|
| Narzędzia wątku | Wygląd |
24-02-2021, 16:42 | #101 |
Reputacja: 1 | Robota jak robota. Ciężka ale uczciwa. Miras sięgnął po pochodnię i już miał schodzić gdy coś go tknęło i dobył szabli. Z ostrzem w prawej i pochodnią w lewej zaczął schodzić do piwnicy. A jeżeli to pułapka? - Gdzie pani jest? - zawołał na progu - Krwawi pani? Jest pani sama? Zwykle ludzie którym złamała się kończyna są bardziej zbolali. Tak mu się wydawało. Jeżeli ktoś go tu próbował robić w głupa... Gdyby nie usłyszał odpowiedzi to nie miał zamiaru włazić głębiej. |
26-02-2021, 12:09 | #102 |
Reputacja: 1 | Mirosław: - Jestem sama. Nic nie widzę... pamiętam jak zwiadowca wszedł do karczmy i po chwili padł martwy... i taki osiłek pobiegł na zewnątrz, a ja... nie pamiętam. Piwnica karczmy - chyba to ostatnie co pomyślałam. Obudziłam się w ciemności ze złamaną nogą, ale czuję pod dłońmi złamanie, ale właściwie chyba powinno bardziej boleć. Nie rozumiem do końca tego co tu się dzieje. - powiedziała, teoretycznie powinna widzieć światło pochodni. Sprecyzowanie: to jest klapa w podłodze, pod którą są drewniane schody w dół. Gwybed: Scena w budynku żabich wyglądała jakby ten mężczyzna z innego świata zauroczył wszystkich i mówili na temat, który on wybrał. Po przemieszczeniu się na powrót do ruin karczmy zastałeś jedynie dwóch żabich i mężczyznę w dziwnym ubraniu z zakrzywionym mieczem (Mirosław), którzy nachylają się z pochodniami nad dziurą w ziemi (stoją w ruinach). Z kimś rozmawia, ale nie słyszysz odpowiedzi, a tylko to co on mówi, czyli: - Gdzie pani jest? - zawołał na progu - Krwawi pani? Jest pani sama? |
26-02-2021, 15:38 | #103 |
Reputacja: 1 | Gwydeb widząc, że Żaboludzie i dziwny człowiek prowadzą akcję ratunkową wybiegł ze swojej kryjówki i krzyknął do nich - Do nie jest bezpieczne miejsce! Kręcą się tu złowrogie postacie!
__________________ Szukam tajemnic i sekretów. |
02-03-2021, 11:45 | #104 |
Reputacja: 1 | Słysząc że ktoś nadbiega Miras odsunął się od wejścia do piwnicy po czym zgrabnie się odwrócił. - Ha! Tyle to i my wiemy. Wiesz coś więcej niieznajomy? Widziałeś jak zniszczono karczmę? |
02-03-2021, 12:38 | #105 |
Reputacja: 1 | Gdy już Gwydeb podbiegł do nieznajomych odpowiedział na pytanie - Bardziej odczułem... wybuch wystrzelił mnie przez drzwi. Ale mogę wam powiedzieć co się działo przed i po. - tu Gwydeb trochę odsapnął - Wszystko się zaczęło jakiś czas po tym jak zaczęła się ta nagła śnieżyca. Jeden do karczmy jeden z lokalnych zwiadowców krzycząc o jakiś tajemniczych ktosiach, którzy opanowali las. Karczma wybuchła akurat kiedy szykowaliśmy się do obrony... ja stałem akurat w drzwiach wypatrując zagrożenia. Potem zanim się ocknąłem minęło zapewne kilka minut... ujrzałem wtedy czarne postacie - tu Gwyded opisuje ich wygląd - Gdy zdołałem się wycofać do lasu zacząłem ich obserwować i wtedy jakiś czas potem wynikło, że z tymi istotami współpracuje część lokalnej straży i że od czasu do czasu pojawiały się tu inne czarne postacie i ludzie, którzy przyjeżdżali tu na dziwnych rydwanach, aby przeszukiwać ruiny. - tu także opisał rydwany. Gdy już skończył opowiadać wziął głęboki oddech i rzekł z poważnym tonem - Ostrzegam, że oni potrafią się niespodziewanie pojawić!
__________________ Szukam tajemnic i sekretów. |
03-03-2021, 12:18 | #106 |
Reputacja: 1 | Bartosz uwijał się jak tylko mógł, choć miał wrażenie, że jego starania na nic się nie zdają. Mimo to robił masaże serca i sztuczne oddychanie, nawet, jeśli nie znał się na tym w ogóle. Cóż innego mu pozostało? Nie mógł się przecież poddać i skazać tych ludzi na pewną śmierć. Po prostu tak się nie godziło. Naprawdę dużo czasu poświęcił jednej kobiecie. Była już zimna i sztywna, ale mimo wszystko próbował. Pewnie istniał ku temu jakiś powód psychologiczny, ale sam nie wiedział jaki. Może po prostu nie chciał zaakceptować faktu jej śmierci, gdyż byłoby to coś finalnego, nieodwracalnego i niszczącego psychikę? Oczywiście, było w tym jakieś okłamywanie samego siebie – dużo okłamywania samego siebie – ale była to ucieczka, którą, jak sądził, wybrałoby naprawdę wielu ludzi. Powoli zdając sobie sprawę z tego, że nie był w stanie nic zrobić – że zawiódł – wykonał ostatnią resuscytację. Pochylił sięnad martwą kobietą, rozchylił jej wargi i zetknął z nimi swoje własne usta, wykonując za nią wdech. Niespodziewanie, język martwej kobiety poruszył się w jego ustach! Pierwszym, co pomyślał, było „Cooooo…?”, a drugą jego myślą, ułamek sekundy później „Ziombie! Aaaaaa! Ratunku!”. Przerażony, wpadł na kobietę całym ciałem, tracąc równowagę i kontrolę nad sobą. Po chwili zeskoczył z niej jak rażony, lądując w błocie tyłkiem. Oddychał głęboko, patrząc panicznie na boki i starając się zrozumieć sytuację, która była niespodziewana i go przerosła. Naprawdę, był święcie przekonany – przynajmniej w pierwszej chwili – że wskrzesił jakieś zombie czy innego wampira, ale gdy kobieta przemówiła, ku swojej wielkiej uldze zdał sobie sprawę z tego, że jest zwykłym, normalnym człowiekiem, a nie jakaś nieumarlą potwornością. Była człowiekiem, któremu pomógł! Wziął parę głębokich wdechów, już ostatnich, gdy szok i podenerwowanie ustąpiły miejsce rozkosznej uldze. Nie wiedział kompletnie, co się stało i jakim prawem, ale był w 100% pewien, że tym razem mu się udało i że może być z siebie naprawdę dumny – nawet jeśli ocalił jej życie kompletnym przypadkiem. Wstał i jakoś otrzepał tyłek z błota – na szczęście miał na sobie jeansy, nie powinny się jakoś bardzo pobrudzić. Gdy Pen Gwag się pojawił, Bartosz postanowił zachować milczenie. W ostatnim czasie doznał masowej katastrofy, chęci pocięcia się, przekonania, iż stworzył zombiego i ulgi, która była owszem przyjemnym, ale mimo wszystko dalej intensywnym przeżyciem. Czuł się… emocjonalnie zużyty. Chciał po prostu się położyć w łóżku, zasnąć i poczuć w pełni wypoczętym. Nie chciał już się pociąć – chyba doświadczał czegoś w rodzaju euforii, ale tak wiele się wydarzyło w tak krótkim czasie, że sam już nie wiedział – ale groźba użycia scyzoryka jednak gdzieś tam nad nim wisiała, nawet jeśli była ledwie sugestią gdzieś z tyłu jego głowy. Chciał tylko odpocząć. To wszystko, o czym teraz myślał. Ostatnio edytowane przez Kaworu : 05-03-2021 o 12:14. |
04-03-2021, 20:02 | #107 |
Reputacja: 1 |
|
04-03-2021, 21:28 | #108 |
Reputacja: 1 | Warszawski nie mógł wiele pomóc wyrecytował tylko lekcje z liceum na temat funkcjonowania pierwszych manufaktur w zamian dostał informacje w kwestii oporządzania ryb i łowienia. Nigdy nie miał cierpliwości do wędkowania ale słuchał wszystkiego skrupulatnie bo w tym świecie możliwe że od tego będzie zależeć jego życie. Wziął jeden z kościanych noży i zaczął pomagać przy obróbce kto wie może uratuje ich dzięki temu przed głodem ? - Nie byłem ale zamierzam odwiedzić co do mojego świata który zwie się Ziemią tak mamy wiele takich miejsc... Niektórzy, w tym ja, wierzą że całą kulę ziemską pokrywają linię energetyczne jak żyły w ludzkim ciele i miejsca w którym się one przecinają są miejscami wielkiej mocy gdzie buduje się świątynie lub inne ważne miejsca. Mają dobry rezonans duchowy co ułatwia medytacje, różdżkarstwo, świadome śnienie oraz wiele innych czynności. Ziemia nie jest jednak tak magicznie aktywna jak twój świat - Nie mógł się wyzbyć zacięcia bajarskiego. |
07-03-2021, 11:55 | #109 |
Reputacja: 1 | Miras kiwnął głową. Niesamowita historia. Dziwaczna. Te zakapturzone dziady ze sztyletami w komitywie z lokalną strażą? O co w tym wszystkim chodziło? - Chyba wiem o kogo ci chodzi. Tak czy siak... Otworzył właz do piwnicy po czym z bronią i pochodnią w pogotowiu zaczął schodzić na dół. Miał nadzieję że ostrożność i ostra stal wystarczą by nie dać się zabić jeżeli to zasadzka. |
08-03-2021, 10:45 | #110 |
Reputacja: 1 | Widząc, że ryboludzie i dziwny człowiek zdają się o tym o czym mówił Gwydeb, Gwydeb rzekł - Widzę, że wiecie znacie prześladowcę tego miejsca, zatem tuszę, że wiecie czego wypatrywać. Ja w tym czasie pomogę waszemu towarzyszowi. - co powiedziawszy wyciągnął swój miecz i także udał się do piwnicy zachowując wszystkie względy ostrożności.
__________________ Szukam tajemnic i sekretów. |
| |