Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-06-2009, 19:22   #1
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
[Magia i Miecz] Korona Władzy






LEGENDA

Różne są bogactwa na świecie i różne przedmioty których pożada ludzki serce i umysł. Żaden jednak przedmiot nie zawładnął ludzkim duszami bardziej niż przeklęta Korona Władzy.
Żaden inny przedmiot nie był motywem tylu okrutnych i parszywych zbrodni,
Za żaden inny przedmiot nie przelano tyle krwi,
Za żaden inny przedmiot nie oddało życia tylu śmiałków,
Żaden inny przedmiot nie był temat tylu snów i planów,
Żaden inny przedmiot nie przyniósł tylu nieszczęść
ile przyniosła przeklęta Korona Władzy.

A nadal moi drodzy wielu jej pragnie i pożąda i nadal wielu gotowych jest poświęcić dla jej zdobycia wszystko.
Czyż to nie żałosne?
Ludzka głupota nie zna granic, jak mawiał filozof.
I czyż nie jest dowodem na to na ludzką próżność i pychę?
Któż z was moi drodzy słuchacze, wie jak wygląda Korona Władzy?
Któż z was wie, gdzie jej szukać?
Któż z was wie ile trzeba poświęcić, by się do niej zbliżyć?
NIKT! POWIADAM WAM NIKT!
GŁUPCY!
Słuchacie mnie z otwartymi gębami i pewnie nie jedne marzy skrycie jak włoży ją na głowę i będzie władał całym światem Trzech Krain.
Głupcy!
Przeklęci głupcu!
Posłuchajcie zatem o tym, który jako jedyny ją miał na głowie i nie zdejmował jej przez wieki.

To jak czarnoksiężnik Telmessos zdobył Koronę Władzy, pozostaje wielką tajemnicą. Być może ukradł ją, któremuś z Bogów Zewnętrznych, może zdobył w pojedynku z Mrocznym Gigantem Choasu, a może sam ją stworzył. Tego niewie nikt.
Jedno jest pewne. Czarnoksiężnik Telmessos jest nadal jedyną osobą, która była w posiadaniu Korony.
Nikt przed nim, ani nikt po nim nie miał jej na głowie.
Korona dała Telmessosowi nie tylko nieograniczoną władzę na światem Trzech Krain, ale sprawiła także że stał się on nieśmiertelny. Wprawiło to w gniew wszystkich bogów, którzy zawsze byli zazdrośni o swoją władzę. Dlatego też zebrali się w jaskini Króla Smoków na naradę. Po długich dyskusjach ustali, że Telmessos musi być ukarany. Kłocili się co prawda do sposobu w jaki musi on zapłacić za swój czyn, ale to że karę musi ponieść było jasne dla wszystkich.
Szybko jednak się okazało, że potęga Korony Władzy przerasta moc wszystkich bogów. Czarownik żył więc bezpieczny na szczycie Ognistej Góry.
Kolejne ataki i próby zamachu na jego życie kończyły się fiaskiem.
Mijały kolejne wieki, kolejne pokolenia odchodziły w zapomnienie a czarnoksiężnik Telmessos nadal rządził światem Trzech Krain.

Nadszedł jednak dzień, gdy światem Trzech Krain wstrząsnął potężny wybuch.
Słyszeli i odczuli go mieszkańcy wszystkich krain. Każde stworzenie od najmniejszego po największe wiedziało, że stało się coś niezwykłego.
Mędrcy i filozofowie we wszystkich zakątkach światów radzili co się stało.
Dało się jednak oddczuć, że czegoś brakuje.
Ktoś lub coś zniknęło. Pytanie było tylko co?
W końcu wielki filozof i pustelnik Aristander ogłosił, że wie co się stało. Objawił mu to podobno Anioł Pustkowi we śnie.
Czarnoksiężnik Telmessos odszedł. A razczej został zabrany z tego świat w obce nam i nieznane Wyższe Sfery, by tam dalej toczyć bój o swój żywot.
Anioł Pustkowi przekazał także Aristanderowi, że Korona Władzy nadal jest w świecie Trzech Krain, na szczycie Ognistej Góry w cenrtum Wewnętrznej Krainy.
I radził by ostrzegł on ludzi, by nikt nie próbował zdobyć Korony.
Oczywiście ostrzeżenie miało całkowicie odwrotny skutek.
Wieść szybko obiegła wszystkie Trzy Krainy i rychło wielu śmialków ruszyło by zdobyć Koronę Władzy i rządzić światem, ale to już znacie nieprawdaż.
Baczcie jednak na los czarnoksiężnika Telmessosa i to co go spotkało, czy nadal któryś z was chce ruszyć na poszukiwania?





TINY – kamienny olbrzym

Przyroda wokół budziła się do życia. Ptaszki świergotały radośnie, owocowe drzewa wydawały pierwsze cudownie pachące pąki. To była istna poezja dla czterometrowego kamiennego olbrzyma, który siedział na polanie i kontemplował otaczający go cudowny krajobraz. Zachwycał się wszystkim. Najmniejszym źdźbłem trawy, każdym robaczkiem i ptaszkiem. Oparł się o drzew i spojrzał w niebo.
- Och jak cudownie... - westchnął Tiny.
Rozkoszował się otaczającym go piękne. Minuty płynęły leniwie, tak leniwie że olbrzym nie dostrzegł praktycznie ich upływu. Co tak mówiąc, między nami dość często się zdarza kamiennym olbrzymom. Słońce chyliło się ku zachodowi i gdy ostatnie jego promienie oparły się na twarzy olbrzyma, ten wstał i krzyknął:
- Choroba! Miałem przecież....
Podrapał się leniwie po głowie by przypomnieć sobie co też wygoniło go z rozdzinnej wioski w daleki świat.
- No tak wyrocznia! - wrzasnął Tiny, gdy dostał nagłego olśnienia
Przed oczami miał wydarzenia z ostatnich dni. Napad „mięczaków” na jego rodzinny dom, wielką bitwę i słowa Kamiennej Wyroczni.

”- Tiny! Prawy z Ciebie skalniak, Twoje serce jest czyste jak górski strumień, jesteś też najsilniejszy z całego twojego plemienia i tylko Ty jeden możesz podjąć się tej ważnej misji. Musisz zdobyć Koronę Władzy, by uchronić lud kamiennych olbrzymów przed zagładą.
- Ale... Korona Władzy to zło.... - wyszeptał Tiny.
- Tak, ale Twoje czyste serce ochroni cię przed złem ukrytym w Koronie i to ono sprawi, że będziesz dobrym władcą Trzech Krain. Władcą, który spodoba się nie tylko mieszkańcom ale też uspokoi gniew bogów. Jesteś gotów stawić czoła wszelkim niebezpieczeństwa by zdobyć Koronę Władzy?
- ...jestem...- wyszeptał olbrzym”

Kamienny olbrzym podniósł swoje ogromne kamienne ciało i ruszył przed siebie. Szedł całą noc w kierunku wyznaczonym mu przez Wyrocznię. Niewiedział dokąd zaprowadzą go jej słowa, ale był dumny, że tylko on może być dobrym władcą, godnym Korony Władzy.
Szedł wolno krok za krokiem, ale jego długie nogi niosły go wielkie odległości. Srebny księżyc wisiał wysoko, gdy Tiny ujrzał przed sobą skały w osobliwym kształcie. Przez chwilę myślał, że to jeden z jego współbraci zażywa tutaj drzemi. Jednak gdy podszedł bliżej ujarzał, że tylko kamienne ruiny jakieś budowli wzniesionej przez „mięczaki”
- Cóż za barbarzyńcy – pomyślał Tiny, spodlądając na rzeźbione kamienie.
Mimo, że budowla napawała olbrzyma obrzydzeniem to był pod wrażeniem jej ogromu. Nawet teraz zniszczona i opuszczona prezentowała się wyjątkowo okazale.
- Potrzeba by było trzech takich jak ja i tydzień czasu by zbudować coś takiego – pomyślał – Ciekawe jak długo „mięczaki” musieli nad tym pracować?
Olbrzym obszedł budowlę dookoła, gdy nagle usłyszał czyjś cichy głos
- Pomocy Czy możesz mi pomóc? Jestem tutaj
Tiny rozejrzał się bacznie wokół siebie i ujrzał że na jednym z kamiennych tarasów leży dziwnie wykręcowny „mięczak”. Jego twarz wyrażała ból i cierpienie i cała był zalana krwią.





FELIX -uciekinier

Karczma „Smocza jama” była jedynym tego typu przybytkiem w mieście. Prezentowała nie zbyt okazale. Brudne stoły, okopcone od oliwnych lamp ściany wręcz odpychały. O dziwo jednak wyglądało na to że wcale nie przeszkadza to licznie zebranym gościom. Karczmarz i jego nie zbyt urodziwa córka sprawnie krążyli pomiędzy stołami i obsługiwali spragnionych przybyszy.
Felix zajął miejsce pod ścianą i bacznie obserwował salę. Nigdy nic nie wiadomo. Nie przypuszczał, żeby herszt tak łatwo go puścił. Wolał więc zachować ostrożność.
Gdy Felix kończył swoją potrawkę z królika, tuż obok niego pojawił się nieznajomy.
- Interesuje cię praca?- zapytał mężczyzna bezceremonialnie.
- A na czym miałaby ona polegać?- zapytał Felix z zaciekawieniem.
- Chciałbym, abyś znalazł dla mnie pewien przedmiot zwany Koroną Władzy. Wiesz coś o niej?- zapytał nieznajomy.
- Tak, mój przyjaciel mi o niej opowiadał. Ile chcesz za znalezienie jej? - zapytał poważnie Felix.
- Wystarczająco dużo, aby wynagrodzić ci twoje trudy. Gdy już znajdziesz Koronę, ja odnajdę cię bez trudu, i wtedy dam ci twoją nagrodę - i mówiąc to nieznajomy po prostu zniknął, zostawiając po sobie tylko trochę dymu.
Felix zastanawiał się nad tajemniczym mężczyzną i nad jego słowami, gdy podszedł do niego otyły jegomość.
- Czy mogę się przysiąść?
Nie czekając na odpowiedź rozsiadł się naprzeciwko Felix. Ten chciał zaprotestować, ale z ustami pełnym gulaszu niezbyt mu to wyszło.
- Nie przerywaj sobie młodzieńcze, ja tylko na chwilę.
Felix spojrzał na grubasa wilkiem, mocniej ścisnął drewnianą łyżkę i w napięciu słuchał jego słów.
- Widziałem kto Cię przed chwilą odwiedził.Tak, tak nie bądź zdziwony. Znam wielu w tym mieście i nie tylko. Muszę Cię jednak przed nim ostrzec. Nie jesteś jedynym, który otrzymał od niego taką propozycję. Wielu już ruszyło w tą niebezpieczną podróż. Żaden jednak z niej nie wrócił. Wszyscy zginęli. Zginęli i to marnie. Tak, tak młodzieńcze. Niewiele jeszcze wiesz o życiu, ale pewnie dużo ci się wydaje. Uwierz mi wiele przeżyłem i nie jedno widziałem. Są różne rodzaje śmierci, ale oni wszyscy mieli straszną śmierć. Powiem ci jednak, że ty masz szansę. A twoją szansą jestem ja. Zdrzadzę ci, że nie dalej jak wczoraj nabyłem o pewnego kupca mapę wskazującą bezpieczną drogę do Korony Władzy. Mapa jest pewna, gdyż kupiec wykradł ją ze światyni Anioła Pustkowi. A wiesz co to oznacza? Tak, tak młodzieńcze. Widzę ten błysk w oku. Mam więc autentyczną mapę do Korony Władzy. Pytasz czemu sam z niej nie skorzystam? Dobre pytanie, widzę, że rozumu ci nie brakuje. Spójrz więc na mnie. Czy ja stary i gruby nadaję się na dalekie wyprawy? Ty to co innego. Młody, silny i na dodatek bystrym, bez trudu dzięki mojej mapie sięgniesz po Koronę Władzy. Chcesz ją kupić? O nie, nie mój młodzieńcze. Ona już nie jest na sprzedaż, ale mogę ci ją podarować. Za darmo? Oczywiście, że nie. W naszym świecie nie ma nic za darmo. Wystarczy, że zrobisz mi małą przysługę. Chciałbym, żebyś... Widzisz tamtego mężczyznę? Nie ten. Ten obok, ten w purpurowych szatach. O właśnie ten co teraz wstaje. Wystarczy, że zabijesz go a mapa będzie twoja, obiecuję. To jak umowa stoi?
Mężczyzna wstał i wyciągnął w stronę Felixa grubą i spoconą dłoń.





ELRIX'WRAH – smokowiec

Elirix schodził z gór w których się urodził i spędził całe dotychczasowe życie. W końcu zdobył się na ten odważny krrok i opuścił matczyne leże. Długo o tym myślał i długo z tym zwlekał, ale nadszedł w końcu ten upragniony dzień wolności.
Smokowiec ubrany skórzną kolczugę i mieczem przy pasie krok za krokiem schodził ostrą granią w dół. Widok jaki rozpościerał się przed nim zapierał dech w piersiach. Rozległe różnina pokryta soczyście zieloną trawą, dalej potężny sosnowy las, a za nim na horyzonci widać było niebieską wstęgę Wielkiej Rzeki oddzielającej Krainę Zewnętrzną od Środkowej.
- Tam – rzekł Elrix zatrzymując się i spoglądając w dal – muszę iść.
Wedle legendy, którą wyśpiewał mu pewien bard więziony przez jego matkę, trzeba było odnaleźć kamienny most strzeżony przez Czarnego Strażnika. Według słów grajka popkonanie Strażnika w walce było pierwszym krokiem do zdobycia Korony Władzy. Tylko on ponoć wiedział gdzie jej szukać. Korona Władzy zawładnęła wyobraźnią Elrixa i to ona stała się głównym powodem jego ucieczki z domu.
Smokowiec obejrzał się i popatrzył na szczyt góry. Wypatrywał się w niebo długą chwilę.
- Wygląda na to, że mama śpi. Mam nadzieję, że nie będzie mnie ścigać – rzekł sam do siebie.
Wieczorem Elrix był już u podnóża góry. Zmęczony całodziennym marszem usiadł i zaczął zbierać chrust na ognisko. Wtem do jego uszu doszły dźwięki muzyki. Muzyki radosnej i skocznej, wprost porywającej do tańca. Smokowiec odrzucił suche gałęzie i skierował się za dźwiękiem. Podkradł się na szczyt pagórka i u jego podnóża ujrzał obóz wędrowny trubadurów.
- O! A ty coś za jeden? - usłyszał nagle nad sobą.
Obrócił głowę i ujrzał młoda dziewczynę niosącą pęk gałęzi.
- Ja... - wyjąkał nieśmiało.
- Może pomożesz damie w potrzebie.
mokowiec nie zdąrzył zaprotestować kiedy na jego rękach wylądował pęk chrustu.
Dziewczyna miała na imię Laura i była niejako przywódcą grupy. Elrix w zamian za pomoc został przez nią zaproszony na kolację. W jej trakcie dowiedział się że grupa zmierza do miasta Tock na gościnne występy. Jak sami mówili zaprosił ich ponoć sam burmistrz. Elrix zapytany dokąd zmierza z dumą przyznał, że szuka Korony Władzy.
- Korony Władzy powiadasz – rzekła Laura – A jak zamierzasz ją znaleźć drogi Elrixie?
- To już moja sprawa – odparł oburzony.
- Nie złość się. Pytam przez zwykłą grzeczność, bo znam kogoś kto mógłby ci pomóc.
- Tak? - spytał zaciekawiony smokowiec.
- Oczywiście, że tak. Znam pewnego czarodzieja w mieście, gdzie właśnie zmierzamy. Słyszałam, że ma on ponoć coś co jest niezbędne by zdobyć Koronę. Mogła bym Ci wskazać jak do niego dotrzeć, ale pod jednym warunkiem.
- Mów – rzucił szybko zaaferowany smokoweic.
- Pojedziesz z nami i weźmiesz udział w naszym występie. Co ty na to?





FREILA – gospodyni

Freila żałowała, że opuściła rodzinny dom. Wędrówka po gościńcach, wzgózach i polach była może i przyjemna, ale z każdym kolejnym dniem coraz bardziej uciążliwa. Nie to żeby Freila narzekał na swój los, co to to nie. Wiedziała, że uczyniła słusznie. Wiedziała, że każda kochająca matka postąpiła by w ten sposób. Tylko to dodawało jej siły i wiary. Co wierczór też patrzyła na mapę, którą dostała od męża.
- Za rok się tam spotkamy kochanie – to były jego ostatnie słowa.
Tylko dlaczego wybrał tak odległe miejsce. Wedle tego co pokazywała mapa Freilę czekała jeszcze bardzo długa droga. Cóż jednak było robić? Jej życie tak się ułożyło i trzeba się było z nim zmierzyć.
Freila zarówno drogę jak i wszelki postoje umilała sobie grą na flecie. To była jej jedyna rozrywka w tej samotnej wędrówce.

Ten dzień był wyjątkowo upalny, jak na tak wczesną wiosnę. Freila szła powoli, oszczędzając siły i zapasy wody. W te gorące przedpołudnie nawet nie miała sił grać. Szła jednak ciągle przed siebie, gdyż wiedziała że każdy kilometr, każdy dzień przybliża ją do spotkania z mężem i synem.
Schodziła właśnie z niewielkiego wzgórza, gdy przed sobą ujrzał czarny dym pożaru.
Wystraszyła się. Jej strach trwał tylko chwilę, gdyż zamiast o ewentualnych bandytach, pomyślał o potrzebujących ofiarach. Szła więc nadal przed siebie bacznie wypatrując niebezpieczeństwa.
Gdy była już w pobliżu, zaczęła się skradać do miejsca napadu. Leżała w krzakch i patrzyła na znieszczenia jakich w kupieckiej karawanie dokonali jacyś bandyci. Na pierwszy rzut oka wyglądało na to że miało on miejsce parę godzin temu. Pożaru wozów już wygasły i tylko gęsty czarny dym unosił się znad zgliszczy. Freila nie dostrzegła natomiast żadnego człowieka. Wyglądało na to, że napaści dokonali łowcy niewolników i wszystkich kupców zabrali. Freila wyszła z ukrycia, by sprawdzić czy naprawdę nie ma tu już nikogo żywego. Rozrzucone wszędzie materiały, rozbite wazy, połamane meble walały się wokół. Kobieta krążyła nasłuchując i szukając śladów życia. Wtem jej uwagę przykuł jasny błysk. Podeszła w tamtą stroną i wśród sterty porwanych sukien, koszul i szat ujrzała dziwnie błyszczący przedmiot.






GUUN – badacz

Nic go nie zdziwiło. Dokładnie wiedział, gdzie trafił. Znał to miejsce. Kraina Zewnętrzna. Dokładnie tak ją sobie wyobrażał. Dokładnie tak jak opisywały to miejsce stare księgi. Cieszyło go to że w końcu po tylu latach poszukiwań znalazł się wreszcie tak blisko upragnionego celu. Tak blisko, a jednocześnie tak daleko. Krok który dokonał przed chwilą był co prawda krokiem milowym w jego poszukiwaniach, ale dokładnie wiedział czeka go jeszcze wiele trudów. Wiedział jednak też że wszystkie te trudy zostaną już wkrótce wynagrodzone.
Guun ruszył przed siebie. Na horyzoncie majaczyła niewielka osada. Dobre miejsce by zacząć dalsze poszukiwania. Zarzucił kaptur na głowę i podpierając się drewnianym kijem skierował swe kroki w stronę wioski.
Kiedy wszedł w pierwsze zabudowania zdziwił go gwar i tłumy jakie wręcz przelewały się przez osadę. To dzień targowy zgroamdził ich wszystkich tutaj. Na niewielkim rynku rozstawiony kramy i wozy z najróżniejszymi towarami. Od tytoni do jedwabnych sukien, od grochu po bogato zdobione tarcze. Każdy handlarz głośnym wołaniem zachwalał swój towar. Guun rozglądał się po tym całym zbiegowisku. Śmieszył go trochę prymitywizm tych ludzi, ale przecież to właśnie z tego uniwersum pochodzi Korona Władzy.
- Musisz to znieść – pocieszał się w myślach – Ten smród, ten brud i to ich barbarzyństwo. Dam radę Korona jest tego warta.
Przechadzając się wśród straganów i udając zainteresowanie oferowanymi towarami, Guun dostrzegł coś co kompletnie zdziwiło go i zbiło z tropu.
Dwóch mężczyzn wchodziło właśnie do gospody. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że obaj byli kapłanami Nasgasha i bez wątpienia pochodzili z uniwersum Guun. Poznał to po charakterystycznych tatuażach na policzkach. Tylko co oni tu robią?
Gunn ostrożnie podszedł do gospody i zajrzał przez okno. Wewnątrz było pusto i tylko znudzony gospodarz siedział w oczekiwania na pierwszych klientów.





Thorius - krasnolud

Który to już raz Thorius wyruszył samotnie na gościniec. Który to już raz jego wyobraźnia zapłonęła chęcią zdobycia bogactwa i sławy. Tylko teraz to była całkiem inna historia i ciałkiem inny niespotykany przedmiot. Korona Władzy o której usłyszał w jednej z karczm, to przedmiot jedyn w swoim rodzaju. Niespotykany. Jedyny.
Thorius wcale nie pragnął władzy absolutnej. Zdobycie Korony Władzy traktował jako swoją ostatnią wyprawę po której ukończeniu będzie miał spokój i zapewniony byt. Był nawet podzielić się z kimś odpowiedzialnością, której nie lubił najbardziej na świecie.
Krasnolud szedł właśnie dziewiczym, pierwotnym lasem. Potężne drzew trochę wprawiały go w przygnębienie. Ich majestat onieśmielał i budził podziw. Brodaty Thorius maszerował przed siebie pogrążony w myślach. Układał plan: jak szybko i bezpiecznie sięgnąć po upragnioną Koronę Władzy. Legendy, które ją opisywały pełne były ostrzeżeń i przestróg przed wielkimi niebezpieczeństwami. On jako doświadczony poszukiwacz, wiedział jednak że każdy magiczny przedmiot o wielkiej mocy otoczony jest właśnie taką aurą. To po to by odstraszyć ewentualnych chętnych pragnących go zdobyć. Tylko jedno nie pasowało krasnoludowi w tej całej historii. To że Korona miała dotychczas tylko jednego właściciela. Wszystkie magiczne przedmioty których poszukiwał Thorin miały ich wielu. Mało tego toczono o nie nawet wojny, a tutaj tylko jeden właściciel. Tylko jedna osoba, która widział jak wygląda Korona Władzy. To mogło trochę utrudnić sprawę, ale krasnolud nie takie pokonywał już trudności.
Blub, blub...
Blub, blub...
- Co to? A niech to! Na święty topór Hegdara! Bagno!
Krasnolud rozejrzał się niepewnie wokół, ale niestety wszędzie jak okiem sięgnął rozciągał się grząski teren.
- Jeszcze przed chwilą miałem twardą glebę pod stopami, a teraz... wszędzie ta breja!
Z workiem podróżnym, tarczą i toporem Thorius poruszał się po bagnie strasznie ociężale. Z każdym krokiem ziemia wydawał się go wciągać z coraz większą siłą. Każdy następny krok kosztował krasnoluda coraz więcej energi. Klnąc pod nosem na swoją głupotę i nieuwagę podążał mozolnie przed siebie. Wtem jakieś dwieście metrów przed sobą ujrzał wyspę, ewidentnie twardy grunt pośród tego grzęskiego morza. Uradowany ze zdwojną siłą ruszył w tamtym kierunku.
Gdy Thorius był już zaledwie dwadzieścia metrów od brzegu wyspy, usłyszał za sobą przeraźliwe rżenie. Obrócił się instynktownie i daleko pośród drzew dostrzegł wierzgające dziwne zwierze. Czarny koń z jednym rogiem szamotał i wił się jakby z kimś walczył. Nikogo jednak nie było w jego pobliżu. Jego krzyk wręcz rozdzierał powietrze na strzępy. Thorius mimowolnie wtulił głowę w ramiona próbując chronić uszy. Czarny koń stanął nagle dęba i zaczął machać przednimi kopytami w powietrzu, po czym nagle upadł bezwładnie. Nastała przejmująca cisza.
 
brody jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:39.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172