Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-04-2018, 06:20   #21
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Słysząc przypadkowy komentarz Liwarda, Ryś odwrócił w jego stronę nieco poirytowaną twarz. Czyżby mówił zbyt głośno? Może po prostu miał pecha i Liward przechodził w pobliżu? Teraz było to już bez znaczenia.

- Toż nikt nie każe ci chlać do upadłego jak jakiś głupiec. Chce po prostu od czasu do czasu zmoczyć usta czymś lepszym niż wodą do której szczają ryby. Też do brania nikt nie przymusza. Zawsześ jak pies ogrodnika, co to sam nie skorzysta, a innym zabroni? - Pomimo zadanego pytania zignorował wojaka i swoją uwagę skupił na Zardhanie.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline  
Stary 13-04-2018, 16:22   #22
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Kea poszła spać zaraz po ich spotkaniu. Jeśli czekała ich długa droga, to należało przedtem odpocząć. Była w Vetteburgu od paru dni i miała gdzie spać. Już pierwszego dnia załatwiła sobie miejsce przy kominku w jednej z karczm. Dla niej było to wygodne, bo ciepło bezpiecznie i za darmo, nie wspominając o tym że mogła spać we własnym posłaniu, a nie kulić się w łóżku, które nie dość że małe, to jeszcze mogłoby się pod nią zawalić. Karczmarz też chyba był zadowolony, gdyż mając takiego nocnego stróża, mógł spać spokojnie - nawet jeśli owy stróż też wówczas spał.

Zgodnie z prośbą, półolbrzymka została wcześniej obudzona i miała dość czasu zarówno na poranną toaletę, jak i porządne śniadanie. Plaster mięsa, cztery sadzone jaja i pół chleba, stanowiły solidny - najważniejszy posiłek dnia.
Zaraz po nim, oczywiście po zapłaceniu i pożegnaniu się, dziewczyna zabrała cały swój dobytek i pożegnała się uprzejmie, ruszając na umówione spotkanie.

Pięć złotych monet schowała bezpiecznie. Byłoby lepiej gdyby miała je wczoraj i mogła się lepiej przygotować do drogi, ale wtedy nie wiedzieli jeszcze o tej wyprawie. Cóż, może znajdą coś po drodze?
Gdy przyszło do dzielenia się zapasami, Kea od razu przejrzała wszystko co tam mieli naszykowane. Sporo tego było, czyli kapłankom zależało na powodzeniu ich misji... Kea chciała wziąć linę, ale inni ją w tym uprzedzili, o dziwo nawet tnąc ją na dwa mniejsze kawałki... No cóż, jeśli tak woleli - w sumie ona średnio się na tym znała. I chyba można będzie je związać w razie potrzeby... Ale wracając do ekwipunku. Kea miała na ramieniu dużą torbę, która co prawda do pustych nie należała, ale miejsca było w niej jeszcze sporo. Zabrała się za pakowanie jedzenia. Suszone mięso, suszone warzywa, suchary... A gdzie miód? Ojej, nie ma miodku?!? I żadnego dżemiku też nie ma?! Buu... Mina półolbrzymki zdradzała smutek. Ale! Był jednak jeden duży słoik, który wyglądał jej na jakieś powidła. Tylko jeden, ale duży. Tylko powidła, ale zawsze to coś. I wystarczyło, aby wymazać grymas niezadowolenia z twarzy dziewczyny.
Oprócz jedzenia, wzięła wszystko czego nie zabrali inni. Osobiście Kea nie wiedziała do czego im te metalowe haki, ale skoro inni chcieli je mieć na wyposażeniu, to wierzyła że do czegoś będą im potrzebne.
Oczywiście pakując rzeczy - część do ofiarowanego jej worka, a część do swojej torby, uważała na to aby Lila miała wygodnie i była bezpieczna. Byłoby bardzo przykro gdyby coś jej się stało, dlatego Kea umieściła ją między warstwami złożonego koca i ręcznika - podobnie zresztą jak powidła, zaś ciężkie metalowe haki i inne niebezpieczne rzeczy schowała w worku. Wszystko tak jak uczył ją Alan.

- Gotowa do drogi - zameldowała, gdy wszystko zostało już zabrane.
Oczywiście przed wyruszeniem, pożegnała się jeszcze uprzejmie z kapłankami. I nawet jeśli był to tylko ukłon i uśmiech, to tak należało - bo odwrócić się i iść, to nieuprzejmie.
 

Ostatnio edytowane przez Mekow : 14-04-2018 o 13:32. Powód: worek
Mekow jest offline  
Stary 14-04-2018, 18:25   #23
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
- Wino? Z piwniczki? – Fungi z wystudiowaną przesadą uderzył się otwartą dłonią w czoło – Wiedziałem, że zapomnę o czymś istotnym! A do wina szanowny pan życzy sobie przepiórek z karmelizowaną skórką w sosie paprykowo-pomidorowym? Ruszamy, kurwa! – Krasnolud wykazał się zaskakującą wiedzą w temacie aktualnych mód w sztuce aktorskiej i kulinarnej, choć zasób przekleństw miał znikomy, jak na przedstawiciela rasy słynącej z najbardziej barwnych powiedzonek.

* * *

Słońce pnące się po nieboskłonie szybko ociepliło nie tylko powietrze, ale i atmosferę. Niewielka łódź dziarsko parła w górę rzeki, a ciepły wiatr nie tylko przyjemnie rozwiewał włosy, ale i przyśpieszał podróż do Białego Wodospadu. Fungi pokazał trzecią swoją twarz. Po nieco stetryczałym staruszku i nadpobudliwym organizatorze wyprawy zmienił w całkiem sympatycznego towarzysza podróży, zamieniając z każdym kilka słów, opowiadając historię Czerwonego Rogu i z niezmienną cierpliwością odpowiadając na każde pytanie Kei. Milczący żeglarz, ogorzały od słońca łysielec z imponującą muskulaturą atrakcji żadnych nie zapewnił, dostarczył jednak każdemu na łodzi posiłek. Wędzone ryby, a jakże! Z każdą godziną zbliżaliście się do gór.

Zapadające ciemności zmusiły was do przybicia do brzegu. Część z was noc spędziła na łajbie, inni – jak choćby Fungi – rozbiła małe obozowisko tuż za tatarakiem. Następnego dnia ruszyliście w dalszą drogę, a sprzyjający ciągle wiatr sprawił, że do Białego Wodospadu, którego nazwa wzięła się od koloru okolicznych skał, tuż po południu. Po zejściu na pomost niewielkiej przystani, Fungi jeszcze raz przypomniał najważniejsze informacje o dalszej części wyprawy. Na wodospadzie kończyła się spławna część rzeki i pozostałą część podróży mieliście odbyć na nogach. Nad wodospadem łączyły się rzeki Jesiotrowa i Biała, wzdłuż której mieliście ruszyć na północny-zachód.

* * *

- Glejt jest? – Po raz tysięczny w swym życiu zastanawialiście się, czy nauczenie się tego zdania na pamięć było wymogiem zostania dziesiętnikiem. Glejt, najpewniej podpisany przez matkę Varin, jednak był i zapewnił usunięcie z traktu blokady. – Informuję niniejszym, że na północ od tego miejsca książę nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa podróżnym ze względu na prowadzone działanie militarne, co za tym idzie udają się oni w te rejony na własną odpowiedzialność. - Nawet Fungi zdawał się zaskoczony zdolnościami oratorskimi dziesiętnika.

- Jak tam jest na północy, synku?

- Orków pełno, psia ich mać w dupę kopana.

- Jednak nie wszystko z pamięci mówisz, synku.

* * *

Popołudniowe słońce ciągle grzało, kiedy zeszliście z głównego traktu na wąską ścieżkę prowadzącą wzdłuż Rzeki Białej, rwącej i kamienistej. Liście drzew szumiały cicho poruszane podmuchami wiatru. Góry były coraz bliżej...
 
Phil jest offline  
Stary 14-04-2018, 23:09   #24
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
- No i chuj dupa... - Podsumował Ryś gdy tylko krasnolud rozpoczął swoją tyradę, odwrócił się i lekceważąco machnął ręką. - To zbierajmy się już, bo ktoś się tu chyba zaraz zesra. - Skomentował poprawiając swój kołczan i przykrył go peleryną.

Podczas drogi był raczej mało zainteresowany kompanami, poza oczywiście Iskrą i bardziej skupiał się na wypatrywaniu niebezpieczeństw, idąc kawałek przed główną grupą.


***


Gdy dotarli już do Białego Wodospadu, Ryś stanął nieco z tyłu i wyraźnie rozbawiony przyglądał się dziesiętnikom, mytnikom czy cholera wie czym się oni właściwie tam zajmowali.

- Dlatego właśnie nie używam traktów. Nie dość że jedno bagno się robi jak spadnie deszcz, to jeszcze tacy o. - Wskazał żołnierzy. - Że niby glejtu brak, to przejścia nie ma? Wystarczy ich obejść szerszym łukiem i nawet można pomachać z drugiej strony "barykady". Kiedyś taki jeden grubasek nawet chciał mnie gonić, ale parszywiec się potknął i wywinął takiego orła, że piach to mu pewnie jeszcze przez tydzień zgrzytał między zębami. - Ryś przytoczył zabawną historyjkę, uśmiechając się na samo wspomnienie. - Jeno kupcy maja przesrane, bo z wozem przez krzaki nie przejadą. Zadumał się nad ciężkim losem kupieckiej braci, nakładając cięciwę na swój refleksyjny łuk. Pogładził go jeszcze czule i zawiesił na ramieniu, gotowego do użycia jeśli zaszłaby taka potrzeba.

Gdy minęli już oddział graniczny, ściągnął kaptur i rozejrzał się uważnie po okolicy.

- Dobrze. Jak zapowiedziałem, pójdę przodem i będę wypatrywał zasadzek. Jeśli zobaczę coś ciekawego, to się cofnę i dam znać. Iskro, przypilnujesz ich? Na koniec puścił oko czarodziejce. - Moja Iskierka... - tu poklepał czule łuk zawieszony na ramieniu. - zaopiekuje się mną w razie potrzeby. - Po tych słowach nie czekał na reakcję kobiety i ruszył przed siebie, szukając miejsc do ukrycia się. Tak przed Iskrą, jak i przed orkami mogącymi pałętać się po okolicy.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline  
Stary 15-04-2018, 10:21   #25
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Początek wyprawy był całkiem przyjemny... co w oczywisty sposób sugerowało, że później zwali się na nich problem za problemem. Miłe złego początki, mawiano, a Camden nieraz miał się okazję przekonać, iż ta ludowa mądrość miała swe uzasadnienie w rzeczywistych zdarzeniach.
Na razie jednak cieszył się spokojnym rejsem i tym, że nie trzeba targać na plecach dość ciężkiego wora.
Gdyby wracał z tak samo ciężkim, i gdyby ciężar oznaczał skarby, byłoby całkiem nieźle.

Przy okazji postoju wypytał Fungiego o to, jak zamierza dotrzeć do Czerwonego Rogu. Im więcej wiedzieli, tym lepiej... na wypadek gdyby zbyt wcześnie stracili przewodnika.

* * *

Wymianę poglądów przy rogatce Camden przyjął obojętnie. Co prawda doszedł do wniosku, że Ryś jest większym głupcem, niż to przewiduje średnia krajowa, ale na to nie można było nic poradzić. Na szczęście żołnierze byli albo przygłusi, albo obojętni na podobne odzywki.
A to, że wszędzie orków jest pełno... O tym przecież wiedzieli wcześniej.

Nie miał nic przeciwko temu, by Ryś ruszył przodem. On sam ze spokojem mógł zamykać pochód. I tak sam rozglądał się na boki. I, podobnie jak Ryś, miał łuk pod ręką.
 
Kerm jest offline  
Stary 15-04-2018, 17:48   #26
 
Reinhard's Avatar
 
Reputacja: 1 Reinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputację
Uldir chętnie popodziwiałby krajobrazy. I może nawet chętnie by sobie z nowymi towarzyszami broni pogadał. Tymczasem musiał oszczędzać oddech i skupiać na równym tempie - ani halabarda, ani lina nie pozwalały mu zapomnieć o prozie marszu.
Podczas obozowania uważnie przysłuchiwał się rozmowie Camdena z Fungim, starając się zapamiętać fakty przedstawiane przez krasnoluda. Poczuwał się również do obowiązku - skoro przydzielono mu materiały piśmiennicze - do prowadzenia itinerariusza. Zapisał liczbę mil przebytych, szacowany czas wyruszenia i założenia obozowiska. Po namyśle dodał imiona członków wyprawy. I starczy, nie ma co marnować inkaustu.
Uniósł brwi w zdumieniu wobec elokwencji strażnika. W szyku ustawił się na początku grupy, mając nadzieję, że obok stanie ktoś z tarczą, kto w razie ewentualnego starcia kupi mu chwilę na zrzucenie liny.
 
Reinhard jest offline  
Stary 15-04-2018, 18:23   #27
 
CHurmak's Avatar
 
Reputacja: 1 CHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputację

Trudno było nie zauważyć, że Liwardowi coś było nie w smak. O ile jeszcze w świątyni, przy rozdzielaniu sprzętu i zapasów, zachowywał się dość normalnie, o tyle podczas drogi, wymiana zdań z Rysiem przydawała mu dodatkowego trudu w podróży, kiedy sobie o niej przypominał.
Nie chodziło tu wszakże o ostre słowa, a o co innego. Jedna rzecz, że Liward chciał po prostu wiedzieć wszystko, gdyby ktoś zapytał o coś o czym warto było wiedzieć. Chodziło o rzeczy dotyczące wyprawy, jednak Liward czuł się, jakby wyszedł na donosiciela. A takim w kolonii karnej było niemal najgorzej. Przez każdego traktowani jak najgorsze śmieci. Wojownikowi odechciało się przysłuchiwać cichszym rozmowom. Za to kiedy Fungi opowiadał o tym, co ich czeka, jakie mogą być tam stworzenia i zagrożenia, słuchał uważnie.

Miłym zaskoczeniem był dla niego posiłek. Wędzone ryby okazały się smaczne, przynajmniej jak na gust wojownika. W nocy obozował na lądzie, idea spania na łodzi była mu praktycznie nieznana. Regularnie zerkał na rzeczy wszystkich którzy również byli w obozowisku, pilnując, by niczego nie ubyło. Ale nie na samym pilnowaniu upływał mu czas. Przyjemnie było obserwować krajobraz wzdłuż rzeki, gdzie jeszcze panował względny spokój. Przyrodę, ludzi, zwierzęta. Być może to było najlepsze, co można wynieść z tej podróży. Parę całkiem spokojnych obrazków, krajobraz ciszy przed prawdopodobną, nadchodzącą burzą. Tamta noc przebiegła o wiele lepiej niż poprzednia. Liward był w końcu bardziej przyzwyczajony do odpoczywania w drodze, niż przed drogą.

Tam, gdzie przepuszczał ich dziesiętnik, wydawał się stać z boku i czekać na dalszy rozwój wydarzeń. W rzeczywistości, starał się nie rzucać w oczy i jedynie czekać, aż przejdzie cała procedura. Żeby tylko mieć to jak najszybciej za sobą...

Przeszli bez problemów. Zbliżała się chwila próby, czekająca wszystkich śmiałków. Na razie ciążyła świadomość, że poza zasięgiem wzroku i innych zmysłów, ale jednak blisko, na tej ziemi, toczą się ciężkie, wojenne zmagania. Sama ta świadomość zmuszała do tego, by pilnować miecza, by znajdował się na swoim miejscu i by móc go dobyć, gdy zajdzie konieczność.
Trzeba też było czekać na ewentualny sygnał zwiadowcy.

 
CHurmak jest offline  
Stary 17-04-2018, 17:45   #28
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Przez pierwsze dwa dni, Kea była bardzo zadowolona z wyprawy... Podróż łodzią mile ją zaskoczyła. Spodziewała się, że trzeba będzie dużo iść dźwigając całe zapasy, a tymczasem przemieszczali się bez wysiłku i wystarczyło siedzieć sobie spokojnie - nawet bez potrzeby wiosłowania. Do tego Fungi odpowiedział jej na wszelkie pytania, dzięki czemu wiele niedomówionych rzeczy i dziwnych zjawisk wyjaśniło. Korzeń okazał się tylko me-ta-fo-rą kapłanki, czyli tak jej się tylko powiedziało, a chodziło o to że nie zniszczono źródła zła... I nie, źródło zła nie jest tam gdzie źródło rzeki, a gdzieś w podziemiach i będą musieli go poszukać. A jak je już znajdą, to mogą sami je zniszczyć zamiast nieść przez pół świata i wrzucić go do wulkanu, jak w jednej starej opowieści. A w tych górach nie było wulkanu - po prostu góry. Kozy może tam są, ale ich ekipa nie będzie mieć czasu na ich łapanie. Płynęli w górę rzeki, bo wiatr dmuchał mocno w żagiel a nurt był słaby, i nie - nurt nie nabierze sił jak sobie odpocznie bo tu zawsze jest słaby i zależy to od płaskiego terenu. A jak teren przestanie być płaski, to wysiądą z łodzi i dalej będą szli. Już niedługo. Wędzona ryba zaś smakuje inaczej niż pieczona, bo się ją inaczej robi. A niebo jest niebieskie, aby różniło się od wszystkiego innego - od chmur, słońca, liści drzew itp...

Wieczorem Kea rozłożyła sobie spanie na łodzi. Bujało lekko łodzią i półolbrzymce nawet się to spodobało - jakby kołysało ją do snu. Była też bogatsza o wiele informacji i nic nie zaprzątało jej umysłu. Do tego przytuliła się do swojej przyjaciółki.


Było więc naprawdę miło i Kea nie musiała czekać długo na sen.


* * *

Gdy wysiedli z łodzi, Kea zdała sobie sprawę, że najłatwiejsza część wyprawy była za nimi. Teraz czekało ich to trudniejsze. Długi marsz pod górkę i może nawet wspinaczka. I wszystko to dźwigając sprzęt i zapasy... Ale Kea była przyzwyczajona do trudów podróży i gotowa im sprostać - stanęła z wysoko podniesionym czołem... A jednocześnie patrzyła na wodospad, który bardzo jej się spodobał.


Był piękny. Wysoki jak najwyższe drzewa i szerszy niż najszersza droga. Szumiał przyjemnie i mimo iż był daleko, dawał taką lekką bryzę. Aż miło było odetchnąć wilgotnym powietrzem. Kea nawet wyciągnęła Lilę z torby, aby i ona mogła zobaczyć to piękne zjawisko natury...

Gdy potem minęli strażników, półolbrzymka wiedziała, że do wyzwań dołączyło jeszcze jedno. Możliwości spotkania orków nie brzmiała sympatycznie, wręcz groźnie - a przynajmniej takie wrażenie sprawiali strażnicy... ciekawe, czy ci orkowie są tacy niemili jak mawiają ludzie, czy może da się z nimi uprzejmie porozmawiać? A może nie będą musieli tego sprawdzać?
 

Ostatnio edytowane przez Mekow : 17-04-2018 o 17:48.
Mekow jest offline  
Stary 17-04-2018, 18:10   #29
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
Iskra na łodzi zajęła wygodne miejsce i obserwowała lekko wzburzoną taflę wody, po której płynęli. Lekki, przyjemny wiatr rozwiewał kosmyki jej kasztanowych włosów. Co jakiś czas spoglądała po pozostałych podróżnikach, czasami zamieniając kilka słów z Rysiem, Keą czy Camdenem. Krasnoluda ignorowała dla zasady, poza tym bardzo nie chciała psuć sobie wyśmienitego nastroju jego osobą. Uldir i Liward natomiast byli bardzo milczącymi typami, z którymi Iskra nie bardzo wiedziała o czym porozmawiać, więc wolała po prostu pozostać przy pierwszej trójce.

Posiłek składający się z wędzonej ryby przyjęła raczej obojętnie. Nie było to najgorsze, co mogło ją spotkać, ale też nie zrobiło na niej żadnego wrażenia. Było zjadliwe i wystarczająco syciło, więc nie wyraziła swojej opinii na głos, pozostawiając ją dla samej siebie.

Noc natomiast spędziła na łodzi. Było tam jej znacznie wygodniej niż na twardej ziemi, poza tym lubiła to lekkie kołysanie, które towarzyszyło jej aż do rana. Dzięki temu zasnęła bardzo szybko i tym samym mogła wcześniej wstać, by móc przygotować się do kolejnego dnia.
Co prawda nie miała dostępu do takich luksusów jak chociażby drewniana balia z ciepłą wodą, ale w ostateczności zdołała umyć się tym, do czego dostęp miała.
Na całe szczęście zabrała ze sobą szczotkę i kosmetyki, więc włosy rozczesała i zanim ktokolwiek zdążył ją zauważyć, nałożyła makijaż oraz skropiła się perfumami.

* * *
- A niech szlag trafi ten twój przeklęty łuk - burknęła Iskra do Rysia, kiedy ten czule zaczął wypowiadać się na temat swojego łuku, który po złości nazywał Iskierką.
Kiedy odszedł, spojrzała po pozostałych i zaczęła się zastanawiać, kto w takim razie przypilnuje jej? Jedyna osoba, której mogło na niej zależeć, właśnie poszła na randkę z łukiem.
Ustawiła się zatem w samym środku małego pochodu, jaki tworzyli, z nadzieją, że w razie czego pierwsze orkowe ciosy przyjmą na siebie pozostali. Ona, prócz swojej magii i marnego sztyletu ukrytego w bucie, nie miała nic do obrony. A magia w stresujących sytuacjach lubiła zawodzić…
Mimo wszystko, dla pewności, zaczęła w pamięci szukać wszystkich znanych jej zaklęć i powtarzać sobie ich formułki. Wolała być przygotowana na ewentualną zasadzkę.

- Ale tu pięknie, co nie, Camden? - zagadnęła do mężczyzny, szukając jakiejś rozrywki. Nudziło ją maszerowanie w ciszy, a Ryś był gdzieś na przodzie, bawiąc się w zwiadowcę. Zatem pozostało jej poszukać urozmaicenia tej wędrówki u któregoś z pozostałych towarzyszy. Uśmiechnęła się więc czarująco do Byrne'a, by bardziej zachęcić go do rozmowy.
 
Pan Elf jest offline  
Stary 19-04-2018, 15:03   #30
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Grupka awanturników wędrowała raźno wzdłuż kipiącej wokół kamieni rzeczki. Utrzymywali nie najgorsze tempo, choć marsz spowalniał Fungi, jakby nie patrzeć od dawno nie dało się go nazwać młodzieniaszkiem. Z drugiej strony jednak, choć sapał niczym miech kowalski, nie żądał żadnych dodatkowych przerw. Przed wszystkimi, w granicach pola widzenia przemieszczał się Ryś, wykorzystując wszystkie możliwości do ukrycia się i wypatrując ewentualnych zasadzek. Na czele grupy wędrował Uldir, a pochód zamykał Camden. Teren zaczynał się wznosić. Słońce ciągle przyjemnie grzało, a niezbyt gęsto rosnące drzewa oferowały odrobinę cienia.

Miejsce na pierwszy nocleg wybrał Ryś. Krasnolud rozejrzał się wokół i kiwnął głową na znak akceptacji. Wieczór spędzili na opisie czekającej ich wędrówki.

- Wzdłuż rzeki Białej będziemy maszerować aż do miejsca, gdzie skręca na północ. Tam odbijamy i ciągniemy dalej w kierunku, w którym idziemy teraz. Myślę, że dotrzemy tam jutro popołudniu. Od tego miejsca droga pójdzie dość ostro w górę. – Fungi przez chwilę drapał się po głowie. – Powinniśmy wyjść prosto na dolinę, gdzie stała świątynia Oka, o ile mnie pamięć nie myli, a my nie skręcimy zbyt mocno w bok. Trzeba będzie znaleźć starą, kamienną drogę – ona doprowadzi nas do celu. A na miejscu, wśród ruin, musimy odszukać zejście do podziemi. Ot, i tyle. Co dalej, sam do końca nie wiem. Aha, Camden, okoliczne lasy pełne są zwierzyny, a my musimy oszczędzać zapasy.

Noc upłynęła spokojnie, podobnie jak i kolejny dzień. No dobrze, może nie cały kolejny dzień… Drużyna maszerowała w ustalonym szyku, z przednią strażą w postaci Rysia. Camden – zgodnie z sugestią Fungiego – zapewnił obfity obiad, upolowany zwierz wystarczył zresztą i na kolejne posiłki. Kea, z iście dziecięcą ciekawością, pytała wszystkich o wszystko. Niektórzy milczeli zatopieni w myślach.

Popołudniem, tak jak przewidywał Fungi, rzeka szerokim łukiem zmieniła swój kierunek. Ryś był zadowolony, że stary krasnolud nie zniedołężniał do końca i jak na razie wszystko się zgadzało... Nie, jednak nie wszystko. Zwiadowca zorientował się, że w zakolu rzeki jest dziwnie cicho i nie słychać ptaków, które jeszcze przed chwilą ćwierkały, świergoliły i kwiliły na każdy możliwy sposób. Pierwsza strzała świsnęła mu gdzieś obok ucha. Ryś zdążył tylko odruchowo schylić głowę i zakląć szpetnie, nim drugi pocisk wbił się w jego udo. Łowca zaklął jeszcze szpetniej, gdy zza drzew i krzaków zaczęły wyskakiwać pokraczne, przygarbione postacie o długich łapach sięgających niemal ziemi… dwie.. nie, cztery… pięć.. jeszcze więcej! Ryś błyskawicznie oceniał sytuację. Zdąży strzelić, może nawet więcej niż raz, ale czy zdąży wtedy dobiec z ostrzeżeniem do grupy?




Orki nie traciły czasu na myślenie. Wykrzykując chrapliwym głosem okrzyki bojowe i wymachując przeróżnymi broniami pędziły między drzewami.
 

Ostatnio edytowane przez Phil : 20-04-2018 o 20:53.
Phil jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:00.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172