Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy Oznacz fora jako przeczytane


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-07-2009, 11:11   #1
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
[autorska, storytelling] Opowieści z Ludzkich Królestw

Mogę rzec, że to ja byłem duchem przewodnim wydarzeń jakie się wówczas rozegrały. Patrząc z perspektywy czasu i znając to zdarzeń, myślę że postąpiłbym inaczej; inaczej pokierował całą sprawą. Lawina jaką uruchomiły z pozoru błahe i nieistotne wypadki; lawina jaka rozpoczęła się od strącenia małego kamyczka w Toranii, miała, jak się później okazało niebagatelny wpływ na historię całych Królestw.
- omnius Edvin Callisto -

To ja, książę Valdes Heneiros, popchnąłem tych łotrów na właściwą drogę! Dzięki mnie stało się to wszystko. A jeśli ktoś ma inne zdanie to niechaj staje na ubitej ziemi z mieczem w dłoni przeciwko mnie!
- Valdes książę Heneiros -



Banda zbójecka, której przewodził Hoserro przestała istnieć kilka dni wcześniej. Po prostu los lub bogowie odwrócili się od herszta i członków hanzy i stało się to, co w końcu spotyka każdą grupę rozbójników, oprychów lub innego łajdactwa. Zostali pobici. Książę Valdes najwidoczniej stracił cierpliwość lub może udało mu się zakończyć jedną z małych wojenek, jakie toczył z sąsiadami i skierował swoich żołdaków przeciw bandytom. Mogło się to stać też dlatego, że od jakiegoś czasu ataki bandy stały się bardziej agresywne i krwawe. Dawniej napadali na jadącego traktem kupca, zabierali mu towar i ubranie po czym puszczali wolno. Ale ostatnio ludzie gadali, że po przyłączeniu się do hanzy jakiegoś cudzoziemskiego fanatyka, ataki nabrały brutalności, z dymem poszło kilka wiosek. Ocalali mówili o mężczyźnie z ogniem w oczach, który przed atakiem zwykł wygłaszać płomienne kazania. A potem dochodziło do rzezi, z której cało wychodzili tylko ci, którzy na drzwiach mieli krwawe znaki. No to się książe zdenerwował i bandę rozbił, rozbójników pojmał i teraz na rynku w Ventre będzie wieszanie. Zabawy co nie miara, z tej okazji przyjechała trupa kuglarzy, a książe ogłosił dodatkowy dzień targowy. Oj, będzie widowisko...



Revellis, Łupaszka, Thorgar

Siedzieli w ciasnym loszku już kilka dni. Wszyscy, którym udało się ujść z życiem z polowania urządzonego przez księcia. Brakowało samego herszta bandy – Hoserro, ale wiadomo, że taki jak on miał zagwarantowane lepsze atrakcje i zupełnie inny lokal. Nie było też tych siedmiu, którzy polegli w starciu z książęcymi żołdakami. Można powiedzieć, że mieli szczęście... Ciężko rannych dobito na polu bitwy, lżej ranni zostali opatrzeni i siedzieli w lochu. Brakowało tylko jednej osoby – Tristisa Lupaatusa... Gdzie on wtedy był? Chyba stał na czatach...

Drzwi do celi otworzyły się ze zgrzytem i do małego, śmierdzącego uryną i potem pomieszczenia weszło trzech mężczyzn. Dwóch z nich zjawiało się w lochu już wcześniej – przynosili przykutym do ścian więźniom wodę i chleb do jedzenia oraz co pewien czas zabierali któregoś z członków bandy na przesłuchanie, z którego wracał pokrwawiony i zmaltretowany. Trzeci z mężczyzn był tu po raz pierwszy. Odziany był odmiennie od pozostałych dwóch, miał na sobie krótki czarny kaftan i takie same pończochy. Na głowie nosił skórzany, również czarny czepiec.

- Oto nastał dla was ten dzień... – zaczął swoją przemowę. W rękach powoli obracał zwiniętą kartę pergaminu. Oczy wszystkich więźniów spoczywały właśnie na niej. Wszyscy wiedzieli co to jest. Jednak łudzili się, że jednak ich los się odmieni.

- Dzień kary za popełnione przez was zbrodnie... – jednak los okazał się okrutny. – Pewnie nie raz myśleliście sobie: pozostaniemy bezkarni, ten dureń nas nie dopadnie. A jednak stało się... Mamy was wszystkich, gawiedź już się zebrała, szubienica wzniesiona. Czekamy tylko na głównych aktorów... Ich lista jest tutaj.

Zaśmiał się ze swojego żartu, dwaj strażnicy również wybuchnęli śmiechem. Jednak nikt więcej nawet się nie uśmiechnął. Czarny rozwinął listę...

- Sznur czeka... – mruknął i zaczął wyczytywać imiona skazanych. Strażnicy podeszli do wyczytanych i wyprowadzili z celi.

Tristis Lupaatus

Tristis stał wśród rozentuzjazmowanego tłumu, który zgromadził się na rynku w Ventre. Zjechali się ludzie z wszystkich okolicznych wiosek i farm, bo i okazja była przednia. Przecież nie codziennie zdąża się wieszanie. I to do tego połączone z występami grupy kuglarzy samego maestro Noergi. Jakby tego było mało swoje stragany i kramy rozstawili miejscy kupcy i rzemieślnicy. Ogólnie świetna zabawa...

Tristis przepatrywał tłum w poszukiwaniu jakiejś znajomej twarzy. Kogoś komu również udało się ujść książęcym żołnierzom. Nie zauważył nikogo. Najwidoczniej tylko on miał szczęście. Podczas gdy się tak rozglądał zauważył, że sam książę Valdes przygląda się egzekucji stojąc na najwyższym piętrze swojego kasztelu, w towarzystwie kilku osób. Mimowolnie ocenił odległość i siłę wiatru...

Właściwie sam nie wiedział po co przybył do miasta. Przecież logiczniej by było uciec jak najdalej, zapomnieć o tym wszystkim i rozpocząć nowe życie, gdzieś z dala od tej parszywej Toranii. Ale przyszedł, być może wiedziony ciekawością, a może w nadziei, że coś się wydarzy. Coś co spowoduje, że jego druhowie z bandy ujdą jednak z życiem.

- Ciekawe czy i teraz któryś z nich spróbuje sposobu na zapaskę – zagadnął Tristisa stojący obok mężczyzna. – Ostatnio robi się to popularne. No wiecie, panie, dziewoja biegnie z zapaską, na głowę zarzuca skazanemu i krzyczy: Mój ci on, mój! A prawo każe takiego uwolnić, ale tylko w szczególnych cirkumstancjach...

Tristis spojrzał na sąsiada i wtedy kątem oka dostrzegł jeszcze coś. Samotną postać mężczyzny stojącego w wykuszu na wieży świątyni Adanira, wznoszącej się po przeciwnej stronie rynku niż ta, gdzie stał podest z szubienicą. W momencie, w którym Tristis starał się mu uważnie przyjrzeć, mężczyzna zniknął. Ale jakoś tak dziwnie – nie wykonał żadnego ruchu w celu zejścia po schodach lub drabinie, po prostu rozpłynął się w powietrzu.
Stał i patrzył jak z miejskiego loszku wychodzą pierwsi skazani. Wytężył wzrok i rozpoznał ich. Byli to młodziutki Alejo i łysy Guilermo. W eskorcie strażników weszli na podwyższenie na którym stała szubienica. Kat założył im powrozy na szyje. Do tej pory wiwatujący i rozkrzyczany tłum zamarł. Książę i towarzyszące mu osoby zawzięcie o czymś dyskutowały.

- W imieniu jaśnie nam panującego Valdesa księcia Heneiros, za zbrodnie morderstwa, grabieży, gwałtu, zniesławienia, podpalenia, przywłaszczenia mienia etc. etc. - Herold stojący obok kata odczytywał wyrok. – Skazuję was, Alejo synu Ramona oraz Guilermo synu Casparro na śmierć przez powieszenie...
 

Ostatnio edytowane przez xeper : 08-07-2009 o 20:44.
xeper jest offline  
Stary 07-07-2009, 00:08   #2
 
pteroslaw's Avatar
 
Reputacja: 1 pteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumny
Thorgar- Świetnie jestem w tym ciasnym, wilgotnym, sparszywiałym loszku z widokiem na szubienicę na której chcą mnie powiesić. Ciekawe czy może być gorzej
 
pteroslaw jest offline  
Stary 07-07-2009, 13:05   #3
 
Raphael's Avatar
 
Reputacja: 1 Raphael nie jest za bardzo znanyRaphael nie jest za bardzo znanyRaphael nie jest za bardzo znanyRaphael nie jest za bardzo znanyRaphael nie jest za bardzo znanyRaphael nie jest za bardzo znanyRaphael nie jest za bardzo znany
Tris widział tylko jedno wyjście z tej sytuacji. Przepychając się przez tłum opuścił plac i zagłębił się w plątaninę uliczek. Sprawdził ile ma złota w sakiewce i ruszył w poszukiwaniu jakiegoś burdelu.
To szaleństwo. Ale chyba nie ma niczego innego, co mogłoby się udać...
 
__________________
W każdej sekundzie rozpadamy się i stajemy się nowym człowiekiem, w którym coraz mniej jest tego, kim byliśmy przed laty.

Ostatnio edytowane przez Raphael : 08-07-2009 o 21:27.
Raphael jest offline  
Stary 07-07-2009, 14:23   #4
 
Morkan's Avatar
 
Reputacja: 1 Morkan nie jest za bardzo znany
Łupaszka widząc co się kroi usiadł w kącie ciemnego loszku. Próbował coś wymyślić.
-Przecież musi być sposób by się z tąd wydostać! Myśl, myśl....! Nie moge umrzeć, nie pomściłem Ojca! Myśl, myśl....!
Jedyne co siedziało mu w głowie to zapach moczu i zarośniętego brudem loszku. Zdenerwowany, po dłuższej chwili kopnął z całym impetem w ściane.
Gliniana cegiełka skruszyła się.....
 
Morkan jest offline  
Stary 07-07-2009, 17:52   #5
 
Matyjasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
To było straszne przeżycie. Ta potyczka.
Pobici! Pobici przez niewernych!
Czyżby uchybił w czymś najwyższemu? Czyżby nie przestrzegał nakzów wiary? Czym zasłużył sobię na tą karę? Dlaczego, dlaczego?! Dlaczego musiał patrzec na śmierc wiernych jedynego boga gdy on, który miał ich chronic przeżył?

Od wtrącenia do lochu modlił się długo i żarlwie prosząc o łaskę dla swych towarzyszy. Gd tylko mógł rył na ścianie święty symbol by móc lepiej prosc o wybawienie dla nich.

Człek odczytał wyrok. Fanayk spojrzał na swych współwięźniów.
-Nie lękajcie się! Powiadam wam, jeśli pan przeznaczył nam śmierc to śmierc męczeńską, i będziemy świętowac przy jego tronie!
Następnie smutny, pełnym żalu wzrokiem spojrzał na odczytującego.
-Powiedz, czym jest nasze życie w tym świecie wobec wieczoności? Niewierna istoto, nasz śmierc cię nie zbawi. Więc w tej może ostatniej mżiwej chwili zaklinam cę byś przyjął wiarę w jedynego boga.

Jego głos stał się gniwny, spojrzenie mogło zabic.
-Bo miałem wizję! Objwaił mi pan los niewiernych! Nadejdzie czas gdy ziemia otworzy się i z jej wnętrza wypłynie płynny ogień, a chumra gorąca i siarki pokryje ziemię, z otchłani wyjdą demony mordu i będą żerowac na waszych ciałach przez wieki!
Następnie umilkł szybko i pogrążył się w modlitwie prosząc o ukazanie wjśa którym jego towarzysze mogliby uiec od śmierci.
Jak bóg chce byśmy żyli to nas ocali. Pomyślał i modlił się dalej. Wszak boga można prosic by zmienił swój zamiar.
 
Matyjasz jest offline  
Stary 07-07-2009, 22:02   #6
 
pteroslaw's Avatar
 
Reputacja: 1 pteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumny
Thorgar- Byłem pogrążony w myślach. Z moich ponurych wspomnień wyrwał mnie dźwięk kruszącej się cegły. Jeśli cegła skruszyła się pod wpływem kopnięcia co będzie jak uderzę w ścianę całym ciałem uderzyłem w ścianę kilka cegieł wypadła, część się skruszyła, może się udać

Pomóżcie mi z tą ścianą
 
pteroslaw jest offline  
Stary 07-07-2009, 22:21   #7
 
Morkan's Avatar
 
Reputacja: 1 Morkan nie jest za bardzo znany
Łupaszka podniecony myślą o możliwości ucieczki z tego ,,piekła'', okładał ścianę z całej swej siły. Po kilkudziesięciu minutach, w czasie gdy człowieczek w czarnym czepcu wyczytał imię Thorgara ściana runęła po naciskiem barku wyczytanego.
-Szybko, czas się kończy...- powiedział Łupaszka i bez opamiętania wbiegł w korytarz nie upewniwszy się dokąd prowadzi.
 
Morkan jest offline  
Stary 08-07-2009, 00:51   #8
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Łupaszka, Revellis, Thorgar

Czarno odziany mężczyzna spojrzał na krzyczącego o Jedynym Bogu Revellisa, za jego spojrzeniem podążyło dwóch jego pachołków, którzy trzonkami krótkich włóczni pobili bandytę, po czym wycofali się na swoje miejsca, po bokach Czarnego.
- Ktoś jeszcze chce coś powiedzieć? – zapytał i zagłębił się w lekturę zwoju, który trzymał. – Kogo my tu mamy? Verill zwany Muchą i Juan Alonso Salsa, wyprowadzić!
Strażnicy podeszli do wyczytanych i odpięli ich od ściany. Więźniowie nie odezwali się ani słowem, ze spuszczonymi głowami opuścili posłusznie loszek.
- Teraz poróbcie zakłady kto będzie następny – Czarny zaśmiał się i zniknął za drzwiami.

W celi zapanowała cisza, którą przerywał jedynie szept modlącego się zakrwawionego Revellisa.
- Zamknij się wreszcie – nie wytrzymał niski, brodaty Quomio. Szarpnął się starając zerwać przykute do ściany kajdany. – Zamknij się! To wszystko Twoja wina! To Ty i te Twoje kazania! To pieprzenie o Adan Adari czy jak go zwał! Jak Ciebie nie było, mieliśmy spokój! Nikt nam nie wadził. Ale pojawił się przybłęda i teraz co mamy? Stryk i kostuchę, ot co! Więc w tych ostatnich chwilach łaskawie stul pysk! Twój bóg Ci nie pomoże!
Słowa Quomio wzbudziły pomruk uznania wśród więźniów, zadzwoniły kajdany. Więźniowie usiłowali dokonać samosądu. Na próżno.

Tylko siedzący w kącie Łupaszka nie zwracał uwagi na przemowę współwięźnia. W przypływie złości kopnął w ścianę – ku jego zdumieniu zmurszała cegła, w którą trafił zamieniła się w kupkę gruzu. Przyjrzał się uważniej fragmentowi ściany, przy którym siedział. Najwidoczniej w tym miejscu było kiedyś przejście, obecnie zamurowane, a spoina nieco zmurszała. Po raz kolejny uderzył w ścianę, obsypało się z niej więcej gruzu. Widząc co się dzieje do Łupaszki dołączył przykuty obok niego wielkolud z Okarii, Thorgar.

- Cóż to za hałasy? – w drzwiach ponownie pojawił się czarny i jego ludzie. – Kto chętny? O, nie widzę ochotników... W takim razie pozwolę sobie wybrać... Szczęśliwcy to Aduell syn Bissaro oraz Che Levarra. Wyprowadzić!

Więźniowie zostali zabrani, drzwi zamknęły się a znajdujący się w kącie mężczyźni wznowili swoją walkę ze ścianą. Czarny jeszcze trzykrotnie wchodził do celi wyczytując imiona skazanych na śmierć. Trzykrotnie więźniowie byli wyprowadzani przez pachołków. Za każdym razem Łupaszka i Thorgar swoimi ciałami zasłaniali otwór pojawiający się w ścianie. Na szczęście w loszku nie było zbyt jasno...

- Thorgar, Revellis Nidaryjczyk. Wasza kolej, gawiedź czeka – strażnicy ruszyli w stronę wyczytanych. W tym momencie Łupaszka zerwał się z miejsca i naparł na ścianę całym ciężarem ciała. Ściana runęła, odsłaniając wejście do mrocznego tunelu i równocześnie uwalniając koniec łańcucha, który był w nią wmurowany. Łupaszka skoczył w mrok, tuż za nim ruszył oswobodzony Thorgar oraz krzyczący podziękowania swemu bogu Revellis, który korzystając z zamieszania wyrwał się pachołkom.

- Łapać ich! – usłyszeli za sobą krzyk Czarnego. Korytarz miał nie więcej jak cztery metry długości i kończył się taką samą ścianą, jak ta, która przed chwilą runęła. Krótko mówiąc, był to ślepy zaułek. Trzech mężczyzn wpadło na ścianę, co spowodowało lawinę przekleństw i krzyków.
- Wychodzić! Tylko powoli i rączki z przodu! – komenderował Czarny. – Bez niespodzianek, proszę...

Tristis

Tłum zamilkł, gdy herold stojący na podwyższeniu odczytał wyrok śmierci. Kat założył skazanym powrozy na szyję, pomógł wejść na niskie stojaki i dał znak duchownemu, który stał przed podwyższeniem. Ten wystąpił z tłumu i coś mówił, jednak Tristis był zbyt daleko aby go usłyszeć. Gdy kapłan zakończył swoją przemowę, kat wykopał skazańcom stojaki spod nóg. Gawiedź zawyła. Wisielcy zwiśli bezwładnie na swoich stryczkach, a po chwili kat wraz ze swoim pomocnikiem zaczęli ich ściągać. W stronę szubienicy zbliżała się kolejna dwójka. Tristis nie mógł na to patrzyć. Odwrócił się i przepchał przez tłum wypełniający rynek. Wszedł w pierwszą lepszą uliczkę i doszedł do miejsca gdzie krzyżowała się z kolejną. Skręcił w lewo, ominął wielką kałużę błota i zatrzymał się obok siedzącego na progu starego mężczyzny.

- Powiedźcie mi jak trafić do świątyni rozkoszy? – spytał.
- Haa... – staruszek spojrzał na niego zdziwiony. – Gdzie?
- Do domu uciech.
- Gdzie? – starzec znów nie zrozumiał, a może nie dosłyszał.
- Do bordelu!
- A... Do bordelu. Trzeba było tak od razu gadać. O, tam pójdziecie...
Thoer ruszył według wskazówek starca i po chwili stał na progu murowanego budynku, nad którego drzwiami kiwał się szyld „Purpurowa Dama”. Tristis popchnął drzwi i wszedł do pachnącego kadzidłami wnętrza...
 

Ostatnio edytowane przez xeper : 08-07-2009 o 20:47.
xeper jest offline  
Stary 08-07-2009, 13:27   #9
 
Raphael's Avatar
 
Reputacja: 1 Raphael nie jest za bardzo znanyRaphael nie jest za bardzo znanyRaphael nie jest za bardzo znanyRaphael nie jest za bardzo znanyRaphael nie jest za bardzo znanyRaphael nie jest za bardzo znanyRaphael nie jest za bardzo znany
Po ulicach miasta mknęła zielona, kłębiąca się na wietrze opończa, w której czasem można było wypatrzyć człowieka. Gdyby bystry obserwator przyjrzał się dobrze, dostrzegłby również kołczan i łuk na plecach zielonej zjawy. A gdyby był jeszcze jasnowidzem, wiedziałby, że pod płachtą barwy liści skrywają się dwa miecze przytroczone do boków, wytrzymałą kamizela ze skórzanych lamelek oraz para silnych rąk, opatrzonych w zarękawia.

Tristis biegł co sił w nogach. Każda chwila się liczyła. Może uda mu sie uratować choć kilku...

Lupaatus był cichym człowiekiem, więc głośne "Jasna cholera! Cholera! CHOLERA!!!" rozlegało się tylko w jego myślach. I po co mu to było? Przecież przyłączył się do bandy z konieczności. Mógł się wykrwawić w wyniku wyczerpującej walki, albo dołączyć do hanzy. A że jakoś nigdy nie miał myśli samobójczych...
I jeszcze teraz musi ratować tych idiotów. Dać się tak pobić... Ciągle nie wiedział, jak udało mu się wtedy ujść. Zwiadowcy przemykali tuż obok niego, a on czekał, skulony w krzakach. W końcu udało mu się jakoś dostać do miasta. Sam nie wiedział, czemu ma jeszcze jakieś skrupuły w porzuceniu kamratów...

Na szczęście nie miał zbyt wiele czasu na rozgryzanie własnych motywów. Musiał ratować ludzkie życia.

Wpadł jak burza do burdelu, omal nie wyłamując drzwi z rozpędu. Uderzył go odór, tak, dla człowieka lasu to był odór, kadzidła. Rozejrzawszy się po suto urządzonym wnętrzu dopadł do kontuaru, za którym stała tłusta bab w kusej szkarłatnej sukni. Na tę chwilę zachował resztki uprzejmości, jakie zostały mu po wychowaniu w mieście.
- Witaj, pani. - skłonił się. "Pani" przyjrzała mu się krytycznie. - Potrzebuję paru dziewczyn do zadania specjalnego...
- Zadania specjalnego, młodzieńcze? - odezwała się, o Boże, kokieteryjnie, burdelmama.
- Tak - ciągnął niezrażony Tristis. - Znasz, pani, tradycję, która nakazuje uwolnić skazańca, gdy jakieś dziewczę zarzuci mu zapaskę na głowę?...
 
__________________
W każdej sekundzie rozpadamy się i stajemy się nowym człowiekiem, w którym coraz mniej jest tego, kim byliśmy przed laty.

Ostatnio edytowane przez Raphael : 08-07-2009 o 21:28.
Raphael jest offline  
Stary 08-07-2009, 16:50   #10
 
Matyjasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
Ściana upadła. Jdna dalej był trzymany.
Wiele złego z lędźwi pochodzi.
Stał tyłm do pachołka co nie przeszkodzenia w zrobieniu mu "wiele złego". Noga błyskawicznie zgięła się. Pięta uderzyła tam gdzie ponoc boli najbardziej. Przynajmniej podczas wiel walk nie zaobserwował bardźej wrażliwego punktu wroga. Pachołek skulił się i rozluźnił uchwyt. Chciał popraic cios łokciem lecz trafił tylko powietrze. To wystarczyłbo by uciec.
Chwilę wachał się. Uciekac czy walczc? Wybrał ucieczkę. Wszak niecodziennie ściany w więzieniu rozsypują się. To był pewny znak od pana by uciekac. Bramy rau będzie musiał osiągnąc kiedy indziej.

Ściana. Odwrócił się. Tzy kroki miejsca by się rozpędzic. Mgliste wspomnienia mówiły mu o konieczności szarży na wroga.
Tylko gdzie kopia w dłoni i gdzie sybki koń?
Korytarz jest wąski. Łatwy do obrony. Sięgnął po swój miecz-relikwie. Nie było go. Stracił swą maiczną broń, dar od swego boga. Jednak mógł walczyc, dostał taką moliwośc. Nie dla niego sznur i poniżenie, będzie walczyc.
Wziął dwie cegły. Wyprostował się, pokazując swój średni wzrost i spojzał w wylot korytarza. Przenikliwym wzrokiem doświadczonym w wieu walkach, któych nie pamiętał, ciemnych oczu obserwował wejście do celi w poszukiwaniu wroga. Odruchowo poprawił jeden z rzemieni skórzanego pancerza, którego mu aż dziw, że nie odebali. Przygotował się do rzutu, oraz do szarży mające nastąpic tuż po nim.
Usłyszał czarnego, nie wejdą zaczekają na nich lub pobigną po pomoc.
-Uciekajcie jeżeli będziecie mogli. Adan Adari z wami.
Odbił się od ściany i pobiegł przed siebię. Gdy wybiegł z korzyarza szybko ocenił gdzie stoją pachołkowie i na wyczucie rzucił w jednego z nic cegłą. Biegł po łuku by zwolnic jak najmniej i skoczył na drugiego chcąc go zatłuc na śmierc. Pachołkowie mieli włócznie, i coś w głębi duszy kazał ich zabic wpierw cho większa ochota była zabic czytajacego wyrok.
 
Matyjasz jest offline  
 


Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:55.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172