Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-07-2018, 23:27   #1
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
[Astaria] Kwestia zaufania

Kwestia Zaufania.

Było jeszcze przed południem, gdy przyjęci do zlecenia mężczyźni dotarli do biura Edmunda Hartnela, na umówione wcześniej spotkanie. W tym królestwie jego biurem był zwykły niewielki dom, zlokalizowany w połowie drogi między portowym miastem Walencja, a stolicą królestwa Matador. Lokalizacja ta była podobno komfortowa dla interesów tak wziętego i zajętego kupca.

Sześć koni, w większości zapewnionych przez samego Edmunda, wiozło całkiem interesującą ekipę - choć składającą się wyłącznie z mężczyzn. Było tam czterech raczej młodych ludzi, śnieżny elf o trudnym do określenia wieku, oraz bardzo solidnie zbudowany khajit. Wraz z nimi, podróżował także jeden, jakże sympatyczny pies.

Dotarcie na miejsce nie sprawiło kłopotów. W podróży nikt im nie przeszkadzał, a oprócz znajomości adresu docelowego, jeden z ich ekipy, młody wojownik, raz już tam był i przydał im się dodatkowo w roli przewodnika.
Po zejściu z koni drużyna zostawiła je w bezpiecznym miejscu, uwiązane, pod dachem i przy korycie z wodą. Było to specjalnie przewidziane miejsce na konie wizytujących; prosta stajenka zbudowana z trzech ścian i strychu pod dachem, oddalona od samego biura nie dalej jak sto kroków.

Dom do którego zmierzali, wraz z otaczającym go ogrodem, był raczej niewielką posiadłością jak na przedstawiciela elity kupieckiej, ale nie było się czemu dziwić skoro było to tylko biuro. Posesja ogrodzona była wysokim na pół metra murkiem, z którego wybijała dwumetrowej wysokości czarna metalowa krata, a całość stanowiła dość elegancko prezentujące się ogrodzenie. Była też oczywiście brama, szeroka i ciężka, na oko zrobiona z tego samego metalu co kraty.


Co ciekawe, sama zaczęła się ona otwierać, gdy drużyna się do niej zbliżała.
- Nie dotykajcie bramy! - Odezwał się jeden z dwóch stojących w ogrodzie strażników.
Warto było zastosować się do polecenia, zwłaszcza że na otwarcie się krat nie trzeba było specjalnie czekać. Gdy droga stanęła otworem, drużyna weszła na teren posesji, ale zaraz potem zostali zatrzymani przez owych dwóch strażników.


- Stać! Kto idzie?! Oddać broń! - zdecydowanym głosem odezwał się młodszy i większy z żołnierzy, bez powodu szykując od razu miecz.
- Spokojnie, to ta umówiona ekipa. Spodziewaliśmy się ich - natychmiast uspokoił go starszy strażnik, który dla zbagatelizowania sytuacji, beztrosko krzyżował ręce opierając je na tarczy.
- A tak, poznaje. Możecie wejść. Jak oddacie broń! - poprawił się młody.
- Nie, nie poznajesz, bo nigdy ich nie widziałeś. Spodziewać się, a rozpoznać, to dwie różne rzeczy - strażnik z brodą po raz kolejny poprawił młodszego kolegę, a ten pokiwał tylko głową na znak zrozumienia.
- To jego pierwszy tydzień służby - wyjaśnił dowódca warty, tym razem zwracając się do drużyny. - Ale jeśli chodzi o broń, to faktycznie musicie ją tu zostawić. Polecenie Pana Edmunda. Ale zapewniam, że i tak nie będzie wam ona tam potrzebna - wyjaśnił od razu.
 
Mekow jest offline  
Stary 18-07-2018, 17:32   #2
 
Aronix's Avatar
 
Reputacja: 1 Aronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputację
Wygląd Postaci:
Wysoki szatyn o piwnych oczach i jasnej karnacji. Twarz ma raczej kanciastą, nieco uwydatnione kości policzkowe, stale utrzymuje kilkudniowy zarost. Nie przepada za jaskrawymi kolorami oraz eksperymentowaniem z nimi. Jego ubiór jest z reguły stonowany, choć zawsze da się u niego poznać zakorzeniony głęboko w osobowości elegancki kunszt. Nie lubi wyglądać byle jak, bez względu na to czy idzie na bal, czy na bitwę, zawsze chce wyglądać schludnie. Preferuje lekki, skórzany pancerz, przede wszystkim osłaniający tors ramiona i uda, z uwagi jednak na potrzebę zachowania maksymalnej mobilności utwardzona skóra ogranicza się tylko do tych części ciała. Reszta okryta jest mniej utwardzonym materiałem przypominającym bardziej przeszywanicę.

***

Droga do posiadłości kupca minęła Zevranowi szybko, pomimo, że nie odzywał się nazbyt wiele. Nie znał żadnego ze swoich nowych towarzyszy, więc ograniczył się tylko do kilku kurtuazyjnych pogawędek o niczym. “Na początek wystarczy”, skwitował w myślach sytuację gdy wszyscy stanęli przed bramą do posiadłości Edmunda Hartnela.

Gdy tylko brama się otworzyła powitali ich dwaj strażnicy. Zevran w swoim najmeniczym fachu spotykał się z wieloma takimi osobnikami, nierzadko bowiem z jego usług korzystali ludzie, którzy z różnych powodów obawiali się o swoje bezpieczeństwo. Jeden z witających ich wojaków był zdecydowanie zbyt gorliwy i przekonany o randze swojego stanowiska, podczas gdy rzeczywistość prezentowała się zgoła inaczej. Zevranowi tacy ludzie działali niezwykle na nerwy, jednak na szczęście drugi ze strażników okazał się o wiele bardziej przystępnym człowiekiem. Z tego też powodu, gdy ten poprosił ich o oddanie broni Piwny Rycerz nie protestował specjalnie, w gruncie rzeczy był do tego przyzwyczajony. Klienci chcieli korzystać z jego usług bo był skuteczny, jednocześnie z tego też powodu wzbudzał u niektórych z nich niepokój. Rozbrojenie było dla nich sposobem pozbycia się owej wewnętrznej sprzeczności względem niego, więc nie miał z tym większego problemu, na swój sposób nawet go to bawiło. Nie zastanawiając się zatem zbyt wiele zrobił krok w kierunku strażników, a następnie odpiął przypięty do pasa miecz i przekazał go starszemu strażnikowi. To samo zrobił z dwoma nożami, jednym przymocowanym do lewego uda, a drugim do lędźwi.
-To by było na tyle z mojej strony.- powiedział do starszego strażnika, unosząc teatralnie ręce i uśmiechając się zawadiacko, po czym minął go wchodząc dalej na posiadłość Edmunda.
 
Aronix jest offline  
Stary 19-07-2018, 14:14   #3
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Wygląd

Mężczyna (człowiek) dość wysoki, szczupły. Jest stosunkowo młody - z twarzy widać, że nie przekroczył jeszcze trzydziestki. Z tej samej twarzy, ozdobionej lekkim zarostem, można odczytać, że Tanyr nie spędził większości swego życia za biurkiem, a życie to nie zawsze było usłane różami, o czym świadczyła blizna na czole.
Tanyr ubrany był w dobrej jakości, acz zdecydowanie podróżny strój - jasną koszulę, ciemnoszare spodnie, tej sam barwy skórzaną kurtkę, wysokie buty.
O tym, iż Tanyr przygotowany jest na kolce, towarzyszące wspomnianym wcześniej różom, świadczy broń - wiszący u pasa sztylet, wyśmienitej jakości kusza i okuty kij. Nie trzeba bystrego obserwatora by się przekonać, iż broń ta jest nie od parady i że była nieraz używana.
Tanyrowi towarzyszy pokaźnych rozmiarów pies, wabiący się Novio.




Zaproszenie od Edmunda Hartnela nie było dla Tanyra ani zbyt wielkim zaskoczeniem, ani też żadnym zaszczytem. Z racji urodzenia, wychowania, wykształcenia i profesji spotykał się już z możnymi tego świata i raczej się domyślał, czego może od niego chcieć Hartnel. Z pewnością nie była to chęć wydania córki za jednego z de Hayrysów, chociaż - nie da się ukryć - związek taki nikogo by nie zdziwił i nie przyniósł szkody żadnej ze stron... tyle że Hartnel nie miał dzieci, przynajmniej oficjalnie, a i Tanyr do ślubu się nie spieszył, ku żalowi rodziców, którzy wyraźnie tęsknili do wnuków. Do tego co prawda ślubu nie trzeba było, ale najwyraźniej nie o to im chodziło.

Bardziej zaskakujące było to, że Hartnelowi potrzeba było aż tyle osób. Tanyr zwykle działał sam, a taka ilość osób oznaczała coś bardzo ciekawego. A to się liczyło bardziej, niż pieniądze, jakimi mógł sypnąć jeden z najbogatszych kupców.

* * *


Przywiązał Straffera, poklepał wierzchowca po szyi, po czym ruszył wraz z innymi w stronę bramy.

Strażnicy.
Tego się można było spodziewać. Podobnie jak i uprzejmej prośby o oddanie broni. Ktoś kto robi tyle interesów co Hartnel, miał z pewnością wrogów jak mrówek. Nawet jeśli wszystko robił zgodnie z prawem, to niejednej osobie musiał, mniej czy bardziej świadomie, nadepnąć na odcisk, a niektórzy bywali mściwi.
Co prawda Tanyr broni nie potrzebował, ale nie miał zamiaru informować o tym nikogo, a strażników przede wszystkim.

Novio, idący u boku swego pana, zatrzymał się, gdy Tanyr oddawał swoją broń.


Wyższy strażnik spojrzał na dowódcę. A ten zmierzył uważnym spojrzeniem psa, potem spojrzał na Tanyra.
- Jest sucho, błota nie naniesie - powiedział. - Ale czy będzie posłuszny? Bo jak napsoci... - Niedopowiedziana groźba zawisła w powietrzu.
- Nie nabroi - zapewnił Tanyr, a Novio obdarzył strażników szerokim uśmiechem, prezentując przy okazji wspaniały zestaw zębów.
- Novio, idziemy. - Tanyr klepnął się ręką po udzie, a pies podniósł się i posłusznie ruszył za nim.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 19-07-2018 o 14:19.
Kerm jest offline  
Stary 20-07-2018, 14:07   #4
 
CHurmak's Avatar
 
Reputacja: 1 CHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputację
Wygląd postaci

Osobnik ewidentnie nietutejszy. Jasna skóra, długie białe włosy, spiczaste uszy, szczupła w porównaniu z ludzką sylwetka i wysoki w porównaniu z ludzkim wzrost. Oczy lodowato niebieskie potęgowały wrażenie, że cały emanuje aurą w takiej barwie. Elf - w dodatku śnieżny, pochodzący z przeciwnego, północnego krańca kontynentu. To co mogło odróżniać go od elfów, to stosunkowo mało kobiece cechy urody, nawet mimo długich włosów i braku zarostu. Na ludzkie standardy był wysoki, ale na standardy elfów- dość krępy, o szerokiej, mocno zarysowanej twarzy. Tam, gdzie nie widuje się gości przybyłych z dalekich stron, sensacje wywołuje nie tylko jego wygląd, ale i strój - lekki, niby płócienny. Skomplikowane wzory, łączące precyzję wykonania i elficki, swoiście taktowny kunszt, zdobiły jego szaty, oraz charakteryzowały broszę zapinającą pelerynę, a w zależności od kierunku patrzenia, przywodzącą na myśl rybę w strumyku, ptaka w locie, płową zwierzynę w wyskoku.
Szedł boso. Jego podręczne wyposażenie składało się z podróżnych worków, pojemnych, choć rozmiarem niewielkich. Trzymał je przewieszone przez szyję, z przodu. U pasa miał także szpadę i mały woreczek. Szpada była zawinięta w płótno. Szedł z kijem, położonym na ramieniu. Krok miał zdecydowany, choć nie robił rabanu, a poruszał się cicho i sprawnie, nawet przy grząskim gruncie jego chód cechowała lekkość.


***
Do tej pory, Kaelon większość swoich zleceń wykonywał samotnie, lub w maksymalnie trzyosobowej grupie. Przyjmując zlecenie od Hartnela, spodziewał się że i tak będzie tym razem. Gdy zorientował się, że do posiadłości zmierza większa grupa, zdziwił się, ale nie zniechęcił.
Nie był przeciwny temu, aby wykonać zadanie zespołowo, chociaż myślał, że zleceniodawca dokona selekcji.
A czemu w ogóle odpowiedział na wezwanie, przecież fakultatywne?
Wolny duch tańczącego wichru śnieżnej Północy ustępował konwenansom. Znaczną część życia, niedługiego jak na elfa, a bardzo długiego jak na człowieka, upłynęła mu na wędrówce drogach, szlakach, traktach, ścieżkach. Nie ma tu mowy o bezcelowej włóczędze - Kaelon występował jako obrońca życia i mienia. Wiele już razy powierzano mu w zaufaniu przesyłki o rozmaitej wartości - częstokroć bardzo ważne. Jedynie sporadyczny, nieszczęśliwy wypadek mógł przeszkodzić mu w wykonaniu zadania.
Głośne nazwisko Edmunda Hartnela mogło obić się mu o uszy w innych krajach, a już całkiem wyraźnie słyszalne okazało się w Wielkiej Dolinie Zieleni. Gdy więc dotarła do niego wiadomość, że ów kupiec potrzebuje kogoś, kto wykona zadanie, jakie odpowiadało kompetencjom Kaelona, elf uznał że jest to ważna okoliczność.
Sukcesy w ochronie osób i dóbr na szlaku nieco go rozzuchwaliły.
Nie stanowiło to wszakże wszystkich przesłanek - warto było przysłużyć się osobie, która posiadała szerokie kontakty i wiedzę. Każdy, kto czegoś poszukuje, ma w swoim żywotnym interesie nawiązać współpracę z kimś, kto ma do dyspozycji o wiele więcej par dłoni i oczu, niż tylko swoje i tylko w swoim siedlisku

***

Kaelon, spostrzegłszy resztę grupy, serdecznie wszystkich pozdrowił a potem upewnił się, że wszyscy idą w tym samym celu. Skupiał się na pytaniach, skąd przybyli - a potem wnioskował, którędy dotarli, z lepszym lub gorszym skutkiem. Być może z niektórymi z nich miał okazję się minąć, choć najprawdopodobniej nie zapamiętał nikogo - poza Khajitem, jego by niewątpliwie rozpoznał. Nie nastawał na tych, którzy nie okazywali się rozmowni. Nawet gdy szedł razem z grupą, wydawało się że podąża nieco na uboczu, przyzwyczajony był bowiem do tego, żeby idąc w większym gronie(dawno temu eskortował karawanę), pozostawiać innym członkom grupy pole do manewru w przypadku jakiegoś nagłego zajścia.
Kaelon spędził dostatecznie dużo lat wędrując samotnie po szlakach, by większe towarzystwo stanowiło dla niego jednocześnie i przyjemną odmianę i coś znajomego. Elfia długowieczność dawała szansę przeżycia całego wachlarzu doświadczeń.
A inną jej cechą była powściągliwość. Większość elfów w obcowaniu z innymi rasami była zdystansowana. Relacje z innymi, mniej długowiecznymi istotami nawiązywano ostrożnie. Niewielu było elfów skłonnych prawdziwie przywiązać się do człowieka albo innego przedstawiciela krótkowiecznych ras - nie chcieli potem cierpieć straty, oglądając przedtem, jak przyjaciel słabnie i znika w oczach, często wywołując u długowiecznego poczucie winy.
Na razie jednak nie było różnicy między dystansem i powściągliwością cechującą elfa, a tymi aspektami związanymi po prostu z zawieraniem nowej znajomości. Poza tym, największe znaczenie dla wykonania zadania miało to, czy są to dobrzy współpracownicy - dobra kompania byłaby tylko dodatkiem.

Strażnicy - nie zazdrościł im powołania. Ciągle w tym samym miejscu, ciągle przywiązani. Mogli to lubić, mogli być do tego zmuszeni. W każdym przypadku taka służba była zaszczytem - ale w niektórych, szczególnie ważnym obowiązkiem. Oczywiście, obowiązki tych strażników były nie mniej ważne, choć pomagali w trzymaniu pieczy nad jednym tylko przedsiębiorczym imperium, nie zaś losami całych krain i narodów.

Broń faktycznie nie wydawała się potrzebna przy nadchodzącej rozmowie. Dlatego Kaelon nie tylko odłożył swoją szczelnie zawiniętą szablę, ale oddał również kij i odwiązał niewielki worek, przywiązany do pasa - on również widocznie zawierał coś o bojowym znaczeniu. Wszystko wykonywał z pewną godnością, nie dając odczuć ani lekceważenia ani bojaźliwego respektu - po prostu szanował strażników za wykonywaną przez nich pracę. Uwinął się dość szybko, poczekał na pozostałych członków grupy i wyruszył razem z nimi w miejsce spotkania.
 

Ostatnio edytowane przez CHurmak : 20-07-2018 o 14:10.
CHurmak jest offline  
Stary 20-07-2018, 21:14   #5
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Wygląd

Delamros Chorster swoim wzrostem przewyższa krasnoluda o 3 głowy. Jego znakiem rozpoznawczym, są długie, zawsze niechlujnie ułożone, brązowe włosy. Oczy koloru szarego, lekko przekrwione oraz delikatnie zakrzywiony nos. Pomimo, że jego skóra jest lekko blada, cały czas ubiera się na czarno co tylko jeszcze bardziej podkreśla kolor jego skóry.

Mężczyzna starał się upodobnić do swojego mentora, więc ukradł długi, czarny płaszcz ze złotymi guzikami. Uważał to za trochę kiczowate połączenie, ale cóż lepsze to niż nic. Ma na sobie białą koszulę, to znaczy ona była biała, gdy Delamros kupił ją sobie kilka miesięcy temu, teraz ma ona raczej lekki odcień brązu.

Dłonie zdobią dwa złote sygnety, jeden z zielonym kamykiem, drugi z czerwonym. Na nogach zawsze długie, czarne, skórzane buty.

Na pierwszy rzut oka Delamros nie wzbudza w ludziach pozytywnych emocji. Choć damy z zamtuza nie narzekają. Pomimo teoretycznie młodego wieku alkohol, spożywany w dużych ilościach, pozostawił na twarzy mężczyzny swój ślad. Lekkie wałki pod oczami, przez co wygląda na wiecznie zmęczonego. Może to przez jego kozią bródkę, otoczoną kilkudniowym zarostem.

***

Potrzebował pieniędzy, a robota wydawał się dosyć prosta, dostarczy, zabrać coś w zamian i wrócić. Co może pójść nie tak, przy tego typu zleceniu? Spojrzał na swoich nowych kompanów, gdy jechali do posiadłości Hartnela. Trzeba powiedzieć szczerze, że była to chyba najbardziej różnorodna ekipa z jaką przyszło mu do tej pory pracować. To może być ciekawa wyprawa i Delamros miał cichą nadzieję, że naprawdę tak będzie.

Po krótkiej podróży w końcu udało im się dotrzeć do celu. Od razu naskoczył na nich młody i lekko nadgorliwy strażnik. Widać było, że doświadczenia to on nie ma żadnego. Delamros zaśmiał się pod nosem, gdy młody strażnik po raz kolejny został poprawiony przez swojego dowódcę. Tego typu zachowanie, zawsze go rozśmieszało, może to dlatego, że ogólnie miał dosyć luźne podejście do obowiązków i różnych zasad.

Niechętnie rozstawał się ze swoim sztyletem. Czuł się bez niego totalnie bezbronny. Gdyby wiedział, że będą im kazali zostawić broń, to ukryłby go gdzieś za pazuchą. Dostał w końcu nauczkę za zbytnie afiszowanie się ze swoją piękną bronią, która oczywiście była wsadzona za skórzany pas, tak, żeby na pewno każdy mógł go zobaczyć. Delamros miał tylko nadzieję, że w środku nie czekają na nich żadne przykre niespodzianki.

Chorster wyciągnął sztylet zza pasa i podał go starszemu strażnikowi, po czym podszedł do młodszego.
- Słuchaj się tego pana, a może jeszcze będą z ciebie ludzie – powiedział, ledwo powstrzymując się od parsknięcia śmiechem i poklepał młodego strażnika po ramieniu. Po czym udał się z resztą kompanii do środka.
 
Morfik jest offline  
Stary 22-07-2018, 17:57   #6
 
Avdima's Avatar
 
Reputacja: 1 Avdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputację
Wielkie, pokryte futrem cielsko Sher Nazara przykryte było lekką skórznią, która zasłaniała tylko najbardziej witalne punkty. Oprócz tej części ubioru, khajit nosił jedynie spodnie, zawiązane pasy materiału wokół dłoni i poniżej łydek oraz obszerną pelerynę na grzbiecie. Równie oszczędnie prezentował się jego dobytek, jeden podróżny plecak wypełniony najbardziej niezbędnymi utensyliami i z przypiętymi po bokach liną oraz prostymi narzędziami. Najbardziej wyróżniał się amulet, dyndający na szyi khajita. Rozmiarów pięści dziecka i z wyraźnie brakującym, dużym klejnotem.

Szyja Sher Nazara była puszysta, dostojnie podkreślając bardzo białe policzki. Nos szeroki i o ciemnym zabarwieniu. Oczy koloru beżowego, chociaż pod światłem mogły czasami wydawać się pożółkłe. Kto nie obcował dłużej z tygrysimi khajitami, mógł powiedzieć, że wygląda jak każdy inny z jego gatunku. Dla nich było zupełnie inaczej, a dla samego Sher Nazara, trójka ludzi przybyła na zlecenie wyglądała bardzo podobnie, szczególnie ten z psem, jakby był synem pozostałej dwójki.





Dobrą równowagą dla klaczy był oszczędny ekwipunek khajita, bo kot ważył swoje. Rumakiem nie była, a zwykłą kobyłą co nadaje się na prostą drogę, szerszą nieco i niższą, ale za to o twardym grzbiecie. Nosiła imię Baronowa, ale na taką zdecydowanie nie wyglądała.

Spotkanie przy podjeździe do rezydencji Sher Nazar skwitował jedynie krótkim przywitaniem i dalej milczał, ignorując pytania i zaczepki reszty. Z ulgą zsiadł z konia i zostawił go przy stajence, mogąc wreszcie poczuć piach pod stopami. Wolałby podróżować o własnych siłach, ale czasami trudno było nadążyć za jeźdźcami i czy tego chciał, czy nie, trzeba było skorzystać z pomocy zwierzęcia.

Ludzie jak ludzie, widział takich wielu. Każdy myślał, że jest unikatowym płatkiem śniegu, a potem okazywało się, że dałoby się ich wszystkich posegregować w kilka ogólnikowych grup i żaden by nie pozostał samopas. Elf za to wydawał się obcy, pachniał dziwnie, odlegle. Sher Nazar nigdy takiego nie widział w tych stronach, a tym bardziej w rodzinnych.

Na strażników tylko spojrzał i czekał, aż skończą gadać. Nie przeszkadzała mu nachalność młodszego, lepiej być przezornym, niż potem żałować braku rozwagi. Samemu kiedyś sprawował stanowisko jakby strażnicze, niejednego trzeba było sprawdzić, chociaż na ziemie jego rodziny wjeżdżało się bardziej na własną odpowiedzialność.

Chciał już ruszyć do bramy, nie mając niczego do oddania, gdy zatrzymał go strażnik. No tak, musiał zdać maczetę, oddał i czekan na wszelki wypadek. Mógł zdjąć cały plecak, ale nie lubił myśli, że w jego nieobecność ktoś mógłby grzebać w jego rzeczach.
Broń nadal pozostawił przy sobie, ale skonfiskować kłów czy potężnych łapsk się nie dało, przynajmniej nie bez interwencji czarodzieja. Do posiadłości wchodził uzbrojony jak na co dzień.
 
Avdima jest offline  
Stary 24-07-2018, 14:07   #7
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Kwestia broni została szybko załatwiona i cały oręż spoczął beztrosko na stole - który najwidoczniej tylko po to tam był. Strażnicy nie zawracali sobie głowy sprawdzaniem, czy ktoś nie przemycał broni. Wierzyli na słowo, że cała została zdana, lub uważali że nawet jeśli ktoś coś zachował to ekipa i tak nie stanowi już zagrożenia... Albo po prostu wykonali rozkaz, a reszta ich nie interesowała.
Starszy strażnik podszedł do drzwi, stuknął w nie pięścią dwa razy i nie czekając na nic, otworzył je na oścież.
- Proszę - powiedział i gestem ręki zaprosił przybyłych do środa.

Po wejściu, mężczyźni znaleźli się w dość dużym i szerokim korytarzu. Od razu zostali tam oflankowani, przez dwa czyhające w rogach posągi, wykonane z jasnego kamienia - najprawdopodobniej marmuru. W rogach na przeciwko znajdowały się kolejne dwa posągi i wszystkie stanowiły piękne ozdoby dla pomieszczenia, podkreślające jednocześnie zamożność gospodarza. Znajdujące się w nim krzesła sugerowały, że hol był jednocześnie poczekalnią, w sytuacjach kiedy liczba interesantów była zbyt duża w tym samym momencie. Było parę drzwi po bokach, ale wszystkie były obecnie zamknięte - w przeciwieństwie do tych na przeciwko.
- Witam, witam! Zapraszam wszystkich tutaj! - powiedział głośno Edmund, z drugiego pokoju - na końcu korytarza, przyglądając im się przez otwarte drzwi.
Drużyna ruszyła zatem przed siebie szerokim przedsionkiem i weszli do gabinetu, gdzie za biurkiem siedział gospodarz i ich zleceniodawca.


Mężczyzna był zdecydowanie dorosły, o jasnych włosach, odziany w elegancką szatę, podkreślającą jego pozycję społeczną.

Wszyscy znaleźli się w jednym pokoju. Na wielkim dywanie, po środku pokoju stało lekko zastawione dokumentami biurko, za którym siedział mężczyzna o jasnych włosach. Było też kilka innych elementów wystroju. Na lewo od wejścia, pod ścianą stał spory segment z szafkami i licznymi szufladami. Na ścianie po lewej, wisiały trzy tarcze, przypuszczalnie drewniane, ale bardzo ładnie wykończone i z uczepionymi do nich broniami. W rogu stał mały sekretarzyk, na którym leżało kilka pergaminów i przybory piśmiennicze. Ściana na przeciwko była jedyną posiadającą okna, trzy, dość spore i obecnie lekko uchylone, z widokiem na ogród. Pod każdym z okien stał zaś wyglądający na dość wygodny i relatywnie nowy fotel. W rogu po prawej stał kolejny posąg, marmurowy. Na ścianie po prawej, obok posągu, wisiał obraz przedstawiający jakiś statek na morzu. Po środku tej ściany były drzwi prowadzące do innego pokoju, zaś w rogu po prawej znajdował się kominek, elegancki i ładnie wykończony, ale obecnie nieużywany, co zważywszy na porę roku nikogo nie dziwiło. Ostatnim elementem wystroju była czerwona kanapa, postawiona pod ścianą pomiędzy drzwiami którymi weszli, a kominkiem.

Największą uwagę przyciągało jednak biurko w centrum i siedzący przy nim Edmund.
- Witajcie, jestem Edmund Hantrel. Z pewnością ucieszy was wiadomość, że spośród wielu wielu chętnych, to właśnie was wybrałem do specjalnego zadania. Zanim jednak przejdziemy do szczegółów, mam dla was pewien ostatni sprawdzian. Test dla was i dla mojej ochrony... Powiedzcie, co sądzicie, o mojej ochronie? - powiedział mężczyzna, przyglądając się drużynie i jednocześnie machnął rękoma w bliżej nieokreślonym kierunku, jakby pokazywał kogoś w pokoju - choć oprócz nich nikogo innego tam nie było... przynajmniej na pierwszy rzut oka.
 

Ostatnio edytowane przez Mekow : 24-07-2018 o 14:09.
Mekow jest offline  
Stary 17-08-2018, 23:32   #8
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Test?
Tanyr miał już wielu pracodawców. Niektórzy z nich, nie do końca wierząc w opinię przyszłego kuriera, przeprowadzali takie czy inne testy, nigdy jednak nikt nie zażyczył sobie sprawdzenie, na ile skuteczna jest osobista ochrona zleceniodawcy.
Głupota (zdaniem Tanyra), zdecydowanie negatywnie nastawiająca do (potencjalnego) zleceniodawcy. No ale skoro inni nie protestowali, to i Tanyr mógł spróbować.
Cofnął się o krok, pod samą ścianę, po czym rzucił wykrycie magii. Czar nie zadziałał, lecz powód był dla Tanyra jasny - ktoś rozproszył jego zaklęcie. Wniosek był prosty - wśród ochrony był mag. I to on zapewne sprawił, że ochroniarze byli niewidoczni.
Było jeszcze kilka zaklęć, skutecznych w takiej sytuacji, ale Tanyr o nich jedynie słyszał, natomiast nigdy nie uznał za konieczne opanowania ich. No i teraz przyszło mu za to płacić. Czyli przejść do bardziej prymitywnych sposobów.

- Czy mamy się z tą ochroną rozprawić, czy tylko wyrazić uznanie? - spytał, tak na wszelki wypadek, by wiedzieć, jak daleko można się posunąć w tych poszukiwaniach.
- Wystarczy ich znaleźć. Spokojnie proszę - odpowiedział Edmund, zerkając na Tanyra.
Skoro nie należało uszkodzić żadnego z ochroniarzy, sprawa robiła się odrobinę trudniejsza, chociaż nie niemożliwa.
Kolejne zaklęcie, feeria barw, która powinna sprowokować poszukiwanych ochroniarzy do jakiejś reakcji, również zawiodło, tym razem napotykając na jakąś magiczną barierę. Co potwierdziło klasę zamieszanego w tę scenę maga.
Tanyr pokiwał z uznaniem głową, po czym wysłał Novio na poszukiwania, licząc na to, że pies wyczuje jakiś nietypowy zapach. Zapach człowieka.
A o tym, że byli tutaj ochroniarze, świadczyła nie tylko liczba srebrników, ale i fakt, iż jeden z nich musiał się ujawnić, gdy wskazano miejsce, gdzie się znajduje.
Niestety, nie był to sukces Tanyra, chociaż zdawać się mogło, iż Novio trafił na jakiś ślad.
- Mamy znaleźć wszystkich, czy wystarczy, że pochwalimy ochronę? - spytał Tanyr, nieco już znudzony całym testem. - Ładnie się chowają, ale prawdziwą skuteczność można by ocenić w akcji.
- Testuję zarówno ich jak i was
- odpowiedział Edmund. - Wszyscy są tu po tej samej stronie, więc skuteczności sprawdzać nie musicie - zapewnił bardzo pewnym i jednocześnie spokojnym głosem.
- Przynieś! - Tanyr rzucił pod adresem Novio.
Niestety, pies tylko zaskomlał na znak, że nie może tego wykonać.
No, nie dało się ukryć - jeśli trafił na ochroniarza, to dość trudno było wykonać to polecenie.
- Wygląda, jakby kogoś wystawił - stwierdził Tanyr, bacznie się przyglądając fotelowi i jego okolicy.
Fotel wyglądał na nowy i dość drogi i pasował do gabinetu Edmunda. Ale nie wyglądąło na to, by mebel jako taki spowodował zainteresowanie Novio.
Nie chcąc się ruszać z miejsca (i przeszkadzać innym) Tanyr postanowił ponownie użyć magii. I zastosować najstarszy na świecie sposób wykrywania niewidzialnych osób.
Zaklęcie sprawiło, że garść popiołu poszybowała w stronę fotela, i obsypała go szarym proszkiem, przy okazji ujawniając zarys siedzącej na nim postaci. Kobiety, sądząc po zarysie.
Novio szczeknął radośnie.
- Brawo, piesku - powiedział Tanyr, który uważał, że pochwały (podobnie ja i inne nagrody) motywują do działania.
W tym samym momencie kobieta odczyniła zaklęcie niewidzialności.


- Popiołem? tfu Popiołem na mnie? Tfu, tfu - pożaliła się czarodziejka, plując na sucho okazyjnie i otrzepując się z popiołu.
- Przepraszam bardzo... - Tanyr wyglądał na skruszonego. - To było pierwsze, co wpadło mi w ręce.
- Podziałało jak trzeba
- przyznała kobieta. - Przynajmniej jestem w szarej - pocieszyła się, ścierając z twarzy resztki popiołu. Widać było, że pogodziła się z faktem.
I skorzystała z podanej jej przez Tanyra chusteczki.
 
Kerm jest offline  
Stary 18-08-2018, 06:56   #9
 
CHurmak's Avatar
 
Reputacja: 1 CHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputację
Zapadło milczenie, przy którym dało się wyczuć pewne napięcie. Z tego rodzaju sprawdzianem dawno już nie miał do czynienia - jeśli w ogóle można mówić o czymkolwiek podobnym. Pracodawca jednakowoż miał święte prawo do oceny realnego potencjału swoich zleceniobiorców. Zmęczenie po podróży odgrywało zasadniczą rolę - nie będzie czasu na odpoczynek. I o ile wielokrotnie dane było Kaelonowi tropić i znajdywać ślady życia w dziczy i na odległych od cywilizacji odcinkach szlaków, zabawa w chowanego pod dachem stanowiła dla Kaelona nowość. Ochrona, o której wspominał Edmund, miała przewagę, czas na przygotowanie. Zarazem, gwarancji bezpieczeństwa dla człowieka o takiej pozycji nigdy za wiele. Elf uznał, że na początek najlepiej będzie dokładnie przyjrzeć się biurku, przy którym siedział kupiec, a które stanowiło barierę, niejako ochronę dla właściciela. Biurko nie charakteryzowało się niczym niezwykłym - nikt się pod nim nie ukrywał. Jedynym elementem, który do tego mebla nie pasował, okazał się drewniany podstawek. Na podstawku leżały sztuki srebra - całe dziesięć. Czemu akurat leżały na widoku, czemu miały służyć - zastanowić się można było później.
W sytuacji bycia obserwowanym, Kaelon uznał, że najlepiej będzie ograniczyć działania, tak by nie podejmować pochopnych kroków. Cenna była wiedza, że ochrona kupca jest tutaj - elf przymknął oczy, jego wzrok stał się nieco nieobecny. Ważne było skupienie na tym, by wyczuć, gdzie mogą znajdować się przyboczni strażnicy Edmunda. Ale dało się rozpoznać, że jest ich wielu - na tym etapie, dokładna lokalizacja w tak ograniczonej przestrzeni nie była możliwa, gdyż sygnały obecności przychodziły z każdej strony - co zresztą było najzupełniej uzasadnione. Wyczuwana obecność przybrała postać emocji - wszyscy zaznawali zapewne ekscytacji doświadczanej przy zabawie w chowanego. Ostatecznie, czując się niczym wędrowiec w północnym lesie, pod czujnym okiem osaczającej go wilczej sfory, Kaelon był pewien, że uważnie patrzy na niego dwanaście par oczu.
-Jest ich sześciu. - wywnioskował, powiedział jakby do siebie, ale jakby też do zebranych. Gdyby ktoś miał go nie usłyszeć albo nie zrozumieć, wykonał porozumiewawczy gest palcami.
-Pięcioro, ale był pan blisko. - odparł spokojnie Edmund. Kaelon nie policzył gospodarza, nie docenił kupca który nie pozostawia spraw samych sobie, a w szczególności nie zapomniał o pilnowaniu samego siebie. Skądś wzięła się przecież jego fortuna, utrzymywana wraz z życiem przez tyle lat.
-Nie śmiałbym pominąć gospodarza - ze swojej pomyłki wybrnął dyplomatycznie, na tyle, że wspomniany gospodarz uśmiechnął się, prawdopodobnie rozbawiony, możliwe zaś że ukontentowany. Elf kontynuował próbę rozpoznania, gdzie mogą przebywać ochroniarze. Czy cała wspomniana piątka znajdowała się za tarczami? Nie. Tam elf czuł przede wszystkim wodę, bliski dlań zresztą żywioł. Za to rozpoznał, że jeden z ochroniarzy znajduje się na suficie, idealnie zamaskowany. Chcąc jednak poczekać, nie uprzedzać innych o swojej wiedzy, postanowił chociaż chwilę wstrzymać się z jej ujawnieniem. Ostatecznie, ochroniarz z sufitu został rozpoznany przez Shera, khajita, niemal w tym samym momencie. Pozostało zwrócić się ku dalszym poszukiwaniom. Dużo elementów wystroju wnętrza mogło mieć zwodniczy wygląd. Kaelona zainteresował mebel, szafa stojąca na lewo od drzwi, jeśli patrzeć w stronę pomieszczenia. Podejrzenie, że może się w niej ktoś ukrywać, że jest atrapą, okazało się niesłuszne. Był to zwykły mebel, w którego szufladach nikt nie mógł się ukryć - chyba że bardzo mały skrzat. A jednak osobę, której szukano, dało się wyczuć znacznie bliżej. Właściwie tuż za plecami. Ale za nimi nie było nikogo, o czyjej obecności by nie wiedział. Był tam tylko Galdan, jeden z towarzyszy z grupy, w której przybyli. Jednocześnie, inny członek drużyny, Delamros, bez skrupułów (nie żeby to było złe, zwłaszcza że w takiej sytuacji można to uzasadnić) przeglądał akta, które sporządził wywiad kupca. Odnieść można było wrażenie, że są one niekompletne, ale wszystko ułożyło się w logiczną całość - kluczem była brakująca osoba.
Wszystko wskazywało na to, że właśnie znaleźli kogoś, kto bodaj najlepiej zdołał się zamaskować. Przeciwko takim wnioskom nie protestował nawet legendarny elfi instynkt.
 

Ostatnio edytowane przez CHurmak : 28-08-2018 o 14:06.
CHurmak jest offline  
Stary 19-08-2018, 13:28   #10
 
Aronix's Avatar
 
Reputacja: 1 Aronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputację
Zevran ruszył powolnym krokiem w lewo omiatając wzrokiem gabinet Hantrela.
-Cóż Tych dwóch strażników przy bramie nie świadczy o niej zbyt dobrze. Jednak zapewne to nie jest wszystko co ma Pan na podorędziu.- powiedział, nie wiedząc jeszcze w jaką grę pogrywa z nimi ich zleceniodawca.
-Oczywiście, tylko się kryją- odpowiedział Edmund zerkając na Zevrana. Czyli najprawdopodobniej wszyscy mieli się wykazać w odnalezieniu ukrytej obstawy Hantrela. Zevran westchnął lekko i obrócił się w stronę drzwi przez które weszli, coś jednak przykuło jego uwagę i uniósł wzrok. Nad wejściem, pod samym sufitem leżał najprawdziwszy Ninja.


Zevran widział ich w trakcie swojego pobytu na Wyżynie Ing i trzeba przyznać, że bardzo Piwnemu Rycerzowi zaimponowali. Jednak mimo tego, że Zevran doskonale wiedział do czego zdolni sa Ninja, nie spodziewał się, że potrafią lewitować, czy przywrzeć do sufitu kilka metrów nad ziemią. Ten tutaj ubrany był w czarny strój, jednak mimo tego, że sufit był szary Zevran dopiero teraz go zauważył, dla pozostałych wojownik z Wyżyny Ing najprawdopodobniej dalej był niewidoczny. Zev uśmiechnął się więc i spojrzał na Hantrela
-I to w zaskakujących miejscach się kryją. Ninja to dobry wybór swoją drogą.- powiedział podchodząc do biurka, a Edmund odpowiedział skinieniem głowy - Widziałem ich w trakcie walki i robili spore wrażenie. - dodał zerkając na to co znajdowało się na biurku. Nie było tam nic nadzwyczajnego, kilka porozrzucanych dokumentów, mapa, dwa zapieczętowane listy i kilka kopert, a pierwsza była opatrzona napisem “Kaelon”.

Następnie Zev zainteresował się fotelami stojącymi za biurkiem Edmunda i podszedł do tego stojącego najbliżej niego. Z bliska zauważył, że jest on bogato zdobiony, jak z resztą większość rzeczy w gabinecie Hantrela. Z pewnością był wiele wart, jednak poza tym nie było w nim nic nadzwyczajnego, więc Zevran spojrzał w kierunku pozostałych dwóch. Z tej odległości wyglądały identycznie jak ten fotel przy nim, dalej za nimi, w rogu stał posąg, a obok niego wisiał obraz, całkiem z resztą udany według Piwnego Rycerza, przedstawiający statek na morzu. Co ciekawe do środkowego fotela podszedł pies jednego z nowych współkompanów Zevrana i wyglądało na to, że coś znalazł. Piwny Rycerz nie myśląc wiele podszedł do niego. Fotel faktycznie nie różnił się niczym od poprzedniego przy którym z początku stał Zevran. Jednakże dało się na nim zauważyć wyraźne wgniecenie, jakby ktoś na nim siedział. Chwilę potem od strony wejścia nadleciał popiół i osiadął na niewidzialnej kobiecie siedzącej na fotelu. Zevran otrząsnął się szybko i położył rękę na miejscu, gdzie w jego mniemaniu powinno znajdować się ramię, aby się upewnić, że faktycznie kobieta się tam znajduje. Okazało się, że była to czarodziejka, która rzuciła na siebie czar niewidzialności, gdy tylko się ujawniła Zevran cofnął rękę pozwalając jej otrzepać się z pyłu, który na niej osiadł.
 
Aronix jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:30.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172