22-05-2020, 10:12 | #101 |
Reputacja: 1 | Hellborn nie był pewny, kto wygrał dyskusję, a w zasadzie konkurs na największe przyrodzenie. Dziwił się tylko, że wzięła w nim udział i księżniczka. Jak zawsze w takich sytuacjach, problem rozwiązał się w myśl zasady „bijemy się, dopóki nie pojawi się ktoś inny do bicia”. Diabeł nie widział wiele z tej odległości. Nie miał takich możliwości, umiejętności czy sprzętu jak inni. Czekał więc spokojnie na informacje od pozostałych. - Chyba mamy opóźnienie, co?
__________________ Bajarz - Warhammerophil. |
23-05-2020, 23:30 | #102 |
Reputacja: 1 | Dwaj obserwatorzy spojrzeli i zakleili. Grupa była potencjalnie wroga, a przynajmniej niektórzy jej członkowie, dla niektórych członków. Malaka’faein i Sadrax zobaczyli, że grupa porusza się konno i liczy tylu samo członków co ich, na dokładkę mają też jednego luzaka z siodłem dla jeźdźca, a nie to przewożenia zapasów. To ich raczej wykluczało jako pasażerów wywerny. Zmutowany magicznie stwór był większy niż normalnie, ale nie na tyle by przewieźć sześć osób, siedem koni i sprzęt. Ale nie to było niepokojące. Raczej ich wygląd. Były tam dwa elfy, z czego jedna mroczny, był krasnolud z flintą, był też rogaty osobnik, jak i człowiek. Była też ludzka kobieta w pancerzu paladyna. Drow i czarodziej patrzyli na własną grupę przemierzającą teren. Jechali oni najwyraźniej do bramy ziejącej w murze. Niestety podsłuchiwanie popiskiwania potępionych duszyczek karaluchów było mocno problematyczne. Odległość większa niż zasięg skuteczny krasnoludzkiej strzelby była głównym problemem. Gdyby to było takie łatwe, to ich obecny wróg ożywiłby truposzy we wszystkich cmentarzach stolicy i byłoby po wszystkim. Przez głowę maga przeleciało kilka rozwiązań. Pierwszym była iluzje. Ale po pierwsze odwzorowanie było idealne, nawet wgniecenia na pancerzach, zadrapanie, wszystko. To oznaczało, że wróg ich widzi, albo że bierze informacje wprost w umysłu. Biorąc pod uwagę jego bariery mentalne, z miejsca uznał to za niemożliwe, by ktoś czytał w jego myślach niezauważony. Obserwować bez magii też nikt nie dałby rady, a z magią… zabezpieczył się przed tym. Innym rozwiązaniem było to, że ktoś zatrudnił stado doppelgangerów. I na dokładkę dołożył zakęcie zwierciadlane, sprawiają, że to co przytrafia się im przytrafia się i sobowtórom. Mocno naciągana teoria. |
29-05-2020, 10:35 | #103 |
Reputacja: 1 | - Ciekawe, czy umiejętności też skopiowali. Jeśli tak, to będzie wesoło. No nic, ruszajmy, trzeba zmniejszyć dystans, cel misji pewnie też przejęli. Spiął konia ostrogami. Miał nadzieję, że któryś z drużynowych jajogłowych wymyśli w międzyczasie z czym mają do czynienia. Kto to zrobił, jak i dlaczego? A przede wszystkim, jak pokonać ich własne kopie?
__________________ Bajarz - Warhammerophil. |
30-05-2020, 17:35 | #104 |
Kowal-Rebeliant Reputacja: 1 |
|
30-05-2020, 18:11 | #105 |
Reputacja: 1 | - Jakie znowu "za późno"? Zobacz jak już daleko zajechaliśmy! Widzisz tych gości, o tam? - pokazał - To my - uśmiechnął się żartując i pomachał. Był ciekaw czy jest jakieś opóźnienie. Musiał jakoś zredukować ilość hipotez. |
30-05-2020, 19:23 | #106 |
Administrator Reputacja: 1 | Może luneta nie była tak dobra, jak magiczne sposoby, ale Galdaran nie posiadał takowych. A przynajmniej nie takich, które pozwoliłyby dokładnie obejrzeć tamtej grupki. A widok był bardziej niż ciekawy, jako że - na ile można było to ocenić z tej odległości - tamci byli kropka w kropkę tacy sami, jak Galdaran i jego towarzysze. Ktoś stworzył idealne sobowtóry, czy może ujrzeli przyszłość i siebie w tejże przyszłości? Na odległość trudno było orzec, a tym bardziej cokolwiek zdziałać, więc Gadaran, nie czekając na poczynania pozostałych, poszedł w ślady Dragana. |
30-06-2020, 12:05 | #107 |
Reputacja: 1 | Ruszyli dalej, w pierwszej grupie Dragan, Victoria, Gortax i Galdaran, za nimi ociągając się trochę Sadrax. Drow rozejrzał się po raz kolejny, ale wróg najwidoczniej był mistrzem w ukrywaniu. Albo go ni ebyło. Przynajmniej tutaj. Ruszył kilka metrów z tyłu i trochę z boku. Jechał wciąż się rozglądając, ale dopiero po kilkudziesięciu metrach zorientował się, iż ślady jego konia znikają. Po prostu piasek się wyrównywał… na jego oczach. Co gorsza, ślady reszty grupy widniały w najlepsze. Coś tu się działo i to najwyraźniej magicznego. Kolejna dziwna rzecz, nagle zaczął zostawać w tyle, mimo, że koń nie zwolnił. Tracił wierzchowca piętami i przyspieszył… by nagle ściągnął wodze. Mało nie władował się w jadącego na końcu czarodzieja. - Coś tu nie gra - powiedział drow. - Chyba wiem o co chodzi… komnata czasu. Najwyraźniej zaczyna szwankować i fluktuacje czasoprzestrzenne rozlewają się na zewnątrz. Drow popatrzył uważnie na niego zastanawiając się, czy powierzchniowiec nie obraża go. Po pół godzinie jazdy drow powiedział: - Nie oglądajcie się, ale ktoś na nas patrzy. Są przy trupie wywerny. - I wyglądają dokładnie jak my - dodał Sadrax. - A ci co jechali przed nami, znikli - dodał Gortax. - Na pewno nie dojechali do bramy. A nie mieli gdzie się schować. - Wyglądało jakby zniknęli. W jednym momencie byli, potem ich nie było. - wtrącił Galdaran. - Ich śladów też nie ma. - Dodała paladynka. Czekało ich jeszcze prawie pół godziny jazdy. Ruiny twierdzy nie wyglądały na zamieszkałe. Nic nie widać było czającego się na blankach, ani w ciemnych otworach strzelnic. Brama otwarta na oścież, można by wjechać dwoma wozami koło siebie. W końcu dojechali do bramy, z pewnymi obawami i z bronią w ręku wjechali w jej cień. Wynurzyli się na dziedzińcu, mimo widocznych zniszczeń, nie był zawalony gruzem, ten ktoś pozbierał na kupy pod murami. Dziedziniec był otoczony ze wszystkich stron murami i gruzem, jedyne wyjście prowadziło na przód, do kolejnej, mniejszej już bramy. Idealne miejsce na zasadzkę. Nie zdążyli się zastanowić, kogo wysłał przodem, gdy na zniszczonych zębem czasu blankach wewnętrznej bramy dostrzegli ruch. Jakiś mężczyzna w habicie, nie dzierżył żadnej widocznej broni. Widział ich, odrzucił z głowy kaptur i pomachał do nich. - W końcu przybyliście, zapraszam wysłannika Kapituły i jego świtę! Chwile później znikł im z oczu, najwyraźniej schodząc schodami czy drabiną w dół. |
01-07-2020, 09:00 | #108 |
Administrator Reputacja: 1 | W idealne sobowtóry Galdaran nie wierzył, a przynajmniej nie w występujące w hurtowej ilości. Iluzja? To z kolei było możliwe i to bez większego wysiłku. Tyle tylko, że ów iluzjonista powinien znajdować się gdzieś w okolicy i obserwować każdy ich gest. Może to on przybył w te rejony na utrupionej martwej aktualnie wywernie? No ale kto wspomnianą wywernę utrupił? Bo chyba nie jej jeździec... Może istniały jakieś systemy obronne i na jeden z takich nadziała się wywerna? A potem okazało się, że ktoś zniknął, a ktoś się pojawił. - Pętla czasu? Stale oglądamy to samo zdarzenie? - wysunął przypuszczenie. Istniało powiedzenie "czas jest rzeczą względną", ale on się nigdy takimi teoriami nie zajmował. Na dalsze rozważania nie było czasu, bowiem pojawił się jakiś "tubylec", być może opiekun komnaty czasu. - Chodźmy więc - powiedział Galdaran, po czym ruszył jako pierwszy, dając tym samym dobry przykład. |
02-07-2020, 14:51 | #109 |
Reputacja: 1 | Hellborn nie czuł się najlepiej. Przez dłuższy czas nie mógł się zorientować czy obserwuje, czy jest obserwowanym. Wrażenie płynnie się zmieniało. Sytuacja polepszyła się trochę, gdy wjechali pod zrujnowaną bramę. Na krótko jednak. Kolejny mag? Dla Dragana jeden czarodziej w okolicy to o jednego zbyt wielu, a od początku tej wyprawy miał wrażenie, że magowie, nekromanci i szamani wchodzą mu tabunami na głowę. Galdaran ruszył pierwszy, a diabeł poczekał na pozostałych. Na zupełnie wszelki wypadek wsunął ręce w rękawy, łapiąc ostrza sztyletów przypiętych do przedramion.
__________________ Bajarz - Warhammerophil. |
08-07-2020, 22:37 | #110 |
Reputacja: 1 | - Mówiłem, że to my - krótko podsumował nekromanta. Nie czuł potrzeby by się nad tym dłużej rozwodzić. Dziwne i niewytłumaczalne wydarzenia zdarzały się w życiu Sadraxa tak często, że niemal przestał na nie zwracać uwagę. - Wycieki czasu, paradoksy... W razie czego postarajcie się nie zabijać własnych ojców i jakoś to będzie - mruknął Sadrax przy okazji zbierając magiczną energię.I rozsypując wokół pewien specjalny proszek. Gdy pozwolił magii przepłynąć przez niego, utworzył się w tym miejscu SAVE (Specjalny Autonomiczny Vektor Ewakuacji) zwany także Punktem Zapisu. W razie problemów w środku zawsze będą mogli się wydostać. Ale na razie czekał na nieunikniony monolog gospodarza. W końcu nawet jeśli ostatecznie spróbuje się kogoś zabić, najpierw trzeba mu wszystko dokładnie wyjaśnić. Są pewne zasady. Ruszył więc za Galdaranem i Hellbornem. |