Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy Oznacz fora jako przeczytane


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-09-2009, 12:03   #1
 
Kelebran's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelebran ma wspaniałą reputacjęKelebran ma wspaniałą reputacjęKelebran ma wspaniałą reputacjęKelebran ma wspaniałą reputacjęKelebran ma wspaniałą reputacjęKelebran ma wspaniałą reputacjęKelebran ma wspaniałą reputacjęKelebran ma wspaniałą reputacjęKelebran ma wspaniałą reputacjęKelebran ma wspaniałą reputacjęKelebran ma wspaniałą reputację
[Wiedźmin] Pod Osłoną Nocy

Wszyscy:



- Jak wiecie, nie mam w zwyczaju owijać w bawełnę, więc i tym razem postawie sprawę jasno: Waszym celem jest Visxas Trinville, czarodziejka – elfka, zamieszkująca posiadłość zamek Jonst, znajdującą się o pół dnia drogi na północny-wschód od Novigradu. Należy odebrać jej jakąś tajemniczą księgę (sprawę jej odnalezienia ułatwi wygląd owej księgi: srebrna, wysadzana rubinami okładka), którą w jednym kawałku dostarczycie tutaj. Sama Trinville ma zostać usunięta bez zbędnych ceregieli. Zdobyłem dla Was plan zamku, spis gości i służby, oraz typowy rozkład dnia czarodziejki. Warto dodać, że Jonst posiada własną sieć kanalizacyjną, lecz nie jesteśmy pewni, czy dostęp do posiadłości przez jej tunele nie został magicznie zablokowany. Czarodziejka otacza się jedynie nieludziami, co zacznie utrudni przeniknięcie do jej otoczenia niektórym z was. Visaxas Trinville praktycznie nie uczestniczy w Novigradzkim życiu politycznym, nie podlega królowi, ani nikomu innemu, jest jak sama siebie nazywa wolną czarodziejką. Nie uczestniczyła w Przewrocie na Thanedd, ani nie utrzymywała kontaktów z Radą za czasów jej istnienia. Nasza nieistniejąca na kartach historii czarodziejka, jak na ironię ma jedną wielką pasję, mianowicie badanie przeszłości. – Verilo ap Rayilip wykrzywił twarz w okropnym grymasie, który zwykł nazywać uśmiechem. - Kolejnym utrudnieniem będzie uczennica Trinville, mieszkająca razem z nią –Adamanta Minyacair, także elfka, do tego z silnie rozwiniętą empatią. Jak zapewne wiecie, pannica może wyczuć wasze zamiary i całe przedsięwzięcie pies chędożył. Bądźcie więc bardzo ostrożni. – Herszt Cienia zamyślił się chwilowo. - Aha, jeszcze jedno. Nie chciałbym, abyście wynosili z zamku coś więcej niż księgę. Robota ma wyglądać na morderstwo, nie kradzież, tak zażyczył sobie klient. – Znów kilkunastosekundowa pauza. - Jeżeli chodzi o wynagrodzenie, to nie powinno być problemów – zleceniodawca płaci jak za króla.
Verilo ap Rayilip wstał z krzesła i przeszedł się kilka razy od jednego końca pomieszczenia na drugi.
- Czy są jakieś pytania?

MATERIAŁY:
Służba i goście:
- Uczennica - Adamanta Minyacair, elf.
- Stajenny - Zurgun Hohenstun, gnom.
- Kucharz - Oli Prundel, niziołek.
- Sprzątaczka - Bylina Prundel, niziołek.
- Ogrodnik – Juri Windloud, Niziołek.
- Dwóch bliżej niezidentyfikowanych osiłków pilnujących bramy, krasnoludy.

Plan dnia Visaxas Trinville:
15:15 - 16:20 - Obiad.
16:30 – 18:00 – Spędzanie czasu z uczennicą w ogrodzie.
20:35 – 21:20 - Kolacja.

Resztę czasu czarodziejka spędza zazwyczaj w laboratorium, w obserwatorium astrologicznym, bądź w tajemniczym pomieszczeniu za swoją sypialnią (pokój posiada magiczną kurtynę, uniemożliwiającą nam poznanie jego wnętrza).


MAPA:






 
Kelebran jest offline  
Stary 07-09-2009, 00:53   #2
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
-Jak wiecie, nie mam w zwyczaju owijać w bawełnę...-zaczął niewysoki brunet o krótkich włosach, jej zleceniodawca.

-...więc i tym razem postawie sprawę jasno...-kontynuował, zaś kobieta oparła się o ścianę, zginając nogę w kolanie, by mogła oprzeć stopę o ścianę, nie dbając o to, że się zabrudzi. Była pewna, że na jedno skinienie mężczyzny, który właśnie siedział rozparty w fotelu, za biurkiem z ciemnego zdobionego drewna, przyleci tuzin służących. Te z kolei zaczną chuchać na bród, uparcie trąc szmatami aż do chwili, w której ów defekt zniknie.
Tymczasem ich szef będzie przyglądał się na wypięte w jego stronę, damskie tyłki.

-...Waszym celem jest Visxas Trinville...-słuchając przemowy, Zerrikańska kobieta rozglądała się po pomieszczeniu, przyglądając się mu z zainteresowaniem.
Oprócz fotela oraz biurka, znajdowały się półki z książkami, stojące za plecami brązowookiego. Zasłaniały one białą ścianę, lecz "dzika" była pewna, że za tym znajduje się jeszcze coś. Zapewne wyjście awaryjne, które potrafi uruchomić jedynie sam właściciel.
Na innych ścianach zdarzyły się nawet jakieś obrazy, przedstawiające bardzo różne sceny. Nie było ich dużo, jednakże i tak nadawały pomieszczeniu, swego rodzaju poczucia więzi ze sztuką i kulturą.
Tiikeri nie zdziwiłaby się jednak, gdyby okazało się, iż owe płótna nie pochodzą spod pędzla żadnego znanego artysty tworzącego dawno temu.

Miękki dywan pełny od dziwnych wzorów, leżący podłodze z ciemnego drewna, dawał wrażenie komfortu większego niż w innych pomieszczenia, nadawał bardziej domowej aury i sprawiał, iż wzrok rozglądał się w poszukiwaniu kominka z trzaskającym wesoło ogniem.

-...Warto dodać, że Jonst posiada własną sieć kanalizacyjną...-przemawiał dalej ich szef.
Właśnie. Ich. Oprócz niej w pomieszczeniu znajdowało się sześć osób. Jedna z nich wyraźnie miała w sobie krew dwóch ras, ludzi i Elfów.

-...lecz nie jesteśmy pewni, czy dostęp do posiadłości przez jej tunele nie został magicznie zablokowany-ciągnął dalej, zaś Centelamelenea spojrzała przez okno, przyglądając się niebu. Nie znaczyło to, że nie słuchała, wręcz przeciwnie. Uważnie rejestrowała słowa, jednakże wszystko tu dla niej było inne, dziwne, prawie niezrozumiałe, na pewno egzotyczne.
Nawet niebo wydawało jej się jakby mniej znajome niż w jej rodzinnym kraju. W domu.

Jakże dawno tam była. Zdawało się, iż całe wieki, od kiedy widzi samych bladoskórych ludzi, Elfów, Krasnoludów. Początkowo wszystko było zajmujące, fascynujące, bo było tak niezwykłe. Tylko tutaj miała okazję zobaczyć Gnoma czy Niziołka, zaś fauna i flora prawie całkowicie się różniły od tropikalnej Zerrikanii czy pustyni Korath.

Zachód był całkowicie różny od tego, do czego była przyzwyczajona. Nie do takich wyzwań była szkolona, więc tutejsze potwory są dla niej prawdziwą zagadką. Nie wszystkie, ale jednak.
Jej kondotierskie doświadczenia pokazały jej niektóre, poznając ich mocne i słabe strony. Przykładowo, po spotkaniu z ghulem, przekonała się, że lepiej unikać trafienia z ich strony, gdyż może być to niezwykle groźne dla zdrowia.

-...Kolejnym utrudnieniem będzie uczennica Trinville...-mówił, natomiast Zerrikanka skrzywiła się. Na jej drodze pojawiały się same utrudnienia. Sporadyczne ułatwienia były niewielką osłodą.

Pokręciła głową, zaś jej długie, czarne włosy, związane pasmami włosów z boków głowy, zafalowały przy akompaniamencie ruchu tatuażu wściekłego tygrysa wykonanego na ciemnej szyi.
Ów drapieżnik wydawał się wyglądać spod zbroi, podczas gdy ręce Zerrikanki po czubki samych palców pokryte były wzorem, przedstawiającym łapy zwierzęcia. Jej paznokcie były jego pazurami.
Tatuaż był niezwykły, gdyż pasiasty drapieżca zdawał się być żywy jak sama Tiikeri czy każdy z ludzi chodzący w tej chwili po ulicy. Ponadto od czasu do czasu zdawał się mrugać. Może to tylko złudzenie?
Nie zmieniało to jednak faktu, iż dziki kot zdawał się obserwować każdego z osobna, a także wszystkich razem.
Istniało uzasadnione podejrzenie, że rysunek ciągnął się przez całą długość ciała, do stóp. Być może nawet ogon tygrysa wychodził z miejsca, gdzie zaczynała się kość ogonowa kobiety?
Pewne było jednak to, iż miała identyczne, ciemne oczy do zwierzęcia na tatuażu. Były one agresywne, dzikie i zdecydowanie mało ludzkie.

-...Jak zapewne wiecie, pannica może wyczuć wasze zamiary i całe przedsięwzięcie pies chędożył...-powiedział, zaś Centelamelenea uśmiechnęła się lekko, ukazując kły dłuższe niż te, które zwykle posiadali ludzie. Zarówno górne jak i dolne, lecz nie były one groteskowe lub karykaturalne. Wręcz przeciwnie, dodawały uroku i tak niezwykle interesującej, pod względem urody, kobiecie. Dzięki nim była jeszcze bardziej egzotyczna, jeszcze bardziej drapieżna, jeśli to było jeszcze możliwe.

Wszystkie ruchy jej ciała zdawały się zaprzeczać człowieczeństwu. Nawet mięśnie pod skórą, mocne, choć nadal kobiece, tańczyły bardziej w zwierzęcy sposób, jakby potwierdzając rodowód związany z dzikimi kotami.
Podobnie do nich smukła, posiadała delikatność, z pewnością nie tylko pozorną.

-...Robota ma wyglądać na morderstwo...-zbliżał się do końca, natomiast kobieta zatknęła dłonie za szeroki pas z przypiętymi do niego, dwoma zerrikańskimi saberry.
Pod nim znajdowały się spodnie oraz wysokie buty.

O tym, że młoda kobieta była wojowniczką, mogły świadczyć nie tylko jej szable, ale również ciemna, skórzana zbroja była dopasowana do ciała Zerrikanki tak, jakby wykonano ją specjalnie dla niej.

Nagle ap Rayilip wstał, zaczynając chodzić w jedną i drugą stronę, zaś kobieta obserwowała go uważnie.

-Czy są jakieś pytania?-odezwał się w końcu, natomiast Tiikeri skinęła głową.

-Jak to się stanie, że nikt nie zauważy zniknięcia księgi? Kiedy dojdą do tego, że jedynie księga... jak to wy mówicie? Wsiąkła? Od razu dowiedzą się co się stało, bo to logiczne-odezwała się płynnie, choć w jej słowach czaił się obcy akcent.

-Zajmę się uczennicą. Mamy więcej danych o niej? Mało znam się na waszych Magach. Czy ona jest...-zamilkła, szukając słowa, po czym z wyrazem niezadowolenia na tworzy, dokończyła:

-...takim Magiem od umysłu?-zamyśliła się, po czym chciała zadać jeszcze jedno pytanie, gdy nagle rozmyśliła się. Wydawało jej się, że zna na nie odpowiedź. Raczej inni wiedzą gdzie znajduje się ten Novigrad.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 07-09-2009, 10:22   #3
 
Mivnova's Avatar
 
Reputacja: 1 Mivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemu
Mik’haen Enidgwen Dá Vassi aep Meara, znany powszechnie jako Mida, a wśród cieni używający dla wygody aliasu Mazze, stał z rękoma skrzyżowanymi na piersi i z uwagą wysłuchiwał słów szefa gildii. Pozorując, jak zwykle znudzony wyraz twarzy, to przymykał jedno, to mrużył drugie oko, kryjąc zieleń tęczówek pod powiekami. W efekcie wyglądał nieco, jakby był pod wpływem fisstechu. Wrażenie potęgował jego szklisty wzrok. Verilo mówił, a Mazze szacował. Po pierwsze czuł dyskomfort, że celem jest czarodziejka. Nie lubił magów, nie potrafił znieść ich towarzystwa, nie mógł się przy nich należycie skupić. Czy to członkowie bractwa, czy magowie Nilgaardu, czy Czujni- wszyscy przeobrażali go w kogoś, kogo zdrowy człek ( i nieludź takowoż) nazwałby paranoikiem. Gdy do całości doszła informacja o tym, że nie przyjdzie mu zmagać się z jedną ale dwoma magiczkami, westchnął żałośnie, na poły teatralnie i przez śmiech, by nie okazać słabości przed resztą obecnych Cieni.
Znał większość zabójców z widzenia i zdawał sobie sprawę, że co najmniej połowa kolegów po fachu tylko czeka, aż druga połowa się odsłoni ze swymi słabostkami.
Nie podobało mu się również, że gildia zdecydowała się na formę, jak on to nazywał, przetargową. Że postawiła ich w otwartej konkurencji: „ kto pierwszy ten lepszy”. Bo w to, że wszyscy otrzymają nagrodę nie wierzył. Zakładał wręcz duże prawdopodobieństwo, że właśnie w tej chwili reszta Cieni uznała, iż najprostszą drogą do zwiększenia swych szans jest wbicie sztyletu w plecy konfratra. Jak się miał do tego kodeks gildii? Heh, a kogo to obchodziło? Nie byli przecież świętoszkami. No i wypadki w tym fachu zdarzały się nad wyraz często. Pojedyncze zlecenia, o, to co innego. Dostawałeś pieniądze, eliminowałeś cel, robota jak każda.
Jedynym logicznym wyjściem z całej kłopotliwej sytuacji była próba nawiązania sojuszu. To oczywiste, rozumował Mazze, że po wyjściu od gabinetu herszta potworzą się grupki. Elf poszukał wzrokiem wśród obecnych potencjalnych współpracowników, gdy głos zabrała Zerrikanka. Mówiła z pewną trudnością, lecz, co było dla Mazze najważniejsze, całkiem rozsądnie. Poza tym, przez całą swą orientalną otoczkę przypominała nieco Elfkę.
Ocena sytuacji została wstępnie zakończona, elf przeniósł ciężar z nogi na nogę. Zabrzęczał przy tym ostentacyjnie mieczem przypiętym u prawego boku. Był mańkutem.
- Jak rozumiem, klientowi się nie spieszy?- zaczął dość sarkastycznie Mida- Novigrad to bez mała, czekajcie, niech policzę…- zaczął odginać palce, udając, że wykonuje skomplikowany rachunek- bez mała koło dwóch tysięcy mil. Plus minus pięćset. Jeśli ktoś woli w dniach, to wychodzą minimum dwa miesiące w siodle. I to nie licząc opóźnień. O tej porze roku nie wszystkie szlaki są przejezdne. Więc, na upartego… wykonamy zadanie za ćwierć, do pół roku.
Elf spojrzał z wyzywającym zaciekawieniem na herszta Cieni. Bez teleportacji, jak uważał, nie mogło się obejść. A na takie odległości potrafiło w Nilfgaardzie przenieść się ledwie kilkoro magów. Mazze ciekawiło, czy któryś z nich miał konszachty z gildią.
 
Mivnova jest offline  
Stary 07-09-2009, 15:28   #4
 
Rijsel's Avatar
 
Reputacja: 0 Rijsel nie jest zbyt sławny w tych okolicachRijsel nie jest zbyt sławny w tych okolicachRijsel nie jest zbyt sławny w tych okolicachRijsel nie jest zbyt sławny w tych okolicachRijsel nie jest zbyt sławny w tych okolicachRijsel nie jest zbyt sławny w tych okolicachRijsel nie jest zbyt sławny w tych okolicach
Oczy, które nigdy nie uroniły pojedynczej łzy, omiatały czujnym spojrzeniem niewielką izdebkę. Usta, które rzadko kiedy wyginały się w uśmiechu, pozostawały półrozwarte. Lekko zmarszczona brew sygnalizowała skupienie i żywe zainteresowanie przedmiotem dyskusji.

Wzrok Cherubinka ślizgał się po innych przybyłych "na dywanik" do szefa, nieznanych mu dotąd braci z gildii Cieni. Braci... i sióstr, zreflektował, zatrzymując spojrzenie na dłużej na sylwetce przybyszki z dalekiego Wschodu. Gdy odwróciła się ku oknu, przez chwilę raczył się głakością jej profilu, samemu nie do końca wiedząc, czy większe wrażenie robi na nim egzotyczna, ostra lecz pełna delikatności uroda czy niecodzenny rozmiarów tatuaż pokrywający ciało Zerrikanki. Ciekawe, czy całe ciało..? Angius zdołał przywołać się jednak do porządku i nie pozwolił myślom ulecieć ku hebanowym wzniesieniom i dolinom. Miast tego, skoncentrował się na nakreślanym przez herszta zadaniu.

- Adamanta Minyacair, także elfka, do tego z silnie rozwiniętą empatią. Jak zapewne wiecie, pannica może wyczuć wasze zamiary... - gdyby ktoś z kolegów po fachu przyglądał się teraz twarzy młodzieńca, dostrzegłby na niej grymas złośliwego uśmieszku. Pewnie, że wyczuje... poczuje... mnie w sobie! A potem scyzoryk na rozkosznym gardziołku. Po małej śmierci* śmierć prawdziwa, ot co.

Kanały magicznie zabezpieczone? Wewnętrzny głos mówił Cherubinkowi, że na którejś kolejnej schadzce raczej nie będzie problemów z namówieniem zadurzonej w nim panny na małą zabawę w "złap mnie jeśli potrafisz" w podziemiach, które z których *ten jeden raz* będzie można zdjąć magiczną blokadę. A kiedy ona mnie już złapie, dla jej mistrzyni będzie ciut za późno...

Już od pewnego czasu Angius planował, by co szybciej wyrwać się z przeklętej Metinny... Stołeczne, gładkie arystokratki już mu się przejadły. Był w nastroju na poszukanie nowych wyzwań na dalekiej północy i zlecenie owo spadło mu jak z nieba. Byle szybciej do Novigradu! Lubił podróżować konno, ale w tym wypadku nie pogardziłby szybszym środkiem lokomocji. Mazze celnie użył ironii. Czekał na ripostę herszta.


// komentarz autora postu, NIE postaci
* - moja mała zabawa językiem mała śmierć to dosłowne tłumaczenie francuskiego petit mort. Chodzi mi o znaczenie idiomatyczne
 

Ostatnio edytowane przez Rijsel : 07-09-2009 o 15:31.
Rijsel jest offline  
Stary 07-09-2009, 16:05   #5
 
Szenborn's Avatar
 
Reputacja: 0 Szenborn nie jest zbyt sławny w tych okolicachSzenborn nie jest zbyt sławny w tych okolicachSzenborn nie jest zbyt sławny w tych okolicachSzenborn nie jest zbyt sławny w tych okolicachSzenborn nie jest zbyt sławny w tych okolicachSzenborn nie jest zbyt sławny w tych okolicachSzenborn nie jest zbyt sławny w tych okolicachSzenborn nie jest zbyt sławny w tych okolicachSzenborn nie jest zbyt sławny w tych okolicachSzenborn nie jest zbyt sławny w tych okolicach
Gnom, Geraz, niewątpliwie najniższy ze zgromadzonych w pomieszczeniu, stał spokojnie oparty o jedną ze ścian z dala od reszty cieni. Przyglądał się wszystkim zgromadzonym i stwierdził że za dużo tu elfów. Jak zwykle odciął się niemalże całkowicie od zewnętrznego świata, jedyne co słyszał to głos zwierzchnika, który go niemalże hipnotyzował. Geraz stał nieruchomo dopóki nie usłyszał.

-Celem jest Visxas Trinville, czarodziejka – elfka…

Oczy Geraza zapłonęły w tym momencie ogniem nienawiści, usta wykrzywiły mu się w dziwnym grymasie, a ręce zaczęły się trząść. Starał się skupić na tym co mówi herszt zgromadzonych tu cieni. Gnom jednak przestał rozumieć większość słów, skupiły się wokół jednej myśli „Zabić”. Pomimo iż Geraz był niemalże nieobecny, usłyszał coś jeszcze.

-Adamanta Minyacair, także elfka…

Gdy gnom to usłyszał sięgnął szybko do jednej ze swoich kieszeni i wyciągnął małą flaszkę po czym wypił jej zawartość. Po wychyleniu całej buteleczki Geraz przestał się trząść, a z twarzy zniknął mu grymas. Herszt już kończył mówić.

-Czy są jakieś pytania?

Geraz chciał już otworzyć usta, gdy usłyszał głos zerrikanki zadającej pytanie.

-Jak to się stanie, że nikt nie zauważy zniknięcia księgi?...

Gnom w głębi ducha zgodził się z tym że zniknięcie księgi będzie podejrzane. Kobieta mówiła coś jeszcze ale zniecierpliwiony Geraz jej nie słuchał. Potem odezwał się elf, jego gnom już wcale nie chciał słuchać, jednak posłuchał.

-Jak rozumiem, klientowi się nie spieszy?...

-Muszę się zgodzić z elfem choć nie chętnie to czynię.

Geraz przełknął ślinę, a jego oczy znów zapłonęły.

-Elfki, nieważne jak zginą? Pytam bo mam dla nich zaplanowanych kilka atrakcji.

Geraz uśmiechnął się, a jego dłoń powędrowała ku sztyletowi.
 
Szenborn jest offline  
Stary 07-09-2009, 17:45   #6
 
Lubiluuu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lubiluuu ma wspaniałą reputacjęLubiluuu ma wspaniałą reputacjęLubiluuu ma wspaniałą reputacjęLubiluuu ma wspaniałą reputacjęLubiluuu ma wspaniałą reputacjęLubiluuu ma wspaniałą reputacjęLubiluuu ma wspaniałą reputacjęLubiluuu ma wspaniałą reputacjęLubiluuu ma wspaniałą reputacjęLubiluuu ma wspaniałą reputacjęLubiluuu ma wspaniałą reputację
Z zamyślenia wyrwał ją głos Verila, od kilku lat jej szefa i zleceniodawcy. Podniosła głowę wyżej podzwaniając cicho i dźwięcznie szafirowymi kolczykami w kształcie kropel wody zebranych w miniaturową kiść. Skupiła swoją uwagę na mówiącym, pozornie nie zwracając uwagi na pozostałych. Nic bardziej mylnego... W tym samym czasie przeglądała powierzchowne myśli jej współpracowników. Z zaciekawieniem zerknęła na „cherubinka” i uśmiechnęła się półgębkiem. Po chwili spoważniała i zlustrowała wzrokiem gnoma.

Blondwłosa czarodziejka z Północy o ponadprzeciętnej urodzie zmrużyła lekko oczy i poprawiła mankiety sukni. Potrząsnęła głową wprawiając złotą grzywę w wężowaty, sprężynowy ruch. Przy każdym jej poruszeniu roznosiła się wokoło kolejna fala przyjemnego zapachu lawendowych perfum.

- Adamanta Minyacair, także elfka, do tego z silnie rozwiniętą empatią. Jak zapewne wiecie, pannica może wyczuć wasze zamiary...

Syknęła cicho i zmarszczyła łagodny dotąd łuk brwiowy. Delikatnie pogładziła błękitną gwiazdę, piękną błyskotkę zawieszoną na gładkiej szyi.

Wzięła głęboki wdech i powoli wypuściła powietrze. Odruchowo lekko się wypięła eksponując częściowo odsłonięte przez głęboki dekolt i sięgające połowy biodra, modne rozcięcie, „atuty”. Jeśli ktoś by się dokładniej przyglądał czarodziejce, to bez trudu zauważyłby, że reprezentuje zupełnie inny typ urody niż Zerrikanka. Uroda wojowniczki jest bardziej dzika i naturalna, natomiast wygląd Esvele charakteryzuje się sztucznością, co jednak nie ujmuje jej uroku.

- Jak rozumiem, klientowi się nie spieszy...


Gdy mężczyzna skończył mówić dziewczyna uśmiechnęła się lekko i mrugnęła w kierunku Verilo. Delikatnie wbiła ostry, cienki i długi obcasik w szparę w podłodze i kontynuowała obserwowanie zgromadzonych. Oczywiście bezczelnie słuchając ich myśli...
 
Lubiluuu jest offline  
Stary 07-09-2009, 18:03   #7
 
pteroslaw's Avatar
 
Reputacja: 1 pteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumny
Ensis siedział z wyciągniętymi nogami na fotelu popijając wino.
Jego zielone oczy nie zdradzały żadnych emocji, jego twarz przecinała długa blizna, to było pierwsze co rzucało się w oczy, może i blizna był dziwny ale był też bezwzględnym zabójcą, był wiedźminem.
Pijąc wino z rosnącym zdumieniem słuchał wywodów człowieka o odległości do Novigradu oraz zerrikanki która mówiła że zajmie się czarodziejką.
Wzdrygnął się czując jak ktoś czyta jego myśli
-Mości czarodziejko byłabyś łaskawa i przestała czytać mi w myślach, bardzo tego nie lubię.

Ensis wstał i powiedział:

-Zerrikanko nie masz szans przeciwko czarodziejce, ja mam plan, mój znajomy alchemik Kentur może mi sprzedać jad okogłowa jest to jak zapewne wiecie jedna z niewielu trucizn na którą nie ma odtrutki.
Wiedźmin przerwał aby napić się wina.
-Proponuję zatruć sztylet i rzucić go jej w plecy, ma to w końcu wyglądać na morderstwo.

Blizna usiadł ponownie i zwilżył gardło łykiem wina.
 
pteroslaw jest offline  
Stary 07-09-2009, 21:35   #8
 
Chester90's Avatar
 
Reputacja: 1 Chester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumny
Słuchając wywodu swojego przyszłego dobrodzieja Rico, półefli mieszaniec o długich do ramion ciemno blond włosach i piwnych oczach, z definitywną przewagą elfich genów, przechadzał się wzdłuż półek zastawionych książkami i z pozornym zaciekawieniem oglądał poukładane woluminy . Ubrany był w swój zwykły strój w barwach czerni i szarości, dobrze dopasowany i błyszczący nowością. Na plecach miał płaszcz z szerokim kapturem, jednak tym razem nie krył pod nim twarzy jak zazwyczaj. Lewa ręka półelfa gładziła rękojeść przyczepionego do pasa krótkiego miecza, między palcami prawej natomiast mieszaniec obracał przeznaczony do rzucania sztylet. Kiedy doszedł do końca biblioteczki zabójca zatrzymał się i odwrócił w stronę towarzystwa zgromadzonego w pokoju ich szefa. Rico z uwagą przyjrzał się jego przyszłym towarzyszą podróży i współpracowniką. Dziwne… zazwyczaj, kiedy Verilo miał dla niego jakąś robotę półelf pracował sam, a teraz w pomieszczeniu zgromadziło się bez mała, oprócz niego, aż sześć osób. I wszyscy niby mają zabić wyłącznie jedną osobą i zdobyć jakąś księgę. Co to ma być? Konkurs umiejętności zawodowych czy zabójstwo? Eh… herszt Cieni najwyraźniej wątpił w jego zdolności. Trzeba będzie znowu mu przypomnieć kto tu jest prawdziwym zawodowcem.

Szef skończył przemowę i zaczęły się pierwsze pytania, wątpliwości i propozycje. Innymi słowy zaczęła się dyskusja. Na temat zabójstwa. Żałosne i tak wiadomo kto zada ostateczny cios. Półelf uśmiechnął się leciutko i znów powiódł wzrokiem po zebranych. Jeden czystej krwi elf sarkastyczny i najwyraźniej pełen wątpliwości. Jakiś gnom, który najwyraźniej pałał nienawiścią do elfów, czyli w grupie nie będzie nudno. Egzotyczna kobieta z Zerrikani, jak oceniał po wyglądzie i dwóm typowym dla tamtego regionu szablą. Nawet ładna… Ciekawe jak daleko sięgał ten tatuaż… Rico zwinnym ruchem schował sztylet z powrotem do pochwy na przedramieniu i dotknął palcami własnego tatuażu umieszczonego na policzku. Trzy czarne pasy umieszczone tuż pod okiem, a pod nimi runiczny napis. Wzrok mieszańca przesunął się na kolejną osobę. Półelf jak i on, który skakał wzrokiem między obiema kobietami. Rico podążył za jego wzrokiem w stronę blond piękności. Fakt tej niczego nie brakowało zabójca ślizgał się wzrokiem po jej ciele do póki nie odezwał się ostatni osobnik, wiedźmin jak oceniał po oczach. Półelf szybko wyrzucił z umysłu zbędne myśli i postanowił także wtrącić się do tej „dyskusji”.

-Mój drogi elfie.- zaczął swoim zwykłym cichym, ale jednocześnie dobrze słyszalnym głosem, o lekko kpiącym zabarwieniu. - Zapewne nasz zleceniodawca pomyślał o tym, że odległość jest dość spora i zapewne wynajął dla nas jakiegoś maga, który nas tam teleportuje, albo może zorganizował nam inny szybki transport na przykład jakiś statek. Wszak Novigrad to wolne miasto i chyba wciąż handluje z Nilfgaardem. Co do pomysłu wiedźmina, żeby rzucić zatrutym sztyletem to mam sporo wątpliwości. Nie tyle do sposobu śmierci, ale jak niby planujesz się dostać do samej czarodziejki skoro ta jej uczennica potrafi wyczuć twoje zamiary? – Rico podszedł do stołu i przejrzał informacje o budynku i jego mieszkańcach – Trzeba będzie dokładnie zbadać całą sytuację już na miejscu. Novigrad to moje rodzinne miasto, więc będziemy mogli liczyć na więcej informacji, bo ludzi do pracy to nam nie brakuje. – rzucił kpiąco. – Na miejscu też proponuje ponownie przedyskutować jak mamy zakończyć żywot naszego celu i jak zdobyć ową księgę. – zakończył i ponownie rozejrzał się po zabranych.
 
__________________
Mogę kameleona barwami prześcignąć,
kształty stosownie zmieniać jak Proteusz,
Machiavela, łotra, uczyć w szkole.
Chester90 jest offline  
Stary 07-09-2009, 22:37   #9
 
pteroslaw's Avatar
 
Reputacja: 1 pteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumny
Wiedźmin dalej pił wino patrząc na resztę, spojrzał na swoje miecze oparte o fotel. Wysłuchał monologu półelfa, wyglądał on na zawodowego zabójcę, było coś takiego w jego kroku, w jego wzroku, Ensis wstał ponownie upił trochę wina.
-Drogi pół-elfie powiedz mi proszę ile masz lat bo ja chodzę po tym świecie ponad osiemdziesiąt lat, a zabijam ponad sześćdziesiąt, i wiem że jad okogłowa można zaaplikować na różne sposoby. Poza tym jak wiadomo czarodziejki z jakiś powodów uwielbiają wiedźminów, mamy tu czarodziejkę. Spojrzał na piękną kobietę stojącą na środku pokoju. Chyba będzie jej łatwo ukryć jedną emocję, mnie bardziej martwi co innego, nikt z was nie zauważył że istotą zadania nie jest zabójstwo a kradzież księgi, mnie zastanawia jakie zaklęcia strzegą tej księgi. Poza tym można uderzyć kiedy w pobliżu czarodziejki nie będzie uczennicy. Mhm jak się nazywa to wino? Wiedźmin zaczął przysłuchiwać się rozmowie, sącząc wino które bardzo mu smakowało. Odłożył kieliszek

Poprawił sobie kurtkę, umieścił miecze na plecach, nie zamierzał znów siadać zamierzał za chwilę wyjść by porozmawiać ze znajomym alchemikiem i kupić jak okogłowa. Wiedźmin zamierzał kupić truciznę w myśl zasady że przyda się lub nie przyda, ale trzeba zawsze mieć przy sobie fiolkę nieuleczalnej trucizny.
Zajął miejsce przy drzwiach, spojrzał wyczekująco na mistrza cieni oczekując odpowiedzi.
 
pteroslaw jest offline  
Stary 08-09-2009, 14:42   #10
 
Mivnova's Avatar
 
Reputacja: 1 Mivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemu
Mik'haen czekał cierpliwie na odpowiedź pana Verilo, gdy ktoś postanowił mu rozweselić dzień.

- Mój drogi elfie. Zapewne nasz zleceniodawca pomyślał o tym, że odległość jest dość spora i zapewne wynajął dla nas jakiegoś maga, który nas tam teleportuje, albo może zorganizował nam inny szybki transport na przykład jakiś statek...

Dá Vassi potrząsnął głową, gdy niesforne, półdługie, pocieniowane włosy zakryły mu oko. Tymże samym gestem sprawił, iż jego wzrok spoczął na Rico. Niespiesznie, jakby wręcz niechętnie wyjął pudełeczko w kształcie piramidy z wewnętrznej kieszeni krótkiej, rozpinanej skórzanej kurtki. Kurtka, o czym świadczyła wyblakła już czerń, była wygotowana w smole i utwardzana standardowymi metodami. Jak powiedział elfowi sprzedawca: " rzecz modna i praktyczna".
Mazze wysypał odrobinę zawartości piramidki na matowy ochraniacz strzelecki kryjący prawe przedramię. Następnie uniósł rękę do twarzy i bezceremonialnie wciągnął fisstech do nosa.
Dopiero po tym dość pozerskim akcie postanowił się odezwać do jegomościa- mieszańca, który wcześniej zwrócił się doń " drogi elfie".

- Drogi... - tutaj Mazze uniósł brwi w zakłopotaniu, jak gdyby nie wiedział, do jakiej rasy Rico należy.- Drogi... drogi... drogi...- kichnął-... szlachetny panie. Nie wiem, co można uznać za szybki transport, ale przyznam, że jestem sceptyczny w tej kwestii. Pozwolę sobie nawet wyjawć, dlaczego.

Elf schował pudełko z narkotykiem, oparł dłoń na jaszczurze viroledanki i jął stukać jeździeckimi butami bez konkretnego rytmu, niby zniecierpliwiony, oczekujący czegoś ważnego.

- Tak mię doszły słuchy, że trwa wojna. Może to tylko plotki, ale ja tam trochę wiary w nie daję. Wojna ma być zawieszoną chwilowo, alekto się wczoraj nie urodził, wie, że nasz imperatorski syn- Słońce, jego cesarska mość, Emhyr Tańczący na Kurhanach, jak raz coś zacznie, ciągnie sprawę do końca. Tedy niepokoi mnie fakt, że nasz obiekt znajduje się tysiące mil wgłąb wrogiej ziemi i, że jest nim cholerna magiczka. Czarodziejem nie jestem...- Mazze spojrzał na Esvele z mieszaniną niepokoju i niechęci, jakby nie chciał powiedzieć zbyt wiele, bądź... zbyt wiele pomyśleć.- Ale to i owo słyszałem. Zaklęcie teleportacji, tak mawiają przy studni, niesie ze sobą silne echo. Jeśli ukatrupimy magiczkę i walniemy jej księgę, to reszta magików Nordlingów z łatwością wykryje ślady z Nilfgaardu. Bo, wierz lub nie, niewiele osób w dzisiejszych czasach teleportuje się z Cesarstwa na północ. Będziemy jak ziarenka maku na alabastrowej poduszce, na której sypia cesarz.

Syn Meara kiwnął smutno głową i kontynuował.

- Nawet w przypadku tak zwanych "przesiadek", a te są nieuniknione przy podobnych odległościach, da się nas wykryć. Tym bardziej, jeśli księga, o którą się tu rozchodzi ma dla Nordlińskich magów większą wartość. Jak oni się tam zowią? Bractwem? No, tedy to Bractwo siądzie nam na Rzyci jak wrzód. I kogo gildia wyda, gdyby doszło co do czego?- Mazze zerknął na herszta- Nas, nieboraczków, uczciwych ludzi pracujących. NIe miejmy nikomu za złe. Ryzyko zawodowe.
- Statek za to wydaje się niegłupim konceptem. Zwłaszcza w perspektywie tego, jak często nasze transportowce pływają obecnie do Novigradu, jak wiele z nich jest w stanie wytrzymać ataki ze Skellige, wreszcie jak mało zwraca uwagę bandera wypełniona po brzegi kotami do nas podobnymi. Chyba, ze pochowamy się w workach. Ha, wtedy nas nie rozpoznają. To jest plan... albo nie... wróć- Mazze już nie krył rozbawienia- To kretynizm. Dlatego, powtórzę, ciekawym, jak niby mamy dotrzeć celu inaczej, niż odparzając rzyć w terlicy.

Mazze przeciągnął się, dość zadowolony i już pod silnym wpływem fisstechu, a przez to i bardziej elokwentny.
- Pani czarodziejka wyduma nam skrzydła?- zapytał Esvele, lecz w istocie oczekiwał odpowiedzi herszta Cieni.
 
Mivnova jest offline  
 


Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:55.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172