lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Fantasy (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/)
-   -   [Magia i Miecz] Korona Władzy (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/7564-magia-i-miecz-korona-wladzy.html)

xeper 17-02-2010 12:21

Szli wolnym krokiem, wzdłuż złotej linii, która wciąż zdobiła ścianę korytarza. Guun cały czas słyszał myśli smokowca, ale je ignorował. Wiedział, że jego nieludzki konkurent robi to samo. Po co było przejmować się kimś innym, skoro miało się własne problemy.

Kolejny problem pojawił się chwilę potem. Złota linia kończyła się tworząc okrąg, obejmujący w poprzek cały korytarz. W głowie badacza, w miarę jak zbliżał się do złotego okręgu, narastał szum. Cóż to znowu? Czyżby kolejna przeszkoda? - zastanawiał się. Zdecydowanie zwolnił i ostrożnie podszedł do okręgu. Obawiał się przez niego przejść, więc najpierw, dla próby przełożył przez niego swoją laskę. Nic się nie stało. Thrud spojrzał na niego pytająco.

Raz kozie śmierć, jak to mawiają mądrzy ludzie - podjął decyzję i pewnym krokiem, przeszedł przez złoty okrąg. Poczuł, że coś się zmieniło. Jego głowa teraz należała tylko do niego. Nie słyszał już myśli Elrixa. Poczuł ulgę. Wiedział, że to działa w obie strony. Uśmiechnął się do siebie i pewnie ruszył dalej. Korytarz, już bez złotej linii, prowadził wciąż w dół. Wciąż, jak spirala zakręcał też w lewo. Coraz bardziej w dół, w kierunku wnętrza ziemi. Nie było to nic, co przypominałoby mapę wyrytą mu w pamięci przez króla skalnych gigantów, ale Guun już się tym nie przejmował. Teraz jak pozbyłem się tego gada z mojej głowy, wszystko pójdzie dobrze. Na kły Zurry! Oto jest droga do Korony Władzy! Na końcu korytarza czeka na mnie skarbiec, a w nim klucz do Wrót. Będzie mój...

Jego tryumfalne rozmyślania przerwał głośny krzyk. Guun rozglądnął się w poszukiwaniu jego źródła, jednak echo w korytarzu powodowało, że hałas dobiegał zewsząd. Dopiero barbarzyńca wskazał palcem na ścianę, a Guun podążył wzrokiem za gestem. Zamarł. Zurro! Cóż to jest? Ze ściany wystawała kobieca głowa, z rozwartymi w krzyku ustami i przerażeniem w oczach. Gdy istota dostrzegła Guuna i Thruda, przestała krzyczeć.

- Uciekaj głupcze - powiedziała kobieta. Jej głos był suchy i metaliczny, nieludzki. - Uciekaj póki jeszcze możesz. Ten podstępny gigant chce naszej zguby, nas ludzi. Wabi nas tutaj, by uwięzić w skale i żywić się naszą energią. Uciekaj, bo jeszcze jeden krok a skończysz tak jak ja.

Po wypowiedzeniu ostrzeżenia, jakby za karę, twarzą kobiety zaczęły targać skurcze. Nie minęła nawet minuta a żywe ciało zamieniło się w kamienną maskę, pozbawioną życia. Badacz stał i wpatrywał się przerażony w niecodzienne zjawisko. Przerażające. Zaprawdę straszny los. A najgorsze jest to, że chyba ta kobieta mówiła prawdę. Niebezpieczeństwo jest wszędzie wokół. Nie mogę pozwolić aby Korona wpadła w inne ręce niż moje! Zurro! To wszystko było ukartowane. Zostaliśmy skierowani na drogę śmierci, ja i gad. O niego nie dbam, niech zdechnie...

- Thrud, zawracamy - Guun podjął decyzję i oznajmił ją swojemu wielkiemu towarzyszowi. - Chyba, że chcesz skończyć jak ta pani.

Zawrócili i szybko, tak szybko jak się dało wrócili do rozwidlenia, przy którym jakiś czas temu rozstali się ze smokowcem i kobietą. Guun nie zastanawiając się ruszył drugim korytarzem. Nie było tu ani złotej linii ani złotego okręgu. Ten korytarz zakręcał w prawo i wiódł wciąż do góry. Guun miał nadzieję, że tym razem nie spotka go żadna przykra niespodzianka.

MadWolf 21-02-2010 20:33

Elrix wpatrywał się przez chwilę w szamoczącą się dziewczynę, po czym jednym skokiem znalazł się przy niej. Cholera, myślałem że to tylko straszak na naiwniaków. Dziwaczna gadająca głowa mająca odstraszyć ciekawskich.
- Nie krzycz, zaraz cię uwolnię - próbował uspokoić Laurę, choć nie miał pojęcia na jakiej zasadzie działa zaklęcie. Wygląda jakby kamień obrastał ją od zewnątrz, a nie petryfikował ciało... no nic, trzeba zaryzykować.
Klęknął przy dziewczynie obejmując jej nogi tuż powyżej kolan.
- Gotowa?
- Szybciej!
Parsknął z irytacją i wyprostował się gwałtownie, jednym szarpnięciem uwalniając pechową aktorkę. Słyszał wyraźny trzask pękającej powłoki i krótki okrzyk, ale na szczęście strachu a nie bólu.
Już po chwili niósł ją w stronę skąd przybyli, sadząc wielkimi susami w dół korytarza. Przy każdym kolejnym kroku musiał walczyć z pokusą sprawdzania czy i jego nogi nie pokrywają się szarawym nalotem, ale na szczęście po niecałej minucie dostrzegł złoty okrąg.
Lekko zdyszany zatrzymał się zaraz po przekroczeniu magicznej linii i postawił Laurę na ziemi. Po niedawnej przygodzie nie było już śladu, ale mimo to dziewczyna zdjęła buty i bardzo dokładnie oglądała swoje stopy.
- Chyba wiem już o co tutaj chodzi, ten kamienny głupek znowu z nas zakpił.
- Hmm? - zajęta nawet nie podniosła głowy
- Jeśli jednak mapa nie kłamie... - dalsze głośne rozmyślania przerwał znajomy odgłos.
- To człapanie to na pewno ten wielki barbarzyńca...
- Masz rację, a więc i jego pan nie może być daleko. Ubieraj się, zaraz ruszamy!
- Chcesz tam wracać? - spojrzała w głąb korytarza z przestrachem
- Oczywiście, ale tym razem nic nam nie zagrozi - uśmiechnął się widząc zbliżającą się dwójkę konkurentów - Witam szacownych towarzyszy! Wygląda na to iż droga nasza wiedzie jednak w tą samą stronę. Chodź Lauro, nie każmy dżentelmenom czekać...

brody 21-02-2010 22:58

Guun i Elrix
Nikt nie był zadowolony z tego, że los znowu ich połączył. Czwórka bohaterów patrzyła na siebie niechętnie. Wyglądało jednak na to, że są na siebie skazani. Przynajmniej w tej chwili nie dało się uniknąć współpracy.
Nie musieli wiele mówić, obaj wiedzieli, że kamienny król zaplanował wszystko tak, że muszą iść razem. Należało ufać i golemowi i sobie nawzajem, by przetrwać. Mapa jaką widzieli za pierwszym razem, musiała być prawdziwa i korytarz skręcający w lewo jedyną słuszną drogą.
Było tylko jedno małe ale... Obaj poszukiwacze musieli wędrować razem.

Po krótkich wyjaśnieniach smokowiec, Guun i ich towarzysze ruszyli z powrotem w kierunku rozwidlenia. Nie namyślając się długo śmiało wkroczyli w lewą odnogę. Złota linia nadal ślniła na ścianie i wskazywała właściwą drogę. Po kilkunastu metrach smokowiec, że także w tej odnodze linia kończy się kręgiem okalającym cały korytarz. Przed przekroczeniem tej dziwnej granicy poszukiwacze spojrzeli na siebie, a ich spojrzenia mówiły tylko jedno:
- Mam cię cały czas na oku, uważaj!
Wykonali kolejny krok z lekką obawą, wszak kamienny król mógł przygotować jeszcze nie jedną pułapkę. Nic się jednak nie stało, ruszyli więc dalej.
Gdy doszli do miejsca w którym poprzednio ukazała się kamienna twarz, Guun rzekł:
- To tutaj dostałem ostrzeżenie! Jeżeli się nie mylisz, teraz nie powinno już nam nic zagrażać!
W słowach tego człowieka, Elrix czuł nieufność i agresję. Wiedział, że gdyby potrzebował pomocy, ten typ napewno nie wyciągnie do niego ręki.
- Mam nadzieję, że tak – odparł spokojnie smokowiec – Nie gwarantuje jednak, że kamienny golem nie wymyślił jeszcze jakiś pułapek.
Odczekali jeszcze parę chwil, ale żadna kamienna zjawa nie ukazała im się. Nie pozostawało nic innego jak iść dalej.
Każdy ich krok przepełniony, był lękiem i niepewnością. Rozglądali się uważnie i zwracali uwagę na każdy szczegół. Korytarz coraz bardziej schodził w dół. Na tyle na ile orientowali się w przestrzeni byli bliscy tego, by zatoczyć pełne koło wokół pierwszej groty. A to oznaczało tylko jedno, wejście do skarbca jest już blisko.

Udało im się. Radość z dotarcia do końca drogi, była bardzo duża i malowała się na twarzach całej czwórki. W dalszej części korytarz nie napotkali już więcej pułapk i dziwnych znaków. Zeszli gładko w dół i po kolejnych kilkdziesięciu metrach stanęli u wylotu dokładnie takiej samej groty jak ta na powierzchni. Różnica jednak była znaczna, ta jaskinia została wyłożona drogocennymi kamieniami, które promieniowały delikatnym blaskiem. Oczy Thurda i Laury zaświeciły się na myśl o wielkim bogactwie jakie zgormadzone jest tutaj. Ich uśmiechy jednak szybko zgałsy, gdy przypomnieli sobie o szalejącym na górze czarowniku i jego skrzydlatej bestii.
Guuna i Elrixa interesowało coś zupełnie innego. Ich oczy wpatrzone były w trzy kamienne postumenty stojące pośrodku sali. Każdy z nich jarzył się ciepłym białym światłem. Na nich to ułożono trzy artefakty o których mówił kamienny król.
Na środkowym spoczywał duży, misternie zdobiony klucz. Na postumencie po lewej niewielki płaski, czarny kamień z wyrytymi magicznymi symbolami. A na trzecim żelazne berło wysadzane szlachetnymi kamieniami.

Sprawa jednak nie była tak prosta, jakby się mogło wydawać. Wokół postumentów siedzieli uśpieni kamienni giganci. Pewnie żaden z poszukiwaczy nie zwórcił, by uwagi na te skalne bryły, gdyby nie to, że widzieli jak te bryły potrafią ożywać i się poruszać. Wszystko wskazywało na to, że skarby mają swoich strażników. Pytanie tylko czy obudzą się oni, gdy poszukiwacze sięgną po skarby.

xeper 26-02-2010 16:02

- Jakoś niespecjalnie się cieszę widząc Twoją niezbyt ludzką fizjonomię - mruknął Guun na powitanie. - Ale przynajmniej nie słyszę Twoich nieludzkich myśli. Droga w lewo jest właściwa. I musimy ją pokonać razem. Niestety... Nie wiem dlaczego król wskazał nam dwie różne drogi ale nie zamierzam nad tym się zastanawiać.

Ruszyli z powrotem korytarzem, aż doszli do rozwidlenia. Tym razem poszli w lewo, opadającym chodnikiem, wzdłuż którego widzieli na ścianie złotą linię. Tym razem nie było ani okręgu ani kamiennej twarzy. Kolejny krok do przodu uczyniony. Korona jest coraz bliżej. Tylko teraz muszę się pozbyć nie tylko Thruda ale i tego odmieńca. O dziewczynie nie wspominając - Guun odetchnął z ulgą.

Zwolnili tempo marszu, obawiając się przygotowanych przez kamiennego giganta pułapek, które mógł pozastawiać na ich drodze. Przy każdym kolejnym kroku Guun zanosił modły do Zurry, aby ten krok nie był jego ostatnim. Modlitwy zostały wysłuchane. Aż do samego skarbca droga przebiegła spokojnie.

Sam skarbiec był dokładną repliką groty, w jakiej znaleźli się jakiś czas temu uciekając przed czarownikiem. Ta jaskinia była jednak cała wyłożona drogocennymi kamieniami. Guun, w przeciwieństwie do Laury i Thruda, nie dostrzegał otaczającego go bogactwa. Jego oczy spoczywały na trzech kamiennych postumentach, na których leżały przedmioty wspomniane przez króla. Klucz, Kamień i Berło.

Wokół postumentów spoczywali uśpieni giganci. Wielkie, nieprzypominające humanoidalnych stworów bryły kamienia, które mogły w każdej chwili ożyć i zmiażdżyć intruzów. Zurro, co robić? Zabranie przedmiotów spowoduje obudzenie strażników, to pewne. Ale czy zabranie tylko jednego z nich również? Może trzeba wybrać? Jeśli tak, to co? Klucz? To za proste, na pewno Tajemne Wrota można otworzyć bez klucza. Berło? Nie, to tylko zbieg okoliczności, że akurat w tej chwili zjawił się mag na latającej bestii. A Berło można by wykorzystać przeciw gigantom. A więc kamień...

Podniósł kostur i podszedł tak blisko uśpionych golemów, jak tylko się dało. Wyciągnął laskę i starał się strącić kamień z postumentu, jednak mimo iż wyciągnął się jak struna, nie był w stanie dosięgnąć postumentu. Jego wzrok prześlizgnął się po kosturze odczytując napis. Dzięki Ci, Zurro...

- Yaha Arall Tha! - mruknął i skierował kostur na czarny kamień, leżący z lewej strony. Kamienny dysk zadrżał i powoli uniósł się do góry, zaledwie milimetry nad powierzchnię. Guun powolnym ruchem poruszył kosturem i kamień podążył za tym ruchem. Skoncentrowany badacz starał się mocą telekinezy wyprowadzić czarny kawałek skały poza obręb ośmiu otaczających postumenty strażników.

MadWolf 27-02-2010 10:30

Elrix wpatrywał się w leżące na postumentach skarby z mieszaniną radości i zniecierpliwienia. Rozumiem że musiał pozakładać pułapki aby trzymać złodziei z dala, rozumiem pozostawianie strażników przy tak cennych skarbach, ale na cóż ta cała szopka z przedzieraniem się i pozostawaniem razem? Skrzywił się do swoich myśli O ileż prościej by było po prostu zdezaktywować pułapki i puścić jakiegoś giganta aby odzyskał ten przeklęty sekstans... a teraz jeszcze ci tutaj.
- O czym myślisz? - szept Laury wyrwał go z zamyślenia.
- Zastanawiam się nad tokiem rozumowania szalonych górskich gigantów - parsknął - Nie lubię jak się mną pogrywa.
Chciał powiedzieć coś jeszcze gdy bez żadnego ostrzeżenia Gunn zaczął wymachiwać swoim kosturem i wykrzykiwać słowa zaklęcia No tak, nie słyszę już przecież jego myśli skarcił się muszę być bardziej czujny.
- Przygotuj się! - rzucił dobywając mieczy i z napięciem popatrując to na gigantów, to na powoli unoszący się artefakt. Był zły na badacza gdy ten postanowił wcielać swój pomysł w życie bez żadnego ostrzeżenia, choć z drugiej strony wiedział iż sam na pewno nie pytałby o pozwolenie gdyby miał lepszy pomysł No właśnie, gdybym miał jakikolwiek pomysł....

brody 02-03-2010 09:40

Kolejny raz kostur przyszedł badaczowi z pomocą. Trudno powiedzieć co mogłoby się wydarzyć, gdyby nie moc zaklęć w nim zawartych. Także teraz okazało się, że Guun urodził się chyba pod dobrą gwiazdą i szczęście mu sprzyja. Wypowiedział słowa zaklęcia i kamienny dysk zaczął lewitować w jego stronę. Nie było pewności co do reakcji jaką spowoduje zabranie dysku z piedestału, ale badacz zaryzykował.
Smokowiec patrzył na to z lekką niechęcią, ale sam przed sobą musiał przyznać, że też nie pytałby tego człowieka gdyby sam wpadł na jakiś pomysł by zdobyć upragnione przedmioty.

Kamienny dysk wolno opuścił krąg utworzony przez uśpionych gigantów. Elrix rzuciła do Laury:
- Przygotuj się!
Sam w tym czasie dobył miecza i czekał w napięciu na efekt działania czaru.
W sali panowała kompletna cisza. Słuchać było tylko ciężkie oddechy zmęczonych poszukiwaczy.
Dysk unosił się w powietrzu i wolno pokonywał metry dzielące go od dłoni Guuna. Erlix w napięciu obserwował na zmianę dysk, Guuna i uśpionych gigantów.
W końcu dysk zbliżył się na tyle, że badacz mógł już go dosięgnąć. Z lekką obawa wyciągnął rękę i chwycił kamień.
Smokowiec cały czas wodził wzrokiem od Guuna do kamiennych gigantów i z powrotem. Jego mięśnie były napięte i w każdej chwili gotowy był do walki.
Gdy Guun chwycił dysk poczuł jak w dłoniach przyjemne ciepło, którym kamień promieniował od środka. W chwili, gdy miał go już w dłoniach na powierzchni dysku pojawiły się zawiłe magiczne symbole, świecące złotym blaskiem. Cała czwórka poszukiwaczy w napięciu obserwowała kamienne olbrzymy, ale żaden z nich nawet się nie poruszył. Wszystko wskazywało na to, że badacz postąpił słusznie zabierając w pierwszej kolejności.
Nagle metr przed Guunem ziemia rozstąpiła się i z wnętrza szczeliny wyłonił się postać kobiety. Ubrana w powłóczystą białą suknię. Cała jej sylwetka była iście widmowa i zarówno Guun jak i Elrix nie wiedzieli czy ukazała się ona naprawdę czy jest tylko ich przewidzeniem.

Wątpliwości zostały rozwiane, gdy widmowa dama odezwała się do zdziwionego badacza:
- Ty mnie wzywałeś? Kim jesteś?
- Nazywam się Guun...
Badacz nie zdążył dokończyć, gdyż kobieta przerwała mu:
- Gdzie jest król mojego ludu? - spytała patrząc na śpiących gigantów.
- On odszedł - zaczął wyjaśniać Guun - i poprosił nas byśmy tutaj przyszli. Ten kamienny dysk ma wskazać jego następcę.
- Jak to odszedł?
- Zostaliśmy zaatakowani przez jakiegoś wściekłego maga Karthaga. Jedna z jego błyskawic uderzyła w króla i powaliła go na ziemię. Zdołaliśmy schować się w pieczarze, ale tam król zmarł. Przed śmiercia poprosił nas o pomoc.
Widać było jak twarz kobiety zmienia się z każdy kolejnym słowem Guuna. Wiadomość, że lud golemów został zaatakowany przez Karthaga podziałał na nią piorunująco. Była autentycznie przerażona.
- Jestem wam bardzo wdzięczna, że wspomogliście mój lud - rzekła w końcu - Spełnienie ostatniej woli zmarłego to wielki czyn i już za to należy się wam ogromny szacunek i wdzięczność. Jestem jednak zmuszona prosić was o jeszcze jedną przysługę. Musicie przegnać stąd Karthaga. To bardzo zły człowiek. Chciwy, okrutny i pragnący zdobyć Koronę Władzy za wszelką cenę. Bez waszej pomocy mój lud będzie zgubiony. Teraz gdy Karthag wie o kluczu do Tajemnych Wrót nie pozwoli żyć mojemu ludowi w spokoju. Wszystko się zmienie. Przyszłość bez waszej pomocy rysuję się w czarnych barwach. Mój lud miał stać na straży Tajemnych Wrót i pilnować, by żadna zła istota nie mogła przejść przez Wrota. Lata mijały a siła mego ludu słabła. Teraz są oni cieniem minionej potęgi, a teraz grozi im totalna zagłada. Proszę was przegnajcie Karthaga, a ja zajmę się wyborem nowego król.
Spojrzał błagalnie w stronę czwórki poszukiwaczy i wyciągnęła ręce w stronę Guuna, prosząc by ten oddał jej Sekstans Prawdy.

xeper 04-03-2010 20:49

„Zurro, udało się” - pogratulował sobie w myślach, gdy czarny, kamienny krążek wylądował w końcu na jego wyciągniętej dłoni. Kątem oka popatrzył na sylwetki uśpionych kamiennych gigantów. Nadal pozostawały w bezruchu. Najwidoczniej sięgnięcie po kamień było słuszną decyzją. Czas wracać do góry.

Kamień wyraźnie zwiększył swoją temperaturę, niemalże zaczął parzyć Guuna w dłoń. Na jednolitej do tej pory powierzchni zaczęły ukazywać się święcące tajemniczym blaskiem magiczne symbole. Guun przypatrywał się im z zainteresowaniem. Czemu miały służyć? Dlaczego pojawiły się w momencie, gdy wziął kamień do ręki?

„A cóż to znowu?” - jego rozważania przerwało pojawienie się pęknięcia w posadzce. Mimowolnie postąpił krok do tyłu. Szczelina z trzaskiem poszerzyła się i z wnętrza ziemi wychynęła kobieca postać. Guun wpatrywał się w odzianą na biało kobietę. Była duchem, jej ciało nie było materialne, lekko prześwitywało. Suknia powiewała delikatnie, a przecież we wnętrzu góry nie było wiatru. „Najpierw znaki na kamieniu, teraz to... Czyżby to oznaczało, że zostałem wybrany? Zurro, przecież to niemożliwe! Nie mogę być królem tych skalnych potworów! Jestem człowiekiem z krwi i kości. Moim przeznaczeniem jest zdobycie Korony Władzy a nie rządzenie kupą kamieni!”

Wszystko wyjaśniło się po chwili, gdy kobieta przemówiła. Okazała się duchem strażniczym rasy kamiennych gigantów. Rasy, która z każdym rokiem pogrążała się w coraz większy niebyt. Wyraźnie zmartwiła się śmiercią Króla skalnych golemów. Jednak największe wrażenie na duchu wywarła wieść, że skalni giganci zostali zaatakowani przez Karthaga. Maga dosiadającego skrzydlatej bestii. Guun wysłuchał prośby jaką zjawa skierowała do poszukiwaczy. „Karthag to bardzo zły człowiek. Chciwy, okrutny i pragnący zdobyć Koronę Władzy za wszelką cenę” - szczególnie te słowa zapadły głęboko w umysł Guuna. „To dokładnie tak samo jak ja. Ciekawe co by było gdybyś wiedziała, że jestem taki jak on? Czy prosiłabyś mnie o pomoc w pozbyciu się maga? I czy twój lud dopuściłby mnie do Tajemnych Wrót? Aby zdobyć twoje zaufanie zniszczę Karthaga”.

- Skoro tak stawiasz sprawę to pomogę Ci zniszczyć Karthaga - powiedział z obłudnym uśmiechem Guun. - Rozumiem, że nagrodą jest Klucz do Tajemnych Wrót, który otrzymam gdy zabiję złego maga, a środkiem zniszczenia tamto oto berło, spoczywające na piedestale. W takim razie proszę, weź Kamień i niech się spełni Twoja wola.

MadWolf 30-03-2010 22:18

Elrix przyglądał się poczynaniom badacza z pewną dozą niepokoju, ale i z nadzieją że jeśli golemy się jednak poruszą to najpierw rzucą się na tego kto sięgnął po ich bezcenny skarb. Gdy jednak okazało się iż strażnicy nadal śpią swym kamiennym snem poczuł pewną ulgę. Nie ja jeden wnosząc po tym sapaniu za plecami pomyślał kiedy zarówno aktorka jak i barbarzyńca głośno wypuścili wstrzymywane dotąd oddechy.
Zanim ktokolwiek zdołał uczynić coś więcej ziemia rozstąpiła się i ich oczom ukazała się eteryczna postać. Widmowa kobieta zażądała wyjaśnień i przez chwilę wsłuchiwała się w relację z ostatnich wydarzeń.
W końcu Gunn skończył i przyszła kolej na ducha. Smokowiec nie słuchał zbyt uważnie, cały czas zastanawiając się dlaczego mówi ona o 'swoim ludzie' skoro w żaden sposób nie przypomina kamiennych olbrzymów. W końcu doszedł do wniosku iż może jest to jakaś boginka, która powołała te skały do życia nie do końca na własne podobieństwo, jak to miała w zwyczaju większość przedstawicieli panteonu Trzech Krain.
Zaskoczony, omal nie roześmiał się w głos, gdy przejęta dama tłumaczyła iż jej lud miał stać na straży Tajemnych Wrót i pilnować, by żadna zła istota nie mogła przejść przez Wrota.
- Coś ta wasza czujność osłabła ostatnio - mruknął do siebie gdy najwyraźniej nieświadoma natury swych rozmówców zjawa błagała ich o pomoc. Na szczęście zakapturzony podróżnik natychmiast zapewnił o swej gotowości do zgładzenia Karthaga i bez oporów oddał sekstans.
A bierz sobie ten klucz Elrix zmrużył gadzie oczy Nawet jeśli nie jest to kolejna pułapka na naiwnych to nie wiesz tego co ja o Wrotach! Pozostawała jednak kwestia jeszcze jednego artefaktu.
- I ja pragnę dowieść mych intencji walcząc ze złym czarnoksiężnikiem - powiedział już głośno, postępując w stronę piedestału i wyciągając rękę po Berło - Nie traćmy zatem czasu!

brody 01-04-2010 07:55

- Skoro tak stawiasz sprawę to pomogę Ci zniszczyć Karthaga - powiedział z obłudnym uśmiechem Guun. - Rozumiem, że nagrodą jest Klucz do Tajemnych Wrót, który otrzymam gdy zabiję złego maga, a środkiem zniszczenia tamto oto berło, spoczywające na piedestale. W takim razie proszę, weź Kamień i niech się spełni Twoja wola.
Najwyraźniej ani obłudny uśmiech ani ironiczny ton głosu Guuna niezraził widmowej niewiasty. Wręcz przeciwnie na jego słowa uśmiechnęła się ona szeroko i z radości przycisnęła zaciśnięte pięści do piersi. Po czym delikatnie skłoniła głowę w stronę badacza, dziękując mu tym samym za te słowa.
Po chwili także smokowiec podjął wyzwanie, mówiąc:
- I ja pragnę dowieść mych intencji walcząc ze złym czarnoksiężnikiem - powiedział już głośno, postępując w stronę piedestału i wyciągając rękę po Berło - Nie traćmy zatem czasu!
Teraz gdy nic mu już nie groziło ze strony gigantów śmiało chwycił magiczne berło spoczywające na kamiennym piedestale.
- Bardzo się cieszę, że spotkała tak dobrych i pomocnych poszukiwaczy - zaczęła kobieta - Oczywiście wasz trud zostanie nagrodzony, jeżeli tylko zgładzicie Karthaga. Nie wiem jednak jak podzielicie się nagrodą. Klucz jest jeden, podobnie jak Korona, a mój lud nie ma nic bardziej cennego od niego.
Na te słowa Guun i smokowiec spojrzeli po sobie i uśmiechnęli się szyderczo jeden do drugiego.
- Oto się proszę nie martwić - rzekł Elrix - jakoś sobie poradzimy.
- Dobrze, skoro tak mówisz dziecię smoka. Mam nadzieję, że ktoś taki jak ty wie jak posługiwać się berłem.
Smokowiec miał jako takie pojęcie o magii i magicznych przedmiotach, skinął więc twierdząco głową. I choć nie miał do końca pewności, że jego wiedza jest w tym temacie słuszna, wolał nie zdradzać się słabością wobec obcego człowieka i towarzyszącego mu wojownika.
- Lepiej żeby wiedzieli, że znam magię - pomyślał Elrix.
- Zatem chodźmy na górę - zarządziła kobieta.
Ruszyła przodem. Wyglądało to tak jakby unosiła się w powietrzy, a jej stopy prawie nie dotykały ziemii.
Cała grupa ruszyła za nią, by po kilkunastu minutach marsz znaleźć się w górnej jaskini.
Gdy kobieta weszła do groty, wszyscy kamienni giganci podnieśli się. Jeden z nich, najwyższy i najpotężniejszy, wyszedł im na przeciw.
Pokłonił się nisko i rzekł głosem przypominającym sypiące się kamienie:
- Witaj pani. Widzę, że wiesz już o nieszczęściu jakie nas spotkało.
Guun i Elrix nie mogli uwierzyć własnym oczom. Z kamiennego oblicza giganta posypała się fontanna żwiru. Wyglądało na to, że gigant płakał. To niecodzienne zjawisko wprawiło poszukiwaczy w osłupienie.
- Tak wiem. Nie martwcie się jednak, bo dzięki tym dzielnym poszukiwaczom jest nadzieja. To oni mnie wezwali, bym zgodnie z prastarym zwyczajem za pomocą Sekstansu Prawdy wybrać nowego króla. I obiecali też zgładzić Karthaga.
Gigant spojrzał na całą czwórkę stojącą za plecami widmowej kobiety.
Skinął tylko głową i otarł kamienne łzy.
- Ja teraz wraz z moim ludem udam się do komnaty królewskiej, by wybrać nowego króla. Wy w tym czasie zajmijcie się czarownikiem.
- Uważajcie jednak - wtrącił gigant - Jakiś czas temu ataki Karthaga ucichły. I albo dał sobie spokój ze sforsowaniem tego wejścia i szuka innego, albo czai się gdzieś wśród załomów skalnych.
- Powodzenia - rzekła widmowa kobieta, po czym zaczęła iść w stronę jednej ze ścian groty.
Ku zdziwieniu poszukiwaczy poprostu przeniknęła przez nią. Po chwili wszyscy giganci poszli jej śladem. Ostatni z nich odwrócił się w stronę poszukiwaczy i rzekł:
- Jak już będziecie gotowi powiedźcie na głos "Isthar" Grota otworzy się. Tylko uważajcie na siebie. Powodzenia.

Wyglądało na to, że czwórka poszukiwaczy został sama w jaskini. Guun i Elrix spojrzeli po sobie. Żaden jednak nie miał ochoty zabierać głosu. Ciszę przerwał jednak Thurd:
- Panie nie ma na co czekać i tak straciliśmy zbyt wiele czasu. Trza ruszać do boju.
Guun nie mógł się z tym nie zgodzić i choć w jego sercu czaił się ogromny lęk przed spotkaniem z potężnym czarownikiem to nie mógł się już teraz wycofać. Skinął tylko głową i rzekł do smokowca:
- Chyba musisz iść przodem, wszak to ty masz berło. Ja z Thurdem będziemy zabezpieczać tyły.
Smokowiec nie mógł się nie zgodzić z argumentacją badacza. Trochę zaczął żałować, że jego dłoń pierwsza spoczęła na berle, ale ani bój ani śmierć nie były mu straszne ruszył więc w stronę głazu broniącego wejście.
Laura stojąca za smokowce była cała blada ze strachu.
- Elrixie nie rób tego! - powiedziała łamiącym się głosem - Im tylko o to chodzi - wskazała głową Guun i Thurda - Myślisz, że w krytycznej sytuacji ci pomogą? Na pewno nie! Może jest stąd jakieś inne wyjście. Uciekajmy póki jeszcze możemy.
Smokowiec musiał przyznać, że w słowach Laury też było wiele prawdy. Jednak Elrix nigdy nie cofał się przed walką. Z drugiej strony, nigdy nie miał perspektywy zdobycia Korony Władzy. Wyglądało na to, że ma ciężki orzech do zgryzienia.
Thurd był tym wyraźnie nie pocieszony. Jego wzrok krążył pomiędzy Laurom, smokowcem i Guunem.
- Jak to panie nie będziemy walczyć z tym całym Karthagiem?
Guun zamyślił się i spojrzał na także zastanawiającego się nad kolejnym krokiem Elrixa.

xeper 01-04-2010 21:19

Niestety to Elrix pierwszy sięgnął po Berło i zaproponował pomoc bóstwu skalnych gigantów. Guun zmełł przekleństwo w ustach. „A niech Cię otchłań pochłonie, odmieńcze. I tak Korona będzie moja a tobie życzę abyś poległ w walce z tym magiem i twoja dziewka też!”

Poszli za unoszącą się w powietrzu, lewitującą zjawą na górę. Tam czekali zgromadzeni giganci. Siedzieli w kręgu, twarzami do środka, nie poruszając się ani nie wydając żadnych dźwięków. Niczym kawałki skał, którymi w istocie byli. Dopiero gdy w ich kręgu stanęła opiekunka ich ludu, jeden z gigantów poruszył się. Był to największy z nich, po jego twarzy ciekły kamienne łzy. Guun przypatrywał mu się uważnie, gdyż widok był to zaiste niecodzienny. „Na kły Zurry! Cóż za widok. Taka potęga zaklęta w kamieniu a potrafi czuć niczym człowiek. Odczuwać ból, nienawiść, smutek... Zaprawdę, ktoś kto ich stworzył znał się na rzeczy”.

Gigant ostrzegł przed przebiegłością Karthaga, opisał sposób otwarcia bramy na zewnątrz i wraz z opiekunką i swymi pobratymcami oddalili się w kierunku wnętrza góry. Po chwili ich dudniące kroki ucichły a czwórka poszukiwaczy pozostała sama. Guun stał i myślał. „Jak? Jak to zrobić aby upiec dwie pieczenie na jednym ognisku? Za jednym zamachem pozbyć się smoczego konkurenta do Korony Władzy i pokonać złego maga. Może pozostawić ich samym sobie? W końcu to Elrix ma Berło i to na nim spoczywa odpowiedzialność za zniszczenie Karthaga. Tylko gdy zniszczy czarnoksiężnika to pewnie zabierze się za mnie i nawet cała siła Thruda mi nie pomoże. A gdyby pozostawić ich samym sobie i w tym czasie uciec. Tylko gdzie? Mapa pokazuje ścieżkę, której nie ma... Albo jest tylko niewidoczna. Wiadoma tylko dla wtajemniczonych, dla tych, którzy posiadają mapę i odważą się zrobić krok w przepaść...”

Jego rozważania przerwał Thrud, który ponaglał do działania. Guun popatrzył na niego spode łba, oburzony że ten przerywa mu taktyczne rozważania. Badacz postanowił wprowadzić swój plan w życie. Zacząć trzeba było od skłonienia smokowca do podjęcia wyzwania.
- Chyba musisz iść przodem, wszak to ty masz berło. Ja z Thurdem będziemy zabezpieczać tyły - powiedział do dzierżącego berło, Elrixa. Temu zadrżała dłoń. Laura stojąca za smokowce była cała blada ze strachu.
- Elrixie nie rób tego! - powiedziała łamiącym się głosem - Im tylko o to chodzi - wskazała głową Guuna i Thurda - Myślisz, że w krytycznej sytuacji ci pomogą? Na pewno nie! Może jest stąd jakieś inne wyjście. Uciekajmy póki jeszcze możemy.

Guun uśmiechnął się na słowa kobiety. A więc ona rozszyfrowała plan, jaki miał. Ale czy Elrix jej posłucha? W to wątpił. Thurd był tym wyraźnie nie pocieszony. Jego wzrok krążył pomiędzy Laurą, smokowcem i Guunem.
- Jak to panie nie będziemy walczyć z tym całym Karthagiem? - spytał.
Guun zamyślił się i spojrzał na także zastanawiającego się nad kolejnym krokiem Elrixa.
- Będziemy, będziemy - powiedział cicho. - Trzymaj się blisko mnie i rób wszystko co każę, a zwycięstwo będzie po naszej stronie.

- Isthar!
- zakrzyknął bez ostrzeżenia. Góra zadrżała, ze ścian i stropu opadło trochę kamieni. W skalnej ścianie ukazała się szczelina, na tyle szeroka aby można przez nią było przecisnąć się na zewnątrz. Guun zaśmiał się głośno i dwornym gestem wskazał smokowcowi aby wyszedł do boju z magiem.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:38.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172