Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-07-2020, 23:05   #11
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Daniel patrzał na Pana Filipa Siano... patrzał i zachodził w głowę... aż w końcu orzekł krótkie...

- To niedorzeczne.
- ...z uśmiechem i sięgnął do swojej torby sportowej. Eh, było tam mokrawo... ale wydobył butelkę Sobieskiego i zamkniętą paczkę fajek. Wstał.

Podejrzewał, że mu coś sypnęli, ale bądźmy szczerzy odpał byłby większy, a tu wszystko było nad wyraz realne. Tylko Siano był inny. Jedyna anomalia w całej układance.

Zaczął chodzić zdejmując przy tym przemoczoną ciemnoszarą bluzę z kapturem. Nie miał zamiaru dostać rychło zapalenia płuc. Na szczęście było ciepło. Podszedł do drzewa, i rozłożył dam ten długi rękaw i czarny t-shirt z białym napisem PROSTO.

Dotknął drzewa. Czuł korę... wyraźnie... wspomnienie wody w której o mało się nie utopił też było realistyczne. Podobnie jak chłód i wiatr, ciepło słońca, zapach natury...

Usiadł pod drzewem, ale w słońcu by się nieco wysuszyć i oparł się nagimi plecami o korę zdejmując buty i skarpetki. Był szczupły, może nie wychudzony, ale sportowcem to on nigdy raczej nie był.

Złote łańcuszki na szyi, w tym jeden z krzyżykiem pańskim, srebrne i złote pierścienie na palcach, srebra bransoletka na nadgarstku. Myślał z tęgim wyrazem twarzy.

To nie mógł być narkotyk. Za realne to było, zbyt realne. To by był cud farmakologiczny, a wiedział, że takich nie było! Była inna opcja... jedyna która przychodziła mu do głowy...

Coś się stało i stracił przytomność, a teraz był w krainie snów. Po prostu śnił. Być może nawet był w śpiączce... ale jaki cudem skoro był okazem zdrowia? Nie zdiagnozował u siebie żadnych problemów zdrowotnych!

Otworzył fajki, wydobył zębami szluga i odpalił jedyną ocalałą zapalniczką, a zawsze miał ich trochę. Gryzący dym wypełnił jego płuca i poczuł się lepiej. Otworzył wódę i chlapną sobie na otrzeźwienie. Zapiekło i ciepło rozeszło się po ciele... Westchnął i sobie palił fajkę. Szybko, nerwowo, a nikotyna koiła ciało. Zakasłał prawie zaksztuszając się dymem... jak tego nienawidził... rzucić na wpół dopalonego papierosa w pieruny i popił łykiem czterdziesto-procentówki, przetarł usta wierzchem dłoni...

Otworzył szeroko oczy w natychmiastowej realizacji.

Miewał sny. Tak, oczywiście. Często nawet bardzo realistyczne, ale nigdy... nigdy... nie czuł smaków! Ogólnie, to zazwyczaj było to oglądanie obrazków, czasem z dźwiękiem... jak telewizja, ale... ale nie to!

Spojrzał na Pana Siano jakby dopiero teraz zdał sobie sprawę, że tu jest. Potem na wszystkich w ten sam sposób. Cokolwiek tu się działo nie było normalne... ale było naturalne! Jak w życiu!
 
Dhratlach jest offline  
Stary 22-07-2020, 16:49   #12
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Słysząc, rewelacje Siano Alexander po prostu zaczął się śmiać! Jeżeli ktoś się mu przyjrzał, łatwo dało się zauważyć rozszerzone źrenice. Ogólnie sam nie wiedział, czemu, ale miał dobry humor, dzieciak żył, a to było najważniejsze!

- Panie Mirku, weźcie, proszę, odkaźcie młodemu te zadrapania na rękach, bo jeszcze się jakaś zaraza trupia wda i będzie problem. - Poprosił.

- Psychologiem wprawdzie nie jestem, ale miałem wykłady z podstaw psychologii oraz psychologii rozwojowej dzieci i młodzieży w ramach uprawnień do pracy z dzieciakami jak dla mnie to chłopak jest w szoku, co jest dość zrozumiałe, z czasem pewnie mu przejdzie - Dodał.

- Ja tam Panu, Panie Siano wierzę a skoro, sytuacja się tak przedstawia, pozwolę sobie, wykorzystać Pana meble w ramach zmiany garderoby - Zdjął z siebie przemoczoną bluzkę, podobnie jak Mirek wykorzystał czysty koc, jako ścierka następnie wyjął z kieszeni spodni wytrzymały śrubokręt, który woził ze sobą, aby podważać, klapy wyjazdowe w autobusach MZA o ile akurat trafił na kierowcę z rozwalonym kręgosłupem, który nie mógł pomóc przy wsiadaniu.

Za pomocą ostrej końcówki narzędzia zerwał tapicerkę kanapy w kwiatowe wzorki i po kilku minutach pracowitego dźgania zrobił sobie dziurę na głowę. Całość założył, jako poncho.

Zadowolony z nowego "stroju" podniósł z ziemi sękatą gałąź, która spadła z ziemi i spróbował chodzenia po kilku krokach musiał jednak usiąść z powrotem na pufie - I tak o wiele lepiej niż było poprzednio - Skomentował zachwycony po tej próbie zaczął odpychać się kijem od ziemi aż dojechał na meblu do osób zebranych przy jeziorze.

- To nawet dobrze, że wózek utknął w jeziorze, samo aluminium i koła z lanej gumy, więc może sobie chwilę poczekać, dopóki nie uzyskamy jakieś pomocy. Dziwny wygląd przyrządu rehabilitacyjnego budziłby zwiększoną nieufność. W przyszłości znajdzie, się kogoś, kto wyłowi jak już skorzystamy z naszych umiejętności, aby zdobyć sobie pozycje w tutejszej społeczności. Na razie, lepiej byłoby schować nasze ubrania i zrobić coś mniej nowoczesnego, żeby wtopić się w tłum - Zaproponował.

- Tylko Mirosław zdaje się pasować do miejscowej kultury. Osobiście wolałbym iść w kierunku kultury podobnej do Rzymskiej, bo klimat śródziemnomorski bardziej mi odpowiada i zdaje mi się, że prędzej bym się dogadał z politeistycznym bóstwem niż jakimiś nieśmiertelnymi bytami ze średniowiecza, ale to tylko ja i moje New Agowskie wartości - Roześmiał się.

- To jednak pieśń przyszłości najpierw potrzebujemy poszukać jakieś znachorki w tej wiosce, bo otrzymał Pan Pierwszą pomoc Panie Siano, ale obawiam się, że taki cios może powodować powikłania, na jakim poziomie jest miejscowa medycyna? Będziemy potrzebować pieniędzy, ja mogę robić za archetypowego dziada muzyka i bajarza - Zaoferował i podniósł wyłowioną, z jeziora gitarę śpiewając prostą radosną piosenkę z PRLowskiego serialu:

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=0teIPHzlRpA[/MEDIA]

Głos miał dobry, z graniem też sobie radził. Miał cichą nadzieję, że piosenka wzbudzi jakieś emocje w katatonicznym Filipku i poprawi nastrój rannego Filipa nie ludzia
- Do tego mam łeb jak sklep i znam fabuły wielu książek czy seriali na pamięć, więc materiału do przeróbek nie powinno mi zabraknąć. Potrzebuje tylko chwili, żeby sklecić sobie pudło na kółkach, bo choć odzyskałem czucie w nogach, to mięśnie w nich mam w zupełnej atrophia ex inactivitate, co jest w pełni zrozumiałe, jeżeli odkręciłbym te koła i przyczepił do resztek stołu...

Alexander zsiadł, z pufy zamierzał, śrubokrętem odkręcić kółeczka następnie rozerwać drewniane ścianki, kilku mebli i używając sprężyn, gwoździków i śrubek używając w razie potrzeby główki śrubokrętu, jako młotka chciał sklecić sobie pudło na kółkach, w którym mógłby usiąść i odpychać się rękami od ziemi. Planował wymościć je sobie pluszem z kanapy, bo szkoda, żeby się zmarnował.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 22-07-2020 o 20:11.
Brilchan jest offline  
Stary 23-07-2020, 20:15   #13
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Słoneczny dzień nad jeziorem. Niemalże piknik, ale z dwoma trupami, rannym dzieckiem i rannym nie-człowiekiem. Kosmitą? Sam Siano nie potrafił dokładnie wyjaśnić kim albo czym jest. Po jego ranie głowy widać było, że jest stworzeniem biologicznym, ale innym niż znane wam - jego mózg nie wylał się na zewnątrz pomimo głębokości rozbicia czaszki. Wystarczyła pierwsza pomoc, żeby ustabilizować jego stan. Poza tym to coś czemu "zatamowano krwawienie" to nie była krew, a jakaś oleista maź. Najprawdopodobniej nie krążyła po ciele przenosząc tlen jak to się ma przy krwi ssaków. Zapytany o swoje pochodzenie powiedział, że nie ma dokładnego odzwierciedlenia, choć wszędobylskie w literaturze elfy niczym u Tolkiena trochę - tak jakby - pasują. Pasowały też mniej znane fikcyjne stwory jak gitzerai, gitjanki, czy leszy z gry DnD.
- Żyjemy trochę dłużej niż ludzie tacy jak wy, a niemal wszyscy z nas mogą wchodzić do snów (wśród ludzi to rzadkość). Jesteśmy odmiennym gatunkiem, nie możemy mieć dzieci z ludźmi. Nasza biologia jest inna, choć jesteśmy ssakami - po pobycie w waszym świecie doszedłem do wniosku, że to... że nasz gatunek nie powstał naturalnie. Posiadamy wspólny język, choć dialekty co raz bardziej rozchodzą się - w tym języku nazywamy się Rojlige, choć w Taumarze nazywaliśmy się po prostu Taumarydami, a tylko obcych nazywaliśmy Rojlige...

Powoli usiadł i spojrzał na martwych.
- Przydałoby się ich pochować. - powiedział smutno. Podobnie zareagował na propozycję Bartosza. Jakiekolwiek miał plany to zostały one przekreślone przez "wypadek", o którym wcześniej mówił.

W czasie waszego suszenia się, uspokajania, mycia i... no tego co Aleksander robił z meblami, usłyszeliście jak ktoś biegnie w waszym kierunku z północy. Po chwili spostrzegliście rudowłosą kobietę, która widząc was zwolniła tempa. Wyciągnęła łuk i strzałę, ale nie celowała do was tylko w grunt. Była jednak gotowa do walki. Widząc, że nikt z was nie próbuje jej zaatakować uśmiechnęła się:
- Witajcie. - po czym z pewnym zdziwieniem zaczęła was liczyć - Sześć osób i dwóch martwych? - kobieta była człowiekiem, a zaklęcie tłumaczące działało. Przywitaliście się z nią, a Siano - wstając na nogi, odrobinę chwiejnie, zresztą podobnie jak Aleksander - odezwał się do niej w jej języku:
- Jesteś z Hoer? Skąd wiedziałaś, że tu będziemy?
- Jesteś Ajrczal... a ja... przepraszam, przepowiednia nie przewidywała twojego powrotu. Musisz porozmawiać z Fydlonem, to mój dziadek.


Filip Siano vel Ajrczal pokiwał głową. Wiedział o kim była mowa. Z resztą wyjawił już przed wami, że przed ćwierćwieczem odwiedził wioskę Hoer.

Dziewczyna zwróciła się do was:
- Nazywam się Goćcza. - zdawało wam się, że efekt tłumacza dodał końcówkę "a" - Wasze przybycie zostało przepowiedziane, a ja miałam was powitać, ale coś mnie zatrzymało po drodze. Przepraszam za spóźnienie. - ukłoniła się - Pewnie macie wiele pytań, ale... jest z wami Ajrczal, więc pewnie sporo wiecie to nie macie pytań... czy jednak macie? Przepraszam. - zakończyła będąc trochę zamotana w to co mówiła. Wydawało się, że nie była najmądrzejszą osobą jaką spotkaliście w życiu, ale może to było jedynie takie wrażenie?

Goćcza przyniosła ze sobą szpadel. Podobnie jak jej ubranie i reszta przedmiotów pasowała do epoki historycznej, w której Hoer miało znajdować się. Wrażenie robił jej skórzany napierśnik, który dość ściśle przylegał do jej ciała - a jednak pozwalał jej na bieg. Dziewczyna nie była nawet zmęczona, choć pot wystąpił na jej czole.

Szpadel był wykonany z metalu, ale ewidentnie nie była to produkcja masowa, a raczej robota kowala. Szpadel miał posłużyć zakopaniu zwłok, których dziewczyna spodziewała się w liczbie czterech. Tak jej powiedziano. Nie znała dokładnej treści przepowiedni, ale jej zadaniem było wytłumaczenie sytuacji "czterem przybyszom" i dostarczenie szpadla, gdyby ci chcieli pochować "czterech martwych przybyszów". Z uwagi na powyższe rachunki jej się nie zgadzały. Zamiast 4+4 było 6+2.

- Wieczorem przypłynie po nas łódź. - dodała jeszcze. Siano wyraźnie zainteresował się przepowiednią. Powiedział do was po polsku:
- Nie odpowiadajcie na głos, bo tłumacz przetłumaczy, ale zastanówcie się albo napiszcie odpowiedzi kijem na piasku albo odejdźcie na moment... bo nie chcę tu nikogo straszyć, bo ten jej dziadek to w sumie był w porządku jak go poznałem, ale żeby w ferworze fanatyzmu "nie poprawili rachunków", żeby pasowało do tej ich przepowiedni.


-----------------------------HOER--------------------------
[możecie uzupełniać luki albo uszczegóławiać]


Hoer od niepamiętnych czasów była wioską rybacką. Jej znaczenie wzrosło kilka pokoleń wcześniej wraz z przybyciem pierwszej karawany handlowej podążającej ze Zwierzyńca do Taumary. Niedługo później została włączona do państwa Bosz-Herw, które przysłało kilkudziesięciu osadników.

Hoer jako osada graniczna posiada zwolnienie z podatków i z tego powodu tubylcy nijak nie protestowali przed przybyciem kolonistów. Ponadto tubylcy byli przyzwyczajeni do diety rybnej, a koloniści woleli mięso z polowań i hodowli. Z biegiem lat ludność trochę wymieszała się, a przynajmniej nie było pomiędzy nimi sztywnej i już na pierwszy rzut oka widocznej granicy.

Największą różnicą jest religia. Koloniści są gorącymi wyznawcami religii "I" (znanej również jako Słup, Palec Boży albo Kolumna). Niedługo po przybyciu poobcinali gałęzie jednego z drzew i zbudowali wokół niego drewnianą wieżę, w której urządzają swoje rytuały związane z produkcją kwasu siarkowego, wdychania oparów i stapianiu różnych rzeczy. Na ten moment nie jest wykluczone, że wspomniana przez Goćczę "przepowiednia" wynika z wdychania oparów. Zapytana dokładniej o to przyzna, że to nie jest przepowiednia jej dziadka i po prostu ktoś mu ją przekazał, ale ona nie wie kto. Pogrzeby organizuje się poprzez zakopywanie zwłok przy drzewach. Nie ma zwyczaju podpisywania "nagrobków". Bardzo rzadko pozwala się na stopienie zwłok w kwasie siarkowym i ogólnie jest to zarezerwowane dla wyjątkowych osób w wyjątkowych okolicznościach.

Religia tubylców nie jest i nie była zorganizowana w związku z czym opiera się raczej na tradycji. Niestety przez lata tradycja przegrywała z religią "I" w związku z czym z roku na rok dawna religia zanika. Wiara koncentruje się na symbolu ryby (podobnym do wczesnych chrześcijan), ale tutaj odnosi się do życiodajnej siły wody. Miejscowi wierzą, że niegdyś wyszli z wody i kiedyś do niej powrócą. Pogrzeby organizuje się poprzez przywiązanie do zwłok kamieni i utopienie w centrum jeziora.

W Hoer działa Rada Miejska składająca się z przewodniczącego - urzędnika przysyłanego ze wschodu na kilkuletnią kadencję (potem taki urzędnik wraca do stolicy), kapłana "I", dowódcy oddziału zwiadowców (oddział ten składa się aktualnie z 24 osób będących równocześnie myśliwymi, aktualnie pięcioro z nich pochodzi ze wschodu i mieszka na posterunku, reszta to miejscowi, a w tym ich dowódca) oraz ekonoma (aktualnie jest to żona przewodniczącego, sprawdza zasoby miasteczka i układa plany łowów, produkcji i handlu).

Ważnym budynkiem w Hoer jest tawerna położona na północy przy trakcie. To tam zatrzymują się karawany kursujące między Taumarą, a Zwierzyńcem. Taumara budzi szacunek wśród mieszkańców delikatnie podszyty strachem nieznanego, a Zwierzyniec... równie dobrze mógłby leżeć na innej planecie, bo żaden z miejscowych nawet nie marzy, że tam kiedykolwiek dotrze. Żywo jednak ludzie z Hoer dyskutują o plotkach, znanych postaciach i politykach Zwierzyńca - tyle wiedzą co mówią im handlarze. Dla większości z Hoer szczytem podróży byłoby odwiedzenie stolicy, a jeżeli ktoś odwiedził wszystkie miasta Bosz-Herw to jest "światowcem" (tego nie osiągają handlarze traktu Taumara-Zwierzyniec, bo miasta Bosz-Herw położone są na linii północ-południe i co najwyżej dwa z nich są odwiedzane przez handlarzy).
 
Anonim jest offline  
Stary 25-07-2020, 03:57   #14
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Daniel patrzał na Siano... patrzał i nie rozumiał... aż w końcu prychnął, a następnie się zaśmiał. Schował twarz w dłoniach i spojrzał w niebo już całkowicie spokojny. Zrelaksowany. W sumie dopiero teraz zrozumiał jaki był spięty tam głęboko w środku, choć pewnie nie za bardzo było to widać na zewnątrz. To było cudowne! Teraz to on był Gościem!

Wstał i zaczął żywo chodzić nucąc radosną melodyjkę pod nosem. Rozebrał się do bokserek. Sprawdził raz jeszcze torbę sportową. Dobra była, więc odkrył, że "aż tak źle" nie było. Prawda, było mokro, ale nie tak jak to co jeszcze do niedawna miał na sobie! Dla pewności wszystko rozłożył na słońcu. W szczególności książki, a miał ich dwie. Dwa naprawdę grube w twardej oprawie tomiszcza... zdecydowanie nie po polsku. Jeden po zdaje się po angielsku, drugi... to chyba był rosyjski?

Zastanawiał się jak to jest tutaj. Jakie wspaniałe istoty, jacy nowi i niecodzienni ludzie, jakie myśli i jakie zioła tu rosną i jakie mają właściwości! Może nawet by zabrał nasionka ze sobą do domu jak by wrócił? Może nawet by rzucił doktorat i poświęcił się całkowicie fioterapii? Wyuczył naturopatii w tym świecie? Może są praktyki które nie istnieją tam skąd pochodził?

Czy mają tu gadające zwierzęta potrafiące stać na dwóch nogach i się przemieszczać? Albo te malutki niemal ludzkie stworzonka ze skrzydłami jak ważki? Albo żywe cienie? Postacie ludzkie zaklęte w drzewach? Przyjazne potwory z szafy co kochają orzeszki solone? Tyle pytań!

Tylko... tylko musiałby wracać szybko. Nie mógł zostawić Rodziny! Potrzebowali go! Jeśli dzień tu był dniem tam... ale... to była magia, tak? Więc jeśli to była magia... to w takim przypadku...

- Panowie! - powiedział radośnie i pewnie rozglądając się po wszystkich - ...nie ukrywajmy. Jesteśmy Gośćmi i wrócimy do domu. Chodźmy do tego antycznego Rzymu. Spotkamy Boga i spełni nasze życzenie i wrócimy do siebie w to samo miejsce z którego zniknęliśmy, a pojawimy się pół sekundy po naszym zniknięciu i wszystko wróci do normy! Ha! Jest Wszechmocny, nie? Może nawet wytargujemy odmłodnienie do tego kim jesteśmy teraz? Przyznam, że wolałbym wracać jak najszybciej się tylko da! - kiwnął nieznacznie w stronę młodego chłopca - Sza, sza. Nie mówcie, pomyślcie na spokojnie.

Spojrzał na małego Filipka... wróci do domu. Dlatego musieli się śpieszyć. Pewnie rodzice już się martwili. Uśmiechnął się nieco smutno.NIe znał się na tym wszystkim co mówił śpiewak... Przymknął więc oczy na moment i spojrzał w stronę Hoer z namysłem. Niedługo potem, był ubrany w skózane półbuty, niebieskie jeansowe spodnie z czarnym paskiem, białą koszulę której nie dopiął, a na ramionach miał przerzucony swój płaszcz laboratoryjny z identyfikatorem.

W ten jakaś postać zbliżała się w ich stronę... nie reagował. Przyglądał się przyjaźnie rudowłosej kobiecie która się przedstawiła jako Goćcza... oraz wymianie zdań z panem Siano, czy może raczej z Ajrczalem. Przepowiednia brzmiała ciekawie... jak w tych książkach, co nie? Może Bóg miał wobec niego większe plany? Może miał tu być, by pomóc ludności tego świata, czy jak to miejsce nazwać, w czymś? Nie byli zaawansowani... a on był niezłym farmaceutą!

Zrobił parę kroków w kierunku kobiety z przyjaznym uśmiechem na twarzy i lekko rozłożonymi rękoma na boki by pokazać, że nie jest zagrożeniem. Nie zbliżał się za blisko. Kilka dobrych metrów, nie bliżej... nie chciał jej spłoszyć.
- Mam nadzieję, że nie było to nic niepokojącego Pani Goćcza. Gdybyśmy z moimi przyjaciółmi nie zareagowali szybko słowa przepowiedni by się spełniły, a dobry Ajrczal i najmłodszy z nas tu obecnych odeszli by już w podróż bez powrotu, na drugą stronę.

Pochylił pokornie głowę i ukłonił się nisko zgodnie z etykietą, by powiedzieć przepraszająco.
- Proszę wybaczyć moje maniery. Jestem Daniel, lecz zowią mnie Kocimiętką. To moi przyjaciele i druhowie. Aleksander, Mirosław i Bartosz. Uroczy szkrab to Filipek.
 

Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 25-07-2020 o 10:03.
Dhratlach jest offline  
Stary 25-07-2020, 21:13   #15
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Bartosz słuchał uważnie wyjaśnień pana Siano. Rzeczywiście, nie wyglądało na to, by gatunek, do którego należał, powstał naturalnie – jakieś „coś” zamiast krwi, mózg stworzony z mniejszej ilości wody od innych znanych mu – ale niestety, nie znał ani tego świata, ani jego historii, nie mógł więc choćby teoretyzować na temat tego, czym w istocie były istoty jego pokroju. Podejrzewał, że gdyby przenieść „krew” pana Siano do laboratorium na Ziemi i tam przebadać genetycznie, mogłoby to udzielić odpowiedzi na choćby część pytań – ale oczywiście, nie mogło się wydarzyć nic z tego. Szkoda.

Bartkowi w sumie zrobiło się ciut żal pana Filipa. Pewnie chciał wrócić do swojego domu, rodziny, bliskich, a zamiast tego, choć był tak blisko, by się z nimi spotkać, to musiał się opiekować bandą przybłęd z innego świata. To było bardzo, bardzo honorowe z jego strony i dobrze o nim świadczyło, ale pewnie nie tak wyobrażał sobie powrót w rodzinne strony.

Z pewną ulgą Bartosz przywitał pojawienie się kobiety. Po pierwsze była człowiekiem, a więc czymś znajomym, a nie elfem stworzonym sztucznie czy coś – w sumie zganił się za takie myśli, były bardzo rasistowskie, ale widok oleistej nie-krwi pana Siano napawał go pewną mieszaniną lęku, zohydzenia i nieludzkiej ciekawości – i nie wydawała się być ani trochę wojowniczo do nich nastawiona, choć miała łuk i gdyby chciała, to by mogła im zrobić krzywdę.

Nieznajoma wspomniała o przepowiedni. Bartosz był ciekaw. Więc w tym świecie można było przewidzieć przyszłość? Wow! To interesujące pomyśleć, jakie limity miała magia – o ile jakiekolwiek.

Kobieta przedstawiła się jako Goćcza i wyjaśniła, że miała zamiar przywitać gości z innego świata, ale coś ją zatrzymało. Wydawała się być w pewien sposób… off. Nie do końca rozgarnięta? Zawstydzona? Zmieszana? Bartosz nie znał jej na tyle dobrze, by się zdecydować.

- Dzień dobry, pani Goćcza – przywitał się miło, machając ręką – Nazywam się Bartosz. Czy zechce nam Pani powiedzieć coś więcej o tej przepowiedni? A co do pana Filipa… ym, pana Arjczal, to nie było dość czasu, by nam wyjaśnił zbyt wiele, jeśli pani chce, to możemy i o tym porozmawiać – wyjaśnił.

Następnie udał się na bok, by pan Filip wyjawił im swoje niepewności – No nie wiem… – powiedział na głos, myśląc intensywnie. Możliwe, że rzeczywiście ktoś mógłby chcieć dopasować przepowiednię na siłę do liczby ludzi, po prostu ich zabijając, ale było też dla niego oczywiste, że czegokolwiek przepowiednia dotyczyła, pozostali ludzie byliby bardzo niechętni, by to uczynić. Plus, wydawało mu się, że pani Goćcza jest godna zaufania – nie to, żeby ją znał bardzo dobrze, ale miał ochotę jej zaufać.

„Pani Goćcza wydaje się być ok” – napisał patykiem w ziemi.
 
Kaworu jest offline  
Stary 27-07-2020, 06:35   #16
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Farmaceuta spojrzał krótko na Bartosza, a następnie na rudowłosą. Zniżył lekko głos. Był przyjemniejszy i bardziej... był... inny... niż cokolwiek z tego co słyszeli do tej pory jego znajomi, ale przyjemny.

- Co mój przyjaciel chciał powiedzieć... nie wszyscy znają dobrze Słowa. Bardzo mnie ciekawi jaką wersję przepowiedni dane wam było otrzymać. Proszę, chodź ze mną, usiądźmy.
 
Dhratlach jest offline  
Stary 27-07-2020, 22:38   #17
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Z lekkim wahaniem kobieta zbliżyła się do was. Nie była niska - miała pewnie lekko ponad 170 cm. Równocześnie jej smukłości mogłaby pozazdrościć niejedna z kobiet uczęszczających na fitness. Jak to przeciętny Janusz powiedziałby: po co ci siłownie jak masz w piwnicy węgiel do przerzucenia. Goćcza każdemu kogo przedstawił Daniel pokazała znak ręką - otwartą dłonią z góry na dół jakby myła okno (ze zgiętym łokciem).
- "Dwudziestego szóstego lata drogą kroczącego wśród gwiazd wyjdzie osiem. Połowa żywych i połowa martwych. Udzielą pomoc przywódcom Bosztynnikom i Herwingom, a w zamian spotka ich niewyobrażalna nagroda." - dziewczyna wyrecytowała z pamięci. - dziś wczesnym rankiem przybył posłaniec z wiadomością ze wschodu do mojego dziadka. I przekazał co wam właśnie powtórzyłam.
- Ale skąd widzieliście, że to tu? - zapytał Siano, na co kobieta odpowiedziała, że powiedziano jej, że ma iść północnym traktem i skręcić na południe wraz z wybrzeżem jeziora.
- Zniknięcie pana było szeroko komentowane, a nawet zjechała się komisja uczonych ze wschodu i trzech czarowników z Taumary. Założyli nawet nie daleko obóz, ale opuszczone zabudowania spaliły się dawno temu.
- Z Taumary? Jak się nazywali?
- Nie wiem, ale mój dziadek na pewno wie.
- Czarownicy?
- zapytał Filipek wyraźnie zdezorientowany i nadal roztrzęsiony. - Proszę pana, czy to jakaś gra? - zapytał Aleksandra.
 
Anonim jest offline  
Stary 28-07-2020, 04:39   #18
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Daniel wsłuchiwał się w słowa kobiety. Stając bokiem patrzał między nią a panem Siano i wtedy, wtedy odezwał się mały Filipek... Uśmiechnął się słabo i smutno na ten widok. Nie był najlepszym psychologiem, ale... ale wierzył, że Aleksander jest najlepszą drogą do tego by młody wrócił do zmysłów... mieli dobry kontakt, więź.

- Pani Goćcza... - powiedział cicho i z nieukrawanym smutkiem - Młodego Filipka nie powinno być tu z nami. Powinien być z rodziną, z innymi dziećmi, nie powinien widzieć...

Spojrzał na tą całą krew, przymknął oczy i odetchnął, a gdy je otworzył spojrzał już spokojniej na rudowłosą.
- Proszę, powiedz nam. Jak bardzo jest bezpieczna ta okolica w czekaniu na łódź? Mamy posługę wobec poległych do spełnienia. Po niej, nie ukrywam, że z chęcią bym odpoczął w miłym towarzystwie, zapoznając się z kulturą i obyczajami. To była długa droga, a jeszcze dłuższa nas czeka. Czy pomoże mi Pani?
 
Dhratlach jest offline  
Stary 28-07-2020, 22:26   #19
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Za namową pozostałych Miras nabrał spirytu na wacik i przetarł Filipkowi zadrapania, by się jakieś świństwo nie wdało. Kazał małemu pilnować by mu się to wszystko nie zabrudziło.

Gdy Daniel go przedstawił, Miras z kurtuazją ukłonił się i "zamiótł" czapką po ziemi.

- Mirosław, do usług szanownej panny.

Trupy wokół, szok i niedowierzanie, ale w końcu jakaś twarda niewiasta a nie eteryczna księżniczka. Wyrośniętemu szabliście takie podobały się wyjątkowo. Nie wdając się w dysputy wyciągnął rękę po szpadel, a gdy go dostał do ręki od razu przystąpił do kopania.
Działać działać, a mniej myśleć.

Chociaż ciężko mu było przejść obok tego że oto są w świecie w którym jest magia, działa i nie jest ona czymś niezwykłym. No nieźle. Swego czasu człowiek marzył o takich rzeczach. Szkoda że spełniały się one w dosyć gównianych okolicznościach.

Kopanie szło mu całkiem nieźle, aż dziw było też że ziemia nie wpadała Mirasowi do wysokich skórzanych butów. W ogóle ruszał się w tym stroju z niezwykłą gracją. No i w sumie w rodzinnych stronach nie raz musiał kopać na działce to i wprawę miał.

Ciekawe jak Olek wytłumaczy Filipkowi że teraz ten siedzi w innym świecie?

Ciekawe czy Daniel zdoła poderwać tą rudowłosą?

Ostatecznie nie dało się powstrzymać gonitwy myśli, ale dało się skierować ją na tu i teraz. I to było najważniejsze.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 28-07-2020 o 22:40.
Stalowy jest offline  
Stary 31-07-2020, 17:24   #20
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Bartosz wysłuchał ze skupieniem słów Gończcy. Przepowiednia była bardzo krótka i nie wyjaśniała zbyt wiele – była na to zbyt ogólna. Mimo wszystko bardzo się cieszył, że ich przybycie zostało przepowiedziane i co ważniejsze, było oczekiwane. Oznaczało to, że nie zostaną pozostawieni w tym obcym, nowym świecie samymi sobie.

Niestety, Filipek, sądząc po tym, co powiedział, dalej nie nadążał za tym, co się wokół nich działo. Nic dziwnego, oni sami mieli z tym problemy, a byli przecież dorosłymi ludźmi. Czego należało wiec się spodziewać po dziecku?

- Filipku, posłuchaj – Bartek uklęknął przy nim, tak, by ich oczy były na tym samym poziomie – obawiam się, że nie jesteśmy ani w Warszawie, ani w Polsce. Po prawdzie, to nie jesteśmy nawet na Ziemi. Pomyśl, byłeś w mieście, a nagle się znalazłeś na brzegu jakiegoś jeziora. Pan Filip najwyraźniej nie jest w ogóle człowiekiem, a pani Goćcza mówi w jakimś dziwnym języku, którego nie powinniśmy rozumieć, a mimo to jesteśmy w stanie się bezbłędnie komunikować.

- Wiem, że to może być dla Ciebie trudne do zrozumienia, sam mam z tym problemy, ale najwyraźniej jesteśmy w innym świecie. W świecie magii – wyjaśnił, obserwując uważnie reakcję Filipka. Miał nadzieję, że dziecko zaakceptuje ten fakt ze spokojem, ale nie miał co do tego pewności. Co, jeśli źle zniesie tę informację?
 
Kaworu jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:13.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172