03-09-2018, 09:23 | #251 |
Reputacja: 1 | Crom nie był bogiem, który zwracał uwagę na poczynania swoich wyznawców. Ten ponury i okrutny byt gdzieś ponad zamglonymi, niezmierzonymi połaciami cymmeryjskich wrzosowisk wolał oglądać kołujące sokoły i wsłuchiwać się w wycie lodowatego wichru z północy niż odpowiadać na modły swoich barbarzyńskich wyznawców. Tym razem jednak spojrzał przychylnym okiem na przemierzającego tarantyjskie katakumby Cymmeryjczyka. A może był to łut losu… Miecz zatoczył srebrzysty łuk… Constantus zaskoczony, że Areon zdołał oprzeć się jego zaklęciu ze zdumienia szeroko otworzył oczy i zaczął ponawiać zaklęcie. Nie zdążył. Ostrze Cymmeryjczyka dosięgło jego ciała, po kolei tnąc ramię i klatkę piersiową. Z głębokiej rany trysnęła krew. Z ust kapłana zamiast słów inkantacji wyrwał się przeraźliwy wrzask bólu. Constantus padł na podłogę, z przerażeniem patrząc na górującego nad nim barbarzyńcę. Weteran-ochroniarz trzymał przerażonego Arslana gotów go zabić i z niepokojem wpatrywał się w swojego pryncypała. Nadanidus był wyraźnie skołowany. Kim byli ci ludzie w podziemiach? Dlaczego jego gwardia leżała wymordowana na podłodze? I gdzie był Constantus? Coś w tłumaczeniu Stygijczyka mu się nie podobało. Z pewnością było tu zbyt wiele zbiegów okoliczności. Lord mrugnął oczami. Podjął decyzję. - Zabij go – syknął do Taspiusa, a sam podniósł w górę miecz i z refleksem, jakiego nie można się było spodziewać po jego tuszy, zaatakował Makhara. Ostatnio edytowane przez xeper : 04-09-2018 o 08:03. |
03-09-2018, 10:28 | #252 |
Administrator Reputacja: 1 | Co by było, gdyby... Nie warto było dumać nad popełnionymi błędami czy zastanawiać się, co należało zrobić. Sytuacja była jaka była i należało reagować na to, co się działo. A działo się źle. Taspius był za daleko, by móc mu przeszkodzić, ale za to Nadanidus... Berwyn ujął mocniej topór i zaatakował lorda. |
03-09-2018, 22:44 | #253 |
Reputacja: 1 | - Byłbym zapomniał - powiedział Areon wznosząc miecz - to za moich kamratów coś ich tym gównem obrzucił. Miecz opał i łeb kapłana potoczył się po podłodze. Machnięciem zrzucił krople krwi z miecza, złapał za włosy czerep i ruszył do towarzyszy znacząc drogę szkarłatnymi kroplami. Gdy do jego uszu dotarły odgłosy walki przyśpieszył. |
04-09-2018, 01:15 | #254 |
Reputacja: 1 | - Zapłacisz mi za to, wieprzu!-Syknął zraniony Makhar, uskakując do tyłu z krwawiącym udem. Nadanidus jednak nie dał się podejść, a jego atak go zaskoczył. Widząc że Berwyn ruszył mu na pomoc, stanął za jego plecami, starając się zmienić swój strach i ból w gniew wzmacniający kolejne zaklęcie, które zamierzał rzucić jak wyjdzie z zasięgu wrogów. Nie miał zamiaru tutaj umierać, na szczęście jeszcze nie był sam.. |
04-09-2018, 08:38 | #255 |
Reputacja: 1 | Podczas gdy Taspius zajęty był mordowaniem bezbronnego Hyrkańczyka, Berwyn przystąpił do ataku na jego pracodawcę. Akbitańska stal odbiła światło pochodni tnąc powietrze. Straszliwy cios zmierzał w kierunku głowy Nadanidusa. Arystokrata był przygotowany. Zadźwięczały ostrza. Masywne ostrze topora natrafiło na postawioną na czas zastawę. Uderzenie skrzesało iskry. O dziwo, miecz lorda nie pękł pod naporem – również był wykonany z najwyższej jakości materiału. Nadanidus zaśmiał się i… zamiast zaatakować cofnął w kierunku kraty. - Zdziwiony? – krzyknął. – W młodości pobierałem nauki u zingariańskich mistrzów miecza. Nie jesteś dla mnie godnym przeciwnikiem! Może wiek i tusza nieco osłabiły moje zdolności, ale wciąż niewielu może się równać ze mną w walce na miecze! Próbuj dalej! Jedna z głów hydry spisku przeciw Asuranom została odcięta i teraz spoczywała w ręce Cymmeryjczyka. Można było przystąpić do dalszej dekapitacji. Areon szybkim krokiem pomaszerował w kierunku odgłosów walki. Taspius właśnie podnosił się z okrwawionym mieczem. U jego stóp leżał zaszlachtowany Arslan. A z tyłu Nadanidus wyśmiewał zakrwawionego Bossończyka. |
04-09-2018, 11:13 | #256 |
Reputacja: 1 | - Hej, grubasie! - Zawołał Areon wpadając do komnaty - Constantus przesyła pozdrowienia - pryskając krwią głowa kapłana zatoczyła łuk lecąc w kierunku Nadanidusa. Cymmeryjczyk tymczasem runął na łotra szlachtującego hyrkańczyka. Trzy szybkie kroki i błyskawiczne ukośne cięcie. |
04-09-2018, 13:25 | #257 |
Administrator Reputacja: 1 | Wóz albo przewóz... Zdawać się mogło, że finał walki jest już blisko. I że Nadanidus nie ma zamiaru dotrwac do jej końca. Lord zachowywał się tak, jakby zamierzał poświęcić swego ochroniarza i, najnormalnej w świecie, uciec. A gdyby znalazł się po drugiej stronie kraty i zdołał ją zamknąć, to z pewnością nawet połączone siły Berwyna i Areona nie zdołałyby sforsować dzielącej ich od uciekiniera przeszkody. Wtedy ze zwycięstwem można by się pożegnać i wszystkie starania poszłyby na marne. Dlatego też Berwyn, nie zważając na przechwałki Nadanidusa, ponownie zaatakował. |
04-09-2018, 13:55 | #258 |
Reputacja: 1 | Na widok nadciągającego z odsieczą ,z głową Constantusa w dłoni, Areona, nastrój Makhara poprawił się wyraźnie. Ich szanse się zwiększyły, mogli zakończyć sprawę tu i teraz.. Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 04-09-2018 o 14:06. |
04-09-2018, 15:19 | #259 |
Reputacja: 1 | Taspius mimo swojego wieku był szybki. Albo instynktownie, dzięki wieloletniemu doświadczeniu wyczuł intencje Areona. Jeszcze podnosząc się, zablokował cios mieczem i odepchnął Cymmeryjczyka, co pozwoliło mu na przyjęcie postawy bojowej i zasłonięcie się tarczą. Słowa udręki popłynęły z ust Makhara, aby wgryźć się w umysł grubasa i poruszyć najgłębsze, pierwotne struny bólu i strachu. Jednak zamiast wyrazu bólu na twarzy i niemożności wykonania jakiegokolwiek ruchu, Nadanidus ryknął śmiechem. - Twoja magia to tylko dziecinne sztuczki – Nadanidus niemal zachłysnął się ze śmiechu. Wciąż wycofywał się ku kracie, za nic mając szaleńcze ataki Berwyna. Zderzająca się stal raz za razem krzesała iskry. Dzięki bogom, nie decydował się na atak, bo Bossończyk byłby już martwy. – Za chwilę poznasz prawdziwą moc! Taspius, już schowany za prostokątem tarczy, oddawał ciosy. Barbarzyńca dwoił się i troił, aby zejść z linii spadających na niego razów. Ochroniarz miał wyraźną przewagę i tylko kwestią czasu było, aż ranny Areon mu ulegnie. Nadanidus odbił kolejny cios topora, wykonał zwód, którego Berwyn nie przewidział. Noszona przez Bossończyka byrnie pochłonęła większość siły ciosu i zatrzymała ostrze, ale stłuczenie było tak silne, że lewa ręka Berwyna niemal zdrętwiała. Arystokrata właśnie przekraczał próg. Ostatnio edytowane przez xeper : 04-09-2018 o 15:23. |
04-09-2018, 18:45 | #260 |
Administrator Reputacja: 1 | Były sprawy ważne i ważniejsze. Było też rzeczą oczywistą, że te ważniejsze trzeba było załatwiać w pierwszej kolejności. Wysłanie Nadanidusa na łono Mitry, Seta czy w objęcia demonów mogłoby rozwiązać większość problemów nie tylko Berwyna i jego kompanów, ale i kanclerza tudzież króla. Jednak inny problem mieli stale na głowie - ochroniarza, który był bliski tego, by wykończyć Areona. Berwyn cofnął się o krok, odsuwając się od lorda, po czym zadał cios, celując w plecy Taspiusa. |