Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-08-2008, 20:12   #461
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
W międzyczasie Nathiel wrócił po swoją kuszę. Podnosząc ją rzucił tylko przelotne spojrzenie na wciąż nieprzytomną kobietę i po chwili stanął znów obok swoich towarzyszy akurat wtedy, gdy Phaere wygłaszała swoją, jak zwykle ociekającą życzliwością, uwagę. Widząc jej zdziwienie na widok całej i zdrowej Fosht'ki postanowił jej się za to odwdzięczyć.

- W rzeczy samej - rzekł uśmiechając się szelmowsko do drowki - Będziemy musieli. To bardzo miłe, że tak się o nas troszczysz.

Po czym ukłonił się elegancko i ruszył w kierunku bariery. O ile jego sprężysty krok sugerował zupełną pewność siebie o tyle w jego umyśle wciąż czaiły się pewne wątpliwości związane głównie z efektami jakie wywołało dotknięcie bariery kijem Anzelma. Nie mogąc (a przynajmniej nie zamierzając) się cofnąć, a także mając nadzieję, że bariera nie klasyfikuje mrocznych elfów do tej samej kategorii co nieumarłych zdecydował się przekroczyć jej granice.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline  
Stary 09-08-2008, 18:52   #462
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
O ile Fosth'ce udało się bezpiecznie przejść w obydwie strony - ku jej własnemu zdumieniu - o tyle Nathiel nie miał już tyle szczęścia. Siedzący na ziemi i rozcierający zdrętwiałą od wyładowań rękę Anzelm mógł tylko obserwować, jak wkraczający pewnym krokiem w barierę drow zostaje (przy wtórze trzasków i syków) odrzucony od niej na znaczną odległość i z głuchym jękiem pada na ziemię.

Zapadła cisza. Wydaje Wam się, że wszystkie zwierzęta zwróciły głowy w Waszym kierunku. Ich zapach miesza się z zapachem ozonu wydzielanym przez barierę, po której jeszcze przez dłuższą chwilę krążą elektryczne wężyki. Światło słoneczne rzuca na nią tęczowe promienie. Przejrzysta ściana wydaje się teraz niemal piękna. Jednak - jak mieliście właśnie okazję zaobserwować - jest to piękno trującego kwiatu. Również las zalany jest ciepłymi blaskiem, wyraźnie widzicie więc zwierzęce sylwetki. Co bardziej płochliwe zwierzęta zaczynają uciekać, jednak większość (zwłaszcza drapieżników) zostaje. Wiatr wzmógł się nieznacznie, pędząc po niebie chmury, powodując, że okolicę naprzemian okrywa to cień, to blask słońca.


Nathiel, z trudem podnosisz się z ziemi. Prócz dzwonienia w uszach i mroczków przed oczami nie czujesz się ranny ani chory. Prawdopodobnie Twoja wrodzona odporność na magię uchroniła Cię od obrażeń. Najwyraźniej jednak tarcza nie toleruje Cię tak samo, jak kapłana, a w tej sytuacji wyprawa po mięsne zapasy staje pod dużym znakiem zapytania.

Phaere, miałaś oto piękny pokaz możliwości obcej sztuki magicznej. Z zadowoleniem przyznajesz, że nie był on zbyt imponujący. "Gdybym to ja rzucała czar tego typu, ten głupi mężczyzna leżałby teraz martwy." - dumasz, obserwując jak ogłuszony drow gramoli się z ziemi. Cóż, chyba będziemy musieli zadowolić się pieczonym zającem. No, może nawet kilkoma. - dodajesz niedbale, gdyż na resztkach Waszego wczorajszego obozowiska stołuje się już cała zajęcza rodzina. Albo królicza - nigdy nie mogłaś opanować systematyki naziemnych stworzeń. Teraz jednak bardziej interesuje Cię, jak zneutralizować czar, który nie pozwala Wam opuścić polany. Nie masz chyba zamiaru czekać, aż ta obca magiczka obudzi się i łaskawie Was wypuści? Choć z drugiej strony... TOBIE przecież wysłuchanie cudzej inkantacji powinno wystarczyć - jeśli nie do opanowania czaru, to przynajmniej do zrozumienia zasady jego działania. Tym, że sytuacja powstania czaru kołacze się tylko w zakamarkach pamięci, postanawiasz na razie się nie przejmować.

Fosth'ka
ruszyła w stronę ogniska, zdecydowana nieść pomoc swojemu skrzydlatemu towarzyszowi. Ostry nóż, leszczynowe gałązki i resztki bandaży wystarczyły, żeby unieruchomić złamane skrzydło. Plamy krwi okazują się jedynie powierzchownymi zadrapaniami. W trakcie całej leczniczej operacji Calcifer wykazuje się nad wyraz wielką cierpliwością, narzekając głównie na połamane lotki i głód. Z jego relacji wynika, siła magicznego wiatru rzuciła go między drzewa, a uderzenie o gałąź złamało skrzydło. Tiloup miał więcej szczęścia, wczepiając się od zawietrznej pazurami w pień - ale dla pewności oglądasz również i jego.

Maureen, pobieżne oględziny stanu Anzelma nie dają Ci powodów do obaw. Przy okazji możesz bliżej przyjrzeć się jego lewej ręce; jest zdecydowanie w lepszym stanie niż w trakcie całej Waszej podróży. Wahasz się, czy zapytać o to cudowne uleczenie teraz, czy przy bardziej odpowiedniej - i dyskretnej - sposobności. Ostatecznie stwierdzasz, że w tej chwili ważniejsze są bieżące sprawy.

Odkąd zaczęliście swoje eksperymenty na brzegu polany, dotychczas spokojnie pasące się wierzchowce zaczęły wykazywać oznaki niepokoju. Może bliskość drapieżników tak na nie działa; możliwe jednak, że podmuchy wiatru przynoszą im niepokojące wieści z dalszych obszarów lasu. Maureen, obserwując zwierzęta przychodzi Ci do głowy, że wszystkie one szukają wokół bariery ochrony, jaką dawała im zapewne obecność tei'ner. Do tej pory...



 
Sayane jest offline  
Stary 14-08-2008, 14:20   #463
 
Glyph's Avatar
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Anzlem

Kapłan był zbyt pewny siebie sądząc, że uda mu się rozerwać osłonę. Kij wchodził opornie, ale pod naporem mięśni miarowo zagłębiał się w barierę. Drżenie zaniepokoiło Anzelma, lecz nie zdziwiło. Próbka wcześniejszych mocy utwierdziła go w przekonaniu, że nie mają do czynienia z świeżo upieczoną akolitką. Upór dał znać o sobie, choć powinien był już teraz przerwać. Dopiero iskry i i ból rozchodzący się wzdłuż ręki, a może wołanie Maureen sprawiło, że odstąpił upuszczając kij. Szczęściem skończyło się na skurczach i odrętwieniu, ale podejmowanie kolejnej próby przekroczenia bariery straciło sens.
Rozcierając rękę nabierał złych przeczuć, które w chwilę później potwierdził Nathiel. Zauważył, że drow zamierza przekroczyć barierę. Mógł go powstrzymać, ale uznał to za bezcelowe. Każdy sam kieruje swym losem i tak jak sam nie życzyłby sobie, by jemu przerywano, tak i on nie zamierzał przeszkadzać drowowi. On i Fosth'ka pokazali dwie możliwe wersje wydarzeń. Podejmując próbę akceptował ryzyko. Jak przypuszczał i drowowi nie udała się sztuka, będąca najwidoczniej domeną królików i nielicznych wybrańców losu. Podszedł do leżącego Nathiela.

-Nie wiem kim byłeś wojowniku-zwrócił się do Nathiela z wyciągniętą dłonią-lecz obu nas bariera traktuje jak wrogów. Zamiast być tu chronieni, staliśmy się więźniami. Tym bardziej celowym wydaje się ocucenie naszej nowej...przyjaciółki. Dowolnymi środkami.-ostatnie słowa wypowiedział powoli, akcentując wyraźnie sylaby. Nie było wątpliwości, że dawny kapłan wobec fiaska innych metod posunąłby się do zabójstwa nieznajomej, by zerwać nić utrzymującą barierę. Czy zdołałby to uczynić nowy, odmieniony Anzlem, nie wiedział tego nawet on sam.
 
Glyph jest offline  
Stary 14-08-2008, 22:31   #464
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Chociaż w wyniku kontaktu z barierą i następującego po nim upadku drow nie doznał żadnych obrażeń, a przynajmniej tak mu się wydawało, całe to zajście nie było najprzyjemniejszym co go spotkało. Przez kilka chwil leżał nieruchomo próbując zebrać myśli i sprawić by obrazy wirujące mu przed oczyma zakończyły swój bieg i nabrały należytej ostrości.

"A wiec jednak... zły mroczny elf, tak?" - myślał podnosząc głowę i patrząc z nienawiścią na magiczną ścianę, która najwyraźniej sama podejmowała decyzje i wedle własnego uznania klasyfikowała ich na dwie kategorie. Przez chwilę zastanawiał się nad tym, czy został słusznie oceniony. Gdzie było jego miejsce na linii dobro - zło? W jaki sposób postępował i o czym to świadczyło? Czy inny drow na jego miejscu działałby tak samo? A może to wszystko było wykalkulowane i jedyną jego motywacją była chęć przetrwania? Im bardziej to rozważał tym bliższy był przekonania, że nie wie. Nie umiał się określić. Wydawało mu się, że robi to co jest w danej chwili konieczne...

Dotknął swej piersi i wyczuł pod warstwo pancerza znajomy kształt. Wisiorek ze znakiem Erythnula, którego zwał swym bogiem. Złym bogiem...

"Wojowniku". Tak zwrócił się do niego kapłan. To określenie oderwało go od myśli nad samym sobą. Oznaczało samą rolę elfa nie mówiąc o nim nic więcej. Może nawet nic więcej, poza pełnioną funkcją się nie liczyło. "Jak za dawnych czasów na morzu" - pomyślał. Tam również najważniejsze było to, by każdy wykonywał swoją robotę i członkowie załogi - mimo, że byli drowami - musieli na sobie bezwzględnie polegać, bowiem od tego zależał los ich wszystkich. Może teraz też tak było?

- Zgadzam się - odpowiedział na słowa Anzelma chwytając jego dłoń i wstając na równe nogi. - Chętnie zamienię z nią kilka słów - dodał jeszcze, chociaż gniewny ton jego głosu mógł sugerować, że wcale nie ma zamiaru obchodzić się z nią delikatnie.

Mimo wszystko zastanawiał go jeszcze jeden szczegół. Jak powiedział kapłan - bariera traktowała ich obu jak wrogów. O ile taką reakcję w stosunku do siebie mógł zrozumieć, o tyle dziwił się dlaczego dotyczy to również Anzelma. "A kim TY byłeś wcześniej? - pomyślał przyglądając mu się przez chwilę, jednak nie zdecydował się zadać tego pytania na głos.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline  
Stary 18-08-2008, 12:32   #465
 
Glyph's Avatar
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Anzlem
Kapłan chwilę jeszcze pochodził wzdłuż bariery, zawracając przy tym w stronę obozu. Polowanie, czy zwiad musiały zejść na dalszy plan. Nie puściłby tam Fosth'ki i Maureen samych, bo wydawało mu się, że oprócz czarownicy tylko ona ma szanse na przebycie bariery.
Przez chwilę zastanawiał się nad rozproszeniem bariery, lecz wszystkie z wymyślanych sposobów były nierealne. Nie, odkąd popadł w niełaskę nie miał już mocy. Kto inny musiałby tego dokonać.-Uśmiechnął się do swych myśli i zmierzył drowkę wzrokiem. Czy nad tym właśnie pracuje? Z jej charakterem pewnie też jest tu uwięziona.

Zbliżając się do obozu planował dalsze posunięcia. Fosth'ka zajęta swym opierzonym przyjacielem mogła nie zwrócić uwagi na nieznajomą, więc najpierw trzeba sprawdzić. Może los zacznie nam sprzyjać i dziewczyna już się wybudziła. Jeśli nie to sięgniemy po inne środki. Z zadowoleniem przypomniał sobie o napełnionych z rana bukłakach z wodą. Przynajmniej zaoszczędzi kilka kroków z bieganiem do jeziora.
 
Glyph jest offline  
Stary 27-08-2008, 18:44   #466
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Anzelm, Nathiel, podeszliście obydwaj do leżącej na ziemi kobiety. Krótki czas, jaki spędziliście przy barierze nie zmienił nic w jej stanie zdrowia. Jedynym efektem lekkiego potrząsania czy klepania po twarzy jest to, że Fosth'ka patrzy na Was z potępieniem i najwyraźniej ma zamiar wkrótce przywołać Was do porządku. Na razie jednak jest zajęta zawijaniem bandaży wokół łupków na skrzydle Calcifera, dlatego też szybko wypróbowujecie ostatni sposób - wodę. Nieznajoma odzyskuje świadomość, jednak patrzy na Was tak nieprzytomnie, że wątpliwym jest czy uda Wam się wyciągnąć z niej cokolwiek sensownego.
 
Sayane jest offline  
Stary 28-08-2008, 11:38   #467
 
Aurora Borealis's Avatar
 
Reputacja: 1 Aurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwu
Fosht'ka

"Paskudy", pomyślała z lekkim wyrzutem, patrząc na działania mężczyzn. Skończyła opatrywać Kruka i wstała.
- Poczekaj na mnie - szepnęła mu, a on łypnął na nią czarnym oczkiem.
- Zadaj im długą i bolesną śmierć - zakrakał z uśmiechem, który było widać jedynie w jego głosie. Zrobiła swoje dwa kroki do chłopaków - i zanim zdecydowała się zacząć strofowanie ich, stwierdziła, że metoda cucenia wodą zadziałała. Uklękła przy dziewczynie.
- No to pogadaliście, chłopaki.. Bo chyba chcieliście coś od niej? Nie można było poczekać, aż choć spadnie jej gorączka? - położyła delikatnie dłoń na czole chorej, chcąc sprawdzić, czy jest bardzo rozpalona. Przy okazji starała się zajrzeć jej w oczy. Była ciekawa ich barwy, kształtu tęczówki i źrenicy, obawiała się też, czy nie zaczynają ropieć lub nie są niepokojąco przekrwione. Zerknęła na jej usta, spodziewając się, że będą spierzchnięte, z zamiarem wyjaśnienia Anzelmowi i Nathielowi, że woda służy nie tylko do mycia i chlapania się nawzajem celem cucenia lub w uciesznych zabawach.
- Przecież ona jest całkiem nieprzytomna. Hej, rozumiesz mnie? - w ostatnich słowach zwróciła się łagodnie do dziewczyny.
 
__________________
- Dlaczego nie wolno mi kłamać? (..) Dlaczego tylko ja mam być prawdomówna? Wujek nie myśli, że to jest wystawianie się na cel? Jasne jest chyba, że jeśli ktoś tu oberwie, to nie ci, którzy kłamią, tylko ja.
- (..) Tu nie o to chodzi, kto oberwie. Tu chodzi o to, żebyś nie dołączyła do ich stada.

Ostatnio edytowane przez Aurora Borealis : 28-08-2008 o 11:39. Powód: może tak będzie czytelniej.
Aurora Borealis jest offline  
Stary 30-08-2008, 19:50   #468
 
Glyph's Avatar
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Anzlem
Reprymenda Fosth'ki spłynęła po kapłanie jak woda. Zupełnie jakby walka i zagrożenie obudziły w nim dawnego zobojętniałego Anzelma.
-Nie zaryzykuje czekania, aż jej stan się pogorszy.-odparł z chłodnym, rzeczowym spokojem w głosie-Dysponujesz większa niż my wiedzą. Otrzeźwij ją magią lub ziołami. Zadamy kilka pytań i przy sprzyjających odpowiedziach będzie mogła tu leżeć do woli, nieniepokojona.

Odsunął się na bok, by nie przeszkadzać czarownicy w badaniu. Obserwował jak nieznajoma wodzi nieprzytomnym wzrokiem po ich twarzach. Zastanawiał się co teraz czuje. Strach, złość? Czy nie jest w stanie myśleć, a może udaje chłodno kalkulując sytuacje.
-Nie jesteśmy jej wrogami Fosth'ko, lecz bariera którą stworzyła odgradza nas od celu wędrówki, a pobyt w tym miejscu stwarza większe zagrożenie, niż ochronę.-odparł łagodnie kierując słowa na wpół do czarownicy, na wpół do nieznajomej, jakby chciał przekonać obie, że ich reakcja była nie tylko uzasadniona, ale niezbędna.
 
Glyph jest offline  
Stary 30-08-2008, 20:30   #469
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Fosth'ka, tak jak przypuszczałaś wodne manewry mężczyzn nie na wiele się zdały. Co prawda oczy kobiety reagują na ruch, jednak ich szklane spojrzenie sugeruje, że właścicielka nadal trwa we własnym, stworzonym przez gorączkę świecie. Nie dociera do niej wasza obecność, a tym bardziej Wasze słowa. Dzięki temu jednak masz szansę dokładnie obejrzeć sobie nową znajomą, bez posądzenia o bezczelne gapienie się.

Z zainteresowaniem wpatrujesz się więc w oczy istoty - wielkie (wydają się zbyt duże w stosunku do drobnej twarzy), o kształcie migdałów, niemal całkowicie wypełnione złotobrązowymi źrenicami. Jedynie w kącikach widać przebłyski białek. Musisz przyznać, że w zestawieniu z białą cerą daje to dosyć upiorne wrażenie. Przychodzi Ci na myśl, ze jasna karnacja i wielkie źrenice są typowe dla ras zamieszkujących podziemia, jednak ciężko Ci jest sobie wyobrazić tę drobną istotę w jaskiniach. Lecz głęboka, prastara puszcza w jaką zmierzacie również spełnia te kryteria. Zafascynowana, przesuwasz wzrokiem po twarzy stworzenia. Dopiero teraz, w promieniach słońca zauważasz, że cała twarz kobiety pokryta jest symetrycznymi tatuażami, rozciągającymi się od kącika oka do kości szczęki i od ucha do ust. Misterne, cieniusieńkie linie wiją się błękitnozłotymi splotami tworząc skomplikowany wzór. Gdyby nie jaskrawy blask słońca pewnie byś go nie zauważyła, zwłaszcza pod warstwą brudu, jakim pokryta jest Twoja pacjentka. Zafascynowana wodzisz opuszkami palców po błyszczących rysunkach. Jesteś pewna, że tatuator o takim kunszcie zbiłby w mieście majątek. Choć z drugiej strony na skórze nie było widać nieostrych linii czy lekkich wypukłości, tak charakterystycznych dla tatuaży.




Twoje dłonie zjeżdżają na uszy czarodziejki (czy też kapłanki). Długie, pokryte delikatnym meszkiem, kończące się rożkowatym splotem (zauważasz, że końcówka jednego pokryta jest brudnym strupem). Chętnie pooglądałabyś sobie więcej, naraz jednak zdajesz sobie sprawę, że nie siedzisz tu sama, a mężczyźni spoglądają na Ciebie wyczekująco.

Phaere, miałaś wielką ochotę ruszyć w stronę więźniarki, jednak kapłan Cię uprzedził - znowu. Zostałaś więc na miejscu, klnąc pod nosem na mało efektywne metody wydobywania informacji z półprzytomnej kobiety. Ty byś sobie poradziła o wiele lepiej! Tyle, że drużyna podniosłaby zaraz raban... No cóż, jeszcze będzie na to czas. Póki co mogłaś jedynie stwierdzić, że działania mężczyzn nie miały żadnego wpływu na barierę, która nadal radośnie połyskuje w słońcu.
 

Ostatnio edytowane przez Sayane : 11-09-2008 o 10:36.
Sayane jest offline  
Stary 30-08-2008, 21:25   #470
 
Ribesium's Avatar
 
Reputacja: 1 Ribesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znany
Maureen została tam, gdzie upadła wraz z kapłanem, zupełnie zbita z pantałyku. Uratowała Anzelma - a przynajmniej miała nadzieję, że jej działania do tego się przyczyniły - a kapłan nie dość, że jej nie podziękował (choć ostatecznie nie po to go ratowała!) to zignorował ją, tak po prostu, kierując się w stronę leżącej kobiety. Łowczyni rozumiała, że musiał być nieco zszokowany tym, że bariera nie przepuściła go tak chętnie, jak ciekawskiej Fosth’ki, ale… no cóż, zrobił jej się zwyczajnie przykro. Najwyraźniej dzięki wieczornym wydarzeniom pomiędzy drowem a kapłanem zawiązała się jakaś swoista nic porozumienia, z której ona – Maureen – była wyłączona. Rozejrzała się jeszcze w nadziei, że do czegoś się przyda, jednak nikt nie zwracał na nią uwagi. Phaere stała przy barierze, całą sobą wyrażając satysfakcję z faktu, że ktoś inny okazał się królikiem doświadczalnym, a Fosth’ka zajmowała się cudownie odnalezionymi zwierzętami. Jak widać drowka nie raczyła zająć się nawet własnym kotem.
Osobiście Maureen nie miała nawet nic przeciwko siedzeniu wewnątrz tej dziwnej bariery. Była prawie pewna, że nic złego nie przelezie przez nią, a dzień wypoczynku dobrze im zrobi. Bała się jednak, że próby wydobycia informacji z obcej kobiety przez zdeterminowanych najwyraźniej Anzelma i Nathiela mogą skończyć się dla niej fatalnie. A wtedy być może nie poznają już odpowiedzi na to, co naprawdę dzieje się w tym świecie.

W takim razie pójdę upolować nam jakiś obiad. mruknęła w nieokreślonym kierunku zbierając z ziemi łuk i strzały, i rozglądając się wokół. Oczywiście nikt nie zwrócił uwagi - przecież jedzenie to taki nieistotny szczegół. Łowczyni bała się trochę przechodzić przez barierę, choć była niemal pewna, że przepuści ją podobnie jak czarownicę. Nad jeziorem najpewniejszym celem były zające, jednak ze względu na brak osłony trudno się będzie do nich podkraść na odległości strzału. Mięso wilków – jak sporej części mięsożerców – będzie po prostu niesmaczne. Z drugiej strony, jeśli upoluje zające, mięso z nich nie uzupełni podróżnych zapasów a zapach krwi odstraszy innych roślinożerców. Szlag na to wszystko! Trzeba było od razu zwinąć manatki jak Bast, a nie uganiać się po lasach za niewiadomo czym. A najlepiej siedzieć cicho w klasztorze, zamiast ryzykować własnym karkiem dla pieniędzy. I co jej z tego przyszło? Że robi za podręczną spiżarnie i pewnie także tym razem nawet „dziękuję” się nie doczeka. Maureen chwyciła jeszcze kuszę drowa - bez pytania, a co! - długi, myśliwski nóż, i powlokła się w las. Gdzieś w środku miała świadomość, że jej narzekania w dużej mierze są bezpodstawne; każdy starał się jak umiał poradzić sobie w tej nietypowej sytuacji. Jednak Łowczyni – tak samo jak inni członkowie ich małej drużyny – była już zmęczona ciągłą niepewnością, ryzykiem i podróżą przez nieznany, obcy świat. Zmęczenie, zniechęcenie, a wreszcie lęk o życie swoje i towarzyszy sprawiły, że z każdego zaczynały wychodzić coraz to gorsze cechy charakteru i obawy; również i z niej samej.

Maureen podeszła do bariery, starając się być poza zasięgiem wzroku drowki. Nie zniosłaby satysfakcji na twarzy Phaere, gdyby tarcza jej nie przepuściła. W głębi duszy bała się też, że zostanie zaklasyfikowana przez magię jako wróg. Zanim jednak weszła w barierę rozejrzała się wokół, celując w miejsce jak najbliższe stojącym w gąszczu jeleniom (czy sarnom) a równocześnie na tyle ukryte i od zawietrznej, żeby można było bezpiecznie się podkraść. Miała zaufanie do swoich zdolności łowieckich. Co prawda bała się, że zapach krwi szybko zwabi mięsożerców – zwłaszcza niedźwiedzia – miała jednak nadzieję, że naładowana zawczasu kusza wystarczy do rozprawienia się z grubą skórą i futrem misia.
 
Ribesium jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:30.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172