Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-09-2021, 10:06   #111
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Wiadomość ogólna:
Niestety porwało mnie życie i stąd przestałem tu zaglądać, a w rezultacie ucierpiała niniejsza sesja. Aktualnie niewiele zmieniło się w tym zakresie. Ta wiadomość kończy fragment części 1, którą udało nam się zagrać. Planowałem, że po nocy pełnej wrażeń zrobimy mały przeskok czasu i kolejne parę odpisów będzie raczej o mijających dniach niż chwilach. Z uwagi na moją niemoc forumową te plany należy zmienić. Przygoda kończy się w nocy i dodatkowo zamieszczam opis jak wygląda poranek. Mam nadzieję, że pozytywnie spędziliście czas przy tej grze i kiedyś uda się rozegrać ciąg dalszy.

Mirosław, Gwybed:
W piwnicy nie znaleźliście nikogo żywego. Natknęliście się jedynie na zwłoki, które Gwybed rozpoznał jako jedną z dziewczyn z obsługi. Siedziała pod ścianą w kałuży krwi. Kawałek drewna przebił jej nogę i tętnicę. Umarła trzymając się za miejsce rany. Na jej twarzy, skrytej pod ciemnymi kosmykami włosów, znajdowały się jeszcze ślady po zaschniętych łzach. Gwybed nie słyszał głosu, który dotarł do Mirosława.
- Ja... nie żyję? Ale... przecież mówię. Słyszysz mnie, prawda? - następnie dziewczyna zaczęła opowiadać o swoich planach życiowych. O wymarzonym mężczyźnie, cudownej Taumarze i wielkiej wodzie na południu. O obietnicy złożonej ojcu na łożu śmierci, że będzie miała dużo dzieci. O zebranych pieniądzach na wyprowadzkę z Hoer.
- Nie mogę teraz umrzeć. Przecież... jestem młoda. - skwitowała nie mając innych argumentów.

W tym czasie Mirosław i Gwybed przeszukiwali piwnicę, ale nie znaleźli nic poza zwykłym zaopatrzeniem karczmy. Było tu sporo wina i piwa w beczkach. Nawet nie rozlało się po wybuchu i zburzeniu górnej części budynku. Mimochodem Mirosław zapytał Gwybeda, czy słyszał kiedyś, aby zmarli mówili na co Gwybed zgodnie z prawdą zaprzeczył.
- Martwi są martwi. - zacytował tekst, który kiedyś przeczytał. Wspomniał, że jest możliwość na wydłużenie życia, ale każdy umrze. Nawet Święta Para - władcy Bosz-Herw żyjący setki lat.

Po tym Gwybed stwierdził, że czas iść. Mirosław chwilę przystanął. Dziewczyna prosiła, żeby przynajmniej zabrać jej zwłoki do kapłana w Hoer. (Czy tak uczynił dowiemy się jeżeli będzie ciąg dalszy)

Później Gwybed, Mirosław i dwóch żabich powrócili do Hoer.

Aleksander:
Bardzo dobrze ci szło ze wszystkim. Co prawda mało wiedzy przekazałeś, ale za to podbudowałeś morale miejscowych, a także przypomniałeś rybim, że biali przynoszą postęp. Inny niż ten Bosz-Herw, ale wciąż efekt był ten sam. Rybi czegoś wcześniej nie wiedzieli, zjawiają się biali i cyk - rybi wiedzą coś więcej. Może w innych rejonach świata było inaczej, ale dla obywateli Hoer wiedza o świecie była mocno ograniczona. Nie wiedzieli nawet kto sąsiaduje z Taumarą na zachodzie. Równie dobrze mógłby się tam kończyć świat. Zwierzyniec na wschodzie był dla nich niemal mitycznym miejscem pomimo handlarzy przybywających z tamtego miejsca. Podobno zwierzęta mówiły tam ludzkim głosem.

W końcu dopadło cię zmęczenie i pozwolono ci spać w jednym z pomieszczeń. Śniłeś o swojej kuchni. Siedziałeś przy stole, ale twój wózek okazał się krzesłem, z którego po prostu wstałeś. Spojrzałeś na zupę stojącą przed tobą i spostrzegłeś miniaturowy wózek znajdujący się na dnie. Przyjrzałeś się bliżej. Twój wzrok stał się jakby kamerą nad miejscem, gdzie wylądowałeś. Stworzony przez was grób został rozkopany, a wewnątrz nie było ciał. Wózek znajdował się pod wodą, ale nie tak głęboko jak wcześniej myślałeś. Wtem uruchomiło się radio i znów byłeś w swojej kuchni. To nie było twoje radio. Głos powiedział "Chodź do mnie."

I obudziłeś się.

Bartosz, Daniel:
Z bliżej nieznanych powodów obecność administratora Pen Gwaga zdyscyplinowała wszystkich zebranych. Sporo z nich pomimo niedawnych przeżyć teraz stała na baczność z uwagą słuchając co było mówione. Jak trzeba było coś dodać to pojedyncze osoby dodawały. W rezultacie wszyscy, którzy mogli chodzić przenieśli się (ci którzy nie mogli, a w tym i zwłoki - przeniesiono) do budynku będącego skrzyżowaniem koszar i czegoś w stylu budynku urzędu gminy.

Administrator zapewnił, że już po relacji kapłana wysłał osobno dwóch kurierów na wschód. Okazało się, że Hoer leży naprawdę daleko od "cywilizowanych" rejonów Bosz-Herw. Oddział zwiadowców był wystarczającym do obrony przed ewentualnymi bandytami, czy agresywnie nastawionymi dzikimi plemionami (od czasu do czasu przychodzącymi z południa). Dodatkowo stosunkowo bliska odległość do Taumary powodowała, że władze Bosz-Herw nie chciały wyglądać "niegrzecznie" stawiając swoje wojsko bezpośrednio u granic... innymi słowy jeżeli chodzi o struktury administracyjne i wojskowe Bosz-Herw to Hoer tak jakby jest placówką pozostającą poza granicami państwa. Formalnie rozszerzała granice, ale tak naprawdę byli zdani na siebie. Nie było nawet żadnej innej miejscowości tego typu na linii północ-południe - jedne Hoer na trakcie do Taumary.

Pen Gwag zmarszczył swoje brwi słysząc od Daniela o konieczności przeprowadzenia błyskawicznej akcji ratowniczej.
- Kim? Rozejrzyj się przybyszu. Cokolwiek stało się w świątyni to nieźle dało w kość tym ludziom. Pozostali ucierpieli w wyniku tej nagłej burzy. To nie są wojskowi, a zresztą pracownicy przystani ruszyli na zwiad. Nie liczę, że kogoś uratują, ale mam nadzieję, że powrócą z informacjami.

Zamieszanie trwało jeszcze jakiś czas. Pomagano chorym, a i Daniel kontynuował swoje starania. Powoli dochodziło do niego, że zatrucie to był jedynie element tych tajemniczych dolegliwości. Działo się tu coś większego, ale jeszcze nie zorientował się co. Był jednak na dobrej drodze i czuł to. Najważniejsze, że stan zdrowia pozostałych przy życiu poprawiał się. Ale czemu? Warto było w pełni odpowiedzieć na to pytanie, gdyby to coś wróciło.

W końcu poszliście spać w wydzielonym dla was pokoju. Ajrczal pozostał z wami. Zanim zasnęliście dotarły do was wieści, że Aleksander śpi w przystani podobnie jak i Mirosław.

Wszyscy:
O poranku dołączyliście do zgromadzenia na placu handlowym. Ajrczal i Fydlon trzymali się blisko was. Nigdzie w pobliżu nie widzieliście Goćczy. Jak poinformował was kapłan dziewczyna przed świtem wyruszyła na wschód jako dodatkowy kurier. Jeżeli wszystko pójdzie dobrze posiłki wojskowe dotrą do Hoer następnego dnia.

EPILOG
PORANEK

Poranek był iście ponury. Nie pomogło słońce, wydawałoby się, wesoło świecące nad Hoer. Nocna nawałnica pozostawiła za sobą masę zniszczeń. Wydawało się, jak gdyby każdy aspekt Hoer ucierpiał. Budynki stały, ale społeczeństwo niemalże legło w gruzach. A przynajmniej tak wydawało się po zapłakanych obliczach. Masa osób zaginęła pozostawiając za sobą swoich krewnych i przyjaciół. Najgorsza była jedna biedna chatka, w której zamieszkiwała trzy osobowa rodzina - znaleziono zwłoki pana domu, a kobietę i dziecko uznano za zaginionych. Stała się symbolem tragedii.

Poczucie bezpieczeństwa fizycznego zostało praktycznie unicestwione. Pojedynczy członkowie oddziału zwiadowczego przypominali o aktualnie znikomej zdolności bojowej administracji Bosz-Herw w tym regionie. Nie wspominając już nawet o druzgocącej porażce w starciu z obcymi. Mało kto z białych dał wiary rewelacjom Gwybeda, że zwiadowcy współpracowali z wrogami. Paru bliskich zwiadowców zareagowała nawet z agresją, ale uznano, że pewnie byli jakoś kontrolowani. Nie takie dziwy zdarzyły się tej nocy. Rzekoma zdrada zwiadowców trafiła natomiast na podatny grunt wśród antyboszherwańskiego elementu wśród rybich. Porozumiewawczo jedynie kiwali do siebie głowami słuchając przekazywanych publicznie informacji Gwybeda.

Dość popularnym tematem był również brak bezpieczeństwa ekonomicznego. Karczma na trakcie handlowym stanowiła jednocześnie ekonomiczną łączność ze światem zewnętrznym. Obcy (w sensie podróżni handlarze) nie wstępowali do Hoer - wymiana przechodziła przez miejscowych handlarzy, którzy kursowali między karczmą, a placem handlowym Hoer. Padło parę pomysłów, żeby zatuszować sprawę, ale przypomniano co stało się, gdy Ajrczal zaginął w okolicy:
- Na miejsce przybyło kilkunastu rojlige z Taumary zbadać zaginięcie, myślicie, że zapomną o tych z karczmy? - to zamknęło dyskusję, ale nie obawy. Teoretyzowano, że Zwierzyniec i Taumara mogą przesunąć szlak handlowy bardziej na południe... to oznaczałoby zupełną utratę znaczenia przez Hoer. Byłaby to co najwyżej osada rybacka. Nic więcej.

Paru osobom nawet spodobały się te konsekwencje. Nie każdy lubił zamieszkiwać na "kompletnym zadupiu Bosz-Herw", gdzie jeszcze do niedawna "nic się nie działo", a aktualnie jest po prostu niebezpiecznie. Kilka osób nawet zaczęło pakować się, ale administrator poprosił ich o pozostanie. Niedoszli migranci skomentowali, że "chwilę" pozostaną. Administrator nie przyznał tego na głos, ale obawiał się buntu rybich w przypadku wyjazdu części białych.

Z całego nieszczęścia wypłynęło kilka pozytywnych efektów. Ludzie zaczęli mieć nadzieję, że ich zaginieni krewni (nie tylko tej nocy, ale i dawniej) gdzieś żyli. Może daleko na północy, może w strasznych warunkach, ale jednak żyli. To podbudowało morale. Wielu miało jakiś cel, choć bez zdolności bojowych był to cel dość iluzoryczny. Oczekiwali raczej, że ktoś to załatwi za nich. Kilka osób spojrzało na was. Inni stwierdzili, że może lepiej poczekać na posiłki z Bosz-Herw, a jeszcze inni zaczęli grupować się w drużynę mającą sprawdzić co jest na północy.

Ekipa żabich, która pozostawiła Mirasa w gruzach karczmy, nie wróciła. W Hoer uznano ich za kolejnych zaginionych i przestrogę, że na północ można iść tylko z odpowiednią siłą (nie powstrzymało to jednak wyżej wymienionych grupujących się). Fakt ten działał na korzyść antyboszherwańskiego elementu - nikt z nich nie poszedł na północ.

Parę osób zdawało sobie sprawę ze zbliżającego się konfliktu.

Dzięki wszystkim za grę.
 
Anonim jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:04.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172