broń pierwszy. Niestety, strach był silniejszy i zaczepki nijak nie powodowały by ręka Aditya chociaż zbliżyła się do klingi, a wręcz przeciwnie, wyczulony rycerzyk jeszcze oddalił ręce od miecza by Isak nie pomyślał że po niego sięga i nie poczęstował go "bełtem".

Medaliony wiedźmińskie drgały na szczęście nie tylko na szyjach wiedźmina, jego trofeum po pojedynku z wiedźminem ze szkoły gryfa również sobie drgało. Isak to czuł, ale się tym nie przejmował. Przywykł do tego że w miastach drga częściej, niż w obozach które rozbijał choćby pośrodku lasu. Ale i wtedy drgał, nie raz mu życie uratował. Był wdzięczny temu małemu kawałkowi magicznej stali.

- Pomogę Ci Panie Wiedźmin. A że tak ślicznie prosisz, to może i ja Cię ostawię w spokoju, jak się uporamy z tym czymś. - w tym momencie Isak zarzucił na siebie wilczą skórę, która zapewniała dodatkową ochronę przed ciosami, a w chłodniejsze dni również przed zimnem. - Miejmy nadzieję że Aditya zdąży zagwizdać nim zje go jakiś mimik. - mruknął już bardziej sam do siebie, niż do wiedźmina przytraczając sobie kołczan bełtów do pleców.
W takim rynsztunku był gotów od prawej strony pilnować budynku.


Jeszcze tylko przed wyjściem, wsunął sobie na czerep hełm, który był dość nowym nabytkiem, kiedy to sprzykrzyło mu się cerowanie ryja po każdej potyczce. Felczerzy, cyrulicy i znachorzy - Isakowe monety nieźle napełniały ich kabzy.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline  
Stary 20-09-2017, 11:43   #28
 
Szkuner's Avatar
 
Reputacja: 1 Szkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputację
Nie licząc tarczy oraz broni, zasnęła w pełnym opancerzeniu. To trochę bolesne doświadczenie, lecz nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. W końcu mająca już swoje lata, lecz wspaniale wykonana zbroja lamelkowa, której krój oraz styl podpatrzono na wzór opancerzenia nilfgaardzkiej piechoty zaciężnej, gdyby tylko mogła, płakałaby ze śmiechu widząc żałosny mieczyk, który dziecinnie marzy sobie o przebiciu jej skórzni i stalowych łusek.

Słuchała słów zbója, a były one pełne przestrachu, bo bydlak dobrze wiedział, że Elke już go nie wypuści. Lubiła późną nocą dobrze zabawić się zarówno z płcią przeciwną jak i ślicznymi kobietkami, a krwawe zarżnięcie drania złapanego na gorącym uczynku to lepsze nawet, niż klin na męczącego ją od kilku chwil kaca. Toporek nie był jej potrzebny, a bystre oczy mogły zauważyć, że w prostej, skórzanej pochwie przymocowanej do jej prawej łydki spoczywa demeszkowy nóż, który zupełnie jak jego właścicielka łasy jest na karmazynową juchę.

Z rozpuszczonymi włosami, z dzikim wyrazem twarzy, piekielnie szybkim ruchem wyszarpuje broń, rzucając się na przygotowanego do bójki gościa. Szyja, pachy, uda - byleby wykrwawić podłego skurwysyna.
 

Ostatnio edytowane przez Szkuner : 20-09-2017 o 11:51.
Szkuner jest offline  
Stary 20-09-2017, 16:33   #29
 
Mimi's Avatar
 
Reputacja: 1 Mimi ma wspaniałą reputacjęMimi ma wspaniałą reputacjęMimi ma wspaniałą reputacjęMimi ma wspaniałą reputacjęMimi ma wspaniałą reputacjęMimi ma wspaniałą reputacjęMimi ma wspaniałą reputacjęMimi ma wspaniałą reputacjęMimi ma wspaniałą reputacjęMimi ma wspaniałą reputacjęMimi ma wspaniałą reputację


Kiwała głową w niemałym szoku, wysłuchując odpowiedzi na salwę pytań, którą potraktowała mężczyzn. Nie mogła uwierzyć, że była świadkiem przedstawienia. Zrobiłoby jej się głupio z powodu jej reakcji, gdyby nie fakt, że przedstawienie to było perfekcyjnie zaplanowane i odegrane, nie pozostawiając cienia szansy na domyślenie się prawdy. Nie rozumiała, czemu nie mogła przestać się uśmiechać. Słysząc ich powody do zamieszkania w lesie, zrozumiała. Zrozumiała, że gdyby Lorien nie znalazła jej, leżącej nieprzytomnie na drodze, mogła równie dobrze skończyć jak ci przed nią.

- Ja... Umm... Ja dobrze panów rozumiem. Przed kilkoma laty sama uciekłam od życia jako uzdrowicielka w Cidaris, od ojca, od ludzi... – Zawiesiła głos i spojrzała w oczy Veerilowi. Zastanawiała się, czy jest tutaj z podobych jej powodów. – Również dla mnie las jest domem. – Dodała, uśmiechając się szczerze. – Mam na imię Fika. Cieszę się, że was poznałam.
Uznała, że zignoruje usłyszaną informację, o rzekomym szefie szefów. O nie do końca ludzkim szefie? Nęciło ją z lekka, aby pytać dalej; wolała jednak dać rzeczom czas. Nie musiała wiedzieć teraz.

Wyciągnęła ze swojej torby mały notes cienko oprawiony brązową skórą i ołówek. Zaczęła pospiesznie szkicować znany jej teren. Zaznaczyła karczmę i miejsce, w którym doszło do inkursji.
- Moglibyście nanieść na moją mapkę wszystkie punkty powiązane z podszywaczami, jak skończę? – Spytała, nie unosząc głowy znad notesu. Gdy odpowiedziała jej cisza, zerknęła na mężczyzn. Blondwłosy stał nieruchomo i wpatrywał się w dal za nią. Odwróciła się i wytężyła wzrok.
- Co...? – Przed karczmą pojawiła się sylwetka. Jeśli jej elfie zmysły jej nie zawodziły, była to sylwetka w pełnej zbroi. Odwróciła wzrok i pytająco spojrzała na Bjornara
i Veerila.
Macie tam jeszcze jakichś ludzi? Powinniśmy zobaczyć, co tam się dzieje?
Zaniepokojona schowała notes i sięgnęła do łubii. Odpięła jej metalowe zatrzaski, a z kołczanu wyciągnęła dwie strzały, odruchowo sprawdzając ich opierzenie.
- Jeśli mam się przydać w walce, to jedynie z daleka. Albo w razie czego po walce, jeśli przyjdzie kogoś zszywać.

 

Ostatnio edytowane przez Mimi : 04-10-2017 o 12:53.
Mimi jest offline  
Stary 24-09-2017, 23:04   #30
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Ciało zareagowało automatycznie, poza kontrolą świadomości. Najpierw zwiotczała, potem – bez jednego krzyku, wrzaski były marnowaniem energii - szarpnęła się mocno, wiedziała, jak oswobodzić się z uścisku, gdyby dali się zaskoczyć… Oczywiście nie dali. Szybko pojęła, że źle oszacowała klientów i że są znacznie bardziej zdeterminowani, niż sądziła. Nie była przestraszona obrotem sytuacji, raczej zdziwiona. Przestała się szamotać, zaczęła współpracować, kiedy przesadzali ją przez okno.

Kiedy już stała na ziemi spojrzała w stronę tego, który zdawał sobie dowodzić.
- Pójdę sama. Ten sznur nie jest potrzebny – uniosła nieco ręce. – Musze zabrać moje rzeczy. Bez nich nie pomogę. Moje rzeczy – powtórzyła z naciskiem.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:30.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172