Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 26-03-2021, 03:59   #21
 
Jaśmin's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputację
Elf wyraźnie znał się na chorobach bydła, szlachetna była to wiedza. Gdy tenże warknął ostro na Rafaela ten kpiąco zasalutował mu kubkiem.
- Dziesięć złotych świętych ryjów - zatroskał się Sotto - piętnaście - tu klepnął Milcarra w plecy - na głowę. I drugie tyle po wykonaniu zadania - tu siorbnął gorzałki - Ilu jeszcze specjalistów od magicznych chorób czeka w kolejce?
Jeśli zaś chodziło o choroby jako takie...Rafa co prędzej zatłukł skaczącą mu po rękawie pchłę. Półelf zerknął podejrzliwie na posapującego przez sen gnolla czule piastującego kość.
- A on nie wiem po co się tu ma kręcić. Skubany sam jest źródłem choróbsk, wystarczy popatrzeć.
- A co do zimna, nie noszę tej kurtki dlatego, że ładnie wygląda. Zresztą droga niedaleka.
 
__________________
Myśląc nigdy nie doszedłem do żadnych wniosków.
Ale to nie powód by nie myśleć.
Zdrajca, obciąć mu jajca! Tchórz, wsadzić mu nóż! Kiep, pałą przez łeb!
Hejt? Kijem przez grzbiet.

Ostatnio edytowane przez Jaśmin : 26-03-2021 o 04:07.
Jaśmin jest offline  
Stary 26-03-2021, 12:07   #22
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Gdzieś w Chłopskim Kroczu

Milcarr nie miał zamiaru się targować, wszak był chędożonym żebrakiem i brał co łaska. Co do gnolla pomyslał, że Bhurrek mógł się przydać. Wszak kto pomaga pasterzom w okiełznywaniu stad jak nie kundle? Jeno pytanie było, czy Bhurrka można było okiełznać, bo należał on do tych chyba, co gdy trzymane na zagrodzie, to katańskim edyktem musiały być opatrzone napisem w orklashu "umea hau-hau!", co na wspólny tłumaczyło się "zły pies". I martwił się toteż aby ich nie spotkały jakieś nieprzyjemności z powodu takowego, że Bhurrek takowej tabliczki nie miał. Jeszcze pokąsa srodze kogo i będą trybunały!

Zamienił kilka słów z Surrelionem na boku,
Milcarr czekał na tylko sposobność aby porozmawiać z Mistrzem. Wreszcie takowy moment nadszedł. Surelion położył zdrową dłoń na ramieniu żebraka i spytał:

- Mów co cię trapi mój uczniu.

Ślepak odetchnął z wyraźną ulgą i zaczął mówić:

- Wiesz panie, że w ten czas gdy mnie moc Smoczego Serca dotknęła, wywiad katanicki wziął mnie na spytki i zakładników wzięto w poczet mojej współpracy. Tom ci rzekł mistrzu już dawno. Ale teraz, zdziwowałem się, bowiem oto pismo na mnie Kuflu czekało, którego treść zdradzić ci muszę, bo tyczy się tej samej materii co nasza misja w Wypasie. Pismo spalone, bom magię w nim wyczuł i strach był, że jeszcze konsekwencje jakoweś mogą być jeśli je tu przyniosę.Żebrak przytoczył treść listu tak jak mu przeczytał Eszar.

- Widzisz zatem Mistrzu, że nie tylko nasza uwaga skierowana jest na wydarzenia w tej zapyziałej wsi, ale nawet samych katańskich zauszników. Mam im coś przynieść, choć nie wiem co. Rzec ci to musiałem.*Mistrz słuchał ucznia w skupieniu nie zdradzając niczym własnych myśli i emocji.
- To jaką płacisz ofiarę jest znakiem tego, że wkroczyłeś na ścieżkę oświecenia. Żywa, otwarta i chłonna dusza, zwraca w swą stronę wzrok potęg ustalających regułu funkcjonowania świata. Będą cię doświadczać jeszcze dotkliwiej i stawiać przed tobą coraz to trudniejsze zadania, chcąc złamać twoją wolę i zagarnąć glorię, siłę i witalność, którą reprezentujesz. Dobrze zrobiłeś, że przyszedłeś z tym do mnie, bo możemy wyciągnąć z tego wiele korzyści i nauki. Żeś spalił pismo roztropnie ufam i twej pamięci, bo wiem jak to dla ciebie ważne i umiłowaniu tajemnicy Eszara.

- Zdumiewająca przyznaję synchronizacja, ale jak wiesz część wiedzy autora pisma pochodziła z wróżb, astrologia to nie tylko gusła druida Jendrzeja, ale prawdziwa wiedza, więcej umiejętność zaglądania w przyszłość, między kreślone plany bogów.

- Podsumujmy. Naturalnie powinieneś tam pojechać i wierzę, że znajdziesz co ci przeznaczono. Nie ukrywam, że chętnie spojrzałbym na kuriozum zanim je oddasz. Tego warunku nie było w umowie, a jako, że będziemy dyskretni z pewnością się nie wyda. Kurioza magiczne to coś więcej niż przedmioty, mogą być imieniem prawdziwym Demona, lub Mastuga, chwilą zaklętą z przeszłości, lub przyszłości, czyjąś datą śmierci, lub urodzin, kluczem do bramy między światami, ulubionym smakiem Kartana, lub wonią, która uwodzi bogów. Do nadawania kuriozum kształtu ułatwiającego ich przekazywanie, w ogóle posiadanie zatrudnia się szyfratorów, z reguły są to uzdolnieni magowie i alchemicy. Najczęściej wybiera się kształt instrumentu na którym można naprawdę zagrać melodię, lub czasoportację, może to być fiolka z eliksirem, lub księga, ale może być wszystkim. Miejmy zatem nadzieję, że szyfrator skoro skończył tak marnie nie był szczególnie utalentowany.

- Po namyśle uważam: to dobrze, że z kongregacji jedziesz tylko ty, to odwróci od nas uwagę możnych. Może ten bard nie jest taki durny, przydałby się tam. Zdaje się, że jeden z zwerbowanych jest czarodziejem, to dobrze. W twoją intuicję ufam, bądźcie uważni i sprawdzajcie magiczne detale. Eszar Wam wszystko rano przekaże, najął się w nowej cesarskiej drukarni jako tłumacz, edytor i profiler. Będą układali stare zwoje i robili drukowane kopie, wielka archiwizacja Katanów. Ciekawe, czy spalą oryginały, nie zdziwiłbym się. Napiszą na nowo całą historię. Dobrze, że bard tam idzie, podpisał kontrakt na trzy miesiące. - zamyślił się - Bądź dobrej myśli o swych krewniaczkach, każde z nas ma swoją misję w tyczeniu nowego porządku. - wydawało się, że skończył, ale znów podjął - Kurioza mają swe imiona i płyną one od czegoś szczególnego co towarzyszyło ich przepoczwarzeniu. To jakby klucze do ich otwarcia. Rok temu mu się wymknęło. Widać nasz spiskowiec miał nielojalnego szyfratora skoro tak mało wie, lub chce ujawnić.

Milcarr sluchał w skupieniu słów mistrza nie ośmielając się nawet podnieść spuszczonej w geście szacunku głowy:

- Wielka mądrość płynie z ust twych panie. Zrobię co mogę aby wykonać zadanie i odkryć co kryje tajemnice opasów. Tylko ten gnoll mnie martwi mistrzu. Toć to dziki barbarzyńca, którego trzeba na łańcuchu krótkim trzymać, a uważać co by samemu łańcuchem nie ciągnął. Mnie panie ciężko będzie bom ślepotą zdjęty przez tfamicką klątwę.

- Na twą klątwę nic na razie nie możemy zaradzić, a choć trudno ci zapewne w to uwierzyć osobiście uważam, że czyni cię ona wyjątkowym. Co się zaś tyczy gnolla, to sam nie wiem, pozostaje nam mieć tylko nadzieję, że to nie kolejny głupi żart Eszara i że coś wymyśli do rana. Bard wciąż zaskakuje. Chociażby zasoby złota, które tak hojnie rozdaje obcym, a ukrywa przed nami.

- Poradzę sobię mistrzu - obiecał el Milcarr. Wszak dokonywał już rzeczy na poły niemożliwych: - Mus mi się do drogi gotować, bo ruszamy wkrótce. Pożeganwszy się z Surrelionem poszedł w mrok.

po czym podreptał do domu, aby babom dać znać, że nie będzie go jakiś czas i zabrać inne rzeczy które mogły mu sie zdać. Pod łachmany założył skórznie, bo nuż jeszcze gnoll pogryźć zechce i nim go sztyletami zadźga, to szpetnych ran mu porobi. Pas ze sztyletami także schował pod szaty. Kilka sztuk złota, woda święcona, hubka i krzesiwo, laska, stary, choć ciepły koc, drewniana miska proszalna (która wszak za niezgorszy talerz robić mogła) i drewniana łyżka dopełniła żebraczego ekwipunku. Do torby wrzucił jeszcze pajdę chleba, pęto kiełbasy a także chudą magiczną księgę.

Baby lamentowały jak zawsze, gdy musiał zniknąć, ale wrzasnął na nie i poszły precz do kąta odgrażając się. Nie bały się, bo Ślepak nie potarł oczu święconą wodą, a po omacku łapać ich i oćwiczyć przykładnie nie miał zamiaru, bo jeno pośmiewisko by z siebie uczynił, a szkód w izbie narobił. Toteż szorstko się pożegnał i poszedł w noc. Na placyku przy wodopoju słyszał miejscowych osiłków z szajki Krzywego Murhasa. Z tymi miał układ. Choć traktowali go jak najgorszego, to w jakiś dziwny sposób darzyli respektem, po tym jak kilka roków temu, Ślepak obezwładnił dwóch a Murhasowi podstawił sztylet pod grdykę. Podreptał do nich i wręczył hersztowi chudy trzos. Ork zerknął do środka i wysupłał monety:

- Kurwości Ślepak! Gdzieś katanki wyżebrał przechero? Gadaj, żeś pod oriacką świątynią żebrał, alboś mlaskał drągi opróżniaczom kloak!

Orki parsknęły rechotem, ale dwóch przezornie cofnęło się poza zasięg ramion żebraka.

- Nie dla krotchwil tu zaszedł i katanką błysnął. Pilnuj żeby moim babom włos z głowy nie spadł dopóki nie wrócę.

- Ślepak, przecie wiesz że my na własnym podwórku nie sramy, a jakby się ktoś do nich dobierał, to se z nami będzie musiał zawczasu pogadać. - Herszt przejechał palcem po jelcu krótkiej szabli, co nie uszło uchu Milcarra: - Zresztą kto by się miał do nich dobierać? Szczęscie, że na oczy słabujesz, bo mówię ci, że szpetne są tak, że musiałyby chyba złotem sypnąć, żeby je ktokolwiek chociaż miękką kuśką tknął.

- Takie głupoty prawisz Marhas, że uszy więdną. A żeś marny koneser babskich wdzięków to wiadomo. Przymajmniej na Aleji Murw tak gadają. Ponoć żeś srebrem błagał, co by ci malauk na dwa baty w rzyć sromotę uczynił.

- Kto tak do diaska gadał!? - wrzasnął herszt, a orki do tej pory rechoczące, czy to ze słów swego szefa, czy Ślepaka, przestały się nagle śmiać: - Kurwości kości porachuję obkurwieńcom! Nikt nie będzie robił z Marhasa sodomity! Nikt! Mowże kto!

- Powiem jak wrócę, a moje baby całe zastanę. Póki co bywajcie w zdrowiu.

I poszedł na miejsce zbiórki. Po powrocie juz wiedział, że napuści bandę Marhasa na chłopkaów z Alei Murw. Tamci wyjątkowo nie chcieli poddać się woli Ślepaka, a to znaczyło, ze trzeba było sie ich pozbyć. Teraz jednak wolał, żeby Marhas się nie wykrwawiał. Wszak mieli w ten czas bab ślepakowych pilnować.
 

Ostatnio edytowane przez 8art : 29-03-2021 o 09:33.
8art jest offline  
Stary 28-03-2021, 22:56   #23
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Ostragar 18 Shnyk-ran Chłopskie Krocze

Bard radośnie skinął elfowi, z ulgą spostrzegł, że gnoll z Węszymordów zwinięty zaległ przy palenisku. Razem z wysokim elfem, który przedstawił się "Patyk" przypinali pasy z mieczami i zakładali wielkie futrzane płaszcze, co sugerowało, że sposobią się do wyjścia. Ostatnie Lute tak zmroziły na chwilę powietrze i ziemię, że na tafli jeziora powstały lodowe kry, które to roztapiały się do południa.

Sposobiąc się do wyjścia bard cichutko śpiewał rybacką kołysankę.

Spała na plaży tłuściutka foka,
Wieloryb śpiewał w głębinach,
Szeptała matka,
Szyjąc sieci,
Wyprawisz swój drakkar ,
Zdobędziesz załogę,
Popłyniesz sławę zdobywać.

Na krańce świata,
Gdzie słońce wschodzi zachodząc,
Łącząc wieczór z porankiem,
Dość mieć odwagi, zaczerpnąć trochę
Dla swej kochanki
Arrianki.

Wyprawisz drakkar,
Popłyniesz sławę zdobywać …


Przerwał na słowa szczupłego półelfa zwanego Rafaelem. A wszystkim zrobiło się żal, bo melodia przyjemnie wypełniała słyszalne tło przydając komnacie ciepła.

Eszar zbliżył się powoli do Sotto, a spojrzenie w jego orzechowych oczach stawało coraz zimniejsze. Jakby nieoczekiwanie nadeszła zmroźlina. Gdyby rzezimieszek był lepiony z miększej gliny z pewnością nie wytrzymałby owego wzroku i choć odwaga, i pewność siebie go nie opuściły, poczuł dookoła siebie mrok, niewiadomą w sercu, jakby jakaś tajemnica została na zawsze przed nim zamknięta.

- Kolejka zamknięta panie Sotto, wybrałem kogo chciałem. Wyciągnąłem dłoń w geście braterstwa, mógłby kto inny pójść. Akurat o najemników ostatnio łatwiej niż o porządne zlecenie - co było prawdą.
- Ja nie mogę, pivo mi się warzy - wtrącił krasnolud, bard tylko gorzko się uśmiechnął
- Wierzę, że nabierzesz jeszcze przekonania do zleconej pracy, a jeśli dziesięć dodatkowych złotych krążków sprawi taki cud, to dołożę. Ciekawym cudownego wpływu złota na wiedzę i zaangażowanie. Dziesięć złotych ryjów. To duża suma, przyznaję. Niektórzy w stolicy mogliby się za to utrzymać rok. Czy warta przyjaźni, którą zaoferowałem, czy warta ochrony naszej wspólnoty? - spauzował -Z pewnością już zdecydowałeś. Jest wszakże mój dodatkowy warunek, skoro czynisz to tylko dla pieniędzy. Złożysz mi obietnicę, że nie będziesz z nikim rozmawiał o tym miejscu, jako o siedzibie naszej kongregacji, nie wyjawisz jego położenia i kogoś tu spotkał.

- Innych powitam jako przyjaciół. I radzę się na prawdę ciepło odziać, droga niedaleka, ale wieczory chłodne.

Chwilę później kilkuosobowa grupka obleczonych w grube futra postaci opuściła browar i udała się między nocne ulice Ostragaru. Omijając tak i zbrojne grupy bandytów, jak i patrole miejskich gwardzistów, a szczególnie opętanych mordem kultystów.

Na sugestię Rafaela bard proponuje mu od razu 20 zł, ale zastrzega sobie obietnicę. Jego zachowanie podczas jej składania może oznaczać jakąś modlitwę, lub ingerencję magii, ale może równie dobrze blefować.
Pozwolę sobie w tej sytuacji odpuścić rzuty na targowanie, porównując współczynniki obu panów [zdecydowanie na korzyść barda], ale doceniam fabularną próbę.
Noce są na prawdę chłodne, tz. na nasze kilka kresek powyżej zera, ale chwilowe spadki temperatur to inna sprawa. Następny jest przewidywany za sześć dni, kolejny zaś różnie na pierwszy, lub ostatni dzień świąteczny.



Ostragar Chłopskie Krocze 19 Shnyk-ran; wczesny poranek.

W nocy jak przepowiadał reptilion, a i przestrzegał bard temperatura znacznie spadła, skuwając niektóre z ulic szklistym lodem. Poranek zapowiadał się zimny, ale przynajmniej suchy. Zapowiadał, bo gdy grupa spotkała się przy rybackim kościeju panowały jeszcze ciemności. Bard jak obiecał przywiódł dwukółkę i pociągowego osła. Na platformie wozu znajdowały się jakieś amfory, kilka foczych futer, suszone owoce i mięso, zwój liny, nie zabrakło małej lampki oliwnej. Nie wiedzieć skąd w kubkach miał gorący rosół z mewy. Odliczył każdemu należytą ilość błyszczących złotych krążków. Milcarrowi wręczył pękaty mieszek - Srebro na łapówki - tłumaczył - a to jeszcze co udało się wyczarować - mrugnął wręczając mu jakieś fiolki, na koniec wcisnął coś jeszcze w kieszeń*. Następnie skierował się do elfa i przekazał maleńki kamień na sznurku**. - Odnoszę wrażenie, że może ci się to przydać Aleenie, bądź uważny. Bhurreku wskakuj na wóz, - zza rogu zaułka słuchać już było beczenie owieczki, którą przyprowadził na postronku młody półork. - Tylko bez szamania w mieście, musicie wyjechać za miejskie mury. Panie Sotto łap się pan za uzdę, w końcu jesteś naszym mistrzem bestii.

Niepodziewanie Bhurrek poczuł zapach kotów, ale oczy ukazywały zamaskowanego zbrojnego, który to wyłonił się z cienia i szeptał coś z bardem. Wreszcie rozmówcy rozstali się.

- Pojedziemy do bramy do Bramy Puszczy w Południowej Dzielnicy, powinno być spokojnie i bezpiecznie, a wartownicy biorą dziesięć srebrnych kłów i nie pytają o nic.

Ruszyli i bard wreszcie zamilkł na dłuższą chwilę. Ulice były zupełnie niemal puste, toteż posuwali się dość sprawnie. Mijali po drodze świątynię "Złej Myśli Nata-Kranty", gdzie nieliczni odważni, lub zdesperowali przychodzili ukradkiem najchętniej o tej porze, by zostawić na schodach przekleństwa na innych i ofiary ze złotych monet i choć schody mieniły się w promieniach wschodzącego słońca nikt nie odważył się skraść ni jednej. Na górze schodów stał krzykacz szaleństwa zapraszając do wnętrza, obiecując pokazać cuda. Ale przejeżdżający obok bohaterowie wiedzieli, że mało kto wychodził z owych świątyń żywy, a nawet jeśli wyszedł, to był już naznaczony szaleństwem.

W samym sercu południowej wznosił się w oczach olbrzymi nowy gmach. Eszar znów nie wytrzymał i odezwał się.

- Wielka Imperialna Drukarnia. Wkrótce ruszy. Wszystkie dostępne rękopisy mają być zarchiwizowane jako druk, wiele z nich pewnie przepadnie zupełnie. - wydawał się prawdziwie smutny - Dziś zaczynam tam trzymiesięczny kontrakt, przez ten okres nie będę nawet mógł wyjść z gmachu, dlatego nie mogłem z wami jechać.

Zatrzymał się w miejscu. W zasięgu wzroku, na prostych ulicach było już widać miejskie bramy, zaś na chodnikach pojawiło się coraz więcej przechodniów.

- Za dwa tygodnie świąteczny, a na zachodnim cyplu pod płaską górą rozłożyła się "Złota Orda". Barbarzyńcy pod wodzą Atelkana powrócili z wyprawy na Wall dokładnie po roku. Przywieźli ponoć wiele skarbów, będzie tam ciągnęło sporo kupców, wobec czego nie będzie nic dziwnego w kierunku waszej wyprawy, a szlak może być gęsto uczęszczany. Pojedziecie dziedzińcem, a Khurgan powie kiedy trzeba odbić na północ. Na koniec jeszcze jedno. Dowiedziałem się, że możecie mieć mało czasu, bo sprawą interesują się już inkwizytorzy podatkowi. Bywajcie w zdrowiu.

Półelf opuścił wreszcie grupę i choć przez moment niektórzy odczuli ulgę, to zaraz serca i umysły wypełniła niemiła pustka, jakby szybko przywykli do towarzystwa ruchliwego i gadatliwego artysty. Ruszając wolno skierowali się w kierunku szeroko otwartej bramy.

Wstał poranek. Dotarliście do miejskich bram. Dobytek wygodnie podróżuje na wozie, więc macie dużą swobodę, ale ograniczone tempo do niespiesznego marszu. Na wozie jak pisałem ciepłe futra dla wszystkich, amfora 20l kiepskiego vina, słój miodu, suszone mięso i owoce, kilka placków z agawy na dwa dni. Bukłak z wodą 2l, 20m liny i hak, lampa z tranem wieloryba, pochodnia, siekierka, ciepłe wełniane koszule.
Gnoll ma owcę, a Rafael kasę.

Płaska Góra to wygasły wulkan w zachodniej części wyspy, jedyne większe wzniesienie na niej.



Jeszcze jedna mikstura zdejmująca czasowo klątwę, działa jedną scenę. Do tego taka lecząca k100, oraz jedna dająca odporność na zimno. * Do tego do kieszeni gwizdek traserski na wargów i wielkie psy - warto sprawdzić.



Drobny przedmiot to nietrwały amulet z 10PM, warto zawartość przelać do własnego amuletu, jeśli proces będzie przeprowadzony w bezstresowych warunkach i w skupieniu, nie widzę potrzeby testu. - Zważywszy, jak trudno zdobyć PM, to udział czarodziejów w wyprawach za podobne pieniądze, jest zwykle skorką za wyprawkę, ale najważniejsze jest doświadczenie.

 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 28-03-2021 o 23:23.
Nanatar jest offline  
Stary 29-03-2021, 04:22   #24
 
Jaśmin's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputację
- Zaprawdę! - rzekł Rafa patetycznie - przysięgnę! - tu sięgnął do sakiewki dobywając złotej monety - na świętego ryja! Wasz sekret ze mną bezpieczny! No!

*****

Jak zwykle Sotto obudził się o świcie patrząc wstającemu słońcu prosto w oczy. Ocknął się błyskawicznie. I wziął do roboty.
Gdy ekipa ruszyła Rafael prowadził już swego muła. A że przypadła mu fucha mistrza bestii, półelf co prędzej połączył uzdy zwierząt jucznych. Jeszcze mały łyczek żytniówki na rozgrzewkę. I w drogę.
Czując miły ciężar w trzosie Rafa maszerował gracko nucąc pod nosem:

Żadne nas berło ni tron nie pozyszczy
Nigdy z królami nie będziem w aliansach
My u dukata, co jak słońce błyszczy
Na ordynansach!

Niczym są dla nas waszych przysiąg roty
Sztandarów waszych ni rąk nie całujem
My dukatowi, co jak słońce złoty
Wierność ślubujem!

Piastując torbę z ekwipunkiem Rafael starannie ułożył miecz na plecach (czysta podpucha, bo kto z bractwa morderców nosi ciężką klingę?) dopiął pas obciążony sztyletami, rozpiął nieco kurtę, poprawił czapkę.
Rafael Sotto, arbiter elegancji.
Pożegnawszy się z Eszarem, Rafael poprowadził zaprzęg do bramy puszczy. Gdzie czekali strażnicy, których to należało przekupić. Ale to fucha Milcarra.
- No, Ślepak - chrząknął Rafa - radź sobie. Powodzenia.
 
__________________
Myśląc nigdy nie doszedłem do żadnych wniosków.
Ale to nie powód by nie myśleć.
Zdrajca, obciąć mu jajca! Tchórz, wsadzić mu nóż! Kiep, pałą przez łeb!
Hejt? Kijem przez grzbiet.

Ostatnio edytowane przez Jaśmin : 29-03-2021 o 07:45.
Jaśmin jest offline  
Stary 29-03-2021, 15:09   #25
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
19 shnyk-ranu, wyjście z gniazda gołoskórych

Bhurrek nie posiadał się z radości. Chociaż szaman Rhekks wyraźnie nakazywał mu krzewienie wiary w Wielkiego Wyjcę w Ostrogarze, gnoll nie widział niczego zdrożnego w krótkiej wyprawie poza strzeliste mury tego tętniącego niezrozumiałym szaleństwem siedliska gładkoskórych. Wszak gdzie, jeśli nie w dziczy mógł obcować z Tfamem, by chłonąć całym swym kudłatym jestestwem groźny majestat boga Węszymordów, a potem wracać w mury Ostrogaru niosąc boskie przesłanie.

Radość Bhurrka była zatem ogromna, ale barbarzyńca dawał baczenie, aby nie okazywać jej zbyt wylewnie. Mieszkał w Ostrogarze dość długo, by wiedzieć, że miejscowi z jakiegoś powodu nie lubili, kiedy obcy im gnoll wył radośnie na całe gardło albo uniesiony swawolnym nastrojem gonił po okolicy dzieci i wskakiwał na plecy niosącym kobiałki jaj niewiastom. Pamiętny tych srogich obyczajów gnoll maszerował zatem w ślad za dwukołowym wózkiem i uwiązaną do niego owcą, która co chwila beczała apetycznie. Wręczona przywódcy stada w geście wielkiej wdzięczności, owca ostatecznie utwierdziła Bhurrka w przekonaniu o swej oszałamiająco wysokiej pozycji w oczach reszty grupy. Podczas gdy pozostali musieli się zadowolić zółtymi krążkami albo flakonikami paskudnie cuchnącego napitku, Bhurrek dostał na własność prawdziwą owcę!

Gnoll co chwila musiał się powstrzymywać przed zatopieniem zębów w kłębach beczącej wełny. Nie zabrał się za konsumpcję daru od razu pośrodku ulicy z dwóch powodów – po pierwsze, pomimo wilczego apetytu najpewniej nie zdołałby pożreć owcy w całości, a wówczas musiałby nieść jej resztki poprzez knieję rozsiewając wszędzie wokół nęcący zapach krwi. Po drugie, znając całkiem dobrze mieszkańców Ostrogaru spodziewał się, że gdy tylko przystąpi do jedzenia, ci rzucą się na niego hałaśliwą zgrają z kijami i kamieniami, by go odpędzić i odebrać mu posiłek. Bhurrek przeżył już raz coś równie poruszającego i niezrozumiałego, kiedy zagryzł w zaułku Chłopskiego Krocza jakąś gołoskórą staruchę, ślepą i ledwie powłóczącą nogami. To właśnie wtedy, ledwie zaczął żuć jej łykowatą łydkę, spadła na niego rozwrzeszczana hałastra gołoskórych i odpędziła zdumionego gnolla razami kijów od zdobyczy, którą następnie bez wątpienia pożarła.

Nie, Bhurrek nie był tak głupim, za jakiego mieli go ci szaleńcy. Niech owca sobie drepcze i beczy, w swoim czasie, z dala od miejskiego zgiełku, barbarzyńca zajmie się nią na spokojnie.

Brama była w zasięgu żółtych ślepiów, toteż gnoll wypiął dumnie pierś i wywalił jęzor nie potrafiąc się doczekać chwili, w której przejdzie pod monumentalną arkadą.
 
Ketharian jest teraz online  
Stary 31-03-2021, 16:41   #26
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Ostragar Brama Puszczy 19 Shnyk-ran; wczesny poranek

Dwójka strażników stała blisko chuchając na zmarźnięte dłonie i racząc się po kolei z bukłaka trunkiem, który ani chybi wodą źródlaną być nie mógł, bo gorzałką czuć już było z daleka. Ślepiec odłączył się od swoich i macając drogę kosturem ruszył w stronę nie przejawiających jeszcze zainteresowania zbliżającymi się podróżnikami.

- Nie mądre to aby ślepego żebraka puścić by dyplomację z żołdakami czynić. - pomyślał, ale skoro to jego pieczy mieszek przekazano, to był zoobowiązany co by woli barda stało się zadość. Mniemał, że może to gros kłopotów mu na głowę zwalić, tym bardziej jesli pijane orki postanowią się zabawić jego kosztem, a burda nikomu tu nie była potrzebna. Zabójca wiedział ile trza lafy dać, co by przez bramę przejść, bo wiedza o takowych nielegalnych mytach znaną była każdemu mieszkańcowi. A że mniej to było niźli normalna taryfa, tedy sporo co oszczędniejszych, lub biedniejszych podróżników wybierało tę drogę.

Musiał juz być kilka króków od strażników, gdy jeden z nich zawołał groźnie:

- Gdzie leziesz lebiego!

Wtrącił sie drugi:

- Dajże spokój. Toć nie widzisz, że ślepy ten proszalny? - po czym pchnął ślepca lekko w bramę: - Idźże precz!

- Ale panowie, ja nie sam, ino z towarzystwem idę.

- Kurfha Muthra co? Pielgrzymka jakowaś żebraków? - wtrącił sie ten pierwszy, który sądząc bo niższym głosie, akcencie i po tym jak przebierał w miejscu krótkimi nogami, musiał być niskim półorkiem

- Nie panie, o tam z tymi przy dwókółce. - odpowiedział zgodnie z prawdą Milcarr, na co drugi strażnik, chyba człowiek, zdziwiony odpowiedział:

- O kurwości! No patrzaj Khrug. Do czego doszło, że tera już proszalni swoje orszaki mają! Patrzaj i podziwaj, bo nie byle jaki, prawie jakbyś królów Osmundu widzioł! Dwukółka, służba i jeszcze kundel z baranem, ani chybi do chędożenia pewnie na popasach! Na bogato! Ej zostancie wy lepiej w mieście ślepcze. Nie wyżebracie na taki standard życia poza Ostrogarem, tam bida. Gobliny korzonki żrą tera na przednówku. Ej Khrug! - szturchnął orka: - może i nam trza się żebractwem zająć a nie na biednym żołdzie tu stać jak cielebuniom!

Drugi strażnik zarżał ze śmiechu, splunął pod nogi żebraka i zaczął gadać:

- No panie żebraku, skoroście takich się dorobili luksusów, niechybnie żeście katańskiego podatku nie odciągnęli ode wzbogacenia, przyznajcie się. No to taki orszak jak chce z miasta wyjechać należności prawem się należące uiścić musi! Tedy będzie srebra trzos za mościpana żebraka świtę i nam... No! Znaczy się garnizonowi co łaska, ale tak z godziwie, jak żebrak żebrakom!

Milcarr nie targował się. Wręczył trzos na łapówkę, który zniknął pod pazuchą orka.

- A ten kundel to aby nie groźny? - wtrącił znów człowiek, skierowywując włócznie w stronę oddalonych Milcarrowych towarzyszy: - Kły szczerzy jak szczerbaty do legionowych sucharów! A tabliczki tedy nie widać ustawowej "umea hau-hau"! I co wy na to panie żebraku?

- Stary i też prawie ślepy jako i ja, także jaki tam groźny panie strażniku... Przeca widzicie, że nawet owcy nie tknął, a te psubraty normalnie straszniście na baraninę łapczywe.

- No co racja to racja... - przyznali mytnicy: - ale prawo jest prawem. Kły ma i ślini się, to i pewno wściekły, że mu już owczego mięsa się odechciało z wściekłości. Nie ma pies tabliczki. Piszemy kwit panie żebraku, czy ustawowy tuzin batów bierzecie na grzbiet? Może któryś z waszych sług przyjąć karę jeśli taka wola.

Miał już Milcarr na któregoś wziąść dwanaście batów, ale się pomiarkował i wysupłał zza pasa jeszcze trochę srebra:

- Pomiarkujcie się dobrzy żołnierze. Po co kwity? Dam ja wam na fundusz garnizonowy, co by wam lepsze warunki zapewniono i co byscie nie musieli na mrozie stać.

Srebro też zniknęło pod brygantyną orka, równie szybko jak się pojawiło.

- No zasadniczo, to kwit powinien być, ale nam... no ten... O! Inkaustu zbrakło. Tedy zaocznie weźmiem darowiznę, bo kundel stary i slepy. A wy juz w rzyć w troki czym prędzej zabierajcie z tym fraucymerem! No!
 

Ostatnio edytowane przez 8art : 31-03-2021 o 16:47.
8art jest offline  
Stary 02-04-2021, 19:40   #27
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Za bramami Ostragaru; 19 Shnyk-ran; poranek

Opuściwszy mury stoicy świata podróżni uczuli nieokreśloną ulgę, jakby wypełzli poza gniazdo jadowitych żmij. Powietrze wydało się świeższe, pachniało łąką, ziemią i lasem. Nie oglądając się na nadużywających władzy strażników, w obawie, by ci jednak nie postanowili wbrew obietnicom dokonać rewizji dobytku orszaku Ślepca, pospieszyli zwierzęta i własne nogi udając się na zachód, niegdyś dobrze wybrukowanym Imperialnym Traktem. Straż szczęściem znalazła sobie nową ofiarę i postanowiła dokładniej sprawdzić kupiecki wóz, którego właściciel pragnął klnąc się na Mitrylowego Boga dochodzić swych praw.

Podgrodzie wypełniały prowizoryczne kramy i estrady przygotowywane w leniwym tempie przez niewolników na nadchodzący miesiąc świąteczny. Nikt niestety, ku zawodzie Allena, nie wystawiał jeszcze towarów. Czasowa wioska pod murami urywała się nagle, jak cięta kosą na wysokości pierwszych zagajników cyprysów, cytrusów i orzechowców. Za nimi zaś otwierała się szeroka przestrzeń pól, o tej porze roku błotnistych, przeznaczonych pod uprawę Agawy.

Nad polami unosiły się stada mew i gawronów walcząc o każdego wygrzebanego z ziemi robaka. Po lewej stronie drogi dostrzec można było rozsiane zabudowania. Pełniący rolę przewodnika ork wyjaśnił, że są to domostwa rolników uprawiających Agawę.

- Ci zacni kmiecie czekają na dostawy obornika na swoje pola z naszych pastwisk, ale Gromba wstrzymał, lub zmniejszył dostawy, w obawie by nie wykryto jego problemów. - tłumaczył Khurgan. - już niedaleko do wioski, staniemy popołudniem.

Kiedy krajobraz znów upstrzył się zagajnikami drzew i krzewów, a na horyzoncie wyraźnie widać już było dominującą Płaską Górę, dochodziło południe. Podróżni wyraźnie już czuli zmęczenie w nogach, odwykłych ostatnimi czasy od długich pieszych wędrówek. Elf wskazał na zbierające się na zachodzie ciemne chmury, wieszcząc z nich deszcz.

- Może to być ostatnia chwila na spokojny popas. Spójrzcie ta Cesarska Jabłoń nada się idealnie by tu odsapnąć.

Towarzysze kiwnęli głowami, a Rafael poprowadził wóz w cień drzewa. Cesarskie Jabłonie, ulubione drzewo Imperatorów, daje owoce bardzo późno. Mają one kolor złota, są duże, w smaku zaś mieszają gorycz ze słodkością miodu. I drzewu, które wybrali wędrowcy na baldachim obrodziło od owoców.

Prędko okazało się, że propozycja popasu była tylko wybiegiem ze strony elfa, któremu zdało się zmęczenie wcale nie doskwierało, bo zaraz zagłębił się z konopnym worem w pobliskie zarośla. Wrócił po chwili z worem wypchanym jakimiś zielskami. Elf nie mógł się nie uśmiechnąć widząc ściekający gęsty miąższ po ubraniach towarzyszy pałaszujących królewskie owoce. Naraz wszyscy zamarli w pół gryza. Sotto wyrzucił niedojedzony owoc bo od zachodniej strony dało się słyszeć zbliżające się uderzenia końskich kopyt. Uważny tropiciel szybko wychwycił, że nie są to dzikie konie pędzone przez poganiaczy, ale podkute wierzchowce oddziału jazdy.

Pokazał reszcie dziesięć palców.

Do wioski Wypas pozostało już ledwie trzy godziny drogi. Do tej pory grupa nie mijała jeszcze nikogo, poza kilkoma zbieraczami chrustu tuż przy murach miasta, ale za sobą widziała wyłaniające się leniwie przez miejskie bramy kupieckie wozy, dużo okazalsze niż dwukółka od barda.

jeźdźcy zdają się nadjeżdżać traktem z przeciwnej strony



Pora roku nie sprzyja zbieraniu ziół, ale mam dla Pana kilka drobiazgów.
1. Kora krzykliwego drzewa 2 porcje
2. Wilcze jagody -spożyte mogą powodować zatrucie i ostre biegunki, ale podany napar z odpowiedniej ilości, może działać przeczyszczająco i leczyć nieżyt jelit.
3. Trzy korzenie chrzanu.
4. Dwie główki czosnku.
5. Dorodny dziki ziemniak.
6. Dzbanuszek znakomitej glinki.
7. dziurawiec zwyczajny - leczy infekcje [1porcja]
8. goryczka kropkowana - podnosi (10pkt) odp na zimno [1 porcja]
9. Babka lancetowata - zmniejsza trujące działanie gazów i wyziewów [1 porcja]

Niestety z wszystkiego trzeba zrobić przynajmniej napar. Oczywiście Allen posiada takie umiejętności, ale musi poświęcić czas i mieć odpowiednie naczynia [ma] i palenisko.

to są takie dodatkowe zioła nie magiczne - tylko kora jest w spisie który ci przesłałem.



 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 02-04-2021 o 20:19.
Nanatar jest offline  
Stary 03-04-2021, 01:14   #28
 
archiwumX's Avatar
 
Reputacja: 1 archiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputację
Aleen zorientowawszy się, że czeka ich spotkanie z oddziałem jeźdźców szybko umieścił wór z ziołami na swoim wózku i zaczął nerwowo obserwować okolicę zastanawiając się czego można oczekiwać po przybyszach.
 
__________________
Szukam tajemnic i sekretów.
archiwumX jest offline  
Stary 07-04-2021, 12:53   #29
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Dominium Tfama Bezimiennego

Bhurrek nawet nie podejrzewał, że wyprawa poza wysokie mury Ostrogaru przyniesie mu tyle radości. Podekscytowany gnoll co rusz musiał się powstrzymywać przed mało dostojnym szczeknięciem bądź merdaniem ogonem na podobieństwo głupiego psa. Świadomy swej pozycji i rangi w drużynie, dokładał jednak ogromnych starań, aby nie zachowywać się jak szczenię, które ledwie co opuściło pieczarę Węszymordów.

W zamian, jak przystało na prawdziwego basiora, w regularnych odstępach czasu znakował moczem rozrzucone wzdłuż drogi kamienie i co większe drzewa, zupełnie nic sobie nie robiąc ze spojrzeń kompanów.

Gołoskórzy towarzysze zachowywali się zgodnie z przewidywaniami barbarzyńcy. Ględzili bez końca o niemożebnie nudnych sprawach i człapali iście żółwim tempem, ale Bhurrek musiał im oddać w jednym sprawiedliwość: żaden nie próbował dybać na jego uwiązaną do wózka owcę, co gnolla szczerze zadziwiło. Prawdziwie musieli się lękać wysłannika plemienia, bo w jego własnej wspólnocie owca przepadłaby wszak bez śladu, kiedy tylko Bhurrek spuściłby ją ze swego żółtego ślepia!

Barbarzyńca powitał popas bez większego entuzjazmu, nawykły do całodziennych wędrówek poprzez gęstwę kniei. W przeciwieństwie do gołoskórych nie zmęczył się prawie wcale, nabrał natomiast dzikiej ochoty do swawoli. Przez dłuższą chwilę kusiło gnolla, aby podkraść się w ślad za buszującym w okolicznych krzakach elfem, aby wepchnąć go z zaskoczenia w kolczastą gęstwę dla zabawy i niepostrzeżenie czymychnąć – coś jednak podpowiadało Bhurrkowi, że wyzbyci poczucia humoru towarzysze mogliby tego wybornego żartu nie zrozumieć. Chcąc zająć czymś innym swój łeb, barbarzyńca jął znowu badać nozdrzami nikłą woń roztaczaną przez obdartusa, który udawał, że jest ślepy. Ten gołoskóry ewidentnie naznaczony był znakiem Wielkiego Wyjcy, chociaż nic w jego zachowaniu i prowadzeniu się nie wskazywało na to, dlaczego właściwie cieszył się łaskami Tfama.

Po pustych obietnicach gołoskórych z poprzedniego wieczoru Bhurrek nie żywił już większej nadziei na wspólne wylizanie się z kompanami, chociaż bez wątpienia akt taki zaciśniłby wymiernie ich wspólne więzi. Skoro jednak niechęć towarzyszy do uświęconego rytuału uniemożliwiała gnollowi zapoznanie się ze smakiem potu Ślepaka, barbarzyca zmuszony został do zastosowania podstępu.

Nie pozostawało mu nic innego jak tylko zaczekać do pierwszego noclegu, a potem skrycie pochwycić jeden z sandałów Ślepaka. Obdarzony wybornym węchem Bhurrek nie miał wątpliwości, że przeżucie obuwia kompana pozwoli mu utwierdzić się w domysłach co do aury tego zagadkowego ludzia, a przy okazji zaspokoi palącą potrzebę gnolla do wylizania czegoś słonego.

Chytre knowania barbarzyńcy musiały jednak odejść na bok, kiedy do postawionych na sztorc uszu Bhurrka dobiegł zbliżający się szybko dźwięk kroków kopytnych stworzeń. Macając uchwyt przypasanej do boku maczugi gnoll wyprostował się na całą swą wysokość, z dumą prezentując umięśnioną sylwetkę i czekając niecierpliwie na pojawienie się źródła hałasu. Miał już kiedyś okazję sprawdzić w praktyce jak głuszy się maczugą konie i jak łatwo je później oporządzić dla celów konsumpcji, dlatego nie zamierzał przepuścić takiej szansy koło pyska, gdyby się znów nadarzyła.

- Uchne kuny, ne bojtata! – rzucił w stronę wyraźnie zalęknionych kompanów. Niechby tylko któryś z tych koni zechciał go stratować, z marszu trafi do kotła!
 
Ketharian jest teraz online  
Stary 07-04-2021, 15:18   #30
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Ślepak przez swoją aparycję nie należał do tych co to z utęsknieniem wygladali na trakcie przejezdnych a w szczególnosci już takich, co mogli władze reprezentować. Pewno być to musieli zbrojni, bo konie podkute były, a i słychać było odgłosy dzwoniących jak na jutrznie zbroi i broni. Zbrojnych patroli w poblizu orkowej stolicy nie brakowało, choć okolica do bezpiecznych należała, ale tacy wynudzeni czasem lubili ulżyć nahajkom i obatożyć pod byle pretekstem boga ducha winnego żebraka.


- Lepiej nam się skryć, zaraza wie co im może do głowy strzelić, jeno wózek trza szybko schować
 
8art jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:17.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172