lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Fantasy (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/)
-   -   [Conan BRP] Heretycy z Tarantii (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/17738-conan-brp-heretycy-z-tarantii.html)

xeper 14-09-2018 21:48


W podziemiach zapanowała zupełna cisza. Taka, że można było wątpić w słowa Nadanidusa o kolejnym przeciwniku. A jednak wszyscy trzej awanturnicy mieli złe przeczucia. Podświadomie czuli, że po opustoszałych, pełnych trupów korytarzach krąży jakieś zło. Nie znali jego postaci i postanowili pozostać w tej niewiedzy.

Z głową Constantusa i kilkoma butelkami wina szybko pokonali korytarze, w kierunku przeciwnym od tego w jakim zmierzali poprzednio. W strażnicy spłoszyli dwóch kapłanów, członków Bractwa którzy ukryli się tutaj, uciekając przed gniewem awanturników. I tym razem obaj rzucili się do ucieczki, po chwili niknąc w skomplikowanym, cuchnącym tarantyjskim systemie kanałów.

Gdy bohaterowie wydostali się na zewnątrz przez starą, opuszczoną wieżę, nadal była noc. Nie czekając świtu, od razu skierowali się przez miasto ku Kancelarii. Tarantia nie spała. Podburzeni przez Constantusa i jego oszalałych z nienawiści braci wyznawcy Mitry, z upodobaniem wyszukiwali innowierców, zarówno tych prawdziwych jak i wyimaginowanych. Szabrowano ich dobytek, a ich samych albo brutalnie bito, bądź pozbawiano życia. Nikogo, kto by mógł zapanować nad bałaganem na ulicach, nie było widać.

W końcu, gdy dotarli do budynku Kancelarii, doszło niemalże do przepychanki, bo strażnicy ze względu na późną porę nie chcieli wpuścić trójki bohaterów. Było to o tyle zrozumiałe, że zgodnie z życzeniem Publiusa ich misja była tajna. W końcu jednak znalazł się ktoś, kto miał jakieś pojęcie o tym, w co zaangażowani byli awanturnicy i ostatecznie stanęli oni przed obliczem Kanclerza. A było ono jeszcze bardziej wymizerowane niż poprzednio.

- I co? - bez zbędnych ceregieli zapytał Publius, przyglądając się ranom na ciałach awanturników. Taki stan ich zdrowia wiele sugerował, ale Kanclerz wolał usłyszeć odpowiedź.

Mike 14-09-2018 22:35

- Ano to - powiedział Areon stawiając prowizoryczny worek z głową na biurku - można rzec, że połowa problemu rozwiązana. Constantus i większość jego... jak to się mówi... heretyków... - Areon smakował to słowo - udała się do Mitry. Wszystkich łbów nie nieśliśmy, za dużo zachodu. Nadanidus uciekł, ale sporo go to kosztowało.

Kerm 15-09-2018 13:58

Berwyn cierpliwie czekał, aż Areon skończy mówić, dopiero wtedy się odezwał.

- Jeden łeb spiskowi odrąbaliśmy - powiedział - ale to żaden sukces. Jacyś kapłani Setha pomagają Nadanidusowi, ale dowodów na to żadnych nie znaleźliśmy. Przeklęty lord uciekł, nim zdążyliśmy go usiec. I bronią nieźle włada, i magią się para.

Nie bardzo wiedział, co robić dalej. Nawet gdyby wcześniej dopadli Nadanidusa, to i tak niewiele by to zmieniło.

- Musielibyśmy odwiedzić siedzibę Nadanidusa - dodał, z pewnym brakiem entuzjazmu.

Lord Melkor 16-09-2018 01:14

Makhar pozwolił wpierw przemówić towarzyszom, zastanawiając się jak mogli obrocić sytuację na ich korzyść. Śmierć Constantusa i większości członków Bractwa na razie nie powstrzymała rozruchów.

-Nie ulega wątpliwości, że Nadanidus jest czarownikiem mającym kontakty ze Stygią i mózgiem kierującym spiskiem, choć ten obłąkany fanatyk Constantus był jego kluczowym sojusznikiem w tym przed wzięciu. Zanim Areon skrócił go o głowę, mówił o obaleniu króla Conana. Proponowałbym rozprawić się z Nadanidusem jak najszybciej jak to możliwe.

xeper 17-09-2018 22:26


- Zapracowaliście na swoje pieniądze - Publius ze zrozumieniem pokiwał głową. Doskonale zdawał sobie sprawę, że tak poważne sprawy jak spisek na życie króla, paktowanie z wysłannikami Stygii i podburzanie mieszkańców stolicy przeciwko sobie, to nie zadanie dla awanturników maści Areona, Berwyna czy nawet Makhara, szczególnie że ten ostatni był Stygijczykiem. Jednak coś w temacie zostało zrobione i teraz przez tą otwartą furtkę mogli wkroczyć ludzie bardziej nadający się do takich zadań. A gdyby coś poszło nie tak, zawsze winę można było zrzucić na tych, których Nadanidus widział w podziemiach swojego pałacu. - Myślę, że to co mi właśnie przekazaliście - wymownie spojrzał na worek z głową Constantusa. - wystarczy żeby obciążyć Nadanidusa. Wasz udział w tej sprawie się kończy i myślę, że Wasz pobyt w stolicy też... Nie zrozumcie mnie źle. Na pewno wielu ludzi wie o Waszym udziale w sprawie Bractwa Byka i wielu może mieć Wam za złe, to co się stało. Z Nadanidusem i jego stygijskimi poplecznikami włącznie. To troska o Wasze życie powoduje, że sugeruję Wam opuszczenie Tarantii.

- Ten Twój pobratymiec, imienia nie spamiętałem - Kanclerz zwrócił się do Areona. - Ten, o którego pytałeś, był w mieście. Moi ludzie wpadli na jego trop, jednak nie odnaleźli go. Wyjechał z Tarantii i udał się na południe. Może byście się udali jego śladem... - zawiesił głos. - Zgodnie z umową każdy z Was otrzyma dwa tysiące srebrnych luna.


Winą za zabójstwo Urestesa i następujące potem zbrodnie, które trapiły stołeczne miasto obarczono kult Seta. To działanie spowodowało, że ludzie już nie obawiali się w takim stopniu kultu Asury, a swą wrogość skupili na starym, dobrym przeciwniku jakim była Stygia. Pozostali przy życiu członkowie Bractwa Byka zostali zidentyfikowani, jednak kara jaka ich dosięgnęła z ręki kultu Mitry pozostała nieznana. Podobnie jak los, który spotkał Nadanidusa. Lord pewnego dnia opuścił swój dwór w Tarantii i od tego dnia nikt więcej go nie zobaczył.


Jeszcze wiele miesięcy po opisanych powyżej wydarzeniach, w których niebagatelną rolę odegrali awanturnicy, w systemie kanałów ściekowych pod miastem czaiło się niezidentyfikowane zło. Mówiono, że to olbrzymi wąż, a na potwierdzenie owych słów pokazywano znalezione w ściekach potężne łuski...


KONIEC


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:41.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172