Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-09-2008, 13:30   #101
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
Kiedy Valar się obudził, poczuł się jakby coś go zjadło a potem wypluło i powtórzyło to kilkukrotnie. Tego snu nie można było zaliczyć do najprzyjemniejszych. Sny a raczej koszmary, z których nie mógł się obudzić nie podziałały lepiej na jego skołatany umysł. Pot spływający po nim wkradał się w nacięcia po nożu, wywołując upierdliwe szczypanie, z którym Valar nie mógł sobie poradzić, nie z zakutymi rękoma.

Nie słuchał współwięźnia za bardzo, lecz kiedy wspomniał o Fillinie, jego uwaga spoczęła na nim.
- Fillin… -szepnął sam do siebie- To Fillin nas tu przyprowadził- powiedział do Rayona- Wyruszyliśmy razem na ważną misję, lecz gdy weszliśmy na statek on gdzieś zniknął- powiedział do niego i nie czekając na odpowiedź rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu czegoś przydatnego do ucieczki.
Nie miał zamiaru zostać tu ani chwili dłużej. Pomysł podsunął mu Blacker, który widocznie też nie miał zamiaru na nic czekać. Valar przyciągnął nogą jedną z grubszych rurek i podrzucił ją nogą, tak, aby móc ją złapać ręką. Znajdował się w mniej komfortowej sytuacji niż jego wielki towarzysz i posiadał mniejszą swobodę ruchu, wiec zrezygnował z próby trafienia rurką w ogniwo łańcucha. Zawinął rurkę łańcuchem, aby przy przekręcaniu ogniwa pękły, a nie wyrwały ze ściany cały łańcuch. Następnie chwycił zębami kawałek rękawa i go odgryzł, wkładając całą szmatę do ust, aby nie przegryźć sobie języka w razie większego bólu. Kiedy był już gotów wolną ręką zaczął obracać rurkę, tak jak zrobił to Blacker.
 
Zak jest offline  
Stary 20-09-2008, 22:16   #102
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Najwyraźniej ani Blacker ani Valar nie zdecydowali się zabić towarzyszącego im Reyala. Zaczęli za to myśleć co zrobić, żeby się wydostać...

Blacker:
Wpadasz na najprostszy, lecz bardzo dobry pomysł. Przyciągnąłeś pierwszą z brzegu rurkę, po którą się schyliłeś. Niestety łańcuch był za krótki, zaś okowy zamknięte na nadgarstkach, utrudniały sięgnięcie po metalowy przedmiot nawet wtedy, kiedy jedną rękę przystawiłeś do pierścienia, by wydłużyć łańcuch przy drugiej ręce. W końcu jednak dosięgnąłeś, podnosząc ją. Spróbowałeś wcisnąć rurkę do pierścienia, lecz ten, z łańcuchem w środku, zdawał się za wąski.
Mimo wszystko pchałeś rurkę do momentu, aż jej fragment, na tyle duży, żeby się nie wyśliznąć, tkwił między pierścieniem, a łańcuchem. Naparłeś na nią całą swoją siłą i masą, zaś drewno ściany zaskrzypiało. Cały czas pchałeś mocno, widząc jak pierścień powoli wysuwa się ze ściany. Oczko wysunęło się na tyle, że tworzyło całkiem zgrabną literę "U". Musiałeś chwilę odpocząć. Patrzyłeś w tym czasie na dokonania Valara...

Valar:
Zainspirowany pomysłem Blackera, również postanowiłeś skorzystać z rurki, lecz ty nie schylałeś się po nią. Jedną nogą wturlałeś metalowy przedmiot na drugą nogę, po czym stanąłeś stabilnie i podrzuciłeś rurkę do góry, łapiąc ją w rękę. Widziałeś jak Blacker próbował wyrwać pierścień ze ściany.
Ty zaś wepchnąłeś sobie kawał szmaty do ust i owinąłeś rurkę łańcuchem. Zacząłeś kręcić rurką, spodziewając się bólu. Początkowo nie było żadnego innego niż ten, sączący się z nacięć na ciele.
Widziałeś jak łańcuch napręża się coraz bardziej, zaś metalowe okowy zamknięte na twoich nadgarstkach zaczęły wpijać się w ciało, przynosząc coraz większy ból. Ty jednak kręciłeś, zastanawiając się czy którekolwiek z ogniw puści, gdyż każde miało grubość porównywalną do grubości małego palca u ręki piętnastolatka. W końcu ból w nadgarstkach stał się dominujący, ale ty zmusiłeś się do jeszcze kilku przekręceń.
Nagle rozległ się trzask metalu, a ty puściłeś rurkę, która z brzękiem spadła na drewniany pokład.
Miałeś szczęście, że łańcuchy były zardzewiałe i sfatygowane przez innych więźniów. W przeciwnym razie nie dałbyś rady...

Blacker:
Zobaczyłeś, że Valar uparcie kręci rurką zawiniętą w łańcuch, cały czas naprężając swój łańcuch.
Ty również przystąpiłeś do pracy. Ponownie skorzystałeś z dźwigni, a litera "U" powoli wydłużała ramiona, aż w końcu dźwignia przestała być skuteczna. Było za dużo luzu, zaś rurka wygięła się dosyć pokaźnie.
Stwierdziłeś jednak, że w ścianie tkwi tak mała część ramion, że zdołasz wyciągnąć pierścień poprzez zwykłe ciągnięcie. Napiąłeś łańcuch, zaparłeś się nogami o ścianę i pociągnąłeś z całej siły, patrząc jak pierścień usuwa się ze ściany.
Nagle puścił, a ty z ledwością zachowałeś równowagę. Byliście wolni!

Wszyscy:
Zobaczyliście Reyala wiszącego bezwładnie na łańcuchach. Podeszliście do niego i zobaczyliście, że zemdlał. Dwadzieścia lat w zamknięciu robiło swoje. Ponadto zauważyliście, że jego dłonie są niezwykle chude i małe, zaś palce również chude oraz długie. Te ręce mogły bez trudu przejść przez koło o średnicy czterech centymetrów, dlatego kajdany były przystosowane specjalnie do tych rąk. Efektem ubocznym było to, że były całkowicie sine.
Postanowiliście go wyciągnąć, więc wzięliście najdłuższy i najwytrzymalszy sznur jaki był, zawiązaliście go na pierścieniu więźnia i przeciągnęliście przez nie wyrwany Valara. Pociągnęliście razem, używając całej siły oraz masy i już po chwili widać było efekty.
Oczko więźnia wyciągało się dosyć szybko i już po chwili Reyal runął na deski. Obudził się nagle, patrząc nie rozumiejącym wzrokiem. Zrozumiał w jednej chwili, a jego oczy zaszły łzami. Skinął wam głową i poszedł napić się wody wiadra. Ileż w tym człowieku może się pomieścić płynów! Ponad połowa zniknęła w cieniu, jakim był Reyal.
-Wiem jak stąd wyjść. Wiem też gdzie trzymają nasze rzeczy-mruknął, ruszając do wyjścia, lecz Einejoru nie miał takiego zamiaru.
-Chyba twój kot chce, żebyśmy otworzyli tą szafę-powiedział w zamyśleniu, po czym ruszyliście w tamtym kierunku. Otworzyliście szafę, a waszym oczom ukazało się puste wnętrze. Na tylnej ścianie, czarną kredą namalowano drzwi.
Einejoru drapnął w nie łapą, zaś te, jakby się poruszyły nieznacznie. Pchnęliście je, zaś waszym oczom ukazała się... tajna ładownia!
Z pomieszczenia emanowała magia, wydzielana z każdego przedmiotu.
Weszliście do środka, rozglądając się. Były tu różne rodzaje broni. Topory, miecze, sztylety, trójzęby, halabardy, kusze, łuki, buławy, młoty, korbacze, maczugi, kostury, kije, amulety, talizmany, pierścienie, sygnety, księgi, zwoje,...! Całe pomieszczenie pełne było w przedmiotach różnej mocy. Większość przykuta była do ścian oraz podłogi łańcuchami.

http://www.medieval-weaponry.co.uk/a...X614GClose.jpg
http://www.medieval-weaponry.co.uk/a...DX636Close.jpg
http://eagleswords.com/library/Medie...rBattleAxe.jpg
http://www.tantra.com.ph/mudha/images/prajuba.jpg
http://racoon-artworks.de/fileadmin/..._racoonart.jpg
http://images.elfwood.com/art/w/i/willy/rune_axe_2.jpg
http://www.aceros-de-hispania.com/im...r-swords-6.jpg
http://www.gypsyderose.com/Kit%20Rae...204170197A.jpg
http://www.aceros-de-hispania.com/im.../daggers-1.jpg
...

Do Krasnoludów płynęła masa potężnych broni. Na końcu widniały drzwi. Kiedy wy staliście i patrzyliście na te skarby, on otworzył je i stanął jak wryty. Nie mógł się ruszyć. W pewnym momencie uklęknął, gdyż nogi odmówiły mu posłuszeństwa.
Podeszliście tam i zobaczyliście przedmiot, który wydawał się pochłaniać magię ze wszystkich innych zobaczonych przedmiotów. Jasnym stało się to, że magia tego wszystkiego jest dużo większa niż wyczuwalna w tej chwili, zaś ten jest najpotężniejszy z nich wszystkich.

http://img1.liveinternet.ru/images/a...d_by_st3to.jpg

Opasła, wielka księga leżąca na stojaku zdawała się mieć więcej niż dwa tysiące stron. Była cztery razy większa niż zwykłe księgi. Okładka była czarniejsza niż najciemniejsza noc. Zdawała się pochłaniać światło i rzeczywiście, mimo zawieszonych pochodni w środku panowała ciemność.
Okładka ozdobiona była białymi runami oraz dziwnym, białym pismem, który był przeciwieństwem czerni okładki, gdyż raził w oczy.
Zobaczyliście jak oczy Reyala odzyskują pełnię bystrości, której nigdy nie widzieliście. Inteligencja i mądrość ziały z jago oczu jak Smok zionie ogniem. widać było, że zaginione w dwudziestoletnich torturach, zakamarki pamięci wracają na swoje miejsce. Całe życie wróciło mu do umysłu.
-Nie dotykajcie jej-ostrzegł, zbliżając się. Wyciągnął rękę nad księgę i zatrzymał ją na pewnej wysokości, obchodząc stojak dookoła.
-Jak oni ją tu przenieśli bez rytuału ochronnego?-mruczał do siebie.
-Czyżby straciła moc? Nie, niemożliwe. Czuję tą moc. Znają rytuał? A może to Cień? Nie, on jest za słaby. Zdmuchnęłaby go jak huragan piórko-mówił pod nosem, po czym zamknął oczy i odetchnął głęboko.
-Musimy ją stąd zabrać-powiedział, po czym spojrzał z odrazą na kajdany, po czym uśmiechnął się sadystycznie.
-Pokażę wam co ona potrafi-rzekł, kładąc metal na księdze. Nagle wszystko zaczęło się topić, parować, aż w końcu gwałtownie zniknęło, jakby tego tu nigdy nie było. Zostały jednak obręcze na nadgarstkach.
-Tego nie mogę zniszczyć nie niszcząc sobie rąk-powiedział.
Nagle księga otworzyła się, ukazując literki tak drobne, że nie dało się ich rozczytać. Całe linie zapisane drobnym maczkiem jedno pod drugim. Podeszliście, tekst był zbyt mały. Nagle się powiększył tak, że mogliście bez problemu rozczytać:

"
Serce Nocy
Najpotężniejszy artefakt czarnoksięsko-nekromancki stworzony przez legendarnego Salvadora. Jego siła znacznie przewyższa relikt boga śmierci, kostur zwany Laską Salvadora, gdyż to jemu jako pierwszemu w historii i na świecie udało się osiągnąć.
Najpotężniejsi pracowali nad Sercami przez kilka lat bez przerwy..."

Tutaj powiększony tekst się skończył. Gdy tylko skończyliście czytać, tekst zmniejszył się, zaś strony przekartkowały się i pewien tekst ponownie się powiększył.

"
Salvador
Carthan la Sirn, najpotężniejszy Czarnoksiężnik-Nekromanta wszechczasów. Jeden z Najpotężniejszych. Jako jedyny zawładnął śmiercią oraz zwiększył swoją moc poprzez stanie się nieumarłym. Uwięził Kostuchy, wysłanników śmierci, tworząc z niej własny oddział gwardii przybocznej. Obawiał się go sam bóg czarnoksięstwa i nekromancji. W ostatecznej bitwie bóg przegrał i wydawało się, że nic nie jest w stanie zatrzymać Salvadora, gdy zjawił się Alaron Elessedil, nieoficjalny przywódca Najpotężniejszych, były sojusznik Salvadora, który w bitwie zwyciężył z Liszem, którego wysłał do stworzonego przez siebie, pustego wymiaru astralnego, w którym Salvador jest więźniem."

Tekst zmniejszył się, a Księga zamknęła. Reyal zmarszczył brwi.
-Komuś potężnemu zależy na tym, żebyśmy to wiedzieli. Tylko komu?-pomyślał, gdy nagle uśmiechnął się.
-Być może Sidrim. To były Serafin należący do Najpotężniejszych, a każdy z nich stworzył swoje Serce. Alaron Elessedil stworzył ich kilka. Serce Ognia, Wody, Natury, Powietrza, Ziemi, Magmy, Eteru i inne. Wszystkie stworzone przez niego składają się na Ołtarz Świata, zaś wszystkie Serca na Ołtarz Wszechświata-rzekł w zamyśleniu Reyal.
-Musze odprawić rytuał ochronny. W ten sposób będę mógł zabrać Księgę, ale to trochę potrwa. Jeżeli nie chcecie stać i bezczynnie gapić się na wygłupy schorowanego człowieka, to możecie przecież się rozejrzeć. Tylko uważajcie, żeby żaden przedmiot nie zrobił wam krzywdy. Zazwyczaj takie przedmioty powodują odpychanie i przyciąganie zarazem. Poczujecie to jak wyciągniecie nad nie dłonie-rzekł Reyal, rozpoczynając rytuał, skłonieniem i słowami w innym języku.
Reyal mówił, że Cień przyjdzie za kilka dni. Doskonale, macie dużo czasu, a jeszcze do jutra też macie kilkanaście godzin. Czas jest wasz.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 24-09-2008, 16:42   #103
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
W końcu łańcuch puścił i jedna z rąk Valara była wolna. Oswobodzenie drugiej było już tylko kwestią chwili, więc już po kilku minutach, łowca mógł swobodnie przejść się po lochu.
Chwilę później zobaczył, że Blacker również uwolnił swoje ręce.

Gdy Redslinger odwrócił się w stronę Reyala, zobaczył, że mężczyzna wisi bezwładnie na łańcuchach. Nie zdziwiło go to- w końcu tkwił w tym lochu od kilkunastu lat, co wydawało się aż niemożliwe, żeby tyle tu przeżył. Był strasznie wychudzony, jego ręce były sine. Za dużo tutaj wycierpiał, więc wraz z Blackerem uwolnili nieszczęśnika.
Reyal padł bezwładnie na ziemię, poczym jednak błyskawicznie wstał i nierozumiejącym nic wzrokiem spojrzał na towarzyszy a następnie ze łzami w oczach podszedł do wiadra i na raz połowę jego zawartości.
Zadowolony, że dla niego też coś zostało Valar podszedł do naczynia i opróżnił je do dna.

-Wiem jak stąd wyjść. Wiem też gdzie trzymają nasze rzeczy- powiedział Reyal.

Na twarzy Valara zaczęło malować się zadowolenie i już miał ruszać za współwięźniem do wyjścia, gdy ten się zatrzymał i spojrzał na kota, siedzącego przy szafie.

-Chyba twój kot chce, żebyśmy otworzyli tą szafę- powiedział ruszając w stronę komody, a łowca uczynił to samo.
Gdy cała trójka otworzyła drzwi okazało się, że nie ma tam nic, z wyjątkiem kolejnych drzwi, namalowanych białą kredą na czarnej, wewnętrznej ścianie szafy. Kot trącił je łapą, a te lekko się uchyliły. Valarowi nie było trzeba więcej. Wszedł do wnętrza szafy i pchnął pewnie ukryte wejście, za którym zobaczył ukrytą ładownię.

Łowca stanął jak wryty, patrząc na wszystkie skarby zgromadzone w tym pomieszczeniu. Były tam wszelkiego rodzaju bronie, zwoje, księgi oraz biżuteria.
W tym momencie w głowie Valara rodziło się tylko jedno pytanie- Po co krasnoludom tak potężne artefakty? Czyżby szykowały się do wojny?

Gdy on wpatrywał się w znalezisko, Reyal podszedł do kolejnych drzwi, stojących na samym końcu ładowni. Gdy otworzył drzwi znieruchomiał, a następnie uklęknął. Valar natychmiast podszedł do niego, a jego oczom ukazała się wielka, stara księga, która zdawała się emanować magią, która chłonęła moc innych przedmiotów.
Chwilę później Reyal mruczał coś do siebie o potędze księgi.

-Musimy ją stąd zabrać- powiedział, a Valara zamurowało.

„Jak do cholery mają przenieść księgę, która topi nawet metal”- pomyślał, patrząc na demonstrację mocy księgi.
Chwilę później księga otworzyła się, ukazując zapiski o Sercu Nocy oraz Salvadorze.
Następnie więzień rozpoczął odprawianie rytuału ochronnego, aby móc przenieść księgę.

Valar postanowił się trochę rozejrzeć. Skoro jest tu tyle magicznych przedmiotów, czemu by sobie czegoś nie przywłaszczyć… Pamiętał o przestrogach starca, więc oderwał kolejny kawałek ze swojej podartej koszuli i rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu czegoś ciekawego.
Od razu jego wzrok spoczął na dwóch, krótkich mieczach.


Trzymając szmatę tak, aby większa jej część zwisała dotknął najpierw jednej, a później drugiej broni. Na szczęście nic się nie stało, więc z zadowoleniem chwycił oba ostrza i machnął nimi w powietrzu. Były świetnie wyważone, a ich klingi były zdobione runami, jak się wydawało Valarowi magicznymi.
Następnie jego oczy powędrowały na otwartą szkatułę, w której rozłożone były medaliony. Łowca podszedł do niej i ponownie sprawdził przedmiot szmatą.


Tym razem nie miał tyle szczęścia. Gdy tylko materiał dotknął błyskotki pojawiła się głowa bestii, która rzuciła się na jego rękę. Valar odskoczył, puszczając szmatę, z której zostały tylko strzępki, ociekające zieloną substancją. Mężczyzna urwał kolejny kawałek koszuli i spróbował z kolejnym medalionem.


Tym razem także nie miał szczęścia. Ognisty bicz pojawił się przy naszyjniku i musnął dwukrotnie po plecach łowcy, który padł na ziemię i przez zaciśnięte zęby zaczął kląć. Postanowił jednak się nie poddać i spróbować po raz trzeci. Tym razem rzucił materiał na medalion i odskoczył do tyłu, lecz ku jego uldze nic się nie stało.


Nie miał ochoty znów próbować czegoś dotykać, więc wrócił do Reyala, odprawiającego rytuał.

-Pospiesz się przyjacielu. Musimy jeszcze odzyskać nasze rzeczy- powiedział do niego i stanął obok, ukrywając ból na twarzy spowodowany oparzeniami.
 
Zak jest offline  
Stary 26-09-2008, 16:40   #104
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Nieważne, czy to najtwardsza ze skał, najpotężniejszy z ludzi czy największe spośród imperiów. Nic nie jest w stanie pokonać potęgi czasu i cierpliwości, które połączone potrafią dawać nieograniczone możliwości. Gdy to ich kombinacji dodać jeszcze spryt i inteligencję nie ma rzeczy niemożliwych. Tak było i w tym przypadku. Oczko przez które przewleczony był łańcuch tkwiło mocno w ścianie, na pierwszy rzut oka nie było możliwości by wyswobodzić się w pojedynkę. Jednak odpowiednio wykorzystana rurka, znaleziona na podłodze w ładowni całkowicie zmieniała sprawę. Nie dzięki sile, ale dzięki inteligencji pozwalającej wykorzystywać prawa fizyki w odpowiedni sposób oczko zaczęło wysuwać się ze ściany, tworząc kształt podobny literze ,,U". Nie mógł mocować się z tym cały czas, gdyż jego ciało nie było przystosowane do wysiłku fizycznego, jednak czas był teraz ich sojusznikiem. Nie musieli się nigdzie śpieszyć, więc pozwolił sobie na chwilę odpoczynku

Valar kręcił swoją rurką naprężając coraz bardziej łańcuch. Wyglądało to na dobrą metodę, jednak jak na jego hust wymagała zbyt wiele siły. Chwila przeznaczona na odpoczynek skończyła się, a Blacker zabrał się dalej do pracy. Oczko wyginało się coraz bardziej, a tkwiąca w nim rurka miała coraz więcej luzu. W końcu jedno i drugioe było wygięte tak bardzo, że dalsza praca nie miała sensu. Teraz jednak łańcuch tkwił w ścianie na tyle słabo, że gdy tylko zaparł się nogami o ścianę i szarpnął pierścień wysunął się całkiem ze ściany, zwracając mu wolność. Gdy podniósł głowę zobaczył swojego towarzysza, również wolnego. Szczęście im sprzyjało!

Reyal najwyraźniej zemdlał, więc w dwójkę zabrali się za jego oswobodzenie. Wykorzystując linę oraz oczko w ścianie, do którego wcześniej przyczepiony był Valar oswobodzili współwięźnia, który po zaspokojeniu pragnienia wyraźnie odżył. Miał zamiar ruszać do wyjścia, ale Blacker powstrzymał go ręką, widząc że Einejoru ponownie kieruje się do szafy. Zwrócił się do niego

- Nigdy nie lekceważ mojego kota, bo gwarantuję że jest inteligentniejszy od większości ludzi. Skoro wskazuje nam szafę to znaczy, że jest tam coś naprawdę ważnego

W szafie znajdowały się drzwi wyrysowane kredą. Blacker popatrzył z zaciekawieniem na kota, gdy ten drapnął w drzwi jakby chcąc im pokazać ukryte wejście. Valar jako pierwszy skorzystał z zaproszenia, wchodząc do sekretnej ładowni, wypełnionej potężnym sprzętem. Nie było na co czekać, więc wraz z Reyalem również skierowali się do środka. Od razu, gdy zobaczył księgę wiedział, że to właśnie tego poszukiwał ich współwięzień. Co za żałosny los, tkwić przez lata uwięzionym tak blisko celu! Księga ukazała im dwe ze swoich stron, które Blacker zapamiętał najdokładniej jak się dało. Gdy tylko Reyal rozpoczął swoje inkantacje skierował się w głąb ładowni, w poszukiwaniu interesujących przedmiotów.


Pierwszym z nich był dwuręczny miecz. W normalnych warunkach nigdy by się nim nie zainteresował, jednak jego uwagę przykuł symbol szczęścia na rękojeści. Podniósł delikatnie broń, jednak na szczęście nie była to żadna pułapka. Szermierz był z niego żaden, jednak warto go było zachować - jego opatrzność mówiła mu wyraźnie, że może się przydać


Następnym przedmiotem była włócznia, która zwróciła sobie jego uwagę podobnie jak miecz. Symbol szczęścia tym razem wygrawerowany na grocie zwracał uwagę, jednak włóczniami również nie potrafił się posługiwać. Zastanawiając się, czy warto zbierać przedmiot który raczej do niczego mu się nie przyda dotknął go. Włócznia jednak owinęła się wokół jego ręki i dźgnęła go w pierś. Miał szczęście, gdyż zranienie było płytkie, jednak został wyraźnie ostrzeżony. Te przedmioty mogły być niebezpieczne


Trzecim przedmiotem był medalion, również z doskonale znanym mu symbolem. Nie wyglądał zbyt groźnie, więc założył go na szyję. Co prawda nie miał pojęcia, jakie ma on właściwości, jednak kiedyś mógł się przydać. O ile dobry los mu dopisze

http://www.clemson.edu/bookstore/images/Ring.png

Czwartym przedmiotem był pierścień, ozdobiony identycznym symbolem. Cichy, wewnętrzny głos ostrzegł go jednak, więc dla pewności szturchnął przedmiot mieczem. Przez pierwszą chwilę nie było żadnej reakcji, jednak chwilę później wystrzeliły ku niemu dwie ogniste ręce, unoszcząc go w powietrze i miażdząc go powoli. Na całe szczęście wcześniejsze przeczucie go nie myliło i miecz znalazł swoje zastosowanie, gdy nieco niezgrabnie uderzył w miejsce, gdzie z pierścienia wychodziły ręce. Uścisk osłabł i Blacker znalazł się na podłodze

Podniósł się z ziemi i uderzył jeszcze raz. Powoli zaczynał łapać, o co chodzi w używaniu miecza, jednak za żadne skarby nie walczyłby czymś tak nieporęcznym. Po kolejnym cięciu lokator artefaktu najwyraźniej się zdenerwował i zaczął się materializować. Po kształcie, jaki przybierał najwyraźniej dało się odczuć, że jest to tytan. Blacker uderzał dalej, żałując że nie ma swojej broni. Chciał powstrzymać go przed materializacją, ale brak wprawy w posługiwaniu się ludzkimi brońmi uniemożliwił mu ten zamiar. W końcu przeciwnik pojawił się w pełni i ruszył powolnym krokiem w jego stronę. Zaczął się wycofywać, jednak tytan wyciągnął ponownie swoją rękę. Gdy już miał ponownie znaleść się z jego uścisku przeciwnik najwyraźniej zauważył księgę i przerażony wrócił do pierścienia. Najwyraźniej miał szczęście!

Blacker przeszedł po ładowni, przyglądając się innym pierścieniom. Znalazł kilka interesujących egzemplarzy

http://www.b-net.pl/sklep_aga/catalo...ne/tattoo2.jpg
http://www.todiamonds.com/ring_a086.jpg
http://www.lineage2.com/news/images/ring.jpg
http://i270.photobucket.com/albums/j...b08/dflopp.jpg
http://www.delta-network.de/Silber/Ring/Ring0033.jpg
http://www.twojelamiglowki.pl/images.../cast_ring.jpg

Jednak tym razem nie bawił się w dalsze losowanie. Po koleji podchodził do wszystkich i zgodnie z radą Reyala wyciągał nad nimi ręce, wyczuwając aurę jaką emanują. Po chwili wybrał pierwszy, drugi i trzeci pierścień, jako bezpieczne i schował je do kieszeni szaty. Podszedł jeszcze do dawnego współwięźnia

- Jak sam widzisz, wraz z naszym przybyciem wróciło do ciebie szczęście. Jestem zadowolony, że wreszcie odnalazłeś nagrodę za twoje cierpienia i mam nadzieję, że od dziś szczęście cię nigdy więcej nie opuści. Mam jednak do ciebie prośbę, bo wyglądasz mi na kogoś kto lepiej zajmuje się rzemiosłem walki. Czy mógłbyś zneutralizować tytana tkwiącego w jednym z pierścieni? Interesuje mnie on niezmiernie, ale przez tego wyjątkowo nachalnego lokatora nie mogę z niego skorzystać
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
Stary 26-09-2008, 22:58   #105
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Reyal stał, rysując w powietrzu wzory i mrucząc inkantacje, odgrzebane z zakurzonych półek pamięci.
Misternie tkał nad Księgą wzór, cały czas nucąc szeptem słowa. Robił to powoli, niespiesznie, gdyż jeden błąd unieważniał cały rytuał. Jeden błąd i nawet nie będzie wiedział, że coś poszło nie tak. Wtedy Księga go zabije. Po rytuale musiał dotknąć Księgi gołymi rekami, gdyż w przeciwnym wypadku, rytuał obejmie tkaninę, a nie postać.
Rytuał działa tylko raz na pięć lat. Musiał zaryzykować.
Powoli kończył skomplikowany wzór, kreślony w powietrzu, a tym samym cały rytuał.

http://www.webdesign.org/img_articles/3640/final.gif

Nagle stanął w bezruchu z wyciągniętymi przed siebie dłońmi, zaś symbol zniknął.
Dobiegły go z tyłu hałasy. Szybko obejrzał się i ze zgrozą w oczach zobaczył idealnego klona Orwiliena. Kto postawił go na straży?
Szybko, bez namysłu dotknął Księgi, licząc się z tym, że rytuał nie zadziałał.
Gwałtowny błysk rozświetlił komnatę, zaś uśmiech triumfu pokazał się na twarzy Reyala.
Natychmiast podniósł Księgę ze stojaka, zaś klon Tytana od razu ją rozpoznał, umykając do siedziby.
-Mówiłem, żebyście nie dotykali żadnej rzeczy przed sprawdzeniem jej!-warknął ze złości.
-Miałeś szczęście, że cię nie dopadł, bo zmiażdżyłby cię jak zapałkę-mruknął.
-Jak sam widzisz, wraz z naszym przybyciem wróciło do ciebie szczęście. Jestem zadowolony, że wreszcie odnalazłeś nagrodę za twoje cierpienia i mam nadzieję, że od dziś szczęście cię nigdy więcej nie opuści. Mam jednak do ciebie prośbę, bo wyglądasz mi na kogoś kto lepiej zajmuje się rzemiosłem walki. Czy mógłbyś zneutralizować tytana tkwiącego w jednym z pierścieni? Interesuje mnie on niezmiernie, ale przez tego wyjątkowo nachalnego lokatora nie mogę z niego skorzystać-zapytał Blacker, zaś Reyal zmarszczył brwi.
-Z Księgą jeszcze nie koniec zabawy. Ten pierścień... Do każdego przedmiotu jest inny rytuał. Różnice są subtelne, ale jednak są. Jeden błąd i cały rytuał jest nieudany. Jednakże ja nie potrafię zdjąć zaklęcia. Nie jestem aż tak silny. Jeżeli mi się nie uda, uciekajcie stąd, on nie waży się dotknąć Księgo, bo ona go zniszczy-powiedział, zaczynając tkać rytuał.
Kilka minut później stało się to, co z Księgą, symbol zniknął, zaś Reyal spojrzał na Blackera i Valara, po czym dotknął pierścienia, odsuwając się. Nic się nie stało, więc Reyal uśmiechnął się i schował pierścień do kieszeni.
-Mogę go dotykać tylko ja, dopóki zaklęcie ochronne nie będzie zdjęte-powiedział.
-Pora się stąd wynosić-powiedział, wychodząc.
Przeszedł triumfalnym krokiem przez pomieszczenie, w którym był zamknięty od dwudziestu lat, po czym splunął na podłogę.
podszedł do miejsca, gdzie powinno być wejście do tajnej ładowni, po czym nakreślił na nich symbol, który błyskawicznie zniknął. Uchylił je, wyglądając. Szybko machnął na was ręką, żebyście szli za nim.
Poprowadził was schodami na pokład wyżej, po czym skręcił w prawo, uważnie przyglądając się drzwiom.
Nagle zatrzymał sie przed jednymi, które otworzył szybko, wpuszczając was do środka, a następnie szybko wśliznął się za wami, ryglując je.
Waszym oczom ukazała się mała, ciasna kajuta. Po lewej stronie stało wąskie łóżko, zaś po prawej szafa. Stół leżał naprzeciwko drzwi. Kajuta była dłuższa niż szersza, przez co pozostawało mało powierzchni di poruszania się.
Ponadto leżały tu porozrzucane rzeczy. Najświeższe to wasz ekwipunek, który znaleźliście bez trudu. Reyal miał z tym więcej problemu, lecz w końcu znalazł to, czego szukał.

http://jodysamson.com/images/News/10...tasy-sword.jpg

Od razu wysunął ostrze z pochwy i wywijając nim kilka razy, uśmiechnął się.
-Jeszcze pamiętam jak to się robi-powiedział do siebie, przypinając pas z dawną bronią.

http://www.kingofswords.com/images/D...syDagger18.jpg

Dwa sztylety również przypiął. Tylko on mógł zrozumieć jak tęskni się za swoim ulubionym ekwipunkiem.

http://thief.ovh.org/ekwipunek3/lockpicks.jpg

-To moje drugie imię-wyszczerzył się, biorąc do ręki zestaw wytrychów, po czym włożył do zamka obręczy kajdan i wydawało się, że od razu je wyjął. To samo uczynił z drugim zamkiem. Potrząsnął rękami, zaś metalowe obręcze spadły, otwarte.
Wy dźwigaliście jeszcze całe łańcuchy, gdyż nie skorzystaliście z mocy Księgi, lecz Reyal w mgnieniu oka otworzył cztery zamki, jednym szarpnięciem ściągając je i rzucając na łóżko.
Zaczął ponownie grzebać w rzeczach, znajdując po chwili to, czego szukał. Pas z miksturami.

http://www.nimbus.ncse.pl/images/art...ry/eliksir.jpg

Otworzył szafę, gdzie były jakieś łachmany oraz porządne ubrania. Wyjął stamtąd, rzucony w nieładzie, czarny płaszcz, który na siebie założył.
Wytrychy zniknęły mu z dłoni w jednej chwili, nie wiadomo gdzie. Założył na siebie buty, zmienił koszulę i spodnie.
-Jak to dobrze być znowu wolnym-powiedział, wyciągając bełty, które przypiął do pasa oraz dziwną rękawiczkę. Po założeniu jej, wcisnął odpowiednie miejsce, zaś z boków rozsunęły się, tworząc malutką kuszę z rękawiczki.

http://tbn0.google.com/images?q=tbn:...ssbow_02ar.jpg

Ostatnią rzeczą, którą wydobył, była mała sakiewka.

http://replikator.intelishop.pl/pic/bp2628.jpg

Rozwiązał sznureczki, po czym chwycił pierścień, wrzucając go do sakiewki tak samo jak... Księgę, która nawet nie wypchała mieszka! Ten również zniknął w połach szaty.
-Została jeszcze jedna rzecz do zrobienia. Tylko, że to może poczekać. Najpierw zadanie, potem zemsta-uśmiechnął się szeroko.

Blacker:
Zorientowałeś się, że brak jest jednej rzeczy i to tej, która nie należała do ciebie, tej, którą zgubiła twoja towarzyszka podróży...
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 29-09-2008, 21:30   #106
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Gdy Blacker zabrał ostatni z artefaktów wyszedł z szafy z powrotem do ładowni, w której byli przetrzymywani. Doskonale pamiętał, jak jego spokojne słowa wyprowadzały z równowagi oprawcę i postanowił zostawić mu tutaj pożegnalny prezent. Wet za wet, ból za ból. Uwielbiał, gdy ostatnie słowo w konflikcie należało do niego i właśnie wpadł na pomysł, jak to sobie zapewnić. Zabranym wcześniej mieczem wyrył napis, w miejscu w którym był uwięziony

,,Drogi Cieniu!

Dziękuję ci za gościnę i chętnie zostałby dłużej, jednak niestety czas na to nie pozwolił. Jestem Ci wdzięczny, że tak dobrze się nami zajmowałeś i gdyby nie okoliczności na pewno zostalibyśmy przyjaciółmi. Mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze na co będę z radością oczekiwał. Kto wie, być może i mnei uda się ugościć Ciebie z taką samą obsługą jaką my mieliśmy tutaj?

Do rychłego zobaczenia

Blacker"


Później ruszył wraz z towarzyszami. Reyal poprowadził ich do kajuty, gdzie ukryty był ich ekwipunek. Blacker ucieszył się na widok swojej kolekcji, jednak zauważył, że czegoś brakuje...

- Valarze! Pamiętasz ten medalion, który pozostał po łowczyni, gdy ta zniknęła? Nie ma go tutaj, najpewniej Cień gdzieś go zabrał. Mógłbyś mi powiedzieć, co to było?
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
Stary 30-09-2008, 22:28   #107
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
Valar stał przy Reyalu, przyglądając mu się uważnie. Ta magia znacznie przerastała jego możliwości, więc męczennik zyskał w oczach łowcy jeszcze więcej szacunku. Kiedy rytuał się zakończył, ruszył z towarzyszami do wyjścia.
Gdy przemierzali puste korytarze okrętu, Valara ogarnęły ponure myśli… po raz kolejny.

Co jeżeli znów ich pojmą? Tym razem nie będzie tak dobrze… prawdopodobnie od razu zabiliby ich, nie zwracając uwagi na okoliczności. Otwarta walka skończyłaby się tak samo… Nie potrafili ich pokonać w pełni sił, a teraz są wyczerpani i ranni.
Łowca miał nadzieję, że tym razem wszystko pójdzie gładko.

Po chwili dotarli do pomieszczenia, które okazało się być długą i wąską kajutą, po której porozrzucane były różne rzeczy. Valar nie miał problemu z odnalezieniem swojej torby i ekwipunku. Natychmiast narzucił na siebie płaszcz, przykrywając podartą już kamizelkę i koszulę. Następnie sięgnął do torby, z której wyciągnął butelkę krasnoludzkiej gorzałki, którą znalazł wcześniej w ładowni.

-Gorzały łyk, ból znika w mik!- zamruczał pod nosem piosenkę, którą słyszał w karczmach, podczas swoich podróży.

Chwilę później odezwał się do niego Blacker.

- Valarze! Pamiętasz ten medalion, który pozostał po łowczyni, gdy ta zniknęła? Nie ma go tutaj, najpewniej Cień gdzieś go zabrał. Mógłbyś mi powiedzieć, co to było?

- Jest to potężny artefakt, podarowany nam przez samego Alarona Elessedila, który nas tu wysłał. Nie żyw urazy, ale jak tylko znajdziemy wisior, ja go wezmę. Teraz ja jestem odpowiedzialny za niego, jako jedyny uczestnik pierwotnego składu wyprawy- odpowiedział, starając się nie urazić rozmówcy. Może i nie do końca mu ufał, ale miał silne przeczucie, że nieznajomy odegra w tej misji ważną rolę.
 
Zak jest offline  
Stary 01-10-2008, 20:14   #108
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Dzień minął spokojnie, a wręcz nudno. Siedzieliście, nie wystawiając nosa z kajuty, zaś Reyal bez przerwy spał.
Noc i następny dzień wyglądał podobnie. Od siedzenia w miejscu bolały was kończyny, zaś ten marny ruch, co go mieliście na małej przestrzeni kajuty, nie zaspokajał żadnej potrzeby.
Inaczej sytuacja miała się z Reyalem, który od kiedy położył się, tak do tej pory jeszcze się nie obudził. On nie miał nic przeciwko dłuższemu posiedzeniu tutaj.
Nagle statek zatrzymał się ku zmartwieniu obudzonego już Reyala, a ku waszemu zadowoleniu. To znaczyło, że przybiliście do brzegów Krovel.
-Minotaur pier... Czego mnie psia mać trącasz?! Na czym to ja skończyłem? Ah tak...-głosy trzech par obutych stóp oddalały się coraz bardziej. Za chwilę słychać było cały oddział Krasnoludów maszerujących korytarzem, zaś każdy coś mówił, przez co nie dało się rozpoznać ani jednego słowa oprócz zgodnych, siarczystych przekleństw.
Kiedy głosy ucichły, Reyal cicho odryglował drzwi, wyglądając przez nie, po czym dał wam znać, byście szli za nim.
Prowadził was krętymi korytarzami, aż dotarliście do otwartego, dużego wyjścia na pokład.
Była już właściwie noc, zaś pokład rozświetlały tylko pochodnie, rozmieszczone gdzieniegdzie na statku. Nie wiele one pomagały w rozświetleniu statku. Mimo to, dostrzegliście gdzieniegdzie kilka ruchów. Reyal poprowadził was do jakiegoś wąskiego korytarzyka.
-Pójdę sprawdzić co się dzieje na górze-rzekł do was, wtapiając się w mrok korytarza, którym przyszliście.

Reyal ostrożnie wychynął z niższego pokładu, chowając się pomiędzy dużymi skrzyniami. Jak to dobrze było ponownie wyjść na powierzchnię, poczuć powiew świeżego powietrza na twarzy!
Nie było jednak czasu na zachwyt. Trzymając się ciemności, wyszedł spomiędzy skrzyń, by rozejrzeć się po otoczeniu.

Zobaczyliście jakiś ruch, który się do was zbliżał, lecz po chwili rozpoznaliście Reyala.
-Mam dla was dobre i złe wiadomości. Zacznę od dobrych. Pierwsza dobra, na pokładzie nie ma Minotaurów, druga, nie ma tam Cienia, trzecia, najlepsza, nie ma Kapitana. Teraz złe. Ja bez problemu przeszedłem niezauważony, ale jeżeli chodzi o ciebie, wielkoludzie, potrzebujemy cudu. Druga zła. Kapitan chodzi po lądzie, przy statku i gada z jednym z Mrocznych. Jeżeli nas zauważy, rozszarpie nas, a jeśli uda nam się uciec, od razu zmobilizuje wszystkie Mroczne Krasnoludy i na wyspie będziemy tępionymi gośćmi. Koniec z informacjami dobrymi i złymi. Jak widzieliście, na pokładzie są skrzynie. Można się w nich schować, ale wyczują zwiększoną wagę i mogą tam zajrzeć, a wtedy mamy problem. Możemy też wyjść i wyskoczyć do wody, ale tu kolejny problem. Plusk. Możemy też zejść trapem, lecz tutaj kolejny problem w postaci zauważenia przez wiele osób, w tym Kapitana. Może macie jakiś inny pomysł? Zdecydujcie, bo ja schodzę trapem. Możecie wierzyć lub nie, lecz ja dam radę-rzekł Reyal oczekując odpowiedzi i jak najszybszego odejścia stąd. Wyraźnie miał dosyć tego miejsca.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 01-10-2008, 21:29   #109
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
Post skonsultowany z MG.

Dla Redslingera dzień spędzony w ciasnej kajucie okazał się bardziej męczący niż kilku dniowe marsze. Nie mogąc usiedzieć na miejscu, co jakiś czas chodził w kółko po pokoju, starając się rozprostować. Co jakiś czas popijał krasnoludzki trunek, lecz tym razem nie przekraczał granicy trzeźwości. Wiedział, że musi być w pełni sprawny, na wypadek nieoczekiwanych zdarzeń.
Kiedy po raz kolejny skończył swój „spacer”, usiadł przy swoich rzeczach i zaczął przyglądać się nowym nabytkom. Dwa, piękne miecze oraz amulet prezentowały się znakomicie, przez co Valar nie mógł się doczekać, kiedy użyje ostrzy przeciwko jakiemuś demonowi. Po chwili, kiedy jego wzrok już się nacieszył przypiął pochwy z mieczami do kołczany ze strzałami i łukiem, tak, aby znajdowały się po jego bokach. Bawiąc się amuletem, zawieszonym na szyi popadł w rozmyślania o wszystkim, co spotkało go w ostatnim czasie…

Kiedy obok drzwi kajuty usłyszał głosy, jego serce zamarło a serce przyspieszyło. Zdenerwował się jeszcze bardziej, gdy usłyszał gromadę krasnoludów, rozmawiających między sobą. Gdy głosy ucichły, Valar odetchnął, a Reyal poprowadził ich do wyjścia.
W końcu dotarli na słabo oświetlony pokład.

-„Noc działa na naszą korzyść… Idealna okazja do ucieczki”- pomyślał.

Chwilę później Reyal zniknął, aby sprawdzić inne pokłady. W tym czasie on oraz Blacker czekali w napięciu, stojąc w wąskim korytarzyku, oczekując zbliżających się postaci.
Gdy wrócił zdał im relację z tego, czego się dowiedział.

-Mam dla was dobre i złe wiadomości. Zacznę od dobrych. Pierwsza dobra, na pokładzie nie ma Minotaurów, druga, nie ma tam Cienia, trzecia, najlepsza, nie ma Kapitana. Teraz złe. Ja bez problemu przeszedłem niezauważony, ale jeżeli chodzi o ciebie, wielkoludzie, potrzebujemy cudu. Druga zła. Kapitan chodzi po lądzie, przy statku i gada z jednym z Mrocznych. Jeżeli nas zauważy, rozszarpie nas, a jeśli uda nam się uciec, od razu zmobilizuje wszystkie Mroczne Krasnoludy i na wyspie będziemy tępionymi gośćmi. Koniec z informacjami dobrymi i złymi. Jak widzieliście, na pokładzie są skrzynie. Można się w nich schować, ale wyczują zwiększoną wagę i mogą tam zajrzeć, a wtedy mamy problem. Możemy też wyjść i wyskoczyć do wody, ale tu kolejny problem. Plusk. Możemy też zejść trapem, lecz tutaj kolejny problem w postaci zauważenia przez wiele osób, w tym Kapitana. Może macie jakiś inny pomysł? Zdecydujcie, bo ja schodzę trapem. Możecie wierzyć lub nie, lecz ja dam radę.

-Cholerny Cień!- parsknął- Ma przy sobie wisior, musimy go znaleźć- powiedział do towarzyszy. Rozejrzał się po pokładzie w poszukiwaniu czegoś co pomoże im się wydostać z tej cholernej łajby. Nagle wpadł mu do głowy pomysł.

-Reyalu, czy mógłbyś przynieść tutaj 2 długie liny? Mam pomysł jak szybko i niezauważalnie wydostać się ze statku- powiedział a towarzysz tylko przytaknął i ruszył, znikając gdzieś na nieoświetlonym pokładzie.
-Blacker, pomóż mi przesypać ten ryż do innych beczek, tak, aby zostały dwie puste, ja zrobię to samo.

Chwilę później pojawił się Reyal z linami. Redslinger od razu zaczął przywiązywać po dwie beczki do jednego końca liny. Drugi zaś do zewnętrznej strony burty, od strony morza. Następnie pomału je opuścił, starając się nie zrobić przy tym żadnego hałasu.

-Posłuchaj mnie uważnie- zwrócił się do Blackera- opuścimy się po tych linach do wody, żeby nie narobić tu rabanu. Musimy zniknąć niezauważenie, a nie widzę lepszego sposobu. Kiedy będziesz już na dole odetnij dwie beczki, żeby nie utonąć pod ciężarem ekwipunku i mokrych ubrań. Następnie płyń na zachód, jakieś 500m.- powiedział półszeptem i zwrócił się ponownie do Reyala- Tam się spotkajmy. 500m. na zachód stąd. Zostaniemy na płyciźnie, dla bezpieczeństwa- kiedy wszystko było ustalone kiwnął głową do towarzyszy i zaczął się powoli opuszczać.
 
Zak jest offline  
Stary 04-10-2008, 12:51   #110
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Gdy odzyskali swoje rzeczy, a Blacker wygłosił uwagę o zgubie Valar stwierdził, że jeśli go odnajdą to on go weźmie. Cóż, było to jego prawo, jak sam zresztą powiedział był ostatnim z orginalnego składu wyprawy. Czy to jego pojawienie się naruszyło strukturę losu i doprowadziło do śmierci lub zaginięcia pozostałych? Wolał nad tym nie rozmyślać, zamiast tego odpowiedział towarzyszowi

- Ależ oczywiście, że ty weźmiesz medalion. W ładowni podniosłem go by nie zginął lub nie został uszkodzony. To ty znałeś jego właścicielkę i należy on teraz do ciebie. Jedynym problemem jest to, że najpewniej posiada go Cień i wątpliwe, by oddał go z własnej woli. Jeśli jednak dopisze nam szczęście...

Dalsza część dnia polegała na czekaniu. Wyjście gdziekolwiek poza tą kajutę mogłoby być zbyt niebezpieczne. Ze swoim wzrostem i ubiorem rzucał się w oczy, a gdyby któryś z minotaurów go wypatrzył nie miałby drogi ucieczki. Najlepiej było utrzymać wszystkich w błogiej nieświadomości, pozwalając im sądzić że więźniowie dalej są na swoim miejscu. Blacker usiadł wygodnie i pogrążył się w nieświadomości. Dźwięki otaczającego świata docierały od niego jak zza ściany. Zbierał siły, bo dobrze zdawał sobie sprawę że to nie koniec. Najtrudniejsze było jeszcze przed nimi, co potwierdził wracający z rekonesansu Reyal

Po wyjściu na pokład zastali wszystko dokładnie tak, jak były więzień opisał. Valar zaproponował dobre wyjście z sytuacji, na co Blacker po chwili zastanowienia się zgodził. Zanim jednak ruszyli podszedł do towarzysza i umiecił mu czterolistną kończynę przy ubraniu. Przyjrzał się jej krytycznie i po chwili skinął głową zadowolony z siebie. Uprzedzając pytanie powiedział

- To tak na wszelki wypadek... ruszajmy

Po czym również opuścił się po linie w dół
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:44.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172