Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-01-2009, 21:00   #1
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Pięć Dusz Potępionych

„...Spójrz dookoła, powiedziałbym mu i wskazał po kolei lalkarzy, wskazałbym bezwstydnych kłamców, mydlących oczy demagogów, wojowników światła, pseudobożków, chimery, krasnoludów, elfów, również mrocznych, rakszasy, wskazałbym heretyków i tych, którzy ich zwalczają, wskazałbym innych szaleńców, druidów, czarodziei, nekromantów, paladynów, kapłanów, orków, ludzi, demony, stronników dobra wymieszałbym mu przed oczami ze stronnikami chaosu, wysypałbym mu przed oczy niezliczone bogactwa, a potem przywołał obrazy skrajnej nędzy, szlachetne czyny topione w kadzi grzechów nikczemników zawróciłyby mu w głowie, pokazałbym mu również wzgardzających ideami pięknymi i tych co wynoszą na ołtarze, ku czci, te bluźniercze; zawołałbym króla w gronostajach i biedaka w szmatach, aby razem zasiedli do stołu. I CO…?! Czy dalej ktokolwiek śmiałby kwestionować mą decyzję…?! Świadomie uciekłem w szaleństwo, kiedy zobaczyłem jakim CZARNYM i OKROPNYM żartem jest świat…! Ha, ha, ha, ha, ha...! I co…? I co…? I co…? Czemu się nie śmiejesz…?!...” ~ zapiski ze starożytnych ksiąg drowów.

***
Oto i stało się. Utknąłeś w złym śnie, z którego nawet skrzekliwy wrzask tego pokracznego maszkarona Kruka cię nie obudził. Burza, las, drzewa, ołtarz, furtka, szabla, kłódka. To jakiś koszmar. Załapałeś się za głowę. To jakiś koszmar.
Cały czas rozmyślałeś jak wydostać się stąd w jednym, funkcjonalnym kawałku. Pal licho szablę, legion demonów, chcę tylko... Chcę się obudzić z dala od... chcę być w domu, chcę wrócić do...!
Nie mogłeś przestać myśleć o Takich Jak Ty, o Innych, o których przypadkowo, lub celowo wspomniał Kruk. Więc są inni. Poczułeś chwilową nadzieję, ulgę przed lękiem wyobcowania i cierpienia w samotności. Nawet jeśli nie będą w stanie... czy też nie będą skłonni... ci pomóc... to przecież cierpienie jest o wiele mniejsze, kiedy nie cierpimy w samotności. Kiedy ktoś obok nas cierpi bardziej...
Potrząsnąłeś głową. To jakiś koszmar! A jeśli ci Inni przypominają bardziej Kruka czy istoty z koszmarów, jeśli nie są Tacy Jak Ty...? Chciałeś ich spotkać, z ciekawości, z nadziei. Nie chciałeś ich spotkać, z podświadomego lęku, z wołania z głębi duszy; każdy chce żyć, nie tylko Ty. A może być tylko jeden.
Kruk oddelegował cię z katedry na małą dróżkę w szczerym polu. Magia? Odesłał cię ot tak, mrugnięciem ślepia. To stworzenie wyglądało na potężną chimerę, co to w ogóle jest, krzyżówka kruka i lwa...? Nie mógłby być krzyżówką wróbelka i dachowca...?

Idąc wśród kwiatów i łanów zbóż rozglądałeś się czujnie. Tacy Jak Ty mogli zjawić się znikąd. Twoja odwaga wisiała na włosku. Sam, jeden. Do tego to miejsce... To miejsce promieniowało odległym oddechem śmierci, było jakby mdłym, lustrzanym odbiciem innego miejsca, gdzie...
Huh?!
Obejrzałeś się niespokojnie przez ramię.

As We Walked in Fields of Gold by *krene on deviantART

Szelest zboża.
Kroki...?
Przełknąłeś głośno ślinę, nasłuchiwałeś.
Śmiech dziewczynki...!
Chyba... Wiatr...?

I still believe in your eyes;
I just don't care what
You've done in your life…

Jakaś kobieta… śpiewa… Skąd dobiega jej głos…?!

Oh, baby, every day and every night;
Well, I said everything's
Gonna be alright.
And I'll fly with you,
I'll fly with you,
I'll fly with you!!!!

Krzyk dziewczynki zmroził ci krew w żyłach. Przez ułamek sekundy widziałeś gdzieś daleko, w polu, mgliste postacie. Walczyły ze sobą. Jedna po drugiej padały na ziemię, ranione śmiertelnie. Wizja urwała się równie gwałtownie jak się pojawiła. Odetchnąłeś głośno. Cisza.
Na horyzoncie zamajaczył jakiś budynek. Ruszyłeś w jego kierunku, nie mając tak naprawdę dokąd pójść.



Przystanąłeś, czujny. Karczma. Ciekawe miejsce na karczmę, wśród hektarów pól. Zresztą, wszystko tu było ciekawe. Nasłuchiwałeś. Wewnątrz było cicho. Wspiąłeś się po schodach. Zajrzałeś przez okno.





Pchnąłeś drzwi i wszedłeś.
O w mordę.



Ups. To knajpa dla zielonych…? A ty taki niezielony...
* * *
Szamil; A myślałeś, że będziesz sam na sam z jakimś przyjemnym trunkiem co by dodał pokrzepienia... A tu wielkie, zielone brokuły podają!... Nie zamierzałeś jednak wycofywać się teraz i okazywać zmieszania; tak na wszelki wypadek, aby wkurzony ork nie wstrząsnął tobą. Zmieszany, nie wstrząśnięty. Uszy do góry! W końcu przybywasz w pokoju...

Barbak; No masz ci. Sterczysz tu pół dnia i kto się zjawia? Długouchy patyk, delikatny elfiasty piękniś. To jakiś koszmar!!!
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:56.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172