04-09-2018, 15:49 | #41 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | Starszy meżczyzna poczekał aż Egil usiądzie po czym położył mu ciężką dłoń na ramieniu, aż się nieco ugięło. - Nie. Thorstig wyglądał na człowieka surowego gdy z ściągniętą twarzą przyglądał się Livii. Nie dysponował żadnymi pomocnymi informacjami i nie było jego wolą poświęcać temu faktowi więcej uwagi niż to konieczne. Starzec wiedział, że Egil dał ciała. Że oszust uciekał po starym Yarakanie i w tej chwili mógł być już wszędzie. Także to, że Sabiha dobrze zapłaciła i uśmiechał się w duchu do wszystkich szklanic piwa, jakie zamierzał wypić za tę sumkę. Jeszcze nigdy nie znalazł zajęcia tuż po zejściu z pokładu. Nawet nie znał rozkładu tutejszych ulic. - Dokładnie my będziemy szukać. Egil uda się w miejsce odosobnienia - powiedział spokojnie. - Jest tu więcej takich... Izb? Miejsc? - Szukał właściwego słowa Torstig wskazując ręką to, co widział dookoła. - Bywają w nich tacy jak ja? Ludzie z północy? Nie mam zamiaru pytać każdego dziwaka o pochodzenie. Czy znasz tego Osama choć z widzenia? |
05-09-2018, 12:54 | #42 |
Reputacja: 1 | - Subba al’Zabij – odezwał się zdeprymowany Egil. – Sabiha powiedziała mi, że to w jego domu mamy zacząć poszukiwania. To na Placu Białych Drzwi. Okaryjka wiedziała o jaki dom chodzi. Subba al’Zabij był jedną z wysoko postawionych w przestępczym półświatku Yarakanu osób. Miał udziały w handlu niewolnikami, co oczywiście było całkowicie legalne, organizował walki ludzi, które już do końca legalne nie były. Zajmował się też przemytem luksusowych dóbr do Imperium. Miał powiązania po obu stronach granicy, a plotki głosiły, że Subba współpracuje również z ludźmi z dworu samego Sułtana. W jakim charakterze, nie było wiadomo. W spektrum jego zainteresowań znajdowały się też zakazane przez Proroków cudzołóstwo, haracze i opium. Jednym słowem al’Zabij był człowiekiem wielu zainteresowań. Dom, o którym wspomniał Egil, a w którym Sabiha sugerowała rozpoczęcie poszukiwań, nie był miejscem zamieszkania Subby. Nikt nie wiedział gdzie al’Zabij mieszka, ani gdzie aktualnie przebywa. Na Placu Białych Drzwi mieściło się jedna z nor, w których spotykali się członkowie szajki i gdzie dokonywano pokątnych transakcji. Można tam było kupić i sprzedać niemal wszystko, zasięgnąć informacji albo dostać dobry grosz za takową albo przy mniejszym szczęściu już nigdy z tego przybytku nie wyjść. Cedmon i Ianus, jak tylko oczyścił twarz z krwi wdziali na siebie zielone kubraki gwardzistów, na głowy wcisnęli płaskie misiurki, a w dłonie chwycili szable. I gdyby nie to, że żaden z nich nie był rodowitym Rusanamani, mogli uchodzić za prawdziwych strażników w pałacu szejka. Nie znając zbyt dobrze układu pomieszczeń w pałacu, poza drogą na główny dziedziniec, gdzie wciąż celebrowano śmierć Khalila i bezpośrednim otoczeniem kwater, w których mieszkali podczas krótkiego pobytu w Yarakanie, skierowali się w tą stronę, z której nadszedł Harmas wraz z eskortą. Przemierzali opustoszałe korytarze, cały czas kierując się do części gospodarczej budynku. Tam była większa szansa na znalezienie kogokolwiek, kto nie uczestniczy w obrzędach pogrzebowych. Na zewnątrz znów zagrały surmy – znak, że rozpoczęto kolejny etap ceremonii. Raz dwójka przebierańców musiała się ukryć w jakimś pomieszczeniu o ścianach wyłożonych suknem, gdzie pełno było puf i leżanek. Korytarzem szło kilka osób i nie warto było ryzykować. Gdy tamci przeszli, Cedmon i Ianus ruszyli dalej. Przemknęli przez jakiś niewielki, wewnętrzny dziedziniec, na którym szemrała fontanna i weszli do części magazynowej pałacu. W składach kręciło się paru niewolników. Wystarczyło wybrać jednego z nich i w odpowiednim momencie wypytać o co trzeba. |
05-09-2018, 13:19 | #43 |
Administrator Reputacja: 1 | Mundur stwarzał pewne szanse na ukrycie się na widoku. Bo kto ze służby miałby ochotę i odwagę zaczepiać strażnika, nawet takiego, który prezentował się nieco odmiennie od innych? Wszyscy wyżej postawieni powinni być na ceremonii, można więc było rozwinąć skrzydła i zabrać się z zapałem do poszukiwań. Problem na tym jednak polegał, że pałac był dość duży, a chodzenie od jednego pokoju do drugiego i przeszukiwanie komnaty po komnacie zajęłoby im kilka dni. Zdecydowanie lepszym pomysłem byłoby zdobycie "języka" i kupienie lub wymuszenie informacji. Niewolnicy. Z tego, co Cedmon wiedział, na niewolników nie zwracano uwagi, traktując ich tak jak meble, tyle że żywe. Dzięki temu niewolnicy znali znaczną część sekretów swych panów. Z pewnością brat szejka nie różnił się od innych wielmożów. Trzeba tylko było znaleźć odpowiedniego niewolnika. Co mogło się okazać skomplikowane. - Ty! - Cedmon podszedł do jednego z niewolników, wyglądającego na posiadającego odrobinę inteligencji. - Chodź. Pchnięciem skierował go w stronę wyjścia z magazynu. |
05-09-2018, 13:34 | #44 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Obca : 05-09-2018 o 13:42. |
05-09-2018, 23:13 | #45 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | Wysłuchawszy kobiety Torstig poprawił pas niesionej na plecach tarczy i zwrócił się do Egila patrząc mu głęboko w oczy. - Bør gjemme seg - polecił. Nie znał jego pochodzenia ani jarla, któremu służył. Liczył, że albo pozostał wierny wpojonemu wychowaniu albo jest pragmatykiem. Nic więcej nie mógł dlań zrobił. Ani nie chciał. - Prowadź. |
06-09-2018, 00:37 | #46 |
Reputacja: 1 | - Prowadź do pojmanych wczoraj kobiet - warknął do niewolnika Ianvs gdy opuścili składy. Uznał, że teraz już nie było sensu udawać strażnika. Spojrzenie negra zdawało się inteligentne na tyle, że połapałby się szybko z kim ma do czynienia. - Prowadź szybko i skrycie. To nikt się nie dowie, że nam pomogłeś. Zdradź nas, a... nie zabije cię. Przebiję ci mieczem kolana i skończysz jak kaleki nędzarz. Legionista nigdy niewolnym nie był. Ale wiedział jaki los spotyka bezużyteczny "inwentarz". I szybka śmierć była znacznie przyjemniejsza. - Ruszaj - warknął popychając negra i obnażając gladius.
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin |
06-09-2018, 23:45 | #47 |
Reputacja: 1 | Czarnoskóry Ghaga bez słowa poszedł z dwoma mężczyznami. Na jego twarzy malował się wyraz zupełnego zwątpienia, tak charakterystyczny dla przedstawicieli tej nic nie znaczącej, a jakże przydatnej warstwy społecznej. Wyglądało na to, że niewolnik wykona każdy rozkaz jaki otrzyma, nieważne od kogo. - Ja... - dukał niewolnik. Nie znał zbyt dobrze języka swoich panów i z trudem przychodziło mu artykułowanie słów. Miał szczęście, bo wielu niewolnych pozbawiano zupełnie możliwości wypowiadania się, użynając im języki. - Ja nie znam gdzie wy mówić. Kobieta jaka? Ghaga nie orientował się zupełnie w tym co dzieje się w pałacu. Całkiem dobrze natomiast znał rozkład pomieszczeń i po długich, ciężkich bojach udało mu się wytłumaczyć, dokąd Cedmon i Ianus chcą się udać. Poprowadził ich jakimiś mało używanymi korytarzami, przez kolejne odsłonięte dziedzińce i kilkukrotnie wspinając się i schodząc po schodach. W końcu zatrzymał się przed jakimiś drzwiami, pokrytymi rusanamańskim ornamentem. - Tu ja nie móc. Tam w dół. Wy sam - powiedział i schylił głowę w oczekiwaniu na dalsze rozkazy lub pozwolenie na odejście. Drzwi nie były zamknięte. Za nimi znajdował się korytarz, który kończył się schodami prowadzącymi w dół. W korytarzu były też drzwi, wiodące w lewo, do jakiegoś pomieszczenia. Opuścili palarnię i skierowali się w wąskie, kręte uliczki miasta. Livia znała drogę. Mimo, że była obca w Yarakanie, miała tą typową dla osób jej profesji cechę, że orientowała się w gmatwaninie dróg i zaułków. Potrafiła znaleźć drogę i ukryć się przed wzrokiem niepożądanych osób. Szła niemal bezbłędnie. Tylko raz pomyliła drogę i zamiast na jakąś ulicę, trafili do cuchnącego zaułka wypełnionego drobiowymi flakami, na których ucztował rój much i stado szczurów. Błyskawicznie wcofali się i poszli dobrą drogą. Plac Białych Drzwi swoją nazwę zawdzięczał faktowi, że wszystkie drzwi i okiennice w budynkach stojących w okolicy były... białe lub zbliżone do bieli. Skąd taki zwyczaj, tego nie było wiadomo. Po prostu tutaj tak się malowało. Livia omiotła spojrzeniem domy stojące wokół prostokątnego placu, na którym lokalni kramarze wystawiali swój towar. Szukała znaków, które namalowano bądź wyryto na drzwiach, murach bądź okiennicach. Gdy dostrzegła znany sobie motyw, poprowadziła Relhada za sobą. Stanęli przed jednym z domów. Nie wyróżniał się niczym. Dwupiętrowa konstrukcja o płaskim dachu i zasłoniętych okiennicami oknach, stała w środku dłuższej pierzei placu. Kibria podeszła do drzwi i zastukała głośno. Po chwili drzwi rozwarły się na nie więcej niż dwie dłonie i w szczelinie pojawiła się twarz starej Rusanamanki okolona zawojem. - Saalam, młoda pani - powiedziała, dotykając dłonią serca, ust i czoła. - Niech Fahim wyprostuje Twe drogi. Zbłądziłaś chyba, gdyż mieszkam tu ja, Isijel al-Churi wraz z mymi czterema córkami, osieroconymi przez Ahmada, niech Fahim miłuje ducha jego. Nie znajdziesz tu,córko tego czego szukasz - złym wzrokiem spojrzała na starego Relhada. - Idź stąd, bo Twe grzeszne czyny nic dobrego na mój dom nie sprowadzą. |
07-09-2018, 11:33 | #48 |
Reputacja: 1 |
|
08-09-2018, 01:35 | #49 |
Reputacja: 1 | Ghagha nie należał do ludzi zniewolonych. On zwyczajnie był niewolnikiem i niewola go ukształtowała. Albo był zaiste dobrym kłamcą. Tak czy inaczej Ianvs nie uznał za konieczne ogłuszania go, pętania, czy zabijania. Przez chwilę zastanawiał się czemu negros stwierdził, że nie pójdzie dalej, ale najwidoczniej zostało mu to zabronione i przyjął to jako naturalne ograniczenie swojego habitatu. Podszedł do drzwi wiodących do bocznego pomieszczenia i zaczął nasłuchiwać. Mogło to być pomieszczenie nadzorcy więzienia. Albo składzik. Może co innego. Żołnierski instynkt podpowiadał jednak by nie zostawiać za plecami wroga.
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin |
09-09-2018, 16:24 | #50 |
Administrator Reputacja: 1 | Nie dało się ukryć - "pożyczony niewolnik znał całkiem ciekawe drogi, którymi można było się poruszać, przy okazji nie rzucając się w oczy zbyt wielu osobom. Mimo jednak pewnej wdzięczności, jaką Cedmon odczuwał, to, iż Ghaga w pewnym miejscu się zatzymał i nie chciał iść dalej, niezbyt się Cedmonowi spodobało. Ale mimo tego nie chciał zmuszać niewolnika do pójścia dalej. - Stój tu i czekaj na nasz powrót - polecił. Nie dodawał żadnych gróźb. Był pewien, że i tak nie zwiększyłoby poziomu posłuszeństwa. - Gdy sprawdzisz ten pokoik, to pójdziemy dalej - powiedział niezbyt głośno do Ianvsa. |