lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Fantasy (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/)
-   -   [BRP] Nóż Czarnoksiężnika - cz.3 - Yarakan (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/17887-brp-noz-czarnoksieznika-cz-3-yarakan.html)

Marrrt 19-02-2019 13:22

Ianvs zdania nie zmienił i nadal wolał odejść z tego miejsca. Ale nie grało to żadnej roli ani dla niego, ani dla Enki ani dla Cedmona, którzy już nawykli do tego, że w legioniście dom znalazło coś co czasem przejmuje nad nim kontrolę i para się mroczną, acz czasem skuteczną magią. Całej trójce wystarczało zresztą w obecnych okolicznościach wskazanie kierunku przez kogoś kto ma jakieś pojęcie, bo od wielu dni zwyczajnie błądzili po omacku po tutejszej dziczy. Toteż skoro mieli wejść do środka, to trzeba było to po prostu zrobić.

Podczas gdy Gaghanka zajęła się krzesaniem ognia, legionista z Cedmonem przywiązali wierzchowce do pobliskich gałęzi i zdjęli Zahiję z konnej kolebki. Czarownica jęknęła słabo, ale nie wybudziła się. Była przerażająco lekka.
- Enki... - zwrócił się do nomadki, która tak jak i Cedmon również nie kwapiła się do zagłębienia w czeluść piramidy. Spojrzał na nią ze zmęczeniem - weźmiesz ją na ręce i pójdziesz za mną. Jakby co do czego miało przyjść zabierz ją stąd jak najprędzej. Cedmon... Pójdziesz na końcu. Miej baczenie na nasze plecy.

Obnażywszy ostrze gladiusa ruszył w mrok. Gotów rozwiązać każde spotkanie stalą, lub gdyby to co tam żyło okazało się bardziej rozmowne, powołaniem się na autorytet Jusufa ibn Jusufa.

Avitto 19-02-2019 21:21

- Byle dalej. Tutaj będzie nowy władca - podsumował Torstig złowrogo. Chwycił podane lejce, wsiadł ostrożnie na koński grzbiet i pojechał za Kibrią w siną dal.

xeper 20-02-2019 21:21

Ianus pierwszy, za nim Enki niosąca bez najmniejszego problemu wiedźmę i na końcu Cedmon skierowali się ścieżką ku ukrytej we wnętrzu wzgórza budowli. Gdy znajdowali się już całkiem blisko, byli w stanie dostrzec szczegóły płaskorzeźb pokrywających portal wejściowy. Stulecia jakie minęły od wzniesienia budowli i czynniki zewnętrzne niemal całkowicie zatarły freski. Jednak w kilku miejscach można było zobaczyć rozmazane, wyryte w kamieniu istoty: na wpół ludzkie, demoniczne kreatury o wydłużonych, rogatych głowach, czterech rękach i sterczących w górę ogonach, które dokonywały bestialskich czynów na dwukrotnie mniejszych od nich, nagich i skrępowanych postaciach ludzi. Przyglądając się resztkom płaskorzeźb można było odnieść wrażenie, że od wieków martwi budowniczowie świątyni wyznawali trzy jestestwa: Chciwość, Obżarstwo i Lubieżność.

Portal wiódł do obszernej, w zarysie prostokątnej sali wspartej na siedmiu filarach, które pokrywały rysunki podobne do tych na wejściu. Duża część stropu zawaliła się i zalegała na posadzce, tworząc rumowisko ziemi i kamiennych, potrzaskanych bloków. Dalej, wgłąb kompleksu wiodło kilka przejść - trzy na zachodniej ścianie, dwa na wprost wejścia na północnej ścianie i jedno, wyraźnie szersze prowadzące na wschód.

Od zachodnich przejść dobiegały krzyki i wrzaski, niemal z pewnością ludzkie, ale artykułowane w nieznanym żadnemu z awanturników. Natomiast od północy słychać było małpie pohukiwania i śmiechy.

Kerm 20-02-2019 23:41

Sądząc z fresków, czwororęcy nie należeli do najmilszych stworzeń, a znalezienie się w ich rękach niekoniecznie byłoby czymś przyjemnym.

Stan wnętrza wskazywał na to, że budowla była wiekowa, a aktualni mieszkańcy nie pomyśleli o takim drobiazgu jak bieżące remonty.

- Chodźmy tam, gdzie panuje cisza - zaproponował (bardzo cicho) Cedmon. - Co prawda to by był nadmiar szczęścia, gdybyśmy to właśnie tam znaleźli odpowiedź na jakiekolwiek pytanie, ale lepiej zacząć od miejsca sugerującego bezpieczeństwo.

Marrrt 22-02-2019 23:11

Freski dla legionisty nie wyjaśniły wiele więcej ponad to co wcześniej przypuszczał. Budowniczowie tego zigguratu, czy czym ta budowla była, byli równie okrutni to martwi od wielu wieków. Zapewne na skutek spotkania z ludźmi nieżywego rycerza... Ianvs zamyślił się na chwilę mimowolnie próbując zobaczyć tę bitwę, która miała tu miejsce. Ludzi z tymi demonami. Niewyobrażalnie krwawa i okrutna...

Skinął potakująco Cedmonowi na propozycję drogi i przyglądając się jeszcze przez chwilę kolumnom i starając się ocenić i wytypować, na której najmocniej spoczywa nadwerężony strop, ruszył przodem.

xeper 28-02-2019 21:27

Korytarz obniżał się, najwyraźniej prowadząc na niższy poziom budowli. Odgłosy dochodzące z pomieszczeń w pobliżu wejścia powoli cichły w miarę jak awanturnicy posuwali się do przodu. Tamte odgłosy zastępowane były z wolna przez dobiegający z przodu szum liści i kakofonię dźwięków wydawanych przez ptaki i owady...

Po przejściu mniej więcej dwudziestu kroków znaleźli się na rozwidleniu. Główny korytarz nadal wiódł prosto i w dół, natomiast odgałęzienie prowadziło poziomo w prawo. Szybka lustracja tej odnogi, nawet bez wchodzenia w nią wskazywała, że nie jest zbyt stabilna. Kilka kolumn rozleciało się i spoczywało w gruzach na podłodze, tworząc trudne do przebycia rumowiska. Na końcu dosyć krótkiego korytarza znajdowało się jakieś pomieszczenie.

Thoer już od dłuższego czasu przyglądał się stropowi, jakby w obawie, że ten zawali mu się na głowę. Odnoga nie spodobała mu się zupełnie, a podobne wrażenie odniosła Enki, która sugerowała pójście dalej prosto i sprawdzenie dziwnych, jak na podziemną świątynię odgłosów.

Ciemność korytarza rozjaśniona była delikatną poświatą sączącą się z kończącego tunel obramowania. Za nim znajdowała się gwarna i parna... gmatwanina egzotycznych roślin, wśród których latały bajecznie kolorowe ptaki i bzyczące owady. Na gałęziach i lianach bujały się jakieś małpiatki. Słychać było pohukiwania, pomruki i krzyki żyjących w tropikalnym lesie zwierząt.


Kerm 01-03-2019 08:35

Sypiąca się na głowy ruina nie zachęcała do dalszego zagłębiania się w jej wnętrze, jednak wyboru wielkiego nie było - jeśli mieli znaleźć tego kogoś, to musieli iść naprzód.
I to najlepiej bez skręcania na boki, które wyglądały jeszcze gorzej, niż środek, którym właśnie kroczyli.

- Prawdziwy raj - powiedział cicho Cedmon, gdy nagle, zamiast trafić do podziemnej krypty, znaleźli się w środku dżungli. - Cicho, Hundur - na wszelki wypadek uciszył psa, nie chcąc, by ten rozszczekał się na widok jakiejś potencjalnej zdobyczy. - To - pokazał na ścieżkę - chyba sugeruje, dokąd mamy się udać.

Marrrt 01-03-2019 21:55

Dżungla przypominała ogrody bogatych patrycjuszy w Minateum. Roztaczała aurę spokoju i błogości, a Thoer nie miał wątpliwości, że gdyby zanurzył się w zarośla i położywszy się, przymknął oczy na chwilę, nie obudziłby się przez najbliższą dobę. O kimkolwiek Saadi wspominał, tutaj, a nie między małpoludami, czy ich ofiarami, byłoby miejsce jego zamieszkania.
- Zatem dalej idźmy - mruknął i poprowadził towarzyszy.

xeper 04-03-2019 11:32

- Chyba nadszedł odpowiedni czas, żebym… - Saddi zawiesił głos i w umyśle Thoera nastała cisza. – Czy przyszło Ci do głowy, że wiedźma może umrzeć? Ciągniecie ją po tych wertepach jak kukłę jakąś. To wciąż żywa istota, która mocno trzyma się wątłej nici własnej egzystencji… Mógłbym ją uzdrowić, przywrócić jej siły, a Ty uwolniłbyś się od mojego wkurzającego głosu w swojej głowie. Poza tym, chyba przydałoby się Wam jakieś wsparcie w tej przeklętej świątyni. Lada chwila zza krzaka może wyskoczyć coś z wielkimi zębami i kłami…

Szli po kamiennych płytach tonących w rozmiękłej ściółce wilgotnego, tropikalnego lasu nijak nie pasującego do podziemi wzgórza w Hortorum. Między owiniętymi pnączem pniami widzieli przemykającego cętkowanego drapieżnika w pogoni za pokrytą pomarańczową sierścią świnią. Dosyć niespodziewanie z gąszczu dobiegły ciężkie kroki i na ścieżce pojawiły się dwie zwaliste sylwetki goryli. Muskularne istoty, pokryte srebrnym futrem poruszały się ze zgiętymi plecami, opierając się na przednich, długich łapskach. Można było odnieść wrażenie, że rozmawiały, wydając akcentowane chrząknięcia i pomruki. Jeden z nich miał na głowę wciśnięty pogięty, nieco mały hełm. Drugi ubrany był w rozciętą z przodu kolczą kamizelę. Obaj w pochwach na plecach mieli schowane wielgaśne miecze, które dla przeciętnego człowieka byłyby dwuręczne, ale można było sądzić, że dla goryli posługiwanie się nimi jedną ręką było na porządku dziennym. Niemal od razu po wejściu na ścieżkę zorientowały się, że nie są same. Ale Ianus i Cedmon byli o dwa uderzenia serca przed nimi.

- A nie mówiłem – mruknął Saddi. Thoer w jego głosie usłyszał cień złośliwej satysfakcji.

Kerm 05-03-2019 09:21

Wszystko co dobre musiało się skończyć prędzej czy później i Cedmon był pewien, że wędrówka przez rajską dżunglę w końcu przestanie być przyjemnością. Dlatego też łucznik rozglądał się na wszystkie strony wypatrując ewentualnego niebezpieczeństwa.
No i okazało się, że nie trzeba było się rozglądać, bowiem aż dwa osiłki pojawiły się na ich drodze. Uzbrojone po zęby i wyposażone w pokaźnych rozmiarów kły i pazury.
Być może były uosobieniem miłości i pokoju, ale Cedmon niezbyt w to wierzył. Dlatego też, nie czekając na atak, strzelił do bliższego z goryli.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:46.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172