lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Fantasy (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/)
-   -   [Conan BRP] Heretycy z Tarantii (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/17738-conan-brp-heretycy-z-tarantii.html)

Lord Melkor 21-02-2018 23:08

Makhar przeszył uczestników rytuału spojrzeniem, próbując zrozumieć, co oni chcą osiągnąć. Nie wyglądało mu to na prawdziwy rytuał,
jeno na jakąś błazenadę.

- To jacyś kretyni albo prowokatorzy. Spróbujmy ich pojmać i wydać władzom. - Mruknął do Berwyna i Theo, szykując się do rzucenia dziwacznym kultystom w oczy stygijskim pyłem pozbawiającym wzroku. On i jego kompani walczyli już z dużo bardziej groźnymi przeciwnikami, był więc dobrej myśli.

Cohen 24-02-2018 04:01

Theo, zobaczywszy rozgrywającą się scenę, westchnął ciężko. Teraz nie będzie już miał żadnej wymówki, by powstrzymać kompanów przed mieszaniem się do całej tej hecy.
Przemknął w ciemności najbliżej jak mógł ku kapłanom, wyciągnął sztylet i zamarł w oczekiwaniu na nieuchronny atak swoich towarzyszy.

lShadowl 24-02-2018 08:52

Arslan zobaczył już wystarczająco dużo, aby podjąć odpowiednią decyzję. Nie miał zamiaru dalej oglądać jak banda oprawców znęcała się dalej nad tą biedną kobietą. Tak trzeba ich nazwać. Bandyci, plugawcy, którzy sprawiali że ten świat jest tak okrutny i dziki. Łucznik nigdy nie nazwałby ich kapłanami, a bardziej sługami mroku. Po wypowiedzeniu ostatnich słów Areona mężczyzna wyciągnął jedną ze strzał i naciągnął odpowiednio mocno cięciwę łuku. - On jest mój. - Spojrzał na pobliską roślinność, aby ocenić wiatr i wypuścił strzałę w członka sekty trzymającego resztki truposza. - Oby reszta zareagowała kiedy strzał popłoszy. - Powiedział w momencie naciągania kolejnej strzały.

xeper 24-02-2018 20:46


Pierwszy wystrzelił Berwin. Długa, ciężka bossońska strzała wbiła się w plecy prowodyra tak głęboko, że grot i niemal stopa promienia przebiły się przez ciało i wyszły z przodu. Krew chlusnęła z otwartych ust kapłana, który runął w przód, osuwając się na ciało półnagiej dziewczyny. Sztylet i zgniłe serce wypadły mu z rąk i spadły na brankę. Tego było dla niej zbyt dużo. Mimo knebla w ustach, dał się słyszeć jej przeraźliwy krzyk, po czym zemdlała.

Pozostałych czterech złoczyńców rozglądało się na boki, a jeden spod habitu zdołał wyszarpnąć krótki miecz. W tym momencie strzelił do niego Arslan, rezygnując z pierwotnego zamiaru celowania do martwego już głównego kapłana. Cięciwa łuku jękneła i strzała ugrzęzła w ramieniu przeciwnika. Ten krzyknął głośno i skoczył w stronę grobowca, chcąc się ukryć.

Makhar widząc, że przeciwnicy rozbiegają się, rzucił otwartą sakiewką, w której znajdował się wywołujący efekt ślepoty pył. Stygijczyk nie był ekspertem w posługiwaniu się bronią, ani dystansową, ani w zwarciu ale tym razem Set spojrzał na niego przychylnym okiem. Być może dlatego, że przeciwnikami byli wyznawcy wrogiej mu religii. Woreczek uderzył w pierś kolejnego z wrogów, spowijając go na moment w chmurę szarego, połyskliwego pyłu. Z wnętrza chmury dobiegł wystraszony krzyk, a mężczyzna padł na ziemię, drapiąc i trąc oczy.

Cymmeryjczyk, jak na barbarzyńcę przystało wpadł między wrogów, wymachując na prawo i lewo swoim potężnym mieczem. Z jego ust dobywał się nieartykułowany warkot, bliższy dźwiękom wydawanym przez dzikie zwierzę niż człowieka. Pierwsze uderzenie wyprowadzone w biegu, z szerokiego zamachu odrąbało rękę jednemu kapłanowi. Przez chwilę patrzył jak u jego stóp podryguje bezwładna kończyna a z kikuta tryska fontanna krwi, obryzgująca wszystko wokół, po czym zwalił się martwy na ziemię. Ostatni cały kapłan zdecydował się na ucieczkę, ale zrobił to zbyt późno. Kolejne cięcie okrwawionej cymmeryjskiej stali zatrzymało go w miejscu. Cios nie był zabójczy ale z pewnością bolesny. Koniuszek miecza Areona musnął twarz mężczyzny, rozcinając ją na całej długości. Dziki wrzask bólu poniósł się po cmentarzu budząc niezliczone echa. Zalany krwią kapłan zachwiał się i cofnął dwa kroki, znów usiłując uciec z miejsca masakry.

Mike 24-02-2018 21:44

Pomny, iż kompani cenią inteligentną dysputę zdecydował, że da im do tego sposobność. Skoczył za ranionym i biorąc zamach chciał rąbnąć go tarczą. Miał nadzieje, że ta drobna dawka cywilizowanego zachowania nie wejdzie mu w krew. Miał też nadzieje, że nie walnie za mocno. Niektórzy mieszczanie byli strasznie miękcy.
- Nie rycz jak baba za straconym wiankiem - warknął do niego.

Kerm 24-02-2018 23:15

Jedna strzała starczyła, by kapłanowi ze sztyletem wybić z głowy myśli nie tylko o kontynuowaniu rytuału, a w ogóle o kontynuowaniu życia.
Ustrzelony mężczyzna padł i równocześnie ucichła niedoszła ofiara. Berwin przez moment obawiał się, że (całkiem wbrew jego chęciom i oczekiwaniom) sztylet mimo wszystko zakończył żywot dziewczyny, lecz wnet się przekonał, że tamta tylko zemdlała.
Co bynajmniej nie oznaczało ciszy.
Raniony przez Areona kapłan wył jak zarzynane zwierzę...

- Ucisz go! - rzucił Berwyn w stronę Cymmeryjczyka. - Nie jest nam potrzebny - dodał. - Jednego mamy żywego, dwóch to nadmiar dobrobytu.

Sam ruszył w stronę dziewczyny, by uwolnić ją, a równocześnie uwolnić zabitego przez siebie kapłana od rzeczy, które tamtemu nie były już do niczego potrzebne. No i zaopiekować się sztyletem.

lShadowl 25-02-2018 08:16

Co za pech... tylko ramie. Chyba wychodzę z wprawy. Będzie trzeba trochę poćwiczyć w wolnych chwilach i doprecyzować wyczucie otoczenia. Choć Arslan był lekko niezadowolony ze swojego strzału, to jednak szybko przekonał się, że reszta drużyny odpowiednio rozprawiła się z całą bandą. Widząc jak potoczyła się sytuacja, ruszył w stronę reszty grupy obserwując poczynania Areona. Kiedy znalazł się przy nieprzytomnej dziewczynie okrążył ją kilka razy rozglądając się za osobnikiem którego trafił. Arslan zdecydowanie nie chciał stracić jednej ze swoich strzał, dlatego spojrzał w stronę grobowca w nadziei, że jednak znajdzie truchło lub też porzuconą strzałę.

Lord Melkor 25-02-2018 18:30

Mahkar wyszczerzył się, rozglądając dookoła, zadowolony z szybciej i sprawnej masakry,
jaką urządził wraz z kompanami. Szczególne wrażenie robił Cymmeryjczyk, walczący bardziej jak bestia niż człek cywilizowany. Przypomniały mu się inne historie opowiadane o innym cymmeryjczyku, który zasiadał na tronie w Tarantii. Patrząc na to co potrafił młody barbarzyńca, był gotów uwierzyć we większość z nich. Musiał jeno uważać by ten był po jego stronie, taka gorąca krew mogła być trudna do kontrolowania.

-Dobra robota Areonie. - Pochwalił barbarzyńcę, który powalił tarczą rannego i oszpeconego przeciwnika. Następnie pochylił się nad rannym kultystą, ze złowrogim błyskiem w oczach i wyciągnął sztylet.

-Zamiliknij robaku, bo wytnę ci język. Jeżeli nie chcesz w bardzo bolesny sposób dołączyć do swoich kompanów, powiedz nam po co tu odprawialiście te cyrkowe sztuczki. - Był gotów do poparcia swych słów zaklęciem w razie niepowodzenia perswazji..

Cohen 01-03-2018 00:30

Theo czekał skryty w cieniach, beznamiętnie przyglądając się przebiegowi walki.
Gdy już przyszło do rąbania, miał pewne zaufanie do kompanów, które wzrosło jeszcze, gdy towarzystwo zasilił Areon, ludzka młockarnia.

Gdy wyglądało na to, że reszta panuje nad polem bitwy, pomknął za ugodzony kapłanem w stronę grobowca.

xeper 01-03-2018 22:03


Areon błyskawicznie dopadł do starającego się uciec kapłana. Miecz miał opuszczony, ale tarcza również była zabójczą bronią w rękach Cymmeryjczyka. Nie uderzył na płask, ale kantem tarczy, który okuty był wzmacniającą konstrukcję, stalową obręczą. Siła ciosu była wystarczająca, aby coś chrupnęło w karku mężczyzny. Jego wrzaski natychmiast ustały, a wraz z nimi ustało życie kapłana.

Theo wynurzył się z krzaków i niczym cień skierował się w stronę grobowca, uprzedzając w tym działaniu Arslana, który zamarudził przy prowizorycznym ołarzu. Akwilończyk szybko dostrzegł krwawy trop wiodący między ruiny. Mając się na baczności ruszył za śladem, aby po kilku krokach zobaczyć leżący na ziemi, ułamany fragment strzały. Rannego nigdzie nie było widać, więc Theo zaczął bacznie przyglądać się otoczeniu i nasłuchiwać. Po chwili miał niemal pewność, że kapłan ukrywa się jakieś piętnaście kroków od niego, za rozłożystym krzakiem wyrastającym z kupy kamieni, w jaką zamienił się jeden z dawno porzuconych grobów. Złodziej tak był skupiony na obserwacji, że aż się wzdrygnął, gdy obok niego stanął Arslan, z łukiem gotowym do strzału.

Berwyn wcisnął sobie za pas upuszczony przez martwego kapłana ozdobny kris , potem szybko obszukał martwego. Od paska odpiął mu solidnie wypchaną sakiewkę, a z kieszeni wyciągnął kawałek wyprawionej skóry, na którym narysowane były jakieś okultystyczne symbole. A na nich Berwyn nie wyznawał się nic, a nic. Zauważył też, że kapłan pod szatami miał przypasany do pasa, krótki miecz.

Po martwym kapłanie przyszła kolej na dziewczynę. Była nieprzytomna. Bossończyk szybko rozciął jej więzy i wyciągnął knebel z ust. Podczas okrywania jej nagości, nie spieszył się już tak bardzo, bo mimo że dziewczyna była brudna i obryzgana krwią, to miło było zatrzymać wzrok na jej piersiach. Delikatne próby przywrócienia jej przytomności, jak na razie spełzły na niczym.

Makhar, z demonicznym uśmiechem na twarzy pochylił się nad oślepłym kapłanem i zaczął sączyć mu do ucha przeraźliwe słowa. Kapłan rzucał się i przeklinał, ale wydawało się, że jest zupełnie odporny na to czym groził mu Stygijczyk. Makhar posunął się więc do czarnoksięstwa. Słowa płynęły wprost do mózgu ofiary, urabiając ją do woli czarownika. Makhar drążył w umyśle oślepionego mężczyzny, niczym woda w skale. W końcu, gdy uznał, że ten jest gotów, znów zaczął pytać.

- Zapłacono nam dobry grosz, ale nigdy nie powiedziano czemu to mamy robić... Porwaliśmy dziewczynę z ulicy i mieliśmy zabić na cmentarzu i jeszcze wykopać jakiegoś truposza... - wycharczał kapłan, a potem nagle zamilkł, jakby wystraszony tym, że powiedział zbyt wiele.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:30.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172