Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-07-2008, 22:48   #101
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Dukt delikatnie szeleścił pod kopytami Łatki swoją monotonią wprowadzając młodego rohirrima w zamyślenie. Przymknął oczy wsłuchując się w ten kojący jednostajny ton, tak że słowa Szramy mimo iż zabrzmiały gdzieś w jego głowie, zdawało mu się, że to tylko jego wyobrażenie, lub zły omen prześladujący go odkąd ujrzał w tym, być może niczego nie winnym, człowieku przyczynę swojej udręki. Powoli ogarniał go spokój...

- Wybacz, że wcześniej nie odpowiedziałem, ale chciałem, żeby wszyscy się już ruszyli. Jestem Valin. Nie znam swojego pochodzenia - obejrzał się na doganiającego go mężczyznę ze zdziwieniem przyjmując ostatnie słowa. Ten jakby sam siebie w myślach za to strofując, zamilkł na krótką chwilę, po czym zmienił nagle ton - Ale ty, Haerthe wyglądasz mi na człowieka, który pochodzi z krainy, którą chcę kiedyś odwiedzić. Czy nie jesteś z Rohanu?

- Rohan... Taaak... Stamtąd pochodzimy Valinie - przeczesał ręką końską grzywę - Piętno wojny zapewne powoli zanika i odwiedziwszy ten kraj mógłbyś nie chcieć go opuszczać... ale to szmat drogi stąd... Swoją drogą jak to możliwe, że nie znasz swojego pochodzenia?

Przez chwilę zastanawiał się, czy to pytanie było na miejscu, ale nie potrafił sobie jakoś tego wyobrazić by ktoś nie wiedział kim tak naprawdę jest.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline  
Stary 07-07-2008, 09:34   #102
 
Keledrall's Avatar
 
Reputacja: 1 Keledrall jest na bardzo dobrej drodze
Valin znów zachmurzył się, usiłując przypomnieć sobie coś, co przeoczył w swej historii. Coś, co mogłoby dać jakąś wskazówkę. Zaczął:

- Od kiedy pamiętam, mieszkałem u starca Drominiona w chatce gdzieś w lesie. - Ale gdzie to było? Tyle lat tam nie byłem... Właściwie to nie wiem czy znów chcę oglądać to miejsce. pomyślał, po czym kontynuował:

- Opowiadał mi on, że znalazł mnie gdzieś w miejscu rzezi jeszcze jako niemowlaka. Orkowie wyrżnęli bezbronnych. To cud, że przeżyłem. Drominion wszystkiego mnie nauczył. Ale potem....

Nie umiał mówić dalej. Ból zbyt szybko napłynął do jego serca. Pochylił głowę, ale zaraz smutek został wyparty przez chęć zemsty. Strzała przebijająca się przez pierś Drominiona, orki znikąd pojawiające się na polanie koło chatki. Zmarszczki na twarzy pogłębiły się, przez zaciśnięte zęby wycedził:

- Teraz, gdziekolwiek jestem, ścigam morderców mojego opiekuna..

Ostatnie słowa wypowiedział już szeptem, szeptem, który niejednego by przeraził. Przez chwilę walczył ze sobą, ale się uspokoił. Pogładził konia po grzywie. Powiedział:

- Chcę spełnić ostatnią wolę mojego opiekuna i udać się do Rohanu.
 
__________________
Fanuilos heryn aglar
Rîn athar annún-aearath,
Calad ammen i reniar
Mi ‘aladhremmin ennorath!

Ostatnio edytowane przez Keledrall : 07-07-2008 o 09:46.
Keledrall jest offline  
Stary 07-07-2008, 19:55   #103
 
Makuleke's Avatar
 
Reputacja: 1 Makuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znany
Hobbit odskoczył nieco nagle zobaczywszy obok siebie Szramę.
- By mi się szanownych panów pomocna dłoń przydała. A po prawdzie to pewnie wszystkie cztery.
Widząc, że mężczyzna siłuje się z niesfornym wierzchowcem, Telio nie bardzo wiedział co zrobić, ale próba ciągnięcia zwierzaka na siłę wydała mu się złym pomysłem. Po chwili jednak wyciągnął z kieszeni jedno z otrzymanych na drogę jabłek i, głaskając szarpiącego się konia, podetknął mu je pod pysk. Zwierzę zaczęło jeść i trochę się uspokoiło, ale hobbitowi wydawało się, że nadal boczy się na Szramę i nie był pewny, czy pozwoli mu się dosiąść.
 
Makuleke jest offline  
Stary 07-07-2008, 22:31   #104
 
Smoqu's Avatar
 
Reputacja: 1 Smoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodze
Galdor popatrzył na grupę, którą miał prowadzić.

Haerthe i Valin wydawali się dogadywać, choć nie sposób było nie zauważyć, że nie przepadają za człowiekiem ze szramą na twarzy. Sam miał poważne wątpliwości, czy był to odpowiedni materiał na towarzysza wyprawy. Jednak nie był znawcą dusz ludzkich i w tym względzie postanowił polegać na osądzie Orendila. Widocznie czarodziej dostrzegał coś, co jemu umykało. No i oprócz trzech Dużych Ludzi mieli trzech Małych Ludzi. W tym jednego, którym trzeba będzie się dobrze opiekować. Na razie on to zrobił, jednak nie miał zamiaru przez całą drogę wyręczać w tym obowiązku brata owego nieszczęśnika. Widać było, że Leon szybko i bardzo łatwo pozbył się obowiązku opieki nad Rajonem.

Spojrzał na siłującego się z koniem Szramę, oddalających się niespiesznym tempem Haerthe'a i Valina oraz na dwóch hobbitów.

- Panowie, może byście chwilkę zaczekali na resztę?! - rzucił dość głośno do pleców oddalających się - Nie wszyscy są tak wytrawnymi jeźdźcami, jak wy.

Odwrócił się do Szramy.

- Siłą nic tu nie zdziałasz, bo koń jest od ciebie silniejszy. Czy zawsze próbujesz problemy w ten sposób rozwiązać? A może spróbujesz przekonać go inaczej, że warto Cię nieść na jego grzbiecie? Imć Teliamok wskazał Ci jeden ze sposobów. Zaś wy, mości hobbici, dosiadajcie swoich kucy. Pieszo na pewno nie nadążycie za nami. I uczyńcie to żwawo, bo pierwszy popas przy Komarowym Bagnisku.

Po czym pochylił się nad karkiem swojego wierzchowca i szepnął mu coś do ucha. Koń w odpowiedzi cicho zarżał i ruszył powolnym krokiem za oddalającymi się ludźmi ...
 
Smoqu jest offline  
Stary 07-07-2008, 23:52   #105
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Nie chciał przerywać Valinowi choć nieswojo trochę się czuł przy tak osobistym wyznaniu. Nie był jednak pewien, czy to ten człowiek miał potrzebę porozmawiania, czy też on sam zdziczał po miesiącach podróży po bezdrożach i rozmowy z milczącą klaczą.

- To smutna historia Valinie. - Trudno mu było podjąć decyzję, co należało teraz powiedzieć. Zmienić temat, czy pocieszyć? - Mogę Cię jednak zapewnić, że do Rohanu orkowie póki co, nie zwykli się zapuszczać... a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo.

Valin ciągnął dalej już nieco innym tonem. Mniej obecnym i jakby niepogodzonym. Gdy skończył, Haerthe nie zdążył odpowiedzieć ponieważ doszedł ich melodyjny, choć nieco oschły głos elfa. Zatrzymał Łatkę obserwując ponuro jak Galdor i jeden z hobbitów o imieniu zdaje się Teliamok udzielają Szramie pierwszej lekcji jeździectwa. W końcu ruszyli...
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline  
Stary 08-07-2008, 00:45   #106
 
Avaron's Avatar
 
Reputacja: 1 Avaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetny


[MEDIA]http://konrad.grondys.googlepages.com/DavidArkenstone-MusicInspiredByMiddl.mp3[/MEDIA]

Trakt niczym przebiegły wąż wije się przed Wami. Najpierw wśród niewielkich pól, na których, mimo wczesnej pory, krzątają się ludzie i hobbity. Ten i ów podnosi głowę machając do Was przyjaźnie. Rzepa na przemian z pszenicą, a za nią rozległe kartoflisko. Donośny świergot skowronków, aż dzwoni w uszach. Poranne słońce oślepia Was tak, że częściej spoglądacie na boki niźli przed siebie. To tu, to tam mignie Wam przez chwilę przysadzisty dach jakiejś chałupy by szybko zniknąć za kolejnym wzniesieniem. Lecz wy ciągniecie wciąż dalej...





Szybko miejsce poletek zajmują rozległe łąki, pełne leniwie żujących trawę krów. Pasterze wpatrują się w Was ze zdumieniem co zwykle objawia się wśród przedstawicieli tego zawodu przez nad wyraz szerokie otwarcie gęby. Niejeden najadł się much z powodu Waszej wyprawy... Zdaje się, że od dawna nie widziano w tych stronach tak niezwykłej i barwnej kompanii. Pasterskie psy również zadziwił Wasz przemarsz, kilka burków ujadając dziko rzuciło się ku Wam. Co odważniejsze próbowały nawet podszczypywać pęciny Waszych wierzchowców, aż któryś z nieszczęsnych kundli schwycił za nogę Admusa. Podobno jeszcze wiele lat po tym zdarzeniu wśród pasterzy krążyła opowieść o ośle, który uczył psy latać...





Lecz i pastwiska zostawiacie za sobą. Trakt wślizgnął się między porośnięte buczyną wzgórza. Raz pniecie się w górę by za chwilę zjeżdżać w dół. Pod końskimi kopytami szeleści rudy dywan opadłych buczynowych liści. Po drodze mijacie kilku bartników, którzy z daleka witają Was okrzykami zdejmując z głów wysokie, futrzane czapy by po chwili zniknąć za Waszymi plecami. Lecz gościniec na nikogo nie czeka wciąż biegnie dalej i dalej. Słońce prześwieca między gałęziami miło grzejąc Wam czupryny. Tak właśnie wschodni gościniec prowadzi Was skrajem Chetwood.

Na takiej wędrówce mija leniwie dzień. Gdy słońce zaczyna Wam grzać karki, a te części Waszych ciał gdzie kończą się plecy stanowczo już przed dalszą wędrówka protestują, las zaczyna rzednąć. Grunt staje się jakby podmokły, po ob stronach drogi raz za razem pokazują się rozległe pełne gnijących liści kałuże. Coś Wam mówi, że każdy krok od szlaku skończył by się kąpielą w cuchnącej, zatęchłej wodzie...





Gdy las do reszty zastąpiły zarośla, a w koło Was nie wiedzieć kiedy w powietrzu zaczęło się nieść irytujące bzyczenie szlak doprowadził Was do wyższego od innych wzniesienia. Za Wami powoli zachodzi słońce kładąc się złotym blaskiem na ciągnącymi się przed Wami podmokłymi łąkami, które dalej na północy zwane są Komarowymi Bagniskami. Lecz to nie łąki przykuły Waszą uwagę. Zimny wiatr gna, z północnego wschodu, ciężki od deszczu, tabun czarnych chmur. Chmurzyska paskudnym cieniem kładą się na całej okolicy, tak że ledwo widzicie zarysy wzgórz na wschodzie. Ten ponury widok staje się jeszcze paskudniejszy gdy pierwsze krople deszczu spadają na trakt...
 
__________________
"Co będziemy dzisiaj robić Sarumanie?"
"To co zwykle Pinki - podbijać świat..."
by Marrrt

Ostatnio edytowane przez Avaron : 11-07-2008 o 11:53.
Avaron jest offline  
Stary 08-07-2008, 09:18   #107
 
Keledrall's Avatar
 
Reputacja: 1 Keledrall jest na bardzo dobrej drodze
Rana po całym dniu jazdy bolała dość mocno. Schylony w siodle, kiwający się na boki, nie wiedział, ile jeszcze będzie w stanie znieść. Nie miał ochoty rozmawiać, Właściwie to nie miał na nic ochoty. Zaklął pod nosem.
Jeszcze ten deszcz.
Założył kaptur na głowę. Odsłonił na chwilę miejsce, gdzie miał założony bandaż. Bez wątpienia, wymagał zmiany. Wyprzedził trochę resztę.
Po co mają to oglądać? Obym się mylił, ale wydaje mi się, że w czasie naszej podróży dość jeszcze zobaczą krwi.
Spojrzał na beztroskich hobbitów. Pogrzebał w kieszeni płaszcza, po czym wyciągnął z niej kawałek materiału. Zaplamiony już krwią bandaż schował do kieszeni.
Umyję go w czasie postoju.
Powoli i ostrożnie nałożył materiał na ranę i zasunął koszulę. Wstrzymał wodze, a koń stanął. Kiedy zrównał się z pozostałymi, ruszył dalej.
 
__________________
Fanuilos heryn aglar
Rîn athar annún-aearath,
Calad ammen i reniar
Mi ‘aladhremmin ennorath!

Ostatnio edytowane przez Keledrall : 08-07-2008 o 09:22.
Keledrall jest offline  
Stary 08-07-2008, 17:53   #108
 
Smoqu's Avatar
 
Reputacja: 1 Smoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodze
Galdor cicho sobie nucił jakąś piosenkę, gdy jechali przez pola, łąki i las. Nucił z czystej radości podróżowania i przebywania na łonie natury. Słyszał jej głos w muczeniu krów, zadowolonych ze słońca i soczystej trawy, rżeniu konia ciągnącego pług, zadowolonego, że może pomóc swojemu gospodarzowi, który najwyraźniej dobrze się nim opiekuje i w końcu w ujadaniu kundli pilnujących swojego rewiru, na który śmieli wjechać.

Po wyjechaniu jednak poza cywilizowane rejony elf zbliżył się do Leona na jego kucyku i wyrównawszy tempo zapytał:

- Panie Leonardzie, chciałbym się dowiedzieć trochę więcej na temat zachowania Twojego brata, gdy nie śpi. Czy pilnuje się Ciebie, czy też Ty musisz pilnować jego, aby nie uciekł? Nie będę bowiem ukrywał, że uśpiłem go tylko dlatego, żeby nie robił problemów podczas wyjazdu z miasteczka, ale utrzymywanie go w tym stanie przez całą drogę nie jest wskazane. I nie będę również ukrywał, że jest on Twoim bratem, więc oczekuję, że się nim zajmiesz. Będę Ci oczywiście pomagał, o ile będzie taka potrzeba, ale Cię nie wyręczę w tym obowiązku.
 
Smoqu jest offline  
Stary 08-07-2008, 19:41   #109
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
Widoki, które towarzyszyły grupie na trakcie napełniły Manfennasa pozytywnym nastawieniem. Siedział w siodle uśmiechnięty, co jakiś czas zerkając na niebo, patrząc na swojego skrzydlatego druha.
W pewnym momencie sięgnął ręką do jednej kieszeni swojego płaszcza i wyciągnął z niego drewnianą, rzeźbioną fajkę, którą napełnił tytoniem i odpalił. W powietrzu uniósł się zapach wiśni.
Z czasem krajobraz zaczął się zmieniać w bardziej ponury, jednak to nie popsuło humoru sokolnikowi, który jechał zaraz za elfem. Dopiero pierwsze krople deszczu i dokuczliwe komary, które się pojawiły zmusił Manfennasa do zmiany nastroju.

-I znowu pada…- mruknął zażenowany i nałożył na głowę kaptur.

W końcu mgła przysłoniła widok, i jedyne, co widział to zadek wierzchowca, Galdora, który właśnie zaczął rozmowę z hobbitem. Nie chcąc przeszkadzać pognał swego rumaka, aby zrównać się z mężczyzną, który przedstawił się jako Haerthe.

-Przygnębiająca pogoda…- zaczął niepewnie- może to nie mój interes, ale zastanawia mnie, co skłoniło cię do wzięcia udziału w tej wyprawie- po tych słowach zmarszczył lekko brwi, sądząc, że właśnie powiedział coś głupiego- Oczywiście nie mam na myśli tego, że nie popo prostu jestem ciekaw jak to się stało, że tu jesteś-winno cię tu być! Widać, że stoczyłeś nie jedną walkę-naprostował- po prostu jestem ciekaw jak to się stało, że tu jesteś- po tych słowach uśmiechnął się starając się polepszyć swoją obecną sytuację.

W tym samym momencie znajomy pisk rozległ się nad jego głową. Wystawił rękę, żeby po chwili wylądował na niej jego przyjaciel.

-Oto Avargonis, mój najlepszy przyjaciel- powiedział do jeźdźca.
 
Zak jest offline  
Stary 08-07-2008, 22:21   #110
 
Ticket's Avatar
 
Reputacja: 1 Ticket nie jest za bardzo znany
-Ha! Jeżeli mnie o to spytać to Komarowe Bagno nie brzmi tak strasznie. Ot, co tam parę ugryzień od maleńkich krwiopijców, gdy w perspektywie (jak bez wstydu muszę się przyznać) zaczynałem już mieć walkę o zachowanie wszystkich kończyn tam gdzie im najwygodniej- przy ciele. Komary, komarki, komareczki, niech gryzą na zdrowie...-mrugnął wesoło do Teliamoka, od razu mu się bowiem lżej zrobiło na duchu.

Nie szczędził też po drodze miłego słowa i słodkiego poczęstunku Admusowi. -Szlachetny to muł, szlachetne zwierzę, powiadam wam...-szeptał jucznemu zwierzęciu komplementa, obserwując jak jabłko którym je częstował znika z jego dłoni. W zachowaniu muła była pewna maniera- bezczelność i jakby podświadomy wymóg narzucenia innym konieczności okazywania mu szacunku. Były to cechy które jak wiemy, nasz rudowłosy hobbit posiadał i wielce sobie hołubił. Od czasu nauki latania jakiej udzielił jednemu z zapchlonych kundli Admus, z miejsca stał się jego ulubieńcem.

Nie mógł znać myśli Galdora i choć nigdy by się do tego nie przyznał, rzeczywiście z ulgą powitał odpoczynek jaki zapewniał mu brak konieczności ciągłej opieki nad Rajonem. Był niczym żołnierz stojący na miesięcznej, nie znającej przerwy warcie, lub jeszcze dokładniej -jak strach na wróble, którego przecież sam posiadał. Jego służba nie kończyła się nigdy, czujność musiała być niezachwiana, uwaga niepodzielna, a oddanie- nieograniczone. Kochał brata miłością szczerą, a ta wyprawa była tego najlepszym dowodem. Troszczył się o Rajona bardziej niż o Leonarda Heliogobala Morfeusza Powe, a ten fakt jeżeli spełniony, zapewnia o czystości i pełni najszlachetniejszego uczucia. Mimo to bez jednej myśli i choćby kropelki żalu, przekazał brzemię opieki nad nim elfowi.

Wcześniej gdy ten okropny człowiek, który nie miał za grosz szacunku choćby dla samego siebie, o czym wybitnie świadczyły słowa:" Zwą mnie Szramą", poprosił ich o pomoc, Leon tylko wymamrotał coś niezrozumiale pod nosem i szybko się oddalił. Co za dyshonor, co za upokorzenie! Pomyśleć ze taki typ, mógł ubzdurać sobie szukania pomocy u znamienitego obywatela Wschodniej Ćwiartki Shire! Phi! Należało raczej uważnie popatrywać za siebie, czy aby ów gagatek nie ma na myśli czegoś zbrodniczego, jak na przykład wsadzenie komuś noża pod żebro i pilnować sakiewki, jak skromnie wyposażona by nie była. Leona przeszedł mimowolny dreszcz- jak w ogóle rozmawiać z takim obdartusem? Miejmy nadzieję że mistrz Otendil szybko się go pozbędzie (i paru innych, jeżeli go o to spytać) gdy tylko przedostaną się bezpiecznie przez groźne tereny.

Nieco roztrzęsiony, popadł w zły humor już zupełnie posłyszawszy słowa elfa Galdora, którego miał w takim poważaniu. Chciał już ze śmiechem przykazać mu, wzorem Brandybucka, używania skrótowej wersji jego imienia, lecz ostatnie słowa spiczastouchego, przesądziły o innym wydźwięku odpowiedzi:

-Phi! -ze zdumienia rudowłosy hobbit aż się zapowietrzył.- Wyobraź sobie panie Galadorze że mego brata opiekunem jestem jedynym, jednym i pojedynczym, jak liczba słońc świecących na niebie. I przyjmij do wiadomości że tylko dlatego że zechciałeś z wielką łaskawością, przyjąć tak ogromną dodatkową wagę mego brata, na swego rumaka, co mówię z przekąsem, bo Rajon nigdy nie dojadał... Tylko dlatego, nie oznacza to iż uczyniłem cię jego opiekunem. Jeżeli takim ciężarem jest ci jeden młodziak, niedożywiony i śpiący niczym suseł, to rozumie się samo przez się -tu hobbit musiał zrobić przerwę na złapanie oddechu.-że od teraz, zaraz, natychmiast biorę mego zrujnowanego chorobą brata na kuca. A skoro na kucu nie ma miejsca dla nas dwóch, to wodze oddam Teliamokowi, a sam wezmę niczym rączy koń ciężar syna mej matki na przygarbione plecy...-tu niziołek już wyraźnie zaczął histeryzować.-Dziękuję za te parę godzin męki, które w łaskawym milczeniu, raczyłeś dla nas wytrzymać. Od teraz jesteśmy tylko my dwaj. Przeciwko światu.-zakończył dramatycznie, swą znów niegramatyczną przemowę. W zapalczywości nawet nie zorientował się że przez cały monolog patrzył elfowi prosto w oczy.
 
Ticket jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:07.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172