Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-05-2008, 21:01   #11
 
Keth's Avatar
 
Reputacja: 1 Keth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodze
Orendil
Jak już się powiedziało, mężczyzna jadł powoli. Przez dłuższy czas wyglądało na to, że nie czuje na sobie spojrzeń zgromadzonych. W końcu odchrząknął wyraźnie zmieszany i zmarszczył brwi jakby sobie o czymś przypomniał. Pacnął się w czoło i zdjął zakrywający je kapelusz. W oświetlonym pomieszczeniu jego ubarwienie, mocno wypłowiały szkarłat, było już rozpoznawalne. Tak samo wyglądał płaszcz, zdjęty uprzednio i zawieszony na oparciu krzesła. Kapelusz do niego dołączył. Mężczyzna cmoknął wyraźnie zadowolony i wrócił do posiłku.

W końcu ktoś z wpatrujących się w obcego nie wytrzymał i rzekł:
- Nie trzymajcie nas w niepewności panie! Cóż tam we mgle siedzi? Prawcie coście widzieli!
- Właśnie! - zawołał jeden z hobbitów cienkim acz stanowczym głosem - Co tak wystraszyło starego Grubasa?!

Kapelusznik kończył właśnie obgryzać udko kurczaka. Z odpowiedzią poczekał, aż nie zostało mu ani kawałka mięsa.
- Chcieliście wiedzieć kim jestem, tak, moi drodzy? Otóż, mam wiele imion, tak samo jak wiele jest miejsc które zwiedziłem. Teraz przybywam z dalekiego Isengardu, na prośbę samego Sarumana Białego. Ten wielki mędrzec niepokoi się o północne ludy. Możecie mi mówić Orendil, chociaż ostatnio zwą mnie Kapelusznikiem. Może wy mi wyjaśnicie dlaczego?

Tu przerwał i zatrząsł się od tłumionego śmiechu. Nie bacząc, czy jego dowcip rozbawił kogokolwiek, ponownie pochylił się nad talerzem. Raz jeszcze oblizał kość i nadgryzł ją trochę, próbując dobrać się do szpiku.

Gdy uniósł głowę spostrzegł stojącego przed nim małego posługacza, Jona. Chłopiec stał bez ruchu, tuż przy stoliku i wpatrywał się w przybysza szeroko otwartymi oczyma. Orendil drgnął zaskoczony i potrącił szklanicę. Jej czerwona zawartość rozlała się po stole. Zdobył się na niezręczny uśmiech i przepraszająco uniósł rękę.
- Dlaczego się tak patrzysz?
- Powiesz nam, co z Grubasem, panie?
- No tak, oczywiście. Nie tłumaczyłem wam już tego? Ach. Aj…
Kapelusznik wstał z miejsca, wciąż trzymając w ręce udko. Postąpił o krok, lecz wrócił z powrotem. Chwycił uprzednio wywróconą szklanice w drugą rękę i przemieścił się na środek izby. Trzykrotnie zastukał kostką o naczynie, imitując dzwonek i zapytał:
- Chcecie usłyszeć historię?
 

Ostatnio edytowane przez Keth : 15-07-2008 o 13:52.
Keth jest offline  
Stary 17-05-2008, 14:43   #12
 
Fehu's Avatar
 
Reputacja: 1 Fehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodzeFehu jest na bardzo dobrej drodze
Hobbit jak wryty patrzył na dziwacznie ubranego mężczyznę. W pewnym momencie zdał sobie sprawę z tego, że ma otwarte usta. Zamknął je czym prędzej i pochylił nieco głowę. Twarz płonęła mu od wstydu, ale i od ulgi, że tajemniczy jeździec nie okazał się jakim potworem. Schylił się zmieszany i podniósł swoją łyżkę. Usiadł przy stole i zaczął uważnie przyglądać się Kapelusznikowi.
"Kapelusznik... Czy ja już kiedyś przypadkiem nie słyszałem tego przezwiska?" - zastanawiał się w skupieniu. W istocie, W Little Delving był taki jeden niziołek, który zawsze chodził w słomianym kapelusiku...
Z rozmyślania Delwyna wyrwał wesoły, ale stanowczy głos nieznajomego podróżnika:
- Chcecie usłyszeć historię?
"Historię?" - zdziwił się hobbit. Po krótkiej analizie ostatniej godziny zrozumiał, o jakiej historii mówi Orendil.
"Wie, co się stało temu całemu Eradowi? Niech gada, ino prędzej!"
 
Fehu jest offline  
Stary 18-05-2008, 00:23   #13
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
Daleki Isengard? W tamtej okolicy... Tak, tam gdzieś Jurha z Gudem się na zagłodzonych chabetach wozili. Niby przy brodzie bogato... Bogato! Przy nich to jak król tutaj żyję... Niech im, po królewsku włócznię w bebech dostali, he he... Jeźdźcy, taka ich mać...
Heh, więc w wieży za kamiennym murem takie oto cudaki się hodują... I o północne ludy się martwić chcą... Ja tam ani północny, ani żaden inny lud...
Stary cudaku... Dawaj tę bajkę, w nastroju jestem, he he... Na koszt firmy Butterbur, na koszt firmy...
 
Betterman jest offline  
Stary 18-05-2008, 12:06   #14
 
Keth's Avatar
 
Reputacja: 1 Keth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodze
Orendil
- Chcecie usłyszeć historię?

Orendil zawiesił głos na chwilę, by nadać sytuacji więcej dramatyzmu.
- O tym, co się teraz dzieje lepiej nie rozmawiać nocą, a jeżeli już trzeba, to najlepiej w świetle domowego ogniska. – Z mimowolnym przestrachem zerknął w kierunku drzwi, a potem okien. Zaraz jednak odzyskał rezon i otwartą dłonią wskazał trzaskające raźnie płonące drwa. - Zapraszam wszystkich do kominka.
Posłał mężczyźnie z paskudną szramą znaczące spojrzenie, zmarszczył lekko brwi, na chwile zmrużył oczy (jakby przez jego głowę przeszła nowa myśl) i powtórzył:
- Wszystkich.

Sam chwycił najbliższe krzesło i usadowił się na nim plecami do ognia. Wyciągnął nogi przed siebie, już całkiem raźnie i odczekał chwilę, aż zbierze się przy nim reszta gości gospody. Ten czas poświęcił na wydobycie z sakwy złoconej fajki i nabicie jej fajkowym zielem. Wraz z pierwszym kółeczkiem dymu po przybytku rozniósł się aromatyczny zapach.
- Otóż – tu odchrząknął po raz któryś z rzędu. – Otóż, jak wam zapewne wiadomo te ziemie nie zawsze były pozostawione same sobie. Należały kiedyś do wielkiego królestwa, a potem trzech królestw, które upadły. Upadek poprzedziły długie lata krwawych i wyniszczających wojen. Poległ kwiat rycerstwa północy, a wraz z nim reszta wolnych ludzi. Wszyscy oni ulegli cieniowi, który nadszedł z północnego wschodu, z Angmaru.

Kapelusznik mówił w przerwach między kolejnymi wypuszczanymi kółeczkami dymu. Coraz więcej z nich wędrowało pod sufit i tam łączyło się w jeden gęsty obłok, przywodzący na myśl burzową chmurę.
- Angmarem władał Czarnoksiężnik. Podły i przebiegły. Nie rozpoczął on swojego ponurego dzieła od frontalnego ataku. Zrobił coś znacznie gorszego. Skłócił ze sobą swoich przeciwników i doprowadził do wojny domowej, gdzie druh mordował druha, a brat gnębił brata.
Chmura powoli zaczęła się przekształcać w swobodny zarys. Wyglądało to na niezliczone rzędy jakichś maszerujących, odzianych w zbroje postaci. Blask bijący z kominka nasilił się tak, że przypominał teraz łunę towarzyszącą pożarom wsi.
- Po tych czasach pozostały pamiątki. Liczne ruiny i pobliskie kurhany, Miejscowi dobrze je znają z dziadkowych opowieści. Prawda, hobbici? Tak jak w każdych, tak i w tych jest ziarno prawdy. W kurhanach spoczywają dawni królowie, ale to nie oni porywają niebacznych podróżnych, gdy ci zapędzą się zbyt blisko grobowców. To nie ich dusze czynią te hmm… swawole. To kolejna sztuczka Czarnoksiężnika. Skaził on kurhany, przywołując do nich złe, podległe sobie, duchy, by zajęły spoczywające tam ciała.
Orendil machnął ręką, rozwiewając swoją kreację, a następnie potarł bok fajki. Dym utworzył nowy obraz, znacznie wyraźniejszy od poprzedniego.


- Widzicie? Oto one! Upiory kurhanów! – zerwał się z krzesła z szeroko rozpostartymi rękoma. Mówił szybciej, mocniejszym niż uprzednio głosem. – Do tej pory czekały w uśpieniu, nie wychylając się poza swoje cmentarzysko. Coś je zbudziło. Może odwieczna żądza krwi, tłumiona przez wieki? Może jakaś cmentarna hiena, szukająca skarbów z dawnych dni? Na przykład, by powiesić starożytną tarczę na ścianie, jako ozdobę swojego przybytku! Nie, nie Tedd, oczywiście żartuję. Nie rozglądaj się tak rozpaczliwie po ścianach, nie ma tu żadnej, hehehe, tarczy. Jedno jest pewne. Upiory wystarczająco długo zbierały siły tuż pod waszym nosem. Czuły wasz zapach, wszelkie myśli, radości i smutki. I nie spoczną, dopóki nie nasycą pragnienia. A zaspokoją je strachem i uchodzącym życiem. Mają dość możliwości, by tego dokonać. Szepty, które słyszycie to jeszcze nic. Grubas miał wielkie szczęście w swoim nieszczęściu. Dopadły go, powoli wysysały jego siły życiowe, chociaż myślał, że to po prostu paraliżujące go emocje. Chwała Valarom, że wytrzymał do czasu, aż udało mi się odwrócić ich uwagę. Teraz, rzecz jasna, są jeszcze bardziej rozjuszone. Nie sądzę jednak, by stanowiły zagrożenie dla osób chronionych przez światło i mury budynków.

Na potwierdzenie tych słów rozłożył dłoń i uniósł ją w górę w dość teatralnym geście, a jego pierścień zabłysnął wewnętrznym światłem, przez ułamek sekundy okrywając wszystkich jaskrawą poświatą zieleni i rozmywając obłok fajkowego dymu.
 

Ostatnio edytowane przez Keth : 15-07-2008 o 13:53.
Keth jest offline  
Stary 18-05-2008, 14:19   #15
 
Avaron's Avatar
 
Reputacja: 1 Avaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetny
Wszyscy stali jak zaczarowani wpatrując się w postać Kapelusznika. Przez grupkę zebranych poniósł się podniecony szept: "Czary, to na pewno czary!" mówił jeden do drugiego wskazując sobie nawzajem odzianego w szkarłat maga. Takiego pokazu sztuk tajemnych Bree nie widziało od dzisięcioleci, a może i od setek lat. Orendil jeno uśmiechał się pod nosem obserwując pełne zachwytu twarze ludzi i hobbitów.
- I powiadasz szlachetny panie, że jesteśmy tu całkiem bez... - wpół słowa urwał Tedd Butterbur, a wszyscy inni zamarli przerażeni.

[MEDIA]http://rajdandrzejkowy.googlepages.com/DavidArkenstone-MusicInspiredByMiddl.mp3[/MEDIA]

Z pobliskiej stajni dało się słyszeć pełen lęku i bólu wizg koni. Nie trwało to jednak długo, w gospodzie cisza zapanowała taka jakby zebrani bali się zaczerpnąć tchu. Niewiedzieć kiedy w sali zrobiło się niezwykle zimno, że aż ciarki po plecach przechodziły, ogień w oczach przygasać począł, a płomyki świec zrobiły się cienkie i wątłe. Ciemność powoli wkradała się do wnętrza "Rozbrykanego kucyka".
Cisza urwała się z nagła! Coś uderzyło w okiennice po jednej stronie gospody, by za chwilę odezwać się donośnym dudnieniem w drugim krańcu sali! Zapiszczał przerażony hobbit, gdy w oknie zamajaczył jakiś kształt niewyraźny, a na szybie zazgrzytała pazurzasta łapa!
Nie trwało to dłużej niż dziesięć uderzeń serca by znów całun ciszy otulił wszystko. Jakże wyraźne było bicie waszych serc w tej ciszy. Tak donośne, iż prawie nie dosłyszeliście cichego skrobotu odsuwanego rygielka wejściowych drzwi gospody...
 
__________________
"Co będziemy dzisiaj robić Sarumanie?"
"To co zwykle Pinki - podbijać świat..."
by Marrrt

Ostatnio edytowane przez Avaron : 12-06-2008 o 15:52.
Avaron jest offline  
Stary 19-05-2008, 01:41   #16
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Haerthe w ciszy słuchał opowieści człowieka zowiącego się Orendilem tak jak kiedyś wysłuchiwał opowieści o duchach z Dunharrow. Sarumanowe gadanie. Plotka nawet poszła, że Rohan odparł Dunlendingów dzięki Sarumanowi, a nie własnemu męstwu. Co za brednie... W momencie jednak gdy Orendil z fajkowego dymu utworzył koszmarny kształt unoszący się martwo w powietrzu, łyżka Haerthe'a zawisła nieruchomo przed jego lekko rozwartymi ustami. Przestał czuć głód i już tylko z wyczekiwaniem wpatrywał się w dziwnego przybysza. Gdy ten skończył swą opowieść po sali dały się słyszeć liczne komentarze. Haerthe jednak nie słuchał ich. Poczuł nagły niepokój, który z desperacją krzyczał mu w głowie, że dzieje się coś niedobrego.
- Łatka... - szepnął i zerwał się przewracając stół z resztką jedzenia na podłogę. W stajni dał się słyszeć kwik koni. Haerthe ruszył biegiem do drzwi, które w ostatnim momencie zastawił własnym ciałem gospodarz.
- Przepuść mnie! Zejdź mi z drogi! Muszę wyjść! - Tedd Butterbur jednak zaparł się o framugę i nie ustępował trzymając wyrywającego mu się mężczyznę.
- Życie ci nie miłe?? Stój. - karczmarz rzucił obecnym błagające o pomoc w trzymaniu tego człowieka spojrzenie. Ich uścisk jednak zelżał gdy po drugiej stronie izby trzasnęła okiennica. Następnie trzask powtórzył się po ich stronie. Haerthe poczuł nagle straszną ciasnotę tego pomieszczenia. Jedyne o czym myślał to żeby znaleźć się gdzieś na otwartej przestrzeni. Gdy spojrzał jednak w stronę drzwi wyjściowych i zobaczył jak zasuwa sama się powoli otwiera pierwszy odruch był bezwarunkowy. Chwycił rygiel i wsunął z powrotem na swoje miejsce. W myślach zaczął modlić się do Oromego by Łatka zachowała na tyle zimnej krwi by ujść cało ze stajni.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline  
Stary 19-05-2008, 18:42   #17
 
Keledrall's Avatar
 
Reputacja: 1 Keledrall jest na bardzo dobrej drodze
W czasie opowieści Valin siedział dalej od ognia niż wszyscy. Może dlatego, mimo że na zewnątrz wyglądał normalnie, jego wnętrzem targały emocje. Szybko jednak je zadusił. Kiedy usłyszeli wizg koni, poruszył się niespokojnie. Wyciągnął miecz do połowy pochwy. Kiedy Haerthe zasunął rygiel, powstał i począł z początku ciszej, potem coraz głośniej śpiewać, by dodać sobie i innym otuchy. Wierzył, że kapelusznik może coś zrobić. Wysunął się naprzód z obnażoną klingą. Serce biło mu szybko, za szybko. Niepewnie i cicho powiedział:
- Nie stójcie tak, musimy się bronić.
Chwycił pewniej rękojeść i spojrzał po gościach gospody.
 
__________________
Fanuilos heryn aglar
Rîn athar annún-aearath,
Calad ammen i reniar
Mi ‘aladhremmin ennorath!
Keledrall jest offline  
Stary 20-05-2008, 01:37   #18
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
Aj, Butterbur, lichsza ta twoja brandy, niż myślałem. Jakoś nieswojo... I czego gały wybałuszasz, stary cudaku... Na pusty żołądek... Ale darmo nikt jeść nie daje... gorszym od kundala... jemu co ze stołu rzucą...
Podniósł się powoli, poprawił spodnie w kroku, złapał za zydelek i ruszył do ognia.
Na mnie jak na psa wołać nie będziesz... Nie na twoje wołanie... Do ognia idę... Może który o sakiewce w tłoku zapomni...
- Suńcie, panie Ligment, szacowną dupę trochę, miejsce zróbcie. Miesiąc będzie, jak wam wygódkę opróżniłem, szmaty przeprane, smród wywietrzał!

Gruby hobbit niechętnie przesunął się z krzesłem, mamrocząc pod nosem, a chudzielec wpasował się w wolną przestrzeń ze swoim zydelkiem, rzucając na boki ukradkowe spojrzenia.

- A trzeba wam wiedzieć, panie Orendil, że pan Ligment ze swej wygódki sławny jest na cały kraj. Najlepsza, największa i najpełniejsza zawsze. Tyle co on...

Słowa jakoś umknęły. Bo choć do niechętnych spojrzeń przywykł jak mało kto, to resztki humoru ulotniły się już zupełnie. Znów skulił się na zydlu i zapatrzył w podłogę.
Takie ziele... Za takie ziele to...
...
A niech cie, głupcze...
Nikt teraz w mroku nic nie zobaczy... sztuczek ci się, stary cudaku zachciało!

Uchylił się przed lecącymi ze stołu resztakami, potem błyskawicznie rozejrzał i rzucił za nimi na podłogę. Znalezienie łyżki graniczyło w tym bałaganie i mroku z cudem. Zresztą, sztućce byłyby niedość wydajne... Kiedy kilku skoczyło łapać zapalczywca, co się do drzwi pchał, jeden runął na ziemię z łoskotem, potknąwszy się o przycupniętego chudzielca. Zanim rąbnął łbem o deski, usłyszał ciche, złe warknięcie...
 

Ostatnio edytowane przez Betterman : 20-05-2008 o 02:17.
Betterman jest offline  
Stary 20-05-2008, 22:54   #19
 
Keth's Avatar
 
Reputacja: 1 Keth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodze
Orendil
Światła zaczęły gasnąć. Orendil niedbale wyciągnął rękę w kierunku kominka, mrucząc coś przy tym pod nosem. Po raz kolejny tej nocy bez efektu. Parsknął wściekle. Był tym faktem wyraźnie poirytowany.
Powtórzył gest staranniej, a z jego ust wyrwało się kilka słów.
- Nimir! Aganallo unekku… Aganallo kalab!
Płomień zabłysnął mocniejszym blaskiem. Żywiczny zapach palonej sosny wypełnił nozdrza Butterburowych gości. Karczmarz uśmiechnął się nawet, powoli odzyskując wiarę w siły swojego gościa. Wtedy wszystko zgasło.
- Kto…? Psia krew! – Magik nareszcie przestał się silić na jakiekolwiek pozory zdystansowania i tajemniczości. Porwał swoją laskę, którą uprzednio zostawił wspartą o ścianę i mocnym głosem począł wydawać polecenia. - Panie Ligmet od wychodków! Rozpal ogień choćbyś miał użyć do tego wszystkich mebli w gospodzie! Niech nikt nie zbliża się do okien! Butterbur! Zostaw tego człowieka! Macie zabarykadować drzwi! Zastaw je stołem! Zasuwa nie wystarczy! Oż… nie! Odsuń się! Stół też nie wystarczy! Nie wystarczy mówięęę!
Bach! Drzwi wyleciały z hukiem. Z całą zresztą futryną, zasuwą i stołem. Biedny Tedd wylądował na podłodze pod warstwą wiórów, wierzgając śmiesznie nogami i drąc się wniebogłosy. Ligmet rzucił precz krzesiwo i zanurkował pod stół, omal nie wpadając w objęcia Szramy. Kilka innych osób rozbiegło się po karczmie.
- Ligmet, tłusty matole, OGIEŃ!
Szafir na różdżce Orendila zaświecił mdłą, zieloną poświatą. Mężczyzna wziął głęboki oddech, zebrał się w sobie i rzucił się w dziurę ziejącą po drzwiach.
Z podwórza rozległ się jego rozpaczliwy głos
- Nimir! Nimir!
oraz kilka innych, gardłowych i śliskich niczym gadzie języki Układały się w jedno słowo „Krwi!”
Jakaś niewyobrażalna siła cisnęła nim z powrotem do środka. O dziwo miał na głowie kapelusz, który wcześniej zdawało się zostawił w karczmie.
Kapelusznik wyglądał teraz jakby przybyło mu kilka lat. Pobladł straszliwie, a przez włosy przebijały pierwsze białe pasma. Wsparł się o kostur i począł powoli podnosić się ze szczątków rozbitego krzesła. Szafir znów zaświecił.
- Ogień, mówiłem…
 

Ostatnio edytowane przez Keth : 15-07-2008 o 13:53. Powód: literówka
Keth jest offline  
Stary 21-05-2008, 02:16   #20
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
Szrama otarł gębę wierzchem dłoni i z zaskoczenia błysną na przerażonego Ligmenta zębami tak, że hobbit z rozmachem usiadł na czymś podejrzanie - nawet w jego przypadku - miękkim.
Poszedł!
Poderwał się na nogi i przez krzątających się gorączkowo albo potworenie przerażonych a w większości spełniających oba te warunki gości przedarł się jakoś do szynkwasu.
Obyś, Butterbur, chował pod ladą coś więcej, niż tamta brandy. Coś dla prawdziwie specjalnych gości...
 
Betterman jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:38.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172