07-12-2018, 15:32 | #151 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | Relhad uśmiechnął się ohydnie i zamarkował atak. Po próbie Kibrii wymierzył i uderzył Rusanamani po nogach dodatkowo go podhaczając lub też po kolanach. Z własnego doświadczenia Torstig wiedział, że ze zwichniętym stawem lub złamaną kością trudno się ucieka. |
10-12-2018, 14:33 | #152 |
Reputacja: 1 | Ostatnie sylaby zaklęcia przebrzmiały w powietrzu, zagłuszając nawet bicie bębna. Obłok zawirował wokół zwłok i wniknął w nie, znikając całkowicie. Leżący w wejściu trup małpoluda nadął się, zachrzęściły przemieszczające się wewnątrz kości, zatrzeszczały zrywające się mięśnie. A potem zwłoki eksplodowały, posyłając tłoczących się w wejściu małpoludów z powrotem w mrok. Tam, gdzie przed chwilą leżały ciała, ział oblepiony krwawą tkanką krater. Z ciemności dochodziły jęki poranionych istot. Wyglądało na to, że na chwilę ich animusz osłabł. Torstig nie odpowiedział. Zamiast tego zaatakował, dzięki czemu odwrócił uwagę Osamy od Kibrii. Dziewczyna spięła się, ból niemal pozbawił ją zmysłów i wyprostowała się jak sprężyna. Trafiła wprost w nogi Rusanamani, który zatoczył się i padł na ziemię. Relhad dopadł do niego i z szerokiego zamachu spuścił ostrze topora na nogę mężczyzny. Metal wbił się w mięsień, a Osama wierzgnął z bólu oswobadzając się. Z krwawiącą raną zaczął się cofać, szorując tyłkiem po kamieniach. - Na brodę Allimaha! Czego chcecie, obłąkańcy? Nie mam z Wami nic wspólnego, a Wy mnie chcecie zabić! Niech Fahim obdarzy niepłodnością wasze matki, a potomstwo niech będzie chrome i ślepe! – wrzeszczał przeklinając. Livia powoli traciła świadomość, zagłębiając się w czymś lepkim, miękkim i ciepłym. |
10-12-2018, 15:33 | #153 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | - Umieć opatrzyć? - Sapnął Torstig nie przykładając większej wagi do gramatyki. Toporem wskazał Kibrię. - Twoje życie za jej życie - dodał, mlasnął a następnie ścisnąwszy topór oburącz ryknął niczym opętany. Żądza krwi nieco osłabła, ciśnienie krwi wciąż jednak upośledzało słuch. Stąpał powoli i ostrożnie sukcesywnie zapędzając Osama w róg bez wyjścia. Osaczał go i zaganiał niczym pies pasterski samotną owcę. |
10-12-2018, 15:39 | #154 |
Reputacja: 1 |
|
10-12-2018, 19:43 | #155 |
Administrator Reputacja: 1 | Sposób, w jaki walczyło to 'coś', co siedziało w Ianusie, nie spodobał się Cedmonowi za grosz. Uczciwa walka - strzała w oko lub szabla w bebechy - to było coś dla wojownika. Problem na tym polegał, iż metoda ducha, który owładnął legionistą, była przerażająco skuteczna. Na miejscu małopoludów Cedmon wziąłby nogi za pas, ale mogło się okazać, że napastnicy mili za mało rozumu by pojąć, że czas uciekać. Cedmon ponownie wysłał strzałę, kierując się tylko odgłosami, a potem znów chwycił za szablę i wpatrzył się w mrok, czekając, aż wrogowie ponownie ruszą do ataku. |
12-12-2018, 00:20 | #156 |
Reputacja: 1 | Każde kolejne zaklęcie Saadiego tylko pogłębiało obrzydliwe wrażenie jakie towarzyszyło jego rzucaniu. Inavs instynktownie czuł ohydę tej magii. I swoją całkowitą bezsilność wobec jej mocy. Z czym godzenie się szło mu też z razu na raz coraz łatwiej. Jakby po każdym czarze coraz mniej z siebie w nim zostawało by walczyć z nekromantą... Choć trzeba było przyznać, że czar mógł się okazać skuteczny. Ciekawe czemu zaczerpnięty z wiedzy czarownicy, którą miałeś magu za taką słabą? Legionista starł z twarzy rozbryzg juchy i nie czekając aż do małpoludów dotrze co się stało, z rykiem rzucił się między nie, by mieczem kontynuować krwawe dzieło.
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin |
14-12-2018, 07:54 | #157 |
Reputacja: 1 | - Jesteś ignorantem, Ianusie – przez głowę Thoera przemknęły myśli Saddiego. – To zaklęcie, to starożytna formuła opracowana przez Xe-Heru-Na niemal trzy tysiące lat temu w pustynnym Lexet. Czar użyty przez Twoją towarzyszkę jest tylko marną imitacją prawdziwej mocy, próbą doścignięcia ideału opłaconą własną krwią. Ale połączenie tych dwóch inkantacji może dać wyjątkowo interesujące efekty. Zahija, nie ukrywajmy tego, ma znacznie większą, hmmm… pojemność, niż Ty. Zaklęcie najwidoczniej podziałało skutecznie na potwory, bo wycofały się, nie podejmując prób ataku. W bezpośredniej bliskości wejścia do groty nie było żadnego. Słychać je było między drzewami na stoku, ale nie wyglądało na to, żeby szykowały się do kolejnego szturmu. Bęben też zamilkł. Osama zagryzł zęby z bólu i tylko pokiwał głową, że zgadza się na warunki Torstiga. Livia leżała nieprzytomna w kałuży krwi i tylko kwestią czasu było, kiedy odejdzie w zaświaty. A Rusanamani nie miał zamiaru do niej dołączać, to było jasne – albo obydwoje albo nikt. Mimo głębokiej rany w łydce, podniósł się i przekuśtykał do dziewczyny. - W jukach są bandaże i małe, skórzane torebki – powiedział do Torstiga. – Podaj mi je, szybko! Relhad zrozumiał wystarczająco dużo, żeby wykonać polecenie. Osama w czasie, gdy wojownik szukał opatrunków, rozerwał koszulę Kibrii odsłaniając płaski, dziurawy brzuch. Torstig podał mu co trzeba i Osama wyciągnął z saszetki jakiś zwitek, który wcisnął dziewczynie w usta. Splunął na dłonie i wtarł w nie jakiś proszek. Do nozdrzy Torstiga dotarł nieprzyjemny, gryzący zapach. Splunął jeszcze raz rozrzedzając specyfik i wsunął umazane w czarnej mazi palce do wnętrza jamy brzusznej umierającej. Przez chwilę gmerał wewnątrz, a potem mocno zabandażował ranę i spojrzał wyczekująco na Torstiga. - Swoją nogę mogę opatrzyć, czy mam się wykrwawić? – zapytał ze złośliwym grymasem na twarzy. |
14-12-2018, 11:27 | #158 |
Administrator Reputacja: 1 | Małpoludy odstąpiły. Cedmon nawet im się nie dziwił - on sam, będąc na ich miejscu, po takim pokazie magicznej mocy, byłby już w drodze do swej jaskini, gdzie chciałby się wcisnąć w najdalszy, najmroczniejszy kącik. Małpoludy były albo głupsze, albo bardziej odporne na strach, bo zamiast uciekać jak najdalej przyczaiły się wśród drzew. Zbierały siły i odwagę na następny atak, czy może naradzały się nad tym, co robić dalej. Cedmon, gdyby mógł, pomógłby im w podjęciu odpowiedniej, korzystnej dla siebie, decyzji. Nie widział jednak sposobu, dlatego też, z szablą w dłoni, ruszył powoli na dół, pomiędzy trupy, by sprawdzić, co się stało z Ramim. A nuż tamtemu udało się przeżyć... A gdyby przypadkiem udało się przeżyć jakiemuś małpoludowi, to Cedmon miał zamiar skrócić jego cierpienia. |
14-12-2018, 16:02 | #159 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | - Mam się wykrwawić - powtórzył Relhad w miarę wiernie po Osamie. Sam był w o tyle dobrej sytuacji, że gdy obcy pomagał Kibrii Torstig zdążył obwiązać swoją nogę bandażami z juków. - Póki co. Rozbierz się - następnie racząc Rusanamani tekstem nauczonym w burdelu. Był spokojny lecz czujnie nie opuszczał broni zmuszając obcego do uległości. Jego przedmioty czubkiem topora odsunął za własne plecy. - Gdzie to jest? - zapytał w końcu markując uderzenie. - Sabiha - dodał bez uśmiechu. |
16-12-2018, 22:21 | #160 |
Reputacja: 1 | - Zostań z Enki - legionista rzucił pośpiesznie do męczącego się z ogniem Rusamanami na wypadek gdyby i ten poczuł nagłą chęć podążania w ciemności. Sam natomiast ruszył za Cedmonem. - Nie możemy się za bardzo oddalać - mruknął Gmanaghowi próbując przeniknąć wejrzeniem mrok w poszukiwaniu jakichś śladów i podpowiedzi co do losu Ramiego - Może Hundur go wywęszy? A ty czarowniku... Owszem. Mądryś zapewne niebywale. Papirusów, żeś przeczytał pewno więcej niż ja żyć odebrałem. Ale koniec końców i tak siedzisz uwięziony w moim żołnierskim łbie gdzie pewno ci ciasno już trochę. Skup się zatem na tym co nas oboje uwolni i dumaj czego Jusuf po poznaniu Twoich sekretów, mógł szukać w zoranym wojnami kraju tych małpoludów.
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin |