02-02-2018, 19:27 | #281 |
Reputacja: 1 | Dopiero teraz Hax skapnął się że zabrakło Glasta. Ten został najwyraźniej w centralnej sali. Czarnuch więc szybko zareagował. - Izbylut. Ustaw się koło balkonu na pierwsze piętro. Ja się rozbiegnę, a ty pomożesz mi się wybić. Z pomocą powinienem dosięgnąć. Póki te wiotkie, zielone chujki gapią się na Glasta. A wy nie wypruwajcie listonosza. Ma umówioną randkę z moją maczugą. Recepta na ich problem była prosta. Trzeba było znów odwołać się do czarnuchomancji. Tym razem należało użyć zaklęcia nazywanego potocznie: "Biali nie potrafią skakać" Jakby jeszcze gdzieś trafiła się piłka do kosza to już w ogóle zaklęcie wyszłoby zajebiście. Chyba tam na zewnątrz bawiły się dzieciaki... może zostawiły piłkę? Ostatnio edytowane przez Stalowy : 02-02-2018 o 19:43. |
02-02-2018, 19:46 | #282 |
Reputacja: 1 | Izbylut był gotów zgodzić się na plan Haxa. Krasnal ustawił się przed balkonem i zamienił się w trampolinę.
__________________ |
02-02-2018, 20:07 | #283 |
Reputacja: 1 | - To wy powinniście się poddać... audytowi przeprowadzanemu przez przedstawiciela syndykatu zarządzającego masą upadłościową przedsiębiorstwa Tyróża, czyli prze ze mnie. Jestem przekonany, że na stanie przedsiębiorstwa znajdowały się dzidy półkrótkie z drewna nieowocowego z ostrzem podwójnie kutym ze stopu wielometalowego bezołowiowego, takie jak tam którą trzyma pan w ręce, proszę okazać dzidę w celu sprawdzenia numeru magazynowego i okazać uprawnienia do obsługi dzidy. Mam nadzieję, że była odpowiednio konserwowana przy użyciu atestowanych środków i oznaczenia są czytelne, w innym przypadku czekają nas procedury - wyrzucił z siebie Glast średnio przytomnie,by wyrównać szanse, teraz obie strony były oszołomione. - Księgowa Antix! Proszę przynieść katalog ekwipunku kłującego! - wrzasnął nieco pewniej, bo trochę przejaśniało mu się w głowie - Gdzie ta kobieta sie podziewa... I zatrudnijcie jakąś sprzątaczkę, straszny macie syf w tej wieży - Ogólnie grał na czas i wyczekiwał okazji. Jakiejś. - W sumie jeśli bardzo wam zależy, to nawet mógłbym się poddać, ale muszę znać formalne warunki i z mojej strony musiałbym najpierw dokonać prezentacji broni i odśpiewać pieśń kapitulacyjną dla waszego wodza. Który tu jest najważniejszy? - Pieśń Kapitulacyjna to bardzo głośne darcie mordy i różne wygibasy świetnie maskujące kolejnych wspinaczy, gdyby byli tacy co chcieliby się dostać na 3. piętro za Glastem i spuścić goblinom wpierdol. Zmuszony do walki ustawi się tak, żeby możliwie walczyć z jednym przeciwnikiem na raz i spróbuje zrzucić go z przepaści.
__________________ Cogito ergo argh...! |
02-02-2018, 20:13 | #284 |
Reputacja: 1 | Zaklęcie było niebezpieczne dla Haxa. W sumie to nie tyle niebezpieczne co odwoływało się do bardziej... cywilizowanego dziedzictwa niggamancji. Zabawa w czarnego koszykarza mocno hamowała jego nieograniczoną żądzę siania terroru i zgorszenia... transformowała ją w... coś innego... EDIT Ach się ten Glast wpatoczył ze swoim distress call. Nic to. Jeżeli lina jest cała to Hax wskaże krasnoludowi, aby ten się przeniósł i nadal przeprowadzi "Biali nie potrafią skakać", tyle, że jako skrócenie czasu wspinaczki na 3. piętro. Jeżeli jednak ktoś zdołał już pozbyć się liny to nadal Hax ma zamiar abordażować 1. piętro. Ostatnio edytowane przez Stalowy : 02-02-2018 o 20:21. |
05-02-2018, 21:39 | #285 |
Reputacja: 1 | San, Antix: Wyglądało na to, że pozostawili was z osobą przesłuchiwaną. Haxtes i Izbylut wbiegli spowrotem do Wieży, z której z kolei dobiegał krzyk Glastenena. Chyba miał jakieś kłopoty. Tym czasem Sajlorix zaczął mówić: - Wieża zajmowana jest przez dwa klany goblinów. Zajmujemy się przemytem narkotyków, artefaktów i żywej magii przez granicę. Tam jest... - nie dokończył zdania, gdy na jego głowę spadła wielka cegła dziewając go na miecz Sana. Zawył z bólu, które szybko przerodziło się w gulgotanie jego krwi. Najwyraźniej jego dupa, jelita, żołądek, a pewnie i płuca zostały przecięte. Dziwne, że jeszcze żyje, ale kiwa się wypuszczając z ust jedynie krew. Spojrzeliście w górę i zobaczyliście w oknie goblina z czerwonym irokezem. Ten cofnął się na powrót do wewnątrz zostawiając otwartą okiennicę. Dość nagłe, nieplanowane i brutalne obrażenia jakich doznał goblini dostawca wywołało u was mniejszy (San -1 Rozum, -1 Człowieczeństwo) lub większy (Antix -3 Rozum, -1 Człowieczeństwo) dyskomfort psychiczny. Glastenen: Twoja akcja udała się. Przede wszystkim z fragmentem poszukiwania numeru na narzędziu zbrodni trzymanym przez jednego z goblinów. W czasie, gdy robiłeś tańce i śpiewy to ten z kajdanami rzucił się na ciebie. Zrobiłeś unik, ale zdołał przyczepić ci jeden kajdan do kostki u prawej nogi. Przewróciłeś się. Wówczas na scenę wkroczył Haxtes... Glastenen, Izbylut, Haxtes: Izbylut pomógł we wspinaczce Haxtesowi, ale sam pozostał na dole zbierając na klatę kilka kamieni (-4 Zdrowia) lecących z pierwszego i drugiego piętra. W końcu któryś z goblinów rzucił dysk, który trafił w linę mniej więcej na wysokości pierwszego piętra. Lina nie pękła, ale wyglądało na to, że nie utrzyma ciężaru Izbyluta. Natomiast Haxtes przyfarcił i nie trafił go żaden kamień, ani inny pocisk. Po chwili Haxtes dołączył do Glastenena na trzecim piętrze (opis w poprzednim odpisie). Aktualnie goblin z dzidą wycofał się pomiędzy pudła, a goblin z kajdanami próbuje założyć drugą branzoletę na drugą nogę Glastenena, ale elf właśnie kopnął go w twarz. Pomimo krwawiącej mordy goblin nie poddał się. Ze względu na roznegliżowanie goblina (w czasie szarpaniny na posadzce jego gacie powędrowały na wysokość jego kolan) wyglądało to jak próba gwałtu, a co najmniej jako coś bardzo zboczonego. Haxtes: Widziałeś wiele w życiu, ale widok gołego rowu tego goblina pozostanie już z tobą (-2 Rozumu, -1 Szacunku). |
05-02-2018, 21:47 | #286 |
Reputacja: 1 | Haxtes nie znalazł żadnej piłki, więc przeniesienie strzałki ze slaughtering good na neutral good mu nie groziło. Ale to co zobaczył po wspięciu się na samą górę... To przekraczało ludzkie pojęcie. Dobył więc Pały Wpierdolu i krzycząc... - Ruchać to my, a nie nas! ... rzucił się do pałowania zboczonego goblina. Jeżeli zielony pokurcz zdoła to przeżyć to najpewniej już nigdy nie będzie chodził normalnie. Ostatnio edytowane przez Stalowy : 06-02-2018 o 14:17. |
06-02-2018, 19:02 | #287 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | Świętej pamięci żona Sana, gdyby akurat była z nim w korytarzu wieży, powiedziałaby zapewne swoje nieśmiertelne "niezwykłe". San różnił się od niej podejściem do fundamentalnych zachowań. W przypływie emocji wypuścił miecz z ręki. - Nosz hańba! Nie godzi się, to był mój jeniec! - warknął w sufit, niby grożąc jakiemu Mistrzowi Groteski gdzieś hen, w niebiosach. Lub piętro wyżej, czort jeden wiedział bowiem jakie licho spało w pokoju pełnym ciemności. Kolejne okno w tym dziwacznym budynku wyprowadzało Sana z równowagi. Że też nie spostrzegł go wcześniej! Ze złością tupnął na drzwi, na których stał a spod nich chlusnęła krew. No bo dalej ktoś tam był, przyciśnięty zawaliskiem. - Gdzie oni znowu poszli? - Zirytował się i odzyskawszy miecz podbiegł do korytarza popatrzeć ak Izyblut zbiera kamienie na klatę. - Mamy kolejnego trupa - obwieścił na głos. - Da się jeszcze załapać na imprezkę? |
08-02-2018, 17:09 | #288 |
Reputacja: 1 | - Jebane! - warknął krasnolud i truchcikiem wybiegł z Wieży, starając się unikać kolejnych kamieni. Udało im się zdesantować już dwójkę na wyższe piętra, ale on, San i goblinka, wciąż byli na ziemi. - Antix - wrzucić cię na pierwsze piętro? - zapytał jedynej przedstawicielki płci teoretycznie pięknej, bo w przypadku goblinów nigdy nic nie wiadomo. - San - korzystamy ze szczudeł, robimy jaką drabinę, czy czekamy aż Hax wszystkich spałuje?
__________________ |
08-02-2018, 17:17 | #289 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | - I to jest duch! - odpowiedział San Izyblutowi. - Idę zerwać tę linę a ty porąb szczudła. Powiążemy poprzeczki, bo skąd tu teraz gwoździe? Choć być może był cień cienia szansy. San zwrócił twarz w górę, do miejsca z którego wypadła cegła. - Czerwonowłosy kutasie, z oczyma jak dwie dziury wyszczane w śniegu! Zakład, że gwoździem byś mnie nie trafił! Mogło się udać, mogło nie udać ale jedno było pewne. Drabina była im koniecznie potrzebna. |
09-02-2018, 11:21 | #290 |
Reputacja: 1 | Glast postanowił walczyć w walkę. Wieża crawler.
__________________ Cogito ergo argh...! |